Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Nie możemy zacząć inaczej, niż od informacji o rozmowach na linii Boston – Brooklyn, o wymianie Duranta. No a skoro jest sezon ogórkowy, to mamy dużo czasu, dlatego porozmawiamy sobie o tej wymianie trochę dokładniej. Rozbijemy rozmowę na kilka wątków, żeby to było czytelniejsze: o tym czy były takie rozmowy, o tym czy ma to sens, o tym jakim cudem te informacje wyciekły, oraz co dalej po tych rewelacjach.
[Timi] Lato w pełni, ale mocno rozgrzały nas te doniesienia. Przynajmniej nie możemy narzekać na brak nudy w tym z reguły najnudniejszym okresie sezonu NBA. No to do dzieła!
[Adrian] Czy były takie rozmowy? Oczywiście, ja nie mam wątpliwości, że Brad Stevens dzwonił do Nets z zapytaniem o Duranta. Byłby durniem i nieudacznikiem, gdyby tego nie zrobił. Natomiast czy zaoferował Browna? No tu mam spore wątpliwości, bo kto normalny wyskakuje od razu z takim assetem? Stevens jest GMem od roku i trochę już go poznaliśmy na tym stanowisku, tym bardziej, że ma obok siebie Zarrena, który miał wiele lat, żeby cwaniactwa nauczyć się od Danny’ego. Nie ma takiej opcji, żeby Brad od razu walnął na stół Browna.
[Timi] Doskonale wiemy też, jak takie “negocjacje” czasem wyglądają. Dziś menadżerowie albo nawet ich asystenci często piszą sobie różne propozycje. A może byście dali Browna? A może wrzucicie jeszcze Setha Curry’ego? A co powiecie żeby zamiast tego lub tamtego dorzucić wybór w drafcie? Te rozmowy często mają bardzo luźny charakter i są raczej bardziej jak wymiana pomysłów, niż rzeczywiste negocjacje.
[Adrian] Właśnie dlatego, że te rozmowy mają najczęściej bardzo luźny charakter, będąc swego rodzaju burzą mózgów, to te negocjacje nie wyciekają do prasy. Tutaj Shams jednak nie bawił się w dywagacje jak Wojnarowski, tylko napisał jak niby wyglądała oferta Bostonu. No i to też jest jeden z czynników, dzięki którym w to nie wierzę. Im więcej upływa czasu od tych rewelacji, im więcej na chłodno to sobie analizuję, tym bardziej mi tu taka oferta nie klika. Bo to zwyczajnie nie ma sensu – wyłożyć na stół i to w pierwszej ofercie, wszystko co najcenniejsze.
[Timi] Warto też zauważyć, że tak Wojnarowski, jak i potem Shams, mocno uważali na słowa i w ich artykułach jest kilka ciekawych sformułowań, które sprawiają, że trzeba brać te rewelacje co najmniej z lekkim dystansem. No i też tak to dzisiaj w świecie mediów działa, bo tak mamy ten koszykarski świat skonstruowany, dlatego od kilku tygodni można było spodziewać się, że lada moment w rozmowach pojawiają się Celtics i padnie nazwisko Browna.
[Adrian] Czy to ma sens? Aktualnie żadnego, ale jak zwrócił uwagę Windhorst, to wyciekło teraz, ale to mogą być rozmowy sprzed nawet kilku tygodni, wtedy (przed wymianą po Brogdona i przed podpisaniem Gallinariego) miałoby to więcej sensu. Ja nadal twierdzę, że Durant w Bostonie za Browna, to pomysł głupi i niedorzeczny – tracimy jedyną prawdziwą dwójkę i zyskujemy zawodnika, który dubluje się z Tatumem. Czy Durant jest gwarantem czegokolwiek? Teraz już nie – to fantastyczny zawodnik, ale… wydaje mi się, że jego czas już minął. Nawet nie mija, ale minął – tak jak u LeBrona.
[Timi] Hola, hola – jeszcze rok temu KD bez Irvinga i z grającym na jednej nodze Hardenem prawie pokonał przyszłych mistrzów, grając fantastyczny basket. To fakt, że w tegorocznej fazie play-off Celtics schowali go do kieszeni, ale daleki byłbym od stwierdzenia, że czas Duranta przeminął. Nadal nie ma w lidze wielu innych zawodników, którzy robiliby większą różnicę, niż właśnie on. Jednocześnie zgadzam się z tym, że nie ma żadnych gwarancji, ale tak samo nie masz dziś żadnej gwarancji, że Celtics w tym wzmocnionym składzie za rok wrócą do finałów. Albo że JB w 2024 roku przedłuży kontrakt. To zresztą jeden z niewielu powodów, które przychodzą mi do głowy – kwestia kontraktu Browna i tego, że być może Stevens wie w tej sprawie więcej, niż my – a które przemawiałaby za oferowaniem Browna w takiej wymianie.
[Adrian] Rok temu to nic, a jaki on był dobry pięć lat temu… Ale w przyszłych PO to on będzie miał prawie 35 lat, bo urodziny ma w wakacje, no i w tym przypadku nie wmówisz mi, że to nadal będzie taki sam zawodnik jak kiedyś, bo nie będzie. Moim zdaniem nie ma przypadku, że gość o takim wzroście, zjechał w PO ze skuteczności ponad 50% na 38%. Tu jest jeszcze jedna kwestia – czy chcesz wypłacać 54,7 mln zawodnikowi mającemu prawie 38 lat, bo taką kwotę ma do wypłaty w ostatnim roku. Teraz musimy dać furę picków żeby go pozyskać, a za 3 lata pewnie znowu picki, żeby się pozbyć tego kontraktu. Bo chyba nie zakładamy, że jak Tatum bedzie miał 28 lat i wejdzie w swój prime, to odkładamy mistrzowskie ambicje i zaczynamy przebudowę? Czy Brown przedłuży kontrakt? Tego nie wiem, ale tak samo nie wiem czy Durant za rok się nie rozmyśli i nie poprosi o wymianę, albo nie zakończy kariery. Tu należy rozważyć poziom ryzyka w obu przypadkach – ryzyko odejścia Browna uważam, że jest, ale jest małe – a ryzyko, że Durant kolejny raz spierdoli jest naprawdę duże.
[Timi] Na pewno dużo łatwiej wykonywałoby się ewentualnie taki transfer, gdyby Celtics byli na liście Duranta, ale tam od samego początku widnieli tylko Suns oraz Heat. Z drugiej strony, kiedyś Celtics znaleźli się na liście Irvinga, a ostatecznie nie miało to większego znaczenia dla tego, jak to się potoczyło wszystko. I ja też doskonale wiem, że to nie jest 2016 rok, kiedy Durant był najlepszym graczem ligi, ale nie ma co go zrzucać z piedestału, bo on wciąż jest w topie, a ta jedna seria przeciwko Celtics to bardziej dowód na fantastyczną obronę Celtów, niż na zjazd Duranta. Celna uwaga z tymi wyborami w drafcie przy końcówce kontraktu, bo dziś rzeczywiście ze wszystkich niemal stron słychać, że ten 4-letni kontrakt Duranta nie jest przez inne kluby traktowany jako coś dobrego, ale właśnie jako coś potencjalnie problematycznego. Ale też trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że KD to nie jest Westbrook, Kemba czy Wall, ale kilka półek wyżej i nawet pomimo tych problemów zdrowotnych w ostatnich sezonach on się jednak powinien starzeć w NBA dużo, dużo lepiej. Co nie zmienia faktu, że te ponad 54 miliony dolarów za 38-letniego KD już na papierze wyglądają bardzo niepokojąco.
[Adrian] W topie jest, ale wydaje mi się, że Jaylen Brown też jest w tym topie, a już na pewno w topie pozycji numer 2. Brown w tym topie bedzie pewnie jeszcze z 8 sezonów, a Durant? Jeden? Dwa? A może właśnie przechodzi na drugi brzeg rzeki z napisem emerytura. Ja tu widzę zbyt dużo zagrożeń, żeby ryzykować aż tyle. Historia kontuzji, wiek, ostatnie lata ogromnego kontraktu – dla mnie to zbyt wiele.
[Timi] I najprawdopodobniej dlatego ostatecznie nic z tego transferu nie wyjdzie. No i też trzeba sobie powiedzieć szczerze, że ten awansu do finału z zawodnikami, których Celtics sami sobie wychowali, smakował naprawdę wyjątkowo, dlatego też tak wielu fanów jest zdania, że nie ma co grzebać w składzie, tylko spróbować po raz kolejny z dokonanymi już tego lata wzmocnieniami. No a Brown też w zasadzie co rok nam udowadnia, że latem nie próżnuje i z roku na rok jest coraz lepszy. Pułapu Duranta raczej nigdy nie osiągnie, ale nie zmienia to faktu, że tak jak mówisz jest w topce na swojej pozycji, a może być tylko lepszy.
[Adrian] Jakim cudem te informacje wyciekły? Uważam, że tu nie ma przypadku. Najpierw w świat poszły informacje, iż Miami chce wymienić Adebayo za Duranta, a po kilkudziesięciu godzinach leci bomba w postaci wymiany Browna na Duranta. Ani Miami, ani Boston nie mają absolutnie żadnego interesu w takim przecieku – tylko Brooklyn, który z kimś się targuje (Toronto – to mój faworyt do pozyskania Duranta). Interes ma też obóz Duranta, który nie ukrywa, że chciałby trafić do jakiejś topowej drużyny – Phoenix odpadło po przedłużeniu Aytona. Wywieranie presji poprzez puszczania kaczek do Woja i Shamsa? W przypadku Bostonu przyniosło to odwrotny skutek, bo kibice nie obsrali się ze szczęścia, a wręcz 90% stanęło murem za Brownem.
[Timi] Cała ta sytuacja wygląda właśnie jak próba uzyskania przewagi negocjacyjnej ze strony Nets i tak naprawdę nic więcej. Zdaje się też, że i Brooklyn, i KD bardzo chcieliby całą sprawę przyspieszyć, a wypuszczanie w świat takich konkretnych ofert może w tym jak najbardziej pomóc. Widzę tutaj też jednak pewien powód do niepokoju: bo skoro takie informacje wyciekły, to inne zespoły mogą teraz bać się rozmawiać z Nets. No bo jednak poszło w świat, że Celtics złożyli jakąś ofertę (już abstrahując od tego, czy rzeczywiście była to oferta w rozumieniu tego słowa) i że handlują Brownem, a to na pewno wymagało odpowiedniej reakcji naszego zarządu w kierunku Jaylena. KD czy nie KD – pewne jest, że nikt nie lubi słyszeć swojego nazwiska w plotkach transferowych, więc tego typu wycieki to zawsze jakiś cios w chemię zespołu.
[Adrian] Na pewno ktoś gra nieczysto, tylko nikt nie może zareagować oficjalnie. Stevens nie może ani narobić sobie wrogów w obozie Brooklynu, ani w obozie Duranta i to nie jest jednostkowy przypadek, bo takie gierki toczą się od kilkudziesięciu lat i nikt, nigdy tego nie prostował. Ja dziś uważam, że była to próba wbicia klina pomiędzy Celtics a Browna, która się jednak nie udała. Być może liczyli, że Brown zareaguje nerwowo, strzeli focha i zażąda wymiany. No a wtedy już mają z górki. Dajcie nam tego i tego, oraz tyle picków, bo jesteście pod ścianą.
[Timi] Oficjalnie nie, ale też w taki sposób Nets mogli sobie łatwo zrobić wrogów w Bostonie. I z jednej strony jeśli chcieli tylko podbić cenę za Duranta i pokazać innym zespołom, że powinny się nieco bardziej wysilić, to można to nawet zrozumieć, ale tego typu zabiegi i wycieki do prasy na pewno wpłyną na ogólne postrzeganie ich zarządu w lidze. Akurat z bostońskiej strony od lat niemal nic nigdy nie wycieka, a to dla wielu zespołów też ważna rzecz i chyba lepiej prowadzić te negocjacje po dżentelmeńsku, a nie wbijać takie kliny i narażać się na utratę zaufania wśród innych menadżerów.
[Adrian] Teoretycznie masz oczywiście rację, ale nie zapominajmy, że tu gra idzie o dziesiątki czy nawet setki milionów dolarów, a ludzie zabijają za paczkę fajek. Marks siedzi trochę na gorącym krześle, nawet nie tyle bojąc się utraty posady, ale jednak widmo przegrywa od którego uciekają zawodnicy nad nim niebezpiecznie krąży. Harden, Durant i ten Irving, który nawet nie ma gdzie spierdolić. Obie drużyny są na siebie skazane, bo ta liga jest zamknięta – nawet jak ich nie lubisz, to i tak interes zrobisz.
[Timi] Też jest w tym trochę prawdy, ale jednak na miejscu Marksa bardziej bałbym się złego wizerunku negocjatora, niż jakiejś łatki, tym bardziej że tak naprawdę Irving i Durant to się po prostu umówili na grę w barwach Nets i tam zarząd nie do końca miał w ogóle jakiekolwiek w tym zasługi. No i reszta ligi dobrze wie, że Harden, Durant i Irving to bardzo specyficzni zawodnicy, których szczególnie w ostatnich latach ciężko zadowolić…
[Adrian] Co dalej? No nic. To nie pierwsza taka sytuacja – Brown, ale też i Smart są wirtualnie wymieniani co pół roku. Latem i podczas Trade Deadline. To nie jest komfortowa sytuacja, ale pewnie już się przyzwyczaił. Wymieniano go na Davisa, teraz na Duranta – dlatego, że jest bardzo gorącym nazwiskiem. Brown pewnie zadzwonił do Stevensa, który mu powiedział, że nie ma tematu (szczerze czy nie, to inna kwestia).
[Timi] Temat najprawdopodobniej rzeczywiście upadł, jeśli w ogóle nabrał wcześniej jakiegokolwiek rozpędu… Słychać też z dobrych bostońskich źródeł, że Brown się zbytnio tą sytuacją nie przejął, a raczej był po prostu zaskoczony informacjami, jakoby miał chcieć odejść z Bostonu latem 2024 roku, gdy skończy mu się obecna umowa. To dobry zwiastun i kolejny znak wskazujący na to, że Nets próbują w ten sposób przyspieszyć cały proces i zyskać w negocjacjach, wykorzystując dawno już nieważne rozmowy z Celtics z początku lipca.
[Adrian] Tatum powiedział, że wiele razy czytał o sobie doniesienia medialne, które były zwykłym kłamstwem, więc on do tych rewelacji nie przywiązuje żadnej wagi. Brown natomiast stwierdził – co mi się bardzo spodobało – że nie może się doczekać powrotu na parkiet w barwach Celtów. Paradoksalnie, to może scementować tę ekipę jeszcze przed pierwszym wspólnym treningiem. Jutro będzie już sierpień, to nam do rozpoczęcia rozgrywek (przedsezonowych) zostało trochę ponad 50 dni.
[Timi] W kontekście Tatuma można zresztą przypomnieć, że on kiedyś stwierdził, że sam by siebie wytransferował za Anthony’ego Davisa, gdy te plotki były jeszcze żywe, a AD nie był jeszcze nawet graczem Lakers. Brown tymczasem kilka tygodniu temu polubił tweeta, w którym było, że kibice Celtics nie doceniają go odpowiednio, ale teraz chyba zmienił nieco zdanie, patrząc na tę falę wsparcia od bostońskich fanów po pojawieniu się tych wszystkich plotek.
[Adrian] A co, jeśli taka plotka wyszła z Bostońskiego gabinetu? Nie ma ona pokrycia w faktach, a jedynie nasz front office postanowił sprawdzić czy Brown wypowie się na temat przyszłej umowy. No i wypowiedział się, a Brad przecież mógł pokazać mu swojego messa, że z Nets owszem rozmawiał, ale nazwisko Jaylena tam nie padło. Zbyt gruba intryga?
[Timi] Raczej zbyt gruba, bo jednak raczej Celtics aż tak bardzo by z ogniem nie igrali, tym bardziej że komunikacja między zawodnikami a w sumie ich byłym trenerem, który dziś jest menadżerem, jest w Bostonie raczej na dobrym poziomie. No i też chyba Celtowie nie robiliby czegoś takiego zaraz po awansie do finałów.
[Adrian] Nadal sprawa Duranta – Zach Lowe doniósł, że Nets nie są zainteresowani Wigginsem i Poolem z GSW, bo nie cenią ich zbytnio. To kolejna wrzuta z dobrego źródła o tym, co dzieje się wokół Duranta. Tylko znowu jedyna drużyną mającą interes w takim przecieku to Nets.
[Timi] Warto też przypomnieć, że Wiggins to i tak do Brooklynu nie mógłby trafić, dopóki Nets nie pozbędą się Simmonsa, bo jedna drużyna nie może sprowadzić w ramach transferu dwóch zawodników na tzw. designated rookie extension. Z tego też powodu na ten moment niemożliwa jest wymiana Adebayo za Duranta, no i to też jest jeden z powodów, dla których Brown jest tak ciekawym kandydatem dla Nets.
[Adrian] O tym Simmonsie rozmawialiśmy tydzień temu i wtedy właśnie pisałem, że on im psuje wszelkie ewentualne ruchy kadrowe. Bo nie tylko Wiggins ma taką umowę, ale ten Adebayo o którym była mowa też. W Suns taki kontrakt ma Booker, a u nas Tatum. Z Jazz mogliby spróbować wyjąc Mitchella, za picki pozyskane w wymianie Hardena, ale przeszkadza im Simmons i jego kontrakt. No i tak jak wskazałeś, Brown to dla nich ciekawy kandydat i chyba jeden z niewielu, który spełnia ich wymagania i mógłby dołączyć do Nets.
[Timi] Ostatecznie chyba nikt na Brooklynie nie będzie więc miał nic przeciwko, by Durant został. Wszystkie strony wolałaby jak najszybciej rozwiązać tę sytuację, bo tak naprawdę nie wiadomo, czego się spodziewać po KD, gdy nadejdzie czas stawienia się na obozie treningowym, natomiast może się okazać, że Nets tak windują cenę, by mieć wymówkę i dać sobie jeszcze szansę na jeden sezon z Durantem, Irvingiem i zdrowszym niż zwykle składem. No i to, że po kilku graczy nie mogą sięgnąć, dopóki w zespole jest Simmons, też jest dla nich wygodną wymówką, by to wszystko przeciągać i gdzieś tam jeszcze spróbować przekonać KD, aby swoje żądania wycofał.
[Adrian] Zostajemy w Nets – Irving chce pozostać na Brooklynie, bez względu czy Durant zostanie, czy nie. Głupi i głupszy – nie nadążysz tym gościem. Raz chce zmienić otoczenie, potem jednak zostaje, potem jednak nie, a teraz znowu jest na etapie pozostania. To może być główna przyczyna zażądania wymiany przez Duranta – brak pewności z kim we wrześniu wyjdzie na trening.
[Timi] Trudno się w tej chwili domyślać, co tam mu siedzi w tej głowie, bo Kyrie pozostaje najbardziej nieprzewidywalnym zawodnikiem w lidze i teraz po raz kolejny to udowadnia. Rozumiem chęć odejścia, a chęci pozostania już niekoniecznie, ale też wygląda na to, że Irving robi po prostu dobrą minę do złej gry, bo nikt go po prostu nie chce, a Lakers nie chcą go na tyle, by rozstawać się z wyborami w pierwszej rundzie draftu, których i tak już prawie nie mają.
[Adrian] Sporo zawodników z przeszłością w NBA znajduje prace w Europie. Dla kibiców drużyny z Bostonu wygląda to coraz bardziej apetycznie, bo w rozgrywkach pucharowych bedzie można śledzić sporo byłych Celtów. Yabusele i Poirer w Realu Madryt, Shane Larkin w Anadolu, Ojeleye w Virtusie Bolonia, a Carsen Edwards w Fenerbahce – oni wszyscy zagrają w Eurolidze.
[Timi] To ja dodam jeszcze kilka znajomych nazwisk do tej listy. Tremont Waters zagra dla Metropolitans 92, czyli w tym samym zespole, co typowany do jedynki przyszłorocznego draftu Victor Wembanyama, Ojeleye w Bolonii spotka z kolei m.in. Jordana Mickey’ego, a z kolei Aron Baynes na razie do NBA nie wraca i w Europie też co prawda nie zagra, ale udało mu się za to załapać w ojczyźnie i zagra dla jednego z australijskich klubów.
[Adrian] Collin Sexton liczył na gruba umowę tego lata, a tutaj jedyna chyba oferta, to 40 mln za 3 lata od Cavs. No to tak pewnie o 60 mln mniej, niż jego czarne scenariusze, bo myślał pewnie o maxie. Nikt nie chce ryzykować, bo kontuzja z ostatniego roku to dość poważna kwestia.
[Timi] Fakt faktem, że zawodnicy potrafiący robić średnio ponad 20 punktów na mecz przy niezłym procencie na drzewach nie rosną, natomiast trudno mi sobie wyobrazić, by po takim sezonie Sexton rzeczywiście liczył na kontrakt maksymalny. Tym bardziej że jak do tej pory nie pokazał aż tyle, by można było mu takie pieniądze dać, szczególnie że atakiem nie zawsze jest w stanie nadrobić słabą defensywę. Cavs skorzystali z okazji, że tak naprawdę nikt się nim za bardzo nie interesuje i w związku z tym żaden inny klub nie ustalił jeszcze ceny. A obóz Sextona ma nadzieje, że coś się odblokuje, gdy Mitchell lub Durant polecą gdzieś wreszcie w transferze.
[Adrian] Może być ciężko, nawet jak się rynek odblokuje, bo patrząc na zestawienie drużyn które jeszcze mają kasę, to ja tam partnera dla Sextona nie widzę. Dziwnie się potoczyły jego losy, bo przeciez jeszcze przed kontuzją mówiło się, że Cavs wielką miłością nie pałają.