#152 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Ponarzekaliśmy tydzień temu na Celtics, to wracamy do starego formatu i poza sprawami bostońskimi poklikamy o NBA. Melo w Chicago, znaczy się, on tam nawet koszulki nie założy, bo poleciał z Houston, żeby Rakiety mogły podpisać Farieda, a Chicago pewnie go w lutym wymieni lub zwolni. Podręcznikowy przykład upadku, bardziej o ziemie przypierdolić nie można. Co ciekawe znowu podniosły się głosy, że on jednak trafi do Lakers.

[Timi] W Chicago nie zagra, ale ja nadal liczę na jego koszulkę Bulls, tak samo jak przez chwilę miał swój jersey Hawks! Upadek bardzo bolesny, ale że tak będzie to wiedzieliśmy już od jakiegoś czasu. Teraz pozostaje pytanie, czy LeBron i Lakers rzeczywiście wyciągną do niego rękę, czy też to już koniec jego przygody z NBA. Coś mi się wydaję, że przez ten uraz Jamesa wcale nie będą tacy chętni w Los Angeles żeby przygarnąć Melo skoro pod nieobecność LBJ zespół radzi sobie mocno przeciętnie, a przecież Carmelo za poważne wzmocnienie uznać nie można.

[Adrian] Moim zdaniem zawsze się znajdzie jakiś zdesperowany zespół, który Melo podpisze za niewielką kasę, czy tez nawet wytrejduje po niego. Co ma do stracenia takie Portland czy Nowy Orlean, a im skrzydłowy potrzebny od zaraz. To, że to podstarzały Melo nie ma znaczenia – Nowy Orlean to w sumie kompletnie niczym nie ryzykuje – są pod kreską i ktokolwiek na tej pozycji będzie wzmocnieniem. Natomiast co do Lakers – zobaczymy czy będą szukać wymiany po jakaś gwiazdę, bo wtedy Melo może być niezbędny, żeby mieć jakiś skład gdy spora paczka wyleci z LA.

[Timi] Już się pojawią plotki, że Lakers spróbują zaatakować po jakąś gwiazdę jeszcze przed trade deadline i mają ponoć zamiar użyć do tego wszystkich swoich młodych, czyli Balla, Ingrama i Kuzmę. Ale ostatnie doniesienia z obozu Davisa, który sam stwierdził, że o przyszłości pomyśli dopiero po sezonie, wskazują na to, że nie będzie to atak po AD. Będzie naprawdę śmiesznie, gdy się okaże, że koniec końców „wzmocnią się” po prostu Melo.

[Adrian] Nie bardzo widać jakichś All Starów na rynku wymian, więc koniec końców możesz mieć rację, że plany Lakers mają ambitne, bo chcą pozyskać kolejną gwiazdę, oraz dobrego strzelca zza łuku, a skończy sie na gratisowym Melo.  Dla Lakers jest moment prawdy teraz, bo jak sie okazało bez LBJ oni są zespołem na delikatne tankowanie – dlatego nie dziwi mnie, że jednak wszystkie młode gwiazdeczki są dostepne na rynku wymian. Jednak zostawmy te rozważania, bo planowałem kolejny Tygodnik poświęcić głównie na kwestie Trade Deadline. Wtedy porozmawiamy nie tylko o naszych planach, ale o planach różnych zespołów bo to wszystko może się ze sobą mocno spleść.

[Timi] A propos naszych planów to Mike Zarren przyznał ostatnio, że w ciągu tygodnia miał rozmowy z dziesiątką drużyn, a mimo to nie pojawiły się żadne plotki – to tylko pokazuje, jak duża część tych wszystkich rozmów (a jak mówi Zarren, to są tysiące telefonów między zespołami, często tylko kurtuazyjne) nigdy nie wychodzi na światło dzienne. Tak czy siak, jestem bardzo ciekaw co niesie trade deadline w tym roku.

[Adrian] Lillard ostatnio poruszył ciekawy temat – stwierdził, że chce zdobyć mistrzostwo, ale nie kosztem przyjaciół i nie będzie chodził do zarządu Portland z prośbami, żeby kogoś na kogoś wymienili. Lubię Lillarda, nawet bardzo bo to fajny, charakterny zawodnik, a teraz zyskał dodatkowy szacunek. Zna swoje miejsce w organizacji, zna swoją pozycję w drużynie, ale nie zamierza tego wykorzystywać. On skupia się na grze, na budowaniu więzi w szatni i tyle – reszta to działka kogoś innego.

[Timi] Dame zbudował sobie fajną pozycję w Portland i też sam wielokrotnie powtarzał, że jego celem jest zdobycie mistrzostwa z Blazers i on myśli tylko i wyłącznie o tym. Nie chce odchodzić, nie chce być gdzieś na doczepkę, ale chce dojść do tego po swojemu, ze swoim klubem i ze swoim miastem. To się na pewno w dzisiejszych czasach ceni, podobnie jak ta ostatnia wypowiedź, natomiast jak tak sobie myślę to może jednak powinien swoje trzy grosze dorzucić skoro Blazers od lat nie potrafią go w odpowiedni sposób obudować, wyrzucając zamiast tego mnóstwo pieniędzy na graczy, którzy do mistrzostwa ich nie przybliżą.

[Adrian] Tylko takie wtrącanie się w sprawy organizacji, to najczęściej niczym dobrym się nie kończyły. Postrzeganie potrzeb przez zawodnika sporadycznie szło w  parze z wizją drużyny trenera i generalnego menadżera. Natomiast na rynku wolnych agentów Portland atrakcyjne nie jest, bo niby zachodnie wybrzeże, a jednak ciepło nie jest, no i same podatki są dość wysokie. Lillard trafił w takie czasy w NBA, że jest zwyczajnie ciężko, no i w dodatku trafił na Zachód.

[Timi] Ale ja o tym dobrze wiem, tylko wskazuje na to, że może z poradami Dame’a nieco lepiej te ruchy Blazers by wyglądały – fakt faktem, że Portland idealnym miejscem dla wolnych agentów nie jest, ale to nie oznacza, że należy przepłacać tych, którzy są zainteresowani grą w stanie Waszyngton, a to jest częsta historia w ostatnich latach. Tak czy siak, też jestem fanem Lillarda odkąd w zasadzie pojawił się w NBA (ba, można stwierdzić nawet, że Blazers to mój drugi ulubiony zespół!) i szkoda mi już trochę patrzeć jak marnuje swoje najlepsze lata na grę w zespole, który nie jest tak silny jak mógłby być. Pytanie, czy to się w najbliższej przyszłości zmieni.

[Adrian] Memphis złapało zadyszkę, na tyle dużą, że z właścicielami spotkał się duet Gasol-Conley i rozmawiali o przyszłości. Przyszłość nie wygląda różowo, bo nie bardzo mają kim handlować po jakąś gwiazdę, a i wymienić ich kontrakty nie będzie łatwo. Conley na pewno jest lepszym kąskiem, ale ten kontrakt…. no nie wiem, czy ktoś się skusi. Natomiast Gasol starzeje się coraz szybciej i za 34 letniego zawodnika na dużym kontrakcie nikt nic wartościowego nie odda. Sytuacja wydaje się być patowa, a nasz pick z Memphis pewnie przejdzie na lata kolejne.

[Timi] I to jest dla nas bardzo dobra wiadomość – po pierwsze wolę trzy wybory a nie cztery, po drugie przejście picku oznacza, że będzie go można ewentualnie wykorzystać w paczce po Davisa, a po trzecie taki scenariusz oznacza, że wciąż możliwe jest, iż ten wybór zostanie przez Grizzlies wysłany dopiero w 2021 roku, ale wtedy już bez protekcji. Tym bardziej, że w Memphis nie wygląda to różowo – jak widać Conley i starzejący się Gasol nie są już receptą na sukces, a wytransferować ich nie będzie rzeczywiście łatwo. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że przecież ten pick wylądował w rękach Ainge’a za sprawą transferu… Jeffa Greena.

[Adrian] Zawsze nam się dobrze handlowało z Memphis, a ta wymiana za Jeffa okazała się strzałem w dziesiątkę, bo może się okazać, że Green nie raz, a dwa razy przyda się w wymianie po wielką gwiazdę. Pamiętamy, że był on częścią paczki za Reya Allena, a teraz pick za niego może być pomocny przy innej wymianie. Kibice Memphis jednak opowiadają się za opcją, żeby ten pick Boston zrealizował w tym roku, bo chyba czują, że ta przebudowa nie potrwa 1 czy 2 sezony. Trzymam kciuki za ich wymiany, bo to może być pick porównywalny z tymi z Nets.

[Timi] Tym bardziej, że Gasol i Conley to nie KG i Pierce i nie zapowiada się, aby Grizzlies wyciągnęli za nich trzy wybory w pierwszej rundzie draftu i prawo do zamiany jeszcze jednego picku:) Dla nas najlepiej byłoby, żeby ten pick przeszedł przynajmniej na kolejny rok – tym bardziej, że te protekcje to zawsze „morze możliwości”, no bo to działa na wyobraźnię, jeśli powiesz, że ten pick może być nawet jedynką w 2021 roku. A na ten moment taki scenariusz wciąż jest możliwy. Prawdopodobny? Na pewno bardziej niż jeszcze kilka tygodni temu.

[Adrian] Boston podobno zainteresowany Bealem z Waszyngtonu – jak dla mnie nie ma tematu, ale… Najbardziej nim zainteresowane jest Toronto, no to Danny musi reagować, bo jeśli cena będzie za niska za zawodnika, to faktycznie on może trafić do Kanady i wtedy mamy naprawdę duży problem. Wzmacnianie naszego składu to jedno, ale pilnowanie rynku jest równie ważne, a może nawet ważniejsze. To przypomina wymianę po Irvinga, Danny nie tylko pozyskał zawodnika, bez którego teraz nie wyobrażamy sobie składu, ale przede wszystkim nie pozwolił pozyskać Irvinga przez Bucks. A przecież wtedy większość pisała, że oddał za dużo.

[Timi] Tak jak przed sezonem mówiliśmy, że umowa dla Smarta może być tym, czego nam brakowało przy okazji robienia transferów w ubiegłych latach, tak dziś sobie nie wyobrażam żebyśmy Marcusa oddali, bo jest po prostu zbyt ważny dla tego zespołu. Głównie dlatego trudno mi sobie wyobrazić, żeby Celtics rzeczywiście Beala pozyskali, bo to by trzeba wymienić albo Horforda/Haywarda (mało prawdopodobne), albo trójkę Smart-Morris-Brown, a to po prostu za dużo. Z drugiej strony rzeczywiście trzeba to monitorować, ale nie wydaje mi się, żeby cena za Beala rzeczywiście była jakaś niska – 25 lat na karku, all-star, a do tego ta umowa nie straszy aż tak bardzo jak kontrakty Walla czy Portera.

[Adrian] Wszystko zależy od tego jak bardzo w Wizards chcieliby się przebudować. Smart- Morris-Brown trochę straszy tym, że oddajemy serce drużyny w postaci Smarta, ale wcale nie uważam, że za Beala to byłoby za dużo – bo to nawet sensowna cena. Nie jestem też pewien, czy Danny nie wrzuciłby Haywarda na stół razem z Brownem, wtedy pewnie musielibyśmy przyjąć Howarda, a także wyskoczyć z jakiś picków, ale zachowując Smarta to nie byłaby zła opcja. Wizards zawsze mogą liczyć na odbudowę Haywarda w przyszłym sezonie i dalszy handel. Ten sezon i tak maja stracony, a jak wróci Wall to być może znowu zaczną się sny o potędze.

[Timi] Coraz lepiej grający Brown, świetny Morris i serce drużyny Smart to sensowna cena? Według mnie nie, nawet jeśli miałoby to być coś na zasadzie „dodanie przez oddanie”, w sensie pomniejszenia tej puli talentu i lepszego zbalansowania tej drużyny. Z drugiej strony, trzeba mieć na uwadze dwie rzeczy: dość skomplikowaną sytuacją może być zatrzymanie Morrisa po sezonie (no i też jest pytanie, na ile jego dobra dyspozycja to efekt contract-year?), a na dodatek trzeba mieć w perspektywie kolejną umowę dla Browna, co też jawi się w tej chwili jako mocno skomplikowana kwestia.

[Adrian] Naprawdę sensowna cena – staram sie od jakiegos czasu nie patrzeć na naszych zawodników z pozycji celtyckiego fanatyka. Morris ma spadającą umowę, Brown nadal jest melodią przyszłości, a Smart wprawdzie ostatnio zaczął trafiać, ale 4 lata walił cegłami. Beal ma 3 letnią i sensowną umowę, bez żadnych opcji, jest młody, bo przecież jest o 9 miesięcy starszy od Smarta, no i najważniejsze – jest naprawdę dobrym zawodnikiem, co udowadnia teraz w Wizards gdy Wall jest połamany. Tak naprawdę, to tylko ten Smart byłby dla mnie wielką stratą, bo Jaylena lubię, ale bądźmy szczerzy – Beal jest kilka poziomów wyżej i nie wiem czy Brown kiedykowliek wejdzie na ten poziom.

[Timi] Niby tak, ale z drugiej strony jeśli oddasz w jednej wymianie zarówno Smarta, jak i Morrisa to kto w tym zespole będzie dawał tę intensywność? Na pewno nie Beal, który przecież swoje za uszami też ma, tym bardziej, że trochę lat już w tej toksycznej szatni Wizards zdążył spędzić. I jeszcze jedna rzecz: Brown w każdym swoim sezonie (nawet w debiutanckim, gdy miał mocno ograniczoną rolę) był lepszym defensorem niż Beal.

[Adrian] Dallas już nie tylko oficjalnie handlują Smithem Juniorem, ale też przymierzają się do oddania Jordana z którego są zwyczajnie niezadowoleni. Być może nie chodzi tylko o nieprzedłużenie umowy w lipcu, a właśnie o wymianę w lutym. DAJ już nie jest tak atletyczny jak jeszcze 2-3 lata temu i trudno się dziwić, że jego walory w obecnej NBA nie są warte tyle pieniędzy ile zarabia. To podobna historia do Hassana z Miami, który na takim kontrakcie jest kulą u nogi. Ktoś się na niego skusi? Nie sądzę.

[Timi] Podejrzewam, że Mavs ściągali Jordana z myślą o tym, że ten pogra u nich tylko jeden sezon – playoffy tymczasem uciekają coraz bardziej więc skoro latem tak czy siak umowy nie mają zamiaru przedłużać to warto pomyśleć o transferze DAJ, byleby tylko dostać coś w zamian. Ten jednoroczny kontrakt, jaki DeAndre podpisał w zeszłym sezonie był trochę wypadkową tego, że wszyscy wydali ogromne pieniądze w poprzednich latach – tymczasem tego lata parę drużyn znów będzie miało sporo cap space i ktoś pewnie rzuci DAJ grube miliony, tym bardziej że to wciąż jest jeden z najlepszych środków w lidze. Raczej nie zrobią jednak tego Mavs, dlatego ta historia potrwa zapewne tylko jeden sezon, a jak się uda znaleźć partnera do rozmów w lutym to może nawet krócej.

[Adrian] No to już Boston – Rozier stwierdził, że ta drużyna ma zbyt dużo talentu. No wszystko prawda, tylko Rozierowi w tym sezonie nie wypada mówić o talencie. Ja się absolutnie zgadzam, że w drużynie potrzeba kilku pracusiów, co będą orać parkiet, tylko Danny sobie zdaje sprawę z tego, a Rozier powinien być jednym z tych co w każdym meczu zapierdalają na najwyższych obrotach, a tak nie jest.

[Timi] Nie pamiętam kto to dokładnie powiedział przed sezonem, ale biorąc pod uwagę, że Rozier walczy o kontrakt to podejrzewam, że on lub Marcus Morris, ale była tak wypowiedź, że wygrywanie sprawia, że wygrywają dosłownie wszyscy – gwiazdy, ale też role-players czy solidni wyrobnicy i pracusie. Jeśli wygrywasz, jeśli dostajesz się na szczyt wraz ze swoim zespołem to nic złego ci się z reguły nie stanie. I trochę szkoda, że w przypadku Roziera tego w tym sezonie nie widać. Porzućmy już te żarty o $20 milionów dolarów za sezon – przecież tu naprawdę wystarczy ciężka praca i to przysłowiowe zapierdalanie, żeby pomóc nie tylko drużynie, ale też sobie samemu.

[Adrian] Brad Stevens wygrał swój 250 mecz jako trener Bostonu i tym samym na dobre zagościł w Top5 trenerów naszej organizacji. To jest jego 6 sezon i chyba wszyscy mamy nadzieję, że skoro tak młodo do NBA wszedł, to pobije rekord Reda i poprowadzi nas w przynajmniej 17 sezonach. Swoją drogą, to jestem strasznie ciekawy, czy Stevens poszedłby drugi raz na przebudowę – gdy już karierę zakończy Irving, a mam nadzieję, ze podpisze latem 5 letni kontrakt, to czy Stevens będzie zainteresowany dalszą współpracą?

[Timi] Z tej przebudowy w sumie wyszedł tylko jeden rok, bo przecież potem mimo ujemnego bilansu udało się wrócić do playoffs. No i nie zapominajmy, że cały czas jesteśmy dobrze ustawieni na przyszłość (JAYSON TATUM MA 20 LAT), więc perspektywa przebudowy jest na ten moment mocno odłożona, rzekłbym nawet schowana. W związku z tym mógłbym zadać pytanie: gdy już karierę zakończą Tatum i Brown to czy Stevens będzie zainteresowany dalszą współpracą?:) A przecież po drodze duo Danny/Mike z pewnością nie będzie się obijać:)

[Adrian] Tatum ma 20 lat, tylko czy Tatum będzie jeszcze w Bostonie w połowie lipca tego roku? No i czy Brown będzie w Bostonie w marcu tego roku? Jesteś tego pewien? Wcześniej rozmawialiśmy o Bealu i Brownie, a mamy cały czas świadomość, że ten Davis może być dostępny w lipcu. Rozmawiamy przecież o zawodnikach w wielu 25 lat – więc ta strata przyszłych/ewentualnych gwiazd jak Brown i Tatum nie byłaby niczym strasznym tak naprawdę. Mamy worek picków i nie ma co ich kisić, gdy jest szansa na topowy skład z zawodników JESZCZE przed swoim primem, a już na statusie gwiazdy.

[Timi] Coś mi się wydaję, że jeśli tylko Davis będzie dostępny to Danny ostro po niego zaatakuje. Czy na tyle ostro, żeby oddać Browna? Tak, ale myślę, że będzie starał się, by w takim razie został Tatum. I z tego też powodu nie wydaje mi się, że ten Brown poleci jeszcze w lutym – zostanie, bo z jednej strony to wciąż jest część trzonu tego zespołu, a z drugiej strony Ainge nie będzie już teraz oddawał żadnych części tego trzonu, kiedy w lipcu być może trzeba będzie to zrobić w wymianie po Davisa.

[Adrian] Myślał kogut o niedzieli, a w sobotę łeb ucieli. Nie ma możliwości, żeby Danny w lutym myślał o lipcu, bo jeśli w lipcu ten Davis nie będzie dostepny, a ten Beal trafi np do Toronto lub Sixers to jesteśmy głęboko w czterech literach. Nie wierzę, ze Brown będzie poza stołem wymian, tylko dlatego, że może kiedyś dostępny bedzie Davis. NBA rządzi sie dość brutalnymi, łap okazję lub giń.

[Timi] Ale uwierz mi, że Danny od lat myśli o tym lipcu – jego obsesja wobec Davisa jest całkiem dobrze udokumentowana, dlatego ja nie mam żadnych wątpliwości, że jak tylko się okaże, że Davis jest dostępny to Ainge zaatakuje. A nawet jeśli Beal trafi do któregoś z rywali to przecież nie jest do końca tak, że zostaniemy z ręką w nocniku – Brown to cały czas perspektywiczny zawodnik, który na dodatek udowodnił nam już w zeszłorocznych playoffs, że potrafi naprawdę dużo, a w tym sezonie z miesiąca na miesiąc jest coraz lepiej.

[Adrian] Marcus Morris chce porzucać sobie zza łuku podczas ASW. Tak jak nie lubię ASG, tak lubię te konkursy, które są organizowane przy okazji. Tak sobie myślę, ze może nie tylko Marcus Morris by porzucał tam zza łuku, ale też i Marcus Smart – ostatnio trafia jak szalony i w takim szaleństwie może być metoda. Człowiek znany z tego, że nie umiał przez 4 sezony trafiać do kosza, nagle łapie wiatr w żagle i wygrywa ten konkurs.

[Timi] Kyrie i Big Al w konkursie umiejętności, dwa Marcusy w konkursie trójek, a na deser Brown i Timelord w konkursie wsadów – to byłby wymarzony weekend dla fana Celtics, bo zawsze fajnie jest oglądać naszych w konkursach właśnie, natomiast nie mam też nic przeciwko temu, żeby przez ten tydzień przerwy nasi porządnie odpoczęli i naładowali akumulatory na decydują część sezonu.

[Adrian] New England Patriots po raz kolejny zagrają w Super Bowl. To taki coroczny temat w naszym Tygodniku, bo w sumie chyba od kiedy Tygodnik powstał, to ten raz w roku piszemy o Patsach. 3 lutego pewnie większość polskich kibiców Celtics będzie ściskać kciuki za Patriots i oglądać na żywo, a nasz czat zamieni się w futbolowy rozgardiasz, gdzie nikt nie napisze słowa o koszykówce. To chyba jedyny taki dzień w roku, gdzie NBA schodzi u nas na dalszy plan.

[Timi] W zeszłym roku fajnie się złożyło, bo w dzień Super Bowl grali Celtics z Blazers i wtedy Big Al trafił rzut równo z syreną, ale niestety nie przyniosło to szczęścia walczącym kilka godzin później Patriots. W tym roku będzie okazja, żeby wszystko po myśli bostońskich fanów – najpierw o 20:00 polskiego czasu starcie z Thunder (to chyba zresztą pierwszy w tym sezonie mecz o takiej porze!), a potem Patriots w kolejnym już Super Bowl i obyśmy tym razem świętowali dwa zwycięstwa.

[Adrian] A faktycznie, my tego samego dnia gramy mecz i to się świetnie układa godzinowo. To będzie bez wątpienia wielki święto bostońskiego sportu i mam nadzieję, że skończy się wielkimi zwycięstwami. Brady młodszy już nie będzie i pozostaje tylko cieszyć się z tych ostatnich jego sezonów, bo nie wiadomo ile jeszcze pogra. W ogóle Boston to na mapie sportu miasto fenomen – nie ma takiego drugiego, nie ma takich więzi między różnymi klubami i jestem ciekawy jak będzie wyglądało nasze wyjście na mecz z OKC, bo nie wierzę, że celtycka ekipa nie omieszka pokazać wsparcia.

[Timi] W tym roku też nie ma za bardzo różnicy interesów, bo przed rokiem m.in. Marcus Morris był za ekipą z Filadelfii, a po zwycięstwie Eagles okazał swoją radość na tej słynnej konferencji z Bradem Stevensem. Miejmy nadzieję, że tym razem wszyscy z bostońskiej szatni będą zadowoleni. Swoją drogą: Red Sox mistrzostwo zdobyli, teraz szansę mają Patriots, a potem spróbują jeszcze Celtics i Bruins. Naprawdę trudno znaleźć drugie takie miasto w USA jak Boston właśnie.

[Adrian] Mecz z Memphis i wygrana. Wszystko byłoby cacy, gdyby nie kolejna zapaść w 2 kwarcie – ile uwaliliśmy w dziesięć minut? 20 punktów? Wygrana cieszy, ale my graliśmy z Memphis, które uwaliło 9 z 10 ostatnich spotkań i taka zapaść jest zwyczajnie nie na miejscu. Tym bardziej, że graliśmy na własnym parkiecie.

[Timi] Dopóki wygrywamy i te kwarty nie mają większego znaczenia to trzeba się cieszyć, choć oczywiście nie jest to nic dobrego, bo wiele razy już w tym sezonie takie zapaści miały miejsce i wiele razy nie udało się po tych zapaściach pozbierać. Najgorsze jest jednak to, że za nami już ponad połowa sezonu, a rozwiązania tego problemu jak nie było tak nie ma.

[Adrian] Dość dziwny dla nas mecz, bo żaden ze skrzydłowych nie miał dnia – ani Tatum, ani Morris, ani Hayward (w sumie tu bez niespodzianki). Na szczęscie wybitnie siedziało Smartowi, który trafiał zza łuku jak szalony. Swoje wreszcie dodał Al Horford, który zaczyna wyglądać jak ten Horford którego byśmy chcieli oglądać zawsze.

[Timi] Horford wreszcie gra tak solidnie jak nas do tego przyzwyczaił i też dzięki temu od razu wszyscy wokół grają lepiej, natomiast warto tutaj wspomnieć o tym, który wrócił i Horforda mocno odciążył. Aron Baynes był znakomity w starciu z Grizzlies i przypomniał jak jest dla tej drużyny ważny – tym bardziej w obliczu naszych braków pod koszem.

[Adrian] No i wygraliśmy na wyjeździe – niby tylko z Atlantą, ale wygraliśmy wreszcie w obcej hali. Choć jeśli patrzeć na przebieg meczu to… 3 kwarty potwornych katuszy, gdzie absolutnie nic nie zwiastowało, że nagle w 4 kwarcie Boston pokaże pazurki. Marcus Smart jednak postanowił wywołać spora awanturę i wtedy, nagle, ni z gruszki ni z pietruszki zespół zaskoczył i postanowił wygrać ten mecz.

[Timi] To niby tylko Atlanta, ale ostatnio o Hawks potknęli się m.in. Thunder czy Sixers, więc to zwycięstwo na pewno cieszy, tym bardziej że tyle tygodni czekaliśmy na wygraną na wyjeździe. Zachowanie Smarta nie było zbyt przemyślane, ale rzeczywiście wyzwolił całą tą akcją jakiś ogień w kolegach, którzy w czwartej kwarcie przypomnieli sobie, że jednak warto powalczyć o zwycięstwa w sezonie regularnym.

[Adrian] Smart na parkiecie czy poza nim, zawsze ma wpływ na drużynę, to jest jej bijące serce, czasami nawet bijące bez przenośni. Ten tydzień obfitował w takie spięcia, bo Booker i Dieng też chcieli sobie coś koniecznie wyjaśnić, nawet poza halą. Jak to dowcipnie potem skomentował Dieng – chcieli wymienić się koszulkami i nic więcej. Takie przepychanki, czy pojedynki, to dla mnie smaczek dzisiejszej, ugrzecznionej do granic absurdu NBA.

[Timi] To jest jedna z rzeczy, które kochamy w NBA – jest ugrzeczniona do granic możliwości, ale mimo to nie ma ani jednego dnia bez jakiejś dramy. A to Westbrook znów wda się z kimś w sprzeczkę, a to Embiid i Harden będą mieli spięcie, a to znów Rondo coś wymyśli, a to wreszcie te mniejsze czy większe przepychanki między zawodnikami. Zawsze coś się dzieje i to jest piękne.

[Adrian] Rewanż na Miami za niedawną porażkę w ich hali – wygraliśmy, ale… druga kwarta. To już chyba powoli staje się nudne, że praktycznie przy każdym meczu piszę, ze jakaś kwarta jest kompletną katastrofą. Tym razem nasi rezerwowi postanowili zrobić sobie wolne – to co zagrała ławka woła o pomstę do nieba. Nie było nikogo, kto by się tam wyłamał z przeciętności czy nawet mizerności. BWA – Bieda Wszystkich Adoptowała.

[Timi] Dlatego właśnie byłbym za tym, aby Stevens chociaż na chwilę – ewentualnie przez jakiś dłuższy okres w kilku meczach – wrócił do grania oryginalną pierwszą piątką, a dwa Marcusy znów dowodziły ławką. Brown już i tak odżył w ostatnim czasie, natomiast Hayward może skorzystałby z grania większej ilości minut z Irvingiem czy Horfordem.

[Adrian] Przejechało Cavs, my bez Irvinga i Horforda, ale od połowy 2 kwarty grała już tylko jedna drużyna i tak naprawdę to zwycięstwo powinno być wyższe, choć 20 punktów to nie w kij dmuchał. Rozier znowu pokazał, że jego kandydatura do s5 w jakimś zespole to nie jest zły pomysł, a Brad Wanamaker pokazał, ze w razie ewentualnej wymiany Roziera jest gotowy być zmiennikiem.

[Timi] Wanamaker ostatnio bardzo fajnie wykorzystuje te szanse, które dostaje i pokazuje, że ściągnięcie go do NBA to nie był przypadek. Bardzo bym chciał, żeby nam wygrał jakiś mecz w fazie play-off. No a sam Rozier przyznał po meczu, że przed spotkaniami takie jak to dostaje wiadomości od Irvinga, który chce w ten sposób przygotować młodszego kolegę – mam więc tylko jedną prośbę do Kyrie’ego: pisz do Roziera po prostu codziennie.

[Adrian] Natomiast w Cavs, w ostatnich meczach Ante Zizic pokazuje, że jego wybór to była dobra decyzja. Samo Cavs może się dość szybko odbudować – Sexton, Zizic a w najbliższym drafcie jakiś topowy skrzydłowy i znowu ta drużyna będzie mieć sens. Oczywiście to nie będzie poziom z Jamesem, ale przeprowadzone to będzie w miarę sensownie jak na Ohio.

[Timi] Zizic pokazał się z fajnej strony, choć przecież on zawsze był znacznie lepszy w ataku niż w obronie, więc mnie akurat jego solidna dyspozycja nie dziwi. Ale nawet on się nie uchronił przed fantastycznym blokiem Williamsa. A co do Cavs to oni przecież mają jeszcze tego biednego Kevina Love, który cały czas jednak sporą wartość ma i można go fajnie wykorzystać. No i dzięki tym wszystkim porażkom rośnie szansa na LeBrona 2.0 w postaci Ziona.

[Adrian] Ciekawa sprawa może byc z Lovem, bo oni niby wymieniać go nie chcą – ma byc tym najważniejszym weteranem, przy całej plejadzie młodych talentów które oni zbierają. Sam Kevin tez już ciśnienia na wymiane może nie mieć, bo przecież pierścień już ma. Zobaczymy też kiedy wróci i w jakiej dyspozycji, czy zdąży wrócic przed Trade Deadline, bo to co organizacja oficjalnie mówi, a to co się może wydarzyć, to dwie różne kwestie.