Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Już wydawało się, że w Bostonie nic się nie wydarzy, a tymczasem zwolniliśmy jednego zawodnika. Justin Champagnie miał kontrakt gwarantowany na 50 tys i nic nie otrzyma, bo został zwolniony przed 1 sierpnia. Teraz mamy 13 zawodników pod kontraktem, czyli dwa wolne miejsca. Być może uzupełnimy tylko jedno, wtedy to oznacza oszczędności, a nie łamiemy przepisów odnośnie ilości zawodników. Rotacje zawsze można ratować jednym z trzech zawodników na umowie two-way.
[Timi] Dwa wolne miejsca, ale jedno pewnie nie zostanie obsadzone. Ciekawe, gdzie wyląduje w takim razie Blake Griffin, bo ja już pisałem, że nie miałbym nic przeciwko, żeby to on jeden wakat za minimum zajął. W tej chwili lepszych opcji w zasadzie i tak nie widać. Tak naprawdę mamy teraz jednak około sześć milionów dolarów do drugiego progu apron, więc w teorii można by nawet wykorzystać mniejszy wyjątek mid-level, ale w praktyce to nałoży na nas hard cap właśnie na drugim progu apron.
[Adrian] Raczej możemy się spodziewać zawodnika za minimum i nic więcej. Tu też nie bedzie fajerwerków, bo to będzie zawodnik, który przyjdzie ze świadomością, że może kończyć sezon w innej drużynie. Blake chyba to nie będzie – obstawiałbym kogoś na pozycje 3/4 – jakiś tweener, który w razie czego może poratować rotacje.
[Timi] Kimś takim ma być chyba Brishett, a chyba wszyscy liczymy też na więcej minut dla Hausera, więc ściągnięcie jeszcze jednego podkoszowego również miałoby sporu sensu. I dlatego uważam, że Griffin w tej roli znów idealnie by się sprawdził. No ale zobaczymy, co się jeszcze wydarzy. W tej chwili większość ligi czeka na rozwiązanie sytuacji z Lillardem, ale też na ruchy choćby Thunder, którzy mają w składzie za dużo zawodników, dzięki czemu ktoś będzie mógł przechwycić solidnego gracza do rotacji.
[Adrian] W Bostonie mało się dzieje, to przyjdzie nam Tygodnik oprzeć o wydarzenia w innych organizacjach. Los Angeles i zespół Clippers na razie nie podejmuje negocjacji w sprawie nowego kontraktu z Leonardem, ale też i z PG13. Obaj mają ostatni rok gwarantowanego kontraktu, a potem opcje zawodnika. Są tak pewni siebie, czy są już zmęczeni ich kontuzjami. Clippers w ostatnich sezonach najlepszy wynik osiągnęli bez swoich gwiazdorów – może to jest metoda. Jak ktoś będzie chciał ich podpisać kolejnego lata, to i tak potrzebne będzie s&t, bo przecież oni do tankującego zespołu nie pójdą. Stąd niechęć do wymiany po Hardena z oddawaniem młodych zawodników.
[Timi] Trzeba zacząć od tego, że oni tam za bardzo młodych zawodników to i tak nie mają. Jest ten Brandon Boston Jr. co w meczu przeciwko Celtics się lekko odpalił, no i jest też Bones Hyland, ale Nuggets nie bez powodu tak bez żalu z niego zrezygnowali. Do wymiany po Hardena nie chcą włączać Terance’a Manna, ale on to na początku sezonu będzie miał 27 lat, czyli tyle co nasz Jaylen Brown. Wydaje się jednak, że Clippers nie mają innego wyjścia, jak dalej iść all-in w dwójkę swoich gwiazdorów. Dlatego choć na razie słychać, że nie spieszno im do przedłużenia kontraktów zarówno z Leonardem, jak i z George’em, to nadal trudno sobie wyobrazić, by tego nie zrobili.
[Adrian] Ja nie widzę nic dziwnego w niechęci do oddawania za Hardena kogokolwiek, kto może być przydatny w późniejszych latach. Jak pokazały ostatnie sezony w Nets czy Sixers, Broda zbliża się do emerytury bardzo szybko, a dodatkowo jest, delikatnie to ujmując, niestabilny emocjonalnie. Dziś chce grać w Clippers, a za pół roku może zrobić dym, przytyć i zakochać się w Lakers. To tak w ramach przysłowia – do trzech razy sztuka. Sixers marudzi, że LAC składa niepoważne oferty? A jakich oczekiwali za niepoważnego zawodnika.
[Timi] Czy tak bardzo szybko? Fakt faktem, że zawalił kilka meczów w fazie play-off, ale przecież miał też przeciwko Celtics dwa spotkania na ponad 40 oczek, a to jeszcze oznaką szybkiego starzenia się chyba nie jest. Natomiast w CBA jest taka klauzula, że zawodnicy na kończących się kontraktach nie mogą tak po prostu sobie nie grać i jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, że Harden się na obozie 76ers nie stawi, to tak w zasadzie 76ers będą mogli uniemożliwić mu dołączenie do innego zespołu nawet po zakończeniu kontraktu. Nie jest to jednak na rękę przede wszystkim Embiidowi i też władze 76ers muszą bardzo uważać, żeby nie podpaść kameruńskiemu środkowemu na tyle, by ten zechciał odejść.
[Adrian] Dwa spotkania powyżej 40 pkt i cztery mecze poniżej 15 pkt, a w statach plus/minus po 10 spotkaniach PO masywne minus 40. Właśnie tak wygląda droga do domu spokojnej koszykarskiej starości. A co do tej klauzuli, to jest to niesamowita historia, że nikt o niej nie widział aż do tego roku, bo nawet Marks czy Pincus obcykani w CBA pisali, że kompletnie tego nie zauważyli, aż Sixers o tym Hardenowi przypomniało :D
[Timi] Spokojna koszykarska starość to jednak dla mnie zawodnicy jak Kemba czy Wall, ale Harden udowodnił, że ma od tej dwójki razem wziętej więcej paliwa w baku. Pytanie, czy ktoś się spodziewał, że on wreszcie przebije ten szklany sufit, czego od lat w fazie play-off zrobić nie potrafi – ani on, ani jego zespoły.
[Adrian] Nie no – Kemba czy Jasiu to już są rencistami, skoro ich w NBA nikt nie chce nawet za minimum dla weterana. Tym bardziej, że NBA przecież dopłaca do tego minimum przy zawodnikach z takim stażem w lidze, oni drużyny kosztowaliby dokładnie tyle samo co zawodnik dopiero wchodzący do NBA – to pokazuje skalę upadku, że nikt ich nie chce za ok 2 mln dolków.
[Timi] No więc właśnie, a jednak Hardenowi jeszcze do tego poziomu „rencisty” daleko, a przecież jest nawet o rok starszy zarówno od Kemby, jak i od Walla. Na początku przyszłego sezonu Harden będzie miał już 34 lata.
[Adrian] Anthony Davis podpisał nowy kontrakt, a tak naprawdę przedłużył aktualny – 3 lata 186 mln dolarów. Niebo jest limitem – to bardzo dobry ruch dla Lakers, bo mogą go spokojnie za jakiś czas (jak James odejdzie) wymienić do Chicago. On tam chce grać – Lakers nic dobrego nie czeka gdy Bronek skończy karierę – to i Jeziorowcy pójdą w wymianę połamańca.
[Timi] AD tym samym zostanie najlepiej opłacanym zawodnikiem w historii ligi, jeśli chodzi o średnie zarobki, bo to około 62 miliony dolarów rocznie. W teorii wciąż jest w swoim prime, ale w praktyce nikt nie wie, czy i jak długo jeszcze jego ciało wytrzyma te obciążenia. Równie dobrze może w przyszłym sezonie zagrać w 70 spotkaniach, jak i w 35 – chociaż w ostatnich latach częściej bywał tej drugiej liczby niestety. Dla Lakers to była jednak prosta decyzja, bo lepszej szansy na mistrzostwo w kolejnych latach nikt inny niż duet LBJ-AD im nie da.
[Adrian] Nowy Orlean szuka centra. Litwinowi kończy się kontrakt i chyba nie są zainteresowani jego dalszymi usługami. Celują w ciekawe nazwiska jak Allen z Cavs – tylko to chyba poza zasięgiem, jeśli w paczce ma być Valanciunas. Aczkolwiek tu dochodzimy do innych doniesień, gdzie front office Pelikanów skłania się ku handlu Zionem. Przesunięcie Mobleya na centra i oddanie czwórki Zionowi – jest to jakiś pomysł dla Cavs. Jeśli Mitchell by się zawinął z Ohio, to nadal mają mega gwiazdę.
[Timi] Do handlu Zionem najlepszą okazję Pels mieli chyba przy okazji draftu, ale skoro wtedy nic z tego nie wyszło, to wygląda na to, że wartość Williamsona w tym momencie nie pozwala wcale na przebieranie w ofertach. Mimo wszystko on zaczyna dopiero to 5-letnie przedłużenie kontraktu. Dla Pels to cały czas szansa, że się ogarnie, a dla innych drużyn jednak przede wszystkim ryzyko, że przez te pięć lat częściej będzie w szpitalu niż na parkiecie. A oddać pewnie trzeba by za niego nie mało. Dlatego nie wydaję mi się, by Zion w najbliższym czasie opuścił Nowy Orlean. Dla Pels też lepiej, jeśli on się chociaż trochę odbuduje, bo wtedy na pewno trochę łatwiej będzie im wyciągnąć odpowiednich rozmiarów zwrot za niego. Cavs to ciekawy kierunek, choćby ze względu na Mitchella, o którym rozmawialiśmy w ubiegłym tygodniu, ale na ten moment chyba jeszcze zbyt wcześnie, by podejmować tak duże decyzje.
[Adrian] Nowy Jork targuje się z Joshem Hartem o nową umowę. Aktualnie ploteczki mówią o kwocie 75 milionów za 5 kolejnych sezonów. Nie wspominałbym o tym, ale ostatnio rozmawialiśmy o sytuacji kadrowej w Knicks i kluczowa była kwestia nowych umów dla Quickleya i Grimesa, a tu się okazuje, że będzie jeszcze mniej pieniędzy dla nich. W końcu rocznie Hart przytuli prawie około 15 mln, a salary z gumy nie jest.
[Timi] Nie jest, to prawda, ale akurat kontrakt na takim poziomie dla 28-letniego Harta to jest naprawdę rozsądna propozycja. On im zresztą dużo bardziej się tak naprawdę przyda niż ten Quickley i dlatego już się pojawiają plotki, że Knicks może i rzeczywiście przedłużą z Quickleyem, ale tylko po to, by go móc go potem gdzieś dalej pchnąć.
[Adrian] Przy takim tłoku jaki mają na obwodzie i Thibsem jako trenerem, to dla Quickleya może być ciężko o duże minuty, a wtedy wartości mieć zbyt dużej nie będzie. Kłopoty bogactwa i to w NYK – kto by pomyślał jeszcze kilka sezonów temu.
[Timi] Niby tak, ale też Quickley udowodnił, że jemu dużych minut wcale nie potrzeba, a jeśli Knicks zależeć będzie na tym, by go wytransferować, to pewnie będą chcieli go wypromować. Co prawda poszli w zupełnie innym kierunku w podobnej sytuacji z Fournierem, ale akurat Quickley na odpowiednim kontrakcie może im zapewnić dużo bardziej wartościowy zwrot niż Francuz.
[Adrian] Teraz wrócimy do kwestii wzrostu salary, bo jak to w Tygodniku, gdy rozmowa weszła na obroty – to trzeba było go zamykać, żeby w niedzielę wjechał na stronę. W nowym CBA ponoć ma być zapis, że Salary będzie rosnąc o 10% rok do roku, tylko w ostatnich dwóch sezonach Salary rośnie o 10% bez nowego CBA i bez nowej umowy TV. Oznaczałoby to, że kilka miliardów więcej od nadawców ogólnokrajowych, oraz internetowych (bo mają być nowe pakiety) nie ma wpływu na wzrost Salary. Rozumiem, że NBA nie chce by powtórzyła się sytuacja z sezonu 2016/17 gdzie wzrost był 40%, ale coś tu nie pasuje do wyliczeń.
[Timi] Ale dokładnie tak ma być. Te miliardy z umowy telewizyjnej mają nie mieć aż tak wielkiego wpływu. Wzrost salary cap ma być stały, ale jednocześnie liga nie chce właśnie powtórki tego, o czym mówisz. Zawodnicy na takie zasady przystali, skoro zgodzili się na taki zapis w nowym CBA, a przecież na pewno związek na pewno doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że już niedługo rozpoczną się negocjacje w sprawie nowej umowy telewizyjnej.
[Adrian] Timi – nie przekonasz mnie, że zawodnicy lekką ręka zrezygnowali z takich pieniędzy. Wzór na salary jest niezmieniony – jeśli aktualnie to jest 2,6 mld rocznie, a ma wzrosnąć do 7-8 mld, to to są gigantyczne pieniądze dla zawodników. Poprzednio, gdy rocznie NBA dostawała 930 mln, po podwyżce do 2,6 mld salary skoczyło o 24,4 mln. Jeśli teraz przyjmiemy, że to będzie pesymistycznie „tylko” 6 mld, to mamy wzrost o 3,4 mld czyli dwa razy większy wzrost niż poprzednio, czyli salary wzrasta o prawie 50 mln. Czołowi zawodnicy, mający kontrakty na poziomie maxa czyli 30% i 35% salary – to dla nich z tej podwyżki jest 15 lub 17 mln rocznie. Nie wierze Timi, że Związek Zawodowy Zawodników z tego zrezygnował – musi być jakieś drugie dno. NBA mógł planować cykliczny wzrost, żeby uniknąć tego co było poprzednio – ale zgodnie z 11 przykazaniem, czyli „coś za coś”. Tylko my nie wiemy co dostali zawodnicy.
[Timi] To mógł być jeden z „punktów zapalnych” w tych negocjacjach, tym bardziej że liga chciała wprowadzić podobne zasady właśnie lata temu, żeby w 2016 roku takiego skoku nie było i wtedy związek się nie zgodził – na czym ostatecznie sporo graczy skorzystało i zyskało miliony dolarów. Teraz związek postanowił inaczej, natomiast ostatecznie podział zysków i tak jest 50-50, tak więc zawodnicy swoje dostaną. Zgodnie z zasadami, jeśli nie w kontraktach, to w bonusie na koniec sezonu, żeby rzeczywiście otrzymali 50 procent zysków, tak jak mają to zapewnione i ustalone. Dlatego to nie jest tak, że gracze jakiekolwiek pieniądze na stole zostawili.
[Adrian] Na przykładzie Jaysona Tatuma, który podpisywałby nowego supermaxa właśnie w tym roku, gdzie nowa umowa TV wejdzie w życie, czyli sezon 2025/26. W jego przypadku bonus do kontraktu nie bedzie wynosił 15 czy 16 mln rocznie, żeby zrekompensować mniejsze roczne pobory. A takich gwiazd jest więcej, bo poprzednie kontrakty ustawili sobie długością umowy lub opcjami właśnie pod ten sezon – Leonard, George, Murray, Davis, James kończą umowy, a np Giannis, Butler, Brunson mogą się wyoptować właśnie wtedy. Tu nie ma przypadku, tak jak i nie było go przy poprzednim wzroście salary. Sporadycznie bawię się w teorie spiskowe jak zapewne zauważyłeś przez te prawie 8 lat Tygodnika, ale tu uważam, że jest drugie dno. Supermax Jaylena Browna był hucznie okrzykniętym pierwszym powyżej 300 mln, a teraz ekipa ze Spotrac wyliczyła, że to może być 288 mln ze względu właśnie na mniejsze stopniowanie wzrostu salary.
[Timi] Bo powyżej 300 milionów będzie przy założeniu, że salary cap będzie wzrastał o te 10 procent rocznie, tak jak w poprzednich latach, ale na ten moment projekcje NBA zakładają nieco mniejszy wzrost, bodaj niecałe pięć procent. Natomiast docelowo do końca tej dekady poziom salary cap ma tak czy siak wzrosnąć na tyle, by rzeczywiście odzwierciedlać te coraz większe ligowe dochody. Liga uchroniła się jednak przed tym, aby stało się nagle i gwałtowanie i to jest dobra wiadomość przede wszystkim z punktu widzenia konkurencji i rywalizacji.
[Adrian] Miami z obozem Lillarda dostało po łapkach, o czym rozmawialiśmy tydzień temu i nagle oferta Heat zaczyna wyglądać sensownie. 3-4 picki w pierwszej rundzie, oraz młody zawodnik, no i wyrównanie kontraktu. Jeśli Portland dobrze przehandluje zawodników, którzy będa wyrównaniem pensji Lillarda, to może na tym naprawdę dobrze wyjść. Presja ma sens.
[Timi] Tylko jeśli te wybory w drafcie mają być zastrzeżone, to wcale nie będą tak wartościowe. Dodatkowo przynajmniej na razie Heat mogą oddać nie 3-4, a maksymalnie dwa wybory ze względu na Stepien Rule, no a jeśli chcą więcej, to pytanie kto im je da w zamian za Herro. Coraz częściej słychać natomiast, że inne kluby nie kwapią się do rozmów z Blazers w sprawie Lillarda nie tylko ze względu na to, co wcześniej mówił jego obóz, ale też ze względu na jego ogromnych rozmiarów kontrakt, który traktowany jest jako bardzo negatywna wartość, szczególnie że mowa o 33-letnim rozgrywającym, który w dwóch ostatnich sezonach rozegrał łącznie 87 meczów.
[Adrian] Stepien rule to pewna przeszkoda, ale dla chcącego nic trudnego – Caleb Martin na rynku jest warty dwa firsty. Zobaczymy czy Brylantowy Pat bedzie chciał dać aż tyle za Lillarda. Bo finalnie może zostać bez zadaniowców – 3 gwiazdy i Kevin Love :D
[Timi] Heat ogólnie mają trochę problem, bo przez całą tą sytuację z Lillardem tak naprawdę nie mogli w jakikolwiek sposób podziałać na rynku i w tej chwili zostali trochę z ręką w nocniku. Gabe Vincent oraz Max Strus odeszli, a to przecież było dwóch bohaterów Miami choćby w serii finałów konferencji, ale nie tylko. To fakt, że Heat jak mało kto potrafią wynajdować graczy prosto z kapelusza, natomiast na ten moment ich skład wygląda jednak dużo gorzej niż jeszcze w maju, a transfer Lillarda w ostatecznym rozrachunku też nie musi im koniecznie wyjść na plus.
[Adrian] Montrezl Harrell zerwał ACL i ma sezon z głowy. Sixers i bez tego mieli kłopoty kadrowe. Wprawdzie rola Harrella w ostatnim sezonie znacząca nie była, ale urazy Embiida zapewniały mu czasami spore minuty. Ja tam go bardzo lubię, choć bagaż debilowatych akcji ma spory.
[Timi] Ja z kolei za nim nie przepadam, ale też nikomu nie życzymy kontuzji, dlatego taka informacja to jednak bardzo smutna wiadomość. Na całe szczęście teraz urazy ACL nie są już tak straszne, jak jeszcze dekadę temu, ale to i tak spory cios dla Harrella. Ostatecznie przynajmniej dobrze wyszło, że 76ers zdecydowali się zatrzymać Reeda.
[Adrian] John Wall trenował pod okiem wielu skautów, wielu managerów, a koniec końców najprawdopodobniej podpisze kontrakt z Armani Mediolan. To kolejny zawodnik, który będzie grał w Eurolidze. Dla fanów NBA ten sezon Euroligi może być absolutnie wyjątkowy.
[Timi] Wall w mediach społecznościowych zaprzeczył tym doniesieniom, co mogłoby wskazywać na to, że jednak liczy jeszcze na angaż w NBA. Ale w ostatnich tygodniach tak czy siak naprawdę sporo ciekawych nazwisk trafiło do euroligowych klubów. Fakt faktem, że kilku najlepszych graczy ostatnich lat jak Micić czy Vezenkov przenieśli się z kolei do NBA, ale i tak ten przyszły sezon zapowiada się naprawdę ciekawie na europejskich parkietach .
[Adrian] ESPN podziękowało za współpracę Markowi Jacksonowi. Straszna czystka w TV, tak jak TNT niedawno przedłużało o 10 lat kontrakty ze swoimi największymi gwiazdami, tak ESPN zwalnia a potęgę. Ja rozumiem, że Shaq czy Sir Charles to inna liga, ale jednak w ESPN ktoś pracować musi. Jeśli wszystko ma się opierać na krzyku i idiotyzmach Stephena Smitha – to ja dziękuje za takich ekspertów. Pod względem piszących dziennikarzy, to ESPN jest absolutny Top, ale na antenie zapowiada się dramat.
[Timi] Mark Jackson miał fajne momenty, szczególnie gdy zaczynał tę swoją narrację w trakcie powtórek, ale poza tym w ostatnich latach obniżył jednak mocno loty. Tęsknić nie będę, a na pewno nie tak mocno, jak za Van Gundym. Natomiast według ostatnich doniesień do Mike’a Breena dołączyć mają Doris Burke oraz nasz stary znajomy Doc Rivers, czego zresztą mu życzyłem po tym jak 76ers go zwolnili. I tak jak w przypadku Riversa można oczekiwać solidnej jakości, bo Doc jako ekspert na pewno wypadnie lepiej niż jako trener, tak w przypadku Doris Burke mam bardzo mieszane uczucia. Liga chce też bardziej eksponować tych młodych ekspertów, którzy potrafią przyciągnąć i zaciekawić widza jak JJ Redick czy Richard Jefferson.
[Adrian] Nie będę ukrywał, że komentatorów ESPN nigdy nie lubiłem, no byli bo byli, słabsi lub bardziej słabi, ale za żadnym tęsknić nie będę, a nadal pozostało kilku mega irytujących. Rivers może i coś ciekawego powie, ale to nie bedzie ten poziom co w TNT, a Doris to jakaś pomyłka. Jeśli twoim najbardziej charyzmatycznym pracownikiem jest Perk, to znaczy że masz spory problem :D