#150 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No to zaczynamy 150 numer tego Tygodnika – to prawie 3 lata wspólnego pisania o NBA i Celtics. Po takim czasie, to chyba ciężko sobie wyobrazić, że nagle go nie ma, czyli lecimy dalej. Thibs zwolniony z Soty. To zadam identyczne pytanie jak kilka tygodni temu, gdy Chicago zwalniało trenera – co się takiego wydarzyło, że został zwolniony właśnie teraz? Trzeba było zwolnic go podczas Butler-dramy, bo to on nie zapanował nad tym całym bałaganem, to był jego pomysł i jego powinny być natychmiastowe konsekwencje.

[Timi] To już 150? A jeszcze nie tak dawno świętowaliśmy setkę! No ale nie przedłużając… To zwolnienie Thibsa rzeczywiście ma tak samo dziwny timing jak zwolnienie Hoiberga, chociaż tak jak wtedy, tak i teraz powtórzę: lepiej późno niż wcale. Ten zespół nie funkcjonował dobrze od jakiegoś czasu i Wolves powinni byli już dawno Thibsa pożegnać (tym bardziej, że on cały czas nie potrafi zrozumieć, że NBA mu po prostu w ostatnich latach uciekła), natomiast najważniejsze jest to, że nie czekali dłużej, lecz w końcu to zrobili.

[Adrian] A czy ploteczki o tym, że jednym z kandydatów na trenera jest Hoiberg można traktować poważnie? To klasyczne z deszczu pod rynnę. Jednak jak mam być szczery, to aktualnie nie bardzo widzę jakiegoś trenera na rynku. Sota chyba faktycznie powinna pozwolić młodemu Flipowi popracować – tego sezonu już się chyba nie da uratować, więc niech on kształtuje tę młodzież po swojemu.

[Timi] Kandydaci w typie Stana Van Gundy’ego czy Hobierga właśnie nie powalają, dlatego być może ten Saunders to dziś rzeczywiście najlepsza i najbardziej rozsądna, tym bardziej, że drużyna zdaje się stać za nim murem – to oczywiście tylko jeden mecz, co do którego nie można przesadnie reagować, ale to może być początek fajnej historii.

[Adrian] No a skoro przewinął się w rozmowie Butler, to w Sixers kolejny odcinek – Jimmy krzyczy na trenera i jest niezadowolony. To był tak nieoczekiwane, że chyba cały światek NBA jest nadal w szoku – tak ułożony zawodnik niezadowolony, bo chciałby być absolutnie najważniejszy w ich systemie gry?? No dobra – sarkazm na bok – Jimmy to rak toczący kolejną szatnię. Gdy tylko osiągnął status gwiazdy, niebo spadło mu na głowę – każda kolejna drużyna to awantura i niezadowolenie.

[Timi] Tak to jest jak się odmontuje lusterko wsteczne i nie patrzy się w przeszłość – nie masz wtedy szans zrozumieć swoich błędów, tak jak Jimmy Butler nie potrafi zrozumieć pewnych rzeczy. Oczywiście wszyscy w Filadelfii zapewniają, że to nic wielkiego, ale cała ta sytuacja może się koniec końców wymknąć spod kontroli, gdy się okaże, że Jimmy nie tylko nie widzi swojej przeszłości, ale też nie za bardzo potrafi sobie wyobrazić przyszłość w barwach Sixers. Wiele będzie zależeć od kolejnych miesięcy, ale na ten moment Sixers nie straszą wcale bardziej niż w poprzednich rozgrywkach (a przecież wtedy długi czas nie straszyli wcale, dopiero pod koniec sezonu łapiąc świetną formę).

[Adrian] No właśnie, czy Sixers są lepsi z Butlerem czy nie? Ja tego nie widzę – zaliczyli kilka fajnych wygranych, ale przegrali z Bostonem, Toronto czy Indiana, czyli najważniejszymi rywalami na Wschodzie. Przypomniałeś, że oni rok temu złapali świetną formę w lutym jak pozyskali wetsów, tylko czy teraz też się uda takich wetsów złapać na rynku. Na zawodników zwalnianych jest spore zapotrzebowanie, bo Houston, Lakers, Oklahoma a nawet Boston będzie się mocno rozglądał, a to chyba aktualnie atrakcyjniejsze miejsca do grania. No i nie ma tam niezadowolonego Butlera, który chyba nie bardzo ma ochotę zostać w Sixers.

[Timi] Na razie lepsi nie są, ale tu właśnie pytanie jest, jak to będzie wyglądać bliżej końca sezonu regularnego – brakuje weteranów, a sam Jimmy cały czas nie odnajduje się w tym zespole i chyba powoli zbliżamy się do momentu, w którym Ben Simmons zacznie na poważnie myśleć o oddawaniu rzutów za trzy, bo innego wyjścia za bardzo nie ma, żeby to wszystko zaczęło działać.

[Adrian] Ostatnio widziałem artykuł, gdzie dziennikarz z Filadelfii głośno się zastanawiał, czy Simmons jest przyszłością tej drużyny i czy nie powinno się go wymienić za bardziej kompletna gwiazdę, np za Davisa. Zważywszy, ze swego czasu Butler awanturował się w Chicago, że to on powinien mieć piłkę, a nie Rose, to faktycznie Butler dostałby swoją rolę, a Davis byłby dodatkowym atutem w walce o Finał. Jeśli Davis będzie dostępny, to chyba Sixers nie będą się wahali rzucić taką ofertę oparta na Simmonsie.

[Timi] No tak, tylko że tu znów wychodzi kwestia wartości Simmonsa – zawsze lubimy rozważać, czy mu tutaj tych naszych bostońskich chłopaków nie przeceniamy, ale czy Sixers naprawdę mieliby szansę iść po Davisa z paczką obudowaną na Simmonsie? Bo skoro w Filadelfii się na razie nie udaje zbudować na tym chłopaku drużyny, to dlaczego miałoby się udać w Nowym Orleanie? Z drugiej strony, Sixers na pewno powinni przynajmniej transfer Simmonsa rozważyć.

[Adrian] Vince Carter chyba jednak nie gra swojego ostatniego sezonu. Stwierdził niedawno, że zastanowi się po sezonie, ale ma ochotę jeszcze pociągnąć. Ja mu się nawet nie dziwie, bo ta Atlanta stała sie naprawdę fajną drużyną pod jego okiem. Został zatrudniony, żeby młodym pokazać charakter prawdziwego sportowca, pokazać ile znaczą treningi i on tam zbudował naprawdę fajną chemię. Na miejscu Atlanty, zapłaciłbym mu ile chce, żeby jeszcze dołożył trochę siebie do tej przebudowy.

[Timi] Nie zawsze trzeba być zawodnikiem, żeby tak dokładać, choć oczywiście bycie w sztabie to rzecz zupełnie inna. Myślę, że Vince trochę też chce jednak odłożyć tę emeryturę, tak długo jak tylko się da, bo koszykówka daje mu po prostu ogromną radość – tym bardziej, kiedy to już ponad 20 lat gry na karku. Takiego weterana z chęcią przytuliłoby wiele klubów i bardzo ciekawe, czy w przyszłym sezonie to wciąż będą Hawks, a może jakiś inny klub? Albo może po prostu Carter odwiesi buty na kołku? Chwała mu też za to, że na starość nie goni za pierścieniem za wszelką cenę.

[Adrian] Porzingis jeszcze nie wrócił po kontuzji, a już jest wirtualnie rozchwytywany przez kluby. Po tym sezonie zostanie zastrzeżonym wolnym agentem i najbardziej zainteresowani jego usługami mają być Brooklyn Nets i San Antonio. SAS ma sporo do zaoferowania, choć niekoniecznie finansowo. Natomiast Nets może dać maksa bo kasy ma jak diabeł gwoździ i przy okazji Porzi nie musiałby zmieniać miejsca zamieszkania.  NYK oczywiście chce go zostawić u siebie, ale ponoć chcą dać spore ograniczenia w kontrakcie jeśli chodzi o jego zdrowie. To chyba będzie niezła saga w Nowym Jorku w lipcu.

[Timi] To zrozumiałe, że Knicks chcieliby najpierw sprawdzić, jak Porzingis spisuje się po powrocie, a to się w tym sezonie raczej nie uda, stąd też ten pomysł na ograniczenia w kontrakcie, ale też nie wydaje mi się, żeby strony nie miały koniec końców dojść do porozumienia – tym bardziej, że Łotysz będzie zastrzeżonym wolnym agentem, więc Knicks w razie co mogą po prostu wyrównać każdą ofertę. A też nie jestem pewien, czy Porzingis byłby w ogóle zainteresowany taką opcją jak przyjęcie oferty kwalifikacyjnej, by po roku wejść na rynek jako niezastrzeżony wolny agent – to zawsze jest mocno ryzykowna opcja dla zawodnika po kontuzji.

[Adrian] Mieliby prawo wyrównać, tylko wiemy też, że Nets lubi składać mocno niekorzystne dla zespołów oferty. Tym razem byłby to po prostu max i NYK w razie kontuzji zostałoby z olbrzymim kontraktem. Nets też, tylko oni niewiele ryzykują – mają skład jaki mają, swoje miejsce też znają i nie mają tak olbrzymich aspiracji jak sąsiad zza miedzy. Zobaczymy, bo to też może być fajna historia w lipcu, jak tam za Nets trzymam kciuki. Masz rację, że Porzi nie podpisze oferty kwalifikacyjnej, bo zważywszy, że opuścił już ponad połowę sezonu, to on spadła z 7,5 mln do 4,5 mln.

[Timi] Tyle tylko, że w przypadku NYK lepszy już nawet niepewny Łotysz na dużym kontrakcie niż jego brak – no chyba, że prawdą okażą się te plotki o KD, choć w te cały czas nie wierzę. Jest jeszcze jedna ważna rzecz w kontekście tego lata w Nowym Jorku: najlepiej dla Knicks byłoby, gdyby udało się pozbyć Courtneya Lee, którego umowa trwa aż do końca sezon 2019/20, za który nasz stary znajomy zainkasuje prawie $13 milionów dolarów. A skoro aż do 2022 roku w księgach będzie umowa Noah to warto byłoby się pozbyć Lee już teraz i uwolnić jeszcze więcej miejsca w salary cap.

[Adrian] Chandler Parsons odchodzi z Memphis i to w dość dziwnych okolicznościach. Zawodnik jest już zdrowy (czyli jakiś mały cud), no a grać mu nie dają, to się spakował i jest poza drużyną. Trwają rozmowy pomiędzy jego agentem, a organizacją, żeby te umowę rozwiązać. Problem w tym, że to nie jest ostatni rok jego kontraktu. Parsons i jego umowa w Memphis to chyba największa wtopa kontraktowa w NBA w XXI wieku.

[Timi] Trzeci sezon w Memphis i łącznie ledwie 73 rozegrane spotkania. Nawet ja zapominam już powoli o Parsonsie, choć to oczywiście fajna wiadomość, że jest zdrowy – sęk w tym, że nawet w takim stanie nie był za bardzo dużym wzmocnieniem dla Grizzlies, którzy postanowili tym samym, że czas iść w inną stronę. I tutaj nie ma wątpliwości, że ten kontrakt z 2016 roku to jedna z najgorszych umów, jakie kiedykolwiek w NBA widziano. Zresztą wiele umów z lata 2016 roku załapałoby się do takiego rankingu.

[Adrian] A wiesz, że jak to napisałeś to mi się przypomniało, że Noah wtedy też dostał debilowate pieniądze. Do tego przecież Lakers wywalili kasę na Denga i Mozgova, oj to może oznaczać, że całe Top5 ujowych kontraktów w XXI wieku faktycznie należy do wolnej agentury z lipca 2016. Jeszcze dokładam 64 mln dla Mahinmiego i 68 mln dla Biyombo – trudno powiedzieć, który z nich jest gorszy. 80 mln dla Andersona, który aktualnie jest prawie po drugiej stronie rzeki nazywanej emeryturą. Faktycznie – to był niesamowity lipiec.

[Timi] Złośliwi przypomnieliby o umowie Horforda, ale ten kontrakt akurat znalazł się po drugiej stronie rankingu, bo ze wszystkich pieniędzy, jakie kluby wydały tamtego szalonego lata to te akurat można nazwać dobrze wydanymi. I całe szczęście, bo przecież to był pierwszy raz od dawna, gdy mieliśmy aż tyle miejsca w salary cap i strach pomyśleć, co by było gdyby Danny wykorzystał je na takie kwiatki jak Mahinmi, Biyombo czy Mozgov.

[Adrian] Głosowanie do ASG trwa, a my poznaliśmy już pierwsze (oczywiście wczesne, bo głosowanie jeszcze trochę potrwa) wyniki. Irving jak można było przypuszczać bardzo wysoko, a Tatum z niewielką strata do Butlera. Jest spora szansa, że będziemy mieli dwóch zawodników w ASG. Nigdy za tym cyrkiem nie przepadałem, ale dla 20 latka jakim jest Jayson Tatum to wielka sprawa.

[Timi] Irving ma sporą szansę, żeby zostać kapitanem, co byłoby fajnym wyróżnieniem. Tatumowi z kolei rzeczywiście niewiele brakuje do Butlera, ale przed nim są jeszcze Embiid, Kawhi, no i Giannis, a tej trójki raczej nie uda się już dogonić, bo różnice są za duże. Tak czy siak, bycie tak wysoko już w drugim sezonie w lidze to dobry testament dla umiejętności Tatuma, ale też dla jego popularności, która z pewnością wzrosła po ostatnich playoffs.

[Adrian] Rzeczywiście Tatum tych trzech tenorów nie dogoni, ale do ASG powinien się załapać. Skoro jesteśmy przy Tatumie – „sam bym siebie wymienił na Davisa” – tak powiedział podczas audycji i chyba dość twardo stąpa po ziemi, bo zdaje sobie sprawę, że Danny może pociągnąć za spust w lipcu. Wracamy do Butlera – swoją drogą jak bardzo musi być teraz  zły Butler, gdy zobaczył te wyniki. Phila niby ogromny rynek, głosów powinno być sporo, tymczasem bije się o 4 miejsce z jakimś dzieciakiem. Nie tak chyba sobie to wyobrażał, nie tak to miało być.

[Timi] Weszła właśnie druga tura wyników – taka właśnie aura Tygodnika – i okazuje się, że Tatum rzeczywiście nieznacznie Butlera przegonił, bo w tej chwili ma 30 tys. głosów więcej. Pierwsza trójka uciekła już na ponad milion, natomiast pamiętajmy, że to wszystko się nieco zrówna, gdy swoje „trzy grosze” dołożą też zawodnicy oraz media.

[Adrian] Boston jest silnie reprezentowany, bo w Top10 frontcourtu wschodu znalazł się jeszcze Hayward i Horford. Nie ma tam niestety Morrisa, a szkoda, bo nawet symboliczne ostatnie miejsce, to byłaby miła niespodzianka. Tak przy okazji – Chris Paul ma niewiele ponad połowę głosów Lonzo Balla. Nie to, ze CP3 rozgrywa jakiś magiczny sezon, tylko Ball rozgrywa jeszcze gorszy. Doncić goni Jamesa i to byłby numer stulecia, gdyby to młody chłopak z Europy został kapitanem jednej z drużyn.

[Timi] Te wszystkie pozycje tych popularnych zawodników nie dziwią, ale koniec końców głosowanie fanów ma 50 procent siły, więc nie jestem przekonany, czy Wade i Rose zostaną w pierwszych piątkach, natomiast Luka ostatnio co mecz wyprawia rzeczy fantastyczne i już ma więcej głosów niż cała Słowenia ma mieszkańców, co tylko dowodzi temu, jak dużo Amerykanów na niego głosuje.

[Adrian] Garść statystyk – bo jak wszyscy wiedzą bardzo je lubię. Jeśli chodzi o rzuty zza łuku to zajmujemy aktualnie 6 miejsce pod względem skuteczności w lidze, w mid mamy 9 miejsce i w pomalowanym też 9. Jest dobrze, choć oczywiście może być lepiej. W każdej strefie jesteśmy w Top10 ligi, a takie drużyny są tylko 4 – Boston, GSW, Indiana i San Antonio. Co ciekawe – Toronto, które ma kilku dobrych shooterów zza łuku zajmuje dopiero 23 miejsce w lidze pod tym względem.

[Timi] To ciekawa statystyka, ale ja odpowiem skutecznością rzutów z czystych pozycji, bo tak sobie pomyślałem, żeby sprawdzić, czy jest jakaś zależność między słabszym startem sezonu a lepszymi ostatnimi tygodniami. I jak się okazuje, nareszcie trafiamy z czystych pozycji! Od samego początku sezonu byliśmy jedną z najlepiej i najczęściej kreujących dobre pozycje drużyn w lidze, ale były ogromne problemy ze skutecznością. Tymczasem odkąd Smart i Morris znaleźli się w pierwszej piątce (przy bilansie 10-10) to cały czas świetnie kreujemy czyste pozycje, a na dodatek w końcu zamieniamy je na punkty. Jakby nie patrzeć: w tej lidze wszystko zależy od tego, czy trafiasz:)

[Adrian] Kuzma stwierdził, że Lakers ma niski lineup śmierci, gdy na parkiecie razem przebywa Rondo/Ball/Ingram/Kuzma/James. Pomijając, że oni w tym sezonie w takim ustawieniu zagrali niewiele ponad minutę, to ja się zastanawiam jaka to śmierć, skoro najlepiej z nich wszystkich zza łuku rzuca Rondo. W Los Angeles zawsze  dużo gadania, a mniej grania, ale aktualnie to tam faktycznie bufon na bufonie i bufonem pogania.

[Timi] O tych lineupach śmierci w Los Angeles sporo też się przed sezonem naopowiadali, a tutaj Kuzma zdobył sobie ponad 40 punktów w jednym meczu  i nagle opowiada jakieś niestworzone rzeczy. Sęk w tym, że ta młoda drużyna słabiutko sobie radzi bez swojego lidera, więc do lineupów śmierci jeszcze droga długa – tak czy siak mocno czekam na playoffs, bo tam parkiet zweryfikuje niektórych zawodników tego zespołu.

[Adrian] W przyszłym tygodniu do gry wraca DeMarcus Cousins i ponoć Kerr od razu chce go wrzucić do wyjściowego składu. Dla nas to o tyle istotna informacja, że za dwa tygodnie gramy z GSW. Byłem ciekawy czy on zdąży wrócić przed naszym meczem, czy też nie, a teraz sami będziemy mogli przetestować jak DMC wpasuje się w ich system. Oczywiście na początku cudów pewnie nie będzie, ale zastanawiam się – nauczył się wracać do obrony, czy jeszcze nie.

[Timi] Będziemy jednym z pierwszych zespołów, który zagra przeciwko Warriors ze zdrowym DMC, chociaż oni będą wtedy w trakcie swojego tripu po Wschodzie i podejrzewam, że Boogie będzie początkowo wprowadzany powoli, więc i pewnie jakieś wolne mu się przytrafi. Tak czy siak, to jest przez wielu wyczekiwany moment, bo przekonamy się – oczywiście z czasem – czy Cousins rzeczywiście będzie wzmocnieniem GSW, czy też zobaczymy, dlaczego wszystkie inne kluby sobie go latem ubiegłego roku odpuściły.

[Adrian] Jesteśmy w połowie sezonu zasadniczego, to czas na kolejne małe podsumowanie. Najpierw oczywiście Wschód. Prowadzi Bucks co chyba jest malutkim zaskoczeniem, że zdołali wyprzedzić Toronto, choć w bezpośrednim starciu przegrali. Zaraz za nimi Indiana i to chyba też małe zaskoczenie, że są wyżej od nas i Sixers. No a sytuacja Wizards po kontuzji Walla staje się praktycznie beznadziejna, bo kontuzji doznał też Morris i nie bardzo jest kim grać. Nets wygryzło Pistons z PO i ma 3 zwycięstwa przewagi. Dość ciekawie, muszę przyznać.

[Timi] Grek gra znakomicie to i Bucks liderują w konferencji, choć oni 23 z 39 jak do tej pory rozegranych meczów rozegrali u siebie, gdzie mają najwięcej wygranych w całej lidze. Spodziewaliśmy się jednak znaczącej poprawy pod Budem i to się rzeczywiście stało. Największym zaskoczeniem jest chyba jednak znakomita pozycja i przede wszystkim świetna gra Pacers, ale między tą piątką najlepszych drużyn na Wschodzie różnice cały czas są bardzo małe. My atakujemy drugą część sezonu z najniższej, piątej pozycji, ale warto pamiętać, że zespoły Brada Stevensa z reguły grają lepiej po przerwie na ASG, co miało miejsce także rok temu i nie przeszkodziły temu nawet kontuzje.

[Adrian] Jeszcze zobaczymy jak się tabela ułoży w lutym, bo to cały miesiąc grania, a 2-3 mecze różnicy, to można nadrobić lub stracić w tydzień, być może będziemy atakować Top Wschodu z 4 lub nawet 3 pozycji. Gdy to piszę to właśnie czekam na mecz z Indianą w Ogródku i liczę, że to spotkanie wygramy. Do ASG mamy bardzo fajny kalendarz, większość spotkań w Ogródku i to dość łatwi przeciwnicy będą przyjeżdżać – wyjątkiem Toronto, GSW i OKC. Z trudniejszych wyjazdów to tylko Sixers na tapecie.

[Timi] Warto w tym miejscu dodać, że jeszcze zanim zaczęliśmy tę serię czterech kolejnych meczów u siebie to mieliśmy na koncie już 20 spotkań na wyjeździe – tymczasem nawet dziś, czyli w dniu, gdy zagraliśmy właśnie ten czwarty mecz, nikt z top5 na Wschodzie wciąż Celtów pod tym względem nie dogonił. I w najbliższym czasie nie dogoni, bo po wygranej z Pacers trzeba było spakować walizki na trzy kolejne spotkania na wyjeździe. Tymczasem w Bostonie przegraliśmy jak do tej pory ledwie pięć z 20 spotkań.

[Adrian] Na Zachodzie Kings wreszcie poza PO, bo mamy ich pick i dla nas to spory majątek. Lakers podczas urazu LBJ przegrywają hurtem, Danver wciąż na samym szczycie, Houston się obudziło, Utah się obudziło, a Suns są najgorsi. To tak w skrócie i muszę przyznać, że nigdy bym nie podejrzewał,że Zachód w tym roku będzie taki ciekawy.

[Timi] Na Zachodzie cały czas mamy 14 zespołów bijących się o playoffs i Phoenix Suns. W ostatnich tygodniach loty obniżyli przede wszystkim Kings i Grizzlies i to dobra dla nas wiadomość. Mimo tego, tam nadal różnica między miejscem w playoffs a przedostatnią pozycją w tabeli nie jest duża. Zresztą sam fakt, że Rockets po tym słabiutkim starcie cały czas mają szansę na powtórkę z zeszłego sezonu i wygranie konferencji pokazuje, że walka na Zachodzie jest niezwykle zacięta, straty między zespołami nie są duże i ten sezon nadal będzie przynosił sporo ciekawych rezultatów.

[Adrian] Mecz z Nets i spokojna, wysoka wygrana. Brooklyn ma dużo większe niż my problemy ze zdrowiem, więc dość spokojnie podeszliśmy do tego spotkania i spokojnie wygraliśmy trzeci mecz z rzędu. Zważywszy, ze Nets walczy o PO, no i zawdzięczamy im Irvinga, Tatuma i Browna, to ja bym nawet nie był smutny jakbyśmy ten mecz uwalili. Naprawdę mam ogromną sympatie dla Nets i to się nigdy nie zmieni, no ale nie mieli żadnych argumentów w tym starciu.

[Timi] Przede wszystkim Nets mogą trochę przypominać Boston z wczesnych czasów Stevensa, czyli zbieraninę przypadkowych graczy, którzy jednak tworzą fajny kolektyw i grają lepiej niż wszystkim mogłoby się wydawać. No ale w poniedziałek nie mieli większych szans – co ciekawe, tylko w styczniu Celtics zagrają trzy mecze z Nets i trzy razy zagrają z nimi w poniedziałek.

[Adrian] No i liczymy na komplet zwycięstw, bo nam te zwycięstwa są potrzebne, a może inaczej – nie są nam potrzebne żadne wpadki z takimi zespołami. Fakt, że to trochę zbieranina, ale ma to ręce i nogi, bo jakoś z tej draftowej zapaści wyjść musieli i wyszli obronna ręką. Maja jakiś kapitał na przyszłość i nie szorują po dnie, dla samego szorowania. Ja trzymam kciuki żeby w lipcu podpisali jakąś gwiazdę, żeby podpisali jakiegoś dobrego zadaniowca i atakowali za rok PO na pełnej.

[Timi] Aż tak może kciuków nie trzymam, bo to przecież rywal z dywizji, z którym spotykamy się cztery razy w sezonie, więc kolejne wzmocnienia Nets nie są nam rękę, ale nie ma wątpliwości, że może do tego naprawdę dojść i już samo to jest ogromnym sukcesem tej organizacji, która przecież znalazła się w bardzo złym położeniu ledwie kilka lat temu.

[Adrian] Ciężko wyróżnić jednego zawodnika, gdy 8 robi dwucyfrowy wynik punktowy. Takie spotkania są idealne dla nas – każdy rozgrywa spora ilość minut, starterzy odpoczywają, rezerwowi łapią rytm meczowy, a drużyna wygrywa. Tak by mogło pozostać aż do samych PO, chyba żaden z kibiców Celtics nie byłby zawiedziony. No może Brown mógłby złapać równą formę, bo nie zawsze punktuje na skale swojego talentu.

[Timi] Cieszy przede wszystkim znakomity ruch piłki, bo ofensywa od jakiegoś czasu działa naprawdę dobrze i z pewnością ma to związek z faktem, że kilku zawodników, którzy wcześniej  grali mocno nierówno – Rozier, Hayward czy Brown – ostatnio radzi sobie znacznie lepiej. Ja akurat co do formy Jaylena nie mam większych zastrzeżeń, bo w ostatnich tygodniach wszedł na fajny poziom, a w meczu z Nets może nie błysnął pod względem punktowym, ale był aktywny i rozdał też kilka podań. Podoba mi się, że Celtics przyjmują strategię Stevensa pod tytułem „pół sekundy lub mniej”, co oznacza mniej więcej tyle, że każdy zawodnik ma maksymalnie pół sekundy na podjęcie decyzji z piłką w rękach. Jeżeli uda mu się to zrobić to ofensywa z reguły funkcjonuje dobrze.

[Adrian] Mecz z Indianą był bardzo ważny, dla naszej pozycji wyjściowej do atakowania Top3 Wchodu i udało się zrobić nie tylko dobry wynik, ale też chyba zostawiliśmy po sobie niezłe wrażenie. Indiana, która dysponuje fantastyczną obroną przyjęła na twarz 135 punktów. 32 asysty, doskonała gra zespołowa, świetnie w obronie i chyba taki mecz, to był typowy pokaz siły, jednemu z głównych rywali na Wschodzie. Pacers chyba to sobie zapamiętają, bo nie mieli nic do powiedzenia w tym meczu.

[Timi] W końcu pewne i przekonywujące zwycięstwo z Pacers, czego nam w poprzednich sezonach brakowało. Fakt faktem, że tylko z ławki mógł ten mecz obejrzeć Myles Turner, ale nie wydaje mi się, żeby on był w stanie zrobić w tym spotkaniu różnicę. Celtics naprawdę są w gazie i grają bardzo dobry, zespołowy basket po obu stronach parkietu. I znów udało się zagrać przez pełne 48 minut, bo przecież nawet zmiennicy wygrali czwartą kwartę i zrobili rekord punktowy ery Stevensa w meczach bez dodatkowego czasu.

[Adrian] Znowu trudno kogokolwiek wyróżnić, jeśli 11 zawodników gra powyżej 12 minut, 7 z nich notuje przynajmniej 12 punktów, a tylko jeden z nich nie zanotował asysty. Jeśli podtrzymamy passę takiego grania, to spokojnie możemy myśleć o pogoni za Bucks i Toronto, bo Pacers i Sixers już są w naszym zasięgu. Brad ma wreszcie komfort, bo poza Aronem, wszyscy zdrowi i chyba w dość dobrej formie.

[Timi] Te nasze ostatnie wygrane to przede wszystkim coraz lepsza forma Browna, Haywarda i Roziera, no a z tą trójką gra naszej ławki prezentuje się bardzo dobrze. Trudno się nie cieszyć, gdy Hayward w takim stylu rozpoczyna 2019 rok, a przecież do kwietnia czy maja jeszcze sporo czasu. Trudno się też nie cieszyć, gdy w końcu Brown i Rozier grają na miarę oczekiwań. Oby teraz tylko zdrowie dopisało, choć przy naszej głębi składu te kontuzje poszczególnych zawodników – tak jak w zeszłym roku – nie wpływają na zespół tak negatywnie (prócz tych paru meczów, gdy pauzowali jednocześnie Baynes i Horford).

[Adrian] No i polecieliśmy do Miami, Rozier dostał od swojego idola z dzieciństwa koszulkę, a my dostaliśmy klapsy. Fatalna druga połowa drugiej kwarty i początek trzeciej, czyli specjalnie nie powinniśmy być zdziwieni, bo to poniekąd norma, że w tych okolicach gramy kompletnie bez sensu. Potem był zryw, ale znowu się nie udało. Miami ma aktualnie całkiem dobrą formę, ale to nadal nie tłumaczy tego co się tam stało.

[Timi] Przede wszystkim Heat trafili rekordowe w tym sezonie dla siebie 18 trójek, a my mieliśmy ze skutecznością problem i tak z reguły jest, że jak tych swoich rzutów nie trafiamy to pojawiają się problemy. No i fatalny w tym meczu był Horford, który przynajmniej moim zdaniem rozegrał jeden ze swoich najsłabszych meczów w barwach Celtics. Fajnie, że w trzeciej kwarcie super minuty dał Williams, a koledzy w tym czasie zrobili run 16-0, zanim ten stary piernik Wade nie wyglądał jak stary piernik.

[Adrian] Zawsze staram się napisać po meczu słówko o naszych zawodnikach, ale tym razem nie będzie to dobre słowo. Morris poniekąd starł się z Brownem. Rozdzielał towarzystwo Smart, choć to nie do końca była awantura jak to przedstawiono. Wydaje mi się, że Morris miał pretensje do Browna za zbyt małe przykładanie się do twardej obrony. Tak czy siak – jak zaczynają się pretensje już na parkiecie, to nic dobrego to nie wróży.

[Timi] Eee, ja od początku myślę sobie, że to nic wielkiego i że takie rzeczy – a nawet znacznie gorsze – się po prostu zdarzają, tym bardziej w sporcie, tym bardziej, gdy jesteś sfrustrowany i przegrywasz. To nawet nie był poziom dramy, jaką zrobili Draymond i KD. Oczywiście nikt nie chce takich obrazków oglądać, ale kłótnie czy sprzeczki to rzecz naturalna, po prostu nie każda łapie się na kamerę. Mnie martwi inna rzecz, a mianowicie fakt, że te pretensje do Browna – ale nie tylko, bo oberwało się już w tym sezonie parę razy m.in. także Tatumowi –  powracają, raz bardziej, raz mniej i mam nadzieję, że to ostatni taki obrazek w tym sezonie, tym bardziej, że przecież dzień wcześniej roznieśliśmy Pacers w pył i zdawało się, że wszystko w końcu jest w jak najlepszym porządku.