#356 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Wylądowali i nie jest dobrze. Jest źle. W sumie bardzo źle. Dwie porażki z Orlando i nie usprawiedliwia tego fakt, że Orlando w 7 ostatnich meczach przegrali tylko raz i to jednym punktem z Atlantą. My w ostatnich 5 meczach wygraliśmy tylko raz! Taką passę ostatni raz mieliśmy rok temu. A miało być tak pięknie!

[Adam] Prawda – dobrze nie jest. I to nie tylko dlatego, że ja tu jestem. Dodam, że my w 5 ostatnich spotkaniach wygraliśmy tylko raz i to co gorsze niespecjalnie imponująco – po dogrywce z Lolkami… Źle gramy i głupio gramy. Ewidentnie przestało nam siedzieć zza łuku i całą drużyną próbujemy to przełamać. Na początku sezonu jak nie działo z dystansu to potrafiliśmy więcej wbijać się pod obręcz. Teraz niekoniecznie to widać gołym okiem…

[Adrian] Ewidentnie na plus – no trzecia kwarta, gdzie wydawało się, że wracamy do meczu – robimy rozpierdol i w czwartej kwarcie Orlando będzie pozamiatane. No nie było – to nas zamiatali, ale o tym za chwile. No ja więcej plusów nie widzę – Smart zagrał przyzwoicie, w sumie jako jedyny nie musi się wstydzić skuteczności. Wygraliśmy deskę, żeby mi ktoś nie zarzucił, że tego nie zauważyłem.

[Adam] O to ja mam tym razem inny plus. Robert Timelord Williams. Zagrał 17 przyzwoitych minut. Do tej wygranej deski też się pewnie trochę dołożył. To nie był jego najlepszy mecz, ale motorycznie i fizycznie wyglądał dobrze moim zdaniem. 2 bloki też sprzedał. Timelord wraca (mam nadzieję) i to jest potencjalnie duży plus.

[Adrian] Subiektywnie to może być plus, jak zaczniemy wygrywać – pojedyncze występy, jednego zawodnika są niczym przy drużynowych porażkach. No, ale zgoda – zagrał dobrze, jak na pierwsze mecze po powrocie. Tylko pamiętajmy, że wychodzi na rezerwowych drużyny która tankuje.

[Adam] Zawsze to jakiś plus:). A że innych nie znalazłem to padło na Roba. Ale tak zupełnie poważnie to szczerze podobały mi się te jego minuty. Zobaczymy jak będzie dalej i czy zaczniemy mu więcej podanek rzucać nad obręcz.

[Adrian] Obiektywnie na minus – nie da się wygrać bez agresywnej obrony, gdy nie mamy skuteczności. Horford wrócił na parkiet w formie mocno wakacyjnej – tym razem nie wyleciał, ale w 4 kwarcie zaliczył same pudła. No to może lepiej by było jakby wyleciał w tym meczu? Nie ma co zrzucać na brak Tatuma – zza łuku mieliśmy 25% skuteczności, a Brown z Horfordem i Grantem prześcigali się w pudłach zza łuku.

[Adam] Dziś pozwolę sobie nie dawać żadnych minusów, gdyż oczywistym dla mnie plusem tego dnia jest zupełnie coś innego. Karzeł z Rosario został Mistrzem Świata i ja jako (siurnięty) fan tegoż typka, będąc w stanie pełnej radości postanowiłem nie denerwować się na nic i na nikogo. Dlatego ode mnie dyspensa na minusy (tym razem).

[Adrian] Ładnych uwag kilka – co by nie mówić, siadła nam gra w ostatnich  meczach. Zgubiła się skuteczność, zgubił się atak, zgubiło  się granie piłka i podaniami. Mamy dołek i trzeba się z niego wygrzebać, bo nadchodzące spotkanie z Bucks, to będzie coś bardzo ważnego. Mamy jeszcze dwa mecze – z Indianą i Wilkami, jak się nie pozbieramy podczas tych spotkań, to czekają nas bardzo smutne święta.

[Adam] Rzut, ruch piłką, mądrość leży. Ale trochę się łudzę, że fakt, że już wróciliśmy do Ogródka i to, że mamy 2 wolne dni przed kolejnym spotkanie pozwoli naszym choć troszkę potrenować i będziemy wyglądali lepiej. Absolutnie przestaliśmy trafiać. Gracze tłumaczą, że to się musiało stać kiedyś i że taka seria pudeł musiała przyjść. Jak dla mnie głupio, że jest dość długa (i może być kosztowna względem ASG) a jeszcze głupiej, że nie wyciągamy z niej lekcji i nie modyfikujemy planu na granie. Ciągle odpalamy mnóstwo trójek…

[Adrian] Yyy no i mecz z Pacers. Pierwsza połowa to był dramat – absolutny koszmar i podziwiam sam siebie, że nie wyłączyłem tego dziadostwa przy wyniku 32 – 61. Gorzej grać nie można i nie usprawiedliwia tego fakt, że Indianie siedziało zza łuku. Dawaliśmy im czyste pozycje, to siedziało. Brak Smarta też zabolał, bo Haliburton robił co chciał.

[Adam] A miało być tak piękny. A mieliśmy wrócić do wygrywania. Bo z kim jak nie z tankującą Indianą, u siebie i to po chwilowym odpoczynku. Szkoda gadać.

[Adrian] Całkiem na plus – kolejny raz to napiszę, nie widzę sensu doszukiwania się plusów po takim meczu. Tatum zrobił ponad 40 i nic z tego nie wynika, poza indywidualnym wynikiem. Był jednym z niewielu plusowym zawodnikiem – zgoda, ale skoro praktycznie tylko mu siedziało, to trzeba było już iść w totalny występ i nie oddawać 25 rzutów, a  40. Zawsze chcemy grać zespołowo, ale tym razem kompletnie to nie klikało – to trzeba było pokazać jaja i zabrać piłkę z piaskownicy. 6 minut i 10 sekund do końca meczu – po trójce Tatuma dochodzimy ich na 7 punktów i przez kolejne 4 minuty i 9 sekund, Jayson nie oddaje żadnego rzuty, a oglądamy festiwal absurdalnych pomyłek innych zawodników, nawet z 30 centymetrów jak w przypadku Jaylena.

[Adam] Widzisz jakieś 2 tygodnie temu szukaliśmy na siłę minusów. Teraz też mam problem z szukaniem plusów. Chyba się poddam. A nie jednak dodam jakiś. Znowu Timelord – 12 zbiórek z czego 7 w ataku, przechwyt i blok. Dodatkowo jako jeden z nielicznych był na plusie w stacie +/-.

[Adrian] Horrendalnie na minus – eksperyment z Pritchardem w s5, prawie udany – Payton zanotował mecz w wyjściowym składzie, ale pacjent zmarł. Derrick White budował jakiś mur – może kupił działkę. Hauser był minus 20 na parkiecie w 17 minut – jakiś rekordzik.  No i straty – kwintesencją tego było podanie zza naszego kosza zawodnikowi z Indiany – Brown zaliczył boską asystę, choć chyba nie o to chodzi.

[Adam] Istnym kuriozum dla mnie było to, że my kilka razy nawet mieliśmy szanse ten mecz wygrać (mimo fatalnego początku). Dla mnie największym minusem jest właśnie brak konsekwencji i jakiegokolwiek myślenia taktycznego pod koniec 3 i w 4 kwarcie. Jak już było blisko to potem robiliśmy sobie samemu bum prawie tak dobrze jak pewien Pan w swoim gabinecie w Warszawie…

[Adrian] Śmiem twierdzić, że zabrakło tej kropki nad przysłowiowym i. Dlatego mam trochę pretensji do Tatuma, że nie zabrał tej cholernej piłki i nie poszedł solo się z nimi napierdalać. Tak by zrobił Bronek czy Durant, czy Leonard – jeszcze musi się kilku sztuczek nauczyć. Bo czasami trzeba być chujem w tym sporcie.

[Adam] Ale czy to nie powinna być rola trenera? Joe przechodzi właśnie przyspieszony kurs edukacyjny, ale to chyba przede wszystkim on mądrymi czasami i solidnym opieprzem w trakcie (a nie po) powinien ustawić co i jak gramy. Jakby ustawił, że piłkę bierze JT to też spoko, ale to on powinien mimo wszystko dowodzić według mnie (chociaż może w ekipach z Bronkiem czy Durantem to trener nie miał zbyt wiele do powiedzenia…).

[Adrian] Właśnie pewnie by nie miał, bo czasami tak trzeba – nie szło drużynie, wiec po to jest właśnie ta wielka gwiazda w ekipie. Bierze piłkę i się nie stuka w tańcu. Wchodzi na kosz i albo wsad, albo faul. To jest ten etap gry, gdzie już nie może być kalkulacji. Popatrz na Giannisa – czy Bud bierze czas, żeby mu powiedzieć – weź piłkę i im ją zapierdol? No nie.

[Adam] Może i racja. W teorii JT już to wszystko ma. Aczkolwiek mam wrażenie, że JB też chce to mieć. Lubię tą naszą parę samców alfa, ale może i masz rację, że jak trwoga to powinien być go to guy ustalony. Tak czy siak u nas ostatnio tym go to guy’em był Grant Williams, który postanowił się pobawić w końcówkach…

[Adrian] Innych uwag kilka – po meczu Mazzulla powiedział, że zawodnicy zapomnieli o robienie wielu drobnych rzeczy na parkiecie, bez których nie uda się wygrać. No i to prawda tylko obrona taką drobną rzeczą to nie jest. 5 porażek w 6 meczach tak łatwo wytłumaczyć się nie da – miejmy nadzieję, że skoro zdechło, to da się to reanimować.

[Adam] Tak miało być dobrze, miały być wywiady autografy, wycieczki po zakładach pracy, ale kurde nasze granie wzięło i zdechło. Ale jak szybko i jak tragicznie… Powoli szukam jakiś teorii spiskowych bo aż trudno mi uwierzyć, że nagle przestało działać wszystko! A co do tego, że może być lepiej to kurde wiemy bo przecież było. Myślę, że doczekaliśmy się momentu w którym drużyna znowu się zbierze i da sobie po liściu…

[Adrian] A chyba jeszcze za wcześnie na liście, na pewno nie raz po meczu zostali w szatni dłużej, żeby sobie pogadać, poszukać w sobie przyczyn. Bo gdzieś coś się zacięło – na pewno skuteczność, jak zaczęliśmy wyjazd. Być może poszły mocniejsze treningi, a być może właśnie zabrakło im treningów i forma spadła. Wszystko sprowadza się do przelotu na drugi koniec Ameryki. Pierwszy mecz z Suns jeszcze poleciał, a potem wszystko wywaliło się na ryj.

[Adam] I niby racja, że  na te liście może za wcześnie, ale na bank już ze sobą rozwiawiają i zaczęli gracze szukać przyczyny. Może w tym roku ta pora na liścia przyjdzie później, a może nie przyjdzie w ogóle. Może jest tak, że jak drużyna wie, że może grać kosmiczną koszykówkę to jest spokojniejsza o chwilowe niepowodzenia. Oby. Ale byłoby też miło gdyby i nas kibiców uspokoiła na święta:)

[Adrian] To ostatni mecz w tym Tygodniku, a zarazem ostatni przed Świętami. Tym razem gościliśmy Wilki i nie byliśmy zbytnio gościnni. Wygrana i to się liczy najbardziej, bo tej samej nocy Bucks przegrali z Brooklynem i odzyskaliśmy pierwsze miejsce na Wschodzie.

[Adam] Minnesota to jest po prostu elegancki gość. Przyjechali, starali się niezauważać braków gospodarzy, pozwolili się ograć i pojechali na Święta. To nie był nasz wybitny mecz, w zasadzie nie był nawet moim zdaniem dobry, ale jakoś na Sotę wystarczył. I bardzo dobrze. Wygrane muszą nas odbudować.

[Adrian] Na plus – sama wygrana jest plusem, bo teraz te wygrane w takich meczach wcale nie są tak oczywiste. Grę na siebie wzięli Brown z Tatumem, ale moim zdaniem najlepszy na parkiecie był Horford. Jego linijka 17 pkt, 11 zb, 2 asysty, 2 przechwyty i 3 bloki, oraz skuteczność 50% zza łuku przy 10 rzutach, to jest absolutna perfekcja. Smart wrócił i zaliczył 10 asyst. Brown potrafił swoimi zagraniami sprowokować przeciwników do przewinień technicznych.

[Adam] Inny plus wskażę. Podobało mi się, że jak nam nie szło za trzy to poszukaliśmy mimo wszystko choć trochę alternatyw oraz, że jak przyszły ważne momenty to rzeczywiście liderzy wzięli grę na siebie. Koniec 3 i 4 kwarta to świetny Brown. Zresztą cała pierwsza piątka na prawdę solidne zawody zagrała.

[Adrian] Na minus – ławka tym razem bardzo cichy mecz. Hauser umarł – w ostatnich 12 meczach tylko dwa razy trafił więcej niż jedną trójkę i ani razu więcej niż dwie. Zawodnik był i zawodnik znikł. Trzech zawodników wyjściowego składu – Tatum, Brown i White trafiło 4 rzuty zza łuku na 22 próby.

[Adam] Ewidentnie nam za trzy nie siedzi. I to wszystkim. Ciągle rzucamy dużo, ale tym razem wbijaliśmy się też w pomalowane jakoś bardziej skutecznie. Oddaliśmy znowu olbrzymią ilość trójek i trafiliśmy 28% z nich. To wystarczyło na Sotę ze swoimi problemami kadrowymi, ale nie starczy na Bucks moim zdaniem. Ławki rzeczywiście w tym meczu praktycznie nie było. Tak czy siak ja na Hausera nie będę na razie marudził. Nikt nie trafia. Prawda jest taka, że to jego główny element gry więc brak skuteczności radykalnie zmniejsza jego przydatność do drużyny, ale na razie się jeszcze nie denerwuję

[Adrian] Uwag kilka – gra  wcale nie była płynna. Zaczęliśmy dobrze, a potem Wilki nam odskoczyły, gdy znowu mieliśmy dobry okres gry – kolejna zadyszka i oni znowu robią nam z dupy wiatrak. Jest lepiej, ale wcale nie jest dobrze. Prawdziwa odpowiedź poznamy w pierwszy dzień Świąt – Bucks (które też gra mocno w kratkę) nas zweryfikuje.

[Adam] Gramy przeciętnie. Ale przeciętnie to już lepiej niż dramatycznie. Podobała mi się 4 kwarta i te ważne momenty. Spięliśmy zadki i zagraliśmy przyzwoicie. Wpadło też kilka trójek i było łatwiej tą końcówkę dowieźć już bez nerwów. Nie czuje się jednak pewnie przed jutrzejszym meczem. Dobrze, że Bucks dostali w nocy w palnik, ale ten kto wygra w niedzielę ten będzie liderem wschodu… Jest się o co bić. Zobaczymy czy pojawią się odpowiednie % na parkiecie czy część kibiców będzie ich szukała po meczu…

[Adrian] To teraz ploteczki – Chicago nie tyle zastanawia się czy wywiesić białą flagę i iść w przebudowę, a zastanawia się jaki kierunek przebudowy obrać. Sporo głosów, że zarząd jest zdecydowany pohandlować na rynku, tym co ma – kwestia tylko, czy zaorać wszystko, czy część zawodników zostawić. Lonzo ma na dniach zacząć treningi biegowe – jednak nie umarł.

[Adam] O Chicago rozmawialiśmy chyba już jakiś czas temu. Oni w przeciwieństwie do kilku ekip w przebudowie nie specjalnie mają na kim budować. Trzon jest raczej wiekowi, a Ci młodsi to co najwyżej zadaniowcy i uzupełnienie składu. Niespecjalnie widzę tam kogokolwiek na kim by można opierać przyszłość. No chyba, że uznasz że Zach LaVine, które jest teoretycznie w swoim primie może być tym samcem alfa i „cornerstone’m” drużyny, która po ewentualnym resecie za kilka lat coś by chciała zrobić. Ja tego nie widzę. Jak dla mnie to całość jest do przehandlowania. Aczkolwiek też jak już rozmawialiśmy niespecjalnie czuję, że oni mogą tak bardzo dużo za swoich misiaczków dostać.

[Adrian] Rozmailiśmy niedawno, tylko to się trochę zmienia perspektywa ostatnio, po wycieku kilku ploteczek – a źródła są dobre. Jak się okazuje, to Zach jest głównym problemem tej drużyny – nie dogaduje się ani z trenerem, ani z kolegami z szatni, a z DeRozanem jest ponoć sroga kosa. W szatni doszło do kilku awantur, a tematem była obrona i brak zaangażowana w nią przez Zacha właśnie. Z jego kontraktem, to bardzo ciężko poszukać dobrej wymiany – bo liga ślepa nie jest. Paradoksalnie najwięcej zapytań Chicago otrzymuje za Caruso i to może być ich najcenniejszy zawodnik rotacji w wymianach.

[Adam] I widzisz takiego Caruso to i u nas bym chętnie widział, dlatego nie dziwią mnie te zapytania. Ale to właśnie potwierdza moją teorie, że niekoniecznie będzie temu Chicago łatwo zebrać solidny kapitał draftowo/młodzieżowy do resetu za to co chcą oddać. A jeszcze niewiele ponad rok temu wyglądali i grali jak najlepsi na Wschodzie…

[Adrian] Paradoksalnie to oni wyglądali na początku poprzedniego sezonu, tak jak my na początku tego sezonu. Miejmy nadzieje, że nie skończymy podobnie. Czy zbiorą solidny kapitał? Tego nie wiadomo nigdy – teoretycznie nie bardzo w to wierzę, ale… jak się zaczną sypać klocki w lutym – to nigdy nic nie wiadomo.

[Adam] Też widzę to porównanie. Ale my na prawdę już zdążyliśmy pokazać, że jesteśmy for real jak przyszło poważne granie, dlatego jakoś mniej się boję o to, że możemy skończyć jak oni. Bardziej boję się o to, że mamy lepszy team niż mieliśmy sezon temu, ale jeszcze musimy to potwierdzić w PO…

[Adrian] Wiele klubów stara się o Bojana Bogdanovicia z Pistons, a oni zdecydowanie odmawiają. Z jednej strony dziwne, ale z drugiej – fajnie mieć dobrego weterana do swoich młodych zawodników. Etyka pracy – top, skuteczność – top, inteligencja – top – no lepszego wetsa nie znajdą.

[Adam] Widzisz, a ja w te zapewnienia Detroit zupełnie nie uwierzyłem. Odebrałem to jak zwykłe zagrywki negocjacyjne. Wydaje mi się, że Detroit wiedzą, że nie ma na rynku wielu zawodników, którzy mogliby być świetnym uzupełnieniem składu contendera. I dlatego też wydaje mi się, że próbują podbić jego wartość. Na potwierdzenie swojej teorii dodam, że ponoć OG jest dostępny w negocjacjach i to też jest gracz pasujący każdej drużynie. Ale ponoć Toronto w związku z tym chcą za niego podobną, jak nie lepszą, paczkę jak ta którą Utah dostali za Donovana od Cavs…

[Adrian] Teoretycznie mogą tyle chcieć, praktycznie nie dostaną tyle i tu nawet nie ma pola do polemiki. OG to świetny zawodnik, choć już nie taki dzieciak jak się go przedstawia, bo zaraz będzie miał 26 lat. To na pewno nie jest i ale może będzie poziom Donovana, na pewno w rotacji taki zawodnik, na obie strony parkietu, to skarb i cenny jest, tylko nie tyle ile się sugeruje. Co do Pistons – czy Bojan im w czymś przeszkadza? Absolutnie w niczym, a kontrakt ma jeszcze długi i właśnie dlatego nie bardzo wierzę, że nim będą handlować na prawo i lewo. Być może przyjdzie oferta nie do odrzucenia, ale jakoś w to nie wierzę.

[Adam] Pożyjemy zobaczymy jak to się potoczy. OG to byłby skarb i dla nas (i dla połowy ligi), ale też w paczkę ala Donovan nie wierzę. Ciekawe jest jednak, że Toronto będzie handlować też Garym Trentem Jrem i na tego u nas też bym się nie pogniewał. Tak czy siak ciekawe czasy w Toronto i chyba ewidentnie coś tam się kończy…

[Adrian] Wojnarowski donosi, ze Atlanta handluje Collinsem – niby nic nowego, ale on mówi już o rozmowach z innymi drużynami i to poważnymi rozmowami. Zawsze były ploteczki, że mogą handlować, że byliby zainteresowani, że to i tamto – teraz już rozmowy trwają, bo po 15 grudnia rozmawia się łatwiej.

[Adam] Mam wrażenie, że zawsze trwały. Wydaje mi się jednak, że aktualnie wszyscy są już zmęczeni tą sagą dlatego życzę aby ten Collins znalazł nowy dom. Gra też niestety chyba coraz marniej. Kiedyś go chciałem u nas. Ostatnio sam nie wiem.

Jako, że tym punktem kończymy ten tygodnik to pozwolę sobię klasycznie podziękować za możliwość porozmawiania. Mniej lub bardziej subtelnie pozdrawiałem Timiego przez większość Tygodnika, ale na koniec już bez maskowania prześle życzenia przede wszystkim do niego. Wracaj Timi do formy!

[Adrian] Mam nadzieję, ze nasze subtelne przekazy w rozmowie zostaną wychwycone – a wszystkim życzymy Zdrowych i Wesołych Świąt, a Timiemu przede wszystkim zdrowia!!