#320 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No i koniec sezonu zasadniczego. Wygraliśmy ostatni mecz z Memphis i zakończyliśmy sezon z 51 zwycięstwami. Teraz tydzień odpoczynku i zaczniemy rywalizację w PO. A sam mecz był z tych najłatwiejszych, gdyż Memphis posadziło na ławce wszystkich swoich najlepszych zawodników.

[Timi] Matko jedyna, kiedy to przeleciało. Ten sezon mignął wyjątkowo szybko, choć tak naprawdę można traktować te rozgrywki niemal jak dwa sezony przez to, jaką transformację (także kadrową) przeszli Bostończycy. Od bilansu 23-24 w połowie sezonu, aż do 51-31 na koniec rozgrywek. Robi to wrażenie.

[Adrian] No dziwny to sezon – pierwszy etap, to tak jak przypomniałeś – bilans 23-24, drugi etap, to bilans 28-7. Dość późno się ogarnęliśmy, bo gdyby drużyna zrobiła to odrobinę wcześniej, to z 1 miejsca na Wschodzie mielibyśmy łatwiejszą drogę w PO. Zabrakło niewiele – dodatkowych 2 wygranych spotkań, łatwych spotkań, bo my przecież w tej drugiej części sezonu to przegrywaliśmy w większości z dużo słabszymi drużynami.

[Timi] Ale to chyba mimo wszystko dobry prognostyk! Zresztą po tej pierwszej części sezonu to bliżej nam było do myślenia o tankowaniu, niż o drugim miejscu w konferencji, dlatego ja tutaj żadnych wyrzutów Celtom robić nie będę. Lepiej późno niż wcale – tankowanie też ma swoje uroki, ale zdecydowanie bardziej wolę taką przemianę.

[Adrian] Na plus – dobra skuteczność zza łuku, jednak głownie ławki rezerwowych. Nikt nie odniósł kontuzji i to jest dobra wiadomość, bo w Dallas urazu łydki doznał Doncic i najprawdopodobniej uniemożliwi mu to udział we wczesnej fazie pierwszej rudny. Matt Ryan był ostatnim zawodnikiem składu Celtics, który w tym sezonie nie miał na koncie żadnego meczu w NBA – teraz już ma i na zawsze to zapamięta.

[Timi] No ba, Ryan nawet punkty zdołał zdobyć!

[Adrian] Na minus – nie będę sie wygłupiał i szukał jakichś minusów na siłę. Nie było.

[Timi] Mi trochę szkoda było, że nie obejrzeliśmy w tym meczu Moranta, ale on do gry po kontuzji wrócił dzień wcześniej i stąd decyzja Grizzlies, by to ostatnie spotkanie sezonu już sobie odpuścić.

[Adrian] Uwag kilka – nie wszystko zależało od nas przed tym meczem. Wcześniej grali Bucks i odpuścili mecz z Cavs, nam zwycięstwo dawało 2 lokatę, a ewentualna porażka 4  miejsce, czyli mecz  z Toronto. Bucks chcieli uniknąć w 1 rundzie Nets (najprawdopodobniej), a my chyba Toronto.

[Timi] I dobrze, nie było żadnego kombinowania z naszej strony – wygrywamy i bierzemy to, co mamy przed sobą. Nawet jeśli oznacza to pojedynek z Nets w pierwszej rundzie. Idealna okazja ku temu, by zrewanżować się za zeszły rok. Nie ma co lekceważyć nowojorskiego zespołu, ale Celtics powinni zameldować się w drugiej rundzie.

[Adrian] No oznacza to pojedynek z Nets, bo zespół z Brooklynu wygrał swój mecz w Play In z Cleveland i to oni przyjadą do nas w niedzielę – mecz o 21.30 czasu polskiego – więc dla nas to wymarzony start w PO. Świąteczna niedziela z NBA i w dodatku ruszamy z PO – no kurcze, magia świąt jednak działa, choć nie bedzie Gwiazdora, miejmy nadzieje, że to Zajączek przyniesie nam jakiś duży prezent.

[Timi] A co najlepsze w tym wszystkim to fakt, że w tym roku znów startujemy z fazą play-off w Bostonie. Rok temu było nieco inaczej, ale też wtedy jako dopiero siódmy zespół na Wschodzie – na dodatek awans wywalczyliśmy dopiero po turnieju play-in – jednak nie mieliśmy tej magii. Teraz tę magię znów czuć, a trudno znaleźć cokolwiek lepszego, niż nasz bostoński Ogródek w fazie play-off.

[Adrian] Skoro już znamy rywala, to chyba warto o nim porozmawiać. Obejrzałem ten pojedynek Nets z Cavs i oni tam nie zachwycili, ale też i chyba nie musieli grac na 100%. Wprawdzie w końcówce meczowej Cavs zniwelowali stratę do zaledwie dwóch posiadań, ale na nic więcej nie mogli sobie pozwolić. Bruce Brown po meczu stwierdził, że fajni iż to bedzie Celtics, bo będa grać na obręcz, gdyż Boston bez Williamsa jest łatwy do ugryzienia. No nie wiem – Horford i Theis to akurat dobrze potrafią bronić pomalowane – fakt, że bez Lorda sporo tracimy, ale pamietajmy, że oni maja drewnianego Drummonda – nam chyba w pomalowanym bedzie łatwiej.

[Timi] Drummond z czasem powinien jednak tracić swoje minuty na rzecz Claxtona, który tak drewniany już nie jest, natomiast wciąż najwięcej strachu robi nam KD, którego oczywiście trzeba się obawiać. Tylko że Celtics akurat są takim zespołem, który powinien sobie całkiem nieźle z Durantem poradzić, bo pod względem defensywnym, to zjadamy Nets niemal w każdym aspekcie. I nie zmienia tego absencja Roba, bo duet Theis-Horford kręcił nawet jeszcze lepsze cyferki w obronie, niż duet Rob-Horford.

[Adrian] Rok temu w meczach z nimi traciliśmy nawet 130 i 141 punktów, w tym roku raczej aż tyle nie pozwolimy sobie wrzucić. Natomiast ofensywnie powinno być dobrze, bo nawet rok temu w PO ofensywnie nie wyglądaliśmy źle. Personalnie oni stracili Hardena i Harrisa, sam Seth Curry i to po kontuzji, ich nie zastąpi. To zupełnie inny Brooklyn, na pewno nie silniejszy niż rok temu, a naszej drużyny nawet nie ma jak porównać – personalnie to inna drużyna, a przede wszystkim inna mentalnie.

[Timi] Słychać też w bostońskim obozie tę ekscytację powrotem do fazy play-off, bo jednak zeszły rok zostawił w ustach gorzki smak, a też taki Brown czy Horford to przecież przed rokiem o tej porze mieli już tak naprawdę wakacje. No i też sam fakt, że zaczynamy znów w Ogródku, to jest kolejna rzecz dająca wiatr w żagle. Podobnie jak i „eksperci” z ESPN, którzy w większości stawiają na Nets, czym dają drużynie dodatkową motywację. Tak jak Bruce Brown, którego wypowiedzi ponoć już są wykorzystywane przez Udokę i jego sztab w przygotowaniach do serii.

[Adrian] Wiele źródeł donosi, iż udział Roberta Williamsa w pierwszej rundzie jest dość prawdopodobny. Oznaczałoby to, że albo uraz był dużo mniej poważny niż Boston twierdził (co jest możliwe, żeby nie ułatwiać życia przeciwnikowi), albo to ściema (co tez jest możliwe, z dokładnie tego samego powodu). Udoka w wywiadzie powiedział, że Rob normalnie trenuje, ale na razie nie został dopuszczony do jakichkolwiek gierek z kontaktem. Podczas G1 będzie to zledwie 3 tygodnie od urazu -aż nie chce się wierzyć, że on wystąpi.

[Timi] Możliwość jest, ale wydaję mi się, że nie będzie takiej potrzeby, aby takie ryzyko podejmować. Nawet jeśli ten początek serii miałby nie iść po myśli Celtics, to tak szybki powrót RW3 nie wygląda na dobry pomysł. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że Rob naprawdę szybko przeskakuje w kolejnych etapach rehabilitacji, dlatego bezpieczny powrót na drugą rundę – a taki jest chyba cel, bo przecież wszyscy w Bostonie liczą, że ta druga runda stanie się faktem – wydaje się być coraz bardziej prawdopodobny.

[Adrian] Sezon zakończony 51 zwycięstwami, a co za tym idzie – Ime Udoka jest pierwszym trenerem w historii NBA, który w swoim debiutanckim sezonie przekroczył barierę 50 wygranych. Od zera do milionera – typowy akermański sen, gdzie z samego dna piekieł poszybował do koszykarskiego nieba. Mnie ciekawi czy ma wreszcie autorytet w szatni, bo widzieliśmy w tym sezonie nie raz i nie dwa, gdy nasze „gwiazdeczki” grały co chciały.

[Timi] No i widzisz – a prosiłem o cierpliwość:) A o autorytet możemy być chyba spokojni, bo kolejni zawodnicy naprawdę mocno sobie chwalą tę współpracę i fakt, że Udoka bardzo szybko pokazał drużynie, czym tak naprawdę jest wspólna odpowiedzialność. Jak ganił po słabym meczu, to wszystkich bez wyjątku – także nasze „gwiazdeczki”, które momentami trzeba było ustawić do pionu. Wyszedł z tego świetny sezon, który na długo zapamiętamy, a też chyba nikt nie ma dziś wątpliwości, że Udoka to jest gość, który powinien zostać z nami na dłużej.

[Adrian] Los Angeles Lakers zwolnili trenera, choć to ciekawa informacja, to jednak nie tak ciekawa jak to co wyciekło z szatni Lakers. To jak bardzo Westbrook nie chciał grać w systemie Vogela, to jakie lekceważenie mu okazywał… niesamowita historia. Jednak najbardziej szokująca była tam lojalność trenera wobec zawodnika, bo Vogel cały czas go bronił i na niego stawiał. Miękkie serce, twarda dupa.

[Timi] A ja wrócę jeszcze na chwilę do tego, w jaki sposób Vogel w ogóle został zwolniony. Bo przecież jako pierwszy takie informacje przekazał Woj, a oficjalne info wyszło dopiero na drugi dzień. Nie robi się czegoś takiego żadnemu trenerowi, a w szczególności komuś, z kim jeszcze dwa lata temu zdobywałeś mistrzostwo. To się może odbić na Lakers, bo już słychać głosy, że inni trenerzy nie byli zachwyceni takim zachowaniem LAL, którzy – lekko mówiąc – niezbyt fajnie Vogela potraktowali.

[Adrian] Tak – pomiędzy wyciekiem informacji, poinformowaniem trenera o rozwiązaniu umowy, a oficjalnym poinformowaniem o tym przez Lakers to minęło naprawdę sporo godzin. No tylko to taka gówno-organizacja jest od wielu lat. Dlatego nie mają co liczyć, że jakikolwiek trener czy działacz rzuci aktualna robotę – skazani są na szukanie pośród bezrobotnych. James nawet wskazał na Marka Jacksona. Ja w nim zbawcy nie widzę, bo on trenował w NBA zaledwie 3 sezony, GSW jeszcze przed sukcesami, a potem już tylko stołek komentatora. No i najważniejsze – jak James go chce, to znaczy, że to nie wypali – wiec mam nadzieję, że go podpiszą.

[Timi] Coś w tym jest – zresztą jak zatrudniali Vogela, to on w sumie też był bezrobotny. Już więc słyszy się, że skoro pożegnali go w taki sposób, to maleją szansę na podpisanie np. Quina Snydera, którego nazwisko już od jakiegoś czasu pojawia się w plotkach dotyczących posady szkoleniowca tak Lakers, jak i Spurs. Co do Marka Jacksona, to rzeczywiście ta kandydatura nie powala, choć jakiś tam wkład Jackson miał w początku dynastii Warriors.

[Adrian] Cudowne są te ploteczki, którymi jesteśmy zasypywani od dnia, gdy Lakers pojechali na ryby. Nick Nurse jest ich głównym celem, tylko on ma ważny kontrakt i wątpię, żeby Toronto chciało go puścić. Zresztą, po co to jemu – ma teraz fajny skład w Kanadzie i nie potrzebuje taplać się w gnojówce LeBrona. No a wymian Westbrooka widziałem już naście, ostatnio na tapecie jest Indiana, bo ponoć chcą oddać Brogdona i Hielda – oki, mogą chcieć, ale nie za Westbrooka.

[Timi] Wiesz, to są te plotki z kategorii, że jedna strona chce, a druga nie chce, a w mediach już snuje się jakieś niestworzone historie o mocarstwowych planach Lakers. Tak, jak gdyby inne drużyny miały paść przed byłym mistrzem i oddać to, co mają najlepsze. Takich plotek będzie coraz więcej, tylko że nijak się to będzie miało do rzeczywistości.

[Adrian] Gordon Hayward znowu się połamał, niby tym razem na krótko, bo możliwe, że za 2 tygodnie będzie już zdrowy, ale Hornets mają właśnie turniej Play In. Całe szczęście, że Jordan nas przelicytował, bo chyba bym nie wytrzymał nerwowo z jego kontuzjami.

[Timi] Dokładnie o tym samym pomyślałem. Ogromna szkoda Haywarda, ale tego już niestety nie przeskoczy. Tamten koszmarny uraz w pierwszym meczu w barwach Celtics to był tak naprawdę niestety początek końca. My jeszcze przez jakiś czas się łudziliśmy, ale kolejna taka sytuacja – jak widać także w barwach innego zespołu – tylko to potwierdza.

[Adrian] Sam Gordon Hayward natomiast, liczy chyba na wymianę, bo takie plotki zaczynają się pojawiać z jego obozu. Czyżby był znowu obrażony na cały klub i miasto, bo niewystarczająco go wspierają podczas notorycznych pobytów w szpitalu? A może żona się znowu obraziła – tak czy siak – nie jest to już nasze zmartwienie i całe szczęście.

[Timi] Jeśli to prawda, to niezbyt dobrze to wygląda, ale tak jak mówisz – to już nie jest nasz problem, no a też koniec końców wyszliśmy na tym bez szwanku, choć ja sam przyznam, że jak Hayward odchodził, to miałem spore obawy o to, jak uda się go zastąpić.

[Adrian] O Nets już rozmawialiśmy, a drugim zespołem który od razu zapewnił sobie udział w PO jest nie kto inny, jak Minnesota Timberwolves. Pokonali faworyzowanych Clippers z George’em i mogą się cieszyć z dużego sukcesu. Teraz czeka na nich pojedynek z Memphis i ja wcale nie widzę tu faworyta – RS się skończyło, a PO to inne granie i to Wilki mają szaleńca zwanego Pat Bev – może i 30 punktów nie zrobi, ale potrafi zrobić różnice na parkiecie.

[Timi] Sukces jest, ale na nic więcej bym jednak nie liczył. Szczególnie jeśli Towns ma znów wypaść tak blado – przeciwko Clippers był niemal non-faktorem i tak w zasadzie, to koledzy uratowali mu nieco tyłek. Grizzlies natomiast może i rzeczywiście doświadczenia większego nie mają, ale Wolves akurat pod tym względem wcale nie mają przewagi, a ekipa z Memphis jawi się jako dużo bardziej wyrównana. Nie bez powodu nawet bez Moranta potrafili wygrywać seryjnie.

[Adrian] W sezonie zasadniczym było 2-2 pomiędzy nimi i to Memphis wygrywało u siebie szczęśliwie po dogrywce w jednym meczu. Towns w tych meczach nie schodził poniżej 21 punktów, był +19 na parkiecie – ja nie widzę związku z tym jednym nieudanym meczem. Memphis grali w RS ponad stan, zobaczymy czy przełożą to na PO, bo Sota zasadniczo nie ma wielkiego ciśnienia, na nich presja będzie mniejsza. Dla mnie to zdecydowanie najciekawsza seria w tych PO – zdecydowanego faworyta nie widzę.

[Timi] Towns ma jednak historię obniżania lotów w najważniejszych momentach. Tak jak pisałeś, PO to już inne granie, a KAT jeszcze ani razu nie udowodnił, że potrafi wznieść się na poziom wyżej. Jeśli to mu się wreszcie uda, to wtedy rzeczywiście Wolves są w stanie nawiązać walkę, tym bardziej że akurat Beverley i jego ekscesy (byleby bez brudnych zagrywek) w fazie play-off mogą mieć jeszcze większe znaczenie, niż dotychczas.

[Adrian] No i wszystko już wiadomo – 8 miejsce na Wschodzie zajęła Atlanta a na Zachodzie Nowy Orlean. Tak jak porażka Cavaliers nie dziwi zbytnio z uwagi na kontuzje, tak wyjazd na ryby kolejnej drużyny z Los Angeles to i owszem. Dostali we własnej hali w pysk – fakt, że grali bez George’a, który wszedł  w protokół covidowy. Tłok się zrobi w meksykańskich zatoczkach od zawodników z Kalifornii :D

[Timi] Hawks mają  chyba nieco większe szanse na zmęczenie Heat, w szczególności że Trae jest w dobrej formie, choć zobaczymy jak poważny jest ten uraz Capeli. Natomiast co do Pels, to brawa za walkę, ale czy to będą oni, czy Clippers to i tak długo w fazie play-off ta przygoda nie potrwa.

[Adrian] Fajne informacje pojawiły sie o relacjach pomiędzy Durantem i Hardenem w Nets. Durant był jednym z największych zwolenników pozyskania Hardena, ale gdy w tym sezonie zaczął się obóz przygotowawczy i zobaczył w jakiej formie on przyjechał, jaki był zapuszczony, wolny, pozbawiony eksplozywności i zwyczajnie gruby, to był tym zdruzgotany. Koniec końców Nets pozyskując Simmonsa i Curry’ego jakoś to wyprostowali.

[Timi] To akurat nikogo nie powinno dziwić, bo Harden z reguły na początku sezonu tak wygląda. KD mógł się zdziwić, okej, ale przecież Brodacz z czasem zawsze doprowadzał się do porządku. Rok temu nawet sporo ryzykował, grając z nie do końca wyleczoną kontuzją ścięgna udowego. Natomiast w tym sezonie końcówka rozgrywek w wykonaniu Hardena już w barwach 76ers nie wyglądała zbyt dobrze, więc może rzeczywiście Nets wylądowali jakoś na czterech łapach, nawet jeśli wciąż nie wiadomo, kiedy tak naprawdę zadebiutuje Simmons.

[Adrian] No to w tym sezonie chyba był wyjątkowo zapuszczony, bo on do porządku jeszcze się nie doprowadził – to widać nawet teraz w Sixers. 15 ostatnich spotkań RS i Harden ma mniej niż 29% skuteczności zza łuku – przecież to dramat, 38% skuteczności ogólnej, też można o kant tyłka rozbić, a jak do tego dołożysz jego „defensywę” – to masz obraz nędzy i rozpaczy. Wiele głosów pojawia się i wskazuje, na powolny koniec atletyzmu u Hardena, co przekłada się na taki zjazd formy. W chwili obecnej, wolałbym mieć Setha Curry’ego i jego 42% zza łuku w składzie, niż Hardena, a  ten Simmons to już wartość dodana transferu – bez znaczenia jak będzie teraz wyglądał.