#205 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA.  Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Ciężko zacząć ten tygodnik inaczej, niż bezsensowna śmierć Koby’ego. Dlaczego bezsensowna o tym za chwilkę – pogadajmy jak bardzo istotną był on częścią historii Bostonu. Niektórzy nie zdają sobie sprawy, że gdyby nie tacy zawodnicy jak on, czy inni wielcy Lakersi, to nie byłoby tej legendy wielkiej rywalizacji między Celtics, a Lakers. Kochaliśmy go nienawidzić, ale też i każdy z nas go podziwiał – komu nie zakręciła się łezka, gdy po ostatnim meczu Koby powiedział „Mamba out”.

[Timi] Kobe to był taki perfekcyjny dla nas czarny charakter. Uwielbialiśmy go nienawidzić, natomiast wiązało się to z tym, że mało kto mógł dorównać mu woli walki. To właśnie musiałeś w nim szanować – tę walkę, etykę pracy. Nigdy nie zapomnę obrazków po finałach 2010, kiedy spełnił swój cel i osiągnął zemstę. Te obrazki do dziś mnie bardzo bolą, natomiast ta tragedia sprawiła, że ten ból jest teraz jednak dużo inny. Ogromny szacunek dla Bryanta za wszystko co zrobił w NBA oraz w rywalizacji z Celtics, bo rzeczywiście napisał kilka bardzo fajnych rozdziałów. I ogromna szkoda, że już go po prostu nie ma, bo na emeryturze dało się go nawet lubić – tym bardziej, że on dopiero się z tym wszystkim rozkręcał…

[Adrian] Szkoda tych wszystkich projektów w które się zaangażował, jego Mamaba Academy która w sumie stworzył dla swojej córki, która zginęła razem z nim. Pewnie to wszystko będzie kontynuowana, a zadba o to jego żona, żeby pamięć także o ich córce trwała w Los Angeles wiele lat. No a z czysto sportowego punktu widzenia – my w Tatumie widzieliśmy wiele ruchów Koby’ego, a chcieliśmy widzieć ich jeszcze więcej.

[Timi] Pojawiają się różne pomysły jak uhonorować pamięć Bryanta – niektóre lepsze, niektóre gorsze – więc jestem przekonany, że to jego legacy będzie trwało. Będzie też na pewno kontynuowane przez wielu zawodników, w tym także przez Tatuma, bo to jest najlepsze co mogą zrobić teraz gracze: wyjść na parkiet i robić to jak Kobe, tym bardziej że nie było wielu takich, którzy potrafili mu dorównać.

[Adrian] Tak przy okazji – pamiętasz jak przed sezonem LeBron chciał oddać swój numer Davisowi i nie można było już zmieniać numerów – tłumaczenie było takie, że w umowie z dostawcą sprzętu jest konkretna data od której nie ma możliwości zmienić żadnego numeru. Mamy środek sezonu a 10% ligi zmienia numery w których kiedyś grał Koby. Dla mnie to bezsensowna akcja – podoba mi się tłumaczenie Kemby, że raczej zostawi 8, właśnie po to, żeby upamiętnić tragicznie zmarłego kolegę.

[Timi] Każdy upamiętnia jak chce, więc jeśli są tacy co chcą zmienić to niech zmieniają – sytuacja jest wyjątkowa, więc NBA teraz nie ma z tym większego problemu i na coś takiego pozwala. Kemba robi po swojemu i też dobrze, choć akurat Boston i dostępne do gry numery to jest temat na zupełnie inną historię.

[Adrian] Rozmawiamy nie tylko o Bostonie, nie tylko o NBA, czasami też rozmawiamy o życiu. Nic tak nie boli jak śmierć dziecka, a razem z Kobym zginęła trójka dzieci – jego córka oraz dwie jej koleżanki z drużyny – wszyscy zginęli w kompletnie bezsensownej katastrofie, bo jak wskazują raporty policyjne, nagrania z rozmów z kontrolerami lotu – ta katastrofa jest bliźniaczo podobna do Smoleńska. Lot w gęstej mgle, który nie powinien być kontynuowany, nieprzestrzeganie procedur, lekceważenie ostrzeżeń… Kiedy ludzie zaczną wyciągać wnioski z błędów popełnionych przez innych – szczególnie tych śmiertelnych błędów.

[Timi] Tego typu tragedie zdarzają się wtedy, kiedy wszystko co może pójść źle rzeczywiście idzie źle. W tym przypadku było dokładnie tak samo. Sam fakt, że na pokładzie był Kobe, ale też jego córka, jeszcze inne dzieci, kochający rodzice – wszystko to sprawia, że nie jesteśmy w stanie opisać słowami tego co czujemy. Ale jakże mocno zdajemy sobie też wtedy sprawę z kruchości ludzkiego życia. Dla mnie to jeden z tych momentów, kiedy zawsze i wszędzie będę pamiętał gdzie byłem i co robiłem gdy się o tym dowiedziałem.

[Adrian] To już o naszym pierwszym meczu w  tym tygodniu – znowu w osłabieniu i niestety klapsy od Nowego Orleanu. Tradycyjny słaby początek spotkania, od razu poszła słaba druga kwarta – no i na nic nie zdał się zryw w 3 kwarcie. Tak sobie myślę, że tak mógłbym opisać prawie każdą naszą porażkę w  tym sezonie. Pelikany dodatkowo zdemolowały nas na deskach – jednak Tatum i Kanter, to nasi dwaj najlepsi zbierający, a obaj byli w tym meczu kontuzjowani.

[Timi] No trudno wygrywać mecze w osłabieniu, a tym bardziej po takiej tragedii i przy tak słabej ławce rezerwowych. W takim meczu widać było brak Kantera, który jednak tak jak sobie tego życzyłem jeszcze kilka tygodni temu stał się naprawdę ważnym elementem na tablicach i wniósł taki powiew świeżości do Bostonu pod tym względem. Z drugiej strony, dawno nie widziałem tak dobrze zbierającego po swoich własnych niecelnych rzutach gracza jak Zion Williamson. To naprawdę robi wrażenie.

[Adrian] No dawno takiego zawodnika nie było – ostatni pączek, który skakał z taką gracją siedzi teraz w studiu TNT i ma na nazwisko Barkley. Mi jak na razie Zion nie imponuje, bo wraz ze zwiększeniem jego minut na parkiecie spada jego efektywność – tak wiem, że to debiutant, ale też gra w zespole, gdzie dość łatwo kręcić cyferki. Poczekam spokojnie jak się to będzie rozwijać, ale chyba oczekiwałem więcej.

[Timi] Raz że debiutant, ale jest też jeszcze dwa, że przecież wraca po kontuzji kolana i jest na limicie minut, a to jednak mocno utrudnia mu zgranie, co jest trzecim elementem – w zasadzie z marszu wskakujesz w drużynę, która nagle musi troszeczkę inaczej zacząć funkcjonować, a przecież Pelikany przed jego debiutem naprawdę zaczynały grać solidny basket. Więc mimo wszystko jako kibic Pels byłbym optymistą, bo wygląda to całkiem fajnie, a powinno być tylko lepiej.

[Adrian] Ten limit minut to szybko został zniesiony, bo w bodajże już czwartym meczu po powrocie, a właściwie to po debiucie zagrał 30 minut. Właśnie dlatego ja tu wyczuwam sporą ściemę z tymi limitami, ostrożnością… Po takim urazie limit minut, to obowiązywał gwiazdy przez tygodnie a nie dwa mecze. Moim skromnym zdaniem – ten limit minut to wymyślili jako alibi, gdyby Zion nie wypadł zbyt dobrze. Ja na miejscu kibiców NOLA drżałbym o jego zdrowie, bo zdrowy Zion faktycznie może rozwinąć się w potężnego zawodnika, tylko czy będzie mu dane? W końcu klątwa 7 lat…

[Timi] Klątwa klątwą, natomiast myślę, że David Griffin to jest na tyle mądry gość, że będzie potrafił o tego Ziona zadbać w odpowiedni sposób. Strach pomyśleć co by było gdyby Williamson trafił na sztab medyczny 76ers…

[Adrian] Na plus – Kemba, Jaylen i Gordon, razem zdobyli 78 punktów i ciężko mieć do nich jakiekolwiek pretensje, bo zdobywali je na dobrych i bardzo dobrych procentach. Ciągnęli zespół na swoich barkach tyle, na ile to było możliwe. Osobno o Theisie, bo to był jego naprawdę dobry mecz – 31 minut w których oddał całego siebie. Ma swoje ograniczenia fizyczne, ale tak po prawdzie – chyba nie ma lepszego środkowego w NBA za 5 mln dolców.

[Timi] No trochę tak jest, że ta płaca wynika z tych ograniczeń fizycznych, natomiast z pewnością nie mamy co na Theisa narzekać, bo to od początku sezonu jest po prostu bardzo solidny dla Celtics zawodnik, także w tych elementach, których na pierwszy rzut oka nie widać. Sęk w tym, że to byłby idealny kandydat na back-up, choć fakt faktem, że Niemiec nawet w roli startera wygląda w ostatnich tygodniach naprawdę dobrze.

[Adrian] Na minus – chcesz porozmawiać znowu o naszej ławce rezerwowych i tych ośmiu biedo punktach jakie zdobyli razem? Mi się już nie chce…

[Timi] Mnie chyba też, zresztą tu nie ma już o czym mówić. Ławka jak była tak jest słabością tej drużyny i kolejne kontuzje po prostu bardzo dobrze to uwidoczniły, oby także tym tam na górze w Bostonie, bo to od nich zależy czy cokolwiek się w tej kwestii zmieni – Wanamaker czy Semi pewnego poziomu już nie przeskoczą, a choćby taki Grant Williams na razie nie jest jeszcze w stanie tego zrobić.

[Adrian] Mecz z Miami, czyli taka dość prestiżowa wygrana, bo po pierwsze bijemy się z nimi o 2 miejsce na Wschodzie, a po drugie…. to Miami. Mecz walki, mecz bardzo wyrównany, gdzie tylko pierwsza kwarta to większa przewaga jednej drużyny i na szczęscie była to nasza drużyna. Jeszcze taka uwaga – być może Miami to najgroźniejsza drużyna obok Bucks na Wschodzie, ale my się świetnie z nimi match-upujemy, bo oni też grają niskim składem.

[Timi] Wygrać w Miami zawsze jest dobrze, ale tak szczerze to nam z Heat się bardzo dobrze gra od lat, bo potrafimy na Florydzie wygrywać regularnie. Na pewno ważne spotkanie w kontekście walki o fazę play-off, tym bardziej że Celtics nadal w osłabieniu, ale tym razem to im nie przeszkodziło, bo rezerwowi wreszcie stanęli na wysokości zadania. Szkoda, że nie możemy na to liczyć regularnie… Swoją drogą, nie ma ostatnio łatwego życia w Miami nasz stary znajomy Kelly Olynyk, który przeciwko Bostonowi w ogóle nie wybiegł na parkiet, a na początku stycznia wypadł nawet na chwilę z rotacji Spoelstry.

[Adrian] Na plus – Gordon zdobył najwięcej punktów w drużynie, ale to Jaylen zdobywał je w najistotniejszych dla nas chwilach. Obaj byli tej nocy niesamowici, a ja znowu pochwalę też Daniela, bo nie dał się zniszczyć Adebayo, a Bam Bam potrafi już niszczyć i potrafi doskonale asystować, a tym razem zaliczył tylko 1 takie podanie, w poprzednim meczu z nami 3 asysty, a dla niego 7-8 asyst w meczu to chleb powszedni – miał już w tym sezonie nawet mecze po 10 i więcej asyst. Bam Bam to bardzo ważny element systemu Miami i jego wyłączenie, to naprawdę spory sukces.

[Timi] Hayward i Brown zagrali fantastyczny mecz, a Theis po raz kolejny nam udowodnił jak ważną jest częścią tego systemu i dzieje się to, o czym pisałem tam wyżej: Theis w tej roli startera wygląda bardzo dobrze i to wlewa trochę optymizmu w nasze serca.

[Adrian] Na minus – ławka zagrała dobrze, a nawet bardzo dobrze, to pewnie myślicie, że się do niczego nie przyczepie. Źle myślicie :D Czwarta kwarta – 3 minuty do końca, prowadzimy 7 punktami, a Gordon odpala nabieganą trójkę w 6 sekundzie akcji…. No trzymajcie mnie ludzie, bo za takie zagrania to bym golił na łyso i kazał pogłębiać Rów Mariański. Gordon jest przykładem, bo Kemba też ma takie grzechy na sumieniu – piłę w takich sytuacjach to się powinno szanować jak pierwszy zakupiony za własne pieniądze samochód.

[Timi] Mnie z kolei nie podobało się granie na Smarta w końcówce – najpierw przestrzelił przy wejściu pod kosz, a jak oddawał potem trójkę to serce mi zamarło. Trafił, ale nie jestem pewien, czy przy tak dobrej dyspozycji Haywarda i Browna dobrym pomysłem było szukanie Smarta, który jednak w tym meczu sporo rzutów przestrzelił. Zabrakło mi tutaj „karmienia gorącej ręki”, choć z drugiej strony pokazuje to, że zespół ma do siebie ogromne zaufanie, no a Smart po raz kolejny pokazał, że ma wielkie jaja, bo nie tylko trafił wtedy ten rzut za trzy, ale też kilkadziesiąt sekund później najpierw zrobił przechwyt, a potem fantastycznie poszybował po zbiórkę w ataku. Swoją drogą

[Adrian] Granie w końcówkach na Smarta, to w sumie norma :D Wiadomo, że tam gdzie ktoś będzie się bał, tam Marcus odpali trójkę z 9 metra i ją trafi, bo on z absurdalnie trudnych pozycji to trafia, słabiej jest gdy ma wide open… ale to prawda, bo sam marudzę gdy nie karmimy gorącego zawodnika. Komuś siedzi, to grasz akcję po akcji na niego – niech się przeciwnik martwi switchami, niech się martwi podwajaniem…

[Timi] I niech nawet z tego będzie akcja, która kończy się rzutem Smarta, ale wtedy nie będzie żadnych pretensji. Choć z drugiej strony masz sporo racji pisząc, że Smart często z tych absurdalnych pozycji po prostu trafia. Na pewno ręką mu nie drży i to jest spory plus, że mamy kogoś takiego w zespole, choć wolałbym, aby to wszystko działo się gdzieś w ramach tego naszego ataku.

[Adrian] Mecz z GSW w tym sezonie to taki spacerek po zwycięstwo, pod warunkiem, że się ich nie zlekceważy. My wygraliśmy oba pojedynki w tym sezonie, więc misja zakończona. Ten mecz zaczęliśmy dobrze i dobrze skończyliśmy. W końcu w ostatnim czasie więcej razy wygrywamy te pierwsze kwarty, niż je przegrywamy i gonimy potem wynik.

[Timi] Więcej było nerwów w Oakland niż w Bostonie, natomiast najważniejsze, że są dwa zwycięstwa – trochę jednak szkoda, że w tym roku nie były to takie typowe pojedynki Celtics-Warriors, do jakich te drużyny przyzwyczaiły nas w poprzednich latach. W ubiegłych sezonach z wypiekami na twarzy czekaliśmy na przyjazd Curry’ego do TD Garden, tak samo jak z wielką ekscytacją lecieliśmy do San Francisco.

[Adrian] Na plus – w ostatnich meczach Gordon Hayward gra jak z nut, a może nawet i lepiej. Stabilna forma Gordona jest nam potrzebna jak tlen, dlatego należy się modlić do Cthulhu o jego zdrowie i brak urazów. Patrząc na to jak gra drużyna i jak on gra gdy łapie już ten swój rytm meczowy, ciężko nie odnieść wrażenia, że jednak chyba jest najważniejszym zawodnikiem na nadchodzące PO w naszym wykonaniu.

[Timi] Znów złapał bardzo dobrą formę i miejmy nadzieję, że to będzie trwało. Hayward jest niezwykle efektywny, a przy tym coraz bardziej pewny siebie niemal we wszystkim co robi. Niektórzy powiedzą, że wystrzelił z formą w idealnym czasie przed trade deadline, ale moim zdaniem GH pokazuje właśnie teraz, że warto go jednak w tej drużynie zostawić.

[Adrian] Na minus – niby mamy tylu tych wysokich w tym sezonie, ale jak wypadł na dłużej Kanter to nie ma kim grać poza Theisem. A ten uraz Kantera nie jest taki drobny, to to dość poważna sprawa z tym biodrem. Enes kuleje nawet truchtając i nie dostanie pozwolenia na grę na kontakcie jeszcze pewnie z 4-5 spotkań, a zobaczymy czy to się nie przedłuży.

[Timi] A ja wcale nie twierdzę, że mamy tych wysokich, bo uważam, że jeszcze jeden by się przydał, o czym zresztą zaraz będziemy rozmawiać w kontekście trade deadline. Poza tym cały czas odpoczywa też Robert Williams, a jednak on na początku sezonu był w stanie dać nam bardzo dobre 15-20 minut i powoli zyskiwał coraz większe zaufanie od Stevensa.

[Adrian] Już wszystko wiadomo – Kemba Walker będzie starterem na ASG, a Jayson Tatum wystąpi tam z pozycji rezerwowego. Dla Jaysona to wielka sprawa, w końcu zaliczy ASG przed swoimi 22 urodzinami, dokładnie tak samo jak Jordan, który swoje pierwsze ASG zaliczył tuż przed 22 urodzinami. Szkoda, że ostatecznie nie załapał się Jaylen Brown, ale co się odwlecze, to nie uciecze – za rok będzie nas tam więcej – jestem tego pewien.

[Timi] Cudne porównanie z Jordanem, natomiast ja tylko dodam, że w historii Celtics swój debiut w Meczu Gwiazd w młodszym wieku zaliczył tylko Antoine Walker. Chciałoby się widzieć w Chicago także Browna, natomiast tak jak się spodziewałem – żadna z drużyn nie będzie miała trzech przedstawicieli i jest to dość sprawiedliwie. Najważniejsze, że załapał się choć jeden z tej dwójki Jayów i ja też jestem przekonany, że za rok Brown dołączy do Tatuma. Zresztą to i tak testament dla rozwoju Jaylena, że już teraz był w tej konwersacji po tym co działo się w ubiegłym sezonie.

[Adrian] Zaraz porozmawiamy o Trade Deadline i to dość obszernie, ale może takie wprowadzenie. Gordon Hayward udzielił ostatnio dość krótkiego wywiadu i jedno z pytań dotyczyło kwestii, czy to już teraz Boston powinien wejść po wszystko. Odpowiedział dyplomatycznie, ale nie ukrywał, że tak – to jest ten sezon, gdzie Boston powinien wjechać już na poważnie, bez oglądania się na przyszłe sezony – otwiera się okienko i grzechem byłoby nie skorzystać z szansy.

[Timi] Czyli trochę się potwierdza, że także sami zawodnicy spodziewają się ruchów, choć Hayward przecież na pewno zdaje sobie sprawę, że jeśli Celtics mieliby się przed trade deadline jakoś bardzo poważnie wzmocnić to najłatwiej byłoby ruszyć jego kontrakt. Widzimy natomiast, że potencjał tej drużyny w pełni zdrowia jest naprawdę duży i Celtics na pewno są w stanie powalczyć z każdym, tym bardziej w 7-meczowej serii z Bradem Stevensem na czele.

[Adrian] Jest jeszcze druga strona medalu – przypomina się kwestia pewnej wymiany, którą w dobrej na pewno wierze dokonał Danny, a która zdemolowała psychicznie szatnie. Chodzi oczywiście o wymianę Perka na Greena – czasami teoretycznie lepsze jest wrogiem dobrego. Myślę, że jeśli między naszymi chłopakami jest doskonała chemia, a chyba jest – to Danny będzie się bał popełnić drugi raz ten sam błąd. Będziemy zresztą za chwilkę rozmawiać o potencjalnych wymianach.

[Timi] Na pewno jest w tym sporo prawdy, że tamta wymiana nadal siedzi gdzieś w głowie Ainge’a i też nie można o niej zapominać, bo to spory bagaż doświadczeń jaki tamten transfer przyniósł w Bostonie. Wtedy sporo rzeczy wskazywało, aby taką wymianę zrobić, a wyszło jak wyszło. Czy w tym roku będą warunki na „odtworzenie” tamtej sytuacji? Zobaczymy już za kilka dni.

[Adrian] To ostatni Tygodnik przed Trade Deadline – no to pospekulujmy. Zaczniemy od kwestii – czy Danny zrobi ruch? Bo to wcale nie jest takie oczywiste – on zwyczajnie nie lubi wyrzucać picków na krótkie wzmocnienia… Tym razem jednak będzie musiał, choć jak dobrze się zakręci na rynku, to można zgarnąć kilku zawodników, których warto przedłużyć korzystając z prawa Birda. Ten Trade Deadline jest zupełnie inny od wcześniejszych, bo w lipcu i tak nie będziemy mieli pieniędzy na pozyskanie zawodników z rynku – wcześniej polowaliśmy a to na Horforda, a to na Haywarda, a ostatnio na Kembe. Tym razem lipiec będzie u nas nudny, więc Danny zdaje sobie sprawę, ze albo wykorzysta w lutym te 3 picki na nadchodzący Draft, w taki sposób, żeby przynajmniej dwa z nich przekształcić w umowy długoterminowe, albo nasza ławka dalej będzie pośmiewiskiem ligi.

[Timi] Nic dodać, nic ująć. Pisałem to bodaj w ubiegłym tygodniu, że Ainge ma w tym roku bardzo dobre warunki ku temu, aby ten ruch zrobić – są wybory w drafcie do oddania i jest też wyraźna potrzeba wzmocnienia ławki. No chyba że pójdziemy jednak grubo i sięgniemy po upgrade gdzieś pod koszem, mając na uwadze to z jakimi rywalami będziemy musieli zmierzyć się w fazie play-off – pojawia się bowiem pytanie czy Kanter + Theis wystarczy przy wciąż niepewnym zdrowiu Roberta Williamsa. Tak czy siak, po kilku latach przerwy myślę, że nastał ten czas na ruch Danny’ego przed trade deadline.

[Adrian] Żeby wejść grubo, trezba byłoby oddać albo Smarta, albo Haywarda. Nie wierzę, ze Danny odda Smarta, nie odda bo takich zawodników się nie oddaje. Natomiast forma Haywarda z ostatnich spotkań mówi mi, że on też zostanie – gra naprawdę bardzo dobrze, powiedziałbym nawet, ze wreszcie gra na takim poziomie, gdzie ta pensja nie budzi zastrzeżeń. Rozbijanie takiego kwartetu byłoby zwyczajnie głupie – bo nigdy nie masz gwarancji, że nowy zawodnik, czy nowi zawodnicy się do skąłdu wkomponują. Lepsze jest wrogiem dobrego. Giannisa nie jest w stanie zatrzymać żaden topowy środkowy. Moim zdaniem powinniśmy usprawniać własny system, bez oglądania się na innych.

[Timi] Pojawiły się też raporty, że Celtics jakoś przestali się interesować Drummondem, a Love nadal zostaje w Cleveland i nie wydaje się, by Boston był miejscem dla niego. Zawsze można spróbować jednak jakieś mniejsze nazwiska – może zamiast Drummonda wyciągnąć z Detroit kogoś takiego jak Christian Wood? Albo zapukać do Popovicha i zapytać o Jakoba Pöltla? Kosmetyczne zmiany, ale zawsze to lepiej mieć w odwodzie kogoś takiego niż i tak nieprzydatnego Poiriera.

[Adrian] To jak już tak szukasz małych usprawnień na pozycji środkowego, to coraz lepiej wygląda Nerlens Noel. Kosztuje grosze, myślę, ze pick w drugiej rundzie wystarczy, żeby go wyciągnąć z OKC. Miałby chłopak wreszcie szanse zagrać w drużynie gdzie jest system i jest jasno postawiony cel. Mimo kilku jego wybryków, ja bym na nim jeszcze kreski nie stawiał – dałbym mu szanse, ma 25 lat i sporo grania przed sobą.

[Timi] Pick w drugiej rundzie to moim zdaniem za mało, bo Noel rozgrywa naprawdę solidny sezon w barwach OKC (trafia na przykład najlepsze w karierze 80 procent z wolnych) i to też byłby bardzo fajny kandydat dla Celtics. Ale to właśnie miałem na myśli: poszukać kogoś w tym typie, kto nie będzie kosztował zbyt dużo (w tym sensie, że nie będzie trzeba ruszać ani Smarta, ani Haywarda), a będzie realnym wzmocnieniem – może nie x-faktorem, ale graczem do rotacji i kimś, kto w razie kontuzji wniesie do gry jakąś wartość.

[Adrian] To zależy jaki pick w drugiej rundzie, bo my na najbliższy Draft, to możemy mieć jeden dobry pick w drugiej rundzie, ten od Nets, bo raczej będą wyżej niż NYK. Nie wydaje mi się, żeby Noel kosztował pick w pierwszej rundzie – dwa w drugie – OK cena. Zobaczymy, to już kilka dni – wydaje mi się, ze OKC go puści, ale zobaczymy gdzie.

[Timi] Detroit Pistons chcą pick w pierwszej rundzie draftu za Derricka Rose’a, ale nie byli jaki pick, lecz taki co to będzie w top14. Zapewne zejdą z ceny bliżej czwartku, natomiast Rose to kolejny ciekawy kandydat. Gra naprawdę dobry sezon i byłby fantastycznym wzmocnieniem ławki, choć z drugiej strony zabrałby kolejne posiadania, których tak czy siak nie mamy jakoś zbyt dużo do rozdysponowania.

[Adrian] To teraz o kandydatach, ja cały czas stawiam na dwa wzmocnienia – jednego obrońcę i jednego skrzydłowego. Zaczniemy od obrońcy, bo Brad Wanamaker fajny chłopak, ale … nie gwarantuje niczego. Dla mnie głównym kandydatem jest Alec Burks – pozyskać go z GSW byłoby wyjątkowo łatwo, zresztą GSW za WCSa dostało pick w 2 rundzie, a taka cena Danny’ego by bardzo zadowoliła. Drugi to Malik Beasley – tu mam jednak trochę wątpliwości, bo Burks lubi podawać i robi to dobrze, natomiast młody zawodnik z Denver, to taka trochę czarna dziura jak Mook był swego czasu. Nie wiem czy Stevens chciałby go w drużynie – z tych dwóch, obstawiam, że Burks byłby jego wyborem.

[Timi] Mnie to się marzy taki JJ Redick, natomiast o to nie byłoby łatwo. Burks to dobry kandydat, choć uważam, że ma dużo większą wartość niż Cauley-Stein, przy czym cały czas jest w zasięgu Celtów – jeśli oczywiście GSW zdecydowaliby się go oddać.

[Adrian] Nowy Orlean jest 4 zwycięstwa od 8 miejsca, oni słabo zaczęli, ale teraz wygrywają i wątpię, żeby oddali kogokolwiek ze składu, a może nawet będą kupować na rynku. Moim zdaniem GSW będą nim handlować, bo po co im on przy takim sezonie, gdzie tankują z konieczności. Sam Burks być może nawet sam chciałby zostać w Bostonie na dłużej, bo rok temu zwiedził 3 kluby, a tutaj ma pewność, ze Stevens da mu minuty i sensowną rolę na parkiecie.

[Timi] Plus dochodzi fakt, że wrócić ma jednak niedługo Curry, więc tych minut będzie mniej i przede wszystkim rola będzie też dużo mniejsza. W czwartek będziemy mieli idealną okazję do tego, by przyjrzeć się Burksowi z bliska, bo Warriors odwiedzają wtedy TD Garden.

[Adrian] To teraz skrzydłowy – trzeba było brać Melo, jak można było go było podpisać za czapkę gruszek, breloczek do kluczy i dwie klamerki. Ze skrzydłowymi problem jest taki, że na rynku coś by się znalazło, ale my zwyczajnie nie mamy jak tych kontraktów wyrównać. Jest Davis Bertans z Wizards, oraz Dario Sarić, ale przy tym drugim nazwisku ja stawiam wielki znak zapytania – nie wiem czy Suns chcą się z nim rozstać. Moim zdaniem, poza Bertansem (a i to nie jest pewne) ciężko będzie kogokolwiek pozyskać na skrzydło.

[Timi] Bertans albo Gallinari, ale tu znów trzeba by wprawić w ruch większe klocki, więc nie jestem pewien, czy Ainge pociągnie za spust aż tak mocno, czy jednak zdecyduje się na jakieś tańsze wzmocnienia. Nadal zastanawia mnie jednak, czy rzeczywiście będziemy szukać kolejnego gracza na skrzydło, czy jednak typowo kogoś pod kosz – ciekawe czy jak bumerang powróci temat Vucevica…

[Adrian] Nie wierzę ani w Gallo ani w Vuca. To się nie wydarzy. Pod kosz? Wątpię, bo kogo i za kogo? Co ciekawe, nie ma żadnych przecieków, plotek transferowych, żadnych raportów i wygląda to jakby nikt, nikim nie handlował. Śmierć Koby’ego skierowała pismaków na zupełnie inne tory, ale przecież tacy ludzie jak Lowe cze Wojnarowski też milczą jak zaklęci. Cisza przed burzą?