#392 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Niewiele się dziej w Bostonie, oraz w NBA, bo trwają Mistrzostwa Świata w koszykówce. Postaramy się jednak jakoś zapełnić ten Tygodnik rozmową o NBA. Zaczniemy od Giannisa, który powiedział, że po pierwsze nie przedłuży umowy we wrześniu o 3 lata – bo jest taka opcja. Poczeka na kolejny offseason ze względu na finanse. Jednakże powiedział też, że wcale nie jest pewien swojej przyszłości w Bucks, bo to zależy od tego jaki składem będzie dysponować drużyna. Starzejący się zawodnicy to spory dla nich problem – Brook bo pod koniec sezonu będzie miał 36 lat, Holiday 34 lata, Middleton 33 lata. Wydaje się, że zostały im góra 2 lata – czyli tyle ile Giannis ma gwarantowany kontrakt w Bucks, bo 3 rok to opcja zawodnika.

[Timi] Giannis to rozsądny gość. W sumie nie ma już takiego ciśnienia na to, by zdobyć tytuł konkretnie w Milwaukee, bo to już ma za sobą. Dlatego nie powinny dziwić jego słowa, bo to logiczne, że będzie chciał grać tam, gdzie odpowiednio silny skład umożliwi mu walkę o najwyższe cele. Tym bardziej że w tym roku to się nie udało i to całkiem spektakularnie. Rozpoczął najlepszy okres w swojej karierze, to i mistrzostwo ogólnie stało się dla niego priorytetem. Nieważne czy w Milwaukee, czy gdzie indziej. Warto zresztą przypomnieć, że ostatnio w podobnym tonie wypowiedział się też Joel Embiid.

[Adrian] JoJo pierścień ma nadal przed sobą, no i jego okienko może zamknąć się dużo szybciej, złośliwi to nawet twierdzą, że już się w Sixers zamknęło. Giannis i Bucks raczej będa pałać chęcią rewanżu za ostatnie PO, bo to była taka mała kompromitacja, jak na jedynkę Wschodu i niedawnego mistrza ligi. Dla Bucks to trochę niewygodne, bo oddali picki do 2027 roku w pierwszej rundzie za Holidaya, do Nowego Orleanu, czyli jeszcze 4 sezony muszą jakoś się bujać w lidze, a Giannis ma kontrakt na maksymalnie 3.

[Timi] Zmiana trenera w Milwaukee sprawia, że Bucks w przyszłym sezonie będą na pewno inną drużyną i myślę, że wszyscy będziemy bardzo uważnie obserwować, jak ten zespół będzie wyglądał już bez Budenholzera. Oczywiście gdzieś tam w Wisconsin muszą już myśleć o tym, jak tego Giannisa zatrzymać w klubie na dłużej, ale wiele zależeć będzie tak naprawdę od wyników. Dwa lata temu było mistrzostwo, rok temu porażka w drugiej rundzie, a w tym roku już w pierwszej.

[Adrian] Od razu ruszyły też ploteczki gdzie może Grek trafić i jak zawsze na liście jest Lakers i Knicks. Lakers to raczej mogą nie mieć czym skusić Greka, skoro kryterium ma być silny skład, co innego NYK, bo oni budują się z głową i w oparciu o dość młodych zawodników. Na pewno to będzie najgorętsze nazwisko na rynku i starać się będzie o niego wiele zespołów. Myślę, że Boston też.

[Timi] Niestety muszę to napisać, ale Lakers od lat z reguły kuszą tym, że są po prostu Lakers, dlatego jak zwykle będą w pierwszym szeregu i wcale nie są bez szans, a moim zdaniem wręcz przeciwnie. Zresztą te ploteczki to raczej wskazują na kluby, którymi sam Giannis byłby potencjalnie zainteresowany, a nie w drugą stronę – bo tak jak piszesz, Grek będzie bardzo gorącym towarem i starać będą się o niego pewnie wszyscy.

[Adrian] PJ Washington jako ostatni zawodnik z zastrzeżonych wolnych agentów podpisał kontrakt. Hornets zaproponowali mu finalnie 48 mln za 3 lata gry. Nie jest to mało, ale też nie jest przesadnie dużo w dobie nowych, ogromnych kontraktów. Ja bym powiedział, że dość uczciwa oferta. Na rynku było wiele dużo gorszych kontraktów, a pamiętać należy, że Hornets to zespół który aktualnie ma najmniejszy budżet płacowy w lidze.

[Timi] Z perspektywy Hornets to na pewno całkiem przyjemna umowa. Niekoniecznie z perspektywy samego Washingtona, bo on jednak oczekiwał więcej i jestem troszeczkę zdziwiony, że nie zdecydował się jednak na przyjęcie oferty kwalifikacyjnej. Wybrał gwarantowane pieniądze, a za trzy lata będzie mógł postarać się o podwyżkę, jeżeli w tym czasie będzie robił kolejne kroki do przodu.

[Adrian] On aż tak utalentowany jak Bridges to nie jest, lepsze 48 mln w kieszeni, niż wirtualne kontrakty w stylu Nerlensa Noela. Trochę zdziwiony jestem, że on nie dostał innych propozycji, bo to jeden z ciekawszych zawodników RFA jacy byli  w tym roku na rynku. Ja kiedyś pisałem, że chciałbym go w Bostonie, finalnie nie kosztował dużo więcej od Granta Williama, choć i ten był dla nas za drogi.

[Timi] Jednak nikt nie chciał „udupić” milionów tylko po to, by ostatecznie Hornets wyrównali ofertę.  Z podobnego założenia wyszli na przykład Spurs, którzy odpuścili Reavesa, by móc swoje wolne środki wykorzystać do innych mniejszych ruchów i zyskać na tym trochę kapitału w drafcie. Wygląda też na to, że mniej więcej tyle Washington był wart na rynku. Nie jest to też aż tak dobry i wpływowy zawodnik, by ktoś zdecydował się go przepłacić i wyrwać z Charlotte.

[Adrian] Przepisy chroniące drużyny które wydraftowały zawodników od lat pozostają niezmienne i faktycznie – mrożenie na kilkadziesiąt godzin pieniędzy zawsze ogranicza ruchy drużyn wobec RFA. Najważniejsze jest podpisać wolnych agentów, a zastrzeżeni idą na końcu. Choć było kilka przypadków, że co sprytniejsi GMowie, potrafili tak skonstruować umowę, że wyrównanie jej było praktycznie niemożliwe, bo rodziło zbyt dużo konsekwencji finansowych dla organizacji.

[Timi] Upiekło się więc m.in. Lakers, którzy za naprawdę rozsądne pieniądze i bez żadnego kłopoty przedłużyli Reavesa. Tam mówiło się o kontrakcie o kilkadziesiąt milionów dolarów większym, ale Lakers skutecznie odstraszyli inne kluby i Reaves ostatecznie negocjował tak naprawdę tylko z kalifornijskim klubem.

[Adrian] Jaylen Brown dał się namówić do zagranie w Big3 w Europie. Pewnie Ice Cube nie dałby rady ściągnąć aż takiej gwiazdy, ale sprawa była charytatywna, a wiadomo że Brown w takich akcjach często uczestniczy. No a poza tym – fajnie zawsze pobaraszkować w Londynie. Zdobył kilka punktów, zebrał kilka piłek – pomógł lokalsom.

[Timi] JB przy okazji pomagania został pierwszym aktywnym zawodnikiem NBA, który wziął udział w wydarzeniu pod egidą Big3. Ciekawe, jak to wyglądało z formalnego punktu widzenia, bo na pewno musiał uzyskać odpowiednie pozwolenie nie tylko od Celtics, ale też od NBA. Dla samej ligi to na pewno fajna promocja i być może jakiś pierwszy mały krok ku temu, by gwiazdy NBA chętniej spoglądały w kierunku takiego grania w przerwie między sezonami.

[Adrian] Między sezonami zawodnicy NBA bardzo chętnie grają w turniejach amatorskich, różnych ligach lokalnych i chyba jako takiego pozwolenia nie potrzebują. Natomiast Big 3 to już przedsięwzięcie profesjonalne i tu faktycznie zgody mogą być potrzebne. Dla NBA to chyba lepiej, że zawodnicy grają w takim turnieju, bo przynajmniej wiadomo  że nie bujają się z gangusami, jak to w zwyczaju miał np Jasiu Ściana.

[Timi] Offseason długi jest, to i niektórzy pewnie jedno i drugie są w stanie zrobić. Taki Ja Morant też coś tam wrzuca na swoje media społecznościowe, sugerując że się odrodzi i weźmie wreszcie odpowiedzialność za swoje czyny, ale zapowiedzi to jedno, a rzeczywistość to drugie.

[Adrian] Na roczny kontrakt nadleciał do Bostonu Svi Mykhailiuk. Pisało się o tym od dawna, ale wydawało się, ze temat umarł gdy sprawdzaliśmy np Warrena. To będzie jego 7 drużyna w 6 sezonie w NBA, więc nie ma sobie co robić zbytnich nadziei, że on stanowi ogromne wzmocnienie. Jego rzut zza łuku będzie czasami pomocny i to tyle z jego strony.

[Timi] On potrzebuje piłki, by być efektywnym, choć mądrze ścinać też potrafi. Na tym etapie offseasonu i na jedno z ostatnich miejsc w składzie fajerwerków i tak by nie było. Widać jednak, że nawet pod koniec rotacji chcemy mieć graczy, którzy trochę w NBA pograli i jakieś doświadczenie mają. Mykhailiuk na koncie ma ponad 250 spotkań. Może błyśnie raz czy dwa, ale najbardziej prawdopodobne jest to, że błyszczeć będzie tylko w garbage-time.

[Adrian] Glenn Robinson III będzie, lub w sumie już był drugi raz na treningach w Bostonie. To o tyle ciekawe, ze to chyba jedyny zawodnik, którego obserwowaliśmy dwa razy tego lata. Czy finalnie się załapie do składu, tego jeszcze nie wiemy – ja ponownie napiszę, że zawsze go lubiłem i wprawdzie wyżej cenie TJ Warrena, jednak będę zadowolony jak dołączy do nas.

[Timi] Robinson III musiał zrobić dobre wrażenie na Celtics w Las Vegas, bo to tam po raz pierwszy tego lata władze Bostonu miały go obserwować. Teraz odbył trening w Bostonie i zobaczymy, bo to może się skończyć umową choćby na obóz treningowy. Na razie żadnych decyzji jednak nie ma. Także w sprawie Blake’a Griffina, który znalazł się na celowniku także kilku innych zespołów, w tym m.in. Golden State Warriors.

[Adrian] Tydzień w tydzień jesteśmy zasypywani informacjami, w jakiej to wybitnej formie jest Ben Simmons. Ogólnie to olewałem, bo wiadomo, że agenci mają swoje wtyki i 75% takich newsów można traktować jako dziennikarskie trele morele w sezonie ogórkowym. Jednak jak już o tym piszą najbardziej znane i cenione nazwiska, to coś w tym musi być. Benek ma sporo do udowodnienia i wcale się nie zdziwię, jak to będzie jego dobry sezon.

[Timi] Wiesz, nawet te najbardziej znane i cenione nazwiska czasem piszą pod dyktando agentów, czego doskonałym przykładem jest Wojnarowski. Gdyby tego nie robił, to nie miałby też tak dobrych kontaktów i tym samym nie byłby najlepiej zorientowanym człowiekiem w NBA. Natomiast co do Simmonsa, to tam od lat rozchodzi się przede wszystkim o zdrowie. Trudno by zawodnik, który nie jest w 100 procentach gotowy nie tylko fizycznie, ale też mentalnie, grał dobrze. I teraz jeżeli Simmons wreszcie uporał się ze wszystkimi problemami zdrowotnymi, to najważniejsze pytanie brzmi, czy psychicznie też jest gotowy. Od tego moim zdaniem będzie zależeć najwięcej. Dla niego to też może być tak naprawdę ostatni dzwonek, by uratować w ogóle karierę w NBA.

[Adrian] Zgadzam się, ale tym razem to nie insiderzy go tak chwalą (bo oni faktycznie mają rewelacyjne układy z agentami). Jak The Athletic powołuje się na dwóch skautów, to ja tu faktycznie wierzę, że Benek może być w życiowej formie – zobaczymy tylko czy głowa dojedzie na rozpoczęcie sezonu. W Nets może mieć o tyle łatwiej, że nikt niczego wielkiego od tej drużyny nie oczekuje. Od niego samego też już chyba niewiele – bez obciążenia psychicznego to może się udać. Benek, Bridges, Johnson, Claxton – na papierze wygląda to ciekawie. A mnie cieszy, że znowu mogę przychylnym okiem patrzeć na Brooklyn.

[Timi] No zobaczymy. Nikt niczego dużego nie oczekuje, ale ewentualny kolejny słaby sezon przy tak dużym kontrakcie – a od tego Simmons nie ucieknie; już teraz jest wrzucany do grona najbardziej przepłaconych zawodników w całej lidze – może być dla niego gwoździem do trumny. Stawka jest więc dla niego całkiem wysoka. Zobaczymy, jak sobie poradzi. W teorii na Brooklynie warunki do odbicia się ma dobre.

[Adrian] Na mistrzostwach Świata w koszykówce jedna mała sensacja jest, oraz jedna duża. Ta mała to same wygrane reprezentacji Dominikany. Niezbyt okazałe wygrane, ale z grupy wyjdą, a pokonanie Włochów to spora rzecz. Natomiast odpadniecie z turnieju Francji i to już po 2 meczach, to sensacja wielka. Łotysze bez Porzyngisa byli lepsi o jeden rzut i koniec kariery. A sam Kristaps świętował na ławce tą wygraną, jakby to był mecz o złoty medal. Finowie tez jada do domu, ale od nich nikt raczej walki o medale nie oczekiwał.

[Timi] Ty pisałeś, że Łotwa po trzech meczach będzie już grać tylko o pietruszkę, a ja z kolei twierdziłem, że osamotniony Bertans nie uchroni Łotwy przed katastrofą. Mocno się tym razem pomyliliśmy, bo Łotysze nie tylko wyszli z grupy, nie tylko wyrzucili za burtę Francję, ale też postawili twarde warunki Kanadyjczykom w trzecim meczu w grupie. A choć ostatecznie dość wysoko przegrali, to jednak i tak już napisali kawał świetnej historii. Porzingis mimo problemów zdrowotnych poleciał zresztą kibicować swoim rodakom na miejscu.

[Adrian] Ja sobie życzyłem ich najszybszego wyjazdu do domu, gdy miał grać Porzi – wyszło jak wyszło, no i teraz mogą już grać do samego finału. Wprawdzie nadal trzymam kciuki za Kanadę, ale Finał Łotwa-Kanada byłby pyszny. Możesz myśleć co chcesz, ale ja nadal kocham Olynyka i życzę mu jak najlepiej, a najlepiej jakby wrócił do Bostonu :D

[Timi] A czy jest jakiś kibic Celtics, co nie życzy Olynykowi najlepiej? Już sam mecz numer siedem przeciwko Wizards należą mu się takie życzenia, a przecież Kelly w Bostonie trochę więcej pograł. Bardzo fajnie na mistrzostwach radzi sobie też inny ex-Celt, a mianowicie Tremont Waters, który jak Bonaparte prowadzi reprezentację Portoryko i już jest w drugiej fazie turnieju, gdzie teraz zmierzy się z Serbią oraz Dominikaną.

[Adrian] Ostatnio rozmawialiśmy o reprezentacji Bahamów, którzy zrobili dobry wynik w turnieju prekwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich. Okazuje się, że nie powiedzieli oni ostatniego słowa, bo właśnie próbują namówić do gry w ich reprezentacji Evana Mobleya, oraz jego brata Isaiaha, a także Naza Reida. Wszyscy oni maja rodziców wywodzących się z tego wyspiarskiego państewka. To może być reprezentacja, która naprawdę zrobi wynik z kosmosu.

[Timi] Nie da się ukryć, że igrzyska olimpijskie potrafią rozpalić wyobraźnię. Tam się nawet spekuluje, że może dałoby się też namówić Klaya Thompsona, który co prawda występował już dla kadry USA i zdobywał z nią złote medale, ale podobnie jak Eric Gordon mógłby w sumie… zmienić barwy narodowe, bo przecież jego tata na Bahamach się urodził.