#276 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Skończyliśmy sezon, to możemy zacząć podsumowania – tak na chłodno. Nie będziemy rozmawiać o składzie, na to jeszcze przyjdzie pora – zaczniemy od tych ostatnich wydarzeń, bo chyba po tych kilku dniach to złapaliśmy już jakiś dystans do tego. Pominęliśmy w naszych rozmowach, dość zaskakujący fakt – Brad Stevens wypalił się jako trener. Mało tego – on miał już dość po zakończeniu poprzedniego sezonu w bańce w Orlando. Bardzo dziwne to.

[Timi] Niby zaraz na konferencji w dzień ogłoszenia zmian stwierdził, że gdyby musiał, to nadal by pracował w roli trenera, ale rzeczywiście pojawiły się informacje o wypaleniu. Na pewno warunki, w jakich przyszło trenerom – i ogólnie całej lidze – pracować przez ostatni rok nie były łatwe i one w dużym stopniu przyczyniły się do tego wypalenia Stevensa. Dodajmy do tego fakt, że spędził w sumie osiem lat w jednym miejscu, co też pewnie wpłynęło na jego decyzję. Nie można jednak wykluczać tego, że w przyszłości wróci jeszcze na ławkę trenerską.

[Adrian] Słowo klucz tej wypowiedzi to „musiał” – teraz trochę inaczej wygląda to odrzucenie oferty przez Hoosiers. Ta oferta nie pojawiła się przypadkiem – Indiana chyba wiedziała o zmęczeniu materiału i chciała wykorzystać sytuacje, oferując mu nowe wyzwanie, w nowym miejscu. Natomiast te 8 lat w jednym miejscu nie wygląda szczególnie imponująco – Danny spędził tu lat 18 jako GM (a wcześniej jeszcze 8 jako zawodnik), a Red praktycznie całe życie bo to było 46 lat na różnych stanowiskach. Myślę, że jest w tym wszystkim jeszcze coś, czego nie wiemy.

[Timi] Ale u Reda to były właśnie różne stanowiska – więc ja jestem w stanie Stevensa zrozumieć. No a fakt, że nie wrócił do Indiany mimo bajecznej oferty też chyba świadczy o tym, że potrzebuje odpoczynku od trener, choć bycie szkoleniowcem w NCAA jest w sumie dość podobne do bycia menadżerem w NBA.

[Adrian] Red Auerbach trenerem Celtics był lat 16, czyli niewiele mniej niż Danny managerem. Tu nie chodzi o to czy ja go rozumiem czy nie, bo rozumiem, że wypalić się można nawet po 3-4 latach intensywnej pracy, a trenowanie zespołu NBA to bardzo intensywne stanowisko. Ja nadal twierdzę, że jest coś czego jeszcze nie wiemy w tej układance – zawodnicy są zakochani w trenerze, a ja nie widziałem żadnej wypowiedzi, która by miała wydźwięk koszykarza załamanego decyzją trenera.

[Timi] Był raport, że zawodników ta decyzja zaskoczyła – a też nikt nie zdążył ich zapytać, co tak właściwie sądzą, bo zdążyli się rozjechać do domów:) W doniesieniach Shamsa przewinęło się natomiast coś takiego, że gracze rozumieją potrzebę zmian, więc choć daleki jestem od stwierdzenia, że Brad stracił szatnię, to pewnie rzeczywiście i jedna, i druga strona poczuła, że nadszedł czas na coś nowego.

[Adrian] W XXI wieku, gdzie rządzą media społecznościowe, wyrażenie swojego smutku, z powodu zmiany trenera jest czymś wręcz naturalnym – w Celtics tego smutku nie było… To, że się rozjechali po świecie – teraz internet jest nawet w samolotach. Myślę, ze zawodnicy też w tym sezonie byli zaskoczeni tak jak my, pasywnością Stevensa na ławce. Pasywność – chyba idealne słowo w tym przypadku.

[Timi] Myślę że co innego by było, gdyby Stevens odszedł z klubu, tak jak na przykład Stotts z Portland – tam rzeczywiście posypały się podziękowania itp. itd. choć moim zdaniem to i tak wyjątek, bo ja sobie nie przypominam podobnych postów po zwolnieniach Riversa, Gentry’ego czy Bretta Browna :D

[Adrian] Teraz trochę o Dannym – od razu pojawiły się tez plotki, że  zainteresowane jego usługami mogą być dwie organizacje – Utah  i Portland. Danny pochodzi z Portland, natomiast Utah to największe skupisko w USA mormonów, a trzeba pamiętać, ze Danny jest Biskupem tego kościoła. Dodatkowo w Salt Lake City mieszka całkiem spora część jego rodziny. Zobaczymy jak się to skończy.

[Timi] Raczej bym w te plotki nie wierzył. Celtics w oświadczeniu użyli wręcz sformułowania „przeszedł na emeryturę”, co można rozumieć jako koniec kariery w takiej roli. Na razie Danny zostaje jednak w Bostonie jako konsultant i pewnie pomoże nieco w całej transformacji, a zobaczymy czy potem nadal będzie doradzał, czy jednak usunie się już całkowicie w cień.

[Adrian] Danny ma dopiero 62 lata – owszem, tych zawałów kilka przeszedł, ale… Pat Riley jest 14 lat starszy, a na emeryturę się nie wybiera. Tutaj też skłaniam się do tezy, że my wszystkiego nie wiemy. Z jednej strony Danny ma prawo chcieć odpocząć, zregenerować swoje ciało, złapać oddech i dystans do tego wszystkiego. Tylko druga strona medalu jest taka, że ta zamiana Danny’ego na Brada – to takie wszystko jakieś… Pierwszym wyborem wcale nie miał być Stevens, tylko Sam Presti.

[Timi] Presti to pewnie jest pierwszym wyborem większości klubów, tylko że on się chyba nigdzie z Oklahomy nie wybiera, a przynajmniej na razie nie, tym bardziej że dopiero co zaczął swój kolejny wielki projekt. A samą wizją powrotu do rodzinnych stron kogoś takiego nie skusisz. Ainge mimo wszystko już długo w tej roli pracował, bo 18 lat to jest szmat czasu, a też jestem pewien, że przez względy zdrowotne nie mógł już się w to aż tak angażować jak kiedyś. W tym wszystkim na pewno sporą część jego obowiązków przejmie Zarren, który de facto do roli następcy Danny’ego był przygotowywany od lat, wiele rzeczy robił zresztą samodzielnie i teraz pewnie też będzie głosem numer dwa w Bostonie zaraz po Stevensie.

[Adrian] Rozmowy z kandydatami na posadę trenera w Bostonie trwają, ale na razie słychać tylko nazwiska aktualnych asystentów w naszym sztabie. Ja bym jednak chciał kogoś z zewnątrz, no i dodam, że nie chciałbym kobiety. Sporo jest też plotek, że szkoleniowiec Celtów bedzie czarnoskóry, żeby odciąć się od tych spekulacji o rzekomym rasizmie w Bostonie. Mam nadzieję, że Stevens jednak nie ulegnie presji – bo to by oznaczało, że sami sobie wykreślamy 75% kandydatów na to stanowisko. Zatrudnić trzeba najlepszego, nawet jeśli bedzie sino-papuziaty.

[Timi] Mi kobieta nie przeszkadza, bo i Hammon, i Lawson to są naprawdę dobre kandydatki, więc jeśli to będzie któraś z nich, to ja będę zadowolony. A w to, że Celtics wybiorą pod publikę nie wierzę – ufam Stevensowi, że takiego błędu nie popełni i oni naprawdę porządnie przeprowadzą te poszukiwania, stawiając na tego kandydata, który będzie w stanie nam zaoferować najwięcej.

[Adrian] Najgłośniej mówi się o dwóch kandydatach – Sam Cassell i Chauncey Billups – obaj związani z Bostonem. Sam u nas zakończył karierę, a Chauncey ją w Bostonie rozpoczął. Co do Cassella nie jestem przekonany, ale Billups był fajnym skurwielem, jemu bym tę drużynę oddał. Tylko dla mnie to nadal nie są topowi kandydaci. W dodatku na Billupsa ochote ma Portland i ponoć to on jest ich głównym celem. Cały czas będę się upierał, że Kenny Atkinson byłby dużo lepszym kandydatem do tej posady. Na razie Stevens czeka – PO trwają, ktoś może stracić pracę, nie wypada rozmawiać z asystentami, gdy mają zajęte głowy trwającymi seriami – myślę, ze poczekamy do poczatku lipca na nowego trenera.

[Timi] Byleby tego nie przeciągać zbyt długo, ale rzeczywiście w tej chwili część kandydatów jest po prostu zbyt zajęta. Nie zmienia to jednak faktu, że kilka nazwisk już zostało przez Celtics przesłuchanych, w tym przede wszystkim obecni asystenci, ale nie wydaję mi się, by to była wewnętrzna promocja. Skoro czas na zmiany, to czas na kogoś nowego (i tutaj traci też nieco kandydatura Lawson, która była też przecież w sztabie Celtics przed objęciem posady w Duke).

[Adrian] Pojawiły się nowe informacje – Stevens wystąpił do kilku drużyn z prośba o pozwolenie nie rozmowy – tylko chodzi tu wyłącznie o asystentów. Adrian Wojnarowski przytoczył listę 5 nazwisk – Chauncey Billups (Clippers), Darvin Ham i Charles Lee (Bucks), Jamahl Mosley (Mavericks) i Ime Udoka (Nets). Wiesz co łączy te osoby? Wszyscy są czarnoskórzy.

[Timi] Jakoś mnie to nie dziwi, biorąc pod uwagę, że NBA to jednak liga czarnoskórych, a cała ta piątka ma za sobą także karierę zawodnika:) Sądząc po tych informacjach to Stevens ma chyba typ: były gracz, który przeniósł się na ławkę trenerską i przechodzi drogę z asystenta do głównego szkoleniowca. Z tych nazwisk najbardziej podobają mi się Billups oraz Udoka, choć kandydatura tego pierwszego jest wśród fanów Celtics coraz mniej popularna ze względu brudy znalezione w przeszłości, gdy jeszcze jako gracz Bostonu miał dopuścić się gwałtu.

[Adrian] Może i NBA to liga czarnoskórych, ale zawodników, bo jeśli chodzi o trenerów i działaczy, to zawsze była to liga białoskórych. Ja jednak jestem przekonany, że być może ten plan poszukania czarnoskórego trenera, żeby odrzucić oskarżenia o rasizm w Bostonie, jest realizowany. Bo w przypadki nie wierzę, że nagle sami idealni kandydaci mają ciemną skórę i to w lidze gdzie na 1 czarnoskórego trenera przypada 6 białych – a to i tak jest jeden z najlepszych wyników ostatnich lat, bo były i sezony gdzie był jeden lub góra dwóch czarnoskórych trenerów.

[Timi] Ale to trzeba by policzyć w takim razie, ilu jest czarnoskórych asystentów – a tych w ostatnich latach zdaje się coraz więcej przybywa, bo coraz więcej byłych graczy idzie tą drogą. Zresztą ja nadal nie rozumiem, w jaki sposób zatrudnienie czarnoskórego trenera miałoby te zarzuty/oskarżenia odrzucić – co ma szkoleniowiec do kilku głupich „kibiców”, którzy nawet w stosunku do zawodników ze swojej „ulubionej” drużyny okazują swoje rasistowskie oblicze.

[Adrian] Sporo spekulacji, że zarówno Celtics jak i Kemba Walker chcą się tego lata rozstać definitywnie. Organizacja nie jest zadowolona z zawodnika, co zrozumiałe, a Kemba jest urażony handlowaniem nim ostatniego lata i nie czuje się tu komfortowo. Paradoksalnie ta sytuacja ma więcej plusów niż minusów – bo wymiana gwiazdy do nowej drużyny zawsze wiąże się z ryzykiem jego niezadowolenia w nowym miejscu – tutaj Kemba sam chce się uwolnić, więc nowa drużyną raczej niechcianym miejscem nie będzie. Pomimo jego problemów z kolanami – stał się lepszym kąskiem na rynku, niż był jeszcze 2 tygodnie temu.

[Timi] No i jest też teraz większe prawdopodobieństwo, że Kemba będzie chciał zrezygnować ze swojego trade kickera. Warto też dodać, że te spekulacje odnośnie Kemby wypuścił dziennikarze B/R, którego wcześniejsze dokonania wskazują na jakiegoś rodzaju powiązania z Los Angeles Clippers. Dlatego choć kuzyn Walkera tym raportom zaprzeczył, to jednak coś może być tutaj na rzeczy.

[Adrian] Wiemy już, ze w przyszłym sezonie wraca normalność. Sezon wystartuje 19 października, a zakończy się najdalej 19 czerwca, 23 czerwca mamy zapowiedziany Draft, czyli nadal nie bedzie on po starcie FA jak chciała większość managerów. Dla nas oznacza to, że pod koniec września jest Media Day i startuje obóz przygotowawczy, czyli zostało nam ok 80 dni, żeby znowu patrzeć jak gra Celtycka drużyna.

[Timi] Znów krótka ta przerwa – szkoda, liczyłem że NBA troszeczkę zwolni, tym bardziej że przecież po drodze mamy jeszcze Igrzyska Olimpijskie i start sezonu w październiku oznacza, że te największe nazwiska raczej z rezerwą podejdą do wyjazdu w Tokio. Wracamy też niestety do 82 spotkań, choć tym razem gramy od połowy października do połowy czerwca, a nie od końcówki grudnia do połowy lipca.

[Adrian] Nie tylko Boston szuka trenera – Portland i Orlando też. Co ciekawe – Jason Kidd miał być głównym kandydatem do objęcia posady w Portland, tymczasem on publicznie powiedział, ze życzy im wszystkiego najlepszego, ale się tam nie wybiera. Offseason w tym roku bedzie wyjątkowo krótki, ale dzięki temu wyjątkowo ciekawy.

[Timi] Dla dobra wszystkich klubów mam nadzieję, że Jason Kidd nigdzie się nie wybierze. Mam też nadzieję, że ani Sttots, ani Clifford nie wylądują w Bostonie. Natomiast te zmiany w Portland to także mocno niepewna przyszłość Damiana Lillarda, który po latach w Oregonie może zmienić wreszcie otoczenie, a ptaszki już ćwierkają, że Celtics mogliby być w całkiem dobrej pozycji, by się po Dame’a zgłosić. Tym bardziej że w przeciwieństwie do wielu innych drużyn z górnej półki nie wyzbyli się większości swoich wyborów w drafcie.

[Adrian] Lillard w Bostonie jest tak samo prawdopodobny jak Giannis. Nie wierzę, że on się wymiksuje z Portland – poza tym sezonem ma jeszcze 3 pełne lata gwarantowanego kontraktu, a potem opcję zawodnika na blisko 50 mln. Zabezpieczony jest, ale Portland też – ewentualna wymiana będzie na trochę innych warunkach niż Hardena.

[Timi] Pewnie się nie wymiksuje i masz rację, że tutaj Blazers mieliby znacznie lepszą pozycję negocjacyjną niż Rockets w przypadku Hardena, ale jestem ciekaw czy chciałbyś Lillarda w zielonych barwach. Na pewno jest lepszy niż Kemba, gdy Walker przychodził do Bostonu dwa lata temu, ale to chyba nie jest ten typ rozgrywającego, którego chcielibyśmy obok Jayów.

[Adrian] No to ja napisze to co pisałem już kilka razy – w NBA nie budujesz składu w oparciu o tych zawodników których byś chciał, tylko o tych których możesz mieć. Wolałbym CP3 w swoim prime, albo Rondo z rzutem w swoim prime – no, tylko to się nigdy nie wydarzy. Z tych zawodników jacy aktualnie są w NBA – to Doncic, Murray czy Morant są poza zasięgiem – Curry ma już 33 lata, Irvinga już przerabialiśmy, Conley ma już 33 lata… Lillard raczej jest wyborem bez ryzyka, pomimo tego, że masz trochę racji, iż inny typ „jedynki” chcielibyśmy obok Browna i Tatuma.

[Timi] Swoją drogą po tego CP3 to swego czasu mogło się zgłosić pół ligi, gdy był na wylocie z Rockets, ale wtedy i okoliczności były zupełnie inne, bo ten jego kontrakt wydawał się wtedy jednym z najgorszych w lidze. To jednak tylko pokazuje, jak to wszystko się zmienia w NBA w przeciągu nawet kilkunastu miesięcy. Przecież taki CP3 zamiast Kemby to dla naszych byłby idealny, no ale raz że ten pociąg już odjechał, a dwa że kto mógł wiedzieć.

[Adrian] Dokładnie tak – wtedy wydawało nam się, że Danny znowu spadł na 4 łapy jak kot, po odejściu Irvinga, a z umowy CP3 śmiali się wszyscy – dziś Krzysiek jest dla zespołu Suns życiem – a my się zastanawiamy, kto tego Kembe przygarnie. Właśnie dlatego NBA jest takim fenomenem. Tak przy okazji CP3 i jego umowy – on chce wykorzystać opcję, żeby odstąpić od ostatniego roku umowy – ale podpisać nowy 3 letni kontrakt. Zobaczymy na jakim poziomie będzie ta umowa, bo doniesienie są bardzo sprzeczne – od 60 do 100 mln.

[Timi] To może 60 milionów za awans do finałów konferencji, 80 milionów za awans do finałów i 100 milionów za mistrzostwo – myślę że Suns tak czy siak kasy nie będą szczędzić, bo CP3 zasługuje na wielkie pieniądze za pchnięcie Phoenix w dobrym kierunku. Zresztą po takim sezonie zainteresowanie Paulem będzie ogromne i ciekawe w sumie, jak on sam się na to zapatruje i czy zostanie w Arizonie, czy będzie kontynuował swoją objazdówkę i odmieni kolejny zespół.

[Adrian] Czas jeszcze rozliczyć się do końca z pierwszą runda PO – z drużyn, które w poprzednim sezonie najdłużej pozostawały w Orlando, tylko Denver nadal walczy. Jedni mówią, ze to nie ma nic do rzeczy, ale to jak źle fizycznie wyglądały drużyny Lakers, Heat i nasza – nie wydaje mi się przypadkiem.

[Timi] No a w Denver też plaga kontuzji i w zasadzie tylko ten Jokić nadal jest żelazny, choć coraz częściej widać, że przy braku Murraya powoli zaczyna się zajeżdżać. Jakby nie patrzeć, te cztery zespoły zostały w bańce najdłużej, a teraz aż trzy pożegnały się z fazą play-off już w pierwszej rundzie, mając po drodze także mocno wyboisty sezon zasadniczy.

[Adrian] Skoro była mowa o Lakers – chyba ich mistrzowskie okienko się zamknęło – James się nagle zestarzał, Davis jak zawsze z wieloma kontuzjami i urazami, a reszta sprawiała na parkiecie tylko dobre wrażenie i to nie wszyscy, bo Schroder może bardzo żałować, że odrzucił ofertę kontraktu na 80 mln.

[Timi] Z zamykaniem okienka jeszcze zbyt wcześnie, bo w tym wieku LeBron może właśnie tego potrzebuje. Pierwszy sezon w Los Angeles to brak awansu do playoffs i dłuższa niż zwykle przerwa, co zaowocowało tytułem w sezonie numer dwa. Teraz znów wczesne wakacje, więc w przyszłym sezonie Lakers nadal powinni być w czołówce.

[Adrian] Czas przejść do drugiej rundy – zaczniemy od Wschodu – Sixers w 2 rundzie, wyglądają jak Sixers, czyli tu zawsze był ich kres możliwości w erze procesu. Embiid nigdy 2 rundy nie przeszedł i tym razem mogą być kłopoty, bo Atlanta zagrała FATALNIE w końcówce meczu, a i tak wygrała i to oni teraz maja HCA. Doc Rivers broni Simmonsa, zwracając kibicom uwagę, że nie powinni patrzeć na jego rzuty osobiste (jak można rzucać w PO na 34%) a na to co on robi dobrze – chyba nie chodziło mu o rzuty zza łuku… Nie ważne, co Simmons robi dobrze – ważne, że przeciwnik  nie musi go bronic daleko od kosza i w końcówkach meczowych może go faulować, bo i tak nie trafi.

[Timi] To tylko jeden mecz i widać zresztą po Hawks, że brak doświadczenia może ich w tej serii jeszcze ugryźć w tyłek, ale nie da się ukryć, że mają w tych playoffs znakomite momenty. Zobaczymy jak Doc odpowie w meczu numer dwa, no i przede wszystkim jak dalej spisywać się będzie Embiid, który gra przecież mimo kontuzji kolana.

[Adrian] Drugi mecz był wyrównany, ale w pewnym momencie Atlanta zrobiła Boston – czyli zawiesili się, a Sixers odjechało im nagle na 20 punktów i było po meczu, bo to była 4 kwarta. Teraz seria przenosi się do Atlanty i zobaczymy, jak oni będa wyglądać przy własnej publiczności, czy ta debiutancka trema opadnie? Bo przecież większość zawodników Atlanty to PO widzi pierwszy raz na oczy. Ja za nich trzymam kciuki! Fajnie oglądać Embiid ze zwieszona.

[Timi] Hawks na razie u siebie to się mocno bawili i ta publiczność ich niosła. Widać po nich, że się nie boją, są różne gesty w kierunku kibiców i sporo pewności siebie wśród graczy Atlanty. Dla nich to i tak jest już ogromny sukces, ale z pewnością ten dobry wynik nie może być zaskoczeniem, bo w ostatnich tygodniach RS ten zespół grał jak jeden z najlepszych w lidze i taki też miał bilans. Nie do końca wierzyłem w Nate’a McMillana, a po dwóch meczach tej serii Hawks są w nieco lepszej sytuacji od 76ers.

[Adrian] Skończyło się rumakowanie – Atlanta przegrywa u siebie, Sixers odzyskują HCA. Jeśli Jastrzębie nie potrafili wygrać u siebie, z osłabionymi Sixers (kontuzji doznał Danny Green i dla niego to koniec sezonu), to chyba Embiid pierwszy raz w karierze zamelduje się w Finale Wschodu.

[Timi] Hawks w każdym kolejnym pojedynku tej serii oddają coraz mniej trójek, za co trzeba pochwalić defensywę Sixers, która ze spotkania na spotkanie coraz lepiej te pozycje na dystansie odcina. W pierwszym meczu Hawks oddali 47 trójek i wygrali, potem 30 w meczu numer dwa i ledwie 23 (czyli dwa razy mniej niż w G1) w meczu numer trzy. Atlanta musi znaleźć sposób na to, by wrócić do „swojego” grania, bo w przeciwnym razie Sixers rzeczywiście jadą do finałów wschodu.

[Adrian] Druga para to zapowiadany na niesamowity pojedynek Bucks z Nets – kontuzjowany Harden, a Brooklyn demoluje zespół Giannisa. To co się stało w G2 to rzecz chyba bez precedensu w PO – żeby zostać aż tak zdemolowanym? Spieraliśmy się niedawno, czy Jrue robi różnicę, ja twierdziłem, że nie bardzo to wygląda – pierwsze dwa mecze z Nets i on jest minus 40 na parkiecie – dla porównania, Kemba po dwóch meczach był minus 39. Nie widać tej doskonałej defensywy, nie widać, żeby był generałem na parkiecie – ot zawodnik jakich w NBA wiele – tak jak nie byłem przekonany po RS, to w PO on mi daje jeszcze więcej argumentów.

[Timi] A wiesz kto na razie robi największą różnicę? Steve Nash na razie rozmiata Budenholzera w pył i te dwa mecze w Milwaukee to jest być albo nie być dla trenera Bucks. Zresztą w tym momencie chyba tylko mistrzostwo go uratuje, a nawet to może nie wystarczyć. Granie strefą przeciwko Nets przerobili już Celtics, a nie usprawiedliwia tego nawet brak Hardena. No i kolejny raz pięknie widać jak w fazie play-off nie radzi sobie jednak Giannis. na razie po dwóch meczach jest 2/8 za trzy i 2/10 z wolnych, a do tego ma osiem asyst przy ośmiu stratach. 

[Adrian] Kompletnie się nie zgadzam, że Nash robi jakąkolwiek różnice – patrze na atak Nets i ja tam widzę to co D’Antoni grał wiele, wiele, wiele razy. Najważniejsze to dobrać sobie kompetentnych asystentów – jeden robi atak, Udoka, który długo pracował w Spurs robi obronę i wszyscy chwalą Nasha.

[Timi] Nash czy nie – powiedzmy po prostu sztab trenerski Nets i będzie to samo:) To fakt, że ma swoich ludzi od poszczególnych zadań, ale też potrafi to wszystko świetnie skoordynować. Sam zresztą sobie tych ludzi wybrał, a dziś słyszymy od graczy Nets zachwyty nad tym, jak szczegółowo są przygotowywani pod każdego rywala w każdym meczu.

[Adrian] Zespół z Arizony nie zwalnia i tak jak w 6 meczach odprawił Lakers, tak podobnie zaczął rywalizację z Denver – wygrali, grali zespołowo, byli wyraźnie lepsi i kurcze – zanosi się na mega niespodziankę. No kto typował Suns przed sezonem do Finału Zachodu? Przecież to ich pierwszy awans do PO od 11 sezonów. Złośliwi twierdzili, że CP3 sie połamie i nawet PO nie bedzie.

[Timi] Nie lubię Chrisa Paula, nigdy nie lubiłem, nigdy nie polubię, ale jest w tej historii Phoenix coś bardzo romantycznego. Jeśli więc komuś życzyć już w tym sezonie tytułu, to chyba właśnie Suns – a fani którejś z drużyny będą naprawdę mocno szczęśliwi, bo z pozostałych na placu boju ośmiu zespołów część tytułu nie zdobyła wcale, a druga część czeka na mistrzostwo już kilkadziesiąt lat.

[Adrian] Suns zlali strasznie Denver po raz drugi i jeśli wytrzymają kondycyjnie trudy dwóch spotkań w Colorado, na dużej wysokości, to ta seria może skończyć się w 5 meczach. Denver to ostatni drużyna z tych 4, które w bańce grały najdłużej i wyglądają fizycznie teraz, tak jak Lakers, Heat czy Celtics… Jokić dostał nagrodę MVP, ale bez Murraya na tym etapie, to jednak drużyna ma zbyt wiele słabości.

[Timi] I coraz mocniej widać po Jokicu, że dyrygowanie tą ofensywą Nuggets mocno go męczy, gdy nie ma obok zawodnika, który byłby w stanie przejąć część tego ciężaru na siebie. Zresztą trudno się dziwić, skoro Joker zagrał we wszystkich meczach sezonu zasadniczego, a na dodatek jest z zespołu, który w bańce był najdłużej. No i jakby nie patrzeć Suns dostali poważnego kopa motywacyjnego po ograniu Lakers. Fakt faktem, że był to zraniony już mocno obrońca tytułu, ale mimo wszystko pokonać mistrza to zawsze jest coś, co daje wiatru w żagle i widać to w grze Phoenix.

[Adrian] Suns wygrywają G3 i chyba mamy już po serii. Jak powszechnie wiadomo, nikt nigdy z 0-3 nie wrócił, a  w grze Denver nie widać żadnych rezerw. Booker i Ayton wydawali się zawodnikami, którzy nigdy nie będą gotowi do gry w PO, a tymczasem przyszedł CP3, a Monty Williams  zrobił z nich DRUŻYNĘ. Szykuje się piękna historia, lepsza od tej, jaką napisali w poprzednim sezonie, podczas 8 meczów w Orlando.

[Timi] Jokić dwoi się i troi, ale dla tych Suns nie ma to żadnego znaczenia. Przecież oni zagrali to G3 z takim spokojem – jakby po prostu wiedzieli, że nic złego stać im się nie może. Jak tylko Nuggets się zbliżą, oni włączają wyższy bieg. Wyrastają na największego obok Jazz oraz Nets faworyta do tytułu, a CP3 może pochwalić się tym, że po raz pierwszy w karierze prowadzi w serii 3-0!

[Adrian] Clippers uciekli spod topora i teraz przyjdzie im się zmierzyć z Utah. To jednak przeciwnik o przynajmniej klasę lepszy od Dallas, które chyba najbardziej na świecie żałuje, że dali taki kontrakt Łotyszowi – bo wymiany raczej nie żałują, Tim Hardaway grał bardzo dobrze. Mitchell zdrowy, Gobert w formie – reszta Nutek tez – zapowiada się na ciekawy pojedynek.

[Timi] Doncić trochę przypomina w tym wszystkim młodego LeBrona i w Dallas muszą powoli myśleć jak obudować go lepiej niż teraz, tym bardziej patrząc na to jak dużo lepsze wsparcie ma choćby Trae Young w Atlancie. A wracając do serii Jazz-Clippers to najbardziej nie mogę się doczekać pojedynku Leonard-Mitchell, tym bardziej że ten pierwszy w ostatnich meczach przeciwko Mavs grał znów jak najlepszy gracz w NBA i pokazał, że nadal stać go na dominację po obu stronach parkietu.

[Adrian] Pierwszy i drugi mecz dla Utah i to pomimo tego, że grali bez Conleya – powiem szczerze, że obstawiałem wygraną  LAC (przynajmniej w jednym meczu), bo Conley jednak w PO to gra naprawdę profesorski basket. Gdyby z Clippers wyjąc Leonarda – to to jest drużyna na tankowanie i nawet ten PG13 nic nie zmienia. Co warto jeszcze zauważyć, wreszcie zaczął grac Kennard i gra naprawdę dobrze.

[Timi] George to ogólnie ma złe wspomnienia związane z rywalizacją z Jazz i po tym pierwszym meczu raczej dobrych sobie nie zrobił. Ale też naprawdę świetnie ogląda się Utah po obu stronach parkietu – to z jaką dyscypliną grają w obronie, by potem z ogromną lekkością zagrać piękny basket w ataku, ma w sobie coś poetyckiego.