#401 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No i lecimy z kolejną setka Tygodników. Mecz z Wizards nie zapowiadał się jako emocjonujące spotkanie i dokładnie takie było. Pojechaliśmy po wygraną, a że była ona nadspodziewanie łatwa… no co zrobić. Emocji w tym meczu nie było. Grała jedna drużyna, chłopaki ze Stolicy statystowali. Już po pierwszej kwarcie wynik meczu wydawał się sprawą oczywistą, w sumie to trochę szkoda, że Celtics nie pociągnęli tej intensywności przez 30-36 minut – choć to i tak był niesamowity pokaz siły i talentu.

[Timi] Po raz pierwszy w tym sezonie zobaczyliśmy dominację w wykonaniu Celtów i miejmy nadzieję, że to będzie częsty widok. Tak jak pisałem w poprzednim tygodniku, to spotkanie z Wizards to tak naprawdę początek łatwiejszego dla bostońskiej ekipy okresu. Wizards będą w tym sezonie tracić mnóstwo punktów, to pewne. Natomiast ofensywa Celtics to jest jednak po prostu wybór trucizny. Wiadomo, że polegniesz – możesz tylko sobie wybrać, w jaki sposób.

[Adrian] Na plus – 77 punktów do przerwy i bardzo dużo chęci na parkiecie, co nie zawsze nam się zdarza ze słabymi przeciwnikami. Pamiętamy nie jedną, nie dwie i nie dziesięć wpadek z ogórkami. Na plus 31 asyst przy 51 trafionych rzutach z gry – no dużo lepsza statystyka niż w pierwszych meczach sezonu. Dwaj liderzy zaszaleli – Jaylen i Jayson ustrzelili 69 punktów – z litości nie napiszę, że cała drużyna Wizards w tym czasie uzbierała 75 punktów (resztę dostrzelali w garbage time). A jednak to napisałem :D

[Timi] Brown po przeciętnym meczu na otwarcie sezonu w Nowym Jorku odpowiedział krytykom w świetnym stylu. Tatum też na razie pokazuje się z dobrej strony, a jego częstsze niż przed rokiem próby grania tyłem do kosza mogą naprawdę cieszyć, bo to jest kolejna rzecz, która otworzy Celtom w ataku nowe możliwości. Kolejnych kilka bloków dołożył też nasz duet obwodowy. Holiday i White po trzech meczach mają na koncie wspólnie aż 11 zablokowanych rzutów. Dodajmy do tego sześć bloków Porzingisa, no i okaże się, że ta defensywa Celtów też ma przeogromny potencjał, szczególnie że nawet presja na długości całego boiska przynosi dobre efekty.

[Adrian] Chyba nikt już nie tęskni za Robertem Williamsem, bo zaledwie po 3 meczach on dostał odpoczynek z uwagi na możliwość urazu, natomiast Celtics bez niego organizują w każdym meczu blok-party. Co do możliwości w ataku – nadal nie wykorzystujemy potencjału nawet w 75%. Cyferki się zgadzają, ale płynności w grze zespołowej nie ma. Chciałbym w meczu zobaczyć kilka IDENTYCZNYCH zagrywek, tak z 3-4, żebym wiedział że to nie był przypadek.

[Timi] Na razie tej poukładanej gry jest rzeczywiście mało, ale to po części wynika z takiego systemu ofensywnego, który polega w dużej mierze na reagowaniu na… reakcję defensywy. Nie ma typowych zagrywek, ale są pewne ramy, w których Celtics się poruszają, a potem wybierają z różnych opcji, w zależności od tego, jak reaguje obrona. Ma to swoje plusy i minusy, bo z jednej strony jest bardziej nieprzewidywalne, ale z drugiej strony czasem może prowadzić do chaosu. Najważniejsze jest, aby umieć ten chaos kontrolować. Z czasem to powinno wyglądać coraz lepiej, bo coraz więcej wspólnej gry wytworzy lepszą chemię i więcej powtarzalności. Trzeba też pamiętać, że mimo wszystko ostatnich kilka lat to był ten sam trzon, a teraz mamy dwóch nowych graczy podstawowej piątki, co jest jednak sporą zmianą. Dlatego odblokowanie tego potencjału powinno być kwestią czasu, ale cieszyć trzeba się, że już na starcie wygląda to tak obiecująco i w każdym kolejnym meczu widać, że Celtics próbują różnych/nowych rzeczy w ataku.

[Adrian] Na minus – 17 strat, czyli więcej od Wizards. No tu nadal mamy spore problemy, ale od tego jest początek sezonu, żeby to niwelować. Jaylen Brown nadal rzuty osobiste ma do poprawy – 2 z 4 może się srogo zemścić w PO. Ławka rezerwowych – Banton w niecałe 10 minut był minus 17 na parkiecie, reszta niewiele lepiej.

[Timi] Ławka to w tej chwili jedno z największych zmartwień Celtów na początku rozgrywek. Bo tak jak w meczach przedsezonowych były fajne momenty, tak po tych trzech meczach trudno wskazać jakieś wyróżniające się postacie. Nawet ten gorący w preseasonie Pritchard zszedł mocno na ziemię. Brakuje nam jakości – pytanie czy ona z czasem się na tej ławce znajdzie, czy trzeba będzie jej poszukać, ściągając pomoc z zewnątrz.

[Adrian] Uwag kilka – wyjściowa piątka ma tyle talentu, że obojętnie kto tego dnia jest „on fire”, to przeciwnicy mają problemy. Co mecz, to kto inny się „odpala” i atak płynie gładko. Zanosi się na to, że nie będziemy już więźniami Jayów, czego nie mogą powiedzieć w Milwaukee, bo Bucks stali się więźniami Dame’a.

[Timi] Porzingis, White, Brown – tak to wyglądało w trzech kolejnych spotkaniach. A przecież po tych trzech meczach Tatum notuje średnio prawie 30 oczek na mecz. Trochę już się przyzwyczailiśmy do tego, że JT w każdym spotkaniu dostarcza nam aż tyle, że jak zdobywa 33 punkty przeciwko Wizards, to nie robi to już na nas tak naprawdę większego wrażenia.

[Adrian] Do Ogródka przyjechała Indiana i aż żal było patrzeć jak bardzo są bezradni. 155 punktów jakie im zaaplikowaliśmy to szaleństwo – dość powiedzieć, że więcej punktów rzuciliśmy w historii organizacji tylko raz, a wtedy trenerem był Red Auerbach. Aż za dobrze wyglądają nasze zdobycze punktowe na początku sezonu.

[Timi] Celtics taki fantastyczny start mieli też w poprzednim sezonie, gdzie ta maszyna działała znakomicie, aż wreszcie gdzieś w grudniu/styczniu przyszło wyhamowanie. Na całe szczęście wydaje się, że teraz ten nasz atak ma po prostu więcej wymiarów. To nie tylko obwód, ale też gra bliżej kosza, znacznie więcej gry tyłem do kosza (i znakomity w tym aspekcie Tatum), więcej szybkich ataków czy skuteczny i mądrze grany mid-range. Wtedy jak trójka przestała siedzieć, a przecież w pierwszych tygodniach tamtego sezonu siedziała fantastycznie, to pojawiły się pierwsze problemy. Wygląda na to, że tym razem takich kłopotów nie będzie.

[Adrian] Na plus – spokojnie można tu wpisać każdego zawodnika. Tym razem ławka rezerwowych nie tyle dowiozła wynik do końca meczu, co jeszcze powiększyli przewagę. Ich 46 punktów w 4 kwarcie to nie wypada nazywać Gino Time, bo to był wpierdolu ciąg dalszy. 20 trafionych trójek, 27 asyst, 5 przechwytów i ten blok Derricka, jako „truskawka” na torcie.

[Timi] No ba, te 46 punktów, które zdobyli rezerwowi, to najwięcej punktów jak dotychczas w czwartej kwarcie w całym sezonie NBA! Świetna odpowiedź rezerwowych, natomiast wiadomo, że nie ma co popadać w hurraoptymizm, bo trzeba też patrzeć na naszych rywali. Z drugiej strony jest się też z czego cieszyć, a jednym z głównych powodów do radości niech będzie to, że w ostatnich dwóch meczach starterzy już po trzech kwartach mogli sobie spokojnie odpoczywać.

[Adrian] No właśnie nasze rezerwy zawsze powinny grać na takim poziomie z rezerwami przeciwników. Jak do tej pory dawali nam więcej powodów do zmartwień, niż zadowolenia. Kiedy mecz trafia do zamrażarki, oni muszą brać wynik na barki. Nie muszą rzucać 46 punktów – wystarczy, że nie pozwolą sobie skakać po głowie. Tylko tyle i aż tyle.

[Timi] Dokładnie tak. Zresztą dla nich te 8-12 minut czwartej kwarty to powinna być okazja do pokazania się z jak najlepszej strony, żeby udowodnić, że w przyszłości w razie potrzeby można im zaufać także we wcześniejszych etapach spotkania. Jak do tej pory chyba tylko Lamar Stevens zrobił takie wrażenie spośród tych graczy trzeciego garnituru.

[Adrian] Na minus – niech nikogo nie zwiedzie 13% skuteczności za 3 punkty Indiany, to nie jest zasługa naszej obrony, oni nie trafiali nawet w obręcz, bo my dalej dawaliśmy im prawie same pozycje open i wide open. Wystarczy napisać, że z 37 rzutów zza łuku, 27 było z pozycji wide open.

[Timi] To jest zdecydowanie za dużo, tym bardziej że Pacers w dwóch pierwszych meczach sezonu trafiali zza łuku naprawdę sporo i te błędy bostońskiej obrony mogły mieć znacznie poważniejsze konsekwencje. Na razie poprawy nie widać.

[Adrian] Słów kilka – na Twitterze napisałem, że jeszcze kilka takich spotkań i nas wyrzucą z ligi za bullying, oczywiście to żarcik, ale… ogólnokrajowe TV raczej nie będą chciały pokazywać takich spotkań, gdzie emocje są do 2 minuty, bo w 3 minucie meczu Celtics mają 10 punktów przewagi i zaczyna się masakra.

[Timi] Spokojnie, to dopiero początek, a Porzingis już uspokaja, że jest dobrze, a może być… jeszcze lepiej. Dodatkowo poczekajmy na trochę silniejszych rywali, bo jednak Wizards czy Pacers to nie jest duży kaliber. Podoba mi się jednak trend, który pokazaliśmy już w zeszłym sezonie, czyli że spinamy się nawet na słabszego rywala, który jest osłabiony. Nie zagrał przecież Haliburton, a mimo to Celtics nie dali Pacers żadnej taryfy ulgowej. Oby tak dalej, bo w przeszłości często był to nasz spory kłopot.

[Adrian] Następny mecz gramy dopiero w sobotę, a to oznacza że porozmawiamy o nim w kolejnym Tygodniku, dlatego myślę sobie, że jest czas na drobne podsumowanie. Najlepszy atak w lidze, 7 obrona w lidze, 5 skuteczność zza łuku w lidze czyli 40,5 %, 7 miejsce w lidze pod względem zbiórek w ataku. Średnio nadziewamy się tylko na 4 bloki w meczu, a to 4 wynik w lidze. Jeśli chodzi o statystyki +/- to oczywiście plus 20,5 pkt, a druga drużyna w lidze jest plus 12,1 pkt. Narzekam na granie zbyt indywidualne, ale tylko 8,1% naszych akcji to izolacje, wprawdzie o 2% więcej od Denver, ale dużo mniej od Clippers czy Dallas. Gramy bardzo dużo transition, to absolutnie topowy wynik w lidze i dzieli nas przepaść nad Denver czy Dallas (bo nie będziemy się przecież porównywać do Wizards czy Pacers). W post-up mamy 7,6% naszych akcji, czyli tyle ile rok temu robiło Denver, bo nasze cyferki to wstyd wspominać.

[Timi] To jest to, o czym pisałem już kilka akapitów temu. Nasz atak ma znacznie większe możliwości i jest dużo bardziej zdywersyfikowany, a to jest duży powód do optymizmu. Co więcej, Celtics są na ten moment jedynym zespołem w top7 zarówno pod względem efektywności ataku, jak i obrony.

[Adrian] Po piątkowych meczach, jesteśmy jednym zespołem w  NBA bez porażki i niech tak jeszcze zostanie. Dallas radziło sobie świetnie bez Irvinga, ale Kyrie wrócił na mecz z Denver i maszynka się zacięła. Oglądałem ten mecz i ja wartości dodanej do Luki w jego osobie nie widzę. To nie klika, a szkoda, bo Grant tam wygląda naprawdę dobrze.

[Timi] Można się zastanowić, kiedy tak naprawdę Irving był ostatnio wartością dodaną. To jest pod względem indywidualnym świetny zawodnik i pewnie najlepszy drybler w lidze, a może nawet w historii, natomiast nie ma przypadku, że jego drużyny nieźle sobie radzą bez niego albo wcale nie płaczą za nim, gdy odejdzie.

[Adrian] No ale nie byłbym sobą jakbym nie wytknął czegoś Mazzulli. Po 4 meczach przeciwnicy oddają średnio 23,5 rzutu za 3 punkty z pozycji wide open, pisałem o tym nie raz i nie dwa. To jest drugi najgorszy wynik w NBA. Jednak zawsze się zastanawialiśmy, co by było, gdyby to Will Hardy został trenerem Celtics. No i tu ciekawostka, bo trzecią najgorzej broniącą drużyną w tym elemencie w NBA, jest Utah Jazz – są lepsi od nas o 0,1 rzutu. Popatrzyłem na zeszłoroczne statystyki i Utah było w tym elemencie gorsze do nas, a my byliśmy przecież fatalni. Z tej perspektywy zagadka z cyklu, co by było gdyby, została rozwiązana – raczej nie byłoby lepiej.

[Timi] Na ten moment wydaje się, że jest to aspekt, który wymaga największej poprawy w Bostonie. Natomiast mam ciekawostkę. Wiesz, jakie dwie drużyny najczęściej zmuszają rywali do oddawania trójek w ostatnich czterech sekundach akcji? Jazz oraz Celtics. To średnio około pięć takich rzutów rywali na mecz. Nie jest to dużo, ale to sygnał, że defensywę Celtów stać na to, aby przez niemal 24 sekundy akcji gonić za przeciwnikiem tak, żeby musiał oddać trudny rzut albo wręcz próbę „rozpaczy”.

[Adrian] Po ostatnim meczu ta statystyka się mocno wywaliła, bo teraz to tylko 3 takie rzuty na mecz i środek stawki, natomiast nadal jesteśmy w topce jeśli chodzi o skuteczność przeciwników w takich rzutach – to zaledwie 16,7%. Z innych ciekawych statystyk, które niestety martwią – to ilość pozycji open i wide open przy rzutach za 2 punkty. Nie zwracałem na to uwagi wcześniej, ale patrząc teraz w statystyki zaawansowane, to tak samo odpuszczamy mid-range. W przypadku rzutów z pozycji open mamy czwartego najgorsze miejsce w NBA, a wide open drugie najgorsze i do ostatniego to nam brakuje już tylko 0,2 rzutu na mecz.

[Timi] Na razie te próbki są jeszcze za małe, żeby wyciągać jakieś daleko idące wnioski, tym bardziej że na tym etapie sezonu tak naprawdę jeden mecz może całkowicie te statystyki odmienić, ale są to na pewno rzeczy, które trzeba monitorować. Warto też mieć na uwadze, że w dwóch z czterech dotychczasowych spotkań w czwartych kwartach grały tylko rezerwy. Dlatego sprawdźmy to za tydzień albo dwa i wtedy zobaczymy, czy to idzie w dobrym kierunku. Bo test oka podpowiada, że aż tak źle nie jest, bo statystyki na portalu Cleaning the Glass, gdzie biorą pod uwagę także tzw. garbage-time, mówią nam, że Celtics mają nie tylko najbardziej efektywny atak w lidze, ale też najbardziej efektywną obronę.

[Adrian] Kurde – tyle tygodni pisania o Hardenie, taka piękna drama i koniec… będę tęsknić. Poleciał do Clippers wraz z PJ Tuckerem – no i to jest szok, że Morey wcisnął im jeszcze tego rencistę. W Sixers zameldował się Morris, Covington, Batum i KJ Martin, oraz pick Clippers 2028 bez protekcji, pick 2026 który był w OKC (OKC w zamian dostali swap na 2027), jakiś swap pierwszorundowego i dwa drugorundowce. Wszystkie umowy jakie przejęli Sixers są spadające – to naprawdę spory asset dla Moreya, który jednak dopiął swego – może i nie otrzymał gwiazdy za Hardena, ale wymianę wygrał bezdyskusyjnie.

[Timi] Z perspektywy 76ers to jest naprawdę znakomita wymiana. Pozbyli się zawodnika, który nie chciał u nich grać, a który zdefiniował tylko jeden konkretny zespół, co mocno ograniczyło pole manewru. No i okazało się, że Morey dostał za niego bardzo fajne wybory w drafcie, tym bardziej że Clippers za tych kilka lat wcale nie muszą być mocni, ani nawet solidni. Dodatkowo te spadające umowy oznaczają, że 76ers będą mogli mieć latem za rok kilkadziesiąt milionów dolarów wolnych środków. Zobaczymy, co im z tego wyjdzie, ale biorąc pod uwagę fakt, że Harden mógł tak naprawdę odejść za darmo, gdyby tylko odrzucił opcję gracza, to po tych kilku miesiącach dramy w Filadelfii mają powód do radości.

[Adrian] Bardzo fajny pomysł z nowymi parkietami, które zespoły zaprezentują tylko podczas turnieju w trakcie sezonu. Mi się podoba, coś innego, coś co ten turniej wyróżni – mała rzecz, a cieszy. Czekam na dalsze propozycje NBA, bo może marketingowcy mają jeszcze jakieś pomysły w zanadrzu.

[Timi] Mam podobne zdanie. W pierwszej chwili wydawało się, że te spotkania turniejowe nie będą miały żadnej otoczki, ale takie dedykowane parkiety to jest świetny ruch. Ten tradycyjny bostoński parkiet jest oczywiście na tyle ikoniczny, że ciężko będzie się przyzwyczaić do czegoś nowego, natomiast to jest tak naprawdę tylko kilka spotkań w sezonie i taka zmiana to może być fajny powiew świeżości.

[Adrian] W pierwszym tygodniu nowego sezonu, NBA zanotowała 13% wzrost oglądalności na kanałach TNT i ESPN. Po pierwsze cieszy, bo wzrost popularności ukochanej dyscypliny zawsze cieszy, a po drugie – to oznacza lepszą pozycję negocjacyjną dla NBA przy rozmowach o nowej umowie TV.

[Timi] Właśnie ze względu na rozmowy o nowej umowie telewizyjnej na pewno często będziemy słyszeć o słupkach oglądalności w nadchodzących miesiącach. Początek sezonu jest dla NBA obiecujący, ale zobaczymy, czy i na jakim poziomie to się utrzyma. Bardzo ciekawe będzie też, jaką oglądalność będzie mieć pierwsza edycja turnieju.

[Adrian] Toronto, Cavs i Miami są gdy to piszę (w środę rano) 1-3. To chyba największe niespodzianki na Wschodzie. Miami wygrali tylko z Pistons, Toronto przegrało nawet z Portland i Chicago. No raczej nie tak sobie wyobrażali początek sezonu kibice tych drużyn. Na Zachodzie kibice z Utah i Houston też przeżywają rozczarowanie, no może poza Dannym – ten się cieszy :D

[Timi] Po zaledwie trzech kolejkach Celtics są jedynym zespołem na Wschodzie, który nie przegrał jeszcze meczu. Oby to się utrzymało jak najdłużej. W całej lidze na ten moment, czyli w środę, porażki nie mają jeszcze tylko Nuggets oraz Mavs. Słabiutko sezon zaczęli z kolei Grizzlies, bo Smart i spółka przegrali cztery kolejne mecze na start i choć to dopiero początek rozgrywek, to jednak ten dołek robi im się coraz większy i coraz trudniej będzie się z niego wydostać, a do powrotu Moranta jeszcze ponad 20 meczów.

[Adrian] No i zespoły o których rozmawiamy dołożyły kolejne porażki. Memphis są 0-5 a Miami 1-4, słabiutko radzi sobie też Udoka z Houston, bo to druga najsłabsza drużyna Zachodu. Jak do tej pory wygrali tylko z Hornets. Mnie postawa Rakiet bardzo interesuje, w końcu jestem hejterem Udoki. Denver doznało porażki i tylko Luka z Dallas jest bez porażki. Bucks są 2-2 i mają 29 obronę w NBA – no kto by się tego spodziewał, że zamiana Holidaya na Lillarda zwali ich w tym rankingu z drugiego miejsca, na drugie od końca :D Żodyn, no żodyn :D

[Timi] A to bardzo ciekawe, że Smart i Grant są na tak różnych biegunach. Kilka dni temu ich drużyny zmierzyły się nawet w bezpośrednim starciu. Górą byli oczywiście niepokonani Mavs, natomiast po meczu okazało się, że Marcus i Grant spotkali się u jednego z nich w domu. Pomimo tego, że grają już w innych zespołach, to nadal mają dobry kontakt. No a Bucks dodatkowo zmienili jeszcze trenera, więc to na pewno też im nie ułatwia zadania, jeśli chodzi o defensywę, bo jednak pewne koncepty się zmieniły i to widać. Czasu na ogarnięcie się mają sporo, więc ja się na razie nie śmieje, a Lillard już w pierwszym meczu pokazał, jak groźny może być. Z niecierpliwością wyczekuję 22 listopada, bo wtedy czeka nas pierwsze starcie Celtów z Bucks w tym sezonie.

[Adrian] Początek sezonu pokazał, że Lillard może dodać skrzydeł, ale może też być kotwicą, nawet jak generuje dużo punktów – z NYK wygrali tylko dlatego, że Julius Randle jest dzbanem. Dodatkowo brakuje im tych zawodników, których stracili kosztem wymiany Lillarda. Grayson Allen, Jevon Carter, Joe Ingles to była wartość dodana tego składu. Middleton nie jest karmiony piłkami i równie dobrze mogłoby go na parkiecie nie być. Też czekam na nasz mecz z Giannisem, na razie podglądam Bucks i skrycie się uśmiecham, bo to może być wspominana przez wiele lat wymiana (prawie trójstronna).