#386 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No i już po Lidze Letniej. Na koniec wygraliśmy z Orlando. Niby nic, a jednak cieszy. Natomiast to było najsłabsze Summer League w naszym wykonaniu od pewnie nastu lat, a przynajmniej od kiedy pamiętam. Nawet nie chodzi o porażki, bo w końcu Lakers w ryj dostało, ale poza Walshem, to można o tych zawodnikach powiedzieć tylko tyle, że się nie nadają do NBA.

[Timi] Już chyba pisałem w którymś tygodniku, że tak mniej więcej od 2014 roku to byliśmy całkiem rozpieszczeni, jeśli chodzi o ligę letnią, bo można się było ekscytować wyczynami Smarta, Browna czy Tatuma. Ale powiem szczerze, że do tych czasów mi jakoś mocno nie tęskno, choć sentyment oczywiście jest. Najważniejsze jednak, że ten jeden zawodnik, który nas interesował w tym roku najbardziej – czyli wspomniany Jordan Walsh – wypadł naprawdę solidnie. Mnie zaskoczył pozytywnie, bo nie spodziewałem się, że będzie tak dobry tak szybko.

[Adrian] Dlaczego nie tęsknisz do czasów, gdy z pickami innej drużyny wybierasz All Starów? Sezon gdy wybraliśmy Jaysona Tatuma skończyliśmy w ECF, przegrywając z Bronkiem, a przecież sezon gdy dołączył Brown skończył się tez w ECF i też z Cavs. Ja tam bym jeszcze z dwa picki w Top3 przygarnął ;) Czasy z Azją wspominam dużo lepiej niż czasy z Kyriem czy Kembą. Straszna szkoda, że gdy Tatum przyszedł, to Azji juz nie było – chciałbym zobaczyć ich razem na parkiecie.

[Timi] Bo jednak wtedy marzenia o tytule były tylko marzeniami. Bywaliśmy blisko i to były piękne momenty, ale tak naprawdę dopiero ostatnie półtora roku te marzenia o tytule stały się na tyle realne, że o mistrzostwie można na poważnie myśleć. Oczywiście że tamte czasy miały swoje cienie i blaski, a pomimo braku choćby awansu do finałów wspominamy tamte zespoły z wielkim sentymentem i sympatią. No a drugiego takiego transferu jak z Nets, żeby potem wybierać z pickami w top3 draftu, to już chyba nikt nie zrobi, choć wielu próbowało i wielu wciąż będzie próbować.

[Adrian] Jay Scrubb dostał umowę Two Way, a co za tym idzie zostało nam już tylko jedno wolne miejsce. A Scrubb to raczej bedzie strzelec na G-League, bo nie wiem czy on przekona do siebie czymkolwiek Mazulle, żeby za rok dostać mały, normalny kontrakt.

[Timi] Scrubb ma już jakieś doświadczenie w NBA, bo na koncie ma łącznie 24 mecze w barwach Clippers oraz Magic. I z jednej strony to pokazuje, że jakiś tam potencjał ma, ale z drugiej strony skoro nie udało mu się zaczepić nawet w Orlando, to też wiele mówi. Natomiast fakt faktem, że w lidze letniej wyglądał na jeden z pewniejszych punktów Celtics i uważam, że umowę two-way sobie zasłużenie wywalczył. Warto przypomnieć, że od tego sezonu takich miejsc na kontrakty two-way każdy zespół ma trzy, a nie dwa.

[Adrian] Zgadza się, dlatego ciekawi mnie kim bedzie ten trzeci, na to jedno ostatnie miejcie o którym wspomniałem, bo pierwsze otrzymał JD Davison. Logicznym byłoby podpisać wysokiego. Mieliśmy nadzieję, że Olek Balcerowski może jakimś cudem dostanie ofertę i ją przyjmie. Jednak po tych meczach ja nie bardzo w to wierzę, a dokładniej to kompletnie w to nie wierzę.

[Timi] Nie jest to jeszcze wykluczone, ale zdaje się, że czas Olka w NBA dopiero nadejdzie. Dla niego to też chyba lepiej, żeby jeszcze przez jakiś czas zbudować sobie markę w Europie i spróbować dopiero wtedy, kiedy będzie miał realną szansę na coś więcej niż tylko kontrakt two-way. Celtics i inne kluby na pewno o nim nie zapomną, jeśli dalej będzie piął się w górę, a teraz naturalnym krokiem wydaje się być Euroliga. Warto też pamiętać, że dla niego kontrakt two-way od początku był bardzo mało prawdopodobny, gdyż on ma jeszcze ważny kontrakt w Hiszpanii i trzeba by tę umowę wykupić, a drużyny NBA jeśli robią taki buy-out, to nie mogą go zrobić w celu podpisania z graczem umowy two-way.

[Adrian] Nie chce być jakimś czarnowidzem, pesymistą, czy hejterem, ale Olek raczej na NBA nigdy nie będzie gotowy, bo zwyczajnie nie przeskoczy własnych ograniczeń atletycznych. Ma bardzo dużo atutów, ale jest za wolny na NBA. No ale nigdy nie mów nigdy – niech mu się wiedzie, liga ACB to i tak jest niewiarygodny poziom. W tym roku do NBA wchodzi dwóch czołowych zawodników z Europy, obaj są dużo starsi od Olka, może będzie z naszym rodakiem tak samo.

[Timi] 10 lat temu pewnie ktoś by Olka w drafcie wybrał, a 20 lat temu może nawet zrobiłby karierę na tyle dużą, że grałby w NBA na poziomie all-star. Teraz rzeczywiście ciężko może być o angaż, ale też tak jak mówisz mamy przykłady zawodników, którzy po kilku latach w Europie robią ten skok do NBA i w przypadku Balcerowskiego może być to samo. Pamiętajmy też, że zaraz do ligi wejdzie Wembanyama, który ze swoim skillem może pewne ogólne zmiany w NBA zapoczątkować i kto wie, czy to nie będzie znów szansa dla takich graczy jak Olek właśnie.

[Adrian] Jak podają dobrze zorientowani ludzie ktoś pytał o Brogdona, ale rozmowy zostały od razu ucięte. Po oddaniu Smarta nie mamy alternatywy na rozgrywaniu, wiec siłą rzeczy nie bardzo jest o czym rozmawiać. To też może pokazywać, że czas dużych ruchów w Bostonie na razie przeminął i teraz jedynie małe uzupełnienia są na tapecie u Stevensa.

[Timi] Brogdon nie jest nietykalny, ale wydaje się, że teraz rzeczywiście sami z siebie nie będziemy tej wymiany szukać. Ostatecznie przyszłości Brogdona w Bostonie pomogło też odpuszczenie Granta Williamsa, bo w przeciwnym razie jakichś oszczędności by trzeba było szukać, a tak Brogdon może spać w miarę spokojnie.

[Adrian] Bardzo ciekawy jestem jaka rolę dostanie teraz Pritchard, który chyba jest dość ceniony w lidze, bo właśnie dostał zaproszenie na kadrę USA. Oczywiście nie do pierwszej kadry, ale do drużyny z którą kadra będzie trenować i sparować.

[Timi] Pritchard w poprzednim sezonie udowodnił dwie rzeczy. Po pierwsze, że w sezonie zasadniczym można mu zaufać, tylko nie było za bardzo okazji, żeby to robić. A po drugie, że w fazie play-off ufać mu niestety za bardzo nie można, jeśli chcemy grać w zmianę krycia przy każdej zasłonie. Może lekka zmiana stylu gry w obronie to będzie to, co pomoże Pritchardowi złapać więcej minut w nadchodzących rozgrywkach. Bo że jest bardzo utalentowanym graczem po atakowanej stronie parkietu, to już przecież doskonale wiemy. Fajnie więc, że dostał zaproszenie na Las Vegas. Mecze pod 100 punktów w ligach amatorskich mogą robić wrażenie, ale takie treningi przyniosą mu znacznie więcej korzyści.

[Adrian] Najlepszym zawodnikiem Summer League został wybrany Cam Whitmore, którego Houston pozyskało z 20 pickiem. Historia o tyle ciekawa, że on we wszystkich mockach był w Top10, mówiło się że nie będzie zaskoczenia jak pójdzie w okolicach 5-6 wyboru. Tymczasem Houston zrobiło steal tego draftu.

[Timi] Whitmore był największym przegranym draftu, bo z nie do końca wiadomych przyczyn mocno spadł (pewnie połączenie niepokojących wieści od lekarzy oraz słabego wrażenia na wywiadach) i stracił przez to tak naprawdę miliony, ale z kolei Rockets byli jednym z największych wygranych, bo oni właśnie rozważali Whitmore’a ze swoim pierwszym wyborem w top5 naboru, a dostali go dopiero na koniec drugiej dziesiątki. Na pewno udało mu się w Las Vegas pokazać spory potencjał. Warunki fizyczne ma fantastyczne, a talent na razie jeszcze mocno surowy, natomiast fani teksańskiej drużyny mogą zacierać rączki.

[Adrian] Grant Williams żali się, ze gdy sie jest zastrzeżonym wolnym agentem, to nie ma się wpływu na nic i nie ma pojęcia gdzie zagra w kolejnym sezonie. Grancik – wystarczyło podpisać nowy kontrakt rok temu, to byś wiedział gdzie zagrasz. Najpierw zawodnicy chcą złote góry, a potem płacz bo złotych gór nie ma, a jest frustracja.

[Timi] Też sobie o tym pomyślałem, gdy przeczytałem te wypowiedzi. Bo jednak była okazja w ogóle nie być zastrzeżonym wolnym agentem, a pieniądze były takie samo albo wcale nie dużo mniejsze. Ameryki też w sumie nie odkrył, stwierdzając że bycie RFA nie jest wcale takie fajne. Większość klubów woli jednak najpierw skupić się na tych prawdziwie wolnych zawodnikach, bo jednak oferta dla zastrzeżonego gracza niesie za sobą pewne konsekwencje i w związku z tym tacy gracze muszą się trochę pofrustrować i trochę sobie poczekać na swoją kolej.

[Adrian] RFA zawsze czekają aż zejdą z rynku najgorętsze nazwiska, a co za tym idzie, aż zejdzie największa ilość pieniędzy. Grant zarobi trochę więcej niż mógł zarobić w Bostonie, bo w Teksasie nie ma podatku stanowego – nawet jeśli oferty były takie same, a chyba był bardzo zbliżone. Natomiast podpisał kontrakt z Dallas, ale być może w lutym zagra już gdzie indziej, bo Cuban szuka gwiazdy, kolejnej gwiazdy i tam sentymentów nie będzie, bo w Dallas jest Maxi Kleber. Zobaczymy czy Mavs nie sięgną zimą po Kuzmę w Waszyngtonu.

[Timi] Dla Mavs zaczyna się kluczowy tak naprawdę czas, jeśli chodzi o zatrzymanie Doncica w składzie, więc rzeczywiście sentymentów żadnych nie będzie. Grant natomiast wdał się z Tatumem w małą przepychankę słowną w mediach społecznościowych. Oczywiście żarty żartami, ale Williams stwierdził tam, że jak zatrzyma Tatuma, to ten pobiegnie z płaczem do sędziów błagać o gwizdek. I choć JT rzeczywiście często macha łapkami, to jednak koniec końców z bostońskiego zespołu właśnie odszedł najczęściej dyskutujący z sędziami zawodnik.

[Adrian] Grant za mało nauczek dostał – ta z wymianą zdań z Mitchellem, czy pyskówki z Butlerem nie wpłynęły na jego samoświadomość. Trudno – Tatum z przyjemnością w najbliższym meczu z Dallas sprowadzi go na ziemie, bo wiemy że to uwielbia. Dla Jaysona to bedzie dodatkowa motywacja – w końcu na mecze z dobrymi kumplami zawsze wychodzi skoncentrowany na 101%. Coś mi mówi, że wreszcie nie trzeba bedzie się martwic, czy Luka nam rzuci w ostatniej sekundzie za 3 punkty, bo mecz się rozstrzygnie dużo wcześniej :D

[Timi] Mecze przeciwko Mavs nabiorą jednak dodatkowego smaku, choć tak jak mówisz już teraz w ostatnich latach one z reguły przynosiły nam sporo emocji. Mnóstwo emocji przyniesie też jedna jedyna wizyta Grizzlies w Bostonie, bo to będzie oznaczać powrót Marcusa Smarta do Bostonu, a to pewnie będzie jedna z tych dat, które większość kibiców sprawdzi od razu, gdy tylko w drugiej połowie sierpnia otrzymamy terminarz.

[Adrian] Nie no – Smart to inna liga niż Grant, który w Bostonie był lubiany, nawet doceniany, ale za którym nikt płakać nie będzie. Za to Smart to zawodnik za którym już łzy się polały. Tak jak na mecz przeciwko Grantowi w sumie nie czekam, to jednak na przyjazd Memphis to czekam, nawet bardzo. Oczka się zaszklą – nie ma co się okłamywać.

[Timi] Tu nie ma żadnych wątpliwości, a ja też nie chciałem tej dwójki porównywać, bo tutaj nie ma co porównywać. Wspomniałeś jednak, że mecze z Mavs zawsze gwarantują emocje i to w tym kontekście ja wspomniałem o wizycie Marcusa w Bostonie, choć będą to oczywiście nieco inne emocje. Nie miałbym nic przeciwko, żeby z Grizzlies spotkać się na przykład w ramach świątecznego dnia.

[Adrian] Embiid zaczyna być sfrustrowany. Do tej pory zawsze opowiadał, że nie chce grać i wygrywać poza Filadelfią, a w ostatnio udzielonym wywiadzie mówi, iż celem jest zdobycie mistrzostwa, niekoniecznie z Sixers. Tam zaraz nie będzie miał kto grać, bo jak jeszcze JoJo zażąda wymiany, to równie dobrze można gasić światło. Proces umarł, no może jeszcze nie, ale zaczyna się agonia.

[Timi] Embiid przede wszystkim powinien uderzyć się w pierś i stwierdzić, że on też jest w dużej mierze częścią problemu i powodem braku sukcesów. Oczywiście w ostatnich latach nie pomaga mu choćby Morey, ale też prawda taka, że na gotowe to każdy potrafi przyjść, a Embiid jednak jako lider jak do tej pory totalnie się nie sprawdził. Ciekawe natomiast, czy w Bostonie mają Kameruńczyka na swojej liście potencjalnych kandydatów na transfer. Bo trochę tego kapitału zebraliśmy i pewnie w odpowiednim momencie będziemy mogli próbować wyciągnąć jakąś niezadowoloną gwiazdę, a Embiid choćby ze względu na swoje dobre stosunki z Tatumem na pewno gdzieś tam w głowach bostońskiego zarządu majaczy.

[Adrian] Lepiej nich Embiid zostanie w Sixers, bo trudno sobie wyobrazić pozyskanie JoJo bez oddania Browna, bo z całą sympatią do Porzingisa – na niego Morey się raczej nie rzuci. Ogólnie ploteczki z obozu Sixers nie są dla nich optymistyczne. Harden nadal nie ma zamiaru grać w Phili, a Clippers nie zamierzają oddawać góry złota za Brodacza. Zach Lowe donosi, że wcale nie jest przekonany, iż LAC są w ogóle nim zainteresowani. Ostatnie ploteczki mówiły, że LAC nie ma zamiaru oddawać picków i np. Terence’a Manna.

[Timi] Embiid tak naprawdę dopiero przed sezonem 2026-27 może wejść na rynek, więc jeszcze trochę czasu jest. Jeśli na przykład nam te dwa kolejne sezony nie pójdą, to niewykluczone, że latem 2026 roku spróbujemy po tego Embiida sięgnąć, proponując na przykład Browna. Kameruńczy zrobi wtedy opt-in, tak jak Porzingis. Z drugiej jednak strony, Embiid w sezonie 2026-27 będzie miał już 32 lata. Jest więc o cztery lata starszy od Tatuma, czyli wiekowo nie do końca do siebie pasują.

[Adrian] Wiekowo do siebie nie pasują to raz, a dwa – za kilka lat jego kolana będą szrotem, bo już teraz jest z tym nie lada problem, a dojdą jeszcze wielkie problemy z plecami, bo u tak wysokich zawodników to norma po 30 roku życia. Tatum jest cztery lata młodszy, a rozegrał w NBA o 45 meczów więcej. No ja w zdrowie Embiida po trzydziestce kompletnie nie wierze.

[Timi] Pewnie nawet kibicom 76ers trudno w to zdrowie wierzyć, bo jednak przez lata mieli mnóstwo dowodów na to, że Embiid cały czas na te trudy związane z 82-meczowym sezonem zasadniczym nie jest po prostu gotowy i być może nigdy nie będzie. Przecież jego historia urazów już w trakcie fazy play-off jest pewnie dłuższa niż liczba opuszczonych meczów Tatuma w fazie posezonowej. To zresztą kolejna wielka wartość JT, że on zdrowie ma i oby ono mu dopisywało przez całą karierę, a ten uraz kostki z G7 przeciwko Heat był tylko pechowym wypadkiem.

[Adrian] Zaczynamy sezon ogórkowy – gdzie naprawdę nie będzie o czym rozmawiać, to trzeba szukać tematów z okolic NBA. Jahlil Okafor wylądował w lidze hiszpańskiej. Pograł trochę w Chinach, trochę w Meksyku – a teraz zobaczymy go w lidze ACB. Spora się zrobiła w Hiszpanii ta kolonia byłych zawodników NBA. Kiedyś oni grali w Chinach, a teraz możemy sobie ich podglądać w normalnej TV.

[Timi] Wchodzimy powoli rzeczywiście w ten najgorszy okres dla kibica. Jakoś trzeba to przetrwać. Widziałem już nawet gdzieniegdzie jakieś pierwsze informacje o meczach przedsezonowych, więc zaraz będziemy mieli już jakieś daty, do których będzie można odliczać. Okafor to natomiast niewątpliwie nazwisko, którego dawno tutaj nie było i którego przynajmniej ja dawno nie słyszałem. A pomyśleć, że to zawodnik ledwie 27-letni i gość wybrany jeden numerek przed Porzingisem.

[Adrian] To jeszcze zajrzymy do Francji, a  tam w zespole AS Monaco zagra nie kto inny jak Kemba Walker. Tego chyba nikt się nie spodziewał, że Kemba wyląduje w Europie i to w dodatku nie w jakimś topowym klubie hiszpańskim. W Monako nie ma podatków, to jakieś wytłumaczenie jest – można będzie śledzić Kembe w Eurolidze, a w jednej grupie są z Albą Berlin, to rzut beretem żeby zobaczyć go na żywo.

[Timi] Może nie jest to topowy hiszpański klub, ale AS Monaco w ubiegłym sezonie po raz pierwszy zdobyło mistrzostwo Francji, a i w Eurolidze osiągnęli dobry wynik. Ja się tylko obawiam o to, czy rzeczywiście zobaczymy Kembę w akcji. GM francuskiego zespołu przyznał, że Walker po odejściu z Dallas w zeszłym sezonie przez wiele miesięcy pracował w specjalnej klinice nad wzmocnieniem kolan i to dobra wiadomość, ale gorsza jest taka, że niedawno znów musiał przejść zabieg „wyczyszczający”. Bardzo bym Walkerowi życzył, żeby jakoś sobie tę karierę w Europie odbudował, ale wątpliwości niestety są.

[Adrian] Kings uzupełnili skład Nerlensem Noelem. To jego siódmy zespół w karierze, która runęła jak domek z kart, gdy agent doradził mu nie podpisywanie nowej umowy w Dallas. Z głodu nie umiera, bo w NYK swoje zarobił w dwa sezony, ale mógł mieć kilkadziesiąt milionów na koncie, a przez kilka sezonów dociągnął do kilkunastu.

[Timi] Co więcej, kilka miesięcy temu Noel musiał jeszcze oddać swojemu ówczesnemu agentowi – a był nim nie kto inny jak Rich Paul – jakieś 200 tys. dolarów, a sędzia odrzucił jego pozew, w którym Noel starał się o zadośćuczynienie w wysokości kilkudziesięciu milionów dolarów. Przyznam jednak szczerze, że trochę liczyłem, że Noel wróci jednak w rodzinne strony i wyląduje w Bostonie, bo jako uzupełniający skład podkoszowy byłby fajnym podpisem.

[Adrian] Co roku mamy nadzieję, że Nerlens wreszcie wyląduje w naszych barwach, bo przeciez kibicem Celtics jest od dziecka, no i co roku nie jest nam dane zobaczyć go w składzie bostońskiej drużyny. Zważywszy, że on ma kilka naprawdę dziwnych akcji za uszami, to nie jestem pewien czy Stevens w ogóle go bierze pod uwagę. Wydaje mi się, że nie, a jak dodamy do tego brak rzutu zza łuku, to mamy komplet argumentów żeby go nie podpisywać.

[Timi] Pewnie tak jest, bo podejrzewam, że gdyby Celtics go chcieli, to choćby i z tego sentymentu pojawiłby się tutaj na kontrakcie minimalnym. Zresztą w tej chwili nikt mu większego kontraktu nie da. Natomiast on ma nadal „tylko” 29 lat, więc trochę jeszcze lat w NBA przed nim, jeśli nic po drodze nie zepsuje.

[Adrian] Portland będzie mieć swój zespół w G-League, a to oznacza, że tylko Phoenix Suns pozostają bez afiliacji w tej lidze. Mat Ishbia chce to zmienić i w kolejnym sezonie będzie komplet. To fantastyczna sprawa dla lokalnej społeczności. Pamiętam gdy Rondo wrócił po kontuzji, to sam zaproponował, żeby zagrać 1-2 spotkania w Maine, a po meczu zabrał całą drużynę na obiad.

[Timi] To jest jedna kwestia, ale druga to też fakt, że te zespoły G-League stały się naprawdę przydatne dla drużyn NBA w ostatnich latach. To jest naprawdę coraz lepsze miejsce rozwoju dla młodych zawodników z końca rotacji. A skoro pojawiły się kontrakty two-way – teraz nawet przybyło jedno miejsce więcej na takiego gracza – to warto z G-League korzystać. Suns oczywiście za poprzedniego właściciela-sknerę swój klub partnerski sprzedali, ale nowy właściciel na razie robi wszystko, by stać się człowiekiem roku w Phoenix i zapowiada, że afiliacja wróci.

[Adrian] The Athletic rzuciło kilka fajnych ploteczek o NYK. Rozmawiali oni o wymianie LaVine’a z Chicago, ale organizacje nie były nawet blisko porozumienia. To raczej nie dziwi – po pierwsze Zach w NYK jest zbędny z uwagi na Barretta, a po drugie RJa nikt za Zacha nie odda, a tym bardziej Brunsona – to nie bardzo jest kim handlować. Druga ploteczka jest ciekawsza – NYK kompletnie nie było zainteresowane Townsem, choć jakieś rozmowy były inicjowane.

[Timi] Bulls ponoć ustalili bardzo wysoką cenę za LaVine’a i to też pewnie utrudnia jakiekolwiek negocjacje. A co do Townsa, to już tu kiedyś o nim rozmawialiśmy i w sumie to nie do końca może to dziwić, bo Wolves pewnie mocno go sobie cenią, ale KAT jak do tej pory nie pokazał nic, co stawiałoby go w rzędzie z zawodnikami, na których można budować zespół i za których można żądać królestwa. Ja nadal uważam, że to byłby idealny gość numer dwa lub trzy.