#160 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Sporo się działo w ostatnim tygodniu. Zaczniemy od meczu z Denver – masz pojęcie co się takiego stało w głowach zawodników pod koniec 3 i na początku 4 kwarty? Choć nie tylko – bo zaczęliśmy od 4-0, by potem pozwolić rzucić Nuggets 11 pkt pod rząd, bez żadnej odpowiedzi. Niektórzy napisali po meczu, że to nie ma znaczenia – jak dla mnie ma bardzo duże, bo Denver to silna ekipa i z takimi nie powinny nam się przytrafiać takie przestoje.

[Timi] Zaczęło się niewinnie, a potem Stevens wziął czas, poszło złe podanie spod naszego kosza i wszystko się posypało. Wielka szkoda, bo do tamtego momentu byliśmy w tym meczu i szanse na wygraną były całkiem spore, natomiast tak jak piszesz: nie można sobie pozwalać na takie błędy, tym bardziej w starciach z takimi zespołami jak Nuggets, które po prostu cię wypunktują i do widzenia. Sporo błędów w tamtym okresie popełnił m.in. Jaylen Brown, który nadal ma tendencję do zasypiania w defensywie i to niestety czasem srogo kosztuje ten zespół.

[Adrian] Brown ma na liczniku zbyt mało spotkań, żeby tak łatwo dało się wytłumaczyć tę porażkę. To co było jego winą, to jedno, ale po coś jest Stevens i reszta drużyny. Takie mecze jak ten z Denver to jednak przedsmak PO, bo gdzie zdobyć doświadczenie w walce z sinymi zespołami, gdzie złapać rytm walki przez 48 minut – jak nie właśnie w takich meczach. Właśnie po takich spotkaniach dopada mnie straszny pesymizm odnośnie PO.

[Timi] Sam fakt, że to już marzec i do końca sezonu regularnego pozostało naście spotkań, a Celtics cały czas nie są w stanie wystrzec się takich błędów i nie potrafią sklecić dobrych 48 minut koszykówki wiele mówi o tym, na jakim etapie jesteśmy – to wciąż są te same problemy ze stabilnością formy, ze stabilnością gry. Z drugiej strony, tak sobie pomyślałem przy okazji tego starcia z Nuggets: przecież ten zespół z Denver to jest numer dwa na Zachodzie, prawie numer jeden, a tak w zasadzie ma ledwie cztery wygrane więcej od Celtów. To jest bardzo mało. Dlatego ja mimo wszystko patrzę na to bardziej optymistycznie: bo nie jest tak jak być powinno, a mimo to nie odstajemy wcale daleko od najlepszych, więc w momencie gdy zepniemy w końcu poślady i cała drużyna stanie na wysokości zadania to powinno być dobrze. Pytanie tylko, ile jeszcze można czekać – wcześniej mieliśmy nadzieję, że to nastąpi po All-Star break, teraz ta nadzieja przeszła na playoffs. A co jak się nie uda? Mimo wszystko cały czas wolę myśleć, że w końcu się uda:)

[Adrian] No dobra – to takie pytanie – a co jeśli się nie uda i odpadniemy w 1 rundzie PO? Bill Simmons nakreślił nawet w swoim podcascie niedawno plan przebudowy, gdzie Irving nie przedłuża umowy i handlujemy Haywardem, oraz też Horfordem po młodych zawodników i picki. Pomijając kwestię, że nie wierzę w aż tak wielki kataklizm – to jednak coś w tym jest. Na Smarcie, Brownie i Tatumie można budować. Będzie na najbliższy Draft kilka dobrych wyborów, być może można będzie je wymienić na jednego już rozwiniętego zawodnika i nie myślę tu o Davisie. Być może przesunąć się w górę i zaryzykować perspektywiczną czwórkę.

[Timi] Jasne że można, to jest też piękno tej sytuacji, w jakiej się znajdujemy, że tych opcji jest wiele. Rzeczywiście natomiast duże znaczenie będzie miało to jak wypadną nam te playoffs, no bo gdyby się okazało, że nie pykło i jednak zaczynamy przebudowę to tak czy siak będzie tu bardzo ciekawie, no bo jest się na czym budować, a taki Tatum jednak zostałby twarzą zespołu szybciej niż by przypuszczał:) Ale ostatnio mam coraz większe wrażenie, że tylko totalna katastrofa może sprawić, że Kyrie z tej drużyny odejdzie, no a powiedzmy sobie szczerze, że wygrać z Pacers w pierwszej rundzie to po prostu będzie obowiązek, tym bardziej że oni po kontuzji Oladipo z dobrymi wygrywają rzadko.

[Adrian] Mecz z Denver, to także powrót Thomasa do Bostonu. Został przywitany jak Król, jak Król Czwartej Kwarty. Nikt nie powinien być tym zdziwionym, bo IT zostawił tu sporo zdrowia, jeszcze więcej serca i Boston mu wiele zawdzięcza, ale też i on zawdzięcza wiele Bostonowi, w końcu tu został All Starem. Piękny film, wzruszające chwile. Po meczu w wywiadzie powiedział, ze tutaj chciałby zakończyć swoją karierę. Powiedział coś jeszcze, ale o tym w osobnym wątku.

[Timi] To kolejny tylko dowód na to jak wyjątkową w skali NBA organizacją są Boston Celtics, choć w tym przypadku trzeba przede wszystkim mówić o tym jak wyjątkowe były to dwa i pół roku, gdy Isaiah Thomas był zawodnikiem Celtics. Wychodzi na to, że my nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego jak bardzo tego gościa uwielbialiśmy – zresztą on sam mówił potem, że nie zdawał sobie do końca sprawy z tej miłości bostońskich kibiców póki nie odszedł. Fajna sprawa, super wspomnienia i trochę żalu, natomiast przy tym wszystkim także przykra świadomość, że IT takich momentów może mieć przed sobą coraz mniej. Tym bardziej, kiedy nawet jego trener mówi przed spotkaniem, że nie jest pewien, czy Thomas po tym urazie biodra będzie w stanie wrócić do takiej formy. I jakkolwiek mocno byśmy nie kochali Thomasa to dziś decyzja Ainge’a wygląda po prostu jak no-brainer.

[Adrian] No i gdzie są teraz ci wszyscy, którzy na Dannym wieszali psy za tę wymianę? Nie minęło wtedy nawet pół roku, a już okazało się, ze kontuzja Thomasa jest poważniejsza. Teraz po tylu miesiącach widzimy jak na dłoni, że Danny absolutnie wygrał tamtą wymianę, nawet dokładając tego picka z drugiej rundy. Pamiętam te wyzwiska, że tak się nie robi – Thomas powinien dostać tu dużą umowę… Hurr durr i co? Nawet jeśli za 2 lata z Irvingiem oddaliśmy Sextona i Crowdera – to i tak jest to bardzo niska cena. Czas weryfikuje takie wymiany i tę zweryfikował na korzyść Bostonu i to wygraliśmy chyba nokautem.

[Timi] Cavs też tak do końca na tej wymianie nie wyszli wcale źle, bo Sexton ma całkiem niezły ten debiutancki sezon, choć na pewno nie jest aż tak bardzo w świetle jak inni pierwszoroczniacy. Tak czy siak, decyzja Ainge’a była właściwa przede wszystkim z punktu widzenia biznesowego, a za to głównie trzeba go rozliczać. Jasne, że ten transfer bolał – najbardziej Thomasa, ale wielu kibiców też – natomiast jeśli wyłączyć z tego emocje to sportowo dobrze jest mieć na stanowisku GM-a kogoś takiego jak Danny.

[Adrian] Thomas powiedział też, że gdyby Danny go nie wymienił, to w Bostonie byłby już 18 baner. Kocham Azję – serio, na zawsze będzie w moim serduszku i w serduszku mojego syna, który kocha go jeszcze bardziej. Do dziś pamiętam łzy Juniora, gdy mu powiedział, że IT został wymieniony i już nie zagra w Bostonie. Jednak IT po wymianie w Cavs i Lakers zagrał łącznie 32 mecze, na słabiutkiej skuteczności i te zdrowotne problemy nie zniknęły. Te słowa były zbyteczne, bo nikt o zdrowych zmysłach w to nie uwierzy. Wiemy w jakim miejscu jest Thomas 2 lata po tej kontuzji i nie jest to miejsce człowieka zdolnego zdobyć pierścień.

[Timi] Mam podobne zdanie, choć z drugiej strony: Isaiah Thomas to zawsze był gość, który mierzył wysoko, a w zasadzie najwyżej jak się tylko da, więc takie słowa nie dziwią. Przecież on nawet teraz powtarza, że jest pewien, że wróci do formy, że nadal będzie all-starem, że nadal będzie graczem All-NBA. Isaiah Thomas = pewność siebie. Nigdy nie było inaczej i z tego też powodu był jednym z naszych ulubieńców. Nie było w tej lidze drugiego tak zbliżonego do Allena Iversona zawodnika pod względem charakteru wojownika. Tym bardziej szkoda, że taką pewnością tryska w tej chwili już w zasadzie tylko Thomas…

[Adrian] Ja mu życzę jak najlepiej, a najlepiej jakby faktycznie do wielkiej formy wrócił w Bostonie, skoro tu chce skończyć karierę. Jeśli nie będzie mógł poszukać sobie w nowym sezonie klubu, niech Danny wyciągnie rękę. Lepszy nawet połamany Thomas na ławce, niż Jabari Bird w sądzie. Taką mam koncepcje po tym sezonie. W sumie to szkoda, że wtedy Thomas wybrał Danver, a może musiałby zbyt długo czekać na odpowiedź z Bostonu… Nie wiem, wiem, że on zasługuje na szanse w kolejnym sezonie i jeśli będzie 15 spot pusty, to IT powinien go dostać.

[Timi] Powrót byłby fajny, ale trzeba spojrzeć na ten jego pobyt w Nuggets także nieco z krytycznej strony: dostał dziewięć spotkań, nie wyglądał w nich dobrze, a mi w głowie cały czas brzmią jego słowa „nie jestem tu żeby się dopasować, tylko po to żeby się wyróżnić”. Warto też pamiętać o tym, że I.T. walczy(ł) w tym sezonie o nowy kontrakt, no i ten eksperyment w Denver nie wypalił. Zobaczymy, nadal twierdzę, że Thomas może wygrać Nuggets choćby jeden mecz w fazie play-off, jednak w tej chwili Isaiah to tylko przydatny weteran w szatni i na ten moment nic więcej. Jemu potrzeba innego miejsca do odbudowania kariery, tyle tylko że trudno takie miejsce w tej chwili znaleźć i nie wydaję mi się, aby to był Boston.

[Adrian] Irving przed meczem z Sixers powiedział, że nie interesuje zawodników z którego miejsca w PO będą walczyć, a jedynie samo PO. Strasznie nie lubię takiego gadania. Ja wiem, że Kyrie jest pewien, ze w PO Boston może pokonać każdego w 7 meczowej serii, ale litości. Skoro jesteśmy tacy dobrzy, to jakim cudem dostajemy czasami tak frajersko w zad? W pierwszej rundzie najprawdopodobniej trafimy na Indianę, a oni graja tak jak nie lubimy. To wcale nie będzie spacerek, choćby nie wiem jak zaklinali zawodnicy rzeczywistość.

[Timi] Kyrie już parę tygodni temu mówił, że on czeka na fazę play-off, natomiast przed tym meczem z Sixers powiedział też o jeszcze jednej ważnej rzeczy: te ostatnie 11 meczów trzeba dobrze wykorzystać, bo nie da się tak po prostu przejść w tryb „playoffs”. Nie ma takiego pstryczka, nie zrobi się tego ot tak. Dlatego wydaję mi się, że ta jego wypowiedź to bardziej w kontekście: nie interesuje nas gdzie zaczniemy fazę play-off, interesuje nas bardziej to, abyśmy byli gotowi. I miejmy nadzieję, że tak właśnie będzie.

[Adrian] No to tak zbiorczo, bo ciągniemy wątek już po tym meczu. Faktycznie był to Boston gotowy na walkę w PO, ale w 1 połowie, bo w drugiej… Aron Baynes znowu miał pecha – jesu, ile jeszcze razy on będzie miał pecha w tym sezonie. Marcus Smart chciał wymierzyć sprawiedliwość, ja do niego nie mam żadnych pretensji. Zrobił co zrobił – z nim czy bez niego, Sixers dostali tyle gwizdków, że graliśmy w 5 na 8 – bo taka jest prawda, jeśli chodzi o poziom sędziowania w pewnych momentach spotkania. Wprawdzie Irving w końcówce nie był sobą, ale przy tym wszystkim co się w tym meczu wydarzyło, to byliśmy w grze do ostatnich sekund, a przecież powinni nas zdmuchnąć. Terry Rozier uwielbia grać z Sixers, on ma zakodowaną tamta przepychankę z Embiidem i zawsze grana 101%.

[Timi] Wreszcie objawił się nam Terry Rozier… Ogółem z samego spotkania w wykonaniu Celtics można być w miarę zadowolonym, biorąc pod uwagę okoliczności, choć oczywiście roztrwonienie kilkunastu punktów przewagi (znów) dobre nie jest. Z drugiej strony, zabrakło nam nie tylko Haywarda, ale też Baynesa i Smarta w drugiej połowie, więc można ten zespół odrobinę rozgrzeszyć. No i warto dodać, że Sixers wygrali dopiero drugie z ostatnich dziewięciu spotkań przeciwko Celtics.

[Adrian] Thomas Robinson podpisał kontrakt z MRC, czyli naszą afiliacją w G-League. Nie wiem czy to dobry kandydat na to ostatnie nasze miejsce w składzie. W sumie to kompletnie nie widzę w tym sensu. Już bym chyba wolał Sullingera, bo przynajmniej zna się ze Smartem i Stevensem. Pamięta pewnie jeszcze kilka zagrywek i byłby chyba bardziej przydatny niż Robinson. Z tego wynika, że bierzemy co jest.

[Timi] Bierzemy co jest, albo nie weźmiemy po prostu nic – tak czy siak minut dla takiego gościa nie będzie, więc jedyne do czego mógłby nam posłużyć Robinson czy taki Sully to kolejny gość „do obijania” na treningach. Nie są to zawodnicy, którzy byliby w stanie zrobić jakąkolwiek różnicę w fazie play-off, tym bardziej po takiej przerwie od NBA, a przecież oni nie bez powodu z tej ligi wypadli.

[Adrian] Przy kontuzji Baynesa, to ten Robinson zaczyna być potrzebny na ostatnie 10 spotkań sezonu zasadniczego. Mam nadzieję, ze więcej minut dostanie Time Lord, ale nie ma co go rzucać na głęboką wodę we wszystkich spotkaniach. Przyda się rozszerzenie rotacji i chyba T-Rob trafił we właściwe miejsce, we właściwym czasie. Dostanie pewnie swoją szansę, na kilka minut, przypomni się publice – jednak chyba naz zawsze pozostanie niespełnionym talentem jak Sullinger.

[Timi] Zdaje się, że wykrakaliśmy tego Robinsona w Bostonie, bo teraz po tej kontuzji Arona rzeczywiście rosną na to szanse, choć na całe szczęście uraz Baynesa nie wydaje się być aż tak poważny – początkowo mówiło się nawet o sześciu tygodniach absencji, potem 2-4 tygodnie, a Danny Ainge stwierdził nawet, że status Australijczyka to day-to-day. Mimo wszystko, do końca sezonu zostało niewiele, a po drodze jeszcze Al Horford ma dostać 3-4 mecze wolnego, więc koniec końców Robinson może jakieś minuty zobaczyć…

[Adrian] Ligę obiegły ploteczki, że to Doc Rivers ma być następcą Waltona w Lakers, ponoć tak chciałby James, a i Rondo powiedział jak to jest grać pod Riversem i wszyscy byli za…. poza samym Riversem, który natychmiast przeciął wszelkie spekulacje. Oświadczył, ze w trakcie sezonu dogadał się z Ballmerem i zostaje w Clippers na dłużnej. Nie ma się co dziwić, bo West chyba jest trochę lepszym zarządzającym zasobami ludzkimi i finansowymi, niż całe Lakers razem. Clippers moim zdaniem maja dużo lepszą pozycję wyjściową na przyszłość.

[Timi] Raz to że się ugadał z Clippers, a dwa że Riversowi chyba nie spieszno do trenowania Jamesa, bo zaraz po tych informacjach pojawiły się inne doniesienia, jakoby Doc miał być wręcz przestrzegany przed tym, aby taką posadę objąć. Powód jest prosty: LeBron. On nigdy nie miał trenera z takim charakterem i choć współpraca z Riversem mogłaby mu wyjść na dobre to jakoś trudno mi sobie to wyobrazić, bo James musiałby wtedy mocno zmienić swoje nawyki. To, co uchodziło mu płazem z Blattem, Lue czy teraz z Waltonem raczej nie przeszłoby tak łatwo obok Riversa.

[Adrian] Ważne jest też to, że w LAC ma ciepła i spokojną posadkę. Lakers to wciąż dom wariatów. Ile razy w ostatnich latach słyszeliśmy, że zmieniają plany i celem nie jest aktualny rynek wolnych agentów, tylko za rok lub dwa lata? Opera mydlana tam trwa w najlepsze i wszystko się zgadza, poza wynikami sportowymi. Nie wydaje mi się, żeby jakiś poważny trener chciał wejść teraz w Lakers, gdy ma gdzieś kontrakt. Może i większe pieniądze, ale to ciśnienie i tan bałagan… to nie ma sensu.

[Timi] Wystarczy tylko dodać, że „poważny trener” i LeBron James jakoś nigdy nie szli ze sobą w parze. A tym bardziej teraz, kiedy mowa o Los Angeles. To przynajmniej taki promyczek słońca w tym naszym rozczarowującym sezonie – Lakers rozczarowali jeszcze bardziej, bo u nich wciąż potrwa ta posucha związana z fazą play-off i oni stracili już okazję, żeby to rozczarowanie wymazać.

[Adrian] To jeszcze słówko o Lakers. Czy nie uważasz, że to piękne gdy w meczu ostatniej szansy Lakers na PO, na ryby wysyła ich Nets a główne skrzypce tam odgrywa D’Angelo Russell. Nie mogło być nic piękniejszego dla młodego rozgrywającego Brooklynu, niż właśnie taka wygrana – która wysyła Króla na wcześniejsze wakacje. Kibicowaliśmy tym Nets i wykibicowaliśmy im chyba PO.

[Timi] Niesamowita sprawa i bardzo fajnie się to dla DAR ułożyło, znacznie gorzej dla samych Lakers i LeBrona, dla którego to pierwsze tak szybkie wakacje od… 2005 roku. Jakby nie patrzeć, kończy się pewna era. No i w końcu ktoś inny się pojawi w finałach, po raz pierwszy od 2010 roku – wtedy byli to Celtics i Lakers, teraz trzymajmy kciuki żeby chociaż ta jedna połówka powróciła do tych finałów. Tym bardziej, że od tamtego czasu ani razu nie mieliśmy już okazji kibicować Zielonym w tej decydującej o mistrzostwie serii.

[Adrian] Bucks idą jak burza, a właściwie to szli, bo zatrzymało ich Sixers. Do tej pory omijały ich kontuzje, a teraz wyleciał Brogdon na 6-8 tygodni i on może nie być gotowy nawet na 2 rundę PO. Dla nich to spory problem, bo na obwodzie maja biedę. Hill nie zasługuje swoją gra na te 19 mln i to chyba był słaby pomysł, żeby aż tyle pieniędzy zamrozić na jednego rezerwowego. Mirotić w Bucks też  wygląda bardzo przeciętnie i cały ten misterny plan na razie szwankuje. a PO tuż tuż.

[Timi] A teraz wypadł jeszcze na kilka tygodni właśnie Mirotić – nikomu nie życzymy urazów, zresztą dla fanów Bucks lepiej, że to się dzieje teraz, a nie w trakcie samych playoffs. To może być też szansa dla Celtics, bo coraz więcej wskazuje na to, że jeśli uda nam się przejść pierwszą rundę fazy play-off to w drugiej będą czekać właśnie Bucks.

[Adrian] No nie wiem, Bucks w nocy przegrało z Cavs i na 10 spotkań przed końcem sezonu zasadniczego maja już tylko 2 zwycięstwa przewagi nad Toronto, no w sumie to 3, bo w RS wygrywali z Raptors trzy razy. Tylko kalendarz Bucks jest dosyć ciężki jak na te dwie kontuzje. Nie dzieliłbym jeszcze skóry na niedźwiedziu z tymi Bucks w 2 rundzie. Nawet pomijając kwestię, że sami będziemy musieli uporać się z Indianą.

[Timi] To nawet nie tyle kalendarz Bucks jest dość ciężki co kalendarz Raptors jest bardzo łatwy:oni mają jeszcze jedno spotkanie z Knicks i dwa spotkania z Bulls, a z lepszych rywali został im w zasadzie mecz u siebie z Thunder, których kilka dni temu pokonali na wyjeździe. Zobaczymy jak to wszystko się ułoży, bo Bucks rzeczywiście złapali zadyszkę, natomiast nam uciekły już marzenia o trzecim miejscu, więc teraz trzeba zrobić wszystko, by w pierwszej rundzie z Pacers mieć przewagę parkietu i decydujące będą zapewne te dwa bezpośrednie starcia.

[Adrian] Piątkowa noc jednak chyba wszystko wyjaśniła – Rapsy przegrali u siebie z OKC i teraz na 9 meczów do końca RS mają 4 zwycięstwa straty. No Bucks musieliby przegrywać już mecz za meczem, a na to się  nie zanosi, żeby Antek wypuściła 1 seed na Wschodzie, nawet bez pomocy kontuzjowanych zawodników. No a my tak jak mówisz – musimy wygrać z Indianą, żeby mieć z nimi HCA.

[Timi] Te mecze to jest must-win, bo musimy mieć tę przewagę parkietu chociaż w pierwszej rundzie – ale tak jak już tam wyżej wspomniałem, Pacers ostatnio zawodzą: przegrali wszystkie cztery mecze na Zachodzie i siedem z ostatnich 10 spotkań, a jedyne poważne zwycięstwa po kontuzji Oladipo to Clippers i Thunder. Lepiej jednak losu nie kusić i Celtics powinni zrobić wszystko, by playoffs rozpocząć jednak w TD Garden.

[Adrian] Taka ciekawostka – zliczając wszystkie zwycięstwa z 6 ostatnich sezonów, to najmniej na koncie mają ich Lakers – dokładnie 157  i Knicks 160 – stan na środę. Dwa największe rynki, dwie najbardziej wartościowe organizacje, a to co się z nimi stało w ostatnich latach to dramat sportowy. Tak jak w Lakers jeszcze widać światełko w tunelu, żeby odbić sie od dna – to w NYK tego światełka nie widać. Tam na razie lepiej nie będzie.

[Timi] Właśnie miałem o tym wspomnieć przy okazji rozmowy o Lakers i Clippers, bo to fajnie obrazuje jaka jest wyjściowa pozycja Lakers, którzy nawet po dodaniu Jamesa do składu nadal mają najmniej zwycięstw na przestrzeni tych ostatnich sześciu lat. To jest to światełko dla Knicks: mimo wszystko jest w tej lidze ktoś gorszy. I nawet ta wygrana właśnie nad Lakers w MSG tak bardzo ich nie zabolała, jeśli chodzi o szanse na topowy pick w drafcie. Wiesz, jak wylosują #1 i przejmą Ziona to światełko się pojawi i będzie to całkiem potężnie zbudowane i wysoko skaczące światełko…

[Adrian] Przy obecnym systemie losowania, coś mi mówi, że jednak to nie NYK będą cieszyli się z Ziona. Mam nadzieję, ze ten Zion trafi do ATLANTY, tak, nie pomyliłem się – do ATLANTY. Życzę im jak najlepiej z całego serca, za to, że nie tankują jak szmaciarze. Chicago, czy Dallas i Memphis też jak dla mnie mogą przygarnąć Ziona. Wszyscy poza Knicks, Suns i Cavs.