#208 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA.  Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] O ASW za bardzo nie pogadamy, bo rok rocznie bojkotuję mecz – rzuciłem okiem tylko na konkurs wsadów… no i znowu okradli Arona Gordona. Pecha ma chłopak, bo to drugi raz go okradli. Szkoda, bo on ma to coś, co sprawia, że ten konkurs wsadów chciało się oglądać.

[Timi] Ja oglądam głównie dla naszych, a tak się składa, że od lat co roku mamy co najmniej jednego reprezentanta:) I w tym roku się nawet dobrze bawiłem w czwartej kwarcie. Raz że wreszcie im się chciało, a dwa że nie było żadnych przerw na reklamę! 15 minut koszykówki na bardzo fajnym poziomie, które „w realu” trwało około 40 minut. Co do konkursu wsadów – nie wiem kto posadził Dwayne’a Wade’a w jury, ale można się było tego po nim spodziewać:)

[Adrian] Jedyny mecz w tym Tygodniku – czyli wyjazd do Soty. Sota w stanie reorganizacji, bez KATa, ale aż tak łatwo nie było. Kemba z opuchniętym kolanem dostał wolne, a reszta musiała to ogarnąć. Przegraliśmy tylko 3 kwartę i to jednym punktem, ale męczyliśmy się chwilami. Ważne jest zwycięstwo, jak to powiedział w pomeczowej pogadance Tommy – po ASW musieli trochę odrdzewić się.

[Timi] Jasne że tak, ale to mimo wszystko było bardzo pewne zwycięstwo – przynajmniej ja ani przez chwilę nie drżałem o wynik i choć czasem była czkawka to jednak koniec końców Celtics efektownie i efektywnie załatwili sprawę.

[Adrian] Na plus – czterech zawodników ze zdobyczami 25 pkt i więcej – pierwszy raz od ponad 60 lat. Dokładniej 60 lat i 32 dni, to naprawdę szmat czasu i to w Bostonie, gdzie tych mistrzowskich drużyn było naprawdę sporo po drodze, a ta składa się w większości z młodych zawodników. No i wspomnieć trzeba kolejny raz o pewnym Niemcu, który gra jak z nut, jak ze snu był ten mecz.

[Timi] Takie mecze zdarzają się niezwykle rzadko, nie tylko w Bostonie, ale ogólnie w NBA. Najbardziej trzeba chwalić Theisa, bo to był pod wieloma względami najlepszy w jego karierze mecz, ale też mógł się znów podobać Hayward, który kolejny już sezon wymiata przeciwko Wolves i notuje bardzo dobre zawody.

[Adrian] Na minus – no oczywiście, że ławka rezerwowych. Można ją zaorać, pewnie nikt nie zauważy różnicy – w sześciu trafili 2  rzuty z 16, zanotowali 10 strat – plus taki, że zebrali 15 piłek. Tylko graliśmy z Wilkami, które kopią się w tym sezonie po głowie, a dodatkowo grali bez Townsa.

[Timi] Na tle takiego rywala ta ławka powinna wyglądać dużo lepiej, ale niestety już do takich występów się przyzwyczailiśmy…

[Adrian] Boston Celtics ogłosili, że numer z jakim grał Kevin Garnett zostanie zastrzeżony. Do całej ceremonii jeszcze sporo czasu, ale wiadomości takiej spodziewaliśmy się od jakiegoś czasu. Nie ma w tym nic dziwnego, bo Kevin miał ten celtycki błysk w oku. Dał się porwać temu miastu, a potem porywał publiczność i to nie tylko w Bostonie. Miło go będzie zobaczyć w Ogródku, gdy jego numer wjedzie pod dach hali.

[Timi] Myślę że Celtics trochę czekali aż Wolves zrobią to jako pierwsi, ale władzom Minnesoty i KG od lat nie jest po drodze, więc koniec końców Celtowie postanowili, że pierwsi wyjdą z inicjatywą. I bardzo dobrze, bo duch KG nadal unosi się w TD Garden. Z jego dołączeniem do klubu zmieniło się wszystko. Ciekawe jednak czy ktoś jeszcze z tamtej mistrzowskiej drużyny doczeka się zastrzeżenia koszulki – w teorii kolejny jest Ray Allen, ale biorąc pod uwagę okoliczności rozstania to szanse są raczej małe. Wszyscy inni jednak mają za ubogie resume.

[Adrian] Przy okazji – o KG powstaje film dokumentalny, jak zauważyłem na TT, to w drugiej połowie roku wyemituje go Showtime. O jakość można być spokojnym, tam dokumenty są na naprawdę niesamowitym poziomie. No a wiemy, że Kevin ma taką osobowość i takie gadane, ze to na pewno będzie niesamowicie ciekawy materiał. Wracając, komu jeszcze wciągnąć numer pod dach z tamtej ekipy – no to mam podobne zdanie, Ray Ray sam sobie zaszkodził, a reszta była tylko tłem, istotnym i bardzo pomocnym, ale tłem.

[Timi] Wywołałem wilka z lasu, bo pojawił się temat Raya Allena i jak to stwierdził Danny Ainge – on akurat już „wybaczył” mu przejście do Miami, ale ponoć są jeszcze w organizacji tacy, którzy nadal mają mu to za złe. Zresztą te relacje między Big Three są mocno schłodzone – Pierce i Ray jeszcze jakoś tam się dogadują i nawet czasem widują na przestrzeni ostatnich lat, ale KG nadal mocno trzyma zadrę. Ciekawe czy to kiedyś przeminie.

[Adrian] Danny mu wybaczył, bo jest przy okazji Biskupem zgromadzenia Mormonów w swojej miejscowości. Dziwne, żeby nie stosował w życiu tego o czym sam naucza. No dobra – może nie dziwne, bo przecież znamy z naszego kraju przypadki ekstremalnej hipokryzji wśród  dostojników kościelnych. Nieważne, zostawmy temat wiary – Danny wybaczył, ale Wyc ma najwięcej do powiedzenia, a on biskupem nie jest. Myślę, że tam jeszcze wiele lat będzie sytuacja patowa, jeśli chodzi o wybaczenie Rayowi tego co zrobił.

[Timi] Na pewno nie można powiedzieć, że „to tylko koszykówka”, natomiast przy okazji ceremonii Garnetta będzie kolejna okazja, aby ten topór jednak zakopać – jeśli wtedy do tego nie dojdzie to potem już w zasadzie nie będzie jak tego zrobić. Mi już w sumie też chyba przeszło, no ale jednak dla KG czy Pierce’a czy ogólnie osób z organizacji to jest jednak troszeczkę inny stopień.

[Adrian] Przed sezonem zastawiałem się – po kiego uja Cavs zatrudnili dziadka Beileina. Teraz oni sami doszli do wniosku, ze to kompletnie nie ma sensu, bo starego psa nie uczy się nowych sztuczek. Obie strony pracują nad rozwiązaniem kontraktu, no cóż – Cavs chcą zaoszczędzić, a dziadzio pobrać zasiłek przedemerytalny. Następcą ma być jego asystent – J.B. Bickerstaff – którego nadal w Memphis nie wspominają miło. Nie wiem czy to dobry kierunek, ale na pewno lepszy niż był.

[Timi] Cavs trochę nie zrozumieli, że jak już zatrudniać kogoś z NCAA to bardziej młodziaka jak Stevens – choć byli tacy, którzy próbowali iść śladem Celtics i też się zawiedli… Bickerstaff ponoć docelowo miał tak czy siak objąć stanowisko pierwszego trenera, ale w Cleveland zakładali, że to nastąpi po paru latach z Beileinem, a nie po kilku ledwie miesiącach.

[Adrian] Jednak pojawiają się raporty, że Bickerstaff wcale nie jest tym trenerem docelowym. Jego rola w Cavs ma być taka jaka była, czyli asystent.  Pojawiają się jakieś nazwiska, ale zobaczymy w lipcu co z tego wyjdzie. Nie zapominajmy, że w Cavs nigdy nie buduje się drużyny z sensem. Mają szczęście w Drafcie, ale reszta… co by nie mówić, taki potencjał jakim był LBJ wykorzystali tylko raz, jeden jedyny raz.

[Timi] No nie buduje się, już kiedyś mówiłem że tam kibice mogą jedynie liczyć na szczęście w drafcie. Swoją drogą pojawia się istotne pytanie: czy LeBron James był najlepszym w historii Cavs trenerem oraz generalnym menedżerem?:) Patrząc na losy Cleveland pod jego nieobecność (czy to za pierwszym razem gdy odszedł do Miami, czy teraz)… jest to całkiem prawdopodobne.

[Adrian] Bo ja wiem – gdyby tam miał ktoś jaja (jak w Miami miał Pat), to pewnie Cavs cieszyło by się nie z jednego, nie z dwóch, nie z trzech… Przecież w Miami LBJ po roku też domagał się zwolnienia Spo, bo chciał mieć kumpla na ławce trenerskiej, ale Pat w gabinecie mu powiedział, że prędzej można oczekiwać na Florydzie zasp śnieżnych na wysokość dachu, niż przyzwolenia na wtrącanie się w jego kompetencje. Zobacz jak miękko Miami wylądowało po odejściu LBJ, a pamiętać też trzeba, że Bosch zakończył karierę w najmniej oczekiwanym momencie. Wystarczy porównać sobie bilanse Miami i Cavs bez LBJ – przepaść. Niech będzie, że GMem był znośnym, ale trenerem fatalnym.

[Timi] Okej, ale mimo wszystko i tak najlepszym jakiego Cavs mieli! Zresztą oto mi właśnie chodzi: przykład Miami pokazuje, że można po odejściu LeBrona upaść na cztery łapy jeśli ma się w klubie kompetentne osoby. Tymczasem w Cleveland od zawsze wszystko kręciło się wokół LeBrona, no i przyniosło im to ten upragniony tytuł, ale w tym momencie Cavs znów wracają na margines.

[Adrian] Gar Forman najprawdopodobniej pożegna się ze stanowiskiem GMa Chicago Bulls. Wielu o tym marzy, dosłownie wiele milionów kibiców Byków o tym marzy. To jeden z najbardziej znienawidzonych działaczy w lidze. Tyle razy już był jedną nogą poza Chicago, ale zawsze coś go ratowało – a to jedna dobra wymiana, którą ktoś mu zaproponował, a to wybranie Fina w Drafcie. No, ale chyba koniec dobrej passy własnie nastąpił, bo Chicago szuka następcy.

[Timi] Dziwne że tak późno, ale trzeci kolejny sezon bez playoffs wreszcie przelał chyba czarę goryczy… To pierwszy krok ku temu, aby w Chicago wreszcie nastały lepsze czasy.

[Adrian] Okres po Trade Deadline bardzo lubię, bo zawsze jakieś fajne ciekawostki wypłyną z gabinetów. Otóż okazuje się, ze Orlando bardzo mocno handlowało Aronem Gordonem. Chcieli oni bardzo pozyskać D’Lo z GSW i tam mieli nadzieję popchnąć Gordona. Nic z tego nie wyszło, bo oferta z Soty była zwyczajnie lepsza. Sam Aron wydaje się, że pewnego pułapu nie przeskoczy i zawsze będzie zawodnikiem na maksymalnie 17 pkt i 7 zb. Pewnie latem będą nim dalej handlować.

[Timi] Ale ten pułap nie jest wcale taki zły, zresztą mnie się wydaję, że Clifford nie do końca poprawnie wykorzystuje umiejętności Gordona, który od początku kariery porównywany był do młodego Blake’a (atleta latający nad obręczami) i w takiej roli powinien grać dużo częściej, bo dzięki temu można by w oczywisty sposób wykorzystać jego potencjał. Ja nie miałbym nic przeciwko gdyby Celtics gdzieś tam się zakręcili, choć raczej nie będzie czym handlować.

[Adrian] Pułap zły nie jest, ale… on ma kilka wad. Pierwsza z nich to słabiutka w tym sezonie skuteczność zza łuku – bywało lepiej. Druga – to słaba skuteczność ogólna, jak na kogoś kto jest takim Gryfem 2.0. Z osobistych też tyłka nie urywa. Zgadzam się, że oni go fatalnie wykorzystują, oraz jest jeden plus – to kontrakt, który jest degresywny. Teraz miał  prawie 20 mln, ale latem to już będzie tylko 18, a za dwa lata 16. 18 mln w przychodzącym, to oddać trezba jakieś 13 mln – teoretycznie jest to do ogarnięcia, ale ja nie wiem czy on jest nam potrzebny. Aron fajny chłopak, ale Daniel lepiej ogarnia nam rzeczywistość pod koszem.

[Timi] Bo tak skuteczność wynika właśnie ze złego wykorzystania jego skillsetu, a on miałby właśnie warunki do tego, by w Bostonie być trzy razy lepszym Theisem. To nie jest spot-up shooter, którym możesz grać obok dwóch innych bigów tak jak robią to w Orlando. Z tego też powodu ja trzymam go na swoim radarze, tym bardziej, że jemu we wrześniu stuknie dopiero ćwierćwiecze, więc wpasowuje się w ten timeline Celtów całkiem nieźle.

[Adrian] Trzy razy lepszym Theisem? Ale w jakim elemencie? Bo jak chcesz mi wmówić, że również w obronie – to musimy porozmawiać  o szkodliwości narkotyków. Ja Arona bardzo lubię, zresztą od Draftu w którym on przybył do NBA zaczęła się moja aktywność jako piszącego na tej stronie. A Gordona właśnie, typowałem jako tego, którego Danny wybierze. Poszedł odrobinę wyżej, a my wybraliśmy lepiej, bo Mądrzej ;) Natomiast ja go nie widzę jako następcy Daniela – kompletnie tego nie widzę.

[Timi] Nie mówię że to jest ten sam typ gracza, ale uważam że jakby Gordona wsadzić do Bostonu w miejsce Theisa to drużyna mogłaby wskoczyć na kolejny poziom. Obrona – okej, tutaj Theis zaskakuje, natomiast Gordon potrzebuje zespołu, który nie będzie wsadzał mu piłki do rąk i oczekiwał że ten coś sobie z tego stworzy, bo to nie jest po prostu taki typ gracza. Z tego też powodu uważam, że Celtics to byłoby fajne miejsce dla Gordona, aby spróbować wreszcie ogarnąć swoją karierę. No i podkreślę jeszcze jedną rzecz: mieć w zespole kogoś takiego jak Daniel Theis za takie pieniądze to ogromny skarb.

[Adrian] Ja bym nawet był wstanie go zaryzykować, pod warunkiem, ze nie wywalałbyś ze składu Theisa. Gordon to czwórka, której tak naprawdę nie mamy i on by się tam idealnie wpasował na 25-30 minut na mecz. Pewnie byłyby jakieś ustawienie gdzie wskoczyłby na piątkę, ale to margines. Pozostaje tylko kwestia, co ewentualnie oddać za Arona, żeby był wilk syty i Orlando zadowolone. Nie bardzo to widzę…

[Timi] A ja nie mówię wcale, że Gordon to jest jakiś kandydat do transferu, ale że fajnie byłoby gdyby to Celtics odratowali jego karierę. Patrząc tymczasem na kolejne znakomite występy Theisa to nie ma mowy o żegnaniu się z Niemcem.

[Adrian] Lakers zwolnili DMC, bo chcą zrobić miejsce dla Kiefa. To, że Kief wybierze LA było dość oczywiste, bo będzie mieszkał koło brata, a wiemy, ze oni są chorzy na tym punkcie. Natomiast czy Boston powinien zainteresować się Cousinsem i to niekoniecznie w kontekście tego sezonu, a kolejnego. Wiemy, ze w 2018 zanim DMC dołączył do GSW, to jednak Danny sondował czy niesforny środkowy chciałby zagrać dla Bostonu. Nie wydaje mi się, żeby on w tym sezonie był przydatny, nawet jak wróci, ale zamiast Poiriera to jest zdobycz bez zastanowienia, a może nabierze rozumu tak jak Howard go nabrał po latach klęsk i niepowodzeń.

[Timi] No zwolnili, ale on nadal zostanie blisko klubu – zresztą w tym sezonie najprawdopodobniej i tak nie zagra. Ja nadal bym go nie tykał, bo nic się w jego kwestii nie zmieniło, a kolejna kontuzja sprawiła, że trzymałbym się od niego jeszcze dalej.

[Adrian] Houston postanowił zrezygnować z grania centrem, oraz zatrudnić tylu skrzydłowych ile tylko można. Na 10 dniową umowę zatrudnili Jeffa Greena – co zrozumiałe, bo musza sprawdzić jak on wygląda fizycznie, bo przecież jakiś czas nie grał. Ploteczki mówią, że wygląda dobrze, nie zapuścił się prze te 2 miesiące  i zostanie. To nie jedyny nowy skrzydłowy w drużynie, bo San Antonio zwolniło z umowy Carrolla i on także znajdzie miejsce w Rakietach. Tu trochę jestem zaskoczony, bo Karolek w tym sezonie wyglądał dramatycznie słabo, ale na bezrybiu i rak ryba.

[Timi] Green też nie grał jakoś super, wszak nie bez powodu Jazz bez żalu się z nim pożegnali. Rockets łapią wszystko to co pojawia się na rynku, ale Green i Carroll to według mnie melodia przeszłości i szumu w Houston nie zrobią. Za to największe chyba nazwisko z rynku zgarnęli już Los Angeles Clippers, bo mają dodać do składu Reggie’ego Jacksona, który porozumiał się z Pistons w sprawie buyoutu. Ktoś taki dużo lepiej pasowałby do Lakers czy nawet 76ers, biorąc pod uwagę że wchodzi do drugiego unitu obok Lou Williamsa, natomiast dla LAC to i tak zwycięstwo przynajmniej pod tym względem, że Jackson nie zagra dla LAL.

[Adrian] Clippers mocno grają na nosie Lakers, którzy to szukają rozgrywającego od lipca i nadal nic. Rondo częściej w szpitalu niż na parkiecie, a nawet jak już gra – to forma wakacyjna… Dla LAC to idealna opcja, natomiast nie wiem czy dla Jacksona też, no ale to już jego zmartwienie. Doc dostał kolejny element układanki. Zadanie ma naprawdę trudne, bo tych elementów jest na tyle dużo, że śmiem twierdzić iż połowa do siebie nie pasuje.

[Timi] Dokładnie tak, chociaż to też pokazuje, że LAC naprawdę idą na całość i teraz pytanie czy Doc będzie w stanie to wszystko sprawnie poukładać. Myślę jednak, że w tej chwili największy problem Clippers to zdrowie George’a, który miał świetny początek po powrocie, ale ostatnio znów pojawiły się problemy i nie wygląda to najlepiej. W zeszłym sezonie to był jednak jeden z najlepszych graczy w lidze i Clippers potrzebują go w pełni zdrowia i w wysokiej formie, aby rzeczywiście zameldować się w finałach.

[Adrian] Clippers zorganizowali naprawdę świetną ekipę, bo przecież Mook tez im się przyda w PO z jego doświadczeniem i charakterem. Problem w tym, że kilku z nich jest prześladowanych przez urazy i kontuzje – bo George to raz, Beverly to dwa, teraz doszedł Reggie, a i Leonard wciąż narzeka na ból. Niby LAC weszło grubo, ale jednak ciężko będzie z tego zbudować monolit. Doc przyjacielem zawodników jest, ale taktycznym mózgowcem już nie.

[Timi] Od tego ma całkiem przyzwoity sztab ludzi – on jest przede wszystkim od tworzenia monolitu, a fakt faktem, że bywały już w tym sezonie problemy pod tym względem, bo różne głosy dochodziły z szatni Clippers. Postrzegam jednak LAC jako zespół weteranów, który przez sezon regularny przechodzi troszeczkę obok – oni nadal są topowym zespołem w lidze, ale akurat Leonard już udowodnił, że jest w stanie w fazie play-off znaleźć ten pstryczek, dzięki któremu drużyna wejdzie rzeczywiście na wyższy poziom. Jeśli zdrowie pozwoli…

[Adrian] Przerwa na Weekend Gwiazd oznacza w NBA krótki odpoczynek przed ostatnią prostą do końca Sezonu Zasadniczego. Za nami ok 55 meczów, do końca ok 27 – 66% RS już rozegrane. Popatrzmy sobie na tabele – najpierw Zachód. Chyba pozostaje jedna niewiadoma – czy Memphis wejdzie do PO. Myślę, że Lakers, Danver, Clippers, Utah, Houston i OKC – już sobie zapewniły PO a ta 8 lokata będzie obiektem sporej walki. Memphis moim zdaniem tego nie obroni – ale też nie wiem czy to Portland zajmie 8 pozycję, bo SAS i jednak Nowy Orlean nie są bez szans.

[Timi] Z drugiej strony Misie mają już teraz kilka meczów przewagi, które koniec końców mogą się okazać decydujące. Wszedłem sobie jednak na dawno zapomnianą przez kibiców Celtics stronę Tankathonu i patrzę, że Grizzlies mają najtrudniejszy w lidze terminarz – na rozkładzie jeszcze starcia z Bucks, Lakers (dwa razy) czy Raptors (dwa razy) i nikt inny z Zachodu aż tak trudno mieć nie będzie.

[Adrian] Aż też spojrzałem w Tankathon i na drugim biegunie są właśnie zespoły Nowego Orleanu i Portland, które maja mieć jedne z najłatwiejszych kalendarzy, a NOLA to nawet najłatwiejszy w lidze. Utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że Miśki tego nie obronią, a to oznacza, że ich pick będzie w Loterii. Jak zleci w okolice 12 wyboru, będę zadowolony.

[Timi] Nie zdziwiłbym się, gdyby NOLA dostała też troszeczkę pomocy niekiedy, bo przecież Zion w fazie play-off to też jest spory zysk dla ligi pod względem marketingowym i nie tylko. Mimo wszystko Misie już nas mocno w tym sezonie zaskoczyły, więc to jest kolejna drużyna, której ja nie skreślam i wierzę, że mimo trudnego kalendarza oni o te playoffs powalczą do samego końca. Byłoby to dla tej młodej drużyny naprawdę fantastyczne doświadczenie, ale też testament dla ich sposobu budowania drużyny, który trzeba w tym momencie mocno chwalić – bo okaże się, że to Grizzlies zameldują się w playoffs szybciej niż Hawks, Wizards czy Bulls, a przecież to Memphis jest w tej trudniejszej konferencji.

[Adrian] Piszesz o zysku dla ligi, bo Zion – a przecież wiemy, że w przyszłym roku Salary ma być mniejsze od prognozowanego z uwagi na to co się w wakacje wydarzyło na linii Chiny – NBA. Niby topór został zakopany i wszystko wróciło do normy i te relacje zostały naprawione, ale jednak pół roku NBA zarabiała 25% tego co powinna z rynku chińskiego – największego na świecie. Czy poszuka tych pieniędzy w USA pchając Ziona do PO? Być może tak – w końcu Ja gra fenomenalnie, ale to za Zionem stoją już olbrzymie koncerny gotowe wyłożyć kolejne miliony dolarów. Co do drugiej kwestii – Memphis jest na Zachodzie, ale tutaj dochodzimy do kwestii kultury organizacji – swego czasu spieraliśmy się ze zwolennikami ostrego tankowania, gdy Boston szedł w  przebudowę. Przebudować, to nie znaczy zniszczyć wszystko, byleby dać sobie szanse na 1 pick. Fajnie jest, gdy wybierasz jako pierwszy, czy trzeci – pod warunkiem, że trafisz na Tatuma a nie na Fultza, że trafisz na Smarta a ominiesz Parkera. Bo na samym końcu i tak bardzo dużo zależy od szczęścia – czasami szczęściem jest wyższy pick, a czasami ominięcie zawodnika, którego karierę zakończyły kontuzje zanim ona się zaczęła. Rób swoje, graj, buduj się, wymieniaj, ale nie przegrywaj specjalnie, bo możesz jak Sota kolekcjonować jedynki w Drafcie i wpierdole na parkiecie.

[Timi] Pytanie na ile to specjalne przegrywanie jest swego rodzaju karmą, która potem wystrzeli ci w pysk właśnie w takim drafcie, gdzie zamiast Tatuma stawiasz na Fultza (no i pytanie na ile to z kolei jest odpowiednie przygotowanie do draftu, choć przecież także Ainge ma na swoim koncie sporo wpadek obok tych dobrych czy bardzo dobrych picków). Za tym wszystkim musi iść jednak jakiś pomysł, a z reguły te dobre pomysły to połączenie kompetencji oraz szczęścia, choć na to szczęście też w dużym stopniu możesz wpływać, stwarzając po prostu odpowiednie warunki do jego zaistnienia.

[Adrian] Danny ma na koncie wpadki, gdy wybierał zawodnika pod pozycję – swego czasu napisałem o tym spory artykuł, gdzie na przykładach pokazywałem, jak się kończy wybieranie w Drafcie pod konkretną pozycję. Kończy się źle – prawie zawsze. Jednak kilka lat temu Danny skończył z takimi wyborami i bierze najlepszy talent, nawet wtedy gdy ma już 5 skrzydłowych w drużynie, albo wystarczającą ilość zbyt niskich rozgrywających. Co ciekawe – NYK właśnie obwieścił światu, że jego skauci będą bacznie obserwować punktujących rozgrywających na najbliższy Draft. Dałbym sobie rękę uciąć, że słyszałem od nich 2 miesiące temu, że mają już dwóch takich zawodników, bo jednego wybrali ostatnio i miał grać jako jedynka, a drugiego dostali z Dallas za Łotysza. Widzisz – oni nadal będą wybierać nie najlepszego dostępnego, a pod konkretną pozycję. Właśnie dlatego czasami takiego Butlera można trafić z 30 pickiem, bo inne drużyny potrzebowały zawodnika na konkretną pozycję, a on na niej nie grał.

[Timi] Jasne, sporo w tym racji, choć wielu było też takich co to wybrani byli z racji największego talentu, a potem się okazywało, że ten ich talent nie był wystarczający i nie przebijali się potem w tych ciasnych składach. Ainge na pewno może pochwalić się całkiem spoko wynikami w drafcie – zawsze mogło być lepiej, ale są i tacy menadżerowie, którzy niemal nigdy nie podjęli dobrych decyzji w naborze. Nie trzeba wcale daleko szukać, wystarczy popatrzeć na kogo stawiał Ryan McDonough, po którym w Suns mogliśmy spodziewać się więcej…

[Adrian] Wschód – czyli to co nas interesuje najbardziej. Toronto jest na 2 miejscu, do którego tracimy 1,5 zwycięstwa., ale czeka nas jeszcze jeden bezpośredni mecz i to w Toronto. Od niego będzie bardzo dużo zależeć, także w piątkową noc 20 marca może rozstrzygnąć się nasza pozycja w tabeli końcowej. Nie dopuszczamy do siebie myśli, ze moglibyśmy uwalić w 1 rundzie, dlatego lepiej mieć HCA w 2 rundzie , gdzie spotkamy się najprawdopodobniej właśnie z Toronto. Drugie miejsce też przybliża nas do pojedynku z Nets w 1 rundzie, a chyba każdy z kibiców Celtics chciałby spuścić łomot Irvingowi. Choć obstawiam, że on poddałby się operacji, lub jakiemuś zabiegowi, byleby tylko nie dostać lania.

[Timi] Przede wszystkim drugie miejsce sprawia, że o Bucks pomyślimy dopiero w finałach konferencji, choć droga tam nie będzie też wcale łatwa. Najważniejsze jednak jest to, że nadal jesteśmy blisko Raptors i to pomimo rekordowej serii zwycięstw kanadyjskiej drużyny. Ogromne więc brawa dla naszych, że wytrzymali to tempo i od początku roku tych wpadek nie było wcale tak dużo. A propos Irvinga –  uraz ramienia już się odnowił, jeszcze w tym tygodniu Kyrie ma odbyć kolejną wizytę u specjalisty. Ja powiem szczerze że ogromnie się zdziwiłem, że on jednak do gry wrócił, ale teraz znów rosną szanse, że to koniec sezonu.

[Adrian] Tak – Irving chyba wypadł na dobre, ale znowu dobiegają głosy, że Durant ostro trenuje od jakiegoś czasu i wygląda  nadspodziewanie dobrze. Dla Nets to dobre informacje – bez Irvinga grają lepiej,a  Durant nie powinien nic zepsuć, gdyby wrócił jeszcze w tym sezonie – co uważam,  mimo wszystko,  za mało prawdopodobne. Raptors niby ma minimalnie trudniejszy kalendarz – im zostało spotkanie z nami bezpośrednie, ale też jedno więcej spotkanie z Bucks. Toronto to jedna z większych niespodzianek – niby mistrz, ale bez Leonarda mieli być 5-7 zespołem Wschodu, a tymczasem grają naprawdę dobrze. No, ale bez Leonarda w PO zawsze grali naprawdę słabo – zobaczymy w tym roku.

[Timi] KD nie wróci, już raz zrobił to zbyt szybko i uważam, że nieważne jak dobrze wyglądałby na treningach to jednak tym razem żadnego podejmowania ryzyka nie będzie. Natomiast co do Raptors to jest jeszcze jedna ważna zmiana u nich, o której nie mówi się tak dużo: Nick Nurse to naprawdę dobry trener, dużo lepszy dla Toronto niż Casey i to jest moim zdaniem człowiek, który znacząco podnosi tę podłogę Raps w kontekście fazy play-off.

[Adrian] Tak myślisz? No nie wiem… mi coś mówi, ze Lowry znowu się osra po kostki. Zresztą – popatrz w jego dokonania z ostatniego PO – on grał na skuteczności niższej niż rok czy dwa lata wcześniej w PO, ale miał dupochron w postaci Leonarda, który  kręcił średnio prawie 31 pkt. Czy Siakam też wykręci takie cyferki? Czy będzie dupochronem dla wszystkich? Absolutnie nie, w RS grają jak z nut, ale moim zdaniem Nurse ich nie uchroni przed klapsami w 2 rundzie PO.

[Timi] Czy uchroni to ci nie powiem, ale na pewno da im większą szansę na zwycięstwo niż Casey, bo jest po prostu dużo lepszym trenerem. Dupochronu w postaci Leonarda nie ma, to prawda, natomiast Siakama stać na wielkie występy i dużo zależeć będzie od tego, na ile on będzie w stanie regularnie te mecze robić w fazie play-off. Leonarda nie zastąpi w stu procentach, więc obrony mistrzostwa się po Raptors nie spodziewam, ale finały konferencji mają cały czas w zasięgu.

[Adrian] Reszta Wschodu, bo rozmawialiśmy tylko o Bostonie – jeśli chodzi o to jakie zespoły wejdą do PO, to moim skromnym zdaniem nic się nie zmieni – Wizards nie dadzą rady przegonić Orlando, czy Brooklyn. Jedyne ważne pytanie – to czy Sixers dogonią Maimi i zapewnią sobie przewagę parkietu w 1 rundzie. To jeszcze słowo o Indianie – po powrocie Oladipo mieli być mega groźni, ale zapomniano i jednym – Dipo podobnie jak Hayward rok temu, potrzebuje dużoooo czasu, żeby być znowu tym samym zawodnikiem.

[Timi] Magic złapali zadyszkę, a Wizards jednak czasami tym atakiem potrafią naprawdę fajnie wygrywać mecze, więc ja mimo wszystko stołecznej ekipy jeszcze nie skreślam. Sixers dużej straty do Heat nie mają, zresztą Miami też ostatnio nie prezentuje się już tak dobrze. Pacers z kolei na własnej skórze przekonują się jak trudno jest z powrotem wprowadzić ważnego gracza do dobrze funkcjonującej drużyny – po powrocie Oladipo wygrali tylko dwa mecze, a w międzyczasie zanotowali sześć kolejnych porażek.

[Adrian] Wizards skreśliłem z powodu kontuzji i wcale mi tu nie chodzi o Głupiego Jasia, ale o takich zawodników jak Hachimura, Wagner czy Bryant – którzy jak na razie opuścili już sporo spotkań, a nadal pełnego zdrowia nie widać. Kompletnie w Wiz ten sezon się nie układa, a mieli szanse zobaczyć, jak wygląda życie po drugiej stronie Ściany. Miami to ciekawy przypadek – zrobili te wymiany, żeby wzmocnić drużynę – tymczasem po dodaniu doświadczonych zawodników, wygrali tylko raz. Niby nie ma co przekreślać tego ruchu od tak na szybko, ale oni przecież nikogo ze składu nie oddali – nikogo grającego i decydującego o sile drużyny. Zobaczymy tę końcówkę sezonu, ale tam może być wyścig żółwi po to 4 miejsce.