#385 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Nie ma sensu omawiać osobno każdego meczu w Summer League, bo i też nie ma za bardzo o czym rozmawiać – na razie dwa mecze i dwa wpierdole. Oczywiście nie chodzi o zwycięstwa w turnieju letnim, ale jednak milej się ogląda, gdy nas nie gwałcą. No fajnie by było, jakby jednak coś wygrali.

[Timi] A kto o tym będzie pamiętał? Czy pamiętasz jaki bilans mieliśmy w ligach letnich z Brownem czy Tatumem? Wtedy zresztą byliśmy podczas tego letniego grania nieco rozpieszczeni, bo było się czym ekscytować. Teraz tych powodów jest mniej, ale to wciąż tylko liga letnia. Wynik to ma tutaj absolutnie najmniejsze znaczenie. Równie dobrze mogliby wyłączyć tablicę wyników w trakcie spotkania i mało kto by się tym przejął.

[Adrian] Przestań :D Tablice wyników by chciał wyłączyć. Rywalizacja jest solą tego sportu. Te dzieciaki rywalizują o to, czy w przyszłym sezonie będą grać w półzawodowej lidze Portoryko za 50 tys dolarów, na Two Wayu w NBA za 500 tys, czy wywalczą sobie kontrakt w NBA choćby z dwoma gwarantowanymi sezonami za 3 mln. Można mówić, że zwycięstwo się nie liczy, w skali makro – owszem, ale w ich skali mikro – to jest najważniejsza rzecz  w tym miesiącu. I nie wmówisz mi, że lepiej śpisz po wpierdolu, choćby w lidze letniej. Ja tam lubię patrzeć na każdą wygraną, na ten przykład na taką z Lakers. Od razu weekend lepiej sie zapowiada – a Walsh znowu zagrał dobre zawody, no a „Baton” pokazał to, czym chyba będzie nas irytować w tym sezonie.

[Timi] Ale nawet niech przegrają wszystkie spotkania – przynajmniej Lakers ograli i w tym przypadku rzeczywiście humor zawsze lepszy, nawet jeśli na boisku pod blokiem Bird ogrywa Bryanta – to i tak najważniejsze będzie to, jak wypadli indywidualnie. Oczywiście ważne jest też to, jak spisują się w pewnych ramach drużyny, ale wynik na lidze letniej zawsze ma marginalne znaczenie. Dla takich Kings to mógł mieć, jak wygrywali nawet jakieś trofeum, ale teraz jak już przerwali tę swoją klątwę, to w Sacramento też nikt się już tym nie ekscytuje.

[Adrian] Na plus – po tych dwóch meczach to ten Jordan Walsh wygląda lepiej niż by to wskazywał numerem w Drafcie. W drugim mecz siadła skuteczność, ale ile ton energii on wnosi na parkiet!! Na plus też Azubuike i Scrubb. Kandydaci do drugiego i trzeciego miejsca na Two Wayu.

[Timi] Walsh podpisał już debiutancki kontrakt. Mamy go na cztery lata, a wykorzystaliśmy nowy wyjątek, który pozwala podpisywać dłuższe umowy z zawodnikami wybranymi w drugiej rundzie draftu bez konieczności korzystania z cap space bądź np. wyjątku mid-level. Zgadzam się z tym, że on wygląda na razie jak ktoś, kto powinien był zostać wybrany wyżej. Zaskoczyłem się pozytywnie, bo widzę zawodnika, który już w debiutanckim sezonie może być w stanie dać nam trochę dobrych minut.

[Adrian] Ma 6’7 w butach, a przez ten swój atletyzm i eksplozywność, wydaje się być dużo większy do Granta Williamsa, który był niższy o jakieś 2-3 cm. Teraz tylko trzeba opanować rzuty zza łuku – bo nie dajmy się zwieść jednemu meczowi – tam nadal nie jest dobrze. Zobaczymy co na to Mazzulla, bo on jakoś nie jest fanatykiem minut dla gości z końca ławki :D

[Timi] Walsh po dwóch solidnych spotkaniach zaliczył naprawdę znakomity występ przeciwko Lakers. Zaczął słabo, ale potem poprowadził Celtics do naprawdę fajnego comebacku. Bardzo podobały mi się jego wypowiedzi, gdy wzięto go na wywiad przed ostatnią kwartą. Że przecież Boston znany jest z walki, to też chcieli powalczyć. I że chce robić wszystko, co może pomóc w wygrywaniu. Do tego w samym meczu miał kilka kolejnych świetnych akcji, także w obronie, a dodatkowym plusem jest to, że emocje nosi na wierzchu. To tylko liga letnia, ale na razie Walsh robi naprawdę dobre wrażenie i tak sobie myślę, że szybko się polubimy z tym 19-latkiem.

[Adrian] Przypominasz sobie kiedy ostatnio tak nas cieszył wybór w 2 rundzie draftu? Semi Ojeleye czy Jordan Mickey? No to i tak z 6-8 lat minęło, a obaj też nam dali bardzo dużo dobrego w lidze letniej – Jordan więcej, bo nieźle tam fruwał na tablicach. Choć jeśli dobrze pamiętam, to Semi zagrał jak szef, właśnie też z Lakers.

[Timi] To prawda, dawno już nie było takiej ekscytacji, ale też widać, że Walsh już na samym początku całego procesu przeddraftowego spodobał się Celtom i że to był tak naprawdę od początku „ich” człowiek. Walsh nawet pierwszy swój trening odbył właśnie w Bostonie. Pasuje tutaj charakterem i miejmy nadzieję, że ta udana liga letnia w jego wykonaniu to tylko początek naprawdę fajnej przygody. Tym bardziej że trzeba powiedzieć sobie szczerze, że tania i solidna siła robocza bardzo nam się w kolejnych sezonach przyda.

[Adrian] Na minus – JD Davison dostał pierwszą umowę Two Way w tym sezonie – nie bardzo rozumiem tę decyzję. Jesu jaki to jest jeździec bez głowy, gdyby on miał IQ choćby Kononowicza, byłby koszykarskim Batmanem. Nie mogę na niego patrzeć, jak trzeba podjąć decyzje, to on w 75% podejmie złą. No i niestety, ale Olek Balcerowski jest lata od tego, żeby za kilka lat być gotowym na NBA. Pokazał wiele fajnych rzeczy i nawet kilka świetnych akcji w obronie, ale… przede wszystkim pokazał, że motorycznie i szybkościowo to bardzo odstaje. Może druga połowa SL będzie w jego wykonaniu lepsza, ale na razie nie widzę szans nawet na kontrakt Two Way.

[Timi] JD po tych dwóch spotkaniach ma co prawda aż 20 asyst, ale też 15 strat. To już w G-League w poprzednim sezonie robił stratę średnio co trzy asysty, a teraz jednak widać regres. Potencjał widać choćby przez atletyzm, a skoro kluby mają teraz trzy miejsca na kontrakty two-way (a nie dwa jak do tej pory), to ta decyzja Celtics tak do końca nie dziwi. A co do Balcerowskiego, to rzeczywiście jest to problem, który chyba przynajmniej na razie uniemożliwi mu zaczepienie się w NBA.

[Adrian] Jak donoszą dobre źródła, Łotysz przedłużył kontrakt i mamy teraz sytuacje, że w 3 kolejne sezony zarobi 96 mln. W przyszłym sezonie będzie to 29 mln a w ostatnim roku kontraktu niecałe 31. Dostaliśmy zniżkę, bo nie ma się co oszukiwać – Porzyngis na rynku mógłby dostać maksa, a jego maks to trochę ponad 40 mln w tym roku. No i rozmowy z Brownem ruszyły na ostro – kwestia nie jest ile mu zapłacimy, bo zapłacimy supermaxa, ale ile z tych piniedzy będzie w bonusach.

[Timi] Przedłużenie Porzingisa musiało być dogadane zanim jeszcze klepnęliśmy ten transfer. Tym bardziej że tak szybko zadziałaliśmy, gdy upadła wymiana z Brogdonem. Nie robilibyśmy tego bez potwierdzenie od Porzingisa, ale też fajnie, że zostawił na stole kilkanaście milionów. Trochę nam to życie ułatwi. A co do Browna, to tam też w grze pewnie jest piąty rok jako opcja zawodnika, no i być może także trade kicker, bo w klauzulę no-trade raczej nie wierzę.

[Adrian] Tak, na bank z Łotyszem było dogadane, ale jak jest na papierze, to dobrze wiemy że wtedy już zaklepane. Dallas też się kiedyś z Jordanem dogadało, a potem Doc Rivers z resztą Clippers zamknęli go w piwnicy :D Co do Browna – cieszy, że dogadywane są detale, a nie kwestia czy on chce tu zostać. Bo wiemy że chce – reszta to już kosmetyka.

[Timi] Na razie jednak negocjacje zostają wstrzymane, bo Brown wybiera się za granicę Stanów Zjednoczonych na jakieś wydarzenie związku zawodników. Raczej nie jest to powód do żadnych obaw, bo ze wszystkich stron słychać, że prędzej czy później podpis Browna na przedłużenie się znajdzie. Czasu też jeszcze trochę jest, bo deadline na porozumienie w tej sprawie to połowa października i początek nowego sezonu.

[Adrian] Gregg Popovich chce umrzeć na ławce trenerskiej, a szefowie San Antonio nie zamierzają mu w tym przeszkadzać. On zaraz będzie miał 75 lat, a podpisał 5 letni kontrakt. No umrze na ławce trenerskiej jak nic. Ciekawe czy to jego ostatni kontrakt w  NBA, bo ja wcale nie jestem tego pewien :D

[Timi] Warto przypomnieć, że on też jest osobą decyzyjną w Spurs i nadal ma mnóstwo do powiedzenia, jeśli chodzi o transfery i wszystkie ruchy kadrowe. Możliwe więc, że nie wypełni tego nowego kontraktu w całości, lecz za 2-3 lata odda stery komuś innemu (Steve Kerr?), a sam zacznie operować nieco bardziej w cieniu. Jednak szansy na współpracę z Wembanyamą nie można było odpuścić.

[Adrian] Zobaczymy czy to będzie historia jak z Timem Duncanem, choć wtedy już był w Spurs Admirał, o którym wielu zapomina jak bardzo wybitnym środkowym był. Na pewno przebudowa SAS poszła sprawnie – pograli, trochę potankowali, przy okazji pohandlowali i jest na kim budować. No i fajnie że częścią tego jest Jeremiasz.

[Timi] A sam Wembanyama robi naprawdę dobre pierwsze wrażenie. Już pal licho ten pierwszy słabszy mecz i dużo lepszy drugi, ale jego wypowiedzi i zachowanie wskazują na to, że gość ma jasno określony cel i do tego wytyczoną już nawet drogę, jak do tego celu dojść. Odmówił na przykład zaproszenia na jakąś wielką imprezę, bo chciał się wyspać. To kolejny przykład na to, że dbanie o takie detale jak sen to jest u niego jakiś totalnie inny poziom.

[Adrian] Podglądamy podczas treningów Johna Walla. No spoko, w końcu co lepszego do roboty ma sztab  w lipcu, w Las Vegas. Lepsze to niż hazard, drinki i dziewczynki. A poważnie – moim zdaniem on  już jest poza NBA, ale nigdy nie mów nigdy, bo być może jeszcze coś tam paliwa w baku ma.

[Timi] Tych zawodników, których podglądamy na workoutach, jest w ostatnim czasie więcej, bo też m.in. Alize Johnson czy Glenn Robinson III, a nie zdziwię się, jeśli do Bostonu trafi Harry Giles, czyli dobry kumpel Jaysona Tatuma, który właśnie stracił co prawda Smarta i Granta, ale w sztabie pojawił się Amile Jefferson, czyli kolejny jego dobry przyjaciel z uniwerku Duke.

[Adrian] Giles raczej na dobre jest już poza NBA, rok temu nigdzie się nie załapał, chyba że przeoczyłem jakiś 10 dniowy kontrakt. A Glenna Robinsona to zawsze chciałem w Bostonie – no lubię dzieciaka, aczkolwiek teraz to już dorosły facet. Dobija do 30, a pamiętam jak śledziłem go w NCAA i opisywałem na naszej stronie, jak szukaliśmy skrzydłowego.

[Timi] Mimo wszystko mam nadzieję, że jedno miejsce w składzie trzymamy jeszcze dla Blake’a Griffina, bo choć na razie cicho w tej sprawie, to jednak nie miałbym nic przeciwko, żeby Gryf wrócił do zespołu Celtics na przyszły sezon. W playoffs w ogóle go nie było, ale sezon zasadniczy jednak ma te 82 meczów i wtedy tacy gracze jak Griffin swoją wartość mają. Szczególnie że była to postać lubiana w szatni.

[Adrian] Danny dogadał się z Paulem Reedem na 23 mln dolarów, a to RFA z Sixers – no ewidentnie chce ich wsadzić na minę, gdyby wyrównali i to mu się udało. Gość nie jest wart prawie 8 mln za sezon, on nie jest wart nawet połowy tego. Sixers stoją pod ścianą, bo na rynku ludzi coraz mniej, sprawa z Hardenem nie rozwiązana, a jeszcze kilka wolnych miejsc w składzie jest.

[Timi] Ta umowa dla Reeda była tak skonstruowana, że tylko pierwszy rok jest w pełni gwarantowany, a dwa kolejne – łącznie ponad 16 milionów dolarów – stają się gwarantowane, jeśli drużyna Reeda przejdzie w przyszłym sezonie pierwszą rundę play-off. Ainge nigdy nie przestanie utrudniać 76ers życia, nigdy!

[Adrian] Uwielbiam czytać o takich niuansach :D Po to wymyślili początek lipca, żeby chłonąć tę atmosferę gabinetów, gdzie jeden manager chce wbić gwoździa w czoło innemu managerowi. A co do Sixers, to ten Harden chyba tam zostanie, bo ponoć sprawa wymiany, a w sumie żądania wymiany, zaczyna się rozmywać.

[Timi] 76ers chyba liczą, że Harden jeszcze zmieni zdanie, ale według ostatnich doniesień on wcale tej prośby o wymianę nie wycofał i nie jestem pewien, czy da się przekonać do powrotu. Morey chyba też chce zaczekać na to, jak rozwiąże się sytuacja z Lillardem, ale to się wcale tak szybko rozwiązać nie musi. Natomiast tak jak Dame jest pod kontraktem jeszcze przez wiele lat, tak w przypadku Hardena ostatecznym terminem na transfer będzie trade deadline, bo w przeciwnym razie Brodacz będzie mógł odejść z Filadelfii za darmo.

[Adrian] Z tym za darmo to nie ma co przesadzać – za minimum dla wetsa grać nie pójdzie, a i duży wyjątek może go nie zadowolić. Potrzebny będzie udział Sixers w sign&trade i Morey o tym wie. Dodatkowo, do takich Clippers nawet by nie mógł trafić w ramach s&t, bo nowe CBA może to zespołowi z Los Angeles uniemożliwić. Na razie trwa wojna pozycyjna – okopali się chłopaki i jest straszonko.

[Timi] Harden może jednak wytoczyć potężne działa – już widać zdjęcia, na których bardziej przypomina tego Hardena z końcówki swojej przygody z Houston, kiedy to też żądał transferu i nagle strasznie się roztył. To już nie jest jego pierwsze rodeo… Cały czas zresztą słychać, że on bardzo chce iść do Clippers i też dlatego wykorzystał opcję zawodnika, bo gdyby ją odrzucił to nie byłoby raczej możliwości zrobienia sign-and-trade.

[Adrian] Wiemy już kiedy odbędzie się ten turniej NBA podczas sezonu. Od 3 listopada do 28 listopada będa mecze grupowe, potem  4 i 5 grudnia ćwierćfinały, by na koniec wylądować w Las Vegas i 7 zagrać półfinały i 9 grudnia zagrać finał – pomiędzy najlepszą drużyną Wschodu i Zachodu. Nasza grupa to Boston Celtics, Brooklyn Nets, Toronto Raptors, Chicago Bulls, Orlando Magic – chyba ciężko będzie nie awansować przynajmniej do ćwierćfinału. Aczkolwiek to Orlando…

[Timi] Spotkania turniejowe będą odbywać się w ramach sezonu zasadniczego. Nam się wylosowała łatwa grupa, ale pytanie, czy i kto w ogóle podejdzie do tego turnieju na tyle poważnie, by rzeczywiście traktować te mecze turniejowe jak starcia o większą stawkę. Tym bardziej że stawką jest tylko i wyłącznie gratyfikacja finansowa oraz pewien wątpliwy prestiż. Na razie NBA nie chce wiązać tego turnieju z jakąś nagrodą, która miałaby dla drużyn większy sens, ale bez tego ciężko będzie traktować ten turniej jak tylko karykaturę rywalizacji.

[Adrian] Nie uwierzysz, ale Zion doszedł do wniosku, że gdyby prowadził sie tak jak LeBron, to by grał dużo lepiej. Nawet zauważył, że ma olbrzymi problem z wagą. Wszystkiemu sa winne pieniądze, bo ma ich za dużo. No to niech wszystko wpłaci na hospicjum i jedziemy z tą koszykówką.

[Timi] Sęk w tym, że mniej więcej takie rzeczy słychać od Ziona przed każdym sezonem, choć chyba rzeczywiście nigdy wcześniej nie przyznawał tego tak otwarcie. Słowa słowami, ale teraz czas na czyny, tym bardziej że on tak naprawdę dopiero od przyszłego sezonu grać będzie za naprawdę grube pieniądze z przedłużenia kontraktu.