Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] No i znowu dostaliśmy filmik jak Tatum trenuje z Piercem, co ciekawe, nie trenowali na parkiecie. Stary mistrz ma jeszcze sporo do przekazania, a dominacja na parkiecie zaczyna się w siłowni. Ćwiczenia na poprawę koordynacji ruchowej i równowagi, to zawsze jest wartość dodana.
[Timi] Ostatnio już pisałem, że w grze JT widać sporo ruchów i zachowań Pierce’a, dlatego taka współpraca może przynieść same korzyści. PP różne mniej i bardziej głupie tezy wygłasza po zakończeniu kariery jako komentator, ale nie ma żadnych wątpliwości, że w XXI wieku był jak do tej pory jednym z czołowych skrzydłowych w lidze i dawał się we znaki każdemu przeciwnikowi, bez wyjątku. Fajnie więc obserwować, jak ten “stary mistrz” bierze młodego pod swoje skrzydła. Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze tylko filmików albo chociaż jednego zdjęcia ze wspólnych treningów Roba Williamsa oraz KG. To byłoby coś.
[Adrian] KG chyba od tej przygody w Socie, gdy został konsultantem i pomagał im przez pewien czas w treningach, ale skończyło się bardzo szybko, to trzyma się z daleka od treningów z młodym pokoleniem. Trochę szkoda, bo ma nie tylko umiejętności, ale też i charakter, a może właśnie ten bezkompromisowy charakter przeszkadza w treningach z młodymi?
[Timi] Może coś w tym jest. KG też jednak bardziej się spełnia jako postać medialna, no chyba że pomaga i przekazuje wiedzę bardziej za kulisami. Pierce też próbował w mediach, ale po tych niektórych jego przygodach teraz jest go w tej przestrzeni nieco mniej, niż wcześniej.
[Adrian] Jayson Tatum w wywiadzie powiedział bardzo istotną rzecz – czuje się częścią miasta. Wreszcie czuje więź z Bostonem, spędził tu większą cześć swojego dorosłego życia, a przede wszystkim dorasta tu jego syn. Chce być jedną z legend Bostonu jak Bird czy Pierce i to jest dla niego ważne. Do tego potrzebne są zdobyte Mistrzostwa NBA i czuje jeszcze większa motywację. Takich deklaracji do tej pory brakowało, a teraz wszyscy mogą spać spokojnie – będzie kolejna długa umowa dla Jaysona z Celtics, to tylko kwestia czasu.
[Timi] Ogólnie bardzo fajny ten wywiad z Tatumem, bo można wiele fajnych rzeczy z niego zabrać. Stwierdził tam też np. że on i Brown nie zostaną odpowiednio docenieni, dopóki nie zdobędą mistrzostwa, ale wszystko to będzie tego warte, gdy ten tytuł wreszcie zdobędą.
[Adrian] Wiemy nieco więcej na temat kontraktu Svi Mykhailiuka. Tylko 200 tys. jest gwarantowane, ale jeśli będzie w składzie Bostonu podczas pierwszego meczu sezonu zasadniczego, to kontakt gwarantowany wzrasta do 1,2 mln. W pełni gwarantowany stanie się w styczniu 2024 roku.
[Timi] Czyli tak naprawdę żadne ryzyko. Będzie miał okazję pokazać się w trakcie preseasonu, a w razie co Celtics zawsze mają furtkę, by się z nim pożegnać. I ta furtka wcale dużo ich nie kosztowała. Celtics to dla Mykhailiuka już siódmy w karierze zespół. Nie świadczy to dobrze o zawodniku, ale tym razem zewsząd słychać ponoć pochwały na temat etyki pracy ukraińskiego gracza, więc może uda mu się zagrzać miejsce w Bostonie na dłużej.
[Adrian] Adam Himmelsbach z Boston Globe, czyli osoba bardzo dobrze poinformowana w realiach naszej organizacji donosi, że jest bardzo mało prawdopodobne, iż Blake Griffin wróci do Bostonu. Trudno o chyba lepsze źródło informacji, więc możemy te informację traktować jako pewnik.
[Timi] Trochę nie do końca mi się tutaj wszystko zgadza, bo Himmelsbach najpierw w tekście pisze, że jest to mało prawdopodobne, a potem na twitterze dobiera trochę inne słowa, bo tam twierdzi, że nie wiadomo po prostu, czy Griffin planuje jeszcze grać w koszykówkę. Niby to samo, ale wydźwięk trochę inny. Sam Blake jakiś czas temu wypowiadał się o swojej przygodzie w Bostonie w samych superlatywach, a Celtics jak widać cały czas na niego czekają z wolnym miejscem w składzie.
[Adrian] Lakers zrobili kolejny dobry ruch, a przynajmniej teoretycznie wygląda on na dobry. Podpisali Christiana Wooda na 2 lata, za minimum dla weterana. Za takie pieniądze jest to realne wzmocnienie, ale niekoniecznie na tej pozycji, która wzmocnienia wymagała. A Wood musiał być naprawdę zdesperowany, że zgodził się na drugi rok kontraktu (choć jest to opcja zawodnika), bo to pozwala LOLkom handlować nim w lutym.
[Timi] Teoretycznie wygląda na dobry, ale Wood to bardzo interesujący przypadek. Przy okazji Mykhailiuka wspomniałem, że częste zmiany klubów to nie jest dobry prognostyk. No i Los Angeles to będzie już ósmy przystanek w karierze. Lakers pewnie liczą, że 27-latek zejdzie na ziemię i będzie profesjonalistą przy LeBronie. Jeśli tak rzeczywiście się stanie, to będzie to niewątpliwie wzmocnienie, tym bardziej za takie śmieszne pieniądze.
[Adrian] Sixers także wykonali ruch, ale trudno to odbierać inaczej jak gaszenie pożaru w burdelu. Danny Green to już emeryt, a pomimo tego go podpisali. W ostatnim sezonie, w dwóch drużynach, rozegrał zaledwie 11 meczów, a ostatnia kontuzja tez zostawiła po sobie ślad. Czy to już desperacja w Filadelfii?
[Timi] Wygląda to jak sięgnięcie po weterana, który niekoniecznie wniesie wartość na parkiet, ale za to pomoże Nurse’owi w szatni. Panowie dobrze się przecież znają, bo Green pomógł swojemu nowemu-staremu trenerowi zdobyć mistrzostwo w Toronto.
[Adrian] Mistrzostwa Świata wkroczyły w decydująca fazę. Pierwsze ćwierćfinały i najpierw Serbia pokazuje Litwie w drugiej połowie, kto tu jest szefem, a potem USA nie pozostawiły żadnych złudzeń drużynie Italii. Faza pucharowa to inne granie i jest co oglądać.
[Timi] Już w tej drugiej fazie mieliśmy kilka naprawdę fajnych historii, także wśród zespołów, które nie biły się o medale, ale za to grały o kwalifikację olimpijską. Natomiast faza pucharowa ma trochę ten czynnik znany nam z meczów numer siedem, bo albo wygrasz, albo tracisz szanse na krążek.
[Adrian] Drugi dzień półfinałów przyniósł zwycięstwo Niemiec, po zaciętym meczu, oraz awans Kanady. Mecz Kanady ze Słowenią zacięty był tylko w 1 połowie, bo w 3 kwarcie Kanadyjczycy wrzucili wyższy bieg i odskoczyli na bezpieczną przewagę punktową. Luka spadł za dwa przewinienia techniczne – nic, a nic mądrzejszy nie jest.
[Timi] Jeden z portali koszykarskich wpadł po tym meczu Słowenii na pomysł, żeby przeszukać bazę fotografii i znaleźć wszystkie zdjęcia, na których Doncić narzeka, rozmawia czy robi kwaśne miny w kierunku sędziów. Mój palec zmęczył się od scrollowania – tyle tego było. Zaraz będziemy rozmawiać jeszcze o Mavs, ale dopóki sam Doncić nie będzie pierwszym do krytyki wobec siebie samego, to nic się zmieni. Tymczasem na MŚ drabinka ułożyła się tak, że w finale możemy oglądać starcie Kanadyjczyków z Amerykanami.
[Adrian] Od początku jestem Team Kanada! Oni mają jeszcze spore rezerwy personalne, bo nie ma w składzie Jamala Murraya, Andrew Wigginsa, Brandona Clarke’a, Chrisa Bouchera – a przecież już rośnie nowe pokolenie bardzo uzdolnionych jak Beneddict Mathurin czy Shaedon Sharpe. Zagwarantowali sobie już udział na Igrzyskach w Paryżu i tam będzie naprawdę gorąco, bo dla USA to najważniejsze wydarzenie, a wyrósł bardzo silny konkurent.
[Timi] Kanadyjczycy nareszcie zbierają żniwa tego boomu, jaki nastał w ich kraju na koszykówkę na początku XXI wieku m.in. za sprawą Vince’a Cartera. Teraz mają najbardziej uzdolnione pokolenie, a przecież tak jak mówisz rosną kolejni ciekawi zawodnicy. Może się okazać, że rzeczywiście zaczyna się pewna nowa rywalizacja.
[Adrian] Jak co roku, zaczynamy przyglądać się poszczególnym zespołom. Zaczynamy od Southwest, czyli w zeszłym roku najsłabszej Dywizji, a w tym roku chyba najciekawszej na Zachodzie. San Antonio wygrało Victora Wembanyame i oczekiwania są ogromne. Oczywiście pierwszy jego sezon o niczym nie zadecyduje, ale tankowanie się skończyło – teraz zaczynają się szlify diamencików. Jeremy Sochan też jest jednym z tych diamencików i trudno nie będzie mi nie podglądać Spurs. Przyszło 3 ważnych zawodników – Reggie Bullock, Cedi Osman i Cameron Payne – każdy z nich to naprawdę dobry zadaniowiec, ze świetnym wpływem na drużynę. O awansie do PO nie ma mowy, ale walka o 11 miejsce? Why not?
[Timi] Coraz fajniejsze elementy do lepienia mocnego zespołu ma Popovich. Wraca ekscytacja w San Antonio, ale też podoba mi się podejście Wembanyamy, który po lidze letniej tak naprawdę zniknął nam z radarów, by przygotować się do tego debiutanckiego sezonu. Może się przecież okazać, że on od początku będzie robił ogromną różnicę. All-Star, debiutant roku, a nawet awans do fazy play-off? Moim zdaniem tego wszystkiego wykluczyć nie można i bardzo fajnie, że Sochan już na początku swojej kariery zostanie wrzucony w takie środowisko, bo to może bardzo mocno i bardzo szybko wpłynąć na jego dalszy rozwój.
[Adrian] Komentatorzy wieszczyli, że przebudowa nie uda się z Popem na pokładzie, a tymczasem stary lis wykiwał wszystkich. No i w tym wszystkim jest ten nasz rodzynek, który dostał się do jednej z najlepszych organizacji i teraz tylko od niego zależy, jak wykorzysta tę szansę. Swoją droga – patrze na ten Zachód i tam nie ma aktualnie żadnego kandydata do tankowania. Może Portland, o ile odda Lillarda, może Utah, o ile Danny zmonetyzuje swoje assety, ale na chwile obecna wszyscy walczą o PO.
[Timi] Rockets mimo wszystko tak łatwo z tych 20 zwycięstw wyjść nie będzie. Tam też musi zajść pewien proces, a VanVleet i Brooks to na razie może być za mało dla bądź co bądź bardzo młodej drużyny. Natomiast fakt faktem, że liga się całkiem wyrównała. Dość powiedzieć, że w poprzednim sezonie po raz pierwszy od 2001 roku (nie licząc skróconych rozgrywek) żaden z zespołów nie dobił do 60 zwycięstw.
[Adrian] Houston – podobnie jak w przypadku San Antonio, tankowanie się zakończyło. Jednak Rakiety wybrały inną drogę – zakontraktowały VanVleeta i Brooksa, czyli jedną z mniejszych gwiazd ligi i jedną z krnąbrnych gwiazdeczek. Do tego Jeff Green i Aron Holiday, jako zadaniowcy, a z draftu Amen Thompson i Cam Whitmore. Kilku zdolnych już mieli – więc teraz Houston powinno zacząć grać w koszykówkę. Ciekawe jak zaadoptuje się do nowej sytuacji kadrowej Jalen Green.
[Timi] Poczynania Rockets będziemy też śledzić nieco uważniej przez pryzmat Ime Udoki i tego, jak sobie poradzi w nowym klubie. Sporo nowych nazwisk i fani Rakiet pewnie nie mogą się już doczekać tego świeżego powiewu po kilku latach pikowania w dół bez wyraźnego planu. Jednocześnie na Zachodzie to wciąż może być za mało, aby uchronić się przed kolejnym przykrym jednak sezonem.
[Adrian] Udoka nie bedzie mieć wymówek, że wziął zespół złożony z samych młodych zawodników. Mistrzostwa nikt wymagać nie będzie, ale awansu do PO to i owszem. Każde miejsce poniżej 11, to będzie bardzo przykra niespodzianka. Trochę mi brakuje tam dobrego wysokiego weterana, bo młodzi są, ale doświadczenia pod koszem nie ma. Mają czym handlować, to i zobaczymy jakie ruchy będą wykonywać przed trade deadline.
[Timi] Pierwszy sezon, nowe twarze, młoda jednak drużyna – ja tu widzę sporo wymówek. Tym bardziej że Udoka też miał jeden sezon przerwy, a te rozgrywki w Bostonie to był jednak jego debiut na tym poziomie. No i też wydaję mi się, że cudów nikt tak do końca nie oczekuje. Rockets przez ostatnie trzy lata wygrali łącznie jakieś 60 spotkań. Jak w przyszłym sezonie wygrają połowę tego, to już będzie krok do przodu.
[Adrian] No i Dallas, czyli co zrobi duet Irving&Doncic. Przyszło bardzo dużo nowych zawodników, ale jeśli zbawcą ma być Grant Williams (z całą moją sympatią do niego) albo Seth Curry, to spokojnie można przestać śledzić – to się nie uda. Miło będzie patrzeć na głupi wyraz twarzy Irvinga, ale tam zwyczajnie nie ma pomysłu na Lukę. Kyrie do niego tak bardzo nie pasuje, że bardziej to chyba tylko Harden by nie pasował. Cuban się zakiwał, z tego chleba nie będzie, a w grudniu ruszą plotki – kiedy Luka powie dość.
[Timi] A mnie się letnie ruchy Mavs nawet podobały. To raczej wciąż będzie koszykówka spod znaku tracenia mnóstwa punktów (zeszły sezon Mavs zakończyli jako jedna z najgorzej broniących drużyn w lidze), ale jednocześnie można spodziewać się prawdziwych fajerwerków w ataku, tym bardziej że wspomniani Seth Curry czy Grant Williams potrafią znakomicie przymierzyć z dystansu, co dla Luki oraz Irvinga będzie wodą na młyn. Natomiast co do Doncica, to ja bym jednak chciał go zobaczyć wreszcie w top formie. Bo dopiero jeśli on sam nie będzie miał sobie nic do zarzucenia, to wtedy jakiekolwiek myśli o powiedzeniu sobie “dość” będzie można usprawiedliwić.
[Adrian] Patrząc na Luke podczas Mistrzostw Świata, nie ma nadwagi jak rok temu, bo rok temu był pączkiem i nie rozumiem kibiców Dallas, którzy to usprawiedliwiają w różny sposób. Seth i Grant potrafią przymierzyć z dystansu, ale w ubiegłym sezonie Bullock, Bertans, Kleber, Wood i Finey-Smith też potrafili (wszyscy w okolicach 36-39%), a nic z tego nie wynikało. Mi tu wychodzi, że oni mogą znowu ominąć PO, tylko tym razem nie zrobią tego celowo, a zwyczajnie Zachód będzie za mocny.
[Timi] Ale mimo wszystko Grant, Curry, Holmes i jeszcze wracający do ligi Exum to jednak zdaje się więcej jakości koszykarskiej, jak sobie to porównamy z tymi, których Mavs tego lata pożegnali. Bo odszedł całkiem solidny Bullock, ale współpracę z klubem zakończyli też McGee, Bertans czy Ntilikina, a więc gracze w Dallas nieprzydatni. Wychodzi na to, że wsparcie teraz Luka i Irving będą mieli lepsze, a koniec końców najwięcej i tak będzie zależeć pewnie od Irvinga i jego humorków. Pytanie czy i kiedy coś mu znowu odstrzeli, bo przecież ostatnie sezony zawsze coś się działo. A to przerwa w grze na własne żądanie, nieprzestrzeganie restrykcji covidowych, udostępnianie antysemickich filmów, teorie spiskowe, itp. itd.
[Adrian] Jak Holmes grał dużo w Sacramento, to zawsze omijali PO, bo jemu się cyferki zgadzają, ale reszta to jest mocno na bakier – zważywszy, że ma być zamiennikiem za Wooda, to ja to widzę w czarnych barwach – bo tu nawet w cyferkach jest przepaść. Bullock to jest tak dwa pietra nad Sethem, bo w Dallas ma kto punktować, tylko nie ma komu zapierdalać na parkiecie. Ten Grant wygląda najlepiej, ale czy wniesie więcej niż nosił Finey-Smith zanim go nie wymienili za płaskoziemca? No nie wiem. Ja w Dallas jakości nie widzę. Brunson i Porzingis dwa lata temu zaprowadzili ich na Finału Zachodu, ale ich już nie ma, a zastępcy wyglądają jak parodyści. Wszyscy zawsze podkreślali jak wartościowy jest Doncic, tak – zgadzam się, ale jak pokazał ostatni sezon, to nie on był odpowiedzialny za tamten sukces.
[Timi] Mimo wszystko nie do końca fair jest takie pisanie, gdy wrzucają ci w połowie sezonu do zespołu kogoś takiego jak Kyrie Irving. No ale zobaczymy, jak oni sobie poradzą w pierwszym pełnym sezonie. Nie zapominajmy też, że nad wszystkim czuwa Jason Kidd, czyli trener, który jak do tej pory nie pokazał w NBA nic wielkiego i można go uznać za mocno przeciętnego.
[Adrian] Nowy Orlean się raczej osłabił niż wzmocnił. Odszedł Josh Richardson, Willy Hernangomez i Jaxson Hayes, a przyszedł Cody Zeller. Odeszły mniej znaczące postacie zespołu, ale przyszedł gość na 14 miejsce na ławce. Jak do tego dodamy, że Zion lubi pół sezonu siedzieć kontuzjowany, a Ingram i McCollum tez okazami zdrowa nie są, to mamy przepis, może nie na notoryczne wpierdole, ale na walkę o pozycje 8-11, czyli nic lepiej.
[Timi] Pels fantastycznie wystartowali w poprzednich rozgrywkach, ale całkiem szybko zeszli z nieba na ziemię i ostatecznie ledwo co zrobili bilans na plusie. Podobać mogli się jednak przede wszystkim po bronionej stronie parkietu, bo mimo tych problemów kadrowych i tak zrobili tam bardzo dobry wynik. Zabrakło tak naprawdę większej siły rażenia w ataku, ale to była wypadkowa 38 meczów przerwy Ingrama oraz 53 meczów absencji Ziona. Może tym razem zdrowie dopisze…
[Adrian] Jeszcze nie zaczął się sezon, a już wypadł Troy Murphy na 3 miesiące, bo musi przejść operację łąkotki. No i zaczynają się kłopoty, gdy wypada tak zdolny skrzydłowy, który rok temu naprawdę był dużym wzmocnieniem ich rotacji, pomimo młodego wieku.
[Timi] Bardzo zła wiadomość dla Pels, ale lepiej teraz, a nie w trakcie sezonu, bo zdąży jeszcze wrócić i jak dobrze pójdzie, to rozegra większość sezonu. To rzeczywiście było bardzo ważne ogniwo tej drużyny w poprzednich rozgrywkach i jeden z tych zawodników, który zrobił największy postęp względem wcześniejszego sezonu.
[Adrian] Memphis czyli Marcus Smart. Dostanie bardzo dużo minut i sporą rolę w zespole, pomimo że to jego debiut w mieście Elvisa, bo Ja Morant wróci dopiero w grudniu do grania. Zobaczymy jak Miśki załatają dziurę po Brooksie, bo może to i nierozgarnięty nerwus, ale robotę robił. Smart to zupełnie inny typ zawodnika, więc na skrzydle mogą być kłopoty. Na pewno każdy kibic Bostonu będzie śledził Memphis. Jak im się będzie wiodło? Czy wymienią Moranta, gdy im żyłka pęknie po następnym wybryku? Czy duet Smart&JJJ będzie defensywnym potworem? Dużo pytań – czekamy na odpowiedzi.
[Timi] W ostatnim sezonie Brooks jednak częściej szkodził, niż pomagał, dlatego jego odejście to trochę dodanie wartości poprzez odjęcie. Smart natomiast może okazać się dla tego zespołu idealnym weteranem, który może statystycznie nie będzie brylował, ale pod wieloma innymi względami będzie ciągnął drużynę w górę. Zapowiada się naprawdę interesujący sezon w Memphis.
[Adrian] Interesujący, ale tam sporo osób będzie siedziało na gorącym krześle. Trener, bo przecież ostatni wpierdol w PO, od Lakers w 1 rundzie, to jednak spory zawód, żeby nie napisać katastrofa. Wiadomo że to Memphis, to i mistrzowskich aspiracji nie ma, ale jednak od Mornata i reszty wymaga się w PO dobrej gry, a na razie tego też nie ma. Można usprawiedliwiać ich młodym wiekiem, ale… zarówno Morant, jak i Jackson mają już po 24 lata, i ten czas ochronny dla żółtodzioba się chyba skończył. Desmond Bane dostał wielki kontrakt, bo od przyszłego sezonu będzie zarabiać grubo powyżej 30 mln. Mi tam brakuje topowego skrzydłowego, a ciężko wygrać ligę bez niego.
[Timi] Jednak ten poprzedni sezon pod wieloma względami był specyficzny dla Grizzlies, a też pasmo kontuzji pod koniec sezonu sprawiło, że ta porażka z Lakers w pierwszej rundzie wcale nie była jakimś mocnym ciosem. Jednocześnie już wtedy było słychać, że to jest ostatni tak naprawdę moment, gdzie ten zespół jest jeszcze trochę właśnie pod parasolem ochronnym, dlatego przyszły sezon to może być dla Grizzlies tak zwane make or break.
[Adrian] No i znowu wracają Bahamy do Tygodnika. Klay Thompson powiedział, że bardzo poważnie rozważy propozycję grania w tej reprezentacji, jak zakwalifikują się do Olimpiady w Paryżu. Podkreślał jak wiele dla jego ojca znaczy to państwo, oraz jak bliskie jest całej rodzinie. Trzymam za nich kciuki, bo to byłoby coś wielkiego zobaczyć taką ekipę reprezentująca państwo mniejsze od choćby Poznania.
[Timi] Ten sam Klay Thompson, który w 2014 roku zdobył z kadrą USA złoto MŚ, a dwa lata później złoto igrzysk? No ten sam. To trochę mi się to jednak gryzie. Historia byłaby świetna, ale skoro Klay dziś tak mocno podkreśla, jak wiele znaczą Bahamy dla jego taty (co zrozumiałe, bo tam jego tata się urodził i wychował) i ogólnie jak bliskie są jego rodzinie, to dlaczego lata temu nie zdecydował się na grę w ich reprezentacji? To samo Eric Gordon. Przecież oni nawet nie spojrzeliby w stronę tej kadry, gdyby nie szansa gry na igrzyskach.
[Adrian] Ale Ty strasznie negatywnie podchodzisz do tego. Oni byli już na Olimpiadzie, mają sukcesy, a teraz pewnie chcą sprawić radość swojej rodzinie – tej najbliższej i tej, która nadal mieszka na Bahamach. Mi się to gryzie mniej, niż Embiid mający grać w reprezentacji Francji, bo z rodzimą nic nigdy nie wygra. Choć teraz jest przymierzany do kadry USA. Robi to tylko dla medalu. Natomiast Klay czy inni, robią to dla tego małego kraju. Swoje medale zdobyli, swoje zarobili, bardziej sławni też nie będą, zarobić też nie zarobią, a jednak chcą się poświecić. Ja tam doceniam.
[Timi] Różnie do tego można podchodzić. Z jednej strony rozumiem wszystko to, co piszesz, ale z drugiej mi się takie podejście nie do końca podoba. To najpierw sobie powygrywam tam, gdzie mogę, a dopiero jak już wszystko to zrobię, to zwrócę się w kierunku rodzimych stron. Oczywiście, fajnie że im się chce i na pewno zrobią tym wiele dobrego dla koszykówki w tym czy innym kraju, ale równie dobrze można powiedzieć, że jak lata temu mieli okazję wybrać gdzie chcą grać, to postąpili w zasadzie dokładnie tak samo jak Embiid, czyli na chłodno sobie przekalkulowali, gdzie im będzie najlepiej. Niby lepiej późno niż wcale, że przypomniało im się o tych rodzinnych stronach, no ale też dlatego, że tak późno, to ja chyba nie umiem tego tak w pełni docenić.
[Adrian] Tylko lata temu nikt Thompsonowi czy Gordonowi nie proponował gry w reprezentacji Bahamów, bo tym się zajął dopiero trener Demarco, który dostał tę posadę w 2019 roku. Tu spora rolę odegrali też Ayton i Hield, którzy to namawiali zawodników z bahamskimi korzeniami do gry dla reprezentacji. Embiid nie ma żadnych potomków ani w USA, ani we Francji – jego rodzina, która tam mieszka, też emigrowała z Afryki. To zupełnie inny przypadek.