#272 Bostoński Tygodnik

[Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Pierwszy mecz z Miami, jest kwintesencją tego sezonu – gówniana gra przez większą część meczu i przecudowny zryw w końcówce spotkania. Nie udało się dogonić – trudno, ważne jest to, żeby ta końcówka nie przysłoniła nam całości obrazu – jesteśmy kiepscy. Robili z nami co chcieli, a my im na to pozwalaliśmy, bo w pierwszej połowie to zwyczajnie zabrakło nam charakteru. Może i Marcus Morris miał swoje za uszami, ale jak w takim meczu wszedłby na zmianę w pierwszej kwarcie, to wkurwienie by mu uszami kipiało.

[Timi] No jeśli w takim meczu nie pokazujemy ognia od pierwszej minuty, to porzućcie nadzieje. Przecież na ten mecz powinniśmy wyjść tak jak gdyby się nam dupska paliły – trochę dlatego, że tak wypada, a trochę dlatego, że dupska naprawdę się nam palą. Brak słów.

[Adrian] Przypominają mi się czasy, nie tak odległe przecież, gdzie mieliśmy drużynę niesamowitych walczaków i charakterniaków, ale wiecznie wszyscy powtarzali – brakuje talentu, żeby zrobić ten ostatni krok. Teraz talentu jest tyle, że można wiadrami wylewać za burtę – tylko charakteru nie ma. Choć pewnie nad tym, co się stało, że się zesrało, to będziemy zastanawiać się od czerwca do września – sporo wolnego czasu się szykuje.

[Timi] To fakt, ale przecież od zawsze Ainge starał się tych charakterniaków wyłapywać i nieraz widzieliśmy jak zawodnicy z tej drużyny ten charakter pokazywali. Przecież tacy gracze jak Smart, Tatum czy Brown byli częścią choćby tej drużyny z 2018 roku, więc dobrze wiemy, że charakteru im nie brakuje.

[Adrian] Teoretycznie nie brakuje, ale  w praktyce wygląda to tak, że to są aktualnie bardzo grzeczni chłopcy na parkiecie – nawet Smart. Taki bardzo trywialny przykład – ile razy  w tym sezonie Smart wystartował do przeciwnika, gdy nie spodobał mu sie jakiś faul? Ja sobie przypominam tylko jednomeczowe zawieszenie, za komentarze w kierunku sędziego. Kiedyś w jednym sezonie to miał więcej bójek z Embiidem, niż w tym sezonie cała drużyna jakiś przepychanek.

[Timi] To też prawda – może więc taka dłuższa przerwa wyjdzie tym graczom na dobre? Może stracili gdzieś też po drodze tę energię, a kilka miesięcy przerwy pomoże przywrócić ten ogień? Pewnie jak zwykle staram się gdzieś znaleźć pozytywy, ale naprawdę mam nadzieję, że tak będzie.

[Adrian] Na plus – Evan Fournier jest w ostatnich spotkaniach najlepiej grającym Celtem – koniec kropka. Trafia na niewiarygodnej skuteczności i doskonale odnalazł się w naszym systemie. Odnalazł się po kilkunastu meczach lepiej, niż Kemba po ponad stu. Ciężko doszukiwać się plusów, gdy cały czas pamiętam pierwsze dwie kwarty…

[Timi] Byłoby szkoda, gdyby Fournier miał odejść po jednym sezonie, bo to jest naprawdę kawał gracza. Widać jak ułatwia grę pozostałym kolegom w ataku, a też potrafi samemu złapać bardzo mocny wiatr w żagle i trafiać rzut za rzutem.

[Adrian] Na minus – Tatum w pierwszej połowie rzucił 13 punktów i był jednocześnie MINUS 28 na parkiecie. No przecież to jest tak absurdalne, że aż niewiarygodne – jak można w kilkanaście minut gry, być aż tyle na minusie. Tu powinienem wymienić wszystkich zawodników, którzy byli na parkiecie w 1 połowie…

[Timi] Nie ma przesady w stwierdzeniu, że to była jedna z najgorszych pierwszych połów w historii bostońskiego klubu – bo nikt wcześniej tyle nam nie nawrzucał przez ledwie 24 minuty gry. I to w takim meczu, gdzie walczymy o uniknięcie turnieju play-in. Wniosek jest prosty: nie zasługujemy na więcej.

[Adrian] Drugi mecz z Miami, teoretycznie wyglądał lepiej, bo nie zaorali nas w pierwszej połowie. Zaorali nas w kilka minut trzeciej kwarty i kilka czwartej. Od wyniku 70-74, w te kilka minut, Miami wytargało nas na 84-105 i tyle było z tego meczu. Zrobili to bez Butlera, który w drugiej połowie nie wybiegł na parkiet.

[Timi] Heat wyglądają w tym momencie tak, jak byśmy chcieli żeby Celtics wyglądali. Też mieli swoje problemy z COVID-em i kontuzjami, ale w najważniejszym momencie sezonu funkcjonują całkiem nieźle. No i dwa razy mieli okazję to zaprezentować w Bostonie – wydawałoby się, że to będzie dla nich spore wyzwanie, a tymczasem oba mecze wygrali przecież w pewnym stylu.

[Adrian] Przypomina się sytuacja z poprzedniego sezonu, gdzie oni wyższy bieg wrzucili też dopiero przed samymi PO i grali potem jak z nut. Teraz tez weszli na obroty i pewnie będa mocno cisnąć w PO. Nie powiem, ale trochę im zazdroszczę. Znowu są na jak najlepszej drodze do ECF pomimo tego, że w 2 rundzie najprawdopodobniej zagrają z 1 seedem na Wschodzie, czyli chyba Sixers.

[Timi] Oni też są po prostu lepiej zbudowani pod fazę play-off, tym bardziej mając w składzie takiego Bama, który już jest jednym z najbardziej wszechstronnych defensorów, a w playoffs będzie mógł to zaprezentować jeszcze dobitniej. A propos ewentualnego pojedynku z Sixers – w tym tygodniu z łatwością ich ograli, a Bam znów świetnie zastopował Embiida. To na pewno jest drużyna, na którą nie chciałbym w playoffs trafić.

[Adrian] Tak, mecz Heat z Sixers okazał się zapowiedzią 2 rundy PO, bo oni sie tam najprawdopodobniej spotkają i Miami ich zjadło. Embiid skończył mecz z 6 punktami i 2 zbiórkami, natomiast Adebayo miał 18 punktów, 12 zbiórek i 8 asyst. Zaczęło się poważne granie, czyli Sixers wypisują się z grona faworytów.

[Timi] Zaklepali sobie właśnie pierwsze miejsce w konferencji, więc unikną Nets i Bucks w dwóch pierwszych rundach, ale fakt faktem, że oni najbardziej to się właśnie tych Heat powinni bać. Wreszcie będą mogli jednak skorzystać z przewagi parkietu, a jednak im akurat te własne ściany naprawdę mocno pomagają.

[Adrian] Na plus – nie ma plusów, indywidualne występy to jedno, ale jako drużyna jesteśmy słabi, a w obronie dramatyczni.

[Timi] Nie no, plus jest taki, że w tych dwóch meczach zdobyliśmy ponad 240 punktów. I niby fajnie, tylko że Heat przez te 96 minut zdobyli ich ponad 250. Dramat to nawet nie opisuje tego, co się dzieje obecnie z naszą obroną.

[Adrian] Na minus – dziś trochę inaczej. Dawno nie było cyferek, to kilka przytoczę, żeby cały czas nie wypisywać tutaj tych samych zdań, tych samych zarzutów. Marcus Smart w tym meczu miał defensywny rating 130. Kemba miał 131, ale nie ma co dramatyzować – Tatum miał 129. Kto oglądał mecz, ten wie, który z nich notorycznie źle się ustawia i nawet jak mu Smart pokaże palcem miejsce, gdzie ma bronić, to i tak stanie jak dzban metr dalej. Jeśli mówimy o ratingu ofensywnym, to Smart miał go na poziomie 94 – rozumiecie to, w XXI wieku, podstawowy zawodnik, ma rating w ataku poniżej 100. To nic – Tristan miał 51. Jesteśmy łakami.

[Timi] Wygląda na to, że pozostało nam już tylko odbębnić te pozostałe mecze, zagrać w play-in i jak się uda to zebrać baty od któregoś z faworytów. A potem można już jechać na ryby i zapomnieć o tym sezonie, bo innego wyjścia nie ma. Nic nie zagrało tak jak powinno. W teorii są jeszcze jakieś matematyczne szanse, że ten mecz z Knicks na koniec sezonu to będzie mecz o szóstą pozycję w tabeli – ale czy po ostatnich meczach Celtics ktoś w to jeszcze wierzy?

[Adrian] To porozmawiajmy o meczu, po którym już tych matematycznych szans nie ma. W dużym osłabieniu gramy z tankującymi Cavs i oczywiście jest w  ryj. Tym razem w 4 kwarcie przytrafiło nam się kilka minut, gdzie nie potrafiliśmy zdobyć żadnego punktu -no i przepis na porażkę gotowy. Nam zamknęła sie droga do 6 miejsca, a Cavs spaprali sobie tym zwycięstwem tankowanie.

[Timi] To najbardziej z tego zwycięstwa ucieszyli się w Nowym Jorku, bo Knicks dzięki temu bez wychodzenia na parkiet zapewnili sobie awans do fazy play-off. Natomiast co do samego meczu – w przeszłości takie mecze w osłabieniu wygrywaliśmy seriami, nawet jeśli  były w back-to-back. To był znak rozpoznawczy Stevensa.

[Adrian] Na plus – przed mecze pisałem, że w sumie tyle absencji, to chce Nesmitha i Pritcharda po 36 minut na parkiecie. Nie dostali tyle, a szkoda. Jednak ich występy uważam, za naprawdę dobre – pomimo kłopotów z trafianiem zza łuk przez Aarona.

[Timi] W tym momencie nic innego nam już nie pozostało jak zainwestować resztę tych meczów w tych właśnie panów, bo obaj w tym sezonie pokazali, że można. Akurat do nich pretensji nikt nie ma, a wręcz przeciwnie – obaj są takimi jasnymi punkcikami tego sezonu.

[Adrian] Na minus – 14 asyst… 14… Jabari Parker przyspawany do ławki – dziwne, bo właściwie to co Stevens ryzykował dając mu w takim meczu pograć? Że przegra? Oszczędza go na PO? Szkoda strzępić ryja – jak to powiedział jeden filozof ;)

[Timi] Gdzieś tam niby pojawiło się jakieś tłumaczenie, że Parker nie gra, bo nie zna systemu. Rzeczywiście po tym świetnym debiucie potem przygasł, ale też nie rozumiem, dlaczego nie jest teraz rzucany do gry, bo co tak w zasadzie mamy do stracenia? No w tej chwili to już nic. Ale to też pokazuje, że Celtics naprawdę dużo tracą na braku treningów i to jest kolejny z wielu problemów, który bardzo nas w tym sezonie dotknął.

[Adrian] Bardzo dobre tłumaczenie – Jabari uczy sie systemu siedząc na ławce, bo wiadomo, że jakby grał w takich meczach, to tego systemu nie zrozumie. Niech sie ten sezon skończy, bo ja już tego nie jestem w stanie ogarnąć. Potrafisz sobie przypomnieć sezon, w którym byłoby aż tyle absurdalnych sytuacji w naszym obozie?

[Timi] Niestety nie, ale to tylko potwierdza, że nam wszystkim przyda się dłuższa przerwa. Trzeba zrobić sobie „reset” i jak najszybciej o tym sezonie zapomnieć.

[Adrian] Kontuzja Jaylena Browna idealnie podsumowuje ten sezon. Po pierwsze – jak to się kurwa stało, że on kontuzje odniósł w meczu z  OKC czyli 27 kwietnia, a dopiero 10 maja postawiono prawidłową diagnozę. Zacytuje tu klasyka – sztabu medycznego nie można zwolnić, ich należy wypierdolić dyscyplinarnie. Po drugie – skoro to identyczny uraz, jaki miał Romeo Langford, to jak to możliwe, że lekarz tego nie zauważył od razu. To jest kolejna, tak absurdalna sytuacja w obozie Celtów, że ciężko przejść obok tego bez wulgaryzmów.

[Timi] Zawodnik sam musi zasygnalizować, że coś się stało – pojawiły się szczegóły, że Brown narzekał na bóle od czasu do czasu, ale nie na tyle mocne, by wszczęto alarm. Dopiero gdy te bóle się nasiliły zdecydowano się na skan – być może za późno, pytanie jednak czy były jakiekolwiek podstawy, by zrobić te badania wcześniej.

[Adrian] Jaylen Brown nie jest sprzedawcą w Żabce, żeby olewać jakiekolwiek symptomy, nawet mikro urazu. Za takie tłumaczenie, że w sumie to go trochę bolało, ale nie na tyle, żeby zrobić głupie prześwietlenie czy MRI – też ktoś powinien zostać wypierdolony. Ależ jestem bezwzględnym fanatykiem w tym numerze.

[Timi] A ja tak sobie teraz myślę, że to Brown mógł maczać w tym palce, bo spojrzałem w game log i on ostatecznie zagrał w 58 meczach. A wiesz, w ilu meczach musiał zagrać, żeby dostać bonus o wartości prawie pół miliona dolarów zapisany w kontrakcie? No właśnie w 58. Z jednej strony ryzykować dla „głupiego” pół miliona to trochę słabo, ale z drugiej strony to się tak akurat dziwnym trafem złożyło, że ja nie wiem, czy to jest przypadek.

[Adrian] Hmmm – no trochę mi teraz dałeś do myślenia, bo z jednej strony to bardzo inteligentny gość, ale z drugiej strony… to nawet nie jest pół miliona, bo po odjęciu wszystkich podatków federalnych, stanowych, social security, oraz tego co NBA zabiera w ramach emerytury i składek do wspólnej kasy – to zostanie mu mniej niż 200 tys dolarów. Tylko to nadal jest całkiem fajny samochód – nawet jak na standardy NBA. Nie wiem sam, ale faktycznie – nie wygląda to na przypadek i to tylko by podkreślało absurdalność obecnego sezonu.

[Timi] To kończąc już ten temat: najważniejsza informacja w tej kwestii jest taka, że Brown jest już po operacji i wszystko się udało, a przewidywany powrót do gry/treningów to trzy miesiące. Zakładamy więc najlepszy scenariusz i miejmy nadzieję, że obędzie się bez żadnych problemów, a Brown na spokojnie będzie miał jeszcze kilka tygodni, by przygotować się na całego do nowego sezonu.

[Adrian] Ciężko nam bedzie uniknąć turnieju Play In, ale to dobrze. Być może najlepszym wyjściem będzie przegranie tego turnieju, pozyskanie 11 lub 12 wyboru w Drafcie i wykorzystanie go do wymiany. Z jednej strony chciałbym, żeby w PO pokazali się Nesmith i Pritchard, ale z drugiej – czas zrobić coś, co pomoże wymienić Kembe – a ten pick pomoże.

[Timi] No ostatnio sam Kemba też nieco pomaga – w obronie jest jaki jest i wszyscy o tym wiedzą, ale poprzednie jego mecze w ataku to chyba najlepszy Walker jakiego widzieliśmy w Bostonie. Natomiast co do play-in to przynajmniej tutaj nie ma złej odpowiedzi. Awansujemy – fajnie, bo młodzi zbiorą doświadczenie. Nie awansujemy – nawet lepiej, bo będzie wyższy wybór, a na dodatek nie będzie na pewno miło oglądać, jak dostajemy 0-4.

[Adrian] Tutaj należy sobie postawić dość ważne pytanie – który wstyd jest lepszy (o ile można tak go różnicować). Czy brak awansu do PO, czy też 4 upokorzenia od Brooklynu, w pakiecie jest dwukrotnie triumfujący w Ogródku Irving. To ja wole jednak dostać dwa razy klapsy w Play In. Lepszy pick (Davion Mitchell mi się bardzo podoba), no i nie będę się całe wakacje czuł jak zbity pies. Bedzie kac moralny, ale to lepsze od triumfującego Irvinga. Co do Kemby – bedzie zdrowy, zaczął grać lepiej, a przynajmniej skuteczniej, więc może się uda go przehandlować za zawodnika, który bardziej będzie nam pasował do składu. Zobaczymy kto w lipcu bedzie zdesperowany.

[Timi] Bulls nadal mogą się pokręcić wokół Kemby, bo jednak nawet po ściągnięciu Vuca nie byli w stanie powalczyć o playoffs, w czym przeszkodziła też dłuższa absencja LaVine’a. A dla Walkera ta dłuższa przerwa to też może być szczęście w nieszczęściu. Jedna rzecz, za którą warto jednak Kembę pochwalić: nawet pomimo tego, że nie gra we wszystkich meczach, to w tej chwili ma najwięcej wymuszonych fauli w ataku w lidze (22) razem z Griffinem oraz Harrellem.

[Adrian] Dla nas to zwyczajnie wyrzucone w błoto 34 mln, dla nich to może być ten czynnik, który zaprowadzi ich wreszcie do PO, choć też i niekoniecznie, bo na Wschodzie konkurencja zrobiła się spora. Druga sprawa, to cena za jaką musieliby pozyskać Kemba, a ona byłaby niska. Mogłoby się okazać, że załatwiliby sobie Kembe za spadający kontrakt Aminu, oraz s&t niechcianego w Chicago Markkanena. Może nie jest to dla nas układ marzeń, ale nadal sensowniejsza układanka niż z Kembą, który nam przeszkadza.

[Timi] Przy transferze Kemby jak kamień w bucie uwierać będzie jednak ten ostatni rok w jego umowie. Dla nas to jest spory problem, bo mocno wpływa na naszą pozycję negocjacyjną, a przecież tych wyborów w drafcie, by „osłodzić” transfer już za bardzo nie mamy. Niemniej jednak Bulls to wciąż jest dla nas dobry partner, tym bardziej jeśli rzeczywiście wyrażali już zainteresowanie Walkerem.

[Adrian] Victor Oladipo jednak zakończył sezon, bedzie musiał przejść operację mięśnia czterogłowego i nie zobaczymy go w tym sezonie. Mocno to pokrzyżowało plany Miami, a jak jeszcze popatrzymy jak dobrze zaczął grać w Houston Olynyk, to na Florydzie zadowoleni raczej nie są.

[Timi] Olynyk to zaczął grać dobrze, bo w Houston za bardzo nie ma komu tak grać – więc ktoś musi, choć oczywiście Kelly nadal udowadnia, że może wnieść wartość dodaną. Natomiast co do Oladipo to myślę, że Heat nawet bardziej żałują teraz oddania wyboru w drafcie – nadzieje były jednak duże, no i pytanie co Vic zrobi po sezonie, chociaż skoro od dawna chciał grać w Miami, to raczej nigdzie się nie wybierze.

[Adrian] Ostatnie informacje sa takie, że Oladipo najprawdopodobniej  straci także cały kolejny sezon. Pewnie ktoś mu umowę zaoferuje,  być może nawet Miami, ale na wielka kasę nie ma co liczyć – no i umowa raczej nie będzie gwarantowana na sezony kolejne. Teraz Dipo chyba mocno żałuje, że odrzucił ofertę Houston, bo być może cała kolejna umowa będzie taka, jak rok w Houston na nowych warunkach.

[Timi] Ale to jest dokładnie to ryzyko, o jakim gracze NBA muszą pamiętać. Czasem lepiej wziąć mniejszą kasę, nawet jeśli uważa się, że zasługuje się na więcej, bo potem dopada uraz i po wielkiej kasie ani śladu. Podobnie przejechał się przecież DMC w Nowym Orleanie, gdzie też proponowali mu przedłużenie kontraktu, a on je odrzucił, a potem zerwał Achillesa.

[Adrian] To jeszcze o wejściu Kevina Garnetta do Hall of Fame. Uroczystość jak uroczystość, ale jedna rzecz była ciekawa – KG powiedział, że jednak żałuje, że tak późno dołaczył do Celtics. Nie tylko on, gdyby pojawił się w Bostonie wcześniej, to świętowalibyśmy kilka banerów więcej.

[Timi] Warto pamiętać, że KG jednak długo wzbraniał się przed transferem do Bostonu, zanim ostatecznie się zgodził, więc to pewnie przemawia trochę przez niego sentyment do tych bostońskich czasów. Jakby nie patrzeć, to były najlepszego dla niego lata, bo rok w rok walczył o mistrzostwo i gdyby nie kontuzje to tych tytułów zdobyłby w Bostonie pewnie więcej.

[Adrian] Ostatni tydzień dobiegł końca, ale nie znamy jeszcze wszystkich rozstrzygnięć w momencie pisania Tygodnika – na Zachodzie możliwy jest pojedynek Lakers – GSW, ale nie o 1 pozycję, a o prawo  gry w PO z 7 miejsca. Jeśli ktoś przed sezonem obstawiał taki układ u bukmachera – jest wielkim wizjonerem.

[Timi] I to byłby pojedynek, dla którego stworzono samą ideę play-in. Przecież takie starcie na pewno przyciągnie więcej zainteresowania niż niektóre pary z pierwszej rundy.

[Adrian] Westbrook pobił wieloletni rekord Oscara Robertsona w ilości triple-double. Można go nie lubić jako zawodnika, ale jednak dokonał rzeczy wielkiej. Wydawało się przez lata, że nikt nigdy nawet nie zbliży się do wyniku Robertsona, a tymczasem Westbrook może ten rekord mocno wyśrubować.

[Timi] To był taki rekord, który znajdował się często w rankingach tych rekordów, które nie są do pobicia. Nigdy przenigdy, bo to był po prostu taki przykład. A tymczasem okazało się, że można – i nie jest wcale tak, że dziś każdy może się do tego rekordu zbliżyć. Dokonał tego Westbrook i nikt inny nie jest nawet blisko.