Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Jak to bywa w Tygodnikach, wracamy do meczu z Orlando, bo skończył się po zamknięciu poprzedniego Tygodnika. TimeLord się rehabilituje, Horford dostał wolne w meczu B2B i zostaliśmy z Vonlehem, Griffinem i Kornetem. Dwóch ostatnich można pominąć milczeniem – no a Vonleh złapał szybko faule i nie mieliśmy żadnej odpowiedzi na wysokich Orlando, a jednak dowieźliśmy tą wygraną. takie mecze lubimy przegrywać, tym bardziej cieszy, że nie daliśmy ciała na Florydzie.
[Adam] Po pierwsze primo ultimo to witam ponownie. Skoro jestem ja to znaczy, że Timi jeszcze się kuruje i dlatego korzystając z okazji przede wszystkim życzę mu szybkiego powrotu do formy! Po drugie primo dalej ultimo to pisząc poprzedni tygodnik jakoś podskórnie bardzo bałem się spotkania z Orlando i zwracałem na nie uwagę bo wiadomo było, że jest ważne, ale i że my lubimy takie mecze przegrywać. Dodatkowo tak jak mówisz oczywiście jak drużyna przeciwna słynie z wysokich to my postanowiliśmy oszczędzić Ala i na prawdę tu wiele wskazywało na to, że łatwo nie będzie. I nie było. To nie był ani łatwy, ani przyjemny mecz. Był jednak wygrany, a to najważniejsze.
[Adrian] Zaczynałem Tygodnik z myślą, że wraca Timi, ale on jeszcze potrzebuje trochę poleżeć to znowu będziesz pisał za dużo :D Dla nas takie wysokie drużyny w aktualnej sytuacji, to spore zmartwienie – bo na deskach nie grzeszymy umiejętnościami, a bez Horforda to wyglądamy zwyczajnie bardzo słabo.
[Adam] Jasne i właśnie dlatego bałem się tego meczu i przed informacją o Alu, a po tej informacji to byłem już prawie pewny, że klasycznie będzie w zad. Nie było – więc super!
[Adrian] Na plus – Tatum rzucił sobie 40, ale… tym razem to White z 27 oczkami był Robinem obok Jaysona Batmana. Kolejny raz Grant dał bardzo dobre minuty, a szkoda że tak sporadycznie partnerzy go szukali na łuku. Hauser wpadł na 6 minut i zdążył trafić 3 razy zza łuku – no i tu też szkoda, że tylko tyle.
[Adam] Mimo, że pewnie będziesz protestował to na moje to nie był fajny mecz szczególnie dla Ciebie. W moim łbie widnieje przekonanie, że wielkim fanem Granta nie byłeś (to akurat pewne) i Pana White’a też masz jako pierwszego do wywalenia jakby była taka potrzeba. Tutaj obaj zagrali koncercik. White trafiał aż miło, a Grant ma skuteczność od początku sezonu niewyobrażalną wręcz (dlatego tak go chwalę). Koncercik zagrał też JT i Sam i dalej ta nasza ofensywa wyglądała bardzo solidnie (jak od początku sezonu). % były odpowiednio 48,3 / 40,4 / 82,1 więc w ataku wszystko było ok. Za to plus.
[Adrian] No właśnie ten mecz to dla mnie bardzo fajny. Fanem Granta nie byłem, bo Grant grał beznadziejnie. Tak samo nie jestem teraz fanem Griffina, bo gra beznadziejnie. Jak zacznie grać dobrze, to przyznam Stevensowi rację. A co do White’a – oczywiście, że widzę go poza Bostonem, bo mamy za dużo zawodników na niskich pozycjach. Tylko ja go widzę poza Bostonem, nie dlatego, że go nie lubię albo nie doceniam, a dlatego że za niego można otrzymać potrzebniejszy klocek – a najlepiej sprawnego i młodego PFa. Mam nadzieję, że w lutym ktoś dojdzie do wniosku, że mu się taki Derrick bardzo przyda, a odda silnego skrzydłowego. Na jedynkę mamy Smarta, White’a, Brogdona i Pritcharda – na czwórkę za niskiego Granta, który zbiera średnio tylko 4 piłki na mecz, Horforda który musi odpoczywać, oraz Tatuma, który marnuje swój potencjał grając nie tam gdzie trzeba. Różnica pomiędzy mną a Tobą jest taka, że dla mnie liczy się Boston Celtics bez względu na osobiste sympatie, a Ty byś trzymał zawodnika którego lubisz, pomimo ewidentnych dziur w składzie na innych pozycjach. Dlatego ten mecz dla mnie był idealny – niech pan Biały buduje swoja wartość, a Pan Stevens szuka lepszych opcji dla zespołu. Bo jak nie White’a to kogo oddać za silnego skrzydłowego? A takie mecze tylko pokazują, że mam racje – bo gdy gnoja nas na zbiórkach, to nie trudno sobie wyobrazić sytuację, gdy zamiast White’a masz w składzie np Wooda, który zarabia podobnie, a Dallas nawet picka za niego nie oddało – albo Markkanena, który robi ok 9 zbiórek na mecz i też byłby do wyjęcia z Utah.
[Adam] I nie próbuje Ci powiedzieć, że nie potrzebujemy skrzydłowego jeszcze jednego (aczkolwiek na moje niekoniecznie PF a bardziej SF lub idealnie SF/PF). Bardzo potrzebujemy i cholernie by się przydało odciążenie dla Jayów ale i ciut inne rotacje. I prawdą też jest, że strata White możliwe, że byłaby najłatwiejsza to zamaskowania. Śmiem jednak wątpić czy za White’a jesteśmy w stanie dostać kogoś kto byłby dla nas bardziej przydatny niż on może być (a niekoniecznie zawsze jest). Lauriego bardzo lubię i zaczął sezon fenomenalnie. Nawet rozmawialiśmy o nim zanim przeszedł do Utah. Wood też rzeczywiście niewyobrażalnie tanio trafił się Dallas. Jakby się udało zrobić taki steal to świetnie. Łudzę się jednak że może jakimś cudem jest szansa na podobny steal, ale nie za White’a a za pozostałe TPE (ale to już tylko maks 7 baniek). Wystarczy bowiem jedna kontuzja gracza obwodowego i White będzie bardzo potrzebny. Aczkolwiek potrzeba skrzydłowego jest już. Zobaczymy co zrobi Brad. Już widziałem plotki o tym na kogo patrzymy za TPE (Torrey Craig, Justice Winslow, Justin Holiday, Terrence Davis czy Simone Fontecchio a z dużych Mike Muscala, Rudy Gay czy Alex Len), aczkolwiek żadna kandydatura mnie nie rusza.
[Adrian] Nie tyle, że żadna kandydatura nie rusza, a wszystkie są ujowe. Żeby wykorzystać TPE musimy najpierw kogoś zwolnić – gdyby Brad na poważnie myślał o wykorzystaniu TPE, to by nie podpisywał 15 zawodników. Wiem, że kilka umów nie jest w pełni gwarantowanych, ale przecież po takiego Korneta to kolejka by się nie ustawiła. Nie wierzę w wykorzystanie TPE. Być może po ewentualnej wymianie gdy odeślemy więcej zawodników niż otrzymamy. Zastąpienie White’a jest banalne – Pritchard. Natomiast w składzie nie mamy żadnego sensownego silnego skrzydłowego. Tym bardziej, że gdyby nie brak PFa, to White by tylu minut nie grał , a w s5 w życiu by nie wychodził. Należy tylko znaleźć kontrahenta i nie ma się co zastanawiać.
[Adam] Hehe może się okazać, że Kornet będzie grał niebawem więcej. Tak czy siak TPE jest na tyle małe, a kandydatury na razie na tyle blade, że Twoja teoria o jedynym sensownym wzmocnieniu kosztem White’a o dziwo nie jest oderwana od logiki. Aczkolwiek ostatnie czym się przejmuje to slotami i ilością graczy pod kontraktami. Minimalny zawsze możesz odesłać z sianem…
[Adrian] Na minus – tym razem Brownowi nie siedziało, a Smartowi nie siedziało jeszcze bardziej. Smart oczywiście szukał przełamania i odpalał cegłę za cegłą. Forma Griffina jest taka, że spokojnie można mu do końca grudnia wpisać DNP, wcześniej nie będzie przypominał koszykarza.
[Adam] Na minus jak dla mnie przede wszystkim defensywa. 120 oczek rzucili nam przeciętni Orlando Magic, którzy spokojnie mogli ten mecz wygrać. Ta defensywa mi osobiście nie imponuje w tym sezonie. Widać olbrzymi brak Timelorda i szczególnie jak nie ma jeszcze Ala to jest niewesoło. Tym razem Vonleh nie dał aż tyle co w poprzednich meczach, a Ci których mam w fantasy (Smarcik i Brown) postanowili mi przegrać rywalizację z Timim. Mimo wygranej na moje było więcej negatywów niż pozytywów w tym spotkaniu niestety. Ale może to wynika z tego, że te 2 mimo wszystko dość kontrolowane wygrane z Philą i Miami tak napompowały balonik, że już na prawdę oczekuję perfekcyjnego sezonu…
[Adrian] Uwag kilka – z Florydy wracamy z dwoma wygranymi, a to wcale takie oczywiste w przypadku mega wysokiego składu Orlando nie będzie. Po 3 meczach nadal jesteśmy niepokonani, czyli zaczęliśmy tak dobrze jak 13 lat temu w czasach Big3.
[Adam] I mimo, że sobie trochę marudzę to start sezonu na tym etapie mamy fantastyczny. Gra jest fajna, atak chodzi aż miło, drużyna wygląda na zgraną i mającą wspólny cel. Dodając do tego, że byliśmy w finałach NBA, a od tego czasu przyszedł do nas świetny Brogdon to na prawdę oczekiwania co do sezonu mogą być tylko wysokie jak nie najwyższe.
[Adrian] Mecz numer 4 i już wiemy, że najgorsze sędziowanie w tym sezonie mamy za sobą. Tak głupich gwizdków, oraz jeszcze głupszych techników to nie widziałem od bardzo wielu sezonów. No koszmar – za co wyleciał Mazzulla? Tak jak Granta, to można w meczu wyrzucić absolutnie wszystkich – wystarczy stanąć tyłem do gry pod koszem i czekać, aż któryś zawodnik spadnie na sędziego, lub wpadnie na niego, gdy będzie lądował i łapał równowagę wybiegając spod kosza. Dach dla Tatuma też z 4 liter, ale możne przynajmniej całkowicie oduczy się machać łapkami – a i tak w tym sezonie to ograniczył.
[Adam] Nienawidzę jak musimy rozmawiać o sędziowaniu – to zawsze oznacza skandale. Tu sędziowanie było bezdyskusyjnie fatalne, ale na moje (jakby to prosta wymówka nie była) sędziowanie może przechylić szalę zwycięstwa i może mieć wpływ, ale niekoniecznie w tym meczu i niekoniecznie jak się dostaje dwudziestakiem. Tu wygrali lepsi i równiejsi, albo Ci którzy nie zostali wyprowadzeni z równowagi. My ewidentnie przestaliśmy grać, a machaliśmy rączkami. Za to wszyscy.
[Adrian] O widzisz – sam dotarłeś do sedna problemu – sędzia nie musi wydrukować meczu, wystarczy że wyprowadzi drużynę z równowagi i już nic nie działa. Do tego kilka dachów, za które ktoś dostaje darmowe punkty i mecz leci po równi pochyłej. Tym bardziej, że na początku 3 kwarty pokazaliśmy, iż kilkanaście punktów przewagi, to potrafimy zniwelować z kilka minut. No a potem się zaczęło i nic nie zrobisz. Brown 4 faule miał w połowie 3 kwarty, a White w 1 minucie 4 kwarty i skończyło się bronienie. Grant został dodatkowo zawieszony na jeden mecz – tu akurat słusznie, bo przejrzałem sobie video z momentu jak wychodził z hali i tam sporo „bitches” poleciało w kierunku sędzi i oficjeli :D
[Adam] Nie mówię, że nie masz racji. Wydarzyło się mnóstwo absurdów, ale może to i dobrze. Może i dobry taki zimny prysznic dla naszych, że muszą pamiętać, że czasami nie będzie się układało nic. Dlatego jestem cholernie ciekawy tego jak zareagujemy na te dyrdymały w kolejnym spotkaniu. Tym razem z piątku na sobotę gramy z Cavs. Oni mają kilku solidnych wysokich, u nas brak obu Williamsów będzie bolał. Z drugiej jednak strony absolutnie irytuje niekonsekwencja tej pieprzonej ligi. Grant wyleciał (mówisz, że słusznie, aczkolwiek nie jest to dla mnie tak oczywiste), wylecieli i inni, a Draymond w dwóch spotkaniach z rzędu zanotował dwa absolutnie skandaliczne zagrania. W jednym obrzydliwie wjechał w nogi Jokica, a w kolejnym zepchnął wysokiego Landale z Suns we wjeżdżającego Cama Johnsona. Oczywiście zero konsekwencji dla Greena. Traktowanie Draymonda w tej lidze przeraża…
[Adrian] Ja nie napisałem, że Grant wyleciał słusznie z parkietu, ale że słusznie dostał zawieszenie – bo nawet wkurwiony nie miał prawa rzucać sukami do kobiety z gwizdkiem. To dwie różne rzeczy. Pobłażliwość wobec Osła z GSW jest irytująca od dawna, ale raczej nic z tym nie zrobimy.
[Adam] Łudzę się, że taka świadomość, że będą spotkania w których sędziowie zrobią wiele żebyś przegrał też się czasem przydają. Tym razem nie wytrzymaliśmy mentalnie. Daliśmy się totalnie roztroić. Ale zostawmy to na chwilę.
[Adrian] Na plus – pierwsza kwarta, bo od drugiej zaczęliśmy grać źle. Było kilka fajnych naszych zrywów – jak ten na początku 3 kwarty, gdzie zniwelowaliśmy stratę do 3 punktów. Indywidualnie nie wymienię nikogo – bo każdy ma coś za uszami w tym meczu.
[Adam] Pierwsze 8 minut czy jakoś tak to był koncert w ataku. Siedziało wszystko i mieliśmy bodajże 7/8 za 3, ale i piłeczka chodziła pięknie. Wyszliśmy na +19 czy jakoś tak i wszystko wyglądało świetnie. Te kilka minut w ataku to była poezja.
[Adrian] Na minus – no tu to jest sporo kandydatów. Vonleh znowu szybkie i głupie faule łapał. Grant poza wyrzuceniem z parkietu to niczym sie nie wyróżnił. Smartowi jak w poprzednim meczu nie siedziało, to oddał 9 rzutów trafiając jeden, jak mu w tym siedziało to oddał tylko 5 rzutów – no nie zrozumiesz… Zbiórki – obraz zaciemnia te ostatnie 5 minut, gdzie Gryf z Kornetem trochę je narobili, ale przez cały mecz to zostaliśmy zdemolowani na deskach.
[Adam] Mimo, że pierwsze minuty graliśmy koncert to i tak prowadziliśmy tylko 9 punktami bo daliśmy sobie rzucić 30 punktów. Generalnie w tym meczu rzuciliby nam ponad 130 punktów, gdyby w połowie 4 kwarty nie było gry trzecim unitem… Poza tym nie byliśmy mentalnie odporni na dyrdymały tych z gwizdkami. Indywidualnie zawiódł prawie każdy. Grancik najgorszy mecz sezonu, ale w zasadzie o grze każdego innego tak można powiedzieć. Chwilę się zastanawiałem jak ocenić Joe. Bo generalnie podoba mi się to, że nasz trener to nie jest miękka … i gdzieś się tam postawił, ale ja kurczę szczerze nie rozumiem za co on został wyrzucony (co sam zasugerowałeś wcześniej). Poza tym, tym razem zwróciłem jednak uwagę na brak czasów. To Joe jest coachem i to on zna drużynę i to on daje się naszym samemu podbudować, ale jak były runy to na moje reagował za późno. Widzisz tu jakiś kłopot czy się doszukuję bzdur wg Ciebie?
[Adrian] Już tam wyżej napisałem kiedy i dlaczego skończyło się bronienie. Do tego meczu trzecie kwarty nam wychodziły bardzo dobrze – zatrzymywaliśmy przeciwnika średnio na 25,7 pkt. W 3 kwarcie dochodzimy ich na 3 punkty i masz sekwencje – goaltending i dostają 2 pkt, tech dla Tatuma i dostają 1 pkt, dwa techniki dla Mazzuli czyli kolejne 2 punkty. Może i graliśmy źle, ale gówno by nam rzucili a nie 130 punktów. Co do czasów – nie brał w 1 kwarcie, bo i po co. W 2 kwarcie mieliśmy 1 czas (można było brać drugi – fakt), a w 3 kwarcie dwa czasy, w tym jeden już brał Stoudamire. Ja się czasów nie czepiam – nie zawsze też można je brać z korzyścią dla drużyny, bo jak przeciwnik nie trafia (a mieli takie serie pudeł), to po co samemu mu dawać czas na rozrysowanie akcji. Bolesne runy przerywał dość sensownie.
[Adam] Ja nie miałbym nawet problemów gdybyś powiedział, że czasy brał fatalnie. Młody jest i musi to opanować a to na prawdę proste nie jest. I sekwencja, którą opisałeś na bank miała wpływ na mecz, ale nawet i bez tego nie zagraliśmy jakiegoś wybitnego spotkania. Zaczęliśmy wybitnie, a potem był wybitny zjazd… Potem była gonitwa i stało się co się stało i znowu w papę. Trudno. Trzeba to przepracować i jakoś odpowiedzieć w kolejnym spotkaniu.
[Adrian] Uwag kilka – w ostatnich PO tylko raz daliśmy sobie wrzucić więcej niż 115 punktów, teraz w 4 meczach już 3 razy. Wiem, że to inne granie, ale… obrona wymaga sporo pracy – naprawdę sporo. Stevens lubi Korneta, ale chyba powinien polubić np Hassana Whiteside’a bo zanim wróci TimeLord to nas zgnoją na deskach jeszcze kilkanaście razy.
[Adam] No właśnie. Trochę o tym pisałem w poprzednich punktach, że tak jak w ataku wyglądamy w tym sezonie moim zdaniem świetnie, tak w obronie jakoś mniej lub bardziej beznadziejnie. Może to przez to, że gramy szybciej to nam więcej wrzucają, a może to rzeczywiście brak Timelorda, ale kurcze nasz absolutnie podstawowy atut z zeszłorocznej transformacji – obrona na razie delikatnie mówiąc nie imponuje. Co do Korneta to on tu nie ma akurat nic do powiedzenia bo praktycznie nie gra. Hassan na moje też orłem obrony nie jest (aczkolwiek w zbiórki potrafi – a tu rzeczywiście nas zmiażdżyli wczoraj). Z drugiej strony zbiórki wygraliśmy i z Philą i z Miami. Tak czy siak to Ty jesteś specem od cyferek. Sprawdziłbyś jak wyglądamy w skuteczności gry obronnej na 100 posiadań i czy rzeczywiście jest tak źle jak myślę że jest? Co do jednak samego grania to zobaczymy jak zareagujemy po tym laniu od Chicago. Łudzę się, że się obudzimy bo może weszło za duże rozluźnienie po jednak dobrych pierwszych wygranych i napompowanym baloniku.
[Adrian] Po 4 meczach to sobie możemy poteoretyzować, bo nawet nie ma co sprawdzać zaawansowanych statystyk. No ale jakby ktoś był ciekawy – to mamy 3 atak w lidze i 25 obronę :D Obronę buduje się długo i na razie nie widzę powodu do paniki – druga sprawa z kim się gra te mecze, my graliśmy z 3 zespołami, które wjadą do PO. Rok temu wpierdol dostaliśmy od NYK, Toronto, a wymęczyliśmy wygrane z Hornets i Houston. Widzę różnicę potencjału. Jedynie na co ja zawsze zwracam uwagę, to obrona na łuku – kurwiłem na to rok temu i teraz też pewnie będę, bo aktualnie rzucają nam na równych 40%. No ale tak jak napisałem – w zaawansowane staty to się popatrzy tak po 3 tygodniach.
[Adam] Nie ukrywam, że przed napisaniem poprzedniej wiadomości sprawdzałem te proste staty w 4 pierwszych meczach i przede wszystkim sprawdzałem skuteczność i ilość trójek przeciwników, bo też mój test oka wskazał obronę trójek jako główny problem. I pierwszych czterech meczach daliśmy sobie rzucać następujące ilości 3. przy określonej skuteczności: 13/38,2%; 8/30,8%; 15/44% oraz 10/48%. Mecz z Miami trochę zaburza staty, ale rzeczywiście obrona dystansu nie wygląda dobrze, aczkolwiek nie jestem przekonany czy obrona pomalowanego wygląda lepiej. Ale trafia do mnie argument, że na razie gramy ze stosunkowo mocnymi pakami i się jeszcze musimy rozkręcić. Tym bardziej czekam na meczyk nr 5 z Cavs.
[Adrian] Druga porażka przyszła w piątym meczu sezonu – a to oznacza dwie porażki z rzędu. Celtics zdobyli 75 punktów w pierwszej połowie, oraz 39 punktów w drugiej połowie – w tym 15 punktów w 4 kwarcie. Trochę ciężko wygrać mecz w ten sposób, a i tak Boston miał taką szansę, ale ostatni rzut Tatuma w regulaminowym czasie był zwyczajnie kiepski, ale do niego jeszcze wrócę.
[Adam] Kolejny nierówny mecz w którym po dobrym początku przychodzi marność. Tym razem przyszła później niż z Chicago. Jako ciekawostka w połowie meczu prawdopodobieństwo naszej wygranej było oceniane na bodajże 92%…
[Adrian] Na plus – druga kwarta, gdzie Celtics zbudowali sobie solidną przewagę, którą potem w drugiej połowie roztrwonili. 32 punkty Tatuma i tyle samo punktów Browna wygląda okazale, ale… po drugiej stronie parkietu był LaVert i Mitchell, którzy uzbierali po 41 punktów. 28 asyst to też świetna informacja po meczu, a 9 przechwytów jest powodem do zadowolenia – no i na tym koniec.
[Adam] Kolejny mecz z solidną skutecznością. Procenty spoko, liderzy spoko i wszystko było ok gdybyśmy tylko nie przełamali historycznego statu. Po tym meczu Tatum i JB są bodajże 13/1 w zwycięstwach jak obaj rzucają ponad 30 punktów. Więc czemu się nie udało skoro było niby ok…
[Adrian] No bo było tylko „niby ok” – nie można tak grać 3 i 4 kwarty, bo z tego nigdy nic dobrego nie wychodzi. Procenty ogólnie spoko, ale nie w drugiej połowie, bo tam zza łuku było 3 z 13. Gdyby Jaylen Brown trafiał wolne, to też pewnie byśmy wygrali, ale spudłował aż 4 razy. No to jest to „niby ok” – na pierwszy rzut oka się wszystko zgadza – popatrzysz dokładnie i sami sobie możliwość wygranej odebraliśmy.
[Adam] No właśnie. Najbardziej widoczny aspekt to gra obronna, ale tak jak i nawet w tym sezonie niektóre mecze wygrała cała drużyna i każdy dał coś od siebie tak tym razem chyba każdy dał i dobre i fatalne rzeczy (wliczając i JB i Smarta i Joe i Ala w końcówce itp itd). Ten mecz trzeba było wygrać.
[Adrian] Na minus – na desce słabo, czyli nic nowego bo tym razem nie grało obu Williamsów. Smart ciskał trójkami jakby miał dzień konia, a nie miał – fakt, że kilka razy to do niego trafiło ostatnie podanie na 2 sekundy przed końcem czasu. Horford w końcówce popełnił dwa koszmarne błędy w jednej akcji. Źle zastawił się w pomalowanym i pozwolił LaVertowi na zbiórkę, a następnie zamiast pognać za LaVertem to zaczął protestować, że był faulowany, a zawodnik Cavs z czystej pozycji trafił trójkę. Kryminał – bo w tym momencie pozostawało 70 sekund i oni dostali 3 punkty za friko. No i ostatnia akcja na Tatuma – dlaczego Mazzulla na te ostatnie 20 sekund nie wziął czasu – nie mam pojęcia! To też kryminał. Piłka na Tatuma, który cały mecz był wypychany przez Mobleya i tym razem to samo. Dlaczego Tatum nie zdecydował się na szybszą rotację pod kosz i próbę wejścia lub szukanie faulu? Te dwie akcje przegrały ten mecz – dogrywka to tylko gwóźdź do trumny z napisem „game 5”.
[Adam] Kolejny mecz w którym FATALNIE gra nasza obrona. Przeciwnicy rzucają nam jak chcą. Nie wiem co się stało z naszą defensywą, ale to nie wina tylko braku Timelorda. Bez niego potrafiliśmy bronić prawie tak dobrze jak z nim. Teraz bronimy jak dupy. Co do ostatnich minut to tu nawet nie ma co komentować. O czasach Joe sam Ci pisałem, ale tym razem już go nawet po meczu o to zapytano. Powiedział (i w sumie miał racje), że gracze zebrali dobrze i wiedzieli co chcą zrobić. Wiedzieli że chcą dać iso-play JT. Sama akcja JT była marna, brak czasu wydaje się głupi. Ale może Joe zmądrzeje…
[Adrian] Ogólnie to byłoby absurdalne tłumaczenie, gdyby nie to, że widzę w tym pozytyw. Przekonali się, że im się tylko wydaje co chcą zagrać – a trener patrząc z boku, zawsze wie lepiej. Tatum powinien dostać piłkę zdecydowanie bliżej kosza i w tym rola trenera, czy nawet asystenta od ofensywy, by tak ustawić 4 pozostałych, żeby Tatum dostał piłkę bez tłoku na 2-3 metrze. Każda ekipa musi się dotrzeć – Mazzulla na szczęście ma Stevensa, który umie w ATO. Wytłumaczy mu.
[Adam] Oby. Na razie Joe robi wiele rzeczy dobrze, ale od strony dobrych czasów i dobrych ATO nie dał się jeszcze poznać. Mimo wszystko to są jego pierwsze chwile jako główny trener, jest młodszy niż np. Al Horford a wymagania już ma na misia. Nie jest w łatwej sytuacji, ale mam nadzieję, że się otrzaska. Atak działa, jakby tylko potrafił przypomnieć chłopakom, że potrafili jeszcze niedawno bronić w sposób wybitny…
[Adrian] Uwag kilka – Cavs trafiali trójki ze skutecznością 45%, a to oznacza że teraz nam przeciwnicy lądują zza łuku powyżej 41%. To piąty najgorszy wynik w lidze. Na razie nie ma co panikować – choć sam Smart w jednym wywiadzie przed tym meczem mówił o konieczności poprawy obrony. Formę trzeba złapać na okres od kwietnia, a nie na okres do stycznia. Choć nie będę ukrywał, że takie porażki irytują.
[Adam] Zwracam uwagę na tę obronę już któryś raz. Coś się zmieniło. Jedyne co mnie cieszy to to, że zauważyli, że nie bronią dobrze. Ale kurcze liczyłem, że wyciągną wnioski po meczu z Chicago, a nie po meczu z Cavs u siebie… Oby jednak wyciągnęli.
[Adrian] Sporo było ploteczek o Robercie Williamsie, dużo mówił o nim Shams Charania – wydawało się to dziwne. No a potem Brad Stevens wchodzi cały na biało i odpowiada na pytania dziennikarzy, mówiąc że absolutnie nic się nie zmieniło i że TimeLord być może będzie rehabilitowany trochę dłużej, ale nie do połowy sezonu jak to sugerowało kilka osób.
[Adam] I mam szczerą nadzieję, że to raczej będzie grudzień/styczeń niż marzec/kwiecień. Generalnie rozmawialiśmy już o Shamsie. Nie kumam o co mu chodzi, ale tak na moje to on ewidentnie coś do nas ma. Oczywiście zobaczymy kiedy rzeczywiście Rob wróci bo może Shams ma racje i ja go niesłusznie podejrzewam o bezeceństwa, a Brad tylko pudruje złe informacje, ale tyle razy już ostatnimi czasy Shams podawał jakieś niefajne bzdury o nas, że na prawdę przestałem mu wierzyć we wszystko inne niż trejdy. Ale generalnie działanie Shamsa wzbudza we mnie duże zastanowienie. Największym kumplem to on jest chyba Netsów oraz Lolków…
[Adrian] Długo to nie trwało – Zion nieszczęśliwie upadł i nabawił się urazu biodra. Czym się kończą urazy biodra, to my doskonale wiemy po Thomasie. Miejmy nadzieję, że Zion nie zniszczy sobie kariery tak głupim upadkiem po nieudanym wsadzie.
[Adam] Napiszę oczywiste oczywistości, ale kontuzje to nie jest nic przyjemnego i nikomu ich nie życzę. Przyznać się jednak muszę, że sezon temu byłem bliski stwierdzenia, że kariera Zionowi mocno odjeżdża i zmierza do szybkiego końca, bo nie zanosiło się na to, że on jednak potraktuje swoje ciało (a przede wszystkim wagę) poważnie. Spodziewałem się, że prędzej czy później przeciążone od masy nogi, kolana (to obstawiałem najbardziej), stopy, plecy czy cokolwiek innego powiedzą stanowcze nie. I tak jak spodziewałem się tego tak potem Zion pojawił się w miarę przygotowany do sezonu i te obawy rozwiał. I jak już miało być dobrze to ta kontuzja przytrafiła się na tak wczesnym etapie sezonu i tak nieszczęśliwie. Na razie jednak osobiście nie spodziewam się dramatu. Nie każda kontuzja tego typu kończy się tak jak u Azji, a też nie dla każdego typu gracza akurat ta kontuzja jest potencjalnie tak groźna. Zion jest szybki jak na masę i zwrotny, ale to nie jest jego główny atut, a u Azji był. Niech się Zion kuruje, jego absurdalne granie przydaje się tej lidze.
[Adrian] Pożar w burdelu, czy atmosfera w Lakers. Zaczyna się machanie łapkami, po nieudanych zagraniach kolegów, czyli Bronek i Davis do ataku biegną ostatni, ale irytację wyrażają pierwsi. To będzie kolejny piękny sezon… dla nas :D Pogoń Bronka za rekordami kończy się dramatycznie źle dla Lakers – dla nich naprawdę lepiej będzie, jak tych picków nie oddadzą.
[Adam] Fajnie zwróciłeś uwagę na to bieganie jako ostatni a machanie jako pierwsi. Tak to właśnie wygląda od jakiegoś czasu, że w Lolkach znaleźli prostego winowajcę całego zła na świecie w osobie Westbrooka, a nie zauważają przeciętnego grania reszty. Nie mówię, że wiele ich grania widziałem, ale trochę jednak tak i tam nic mi się nie podoba. Rzeczywiście mocno powinni się zastanowić czy trejd Russa rzeczywiście da im szanse na coś poważnego, ale czy mając LBJ i AD mają jakieś wyjście? Pojawił się też dość mocno nowy potencjalny trejd partner dla nich – Hornets. Westbrook za Roziera i Haywarda i cholera wie czy nie PJ’a też. Fajna paczka, o wiele zbyt dobra jak za Russa. Zobaczymy jak to się potoczy.
[Adrian] Westbrook nie zagra z Denver, oficjalnie bo boli go udo, nieoficjalnie – Lakers szykują wyminę z Utah. Jak Danny poczuje na stole te dwa picki Lakers w trybie niechronionym, to im odda wszystko co będa chcieli za Westbrooka, bo te picki to będzie czyste złoto. Danny ma spore pole manewru, bo może szukać trójstronnej, żeby jeszcze bardziej zadowolić Lakers w drodze po te picki. Jakbym miał postawić jakieś pieniądze to najwięcej stawiałbym właśnie na Utah, potem na Indianę, a Hornets to kompletnie z czapki plota.
[Adam] W te pseudo kontuzje Westrooka to chyba absolutnie nikt nie wierzy w tej sytuacji. Z drugiej strony w Utah grają wszyscy (dzisiaj odnieśli 4 zwycięstwo!!!, a Conley, Lauri itp zagrali spore minuty) i tam nie widać aby kogoś szykowali na wymianę. Za to w Hornets właśnie kontuzjował się Rozier i w nocy dostali od NYK (ale ledwo). Daliśmy się chyba za to razem strolować z informacją o PJ Washingtonie, bo jednak nie został zawieszony i na prawdę potrafię sobie wyobrazić scenariusz w którym Hornets oddają Gordona i Roziera i może właśnie PJa i dostają picki LAL (tylko to ciągle na moje za mało jak za taką paczkę Hornets). Widząc kontuzję Westbrooka można się spodziewać jakieś wymiany teoretycznie stosunkowo szybko. Zobaczymy z kim ona będzie, ale jakby była z Utah to na prawdę byłoby fantastycznie jakbyśmy się w nią włączyli i przechwycili Lauriego…
[Adrian] No Utah musi ich reklamować na prawo i lewo, to oni nie mają interesu w sadzaniu ich na ławkę :D Clarkson odpala prawie 9 trójek na mecz ze skutecznością 43%, to w czwartek poszła plota, że Utah nie chce go wymienić – no przecież to jest typowy haczyk na Lakers. Zaletą wymiany z Utah jest to, że za tego Russa dostaną więcej zawodników niż od Indiany, a oni mają taki dramat w składzie, że ktokolwiek jest lepszy od tych łaków w LA na ławce. W wymianę z Hornets nie wierzę, bo to nie ma absolutnie żadnego sensu dla Hornets. Chcesz budować drużynę na LaMelo co ma 21 lat i oddajesz 24 letniego, zdolnego skrzydłowego, żeby dostać pick na Draft za 7 lat :D Sorry, ale to by mógł zrobić tylko debil. To są typowe wrzutki, żeby zmiękczyć faktycznych zainteresowanych wymianą, czyli Utah i Indiane.
[Adam] Myślę, że nikt nie wierzy w to, że Utah akurat Clarksona oddać nie chce. Paczka od Utah na prawdę jest fajna i jakby było jak mówisz to byłby to no brainer dla Lakers. Aczkolwiek ja nie widziałem paczki w przeciekach, w której Utah oddają całą trójkę: Lauri, Conley i Clarkson. Co do wymiany z Hornets to wydaje mi się, że oni przede wszystkim chcą oddać kontrakt Haywarda i Roziera, ten PJ się pojawił w jakiejś ploteczce, ale niekoniecznie wiarygodnej.
[Adrian] Embiid w wywiadzie przyznał, że jego kondycja jest w fatalnym stanie. Sixers zaczęli od 0-3 a Doc robi dobra minę do złej gry – kurcze, obstawiałem że to Thibs wyleci pierwszy, a tymczasem chyba pogonią doktorka. Na drugim wybrzeżu jest Jason Kidd który wprawdzie wyniki jako takie w Dallas ma, ale Wood w szatni jest niezadowolony z roli 7-8 zawodnika. Będzie tam drama – już niedługo.
[Adam] Nie widziałem tego wywiadu Embiida. Nie to, że jestem jakimś super specem, ale tydzień temu zwracałem uwagę na to, że zupełnie nie podoba mi się na razie Embiid. Dzisiaj w nocy wreszcie wygrali, ale Joel miał 5 zbiórek (słownie PIĘĆ). Tak czy siak ta teoria o Docu wcale nie taka głupia. On też ma gorące krzesło już w Phili. Co do Wooda to nie kumam czaczy. On zaczął wyśmienicie ten sezon i niby mówił, że może być zmiennikiem. Sam Kidd co prawda na moje nie słynie z tzw. miękkich umiejętności, ale tam się jeszcze! chyba nic złego nie dzieję. Według mnie w gorszej sytuacji jest jednak Doc.
[Adrian] Mówił, nie mówił – jakie to ma znaczenia, skoro jest drugim zawodnikiem Dallas i zwyczajnie chce być doceniony, a nie być zmiennikiem jakiegoś łaka. A on wchodzi nawet jako 8 zawodnik rotacji – no coś nie teges jest – tak na moje oko. Pierwszy zmiennik, a 8 zawodnik rotacji – to dość spora różnica. Luka też nie pomaga – odpala prawie 11 trójek na mecz, a skuteczność ma 25%. Pamiętamy chyba jak się skończyła sytuacja z poprzednim trenerem, który nie tolerował takich odjazdów.
[Adam] Jakoś jestem walnięty, bo wielkim fanem Luki nie jestem. On ma olbrzymie umiejętności, może być spokojnie najlepszym zawodnikiem ligi, ale nie jestem przekonany czy mentalnie jest na to gotowy. Dlatego właśnie nie zdziwię się jak Luka będzie drugim Westbrookiem. Swego czasu był on najlepszym graczem ligi, ale niekoniecznie jego gra przekładała się na wyniki drużyny. Zobaczymy. Co do Wooda to nie mówię, że nie masz racji, ale na moje ta sytuacja tam nie przybrała (JESZCZE) złych rozmiarów według mnie. Ale nie moja piaskownica, nie moje zabawki więc nie wiem.
[Adrian] No i w czwartek serwisy już rozpisują się o gorącym krześle pod Riversem – poszło błyskawicznie. Wolałbym, żeby jednak został do końca sezonu – wiadomo, że Doc prochu nie wymyśli i z Sixers w PO byłoby łatwiej, gdybyśmy trafili na nich. Co do Wooda – daje może 5% szans, że byłby dostępny, bo najpierw to poleciałby Kidd – choć nie wiem jakie on ma stosunki z Luką.
[Adam] No i już jak prawie Doc miał wylecieć to Phila wygrała meczyk z Toronto i to bez Joela i z marnie grającym Hardenem. Ciekawe to wszystko. Ale może tak jak masz nadzieję Doc tym zwycięstwem da sobie trochę czasu, a też wielkim jego fanem nie jestem, a że Phila to rywal to niech jest jak jest. Co do Wooda to mi nawet przez myśl nie przyszło, że Wood może być dostępny. Ja trochę na razie bagatelizuje te teorie, że tam się coś złego w szatni dzieje. Aczkolwiek dzisiaj Wood pograł znowu mało…
[Adrian] Silver walnął tydzień temu głupotę, a teraz się z niej cichutko wycofał. Stwierdził że warto rozważyć sytuacje ze spadkami z NBA za tankowanie. Chyba jakiś prawnik mu wytłumaczył, że istnieje coś takiego jak CBA i gówno może a nie zdegradować nawet najsłabszy klub. Będziesz patrzył jak przegrywają po młodego Francuza i milczał w cierpieniu, panie Silver.
[Adam] Hehe. To w sumie śmieszna historia gdyby nie była tragiczna. Ale takie są zasady jakie są i jak się pojawiają wyjątkowo łakome kąski (bo to nie tylko Victor) to pół ligi zrobi wszystko, aby je dostać. Moim zdaniem od lat praktykowany system jest jednak mega durny. Na pewno da się wymyślić jakiś inny, który by miał więcej sensu. Na szybko szukając może warto by zrobić tak, że najgorsza drużyna (lub kilka) nie jest losowana tylko powiedzmy ma z automatu 4 lub 5 wybór w drafcie. Ale może i nic nie trzeba robić bo miało być tankowanie, a na razie tylko 3 drużyny nie mają przynajmniej 1 zwycięstwa – Orlando (0-5 i to akurat nie niespodzianka) oraz Sacramento (0-3) i Lakers (0-4)…
[Adrian] A jak ta najgorsza drużyna, faktycznie bedzie najsłabsza? To chcesz ich ukarać za to, że nie przegrywali specjalnie jak inni, co mogli wygrywać, ale nie chcieli? Ty już zostaw reformowanie ligi, bo idzie Ci jak Sasinowi :D
[Adam] Pomysł dobry jak każdy inny, ale żeby mnie tak od razu do Sasina porównywać to jednak grube przegięcie. W tym pomyśle na szybko chodziło o to, żeby jednak drużyny nie starały się być ostatnie. Najsłabszy dostawałby np. 4 pick co w teorii nie musi być takie straszne jak klasa jest solidna. Tak czy siak obecny układ w takim sezonie jak ten może pokazać lidze, że warto to zmienić. Aczkolwiek to spadanie z ligi to mega żart.
[Adrian] Ale one już od kilku lat nie muszą być ostatnie, bo 3 najgorsze dorobki mają dokładnie ten sam procent szans na wylosowanie pierwszego picku. Jak masz w klasie 1-2 zawodników wybijających się talentem, a Ty chcesz dać najgorszej drużynie po RS dopiero 4 pick – to to jest takie pole do wałków, że głowa mała. Wracamy do ery Sterna, gdzie działy się cuda z kuleczkami do losowania.
[Adam] Akurat w to, że teraz jest super czysto też nie wierzę. Jakoś tak się działo, że jak drużyna traciła wybitną i wyjątkową gwiazdę to zawsze jej liga oddawała wysokim wyborem. Nie mówię, że co roku jest wałek, ale na moje to nie do końca wszystko zależy od szczęścia… No ale nic to. Zobaczymy jak to się potoczy i jak wpłynie na te tematy ewentualny rozrost ligi, który mimo wszystko raczej prędzej czy później nastąpi. Co by się nie działo NBA to jest świetny produkt, który ciągle się rozwija i może być jeszcze lepszy…
Tak jak i tygodnik, który może być lepszy już za tydzień bo szczerzę liczę, że wróci już Timi, którego ponownie serdecznie pozdrawiam. A Tobie ponownie bardzo dziękuję za rozmowę. Tydzień ten był sportowo mniej udany niż poprzedni, ale wymiana poglądów jak zawsze uradowała. Dzięki!