#194 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA.  Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] W sezonie praktycznie zawsze zaczynamy Tygodniki od spostrzeżeń po meczach, ale tym razem zaczniemy od Kącika Medycznego. Gordon Haywarda złamał kość śródręcza i jest już po operacji, pesymistycznie 6 tygodni przerwy, ale optymistycznie 4 tygodnie, a co najważniejsze – jest to lewa ręka, czyli nie ta najważniejsza. Kontuzja z cyklu, co zrobisz jak nic nie zrobisz – pech i tyle. Bo jak inaczej nazwać zderzenie się z łokciem LMA – no pech.

[Timi] Można powiedzieć, że zawodnik jest ze szkła:) Uraz jak uraz, teraz zresztą w NBA jakiś sezon na kontuzje – szkoda jedynie, że to się przydarzyło akurat w momencie, gdy Hayward grał tak dobry basket, ale jak zawsze w takich sytuacjach trzeba patrzeć na pozytywy. Że przecież lepiej teraz niż w playoffs albo że to doskonała okazja dla Jaylena Browna, by samemu teraz rozbłysnąć.

[Adrian] Ja widzę pewien plus, oraz pewien minus – bo tak jak mówisz, skoro się stało, to poszukajmy argumentów, żeby mniej bolało. Plus – Danny ma szanse ogarnąć ławkę, teraz sam będzie widział kto tu kompletnie nie pasuje, bo wszyscy dostaną trochę więcej minut. Nasza ławka jest jedną z najsłabszych w lidze, bo to, że jest bardzo młoda nie jest żadnym alibi. Tu musza być korekty i teraz jest dość dobra pora, żeby podjąć decyzję – pewnie musimy jeszcze poczekać,  przynajmniej do 15 grudnia – ale może trafi się jakaś okazja. Minus – będzie taki dwumecz z Brooklynem, w odstępie 2 dni zagramy i u nas, i u nich. Szkoda, że Gordona nie będzie na parkiecie, bo każdy wie, ze dla nas to bardzo ważny pojedynek i wcale nie chodzi tylko o zapisanie jednego czy dwóch zwycięstw do bilansu.

[Timi] Szkoda, ale myślę, że nawet bez niego jesteśmy w stanie sobie z Nets poradzić, tym bardziej że Brooklyn na razie nie wygląda jakoś imponująco i to jest przede wszystkim jeden z najgorszych defensywnie zespołów w całej lidze. Na dodatek szansę się trochę wyrównają, bo jest kolejna kontuzja. Problemy mają Celtics, Raptors i 76ers, a teraz także Nets, bo na kilka tygodni wypadł Caris LaVert.

[Adrian] Powiedzmy, że się wyrównują, choć jednak pomiędzy Gordonem w tym sezonie a  LaVertem to jest spora różnica – mówię o jakości gry. Ja przyznam się szczerze, daty 27 i 29 listopada, czyli nasze mecze z Nets miałem zaznaczone w kalendarzu.  Tym bardziej, że ten drugi będzie rozgrywany w piątek o godzinie 18 naszego czasu. To zapowiada się fantastyczny weekend, bo najpierw Nets o ludzkiej porze, a w niedzielę o 21.30 zagramy z NYK w MSG, czyli kolejny prestiżowy dla nas pojedynek. Bitwa o Nowy Jork pełną gębą – już za 2 tygodnie!

[Timi] Rzeczywiście zapowiada się super, bo po zeszłym sezonie, gdzie tych meczów o europejskiej porze nie było prawie wcale, teraz wreszcie znów trochę ich będzie, a w ten ostatni listopadowy weekend dostaniemy nie jedno, a dwa takie spotkania.

[Adrian] Tym razem Kącik Medyczny jest większy – bo znowu zaczynają się kontuzje. Middleton z Bucks opuści 3-4 tygodnie z powodu kontuzji lewego uda. Simmons z Sixers 3-4 mecze z powodu urazu barku. Lowry z Raptors opuści przynajmniej 2-3 tygodnie z powodu złamania paliczka w kciuku. To są doniesienia tylko ze Wschodu i tylko od naszych bezpośrednich rywali do najwyższych miejsc  w tabeli.

[Timi] Niestety, nie da się tych kontuzji uniknąć – rok w rok jest ich dużo i dotykają większość klubów. Pytanie, na ile to pech, a na ile po prostu przemęczenie organizmu, choć przy tylu urazach w tak krótkim okresie trudno wierzyć w przypadek. Głównie dlatego nikt nie powinien mieć problemu z odpoczynkiem dla zawodników, skoro ma to pomóc w zminimalizowaniu ryzyka kontuzji.

[Adrian] Dobra – pierwszy raz od 2011 roku wygraliśmy w San Antonio. Nie było to jakieś szczęśliwe zwycięstwo, a zwyczajnie ich zlaliśmy. W połowie 1 kwarty przejęliśmy mecz gdy już zaczęliśmy dyktować swoje warunki, wynik robił się z minuty na minutę  coraz bardziej korzystny.

[Timi] To był wreszcie poważny test po tych starciach w Charlotte czy Cleveland, no i Celtics zdali ten egzamin celująco. Wiadomo, że Spurs to już nie jest ten sam zespół co kilka lat temu, natomiast fakty są takie, że od lat nam nie „leżą”, a co za tym idzie takie zwycięstwo w takim stylu cieszy tym bardziej.

[Adrian] Ale Cleveland to Ty szanuj – dziś w nocy Sixers cudem z nimi wygrali 1 punktem. Na 8 pozycji, czyli ostatniej gwarantującej PO jest właśnie Cavs, a nie Nets które jest 10. To Hornets z którego też chciałeś tutaj się ponabijać jest jeszcze wyżej. Jak się okazało, to wcale nie są najsłabsze drużyny naszej Konferencji, więc to nie były zwycięstwa z absolutnymi słabiakami. No, ale fakt – Spurs to inna półka i to zwycięstwo cieszy bardzo.

[Timi] Okej, fakt faktem że Cavs i Hornets nie zajmują ostatnich miejsc w konferencji tak jak wielu – nie tylko ja – się tego spodziewało, ale mimo wszystko bilans 4-6 w przypadku Cavs czy 4-7 w przypadku Hornets wrażenia nie robi. Wschód jest w tym momencie na tyle słaby, że tacy Cavs z takim bilansem są w tej chwili nawet nie na ósmym, a na siódmym miejscu. Słabiaki jak nic.

[Adrian] Nadal się nie zgadzam – bo jak Cavs czy Hornets nazwać słabiakami, to jak nazwać Knicks, Pels czy Goldeny? Tylko 4 zwycięstwa ma też np Portland, przegrywa z każdym – Nets czy GSW, każdy jest w stanie ich pokonać. Spora rewolucja w NBA i ta „klasa średnia-niższa” nam się rozrosła – posługując się nomenklaturą samochodową. Kilka bardzo słabych drużyn i naście przeciętnych  jak właśnie Hornets czy Cavs. Zobaczymy pod koniec sezonu, czy przeciętność wystarczy na awans do PO.

[Timi] Przeciętniak czy słabiak – według mnie nie ma tutaj dużej różnicy, tym bardziej jak sobie zobaczysz z kim wygrali do tej pory Cavs i że tak w zasadzie jedyne ich poważne zwycięstwo to ogranie Pacers. W przypadku Hornets w zasadzie to samo… Dlatego ja te pojedynki z tego typu zespołami traktuje jak must-win dla Celtów i bardzo fajnie, że na razie udaje się te spotkania wygrywać, z reguły bez większych problemów.

[Adrian] Jaylen Brown zaśpiewał w Texasie – „Mój jest ten kawałek podłogi”. Zrobił na ich parkiecie więcej punktów niż DeRozan, Aldridge i Murray razem – a to przecież nie jest jakieś przypadkowe trio. Był nie do zatrzymania – tak jakby chciał Popowi przypomnieć, za co ten go tak wychwalał na zgrupowaniu kadry USA. A pod koszem fruwał TimeLord – który wreszcie zagrał tak, że nie było żadnych wątpliwości, że chłopak będzie tylko lepszy.

[Timi] Brown drugi rok z rzędu zrobił 30 punktów w San Antonio i teraz nie dziwią te raporty, że to bodaj Spurs byliby Brownem najbardziej zainteresowani gdyby tego lata wszedł jednak na rynek jako RFA. Jaylen na pewno wygląda dużo lepiej i gra przede wszystkim dużo pewniej. Gra zwolniła wreszcie trochę dla niego i w jego grze widać dużo więcej kontroli. To są bardzo dobre informacje dla Celtics, bo to spory krok w rozwoju Browna i pierwszy sygnał, że może jednak ta inwestycja wcale nie była przesadzona.

[Adrian] Czy nie była przesadzona? No popatrzmy. W przyszłym sezonie Jaylen będzie zarabiać 24 mln – teraz gra na poziomie 20 pkt i 7 zb. To lepsze cyferki niż np Butler, Middleton czy DeRozan, a każdy z nich zarabia ponad 30 mln i nikt tej kasy jakoś nie kwestionuje. Brown nie osiągnął jeszcze swojego sufitu, on jeszcze jest na debiutanckiej umowie i z tygodnia na tydzień coś do swojej gry dokłada. Dość szybko dał odpowiedź, czy to dobra inwestycja. Ja wiem, że wielu kibiców uważa, iż w takim Bostonie, to dla tych 17 banerów pod dachem powinno się grać za darmo. W przyszłym roku Brown mógłby otrzymać kontrakt warty ok 29,5 mln za sezon, no to Danny podpisał go ponad 5 mln poniżej jego maksa – moim zdaniem już wygląda to sensownie i to bardzo.

[Timi] Ja na razie się jeszcze wstrzymam z werdyktem, dlatego napisałem, że to dopiero pierwsze sygnały – ale rzeczywiście jest bardzo obiecująco i ta umowa naprawdę może być bardzo sensowna. Jak się okazało, Brown przez to wszystko co się działo w zeszłym sezonie zmagał się ze stanami lękowymi, ale na całe szczęście udało mu się zablokować cały ten niepotrzebny szum. Myślę, że teraz trochę żałuje tych swoich słów o mistrzostwach dla Celtics czy o finale – wiadomo że gracz musi być pewny siebie i wierzyć w siebie oraz swój zespół, natomiast tamte wypowiedzi po prostu odbiły mu się głośną czkawką. Dostał nauczkę, do tego sezonu podszedł zupełnie inaczej i na razie wygląda znakomicie. No a Danny kolejny już raz miał nosa i kolejny już raz ta oferta kontraktu nie wygląda po jakimś czasie wcale tak źle jak mówiło się o tym na samym początku. Tak było w przypadku Bradleya, potem także Crowdera czy wreszcie Smarta.

[Adrian] Grant Williams – kolejny mecz na zero i to zaczyna mnie martwić, bo on w NBA nie trafił jeszcze trójki. Nabijamy się z Bena, a tymczasem mamy podobnego gagatka we własnej drużynie. Zdaję sobie sprawę, że on nam daje sporo dobrego na parkiecie, ale jednak rozegrał już wystarczająco dużo minut, żeby ogarnąć chociażby cokolwiek w ataku. Skuteczność na poziomie 27% jest katastrofalna, a aż takiej różnicy w defensywie on nie robi. Nie okłamujmy się – nie jest drugim Smartem – od Marcusa dzielą go lata świetlne.

[Timi] Tyle że z Simmonsem dzieli go nie tylko miejsce w drafcie, ale też fakt, że Grant przynajmniej te próby podejmuje, gdy Simmons jest w swoim czwartym sezonie w lidze (w sumie w trzecim, bo pierwszy w całości stracił – dosłownie, bo przecież miał wtedy mnóstwo czasu, by nad tym rzutem popracować). Ja o Williamsa jestem spokojny – gdyby był taki super to nie trafiłby do nas w trzeciej dziesiątce draftu. Coś za coś, ale potencjał rzutowy jest spory. A o tym jak trudno przenieść trójkę z NCAA czy nawet z ligi letniej do NBA przekonuje się nie tylko on, ale nawet dużo lepszy przecież strzelec czyli Carsen Edwards.

[Adrian] Doskonale wiesz, że ten Simmons to tak przy okazji, bo chciałem jeszcze mu szpileczkę wbić, on nie jest istotny w tej rozmowie. Nie zgadzam się, że jest spory potencjał rzutowy – jest przeciętny. W sumie z meczu na mecz ten Grant jawi się w coraz mniej kolorowych barwach. Ja się obawiam, że jak się go nauczą inni zawodnicy, trenerzy i analitycy w  NBA, to zacznie się szara rzeczywistość jak u Semiego. W 5 kolejnych meczach Grant nie trafił ani jednego rzutu z gry. A Edwardsa tu wspomniałeś, to Ci odpowiedział w meczu z Wizards.

[Timi] Mimo wszystko to nadal dopiero kilka meczów Williamsa w NBA, więc o to czy się go nauczą byłbym na razie spokojny. Już przeciwko Wizards bronili go na dystans, ale Grant jest w stanie taką obronę ukarać i pozostaje cierpliwie czekać gdy zacznie to wreszcie robić. Więc ja się na razie nie martwię – o wiele bardziej martwiłem się o Edwardsa, bo jednak rzut to jest jego karta przetargowa i najważniejszy element gry, dlatego cieszy takie przełamanie jak przeciwko Wizards.

[Adrian] Mecz z Dallas i czekaliśmy na Doncica, trochę się chyba obawiając tego spotkania, a jak się okazało nie było czego. Dallas pograło, ale wrócili na tarczy do Teksasu. Napędzili na trochę strach w 4 kwarcie, ale Kemba był odpowiedzią na Lukę, który trafiał jak natchniony.

[Timi] Słoweniec jest znakomity, ale brakuje jednak wsparcia od kolegów – Porzingis był w tym meczu fatalny i trochę szkoda patrzeć jak te znakomite mecze Doncica idą na marne. Oczywiście nie szkoda jeśli dochodzi do tego w Bostonie, bo to zawsze fajnie móc pooglądać tak grającego Lukę i jednocześnie cieszyć się ze zwycięstwa Celtów.

[Adrian] Kemba Walker – 8 trafionych trójek z 14 rzutów czyli 57% skuteczności. Marcus Smart miał identyczną skuteczność, ale on trafił 4 rzuty z 7. Do tego jeszcze szalejący nad obręczą Brown i wygraliśmy 8 spotkanie z rzędu. Jest się z czego cieszyć, bo idzie nam w tym sezonie rewelacyjnie.

[Timi] Kemba jest super, te jego trójki są niesamowite. Szybkość z jaką składa się do rzutu, ale też mnogość zagrań, po których jest w stanie dojść do świetnej pozycji – jestem naprawdę pod wrażeniem. Co by nie mówić, po takich meczach przypomina się Isaiah Thomas, bo Walker trochę w podobnym stylu przejmuje czwarte kwarty. Smart do tej pory trochę cichy bohater, a przeciwko Mavs wreszcie mógł sobie trochę pokrzyczeć, bo był wszędzie i robił wszystko. Nie wierzę w to, że a) zespoły nadal nie respektują jego trójki, b) zespoły nadal wysyłają na niego wyższych zawodników i myślą że mają tam przewagę. Boleśnie przekonał się o tym teraz Porzingis, a przecież już cztery lata temu Smart zatrzymywał w fazie play-off Millsapa.

[Adrian] Marcus Smart – nadal jest przepłacony, czy te rozkminy minęły na dobre? Trudno być kibicem Bostonu i go nie kochać. Choć na czacie mamy takiego jednego Marka, ale nawet Marek ostatnio napisał, że zaczyna się przekonywać. Marka oczywiście pozdrawiamy, bo przecież nie ma obowiązku kochania absolutnie wszystkich – ja nie mogę patrzeć na Ojeleye. Nie ma w lidze zawodnika, który na Smarcie robiłby lepsze cyferki niż jego średnia ligowa. Smart to perełka, jakich w lidze jest zaledwie kilka. Co do Kemby – pod względem ilości rzutów za 3 pkt aktualnie jest 2-3 w lidze (identycznie jak Dame), ale zdecydowanie góruje skutecznością nad Hardenem – 30% i Lillardem 39%, bo sam trafia na prawie 44%. Jeszcze jedno – NIE ZNAJDZIESZ NIKOGO, KTO TĘSKNI ZA IRVINGIEM.

[Timi] Z meczu na mecz umowa Smarta – który nagle stał się SPECJALISTĄ od trójek – wygląda coraz lepiej i lepiej. To jeden z najbardziej wyjątkowych zawodników w całej lidze. Natomiast odnośnie Irvinga – absolutna racja, potrzeba było tylko dziesięciu spotkań… Celtics mają tymczasem najlepszy start od czasów Big Three, wszyscy uwielbiają Kembę, a Irvingowi pozostaje chyba czekać na KD, bo na ten moment nie jest w stanie z Nets zbyt dużo ugrać. Co by nie mówić, to fantastyczny początek sezonu w wykonaniu Celtów i taki, którego latem chyba nikt się nie spodziewał.

[Adrian] Minusy – tydzień temu napisałem w Tygodniku, że nie musimy już grać na przełamanie, jak komuś nie idzie, to mamy taki potencjał i mądrość, że podajemy. Jayson Tatum – 1 z 18 :D Chyba powinienem się na niego obrazić, skoro ja w niedzielę publikuje takie słowa, a on w poniedziałek mówi – potrzymaj mi piwo.

[Timi] Chyba najgorszy mecz w karierze Tatuma i nie spodziewam się, by mógł zagrać gorzej – a przecież i tak wygraliśmy, no a sam Tatum był bodaj +18 w tym spotkaniu mimo tej fatalnej skuteczności z gry. Ale fajne jest to, że JT zaraz po meczu wrócił do Auerbach Center, by jednak trafić tamtego wieczoru więcej rzutów. Takie podejście się ceni, podobnie zresztą jak fakt, że Celtowie nawet bez GH i z takim meczem Tatuma są w stanie pokonać rywala.

[Adrian] Spotkanie z Wizards – nadleciał Thomas, udzielił kilku fajnych wywiadów, pośmiał się, obudził w nas piękne wspomnienia, ale na koniec Waszyngton dostał w czapke i pojechali do domku na tarczy. Mecz bez obrony, ona została w szatni, a obie drużyny postanowiły ostro postrzelać sobie. Wprawdzie na początku 3 kwarty postanowiliśmy trochę przycisnąć w defensywie, ale to było chwilowe – wystarczyło wprawdzie na wypracowanie przewagi, która szanowaliśmy do końca.

[Timi] No nie było w tym meczu obrony z żadnej strony, więc Celtics zdobyli najwięcej punktów od 27 lat – ważne że mieli ich na koniec więcej niż Wizards, choć taka radosna koszykówka nie zawsze jest dobra. Ale mimo wszystko dobrze było zobaczyć I.T. i przy okazji tego samego dnia świętować zwycięstwo Celtów.

[Adrian] Jaylen Brown w 1 połowie nie wiedział „o co chodzi jakby” na parkiecie. W 3 kwarcie jednak postanowił przyłączyć się do imprezy i zaszalał. Podobnie Edwards, który to w 4 kwarcie zabrał piłkę i zaszalał. Fajnie się to ogląda gdy znowu każdy ma jakiś swój udział, w tym ławka rezerwowych i nie bardzo jest na kogo narzekać.

[Timi] Brown w tym meczu to jakby historia lat ubiegłych kontra przełomowy sezon. Pierwsza połówka – zagubiony, złe decyzje. Druga połówka – w rytmie, pod kontrolą. Trzech graczy miało znów 20 lub więcej oczek, a aż pięciu co najmniej 17 punktów, bo przecież to nie tylko Edwards, ale też 4/8 zza łuku Smarta!

[Adrian] Smart ma serię 3 spotkań, gdzie trafia 4 „trójki” nie przekraczając 9 prób. Aktualna jego skuteczność w tym sezonie to 39% przy prawie 7 próbach na mecz. W ostatnich dwóch sezonach zmieniła się jego charakterystyka na parkiecie, bo teraz to faktycznie jest 3&D, bo wcześniej nie było 3.

[Timi] Sam nazwałem go 3&D któregoś dnia na twitterze, ale tak sobie myślę, że to chyba mało powiedziane o jego roli w Bostonie, bo to także jeden z najlepszych playmakerów w zespole. Natomiast co do trójki to wyjmij debiut z Sixers i okaże się, że w ciągu tej serii zwycięstw rzuca nam Smart na ponad 40-procentowej skuteczności za trzy. Nawet wstawiłem listę od kogo ma w tym sezonie lepszą skuteczność i jest tam kilka naprawdę ciekawych nazwisk.

[Adrian] Minus – bo jednak jest jeden minus. Kanter zdobył 13 pkt, zebrał 9 piłek, w tym 4 w ataku, miał 2 asysty i przechwyt, a pomimo naprawdę sensownego występu, sporo ludzi w hali gwizdało na niego. No nie podobały mi się te filmiki na TT. Można za nim nie przepadać, ale nie mamy alternatywy. Tym bardziej, że Theis i TimeLord byli poza składem. Po tej serii zwycięstw kibicom zaczyna odbijać sodówka, a my mamy naprawdę jeszcze sporo problemów.

[Timi] Gwizdów nie słyszałem ani nie widziałem wideo, ale jeśli były to mocno nie na miejscu. No chyba że to tureccy kibice… Kanter jest jaki jest, w czwartek tak jak wszyscy w obronie był statystą, choć akurat w jego przypadku to nie jest jednorazowy występek, ale raczej trend – no ale to byliśmy przygotowani, liczyliśmy tutaj raczej na miłą niespodziankę, ale tej na razie nie ma.

[Adrian] Mecz z GSW, rozpoczynający naszą podróż po Dzikim Zachodzie, był zdecydowanie najsłabszym, najbrzydszym i najbardziej bezsensownym w naszym wykonaniu meczem w tym sezonie. Na szczęście go wygraliśmy, choć sędziowie chyba obstawiali u buków w Las Vegas wygraną GSW. Mecz do zapomnienia – w tabeli dopisaliśmy sobie 10 zwycięstwo z rzędu i jedziemy dalej.

[Timi] Było kilka decyzji sędziów, których zrozumieć się nie dało, ale też Celtics w tym meczu nie wyglądali najlepiej – co jednak ważne, nie poddali się przy pięciu punktach straty w końcówce i dali radę odwrócić wynik, a to też się ceni. Nawet jak nie grają dobrze to przynajmniej wywalczą te zwycięstwa, a to trochę nam przypomina te ulubione nasze zespoły Celtics.

[Adrian] O zawodnikach króciutko – Marcus Smart zagrał 4 raz z rzędu trafiając przynajmniej 4 trójki przy maksymalnie 9 próbach. Kanter zagrał tylko 15 minut, ale z nim na parkiecie byliśmy +10 – Stevens nadal go oszczędza, bo te 3 ostatnie spotkania tego wyjazdu, są dużo ważniejsze i z mocniejszymi przeciwnikami. Ojeleye rozegrał kolejny mecz – nikt nie wie po co.

[Timi] Kanter nie wygląda na razie dobrze, trzeba to wprost powiedzieć. Przede wszystkim wcale nie pomaga na tablicach tak jak się tego spodziewaliśmy, bo przecież jego stać nawet na mecze z 20 zbiórkami. Co do Ojeleye – tę parę minut na mecz grać będzie, by choć chwilę dać odpocząć naszym skrzydłowym i podejrzewam że to potrwa aż do powrotu Haywarda. Ale potem nie ma już w zasadzie sensu wystawiać Semiego, no chyba że przeciwko Bucks… W ostatnich sześciu meczach zresztą już tylko raz przekroczył 10 minut.

[Adrian] Melo wraca! Portland są tak zdesperowani – poniekąd nie ma się co dziwić – że podpisali Carmelo na niegwarantowany kontrakt. Zobaczymy co z tego wyniknie, być może oni zyskają sporo punktów z ławki, a być może ta przygoda zakończy się po kilku tygodniach.

[Timi] Trudno przewidywać, tym bardziej że atak Blazers nie cierpi aż tak bardzo jak ich obrona, a jeśli Melo ma gdzieś pomóc to w ataku, a jeśli gdzieś zaszkodzić no to w obronie… Ale w sumie ryzyko małe, tym bardziej że Blazers po prostu nie mają za bardzo kim grać na skrzydłach, choć z drugiej strony ciężko się spodziewać, by 35-letni Anthony po roku przerwy od NBA nagle okaże się nie wiadomo jakim wzmocnieniem.

[Adrian] Nowy Jork najprawdopodobniej zwolni swojego trenera i słusznie. Jednak jak czytam listę nazwisk rozważanych na to stanowisko… Serio – znowu Thibs jest brany pod uwagę dla drużyny która ma być budowana na wydraftowanych dzieciakach jak Barrett, Knox i Robinson. No przecież trzeba być debilem, żeby coś takiego brać w ogóle pod uwagę. Plotki mówiły też, że NYK postara się skusić Masai Ujiri, żeby ktoś opanował ten bałagan, ale z Kanady szybko nadeszła wiadomość w mediach, że tak długo jak Dolan jest właścicielem tego zespołu, tak długo Masai nawet nie będzie rozważał tej propozycji.

[Timi] Zmiana trenera – OK, ale co dalej? Bo te pomysły z Thibsem to nawet nie jest stanie w miejscu, ale krok do tyłu. Jak widać, tam trzeba chyba zmiany na wyższych stanowiskach, a nie tylko samego szkoleniowca. Ujiri to marzenie i te plotki co jakiś czas wracają, ale jak widać dla Dolana nie chcą pracować już nie tylko zawodnicy, ale także menadżerowie.

[Adrian] Dla nich chyba nie ma już nadziei, bo NYK pomimo wszystkiego jest kurą znoszącą złote jajka. Po co ma sprzedawać organizację, skoro obojętnie co się dzieje, wartość Knicks rok w rok wzrasta o kilkaset milionów. Dosłownie – KILKASET MILIONÓW. NYK stało sie karykaturą drużyny, masz rację, że nie wystarczy sama zmiana trenera, bo przecież ktoś te łamagi jak Bobby Portis podpisywał. Choć jest jedna szansa – niech on odda drużynę we władanie Hinkiemu. Niech przeprowadzi Trust the Process w Wielkim Jabłku.

[Timi] Pytanie czy Hinkie nie jest jak persona non grata w NBA, bo przecież od czasu wymuszonego odejścia z Filadelfii pozostaje jednak bez pracy, a to o czymś świadczy. Smutna jest jednak ta prawda, o której napisałeś – że Knicks mimo wszystko nadal rosną na wartości. Dolan musiałby chyba być uczestnikiem jakiegoś skandalu a’la Sterling, by w Nowym Jorku wreszcie coś koszykarsko ruszyło. Kolejna okazja, by dziękować za takich, a nie innych właścicieli Celtics.

[Adrian] Faktycznie Hinkie poza NBA, ale zasadniczo Sixers są w tym miejscu w którym są, dzięki niemu. Czy popelina jaka miała miejsce w Sixers jest jakoś mniej patologiczna od tej popeliny jaka ma miejsce w NYK? Moim zdaniem nie – tamta przynajmniej miała jakiś cel wyższy i to poniekąd się udało. W  NYK celu nie widać, pomysłu nie widać… nic nie widać. Jest różnica, czy jesteś pośmiewiskiem ligi przez kilka lat bo brutalnie tankujesz, czy jesteś pośmiewiskiem jak NYK, bo… po prostu jesteś pośmiewiskiem. Heniek miał cel, miał jakąś ideę…

[Timi] Jasne że tak, ale temat powrót Hinkie’ego umarł jakiś czas temu i na ten moment nie widać, by podejmował on jakieś próby, choć tak jak mówisz, niektórym zespołom przydałby się tego typu reset a’la 76ers.

[Adrian] James Wiseman – jeden z 2-3 kandydatów do jedynki w najbliższym Drafcie został zawieszony w prawach zawodnika i nie może grać w NCAA. Zawiesili go, bo 2 lata temu ktoś z jego rodziny przyjął za jego plecami 11,5 tys dolarów, ponoć na przeprowadzkę do Memphis, gdy Wiseman dołączy do tego Uniwersytetu. Kowal narozrabiał, a cygana powiesili. Pomocną dłoń wyciąga do niego australijska liga NBL, gdzie gra np LaMelo Ball i gra fantastycznie, ale też np RJ Hampton – kolejny fajny prospect. NCAA chyba sobie strzeliła kolejny raz w stope, bo te wycieczki do Australii mogą być częstsze, nie dość, że pograją chłopaki w fajnym kraju, to jeszcze w przeciwieństwie do NCAA dostana za grę sporo zielonych.

[Timi] Samo przyjęcie kasy może nie byłoby jeszcze dla NCAA w tej sprawie rozstrzygające, gdyby nie fakt, że kasę dał Penny Hardaway, a więc obecny coach uniwerku Memphis. Sęk w tym, że jak kasę dawał to trenerem jeszcze nie był, ale NCAA i tak potraktowała to jako swego rodzaju przekupstwo. Co ciekawe Tigers nic sobie jednak z orzeczenia NCAA nie robią i Wiseman wystąpił już w dwóch meczach i w Memphis mają nadzieję, że decyzja NCAA się jednak zmieni.

[Adrian] NCAA ma już tak bardzo słabą pozycję, że chyba nie można mieć słabszej. Najpierw pamiętne starcie z agentem gwiazd, który wygrał konflikt jednym oświadczeniem w mediach społecznościowych, a teraz w sumie to zostali upokorzeni przez Memphis. Nie bardzo mają zresztą argumenty, żeby wygrać ewentualną batalię sądową, bo skoro Penny trenerem nie był, to zwyczajnie wspomógł potrzebującego, jak pewnie setki innych, których jako bardzo bogaty człowiek wspomaga. Ja myślę, że NBA powinna mocniej wejść w G-League, tak, żeby młodzi zawodnicy omijali NCAA bo to zaczyna nie mieć sensu.

[Timi] Wiesz, NCAA się broni, że Penny jako ktoś, kto w 2009 roku złożył hojną dotację dla Tigers (bo to także jego była uczelnia), pomagając Wisemanowi działał na korzyść i niejako w imieniu uniwerku. Fakt faktem, że da się te kropki ze sobą połączyć, ale NCAA już w maju dopuściła Wisemana do gry i miała całą dokumentację, by nagle stwierdzić, że jednak coś tu nie pasuje. Z drugiej strony, coraz głośniej mówi się o tym, żeby gracze akademiccy zarabiali na swoim wizerunku i paradoksalnie coś, przed czym NCAA zapiera się nogami i rękami może tę ligę uratować. Nie będą już jedli całego tortu, ale lepsze 3/4 tortu niż zostać z niczym.

[Adrian] Ja stoję na stanowisku, ze w NCAA jednak powinni grać za darmo – bo te najpopularniejsze sporty jak futbol amerykański czy koszykówka utrzymują wszystkie inne sporty – bo NCAA to także piłka wodna, badminton, no praktycznie każdy sport. Dla mnie amerykański system sportu młodzieżowego jest perfekcyjny. Wizerunek sportowca to osobna sprawa – tu powinni iść na spore ustępstwa, bo jednak niewolnictwo się skończyło sporo lat temu.

[Timi] Dość mocno w temacie wizerunku działa m.in. LeBron James, zresztą jakieś pierwsze sukcesy w tej sprawie chyba już udało się nawet osiągnąć, bo z tego co kojarzę to chyba w Kalifornii mają wprowadzić prawo, dzięki któremu zawodnicy będą mogli na przykład zatrudnić sobie agenta i zarabiać na umowach sponsorskich. To spory krok i coś, co koniec końców może zatrzymać tych najlepszych graczy w NCAA, jeśli oczywiście podobne prawo da się wprowadzić na całe Stany Zjednoczone.

[Adrian] Kiedyś był taki dowcip, że ktoś przedawkował żelki. Dion Waiters chyba nie znał tego żartu i faktycznie przedawkował żelki. Zjadł ich tyle, że zasłabł na lotnisku, a po odzyskaniu przytomności miał mieć atak paniki. Te żelki pewnie były wspomagane jakąś substancją, co nie zmienia faktu, że jest jednym z niewielu ludzi na świecie, który przedawkował żelki :D

[Timi] Trudno mi to nawet skomentować, bo to chyba jedna z najbardziej absurdalnych sytuacji w historii NBA, po której do serwisów informacyjnych trafiły najbardziej niesamowite nagłówki, jakie mieliśmy ostatnio okazję przeczytać…

[Adrian] Puentą niech będzie fakt, że Dion na tej akcji stracił 2 mln dolarów z kontraktu, bo skończyło się kolejnym zawieszeniem.