#269 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Mecz z GSW to przede wszystkim pojedynek Tatuma z Currym, to co oni zagrali to kosmos. Stefan trafił 11 trójek, ale to nie wystarczyło tego dnia na Boston. Wygraliśmy kolejny mecz z rzędu i można być tylko zadowolonym, a przecież nadal nie gramy w pełnym składzie.

[Timi] Curry jest kosmitą, więc to zwycięstwo tym bardziej cieszy. Swoją drogą, Tatum miał najlepszą odpowiedź na wyczyny Curry’ego – nikt inny nie zaliczył w tym sezonie tylu punktów w starciu ze Stephem. No i jakby nie patrzeć, Celtics potrzebowali każdego punktu, by ten mecz wygrać. Kolejny już raz ten nasz pojedynek z Warriors to jest klasyk.

[Adrian] Gdybyśmy tak przynajmniej raz w tygodniu mieli pojedynek z GSW, to cała liga by zyskała mega widowiska. Każdy nasz mecz z nimi to jest mała wojna, a niektóre zapamiętamy na bardzo długo. Szkoda, że nie do każdego meczu podchodzimy z takim nastawieniem i zaanagażowaniem.

[Timi] A tak mamy tylko dwa takie pojedynki w sezonie – ale może to i lepiej, bo w ten sposób przynajmniej je sobie jakoś dawkujemy i dzięki temu to też wygląda jak wygląda. No bo nie tylko my jako kibice, ale chyba też i gracze obu drużyn przed startem sezonu zakreślają sobie daty tych pojedynków, co dodatkowo wpływa na ich elektryzujący potem przebieg.

[Adrian] Na plus – fenomenalny Jayson Tatum, bardzo dobry Kemba Walker i równie dobry Marcus Smart – do tego sporo dobrego z ławki rezerwowych. Ptritchard zapaść rzutowa ma za sobą, a Jabari Parkier dokłada sporo po atakowanej stronie parkietu. 4 zbiórki w ataku i 11 punktów, oraz plus 6 na parkiecie w 15 minut.

[Timi] Bardzo udany debiut Parkera, a przecież nie minęły nawet 24 godziny odkąd on podpisał kontrakt. Wejść z marszu i zagrać taki mecz – to też jest sztuka, która pokazuje talent Parkera, choć tu akurat nikt nie miał wątpliwości, że ten talent jest duży, bo mówimy przecież o graczy wybranym z dwójką w drafcie. Resztę też trzeba chwalić, bo i Kemba, i Smart, no i przede wszystkim Tatum mieli w tym meczu naprawdę fantastyczne zagrania.

[Adrian] Od podpisania kontraktu, rzeczywiście nie minęło zbyt wiele czasu, ale jak wiesz – znalazłem w sieci filmik, gdzie Jabari Parker biega po Ogródku już 20 marca – więc on przymierzany do nas był od dłuższego czasu. Bez wątpienia przeszedł cała masę testów medycznych. Jak mu zdrowie pozwoli, to z czasem to może być z Fournierem parą, której w Bostonie brakowało od dawna.

[Timi] Wiem, ale połączyłem kropki, bo coś mi tu nie pasowało – wszak jego Kings zwolnili dopiero 25 marca – i okazało się, że Parker był wtedy w Bostonie, bo Kings grali tego dnia mecz w Ogródku. Przymierzany mógł być więc wcześniej, ale na pewno nie aż tak wcześnie, bo to by zresztą było niezgodne z regułami NBA.

[Adrian] Kilka rzeczy – Kings byli w Bostonie 19 marca, bo 20 marca byli już w Phili. Nawet odpaliłem mecz z Sixers i ja Parkera na ławce rezerwowych nie zauważyłem – nawet pośród tych ubranych. Jak wiesz, zasada w NBA jest taka, że zespół zaraz po meczu jedzie na lotnisko i leci do kolejnego miasta i to tam nocuje. To kiedy technicznie go zwolnili, nie ma żadnego znaczenia – nie od dziś wiemy, że agenci i zawodnicy w takich sprawach potrafią się dogadać z zespołem. Jeśli Jabari wiedział, że zostanie zwolniony, to mógł poprosić o pozwolenie na testy w innej drużynie – to też nic zaskakującego. Niezgodne z regułami NBA? No oki – to ile by dostał kary? 10 tys dolarów? No weź… Nie zamierzam się upierać, ale mi tu wszystko klika. Szukał drużyny w której dostanie jakiekolwiek minuty i trafił się Boston.

[Timi] Tylko że wideo jest z 19 marca, bo data na twitterku pokazuję dzień i godzinę, jaka była wtedy w Polsce – czyli 3:00 w nocy 20 marca. To było jeszcze przed zmianą czasu, więc mecz zaczął się o 0:30, a z tego wynika, że to są po prostu kółeczka Jabariego wykonywane po ostatniej syrenie. A że był w Filadelfii to wiemy na pewno, bo na Getty Images jest nawet jego fotka sprzed tego spotkania, które odbyło się dzień później;)

[Adrian] Na minus – Semi i Grant mogliby mieć jakąś stałą formę strzelecką, bo nic mnie tak nie denerwuje jak brak stabilności. Brak stabilności tyczy się również do składu – bo znowu ktoś wypadł, a tym razem do zawodników poza parkietem dołaczył Jaylen Brown.

[Timi] Powoli już tę stabilność zyskujemy, dlatego miejmy nadzieję, że w tych najważniejszych momentach sezonu takie absencje będą się zdarzać rzadko, a jeśli już będą się pojawiać, to będą jednomeczowe.

[Adrian] Po serii zachwytów, przyszedł przegrany mecz z Chicago – bo przeciez seria wygranych, nie może być za długa – trzeba wtopić z słabeuszem, który w dodatku gra bez najlepszego zawodnika. Nic nie usprawiedliwia 18 punktów w 2 i 3 kwarcie – bo przegraliśmy nie tylko przez 3 kwartę.

[Timi] Celtics powinni takie mecze wygrywać, tym bardziej w takim sezonie i przy takim ścisku w tabeli, chociaż tutaj znów czterech spośród najważniejszych graczy w rotacji nie zagrało. To spowodowało że Stevens sięgnął naprawdę głęboko do swoich ustawień i znów oglądaliśmy jakieś piątki, które wcześniej nawet sekundy nie spędziły razem na parkiecie – z takim Romeo Langfordem na jedynce, co może i ma potencjał, ale na razie nie miało to rąk i nóg.

[Adrian] Narzekaliśmy na te eksperymenty Stevensa w pierwszej połowie sezonu, a one dalej trwają, tylko teraz są wymuszone kłopotami zdrowotnymi. Do PO zostało coraz mniej czasu i miejmy nadzieję, że skończy się to wieczne czytanie kto danego dnia jest poza składem – bo w dniu meczowym, popołudniowe wiadomości z Bostonu czasami powodują stan przedzawałowy.

[Timi] Najważniejsza informacja jest taka – a przekazał ją Ainge w cotygodniowym wywiadzie radiowym – że żaden z tych naszych urazów nie jest sprawą długoterminową. To daje więc nadzieję, że pewnego dnia rzeczywiście Stevens będzie miał do dyspozycji pełen skład. Oby jak najszybciej, byśmy jeszcze przed playoffs zdążyli wystawić na parkiet naszych najlepszych zawodników w tym samym czasie.

[Adrian] Na plus – na pewno fajnie wypadł Pritchard, który jako wyjściowy rozgrywający się nie przestraszył. Jaylen Brown, który był skuteczny – szkoda, że nie dostawał częściej piłki – nie rozumiem tej naszej niechęci do karmienia „płonących” zawodników. Jabari Parker znowu dobrze wypadł znowu był skuteczny, znowu aktyny i znowu plusowy. Jednak on chyba gra na ograniczonych minutach, bo kolejny raz nie przekroczył ich 16 i miał je podobnie podzielone. No i Tremont Waters, który prawie, prawie, a okazałby się zbawca Celtics.

[Timi] Waters wreszcie zrobił jakieś dobre wrażenie, no ale to bardziej przypadek – oby nikt sobie nie robił nadziei, że będziemy tego widzieć więcej. Co do karmienia „płonących” to z reguły dotyczy to Browna. Kiedyś o tym wspominałem i nadal nie wiem, z czego to wynika. Może też czasami sam Jaylen powinien się tego nieco bardziej domagać? Bo przecież jak mu idzie, no to ciężko go zatrzymać – widzieliśmy to przeciwko Lakers, widzieliśmy to też w pierwszej połowie tego starcia z Bulls, więc nie rozumiem, dlaczego wciąż zdarzają się takie sytuacje, że nagle taki gracz gdzieś nam znika.

[Adrian] Na minus – Tatum miał tak fatalną skuteczność, a pomimo tego zdecydował się na 17 rzutów – matko boska… Gdyby połowę z nich oddał koledze… Kłopoty zdrowotne nas nie opuszczają – z zawodników poza składem w sumie można by zestawić prawie wyjściowa piątkę.

[Timi] No i tak spore pole do popisu oddał kolegom, bo jednak zaliczył 10 asyst w drodze po swoje pierwsze triple-double w karierze. Te rzuty, które oddawał nie były zresztą złe –  tym razem zabrakło po prostu skuteczności, do której ostatnio nas przecież przyzwyczaił, więc ja mu ten mecz wybaczam. Tym bardziej, że zrobił też swoje na tablicach.

[Adrian] Mecz z Suns, czyli jednym z najlepszych aktualnie zespołów w NBA i znowu gramy tak, że ręce składają się do oklasków. Obrona, obrona i obrona. No kurcze – na tym etapie właśnie tak powinniśmy grac z każdym przeciwnikiem. W żadnej kwarcie Suns nie rzucili więcej niż 28 oczek, a ta 16 w drugiej kwarcie zrobiła nam mecz.

[Timi] Nie odbieram Celtom ważnego zwycięstwa – bo bardzo się z niego cieszę, tym bardziej że wciąż gramy bez kilku bardzo ważnych dla nas zawodników – ale jednak widać było, że Suns grają w back-to-back, a Celtics mieli nie jeden, a dwa dni przerwy. W tak intensywnym sezonie jak ten to robi ogromną różnicę.

[Adrian] Zgoda – grali w b2b, ale w wieku emerytalnym to tam jest tylko CP3. Taki Booker ma 24 lata, w meczu z Philą zagrał 29 minut, a z nami 25 – nie bardzo widzę możliwość śmierci z przemęczenia. Podróż też nie była wielogodzinna, bo to przecież zaledwie 60-70 minut w powietrzu – wsiadasz do samolotu, zjesz posiłek, popatrzysz w  twitterka i wysiadasz.

[Timi] Jasna sprawa, ale przy takim natężeniu tych meczów to jednak każdy back-to-back odczuwa się inaczej. Tym bardziej, że przecież gadaliśmy już kiedyś o tym, jakie są problemy ze spaniem przez testy covidowe. Ogólnie a propos tego to Ainge kilka dni temu zdradził, że w Bostonie nadal nie ma wymaganej liczby 85 procent zaszczepionych zawodników i członków sztabu, by znieść niektóre obostrzenia. Trochę to dziwne, że niektórzy nadal się wstrzymują, choć pytanie czy to jakieś indywidualne obawy, czy jednak powód jest jakiś inny.

[Adrian] Na plus – takiemu Kembie, to kibice Celtics są w stanie wybaczyć dużo, nawet bardzo dużo. 32 punkty przeciwko CP3 mówi samo za siebie. Tristan był wyraźnie lepszy na deskach od Aytona i to niezmiernie cieszy. Swoje dołożył Marcus Smart, a Romeo był fajnym plastrem, który robił bardzo dużo dobrego po bronionej stronie parkietu.

[Timi] Wielkie słowa pochwały dla Kemby, bo to był jeden z najlepszych jego meczów odkąd pojawił się w Bostonie. To nie tylko świetny scoring, ale fantastyczna postawa w obronie, gdzie sam wymusił aż trzy faule Bookera, który w tym meczu wyleciał przecież z boiska za sześć przewinień. Zresztą to, jak ładnie żeśmy go nakryli czapką w tym meczu – ogromne brawa.

[Adrian] Na minus – coś się nam zawiesił Jayson Tatum, bo to kolejny mecz, gdzie skuteczność jest kompletnie nieakceptowalna. Trochę chaotyczny mecz Parkera, niby zagrał podobnie jak poprzednio, ale jakiś taki zagubiony pomiędzy stronami.

[Timi] Skuteczność rzeczywiście nieakceptowalna, ale Tatum bardzo może podobać się tym, że naprawdę robi różnicę w innych aspektach. Dołoży naście zbiórek, rozda 6-10 asyst, postara się w obronie. Tego właśnie oczekujemy od zawodnika, któremu danego dnia nie idzie.

[Adrian] Porażka z Nets i to 3 w tym sezonie. A była możliwość wygrania i to spora. Już pomijając to jak się w pewnym momencie zawiesiliśmy i pozwoliliśmy im zdobyć kilkanaście punktów bez odpowiedzi, to w samej końcówce 3 kluczowe straty – dwa razy Tatum, a raz Smart podaje do ławki rezerwowych. No szkoda – to było do wyjęcia.

[Timi] Kolejna niestety tego typu akcja Smarta w końcówce, która gwarantuje mu miejsce w Shaqtin a Fool, no ale zdarza się nawet najlepszym. Gdyby zresztą Fournier został tam w rogu to miałby idealną pozycję na trójkę – widać jednak po tym, że ta drużyna naprawdę skorzystałaby na choćby kilku meczach razem. Albo nawet na kilku godzinach treningu. Dobra wiadomość jest taka, że i Williams III, i Brown przed meczem całkiem mocno trenowali, więc ich powrót powinien być już za rogiem.

[Adrian] Na plus – Pritchard dał taka zmianę i miał takie gorące rączki, że aż nie mogłem uwierzyć. Nic sobie nie robił z przeciwników. Tatum odkupił wszytskie winy nieskuteczności z poprzednich spotkań, a Smart gdyby tylko nie przyceglił tak zza łuku, miałby mecz perfekcyjny.

[Timi] Pritchard w sumie nie od dziś imponuje swoim zasięgiem, ale tutaj naprawdę można było łapać się za głowę po kolejnych jego trafieniach. Baliśmy się, że nam przygasł i trafił na tzw. rookie wall, a tymczasem to już piąty kolejny jego mecz z co najmniej 10 punktami, a to najdłuższa jego taka seria jak do tej pory w karierze.

[Adrian] Na minus – Fournier wrócił do składu, dokładnie tak jak do niego wszedł – same pudła. Najsłabszy mecz Parkera w Bostonie i niestety – widać, że on nie grał i jest nieprzygotowany, więc pociechę naprawdę będziemy mieć może w przyszłym sezonie. Stevens – jaki jest sens wpuszczać Edwardsa? Nie wiem – pewnie nikt nie wie – 1 maja jest raz w roku i w poprzednim meczu tę pule wyczerpał Waters.

[Timi] Miejmy nadzieję, że Fournier już meczu żadnego nie opuści, bo jeśli tak mają wyglądać jego powroty… Co do Edwardsa, to jeśli on ma mieć jakąś rolę, no to właśnie takiej mikrofalówki, czyli kogoś, kto zaraz po wejściu na parkiet trafi jeden-dwa rzuty i da jakiś sygnał do ataku. Szkoda tylko, że to mu się udało w tym sezonie chyba tylko w jednym meczu.

[Adrian] Wiemy już, jaką ofertę przedstawił Uniwersytet w Bloomington, czyli popularni Indiana Hoosiers. To 70 mln dolarów płatne w 7 latach – czyli rekordowe w NCAA 10 mln za każdy rok. Robi to wrażenie, bo Brad stałby sie od razu najlepiej zarabiającym trenerem w lidze akademickiej.

[Timi] Czyli ogromna kasa i chyba nawet większa niż to, co Brad dostaje w Bostonie. Oficjalnie nie wiemy, ile to jest, ale skoro przy pierwszym kontrakcie razem z żoną (która jest jego agentką) wynegocjowali 3.7 miliona rocznie (22 miliony na sześć lat), no to raczej nie doszli jeszcze do poziomu dziesięciu milionów. Wiemy natomiast, jak długo Brad jest jeszcze pod umową z Bostonem – to aż sześć kolejnych sezonów. I dobrze wiedzieć, że do NCAA się z powrotem nie wybiera.

[Adrian] Danny zadbał, żeby Stevens zbyt szybko z Bostonu nie odleciał. Kolejnych 6 sezonów to jest naprawdę dość niespodziewana długość w NBA, bo nie wiem czy którykolwiek inny trener ma jeszcze tak długo obowiązującą umowę. Wysokości kontraktu nie znamy, ale można wyciągnąć wniosek, że nie jest to 10 mln dolarów za sezon, tylko mniej. Przecież Hoosiers nie składaliby gorszej oferty, niż jego aktualna umowa. Skoro długość kontraktu przebili o rok, to wartość też pewnie o jakieś 2 miliony za sezon.

[Timi] W sumie te nasze umowy ze Stevensem od początku wyglądały na dość długie w porównaniu do innych kontraktów trenerskich i pod tym względem nadal nic się zmienia. Po prostu co trzy lata przedłużamy ten jego kontrakt o kolejne sezonu, aż w końcu doszło do tego, że teraz ta umowa obowiązuje przez sześć kolejnych sezonów. Natomiast ta oferta Hoosiers to było coś, co Stevensa naprawdę mogło do powrotu przekonać – tym bardziej że to jest jednak człowiek z Indiany, więc praca na tym właśnie uniwerku to na pewno jest jego marzenie. Także ja podejrzewam, że to się kiedyś może stać, choć pytanie czy i kiedy znudzi się Stevensowi życie trenera w NBA, bo chyba tylko wtedy zdecyduje się na powrót do NCAA.

[Adrian] Czy się znudzi NBA? Nie wydaje mi się, bo to jednak zupełnie inne dyscypliny sportowe. Na Uniwerku nigdy nie wiesz jaki skład będzie w przyszłym sezonie – ilu utalentowanych zawodników skorzysta z zasady „one and done”. W NBA jednak masz pewność, że tych najbardziej utalentowanych będziesz prowadził wiele sezonów i nie martwisz się, że z dnia na dzień możesz zostać z niczym. Był w NCAA i wie czym się to je, a NBA to też i inny poziom adrenaliny. Zupełnie innym wyzwaniem jest przygotować drużynę na LeBrona, niż na najbardziej utalentowanego zawodnika z Duke czy Kansas – z którymi nota bene możesz się nie spotkać przez kilka lat.

[Timi] Jasne, to wszystko prawda, ale Stevens też się przecież w NCAA doskonale odnajdywał – zna realia, wie jak to działa i odnosił tam już sukcesy, więc „na starość” – kiedykolwiek by to miało być – powrót do tego może być kuszący.

[Adrian] Coraz ciemniejsze chmury nad Brooklynem – rozmawialiśmy o zakończeniu kariery przez Aldridge’a, a teraz z powodu kontuzji wypada Durnat na nieokreślony czas, oraz Harden – tylko on wypada do końca sezonu zasadniczego. Było źle, a teraz jest fatalnie. W takich warunkach, nie da się zbudować defensywy, oraz odpowiednio przygotować na PO.

[Timi] Łącznie siedem meczów rozegrała wspólnie ta wielka trójka, a każdy z nich opuścił już co najmniej 10 spotkań. I wygląda na to, że do startu playoffs mogą już ze sobą nie zagrać. I niby to są ciemne chmury, ale z drugiej strony pomyśl sobie, że oni pomimo tych wszystkich problemów i tak mogą skończyć sezon jako numer jeden na Wschodzie.

[Adrian] Jeśli chodzi o RS, to nawet osłabieni, mają zespół wręcz stworzony żeby wygrywać – natomiast w PO rotacja się zawęzi i tutaj mogą pojawić się spore kłopoty. Jedno jest pewne – PO na Wschodzie będą najciekawsze od lat!! NYK w tabeli nam ucieka, a goni Bucks, do których w tabeli tracą już tylko 2 zwycięstwa – taka sytuacja jest w czwartek. Środek się zagęszcza, a  już było i tak bardzo gęsto. Musimy gonić, bo chyba nikt w pierwszej rundzie nie chciałby trafić od razu na Bucks. Być może wszystko rozstrzygnie ostatni mecz sezonu zasadniczego, gdzie spotkamy sie z Knicks.

[Timi] W sumie to ta czołówka Wschodu wyrównała się na tyle, że w pierwszej rundzie nie ma w tej chwili „łatwych” oponentów. Nam to trzecie miejsce uciekło chyba już za mocno, ale czwarte jak najbardziej jest w zasięgu i trzeba zrobić wszystko, by udało się je zająć. A nie będzie łatwo, bo Knicks są ostatnio w naprawdę dobrej formie, czego się kompletnie nie spodziewałem – tymczasem udało im się złapać wiatr w żagle w idealnym momencie rozgrywek.

[Adrian] Takiej formy NYK chyba nikt się nie spodziewał, a takiego Julka to już w ogóle. Miał być dziurą w obronie, tymczasem Thibs wyciągnął z niego wszystko co najlepsze, wady zamaskował i ma niesamowitego lidera. Nawet nie chce mi się liczyć, ile razy w Tygodniku pisałem, że chciałbym go w Bostonie. 

[Timi] Niekoniecznie nawet zamaskował wady – po prostu Randle ciężką pracą większości swoich wad się pozbył. Oczywiście ogromna w tym zasługa także Thibodeau, który znalazł dla niego znakomite miejsce na parkiecie – coś jak Noah w Chicago, który swego czasu był przecież całkiem wysoko w głosowaniu na MVP – ale i tak największe słowa uznania należą się zawodnikowi, że potrafił zrobić tak duży krok naprzód.

[Adrian] Wiemy już kiedy w tym roku rozpocznie się wolna agentura – nastąpi to 2 sierpnia o godzinie 18 czasu wschodniego, czyli o północy u nas. Oznacza to ni mniej ni więcej, że tak do 2 godziny w nocy posiedzimy przed Twitterem i będziemy śledzić doniesienia Wojnarowskiego i Charani.

[Timi] I pewnie przez te dwie godziny dowiemy się wszystkiego, co najważniejsze. Dużych fajerwerków jednak raczej nie będzie, bo miało być sporo ciekawych nazwisk, a tymczasem jedno po drugim poschodziło z rynku, podpisując przedłużenia kontraktów. Więc ja w sumie latem bardziej czekam chyba mimo wszystko na powrót ligi letniej – stęskniłem się mocno!

[Adrian] E tam – Summer League fajna sprawa, ale pomimo tego, że wiele nazwisk poschodziło z rynku, to wymiany nadal są możliwe – jak do tego dodasz wolnych agentów, gdzie zespoły muszą robić pod nich miejsce w Salary – to może być bardzo ciekawy dzień, a w sumie długi weekend nam NBA zafunduje. Nie wyobrażam sobie, żeby Lakers stało bezczynnie, gdy Schroeder będzie szukał dużego kontraktu. CP3 wcale nie musi zostać w Phoenix, a Conley w Utah. Co zrobi Lowry i DeRozan? Może znowu gdzieś połącza siły? Co sie stanie z Kembą? No ja już nie mogę się doczekać.

[Timi] No okej, wymiany jak najbardziej, ale tu nigdy nie masz pewności, a jednak jak połowa ligi wchodzi na rynek – a bywało tak w poprzednich latach – no to wtedy się dopiero dzieje. Więc ja mimo wszystko w tym roku jakichś wielkich fajerwerków się nie spodziewam, natomiast będzie miło, jeśli się pomylę – a NBA znów stać na to, by wszystkich zaskoczyć, tak jak udaje się jej to co roku.