Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] 8 lat, bo 400 Tygodników to prawie 8 lat rozmów, dywagacji, przekomarzania się, wbijania szpileczek i pisania. No i się nie pozabijaliśmy – wręcz przeciwnie, a przecież mamy tak odmienne charaktery, zupełnie inne temperamenty, spojrzenie na wiele spraw… A jednak ta wspólna pasja pcha ten wózek do przodu kolejny rok. Podziękowania należą się też Adamowi, który nie raz i nie dwa ratował Tygodnik swoja obecnością, gdy któryś z nas lądował w szpitalu. Również moc zielonych serduszek dla Zielonego oraz Zaspanego, którzy podają dalej na Twitterze nasz Tygodnik, szerzyciele zielonej nowiny! A my lecimy na pół tysiąca!
[Timi] Wow, ale to zleciało! Gratulacje dla Ciebie, gratulacje dla mnie, gratulacje dla czytelników – tych, którzy pamiętają nasze początki oraz tych, którzy dołączyli całkiem niedawno. Bądźmy szczerzy: żeby robić coś tak regularnie, to trzeba mieć w sobie naprawdę ogromne pokłady konsekwencji, ale też miłości do tej drużyny. I to myślę jest tutaj najważniejsze. Możemy się trochę pospierać i pokłócić, ale ostatecznie łączy nas właśnie ta miłość do bostońskiego zespołu. To też nas myślę napędza. W tym miejscu także wielkie podziękowania dla Adama oraz dla wszystkich czytelników. Dzięki, że jesteście tutaj z nami. To my lecimy na pół tysiąca, a Celtics lecą po 18 baner!
[Adrian] No i pierwszy mecz nowego sezonu, w mekce koszykówki jak się często nazywa MSG. Udało się wygrać, ale druga połowa była koszmarna. Zrzucanie rdzy jeszcze długo potrwa, choć kilku zawodników jest już w niespodziewanie dobrej formie, jak na końcówkę października. Pierwsza wygrana cieszy, na bardzo dobra grę musimy poczekać.
[Timi] Druga połowa słabsza, ale jednak cieszy fakt, że udało się Celtom wyszarpać zwycięstwo w końcówce, choć w zespole nie ma już tego, który często pomagał szarpać najmocniej, czyli Marcusa Smarta. Co by nie mówić, to Knicks są solidnym zespołem, a dla nas w ostatnich latach niewygodnym rywalem, więc ja jestem bardzo zadowolony z tej wygranej. Sukces rodzi się w bólach!
[Adrian] Na plus – a ten Łotysz to popierdolony jakiś ;) 30 punktów, 8 zbiórek, 4 bloki i rekordowe w drużynie plus 13 na parkiecie – w swoim debiucie. Był absolutnie najlepszy na parkiecie, choć Tatum starał się go gonić i nawet wykręcił lepsze cyferki, to jednak Porzingis był najważniejszym elementem tej układanki. 11 bloków jako drużyna, umarł Timelord, niech żyją Porzi i Jrue!
[Timi] Porzingis Show, można by rzec, bo to przecież był jego debiut w zielonych barwach przeciwko drużynie, która wybrała go w drafcie i na jednej z największych scen w NBA. Znakomity początek, a potem końcówka. Natomiast pomiędzy dał przede wszystkim ogromną wartość jako obrońca obręczy. Tatum z kolei wygląda gotowy na DOMINACJĘ przez duże D.
[Adrian] Ciekawe co Porzi czuł, gdy masakrował NYK, a trybuny zaczęły wykrzykiwać coś o “fuckowaniu” go :D Tak jakby on z NYK uciekł, a przecież został wymieniony do Dallas. To że NYK tę wymianę przegrało sromotnie, to inna para kaloszy. Buczeli na niego, gdy go wybierali, buczą, gdy stał się świetnym zawodnikiem – trzeba było kupić sobie w aptece cierpliwość.
[Timi] Jego to napędza, co było też zresztą w tym meczu widać. Sam mówił, że gra w MSG, gdy jesteś gospodarzem, to zawsze wyjątkowa sprawa, ale jako “przyjezdny” też jest to niesamowita sprawa, a tym bardziej, kiedy masz jakąś historię z tym klubem i z tymi kibicami. Może nie było w tej historii samych pięknych rozdziałów, ale jakby nie patrzeć, to Porzingis spędził w NY sporo czasu i na pewno do meczów przeciwko Knicks podchodzi z dodatkową motywacją.
[Adrian] Na minus – skuteczność zza łuku u większości zawodników. Ławka ograniczyła się w tym meczu tylko do Horforda i wielu, co o tym ostrzegało przed sezonem, mogą sobie przyznać rację. Chwilami zbyt dużo chaosu na parkiecie. No i uwaga, bo zaczynam to co rok temu pisałem kilkadziesiąt razy – nasza obrona na łuku SSIE PO SAME KULE. NYK miało ogromną ilość wide open za 3 punkty.
[Timi] Rzeczywiście Mazzulla nie dał pograć rezerwom, ale myślę, że to była też specyfika tego meczu, która spowodowała, że podstawowi zawodnicy zagrali aż tyle. Mecz otwarcia, wielka scena, do tego w zasadzie do końca “na styku”. Co do obrony, to im bliżej kosza, tym lepiej. Na łuku zbyt dużo otwartych pozycji, bo momentami mocno przesadzaliśmy z pomocą. No ale to dopiero pierwszy mecz. Tak jak w zeszłym sezonie – budujemy zamki w piasku, w każdym meczu od nowa.
[Adrian] Uwag kilka – pierwsze śliwki robaczywki, jak mawiają działkowcy. Jest wygrana, jest radość – nad resztą trzeba pracować. Trener, zawodnicy ale też i Stevens mają masę materiału do analizy, szczególnie drugą połowę. Ktoś powie, że to tylko pierwszy mecz – sporo identycznych błędów i mankamentów widzieliśmy w poprzednim sezonie, ale teraz już wymówek być nie może.
[Timi] Warto też przypomnieć, że nam w ostatnich latach na wyjazdach w meczu otwarcia nie szło zbyt dobrze. Na ostatnich sześć takich spotkań zaliczyliśmy sześć porażek. Dobrze jest wiec wreszcie przerwać tę serię i zacząć sezon od zwycięstwa na wyjeździe. A teraz czas na pierwsze spotkanie nowego sezonu w Ogródku. Rywal nie byle jaki, bo Miami Heat.
[Adrian] Drugi mecz otwarcia, bo teraz otwieraliśmy sezon w Ogródku, przyjechało Miami i wyjechało z klapsem. Jednak jak mam być szczery, to mi sie więcej nie podobało, niż podobało, ale do tego dojdziemy. Miło było zobaczyć na trybunach Pierce’a i Walkera. Fajnie że stara gwardia wpada tak często – no ale jest mega hype na tę drużynę.
[Timi] Pierce nawet zasiadł u boku Gormana i Scala w drugiej kwarcie spotkania. Tak jak piszesz – bardzo fajnie jest widzieć starą gwardię. Pierce, Walker, niedawno na trening przybył też Rondo. Jestem ciekaw, kiedy KG wpadnie i czy pojawi się też np. Ray Allen. Pewni możemy być natomiast tego, że Pierce’a będziemy oglądać często. Kończąc drugą kwartę stwierdził nawet, że jeszcze nam jego widok w tym sezonie zbrzydnie.
[Adrian] Na plus – czwarta kwarta, bo nie ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy, a zakończyliśmy z przytupem i to bez Porzyngisa, który spadł za faule. 16 trafionych trójek, bo powyżej 40% to biorę skuteczność z pocałowaniem w rękę. 6 bloków w tym 3 od Derricka (Butler mu nigdy tego nie zapomni), który w tym meczu był dzik!! Jaylen zrzucił rdzę. No a Jrue miał linijkę 17/10/7.
[Timi] Fajnie dla odmiany było wygrać wreszcie te minuty czwartej kwarty przeciwko Heat. Wielkie rzuty Browna, ale swoje zrobił też Jrue. Natomiast największym bohaterem jednak Derrick White. To jest fantastyczna sprawa, jak on się nam rozwinął od czasu przenosin do Bostonu. A tymi blokami potwierdził tylko, że w tym aspekcie wśród guardów nie ma sobie tak w zasadzie równych. Pięknie się oglądało zaskoczenie na twarzy Butlera, który został zatrzymany w zasadzie w ten sam sposób nie raz, a dwa razy. Słowo pochwały także dla Oshae Brissetta, który dał fajną energię z ławki. Szczególnie w pierwszej kwarcie dwie zbiórki w ataku w odstępie kilku sekund dały Celtom fajnego kopa.
[Adrian] Na minus – 20 asyst to jest dużo za mało, bo wygrywamy talentem a nie systemem gry. Piłka słabo chodzi, nawet jak na drugi mecz w sezonie. Straty to kolejny cios we własne plecy, ale kilka z nich było po próbie interesującej zagrywki, wiec mniej marudzę. Ławka tylko 8 punktów, ale 16 zbiórek – to ciężko dziś na nich narzekać. No i tradycyjnie – NASZ OBRONA NA ŁUKU SSIE. Miami miało prawie 49% skuteczności za 3 punkty – nie wiem czy można bronic gorzej na obwodzie i dawać więcej pozycji otwartych.
[Timi] Próbka jest na razie bardzo mała, bo to tylko dwa mecze, ale Knicks i Heat trafili łącznie niemal 46 procent trójek, a aż 63 z 74 trójek w tych dwóch spotkaniach to były rzuty z otwartych (open) lub wręcz czystych (wide open) pozycji!
[Adrian] Uwag kilka – dwa mecze i dwie wygrane. Jednak co do stylu gry…. no to tak sobie jest. Najbardziej mnie martwi, że polegamy na naszym talencie – to prawda, że mamy go pod korek, ale chciałbym zobaczyć zagrywki. Za dużo jest gry na samego siebie – jednak obiecuję, ze będę w tym sezonie cierpliwy. Postaram się wytrzymać do 10 meczu, zanim zacznę kogoś zwalniać :D
[Timi] Są dwa zwycięstwa na start, ale jest potencjał na znacznie więcej. I tego się trzymajmy. Indywidualnie naprawdę widać ogromną jakość, dlatego miejmy nadzieję, że z czasem także jako zespół Celtics będą dojrzewać. To był jednak całkiem trudny początek. Teraz przed nami trochę lżejszy okres, przynajmniej pod względem jakości rywali, więc to idealny czas, aby budować dalej drużynę i pokazać możliwości dominacji.
[Adrian] W Wisconsin święto – Giannis podpisał przedłużenie kontraktu o 3 lata. Niecałe 190 mln, ale to nie ma żadnego znaczenia – teraz jego umowa kończy się w 2028 roku, a co za tym idzie, mogą spać spokojnie. Wiele drużyn ostrzyło sobie zęby, menadżerowie przygotowywali salary na lato 2025 – nic z tego, Bucks zostaje w grze, a to chyba też zasługa wymiany po Lillarda. Ten transfer zaczął się już spłacać, na razie poza parkietem.
[Timi] Giannis stwierdził nawet, że on nie patrzył za bardzo na liczby na tym kontrakcie, bo chciał po prostu zostać w Milwaukee. Wszystko wskazuje zresztą na to, że on w 2026 roku zdecyduje się na kolejne takie krótsze przedłużenie, a w 2028 roku – kiedy będzie mieć dopiero 33 lata! – podpisze 4-letniego maksa.
[Adrian] Jak donosi Wojnarowski, Giannis nie chciał nowej umowy, ale zmienił zdanie na kilka godzin przed poniedziałkowym deadlinem. Jak się okazuje, warto być czujnym do końca i zadzwonić do zawodnika jeden raz więcej, niż się zakładało.
[Timi] My z kolei nie porozumieliśmy się teraz w sprawie przedłużenia umowy z Derrickiem White’em, ale to akurat i tak było bardzo mało prawdopodobne. Mamy jeszcze sporo czasu, żeby się w sprawie nowego kontraktu z DW dogadać – jego obecna umowa kończy się dopiero po sezonie 2024-25 – i jestem pewien, że strony dojdą do porozumienia.
[Adrian] Są i złe wieści – niestety, ale Steven Adams przejdzie operacje kolana, a to wyklucza go z rozgrywek obecnego sezonu. No nie mogło być gorszej wiadomości dla kibiców drużyny z Memphis, bo to rujnuje cały przedsezonowy plan. Santi Aldama zostanie rzucony na głębokie wody, bo Jaren Jackson przejdzie na pozycję centra.
[Timi] Kolejne spore osłabienie dla Grizzlies, bo przecież calutki sezon z powodu zerwanego Achillesa jeszcze w poprzednich rozgrywkach stracić ma Clarke, no a Morant opuści jednak niemal 1/3 rozgrywek. Natomiast tam jest jeszcze niedoceniany Xavier Tillman, który już w poprzednim sezonie dawał nieźle radę, więc może nie będzie tak źle, ale na pewno przy takim osłabieniu dużo trudniej będzie Grizzlies walczyć o topowe miejsca na Zachodzie.
[Adrian] Bedzie trudno, ale zobaczymy, bo Miśki to nietuzinkowa drużyna, która doskonale sobie radziła bez Moranta. Na pewno warto śledzić i zobaczyć, jak sobie poradzą bez Adamsa. Trudny będzie początek ligi, bo jak wspomniałeś Morant sporo meczów opuści i zobaczymy go dopiero w połowie grudnia. Ciekawy też jestem jak tam zaaklimatyzuje się Smart.
[Timi] Nasi ex-zawodnicy, których tego lata oddaliśmy, mają już za sobą pierwsze oficjalne mecze w nowych zespołach i wszyscy spisali się solidnie, choć tylko jeden z czwórki mógł cieszyć się ze zwycięstwa w debiucie. Chodzi oczywiście o Granta Williamsa, który pomógł Mavs wygrać na otwarcie w starciu z San Antonio Spurs. Porażki ponieśli natomiast Smart, Rob oraz Brogdon.
[Adrian] Wielu zawodników dostało kontrakty tuz przed startem sezonu. Największe zaskoczenie to 136 mln za 5 lat dla Jadena McDanielsa z Minnesoty, oraz Aaron Nesmith z Indiany 33 mln za 3 lata. Kto by pomyślał, że Nesmith otrzyma taką kasę – no w Bostonie nic tego nie zapowiadało, a i sezon w Pacers był całkiem przyzwoity, ale moim zdaniem nic nie zwiastowało umowy na 11 mln za sezon. Pogratulować!
[Timi] Też mam podobne wrażenie, ale z drugiej strony te kontrakty na poziomie 11 milionów za sezon to już teraz nie są wcale takie duże kwoty, więc to wydaje się naprawdę rozsądna cena. Tym bardziej że Nesmith pokazał się z fajnej strony w Indianapolis, a daleko mu jeszcze do swojego sufitu. Natomiast wszyscy wiedzieli, że McDaniels to jest naprawdę dobry defensor, ale jego kontrakt to jest dopiero duża kasa.
[Adrian] No jest olbrzymia, bo ok 30 mln to poziom gwiazdy, którą nie jest. Jednak sporo plotkuje się o wymianie Townsa i wtedy zatrzymanie McDanielsa ma bardzo dużo sensu. Zobaczymy jak się tam sytuacja rozwinie, ale nie wierze, że Sota ten sezon dogra w takim składzie.
[Timi] Sota pewnie najpierw będzie chciała sprawdzić, jak ten duet Gobert-Towns w ogóle razem wygląda, bo w ubiegłym sezonie nie mieli za bardzo okazji. Tam i tak wszystko teraz się kręci wokół Edwardsa i fani Wolves pewnie plują sobie w brodę, że drużyna nie poczekała i rok temu zrobiła ten głupi ruch po Goberta.
[Adrian] Z innych obozów – Zach Collins dostał w San Antonio 35 mln za 2 lata, co też jest dość szokujące, a Deni Avdija 55 mln za 4 lata w Waszyngtonie. Cole Anthony w Orladno będzie grać kolejne 3 lata za 39 mln, a Josh Green w Dallas ten sam okres za 41 mln. No dosłownie – król się bawi, złotem płaci.
[Timi] Trochę tak, ale też moim zdaniem te kontrakty są jeszcze na tyle rozsądne, że każdej z tych drużyn mogą posłużyć w ewentualnych wymianach jako dodatnia wartość. No i też w przypadku takich umów często płaci się tak naprawdę za potencjał. Na ten moment może ci zawodnicy nie są jeszcze warci takich pieniędzy, ale jeśli zrobią krok do przodu? Wtedy to już może wyglądać całkiem przyjemnie.
[Adrian] Nie było o Hardenie? Nie no – Tygodnik bez Hardena od lipca nie ma racji bytu. Harden niby wrócił, ale nie zagrał, bo niby organizacja go o to poprosiła, oraz żeby nie grał również z Toronto. Harden chciał zagrać, a niby nie zagra nigdy dla Phili jeśli będzie tam Morey. Clippers niby go chcą, ale w sumie to oferty nie zmieniają, a ta jest nieakceptowalna dla Sixers. NBA wszczyna postępowanie w sprawie ewentualnego złamania przepisów, bo przecież jest zdrowy. Monty Python swoje absurdalne skecze wymyślał, a w NBA nazywamy to życiem :D
[Timi] Pojawiły się też informacje, że Clippers to Manna mogą oddać, ale za Holidaya, kiedy ten był jeszcze w Portland, natomiast za Hardena? Nie ma mowy. I w sumie trudno się dziwić, bo Harden sam sobie zrobił tak naprawdę pod górkę swoim zachowaniem w ostatnich miesiącach, a nawet latach.
[Adrian] Wraca stara formuła Meczu Gwiazd. Bedzie Wschód kontra Zachód, bez kapitanów, bez dobierania sobie zawodników. Może wróci rywalizacja? Nie no – nabijam się. Lata 90 nie wrócą już nigdy, nie chce wpadać w tony “kiedyś to było”, ale teraz jest inny mental. Pokolenie Jordana zawsze chciało rywalizować – mecz, trening, ASG, czy wewnętrzny sparing na kadrze USA – tam zawsze szły iskry.
[Timi] Taki format rywalizacji jest sam w sobie chyba najlepszy, choć w sumie na miejscu NBA spróbowałbym jeszcze może USA kontra świat. Natomiast sam powrót do tego znanego formatu to może być za mało, żeby ożywić ten mecz. Nie jest to łatwe zadanie, ale jeśli na szali nie leży tak w zasadzie nic poza charytatywnym przekazaniem pieniędzy, to trudno sobie wyobrazić, by to spotkanie miało kiedykolwiek nabrać jakiegoś większego znaczenia. Ciekawe jest też to, że liga odchodzi od tego, co akurat w ostatnich latach było jednym z ciekawszych momentów związanych z All-Star Game, a mianowicie od draftu.
[Adrian] Coraz bliżej negocjacji nowej umowy TV i tu dwie niespodzianki. ESPN i Fox chcą mniejszej ilości meczów w ogólnokrajowej TV – a co za tym idzie, mniej pieniędzy chcą wyłożyć, bo raczej przy wstępnych negocjacjach jakieś kwoty oczekiwań padły. A druga, to wielkie zainteresowanie Amazonu – a tutaj oferta brzmi wręcz kosmicznie, ja nawet nie bardzo wierzę w te dziesiątki miliardów.
[Timi] W przypadku Amazona mowa o… 50 miliardach dolarów? Przecież to jest liczba totalnie kosmiczna, nie ma co do tego wątpliwości, tym bardziej że tam nie chodzi wcale o wyłączność. No ale z drugiej strony – poprzednia umowa to było 24 miliardów dolarów za całość, a teraz ta kwota może wzrosnąć nawet trzy razy. Te negocjacje już teraz zapowiadają się zresztą bardzo ciekawie, bo zainteresowanie wyraziło też m.in. Apple, a ten krajobraz medialny zmienia się z roku na rok i sam Silver doskonale to ujął, stwierdzając, że w ciągu kolejnych pięciu lat dojdzie do większej liczby zmian na tym polu, niż przez ostatnie 30 lat.
[Adrian] NBA ma tę przewagę nad futbolem amerykańskim, że sezon trwa bardzo długo, stąd i to zainteresowanie Amazonu i Apple, które do swojego portfolio w usłudze streamingowej mogą dodać produkt, który będzie nakręcał oglądalność przez wiele miesięcy. No a w tle, cały czas mamy rozszerzenie ligi o dwie drużyny. Już nie tylko LeBron chce mieć drużynę w Las Vegas – Shaq też, i to będzie pasjonująca rozgrywka.