#395 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Z obozu Celtics dobiegły wiadomości, że Malcolm Brogdon jest zły iż jego nazwisko pojawiło się w kontekście wymiany. To że ktoś może być o coś takiego zły – to sprawa normalna i zero zdziwienia, natomiast kwestia ważniejsza, jak długo będzie miał te urazę do organizacji. Jak dla mnie sytuacja w sezonie rozejdzie się po kościach i nie ma co wpadać w panikę.

[Timi] Te wiadomości były zrozumiałe kilka miesięcy temu, gdy tamta wymiana z udziałem Brogdona upadła. Wtedy jasne było, że Malcolm może czuć się niezbyt fajnie z tym, że prawie został wymieniony. Potwierdzali to potem Stevens oraz Mazzulla. Natomiast teraz te doniesienia to sprawka Twojego ulubieńca, czyli  Gary’ego Washburna, który wprost stwierdził, że skoro nic nowego w tej sprawie nie słychać, to pewnie jest źle. Washburn od lat lubuje się w takich newsach z niczego, żeby nie powiedzieć dosadniej.

[Adrian] On też z czegoś musi w sierpniu i wrześniu żyć :D W okresie offseason, to niestety zawsze trzeba takie wiadomości brać z dystansem, bo tego nigdy nie unikniemy. Szczególnie na początku września, gdy tak naprawdę nie ma kompletnie o czym pisać – co sam doskonale wiem, bo te tematy do Tygodniki, to z nieba nie spadają.

[Timi] To prawda, ale akurat Washburn przyzwyczaił nas do tego, że niezależnie od miesiąca produkuje raczej mało wartościowe treści jak na pozycję, jaką piastuje. Tak bym to określił. Wiadomo, że jest sezon ogórkowy, ale to już zdecydowanie bardziej wiarygodny w kwestiach bostońskich jest Adam Himmelsbach z tej samej redakcji, a u niego w tym temacie żadnych spekulacji nie zobaczymy.

[Adrian] Przywołam tu postać Stephana A. Smitha – który zarabia w ESPN 13 mln za wygadywanie kompletnych debilizmów. W XXI wieku liczy się klikalność, oglądalność, wyświetlenia – tacy jak Smith czy Washburn też są potrzebni, żeby te redakcje miały za co działać. Przy okazji my mamy co poczytać, z czego się pośmiać no i o czym rozmawiać, gdy nic się nie dzieje. A wracając do Brogdona, tak sobie myślę, że on sobie zdaje sprawę, iż jego 22,5 mln Stevens może na rynku robić na dwie umowy po 10-12 mln żeby pogłębić ławkę. Przyjście Porzingisa trochę zmieniło optykę, no i zobaczymy jak Pritchard wejdzie do rotacji. Nie mówię, że to się wydarzy, ale skoro raz Brad chciał pociągnąć za spust, to drugi raz też to zrobi.

[Timi] Wywołany przez mnie do tablicy Himmelsbach też odniósł się do sytuacji Brogdona i choć nie podał żadnych konkretów, to jednak zwrócił uwagę, że coś nie do końca jest tak, jak być powinno. W hali treningowej Auerbach Center od kilku tygodni widać coraz więcej Celtów, którzy razem trenują przed startem obozu przygotowawczego, ale Brogdona na zdjęciach jak do tej pory nie było widać. Może chodzi o fakt, że nie jest jeszcze do końca zdrowy? Zresztą takie spekulacje też się pojawiły, że on bardziej jest zły na Celtics za to, jak podeszli do jego urazu, ale jako że konkretów tutaj też żadnych nie ma, no to pozostają domysły. Na całe szczęście bodaj na 2 października zaplanowano dzień dla mediów, więc wtedy raczej wszystko się wyjaśni.

[Adrian] Lamar Stevens ostatnim zawodnikiem w rotacji, przynajmniej na tych kontraktach, które obowiązują nie tylko na obozie treningowym, bo tam mamy jeszcze 2 wolne miejsca. Gdy się spieraliśmy kogo jeszcze dodamy, to ja optowałem za tweenerem na 3/4, a Ty za wysokim (bo wydawało się, że Blake tu wróci), a jednak ostatni jest ten tweener. Zbawcą to on nie jest, ale swego czasu trochę nam po głowie poskakał.

[Timi] Tak naprawdę to gracz całkiem podobny do Brissetta, ale z gorszą chyba nieco trójką, choć Brissett w ubiegłym sezonie też na obwodzie nie błyszczał. To o tyle ciekawe, że Stevens ściągnął do zespołu łącznie trzech zawodników o dość słabym rzucie, bo obok Stevensa i Brissetta to jeszcze także Banton. Tak w zasadzie to tylko Mykhailiuk może pochwalić się całkiem pewną ręką. Ale wracając do Stevensa, to ta umowa tak jak w przypadku Bantona i Myjhailiuka nie jest w pełni gwarantowana i zawsze można łatwo zrobić wakat dla kogoś innego.

[Adrian] Marcus Smart przestał być kawalerem, a pośród gości był Brad Stevens. Znaczy się tych Celtów to było dużo więcej, ale mnie ciekawiło czy Marcus zaprosi Stevensa, bo w końcu to on go wymienił. Jednak Smart chyba rozumie doskonale jak działa ten biznes i urazy nie chowa. Bardzo dobrze, bo ja chce żeby on tu kiedyś wrócił.

[Timi] Na naszej facebookowej grupce słusznie zwrócono uwagę, że zaproszenia mogły być wysłane jednak dużo wcześniej… Pół żartem, pół serio – wydaje się jednak, że tam żadnej zadry nie ma. Smart pewnie początkowo był w szoku tak samo jak my wszyscy, ale z czasem każdy zrozumiał – a przynajmniej powinien zrozumieć – że to jest biznes. Zresztą całkiem szybko takie sygnały było z obozu Marcusa słychać. Dlatego mnie nie dziwi to, że na jego weselu stawiła się niezwykle silna reprezentacja byłych i obecnych Celtów. Bo to nie tylko Brown, Tatum czy Mazzulla i Stevens, ale też m.in. Rozier, Theis, a nawet Ime Udoka.

[Adrian] Zaproszenia mają to do siebie, że można je wycofać. Nie ważne kiedy zostały wysłane, gdyby Marcus z wybranką nie chcieli Stevensa na swojej uroczystości, to by go poinformowali, żeby jednak się nie wybierał. To dobrze, że Marcus po pierwszym szoku, jednak rozumie jak działa NBA. Swoją drogą – White okazał się nietykalny w okresie letnim, bo Brogdonem handlowaliśmy, Smarta wymieniliśmy, a Derrick jedynie stracił swoja czuprynę.

[Timi] Niby można wycofać, ale już kilka tygodni temu Wyc Grousbeck z rozmowie z Boston Globe mówił, że niedługo widzi się z Marucsem na jego ślubie, dlatego wydaję mi się, że Smart akurat od początku nie miał żadnych wątpliwości i o żadnym wycofywaniu nie myślał. No i tak samo Celtics nie mieli żadnych wątpliwości, że z tej trójki guardów najbardziej chcą zostawić White’a, bo choć to Smart był w tej drużynie dłużej, to jednak White udowodnił w poprzednim sezonie, że pasuje do Jayów najbardziej.

[Adrian] Ostatnia umowę Two Way otrzymał w Bostonie Neemias Queta, czyli 24 latek z Portugalii. Epizodycznie pograł w Sacramento, ale tak naprawdę to zawodnik dla Maine Celtics. Niech mu się wiedzie i niech go kontuzje omijają.

[Timi] Dokładnie tak. Zdaje się, że Celtics poszukali po prostu zastępstwa dla Mfiondu Kabengele, który przed rokiem też grał na umowie two-way, ale to głównie w G-League jako gość od wykańczania podań lobem od JD Davisona.

[Adrian] Kończymy omawianie konferencji zachodniej, czyli Dywizja Northwest. Najsłabszą drużyną w ostatnim sezonie było Portland i nie wiem czy to się zmieni. Drama z Lillardem trwa, a jak on nie odejdzie, to Portland będą w zawieszeniu. To samo z Jerami Grantem – mogliby za niego otrzymać fajną paczkę, ale najpierw musi zostać wymieniony Lillard. Im szybciej, tym dla Portland lepiej. No a my czekamy na to co pokaże Scoot Henderson – będzie kot czy nie?

[Timi] Sporo zależy od tego, co konkretnie uda się pozyskać za Lillarda i jak długo to potrwa. Bo może się okazać, że wcale go nie wytransferują, a teraz już tak łatwo obu stronom nie będzie się wycofać z gry, tym bardziej przy nowych przepisach, zgodnie z którymi zdrowy zawodnik ma grać jak najczęściej. Uważam, że w dłuższej perspektywie nawet jeden sezon Hendersona pod skrzydłami Lillarda nie byłby taki zły dla tego pierwszego, ale trudno na razie sobie wyobrazić, by Dame był zainteresowany takim rozwojem spraw. Dla niego w tej chwili najbardziej liczy się jednak tu i teraz, a niekoniecznie przyszłość Blazers.

[Adrian] No i świeże ploteczki z rynku wymian. Portland w ostatnich dniach intensywniej szukają partnera i pojawiło się na horyzoncie Chicago. Zach LaVine od dawna jest łączony z potencjalnymi wymianami, gdzie to on opuszcza Bulls, no a Lillard faktycznie może być dobrym partnerem dla DeRozana i Vucevicia. W obliczu kolejnego sezonu bez Lonzo, to pozyskanie Lillarda ma wiele sensu. Zarówno Dame jak i Zach mają debilowate kontrakty – to sytuacja jest win-win. Może nie dla Lillarda, ale nie ma co nad jego losem rozpaczać :D

[Timi] Bulls mogą być na tyle zdesperowani, aby w coś takiego pójść, ale w pierwszej kolejności musieliby spieniężyć LaVine’a, a jednak wcale nie będzie łatwo, biorąc pod uwagę jego umowę. Z kolei Lillard i jego obóz wciąż zapowiadają, że jak sięgnie po niego ktoś inny niż Heat, to on i tak zażąda wtedy transferu do Miami po raz kolejny.

[Adrian] Sprawa Lillarda zaczyna drażnić już chyba wszystkich. Piękne są te wrzutki jego starych wypowiedzi, gdzie krytykował Duranta za to, że chce dołączyć do Finalisty z ubiegłego roku – w kontekście jego żądań wymiany tylko do Miami, wygląda to karykaturalnie. Tak naprawdę został tydzień, bo 2 października zaczynają się obozy treningowe większości ekip, a jeszcze będziemy mieli po drodze Media Day. A aktualnie jak donosi Wojnarowski Portland nie negocjuje z Miami, a Miami nie chce oddawać wszystkiego co ma za Dame’a. Toronto jest chętne na Lillarda, ale nie odda Barnesa, czyli standard.

[Timi] Czyli niby rozmowy nabierają tempa i niby transferu można spodziewać się lada chwila, ale tak naprawdę chyba niewiele się zmieniło. Nie jestem pewien, czy jesteśmy bliżej wymiany Lillarda, choć Blazers pewnie woleliby już tę kwestię rozwiązać przed startem obozu przygotowawczego. Z drugiej strony przecież oni o nic nie będą walczyć w przyszłym sezonie, a Lillard ma jeszcze ważny kontrakt przez kilka sezonów, więc w teorii mogą to sobie spokojnie przeciągnąć. Problemem mogą okazać się w zasadzie jedyne nowe przepisy, bo przecież skoro Dame jest zdrowy, to grać powinien.

[Adrian] Trudno będzie mi nie kibicować Utah Jazz – Danny Ainge, Will Hardy, Kelly Olynyk, Romeo Langford i cała masa zawodników niechcianych przez inne organizacje. No piękne są takie historie. Tylko bądźmy szczerzy – Utah potrzebuje przebudowy, bo Lauri dzik, ale mistrzostwa nie da. Przyszedł John Collins, a może ten Sexton wreszcie odpali na skalę swojego talentu. Na pewno Danny Trader będzie łaził od miasta do miasta i kupował, sprzedawał, wymieniał… Nie będzie nudno w Salt Lake City.

[Timi] Ale może właśnie takie trochę niekonwencjonalne dziś podejście to jest to, czego dziś w Salt Lake City potrzeba? Jazz nigdy nie byli drużyną, która przyciąga gwiazdy – i to zarówno na rynku wolnych zawodników, jak i przez transfery. Tak jak mówisz: z Ainge’em nie ma nudy, a i takiej drużynie się po prostu miło kibicuje, nawet jeśli nie ma mowy o walki o tytuł.

[Adrian] Ciekawe kto jeszcze wyląduje w Utah, bo przecież Collinsa nikt się tam nie spodziewał. Z Clarksona to żadna gwiazda, żeby mu płacić 24 mln, ale on ma dwa kolejne lata już po 14, czyli doskonały asset do handlowania dla contenderów. Clarkson i Olynyk to ponad 35 mln, z którymi można na rynku zrobić spory użytek – potrzebny jest tylko desperat, tak jak Atlanta z Collinsem, czy Cavs handlujące po Mitchella. Jak zawsze potrzeba tylko okazji, a Danny to szczęściarz, więc ta okazja przyjdzie sama.

[Timi] Dobrze wiemy, że Ainge lubi mieć sporo opcji na stole i też od początku tej przebudowy w Salt Lake City robił takie ruchy, że dziś rzeczywiście Jazz mogą odgrywać jedną z najważniejszych ról na rynku wymian. Na dodatek mają jako trenera tego Willa Hardy’ego, który podobnie trochę jak Stevens w debiutanckim sezonie wyciągnął ze swoich graczy więcej, niż można było przypuszczać. I zdaje się, że Hardy takim właśnie trenerem będzie, że nawet przy słabszym składzie swoją jakością zagwarantuje co najmniej tych kilka zwycięstw w sezonie więcej. Cały czas jestem pozytywnie nastawiony do drugiego sezonu Mazzulli, ale jednak nadal ubolewam nad tym, że Danny przechwycił z bostońskich rąk właśnie Hardy’ego.

[Adrian] To prawda, ale tak jak napisałem – Danny to szczęściarz. Zresztą to nie moja słowa, tylko Reda, który tak odpowiedział Wycowi, gdy ten zapytał się o to kto powinien być Generalnym Managerem Celtics. Weź Danny’ego, bo to szczęściarz – nic się Auerbach nie pomylił.

[Timi] Tak swoją drogą, to przy okazji wspomnienia o Hardym uświadomiłem sobie, że mija dokładnie rok od całej tej afery z Udoką, a my nadal nie wiemy tak naprawdę, co tam się tak właściwie stało. Ciekawe, czy kiedykolwiek jakieś konkrety w tej sprawie wyjdą na jaw…

[Adrian] Oklahoma to wielka niewiadoma, że tak zajadę rymem. Największym wzmocnieniem jest powrót do zdrowia Holmgrena, który stracił swój debiutancki sezon. Bertans, Oladipo i Micic mogą być dobrym materiałem na handel w lutym, a wtedy uruchamiając picki, OKC może pozyskać drugą wielką gwiazdę do Shaia. OKC powinno wejść do PO, choć łatwo nie będzie, ale co te dzieciaki mają do stracenia? Giddey MIP – tak myślę.

[Timi] Podobnie jak z Dannym, tak i z Samem Prestim nigdy nie ma nudy. Thunder mają kilka naprawdę ciekawych opcji na dalsze ruchy. Mnóstwo picków, sporo talentu i też dzięki temu możliwość czekania tak naprawdę na to, co zadzieje się na rynku i jaka ewentualnie gwiazda będzie do wzięcia. Ja nie mogę się też doczekać debiutu Holmgrena, bo to może być kawał gracza, który będzie robił ogromną różnicę na plus. Wygląda to wszystko naprawdę bardzo obiecująco.

[Adrian] Wielka wymiana rok temu i wielkie rozczarowanie. Czy Gobert nie pasuje do KATa czy może jednak ten KAT nie pasuje do NBA? Wyleczyć Townsa i nim handlować, przydałby się dobry skrzydłowy, żeby Edwards miał realne wsparcie, bo te punkty Townsa, to takie „puste”. Jeśli nic się nie zmieni, to czeka ich kolejny sezon pełen frustracji.

[Timi] Mieliśmy już sporo dyskusji o Townsie. Ja go lubię, choć czasem wydaje się zbyt bardzo odklejony od rzeczywistości, no ale trzeba przyznać, że podkoszowych z takimi umiejętnościami nie ma w NBA zbyt wiele. Myślę jednak, że bardzo pomoże mu, jeśli to Ant przejmie stery w Minneapolis i stanie się numerem jeden, co w dużym stopniu zadziało się już w ubiegłym sezonie, także w fazie play-off, na której Edwards na pewno będzie chciał dalej budować swoją pozycję w NBA. A naprawdę ma wszystko, by zaraz wbić się do ścisłego topu, czyli zrobić to, czego Towns przez lata nie potrafił.

[Adrian] Mistrzowie NBA – Denver Nuggets niewiele zrobili latem. Odszedł Bruce Brown i Jeff Green, czyli spora cześć ich ławki, a pozyskanie Justina Holidaya wrażenia na nikim nie zrobi. Być może kogoś podpiszą w trakcie sezonu, w końcu to mistrz, który ma skład  wchodzący dopiero w swój prime. Jak dla mnie – jeden z faworytów i jeśli ich kontuzje ominą, spokojnie Finał Zachodu.

[Timi] Utrata dwóch ogniw z mistrzowskiej drużyny to jednak sporo. Dziwi też decyzja, żeby wyjątek mid-level spożytkować na Reggie’ego Jacksona, który w fazie play-off zagrał dla Nuggets łącznie niecałe… 20 minut. Wydaje się, że można było znaleźć lepszą opcją, tym bardziej że Green i w szczególności Brown dawali tej drużynie jednak dużo jakości. Ciekawe też, jak będzie z motywacją mistrzów po zdobyciu tytułu. Bo obronić tytuł jest piekielnie ciężko. Od 2018 roku nie udało się to żadnemu mistrzowi.

[Adrian] Reggie jaki jest, każdy widzi, ale zawsze można go wymienić. Z jakiegoś powodu Denver dało mu opcję na kolejny sezon, a takiego Holidaya już nie wymienią, bo to kontrakt spadający. Kiedyś sytuacja byłaby prostsza, ale przedostatnie CBA mocno zrewolucjonizowało wymiany takich kontraktów. Czy były lepsze opcje niż Reggie za te pieniądze? Być może tak, ale pewnie nikt nie chciał zgodzić się na drugi rok, bo to ryzyko, że zamiast walczyć o pierścień, lądujesz w tankującej drużynie na trybunach.

[Timi] Niby tak, ale jak już wykorzystujesz ten wyjątek mid-level i zobowiązujesz się tym samym do płacenia podatku, no to warto jednak od razu poszukać lepszej opcji, bo taki kontrakt po pierwsze kosztuje cię w ostatecznym rozrachunku więcej, a po drugie jest tak naprawdę najpoważniejszym twoim orężem na rynku wolnych graczy.

[Adrian] Kelly Oubre w Sixers i jest to wzmocnienie. Mówiło się, ze Oubre czeka, aż do Miami zwita Lillard i tam podpisze za minimum, ale Morey go skusił. Teraz tylko Broda musi zostać w Phili, lub muszą otrzymać fajną paczkę za niego i Sixers znowu będą mocni.

[Timi] Małe wzmocnienie, ale jest. Bo jednak Oubre nie bez powodu tak długo czekał na jakikolwiek kontrakt, a ostatecznie wylądował na minimum. Może skończyć się tak samo jako z Harrellem, który też miał fajnie wspierać Embiida z ławki, a ostatecznie nie pograł zbyt wiele, bo brakowało mu przede wszystkim efektywności. Tymczasem z obozu 76ers już słychać, że Nurse będzie chciał, żeby Embiid grał jak najwięcej. Interesująca strategia, ale można się tego było spodziewać, a nie jestem pewien, czy już mocno eksploatowany organizm Kameruńczyka jest gotowy na jeszcze większe obciążenia.