Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] No i stał sie cud. Tylko ten cud, to w sumie byłby zbyteczny, gdyby drużyna nie postanowiła kolejny raz wpaść w ogromne kłopoty, na kilka minut przed końcem meczu. Przewaga była dwupunktowa, a jednak znowu udało się nam to wszystko zgubić i potrzebny był cud na 0,1 sekundy przed końcową syreną. Ogólnie super sprawa, ale gdy emocje już opadną, to jednak niesmak z tych 3 ostatnich minut jest.
[Timi] Niesmak jest, ale jeśli wygrywa się w taki sposób, to trudno myśleć o czymkolwiek innym. Tym bardziej gdy to dopiero drugi taki buzzer-beater w historii. Pierwszym i do tej pory jedynym był „The Shot” Jordana przeciwko Cavs w 1989 roku. A teraz mamy też rzut Derricka White’a. Fantastyczna sprawa, szczególnie że dzięki temu będzie G7 w Bostonie.
[Adrian] Gdybyśmy wygrali kolejny mecz, to być może to trafienie White’a byłoby historyczne, kultowe i obrosłoby w legendy. No a tak – ten rzut umrze śmiercią naturalną. To nie będzie historia w stylu „Havlicek stole the ball…”, a szkoda.
[Timi] Umrzeć, to nie umrze, bo jednak będziemy o tym pamiętać, ale fakt faktem, że stracił bardzo dużo na swoim znaczeniu. Wciąż jednak będzie to jedno z tych zagrań White’a, które będzie się pamiętać przez długi czas, tym bardziej że on akurat w tej serii z Heat na pewno nie zawiódł.
[Adrian] Na plus – wygrana oraz obrona, bo resztą dość ciężko się zachwycać. Marcus Smart z 4 trafionymi trójkami, okazał się skuteczniejszy niż cały pozostały zespół, bo poza Derrickiem Whitem (który trafił 3 trójki), reszta tylko pudłowała.
[Timi] To był tak naprawdę pierwszy mecz w tej serii, który wygrała drużyna wyraźnie słabsza tego dnia na dystansie. Celtics trafili zaledwie siedem z 35 prób z dystansu, a mimo to wygrali i powinni byli wygrać ten mecz dużo spokojniej, gdyby nie zawalili końcówki.
[Adrian] Na minus – 12 strat, dramatyczna skuteczność zza łuku, zawalona końcówka… Udało się mecz wyrwać, ale to nie był nasz dobry mecz. Ja rozumiem z jakiego powodu wszyscy wpadli w euforię, tylko chłodna ocena jest dość negatywna. Grant kolejny raz udowodnił Stevensowi, że oferta na poziomie 20 mln, jaką sobie Williams wyobrażał, to czysta głupota.
[Timi] Nie no, o pieniądzach takiego rzędu to Grant Williams powinien już dawno przestać myśleć, bo nie ma i nie było żadnych szans, by ktokolwiek mu takie pieniądze zaoferował. Niemniej jednak teraz przed nami już tylko jeden mecz, w którym będziemy mogli napisać historię i tak naprawdę w tej chwili nic innego nie ma znaczenia.
[Adrian] Uwag kilka – wracamy do Bostonu na G7, z ogromnymi nadziejami. Nie no – pisze to już po ostatnim meczu, więc wiem ile wyszło z tej nadziei. Ale ona była – wszyscy mieli podstawy wierzyć, że to Celtics będą pierwszym zespołem, który wyszedł z 0-3.
[Timi] Celtics byli dopiero czwartym zespołem w historii, który z 0-3 zrobił 3-3, ale też jednocześnie pierwszym, który mecz numer siedem grał przed własną publicznością. Nic więc dziwnego, że nadzieje były ogromne…
[Adrian] No i G7 – czyli znowu to kurwa zrobiliśmy. Nie wyszliśmy na mecz. To jest tak irytujące, że wyć się chce. Ja rozumiem przepierdolić, bo rywal był silniejszy, bo rywal był nie do zatrzymania, bo siedziało mu wszystko, bo ich trener wymyślił niesamowite usprawnienia… Tylko my nie daliśmy z siebie 100%. Tak – mamy pecha, bo Gallinari wypadł na cały sezon, bo Brogdon wypadł praktycznie na serię z Miami, bo Tatum w pierwszej akcji G7 skręcił kostkę – tylko co z tego, skoro Miami i tak było do zgaszenia jak pet.
[Timi] Czyli wyszło nam idealne podsumowanie tego sezonu. Celtics dali nam nadzieję na coś wielkiego, by na koniec nie sprostać wyzwaniu przede wszystkim z własnej winy. Szkoda jednak, że nigdy nie przekonamy się, jak ten mecz by wyglądał – i czy wyglądałby inaczej, bo co do tego można mieć w sumie wątpliwości – gdyby w tej pierwszej akcji Tatum kostki nie skręcił.
[Adrian] Ten sezon był naprawdę szalony, ale masz absolutna rację – ten ostatni mecz, to było doskonałe podsumowanie zakończonego dla nas sezonu. Wszystko co mogło pójść nie tak, dokładnie tak poszło. Po meczu się jeszcze okazało, że TimeLord walczył z zatruciem pokarmowym. No kurcze – wszystkie plagi egipskie spierdoliły się nam na głowę.
[Timi] Ostatecznie nie zrobiliśmy wystarczająco dużo, by tego losu uniknąć, choć dało się to zrobić. I to jest w tym wszystkim najgorsze, ale to też podsumuje cały ten sezon. Od początku sami sobie rzucaliśmy kłody pod nogi i koniec końców tych przeszkód było aż tyle, że nie daliśmy rady ich przeskoczyć. Nie ma co odbierać Heat zasług, ale Celtics w dużej mierze przegrali sami ze sobą. Spełniło się więc to, o czym często mówili sami zawodnicy. Że na koniec dnia największym rywalem Celtics są sami Celtics.
[Adrian] Na plus – ja tam plusów nie widzę, nie po takim meczu. Nie po G7 gdy nie dajemy z siebie 100%.
[Timi] Za plus należałoby uznać sam fakt, że do tego meczu doszło. Tego nikt tej drużynie nie zabierze. Doskonale wiem, że za to banerów nie wieszają, ale jednak wielu – w tym ja sam – skreśliło ten zespół po trzecim meczu, a oni byli w stanie dać nam jeszcze nadzieję. Oczywiście można powiedzieć, że taka drużyna z tak utalentowanym i głębokim składem nigdy nie powinna znaleźć się w tak beznadziejnej pozycji po trzech spotkaniach, ale ta reakcja Celtów, gdy w tej dziurze wylądowali, też była ważna.
[Adrian] Była ważna – co do tego nie ma wątpliwości, ale też i dostali srogą nauczkę, że nigdy więcej nie można lekceważyć przeciwnika na żadnym etapie. Gdyby nie debilowato uwalone pierwsze mecze w Ogródku, to Miami nie stanowiłoby przeszkody do Finału. Jak się okazało, swoją rolę odegrał też w tym Wyc Grousbeck – srogo, powiem Ci, że srogo.
[Timi] Grousbeck po trzecim meczu ponoć wtargnął do szatni i wygłosił płomienne przemówienie. Nie ma się w sumie czemu dziwić, że był wkurwiony – tak jak my wszyscy. I to już nie chodzi tylko o to, że inwestuje grube pieniądze, bo przecież tak naprawdę to dziś jest człowiekiem dużo bogatszym niż gdy kupował klub. Pokazuje to jednak przede wszystkim, że jemu też bardzo zależy na kolejnym mistrzostwie, a to w sumie dobry sygnał, bo widać przynajmniej, że nie traktuje i nigdy nie traktował tego klubu tylko i wyłącznie jak maszynki do zarabiania kolejnych zielonych.
[Adrian] Na minus – 8 strat Browna to jest tak głupie, tak absurdalne w G7, że gdybym tego nie widział to bym nie uwierzył. Nie no – nie chce tu jeździć personalnie po zawodnikach, bo zjebki należą się każdemu. Były fragmenty meczu,gdzie postawiliśmy świetną obronę, gdzie zaangażowanie było na 100%, odrabialiśmy wtedy straty, by po chwili znowu grać chaos.
[Timi] Trudno po takim meczu kogoś wyróżnić, bo zabrakło nam jakiegokolwiek impulsu. A jeśli już był, to niestety negatywny, który w największym stopniu uwalniał Brown. To był niewątpliwie jeden z gorszych jego meczów w karierze i ciężko się to oglądało, szczególnie gdy Tatum wyraźnie nie był sobą po skręceniu kostki, a 100 razy lepiej od Browna grał w tej serii Caleb Martin, który mało co nie został MVP finałów konferencji.
[Adrian] Uwag kilka – koniec sezonu. Na podsumowanie przyjdzie jeszcze czas, mamy 4 tygodnie do rozpoczęcia nowego – tak, tylko 4 tygodnie i zacznie się lipcowe szaleństwo z budowaniem nowego składu. Dla nas to będą trudne 4 tygodnie, bo będziemy bombardowani wiadomościami o potencjalnych wymianach np Browna.
[Timi] Nie tak ten sezon miał się zakończyć. Rok temu powiedzieliśmy sobie wszyscy, że nie chcemy przeżywać kolejnej porażki w finałach, ale nikt się chyba wtedy nie spodziewał, że odpadniemy na wcześniejszym etapie. Mnóstwo rzeczy się zadziało, ale koniec końców ten wynik należy odebrać jako rozczarowanie, nawet jeśli był to nasz piąty finał konferencji od 2017 roku.
[Adrian] Finał Konferencji to nagroda pocieszenia. Lizanie loda przez szybę. Ten sezon to katastrofa na wielu płaszczyznach. Jednak tak jak napisałem – mamy kilka Tygodników, żeby na chłodno rozłożyć to na czynniki pierwsze. A będzie o czym rozmawiać, bo choćby ta historia z delegacją Tatuma i Browna do Mazzulli, żeby przywrócił Granta Williamsa do składu, to jest coś niesamowitego.
[Timi] Katastrofa na wielu płaszczyznach to dość mocne stwierdzenie, z którym nie wiem, czy się zgodzę. Rozczarowanie – to na pewno. Ale jednak 57 zwycięstw w sezonie zasadniczym i awans do finałów konferencji trudno też uznać za katastrofę. W kierunku katastrofy to zmierzaliśmy rok temu, gdy po połowie sezonu mieliśmy ujemny bilans.
[Adrian] No i dostaliśmy nauczkę, żeby nie oceniać sezonu w styczniu :D A ten sezon – najpierw sprawa Udoki, przez co braki w sztabie szkoleniowym, kontuzja Gallinariego, notoryczne problemy z motywacją w sezonie zasadniczym, słabe PO, a na koniec frajerska seria z Miami. W Bostonie awans do Finału Konferencji to żaden wyczyn, a przegranie ECF i to w taki sposób, to katastrofa. Gdybyśmy kibicowali Hornets, czy Nowemu Orleanowi – no to pomniki stawiać, ale tu jest Boston, tu się wygrywa!!
[Timi] Jasne, że tak, ale jednak jakąś perspektywę trzeba zachować. W przeciwnym razie każdy sezon zakończony niepowodzeniem oznaczałaby jakieś wielkie zmiany, a przecież tak się mistrzowskiej drużyny nie zbuduje.
[Adrian] A skoro poruszyłem temat Browna, to najpierw napisze o bardzo emocjonującym wywiadzie jakiego udzielił po meczu, gdzie wziął wine na siebie. Następnie Tatum napisał, że Jaylen powinien dostać dużą umowę. To wszystko łączy się we wspólną przyszłość. Naciski na zarząd ze strony Jaysona nie pozostawiają złudzeń, decyzja należy do Jaylena, ale kto normalny uwierzy w te plotki, że on podpisze w Houston?
[Timi] Wszystko wskazuje na to, że Brown tego supermaxa podpisze. Nikt inny takich pieniędzy mu nie da, a Celtics też raczej nie będą ryzykować tego, że za rok stracą go za nic. Być może sam JB chciałby kiedyś iść do zespołu, w którym będzie gwiazdą numer jeden, ale też z drugiej strony jego występ w siódmym meczu przeciwko Heat udowodnił nam wszystkim i głównie jemu samemu, że nie jest jeszcze na to gotowy.
[Adrian] Stevens też nie pozostawia złudzeń, przyszłość Browna jest w Bostonie i on dostanie propozycję maksymalnego kontraktu. Jeśli Jaylen chce wygrywać pierścienie, a nie pojedyncze mecze, to tu ma do tego okazję jak nigdzie indziej.
[Timi] Dlatego wydaje się, że przynajmniej Jays dostaną jeszcze co najmniej jedną (a może więcej) szansę na poprowadzenie Celtics do mistrzostwa. Mam tylko nadzieję, że Brown widział, co się działo po jego występie w finałach konferencji i wypowiedź choćby Martina, który pytany o to, czy po kontuzji Tatuma plan był taki, by Browna forsować na lewą rękę, odpowiedział, że taki plan jest zawsze.
[Adrian] Nie ma zawodników bez słabości – Jaylen nie jest wyjątkiem i musi mieć świadomość, że pomimo statusu gwiazdy, pomimo awansu do All NBA Team – czeka go nadal mnóstwo pracy. Przykładem niech będzie Smart, który w NBA zza łuku zaczynał jak kompletny nieudacznik, a teraz kręci 36% w PO. Tatum też ma cała masę słabości, jego 32% zza łuku w PO to tylko jeden z mniejszych problemów. Jednak oglądając niektóre sceny po meczu, czy z szatni – ich relacje są nadzwyczajne i nie wierze, że oni nie chcą grać razem ze sobą.
[Timi] Na pewno po tych filmikach nie widać tego, o czym pisał m.in. Twój ulubiony donosiciel plotkarski Kevin O’Connor, czyli że ta drużyna się nie lubi. Widać coś wręcz przeciwnego. Wiadomo że nie wszyscy w zespole muszą od razu się kochać, ale jednak w trakcie tego naszego powrotu przeciwko Heat z 0-3 na 3-3 dało się wyczuć, że tam skoczą za sobą w ogień. Odbudowanie tego zaufania było kluczowe.
[Adrian] O tak – Kevin to mój „ulubieniec” :D :D :D Osobnym tematem są latające wymiany, ta plotka że Brown może zostać wymieniony do Portland za Simmonsa i pick numer 3, to już jest spory kaliber. Nie to że ja bym chciał takiej wymiany, ale to jest naprawdę sensowna oferta, bo 3 wybór można wykorzystać do pozyskania jeszcze jednego bardzo dobrego zawodnika – a to już Stevens może rozważać.
[Timi] To prawda, tych propozycji jest coraz więcej i na pewno warto się nad tym wszystkim zastanowić, tym bardziej że w perspektywie mamy nowe reguły CBA, które będą utrudniać życie takim drużynom jak właśnie Celtics. Bo jak się weźmie pod uwagę, że od sezonu 2025-26 dwójka Tatum-Brown może pochłaniać łącznie 70 procent całego salary cap, to wtedy obudować ich będzie piekielnie ciężko, tym bardziej przy ewentualnych ograniczeniach wynikających z bycia podatnikiem. Stevens i spółka muszą więc rozważyć różne opcje i zdecydować, czy to już czas, aby poczynić mniejsze lub większe zmiany, czy też jednak dać tej drużynie jeszcze jeden, maksymalnie dwa sezony na kolejne próby walki o tytuł.
[Adrian] Nawet się mocno zastanawiałem, co Boston może zyskać na takiej propozycji Portland (ewentualnej, bo przecież to tylko plotki) i poza Anfernee Simmonsem, który ma 23 lata i notował w tym sezonie 21 pkt, 4 asysty, 3 zbiórki i 38% zza łuku – to ten 3 wybór, można spróbować wymienić na Pascala Siakama, który poniekąd zastąpiłby Ala Horforda. Toronto mogłoby do Scottiego Barnesa dokooptować Hendersona z Draftu i np Shaedeona Sharpe, no i chyba byliby bardzo zadowoleni z takiego obrotu sprawy, skoro mówi się, że VanVleet odejdzie latem i idą w przebudowę. Tu każda strona może powiedzieć, że wygrali wyminę, a o to chodzi.
[Timi] Ciekawy kierunek dla wszystkich drużyn i powiem Ci, że to lato może być naprawdę ciekawe z punktu widzenia transferów, także ze względu na te nowe reguły CBA, jak również i fakt, że w tym roku znów będziemy mieli nowego mistrza, co pokazuje, że każdego sezonu wiele zespołów przy odpowiednich ruchach i odrobinie szczęścia może bić się o tytuł.
[Adrian] Gary Washburn twierdzi, że Celtics stracą pozostałych asystentów na rzecz Houston, bo ludzie Udoki do niego tam dołączą. Zero zaskoczenia. Nie będzie miał długich wakacji Mazzulla, który z tego co się mówi zostanie na stanowisku głównego trenera, musi poszukać nowych asystentów i mam nadzieję, że jednak to będą ludzie z doświadczeniem w NBA. Pierwszy na liście ma być Silas, czyli były trener Houston, bo był często widziany na meczach Celtics. No a na jakich meczach miał być widziany, skoro gość się w Bostonie urodził, tu mieszka jego rodzina, a i on sam pewnie ma dom. To żaden trop – choć nie ukrywam, że chciałbym takich ludzi jak on zobaczyć na bostońskiej ławce.
[Timi] Silas to akurat nie tyle był na meczach, co nawet na treningach – a to już jednak wskazuje na to, że rzeczywiście szykuje się do współpracy z tym zespołem. Warto też odnotować, że po odejściu ze sztabu Damona Stoudamire nie było na ławce żadnego asystenta z przeszłością w NBA. OK, był Aaron Miles, ale on ma na koncie ledwie 19 spotkań w barwach GSW przez jeden tylko sezon, czyli tyle co nic. Bardzo jestem więc ciekaw, kogo sprowadzi sobie Mazzulla. Silas to już dobry pierwszy krok, a marzeniem byłby Frank Vogel, choć on jest blisko powrotu do NBA w roli pierwszego szkoleniowca.
[Adrian] Vogel właśnie dostał pracę w Arizonie i będzie trenował Duranta z Bookerem. Co do Silasa to trochę pogrzebałem. Na treningu był widziany tylko raz, siedział sobie na pięterku ze Stevensem i obserwował poczynania na parkietach – fakt, że było to kilka dni po zatrudnieniu Udoki w Houston, czyli Silas mógł już rozmawiać o nowej pracy. Natomiast ciekawie wygląda jego przeszłość z Bostonem. W grudniu ubiegłego roku uhonorowany został Paul Silas, jego ojciec (zmarł 11 grudnia 2022 roku), który 4 sezony grał w Celtics i dokładnie w tym czasie urodził się Stephen.
[Timi] Wielka szkoda, że ten Vogel uciekł, ale to jednak wciąż jest materiał na pierwszego szkoleniowca, dlatego dobrze dla niego, że udało mu się wrócić do NBA w tej roli. Silas to w tym momencie must-have dla Bostonu, ale należy spodziewać się, że tych nowych twarzy na naszej ławce będzie więcej.
[Adrian] Pierwszy mecz Finału bez historii – Denver zrobili co do nich należało, a te wszystkie cudaki z Miami jak Caleb Martin, Max Strus czy Duncan Robinson nie zrobiły nawet 25% normy, jaką wyrabiali w meczach z Bostonem. To też dość mocno obrazuje na ile im pozwalaliśmy.
[Timi] A może po prostu te cudaki zeszły na ziemię? Heat od początku fazy play-off grali ponad normę i to dlatego jako ósmy seed zrobili finały. To nie jest tak, że tylko Celtics pozwalali tym graczom na dużo, bo Heat od pierwszej rundy grali i trafiali z dystansu jak szaleni. Na ten moment wydaje się, że ta seria finałowa będzie bardzo jednostronna, tym bardziej że Nuggets jak do tej pory w tej fazie play-off przegrali tylko trzy spotkania, z czego w dwóch Devin Booker grał najlepszy basket życia.
[Adrian] Stare przysłowie pszczół mówi – gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Ja rozumiem gdyby to był jakiś magiczny, jednorazowy wyskok jakiegoś cudaka. Tylko nam takie cudaki to zawsze skaczą po głowach – zawsze jakieś zawodnik z 3 szeregu ma z nami dzień konia, bo mu na za dużo pozwalamy, a potem on jest „on fire” i nas napierdala. Piszesz, że to nie tak że tylko my pozwalamy, bo wcześniej też grali dobrze – to popatrzmy na Caleba Martina. W tych PO miał 4 mecze powyżej 20 punktów – 3 z nami. W tych PO miał 4 mecze poniżej 10 punktów, żaden z nami. Tu nie ma przypadku.
[Timi] Trudno się z tym nie zgodzić, bo statystyki nie kłamią, ale też czasem jest tak, że my sami do tego celowo doprowadzamy w myśl zasady, żeby ograniczyć najlepszych i rzucić wyzwanie tym nieco gorszym. Tylko że w przypadku Heat to nie jest też do końca dobra taktyka, bo tam w zespole i tak mają już mnóstwo bardzo zmotywowanych zawodników, a jak jeszcze da się im rozkręcić, to potem Caleb Martin prawie odbiera nagrodę im. Larry’ego Birda.
[Adrian] Griffin został trenerem Bucks, jest to o tyle ciekawe, że w ostatniej fazie wyboru przez zespół z Wisonsin nowego trenera, z wyścigu o ten fotel wycofał się Nurse. Kilkadziesiąt godzin później dowiedzieliśmy się, że został on trenerem Sixers. Nie ulega wątpliwości, że to zespół z Filadelfii zrobił lepszy interes.
[Timi] Niby tak, chociaż to w sumie ciekawe, że Nurse też wybrał Embiida ponad Giannisa – tak jak wielu głosujących na MVP w poprzednim sezonie. To też jednak jest powrót Nurse’a pod skrzydła Moreya, z którym miał już okazję wcześniej współpracować. Na ten moment ciężko powiedzieć, kto zrobił lepszy interes. Zarówno w przypadku Bucks, jak i 76ers plusem były już przede wszystkim zwolnienia dotychczasowych trenerów. Nurse tymczasem ze swoim zamordyzmem większym nawet niż u Thibsa może być pierwszym gwoździem do trumny dla Embiida.
[Adrian] Kolejny trenerem który znalazł nowy zespół jest Monty Williams, który dostał 12 milinów za sezon w Pistons i tak przez 6 lat. Teraz zarabia chyba odrobinę więcej niż sam Pop w San Antonio, a to już naprawdę gruba sprawa. Przekonali go pieniędzmi, a teraz on musi ich przekonać wynikami. Ma młodą drużynę do dyspozycji, ale nie wszystko zależy od niego. Tam brakuje jeszcze sporo klocków do tej układanki.
[Timi] Williams sobie na ten kontrakt zapracował w Phoenix i teraz jest rzeczywiście najlepiej zarabiającym trenerem w całej lidze. Od początku grał zresztą twardego i powtarzał, że nie interesuje go praca w Detroit, ale takiej ofercie odmówić nie mógł. Projekt jest zresztą ciekawy, choć tak jak mówisz tam jeszcze trochę klocków brakuje. Niemniej jednak Tłoki liczą, że nowy trener będzie potrafił wykrzesać z tego zespołu sporo dobrego, tak jak Williams – oczywiście nie sam, bo kluczowy był też m.in. transfer po CP3 – zrobił to kilka lat temu w Phoenix.
[Adrian] Kłopoty Moranta to się chyba dopiero rozpoczynają, bo Silver przekazał, że pojawiły się nowe fakty o zachowaniu Ja, ale liga nie chce ich publikować teraz, gdyż odciągnęłoby to uwagę od Finałów. No to jest grubo, przeciez jakby to były błahostki to nikt by nie zwlekał i nie zawracałby sobie tym głowy. Kilku komentatorów pisze, że dla Moranta najlepsze wyjście to zmiana otoczenia, tylko co na to Memphis.
[Timi] Może też być tak, że liga poszła w drugą stronę i na przykład zawieszenia nie będzie, co też wywołałoby ogromne dyskusje i to też odciągnęłoby uwagę od finałów. Jak jest naprawdę? Musimy poczekać, ale tak czy siak dla Moranta to jest tak w zasadzie ostatni dzwonek. Albo dostanie pomoc i tę pomoc zaakceptuje, wychodząc na prostą, albo może być to początek jego końca w NBA.
[Adrian] Spora afera za sprawą jednego z sędziów – nie chce mi się szukać teraz jego nazwiska, bo to w sumie nieistotne. Zrobił on tzw. Duranta, czyli z lewego konta na Twitterze, bronił swoich decyzji :D Bidulek zapomniał, że nie jest gwiazdą NBA i jemu tego nie puszczą płazem. Bedzie dyscyplinarka.
[Timi] Chodzi o sędziego, co się nazywa Eric Lewis i w sumie to pochodzi z okolic Bostonu, przez co w przeszłości zarzucano mu też stronniczość w kierunku Celtics. To on był zresztą jednym z sędziów podczas meczu Lakers-Celtics ze stycznia tego roku, który zakończył się sporą kontrowersją, kiedy to sędziowie nie odgwizdali wyraźnego faulu na LBJ-u. Brał też udział w kilku ostatnich finałach, ale przez tę aferę w tym roku w gronie wybranych się już nie znalazł.
[Adrian] No właśnie – co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie :D Gdyby NBA była zawsze tak dociekliwa i skrupulatna, a przede wszystkim błyskawiczna w prowadzonych przez siebie dochodzeniach. No ale od pana Lewisa nie zależy ilość wpływających zielonych banknotów do kasy organizacji, to nie wiem co on sobie wyobrażał robią taką dramę.