#305 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Mecz z Bucks – 3 w tym sezonie, ale pierwszy przegrany – przegrany w sposób frajerski, dodać trzeba. To jak graliśmy w końcówce 4 kwarty powinno się puszczać w szkołach podstawowych, z dopiskiem – tak nie wolno grać. Bo nie wolno – tylko niestety, ale napisze to po raz kolejny – żeby grać inaczej, trzeba mieć zagrywki. My ich nie mamy.

[Timi] Może nie tyle ich nie mamy, bo to coraz częściej wygląda tak, jak gdybyśmy zagrywki co prawda mieli, ale zapominali o nim w momencie wybicia czwartej kwarty. Przecież końcówka tego meczu to była jakaś totalna samowolka w wykonaniu Tatuma oraz Browna i koszykówka spod najgorszego znaku, którą niestety widzimy w ostatnich miesiącach zbyt często.

[Adrian] Tylko jak totalna samowolka, to znaczy, że Udoka ma zerowy autorytet w szatni. Bo skoro widział, ze idzie samowolka, to bierze czas i albo jebie ich jak psy, albo gwiazdorków sadza na ławkę. Nie zrobił nic – nic. Co do zagrywek – ja ich nadal nie widzę – nie widzę takich, które powtarzają się z meczu na mecz, z kwarty na kwartę. Tak jak u innych drużyn widać automatyzm, to u nas nic. Nawet w drużynach, które tak samo jak my maja nowych trenerów to widać – ostatnio obejrzałem 2 mecze Portland i tak Billups ma już kilka schematów, których rok temu nie było.

[Timi] Tu akurat nie będę polemizować, bo brak autorytetu momentami aż razi w oczy. Zresztą zaraz jeszcze o tym trochę pogadamy, ale wygląda na to, że to co miało być silną stroną Udoki, czyli dobre relacje z zawodnikami, stało się jedną z największych jego wad na razie. Ale najsmutniejsze w tym i tak jest to, jak źle to świadczy o naszych „gwiazdorkach”.

[Adrian] Na plus – pierwsza połowa mogła się podobać. No może nie Brownowi , który stracił spory kawałek prawej górnej jedynki, po przypadkowym łokciu Tatuma. Świetny Pritchard, który chyba zapaść formy ma już na dobre za sobą. Walczący Romeo – gdyby każdy grał tak jak on  (zawsze na 101% swoich możliwości) nigdy byśmy na drużynę nie narzekali.

[Timi] Możliwości to jedno, ale niestety brakuje jeszcze Langfordowi jakości, choć oby jak najwięcej tych minut łapał. Zresztą on od listopada aż do teraz to rozegrał łącznie więcej minut niż w calutkim poprzednim sezonie! Widać więc, że to jest cały czas „work-in-progress”, ale chęci i zaangażowania na pewno nie można mu odmówić.

[Adrian] Na minus – no i przyszła 2 połowa, ale pomijając 3 kwartę, gdzie nie było dobrze, to końcówka 4 kwarty… Tatum i Brown trafili razem tylko o 1 rzut więcej, niż Jabari Parker. Absurdalne decyzje, choćby ta Tatuma w samej końcówce, żeby atakować kosz, gdy tylko rzut za 3 punkty dawał nam szanse na dalsze granie. Brak słów…

[Timi] Pozostajemy jedną z najgorszych drużyn w samych końcówkach spotkań, a ten mecz i te absurdalne decyzje były tego najlepszym przykładem. Walenie głową w mur i odchodzenie od tego, co wcześniej działało – przecież to jest nasz znak firmowy w tym sezonie jak na razie. I oczywiście spora w tym wina trenera, ale coraz częściej wygląda to tak, jak gdyby nasi liderzy po prostu tłumili sobie gdzieś te uwagi Udoki i robili wszystko po swojemu.

[Adrian] O autorytecie trenera, a w sumie chyba jego braku już pisałem – ale może być tez tak, że my ten cały sztab ludzi mamy zwyczajnie za miły. Stevens, Udoka, Hardy – przesympatyczni ludzie i nie ma tego skurwysyna co by ich zjebał za całokształt. Pop też sympatyczny człowiek, ale czytało się jak nie raz i nie dwa, że jak wpadał w furię to jebał każdego łącznie z Timem czy Admirałem.

[Timi] No tak, ale Pop to jest trener jedyny w swoim rodzaju – zaraz będzie numerem jeden na liście wszech czasów, jeśli chodzi o liczbę zwycięstw, a już jest jednym z najwybitniejszych szkoleniowców w historii ligi. My wciąż rozmawiamy o trenerze debiutancie, choć to nie wróży dobrze, gdy już w pierwszym sezonie gwiazdy drużyny – te same, które ponoć mocno wyciągały do górę jego kandydaturę – w ten sposób tłumią swojego trenera.

[Adrian] Debiutant czy nie – po to tyle lat gość był asystentem, żeby pewne rzeczy się nauczyć. Dla mnie ten argument kompletnie odpada, bo nie wymagamy cudów, a jedynie podstawowych rzeczy jak: branie czasu w odpowiednim momencie, rozpisywanie zagrywek po czasie na najskuteczniejszych zawodników, motywowanie zawodników, trzymanie tempa gry… Mówimy tu o podstawach – a tego nie ma. Zawodzą najprostsze rzeczy. Nikt już nie wymaga od Udoki, żeby zdziałał cuda w 1 sezonie. Nasze oczekiwania się tak bardzo obniżyły, że zaczynamy być zadowoleni, jak on nie przepierdoli meczu :D

[Timi] Coś w tym rzeczywiście jest, natomiast mimo wszystko warto pamiętać o tym, że bycie asystentem ma różne odcienie i nie zawsze ten asystent działa jak prawa ręka trenera – bo wtedy te podstawy rzeczywiście widzisz i przyswajasz z bliska. Udoka natomiast był jednak przede wszystkim specjalistą od jednej dziedziny i jego zadania były troszeczkę inne – także w trakcie spotkania.

[Adrian] Uwag kilka – patrząc na 4 kwartę, to w końcówce wszystko zwaliło się, gdy Udoka zdjął Pritcharda, czyli jedynego nominalnego rozgrywającego w składzie. Wtedy zaczęliśmy grac „po swojemu” czyli izolacje, rzuty ze złych pozycji… Już wcześniej pisałem – potrzebujemy rozgrywającego, nawet niech to nie bedzie first pass, ale niech ma umiejętność ustawiania akcji i kreowania partnerów. Zagrywki Udoki pomijam – ile razy można pisać, że kolo się nie nadaje.

[Timi] Z rozgrywającym czy nie, przecież nam te czwarty kwarty się walą tak czy siak. Tu nie ma wielkiej filozofii: nie ma w tym sezonie nikogo, kto byłby w stanie pociągnąć ten wózek w najważniejszych momentach, ale też gracze sami odchodzą od grania dobrej, zespołowej koszykówki. Bo przecież doskonale wiemy, że stać ich na fajną grą, co wiele razy w tym sezonie pokazali – ale dobre występy w czwartych kwartach to chyba na palcach jednej ręki można policzyć.

[Adrian] Walą się bo ani Smart ani Schroder nie są nominalnymi rozgrywającymi. Marcus to bad boy, a Denis to combo – Payton grał do tej pory jak grał i nie widzieliśmy go w 4 kwartach, teraz był i to wyglądało, a przestało jak znowu zaczęliśmy grać swoje. Zresztą popatrz na to jak grało SAS, bo w końcu Udoka tam się uczył. Może i nie mieli wybitnych jedynek w sensie koszykarskiego talentu, ale pod względem zespołowym, to jednak tam wybitne jedynki były i to sie kleiło.

[Timi] Wybitny to tak naprawdę był tylko Tony Parker, ale też mnie się wydaję, że najmocniej to tam kleił przede wszystkim Manu Ginobili – i u nas swego czasu w tego typu roli był Gordon Hayward. Tak, wiem, że nie można było na niego zawsze liczyć przez problemy zdrowotne, ale bardziej chodzi mi o taki typ zawodnika, który po prostu wiedział, co robi i potrafił ten nasz bostoński atak świetnie skleić swoimi decyzjami. Nadal uważam więc, że nam nie tyle brakuje nominalnego rozgrywającego, a po prostu kogoś, kto potrafi przewidywać i grać w rytmie, a do tego podejmować w 90 procentach dobre decyzje. Bardzo chcielibyśmy, by Tatum i Brown kimś takim byli, ale oni do tego na razie tylko aspirują.

[Adrian] Gdy wydawało się, że niżej nie upadniemy, to przychodzi mecz z Wilkami – którzy grają w składzie z G-Laegue uzupełnionym kilkoma ławkowiczami i demolują nas w 4 kwarcie. Tak kurwa – zaczynamy pukać od spodu. Nic tego nie może tłumaczyć, nic.

[Timi] I nadal się tak kulamy od najgorszej porażki w sezonie od kolejnej przegranej, która to zaszczytne miano zgarnie. Nic nie tłumaczy Celtów w takim spotkaniu, a to też dużo o naszej drużynie mówi, że ludzie znikąd, którzy jeszcze nie tak dawno grali w Europie albo w G-League pokazują więcej serducha niż Boston.

[Adrian] Na plus – no jakie mogą być plusy po takim meczu? No dobra – Pritchard i jego 24 punkty – skuteczność taka sobie, ale to był nasz najlepszy zawodnik. Może jeszcze to, że nikt nikomu nie wybił zęba.

[Timi] Lepsza ostatnio gra Pritcharda na pewno cieszy i nie jest to wcale takie marne pocieszenie, bo jednak na takie właśnie mecze (z lepszą może nieco skutecznością) liczyliśmy przed sezonem. Poza tym trudno jednak się jakkolwiek radować, bo w sumie już drugi sezon z rzędu radości z bostońskiej koszykówki nie odczuwamy niestety prawie wcale.

[Adrian] Na minus – 5 pudeł Browna z linii rzutów wolnych. Juancho powinien być przyspawany do krzesła, ale nie przy linii bocznej, tylko w domu.  Na TT wymieniliśmy poglądy na temat Romeo – no to minus 32 pkt na parkiecie wygląda bardzo źle, ale… popatrz jak Romeo został przez Udoke zajechany w 2 połowie. 10 minut w 3 kwarcie i prawie 12 minut w 4 kwarcie. Jeszcze więcej rozegrał Pritchard bo pełne 24 minuty. To po co podpisujemy zawodników na 10 dniowe umowy? Po co? Tu nie ma przypadku, że zajechany Romeo był minus 21 w 2 połowie, a zajechany Payton minus 16.

[Timi] To fakt, też nie rozumiem tego skracania rotacji do maksimum, skoro w ostatnich dniach udało się ją nieco poszerzyć – a tymczasem ci zawodnicy z 10-dniowych kontraktów na razie wyszli tylko na końcówkę meczu z Cavs. Co nie zmienia faktu, że to -32 wygląda tragicznie, choć z drugiej strony Romeo w pierwszej połowie był naszym najlepszym defensorem na parkiecie i znów pokazał, ze jemu akurat się chce jak mało komu w zespole.

[Adrian] Ja sobie przeanalizowałem te minuty Romeo – patrząc na rotacje  w jakich łapał minusy. Na przykładzie 1 połowy – gdy wyszedł w s5 to razem z Brownem, Horfordem, TimeLordem i Pritchardem – był z nimi plus 3. Usiadł Brown i Horford i przez 2 minuty (zanim Romeo też zszedł) wraz  Juancho i Grantem  był minus 5. W 2 kwarcie, wrócił Brown za Pritcharda i w 3 minuty byli minus 6. W 1 połowie Pritchard był plus 17 – naprawdę polecam po meczu, popatrzeć na stronie basket references statystyki plus/minus po meczu, żeby zobaczyć jakie rotacje łapią te minusy. Bo to -32 Romeo wygląda źle, ale jak zobaczysz skąd sie to wzięło, to inaczej patrzysz na jego występ. Bo jak wychodzi rotacja Brown, Romeo, TimeLord, Juancho, Grant – to niby kto ma rozgrywać? Masz 3 defensywnych zawodników, nieprzydatnego Juancho i Browna – dla mnie absurdalna rotacja. Ja rozumiem, że mamy skład jaki mamy – ale skoro tak, to na parkiecie powinien być zawsze ktoś z dwójki Pritchard/Horford bo reszta słabo ogarnia ustawianie akcji. A skoro już mówiliśmy o tych 10 dniowych umowach – to może by tak podpisać jakiegoś rozgrywającego? Tylko trzeba mu dać szansę.

[Timi] Pritcharda na parkiecie w tym meczu nie było tylko przez niecałe cztery minuty, a dla Horforda to też był jeden z najdłuższych w tym sezonie występów. Rotacje są jakie są, gdy połowa zawodników jest na kwarantannie, choć akurat wystawiania Hernangomeza nadal nie jestem w stanie zrozumieć, bo tutaj argumentów nie ma żadnych. Natomiast co do Romeo, to warto też dodać, że te minusy to jednak nie jest jakiś odosobniony przypadek: w 554 minuty z nim na parkiecie jesteśmy -64 (najwyższy wynik w zespole), a w 1156 bez niego +86 (znów najwyższy).

[Adrian] Kwestia Romeo i jego minusów zaciekawiała mnie tak bardzo, że  aż przeanalizowałem sobie  jego najczęstsze rotacje w tym sezonie. Najlepsze ustawienia dla Romeo jest z Horfordem, Richardsonem, Tatumem oraz Smartem lub Schroderem – mocno plusowe. Najgorsze ustawienia to z Brownem i TimeLordem. Co ciekawe –  ustawienia gdy na parkiecie obok niego jest Kanter są dodatnie, a prawie wszystkie ustawienia z TimeLordem są ujemne. Spojrzałem na TimeLorda – najgorzej wypada, gdy na parkiecie jest z Brownem. To spojrzałem jeszcze na Tatuma – najlepsza rotacja z Richardsonem, najgorsza z Brownem. Spojrzałem na Smarta – najlepsza z Richardsonem, najgorsza z Brownem. Oczywiście nie bierzemy tego dosłownie, bez słów wytłumaczenia – Brown zawsze wychodzi w s5, a Richardson jednak z ławki, ale coś jest na rzeczy w tym, że z Brownem nie wszystko działa. No a to jest chyba nasz najlepszy zawodnik w tym sezonie.

[Timi] Tylko trzeba by jeszcze spojrzeć, ile tak naprawdę te ustawienia ze sobą grają i jak to wygląda z meczu na mecz, bo przecież nam w każdym tygodniu wypada co najmniej jeden albo dwóch – albo więcej – z tych nazwisk, które tutaj wypisałeś, a te ciągłe zmiany też mają wpływ na efektywność poszczególnych ustawień.

[Adrian] Uwag kilka – sezon jest jaki jest, w sumie dzięki temu Udoka kupuje sobie czas, bo ja nie mam wątpliwości, że on  się zwyczajnie nie nadaje. W poprzednim Tygodnik argumentowałeś, że błędy z czasami, z rotacjami, z zagrywkami po czasach wynikają z tego, że on się uczy. Nie Timi – tego powinien się nauczyć, jak był przez 9 sezonów asystentem. Jeśli 7 sezonów asystowania Popa nie nauczyło go tak podstawowych rzeczy, to chyba jest za głupi na trenera. Prawda jest dość brutalna – bo ile czasu potrzebuje Udoka, żeby wprowadzić swoją wiedzę w życie? Jeszcze żaby to były sporadyczne błędy, które popełniał Stevens – bo też je popełniał – ale Udoka jeszcze nie wygrał nam meczu. Ani jednego, nic, null, zero. Nie znajdziesz spotkania, po którym możesz napisać, że nasz trener wygrał ten mecz swoją wiedzą, sprytem, talentem…

[Timi] W teorii dużo łatwiej zmienić trenera niż zawodników, natomiast chyba jednak to samo można powiedzieć o szkoleniowcu w poprzednim sezonie, a to już rodzi pytanie, czy nie chodzi jednak w większej mierze o zawodników. Ale to też jest problem Udoki, jeśli nie potrafi trafić do zawodników, a oni nie są w stanie wykrzesać więcej energii pod kolejnym już szkoleniowcem. Może się więc okazać, że włączanie naszych graczy do procesu wyboru coacha było błędem.

[Adrian] No ja wtedy sugerowałem, że podstawowym kryterium po zarzutach o rasizm, był kolor skóry. Bo jakby nie był to może Hardy by dostał szanse jako ten pierwszy. Teraz pewnie Stevens dalej jest zakładnikiem poprawności politycznej, jeśli mam rację, a wydaje mi się że mam. Co do wyboru trenera przez naszych zawodników – zgadzam się z Tobą, to był błąd bo oni wybrali miłego, sympatycznego człowieka, co nie umie pierdolnąć ręką w stół. Tylko taka to liga, że zawodnicy maja za dużo do powiedzenia.

[Timi] Dla mnie te argumenty o rasizm czy kolor skóry nadal kompletnie nie przemawiają – na pewno nie, gdy Udoka od dłuższego czasu był jednym z topowych asystentów w całej lidze i pewne było, że kwestią czasu jest, że dostanie szansę na debiut w roli pierwszego szkoleniowca. To nie był jakiś no-name bez doświadczenia albo referencji.

[Adrian] Gdy myślisz, że nie można zagrać słabszego meczu to wtedy Celtics grają z Clippers i zdobywają 82 punkty. Nie napiszę, że nas LAC zatrzymało na 82 punktach, bo my sami to zrobiliśmy. LAC oczywiście zagrało bez swoich dwóch liderów, tylko co z tego – my już wiemy, że nas może zdeptać nawet drużyna na poziomie G-League.

[Timi] Trudno w ogóle marzyć o wygrywaniu, gdy trafiasz CZTERY z ponad 40 prób z dystansu. Gorszej skuteczności nie da się mieć, a najlepsze jest to, że nawet zawodnicy Clippers byli po meczu mocno zaskoczeni tym, jak słabo Celtics w tym meczu wypadli. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że większość tych rzutów to były dobre albo bardzo dobre pozycje, tylko że my po prostu nie potrafimy tego zamieniać na punkty.

[Adrian] Na plus – TimeLord i jego skuteczność, a przede wszystkim walka na atakowanej tablicy. Swoją drogą – nie wiem czy ktokolwiek w tej lidze przegrał mecz, gdy miał ponad 20 zbiórek w ataku. To jest tak absurdalne, że aż ciężko uwierzyć.

[Timi] Im więcej pudłujesz, tym więcej masz szans na zbiórki w ataku – a my pudłowaliśmy na potęgę. Były chyba dwie albo może nawet trzy takie akcje, gdzie mieliśmy co najmniej trzy ponowienia i ani razu nie zdobyliśmy punktu.

[Adrian] Na minus – wszystko w sumie. Bo nie ma rzeczy, do której nie można się przyczepić po takim meczu. 18 rzutów zza łuku w 4 kwarcie, gdy goni się wynik, a wcześniej spudłowało się prawie wszystkie takie rzuty, to rzecz niewytłumaczalna. Jak to był plan Udoki – to delikatnie mówiąc wywalił się i sobie ten głupi ryj rozbił. 1 z 13 zza łuku Browna to chyba najgłupsza rzecz jaką widziałem w ostatnich 10 sezonach w Bostonie. Choć w sumie Tatum ostatnio chciał dwupunktową akcją niwelować 3 punktową stratę w ostatnich sekundach meczu :D Konkurencja jest ostra.

[Timi] Brown swoją drogą w tym meczu oddał aż 36 rzutów i nie zaliczył ani jednej asysty – to pierwszy taki przypadek od czasu… Antoine’a Walkera w 1998 roku. No a w przekroju całego sezonu to już 61 strat przy 55 asystach JB – jak na razie tylko raz w karierze (w poprzednim sezonie) kończył rozgrywki mając na koncie dużo więcej asyst niż strat (trzy razy miał więcej strat, raz więcej asyst, a raz przy 100 stratach miał 99 strat). 

[Adrian] Tych rekordów to my w tym spotkaniu pobiliśmy całkiem sporo. 17 pudeł zza łuku to najgorszy wyczyn od 25 lat w NBA. Zdobycie zaledwie 82 punktów przy 101 rzutach, to najgorszy wynik, od kiedy w NBA dodano rzuty za 3 punkty. Mieliśmy 39 sytuacji catch and shoot, wykorzystaliśmy zaledwie 4 i to jest najgorszy wynik od kiedy jest prowadzona taka statystyka. Nie napisze, że to najgorszy mecz w tym sezonie, bo już kilka razy to pisaliśmy, a potem przychodziła kolejna porażka w stylu hańbiącym historie tej organizacji.

[Timi] I to kolejna rzecz, która dużo nam mówi o tym zespole – bo zamiast rekordów „najlepszych” są rekordy „najgorsze”, a przecież mamy do czynienia z klubem historycznym, który miewał swoje wzloty i upadki. A jak się okazuje, te nasze upadki w ostatnich miesiącach są na tak dużą skalę, że niestety udaje się naszym zawodnikom kilka niechlubnych rekordów napisać na nowo.

[Adrian] Uwag kilka – amerykański twitter, oraz publicyści się budzą i zaczynają pisać, że Udoka to jakaś pomyłka. Pojawiają się porównania do Pitino. Pitino miał jednak dużo młodszy skład, bo Walker był chyba w drużynie od roku, a Pierce dopiero za Pitino przyszedł do NBA. Poza tym – zaczęli atakować Udoke gdy ma połowę składu do dyspozycji – to nawet ja jestem bardziej wyrozumiały. Zła wiadomość jest taka, ze Pitino był w Bostonie prawie 4 lata :D

[Timi] Każdy zmaga się z sytuacją covidową i kontuzjami – to fakt. Natomiast z 30 zespołów tylko dwa nie mają w tym sezonie ani jednej piątki zawodników, która spędziłaby na parkiecie co najmniej 100 minut. To Celtics i Lakers. Obie drużyny to także czołówka ligi, jeśli chodzi o różne wyjściowe ustawienia (Lakers – 20, Celtics – 13).

[Adrian] To jeszcze mecz Sylwestrowy czyli wygrana nad Suns. Wygrana cieszy, ale nie styl – do tego przejdę w ostatnim akapicie o tym meczu. Można napisać, że tradycyjnie świetnie w 1 połowie i tracenie przewagi w 2 połowie. Nie chce też napisać, że wygraliśmy bo Suns grali bez centrów – na pewno nam to pomogło, ale Horford też dnia nie miał. Kiedyś napisałbym, że sie odbiliśmy i teraz będzie już tylko lepiej, ale doskonale wiemy, że zaraz uwalimy z jakimiś słabiakami. No a w styczniu tych słabszych drużyn będziemy podejmować sporo, bo kalendarz mamy korzystny.

[Timi] Wygrana z topowym zespołem w lidze powinna mimo wszystko nastrajać optymistycznie. Tylko że trudno o ten optymizm, gdy Celtics nie raz już udowodnili, że nie można im po prostu wierzyć. Pracy do wykonania mnóstwo – fajnie że 2021 rok udało się zakończyć zwycięstwem, ale nie były to dla nas udane 12 miesięcy. Oby te kolejne były inne.

[Adrian] Na plus – TimeLord i jego masywne triple-double z 5 blokami w prezencie. Grant dobrze wszedł w s5, szkoda że nie siedziała mu trójka, bo byłby występ doskonały. W pierwszej połowie dominowaliśmy i patrząc na wynik 67-37 pewnie każdy się zastanawiał, czy aby te 30 punktów to bezpieczna przewaga.

[Timi] To niestety prawda, bo nawet przy 30 punktach przewagi nie można na spokojnie oglądać meczu. Nie w dzisiejszej NBA, gdzie o te powroty z dużych strat dużo łatwiej i nie przy tym zespole Celtics. Na całe szczęście tym razem się udało, a Robert Williams III rzeczywiście zaliczył kapitalny występ. Jakże przyjemnie oglądało się bostońską ofensywę w tym meczu, gdy w ataku pojawiło się więcej ruchu tak piłki, jak i zawodników. Tommy byłby bardzo zadowolony z tej pierwszej połowy w wykonaniu Celtów, bo graliśmy mocno do kosza, a to poskutkowało chyba najlepszą naszą pierwszą połową w całym sezonie.

[Adrian] Na minus – jeśli najlepiej punktującym zawodnikiem w drużynie jest Marcus Smart to znaczy, że mamy problem i to poważny. Druga połowa to kpina, ale chyba już się przyzwyczailiśmy, że zawodnicy potrafią zgubić olbrzymia przewagę.

[Timi] Tak wysoko sobie zawiesiliśmy poprzeczkę w pierwszej połowie, że w drugiej był mocny spadek – ale hej, przynajmniej nie roztrwonili tej wielkiej przewagi tak całkowicie, a to już coś. Poza tym warto też zauważyć, że graliśmy z jednym z najlepszych zespołów w lidze, który kilka tygodni temu w Phoenix rozbił Celtów niemal bez kropelki potu.

[Adrian] Uwag kilka – no i teraz o tym stylu. 4 kwarta i patrzę z niedowierzaniem – teraz izolacje to już gra Smart i Grant. Drużyna ustawia się szeroko, bo będą indywidualne czary-mary. To jest tak niewiarygodne, że aż dziwne iż żaden dziennikarz nie pyta o to Udoki. No to albo Udoka ma taki plan na końcówki meczowe, albo w dupie mają trenera nawet rolasy jak Grant. A chciałem go po tym meczu pochwalić, bo w 1 kwarcie, Romeo schodząc na czas dostał reprymendę, co pokazały kamery, a potem kilka słów w takiej samej sytuacji usłyszał Brown. No ale przyszła 4 kwarta i skończyło sie ustawianie, a zaczęło „udokowanie” – czyli każdy gra co chce, a trener patrzy i udaje zatroskanego.

[Timi] Tym bardziej że w pierwszej połowie naprawdę wyglądało to znakomicie – szczególnie gdy trójki zaczęły jednak wpadać do kosza – i po raz kolejny w tym sezonie widzieliśmy, że ten zespół stać na naprawdę przyjemną dla oka koszykówkę.

[Adrian] Zaczyna sie głosowanie do All Stara Game – no ja nie będę głosował na żadnego Celta, bo zwyczajnie na to nie zasługują. Kocham Celtics, ale zwodnicy to inna historia. Żaden nie dał mi w tym sezonie podstaw, żebym mógł ze swoim sumieniem zagłosować na niego. Mam nadzieję, że wszystkie indywidualne nagrody i wyróżnienia ominą tych naszych „kozłowaczy” – może to zadziała jak zimny prysznic.

[Timi] Może tak być, choć wiele osób zwraca uwagę na to, że jeśli im na tam naprawdę mocno zależy, no to w styczniu się dopiero zacznie granie pod siebie i różnego rodzaju indywidualne popisy. Zgadzam się natomiast w pełni z tym, że nikt z naszych na takie wyróżnienie nie zasługuje – nawet gdybyśmy spojrzeli na same cyferki poszczególnych zawodników, to ani Brown, ani Tatum nie wystawiają sobie zbyt mocnych kandydatur.

[Adrian] Te indywidualne popisy to Brown zaczął wcześniej niż w styczniu :D

[Timi] Zobaczymy jak nasi wypadną w głosowaniu kibiców, bo tu jednak przede wszystkim Tatum nadal powinien być całkiem wysoko. Brown też, choć chyba nie aż tak – w jego przypadku dużo więcej zależy od głosów mediów i innych graczy.

[Adrian] Rubio zaliczył ACL, bardzo go szkoda, grał świetny sezon i naprawdę mi go strasznie szkoda. Pomijając kwestię, że chciałbym go zobaczyć w zielonej koszulce, no to już wiemy, że to sie nie wydarzy w najbliższych 2 sezonach. A Cavs nadal chcą cisnąć po PO, bo zamierzają z Lakers ściągnąć Rondo do pomocy.

[Timi] Nie ma się co dziwić Cavs, bo skoro tak dobrze zaczęli ten sezon, to szkoda byłoby to zmarnować – a nawet Kevin Love zaczął grać na tyle dobrze, że może ktoś się jednak skusi na transfer z jego udziałem. Rondo to jednak nie jest ten sam kaliber co Rubio, więc trudno będzie drużynie z Cleveland utrzymać teraz tak wysokie miejsce na Wschodzie.

[Adrian] Liga ledwo zipie, mecze odbywają się w składach na poziomie ligi amatorskiej, a NBA forsuje pomysł z turniejem w trakcie sezonu. No nie maja wyczucia, nie mają. Tak przy okazji – jak to się dzieje, ze NBA odsyła zawodników na kwarantanne hurtem, a w NFL to jest margines? Nie rozumiem tego, oni też trenują non stop, tam jest grupa prawie 100 osobowa, w NBA wszystko jest w dużo mniejszej skali, bo cały sztab z zawodnikami to około 25 osób. Wydawałoby się, ze tam jest dużo łatwiej się zarazić, a praktyka pokazuje, że jest dokąłdnie odwrotnie.

[Timi] Treningi w NFL też są non-stop, ale jednak mecze to jest inna bajka – bo w NBA grasz bardzo intensywnie, a niekiedy z dnia na dzień zmieniasz miasta. No i też nie powiedziałbym, że NFL sobie jakoś doskonale z koronawirusem radzi, bo tam też dziesiątki zawodników jest na kwarantannie i podobnie jak w NBA kilka spotkań musiało zostać przełożonych na inny termin. Jednak ani tu, ani tu nie jest tak źle jak w NHL, bo tam tych przełożonych meczów jest już kilkadziesiąt, a przecież liga przed świętami zdecydowała się nawet na kilka dni całkowitej przerwy.