#149 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No to zaczynamy kolejny rok – kolejny bostoński rok. Zaczniemy od pewnego tematu, który mnie nurtuje od dłuższego czasu. Przed sezonem śmialiśmy się, gdy padały komentarze, że Wschód jest otwarty – tymczasem okazały się to prorocze słowa, bo nie tylko Wschód jest otwarty, ale Zachód też. Nie ma zdecydowanych faworytów. Oczywiście na papierze jest GSW, jest OKC, jest Houston, jest Toronto, jest Bucks, jest Boston, ale w praniu wychodzi zupełnie coś innego. Toronto złapało zadyszkę, a GSW jest mocno rozbite i mocno skonfliktowane. Strasznie dziwny sezon się zapowiada i chyba warto byłoby się ogarnąć i uporządkować naszą grę, bo przeciwnicy mają swoje własne, olbrzymie problemy.

[Timi] Wspomniałem trochę o tym w poprzednim tygodniku w kontekście faktu, że w chwili obecnej nie zanosi, żeby którykolwiek z zespołów dobił do granicy 60 zwycięstw, no a takiego sezonu to już dawno w NBA nie było. Rzeczywiście wszystkie drużyny mają swoje – mniejsze lub większe – problemy i to jest dla nas jednocześnie dobra i zła wiadomość. Dobra, bo dzięki temu nasze problemy nie są aż tak alarmujące, natomiast zła, bo jak się okazuje, można było to fajnie wszystko wykorzystać. Zobaczymy jednak, jak to wszystko będzie wyglądało i funkcjonowało po trade deadline.

[Adrian] No właśnie dlatego,że wspomniałeś, to postanowiłem kontynuować rozmowę na ten temat – bo Tygodnik w niedziele ukazać się musi, a więc czasami nie mamy możliwości dokończenia jakiegoś wątku. Ja już nie myślę, o tym co było i o tym, że straciliśmy szanse na odskoczenie w tabeli. Myślę o PO – niektórym uda się posprzątać w szatni a innym nie – tym bardziej ten sezon może być naprawdę wielką szansą na jakiś sukces. Dlatego pytanie, czy Danny w lutym na rynku nie powinien mocniej się rozejrzeć za znaczącym wzmocnieniem składu – do tej pory hamowała siła GSW, ale oni strasznie się posypali ze swoją grą. Być może ten sezon będzie łatwiejszy na pokonanie ich niż nam sie wydaje – no a trezba też wygrać Wschód i tutaj tez przydałoby się jakieś wzmocnienie.

[Timi] W tym wszystkim jest tylko jedno „ale”: przed rokiem Warriors też tak mocarnie w sezonie regularnym nie wyglądali i przecież stracili nawet do Rockets, jednak gdy przyszło co do czego to nikt o RS nie pamiętał. W związku z tym, ciężko jest dziś stwierdzić, czy się opłaca szukać znaczących wzmocnień, no bo te będą kosztować. Ciekawe wypowiedzi w ostatnim tygodniu od Danny’ego i Wyca, bo jeden stwierdził, że trudno będzie o transfer, bo trudno mu znaleźć lepszych zawodników od tych, którzy są już w składzie, a drugi niby to wszystko potwierdził (ba, dodał nawet, że jemu się ten zespół podoba nawet w perspektywie 5-6 kolejnych lat), ale jednocześnie wcale nie zamknął drzwi w kontekście jakiegoś kolejnego poważnego transferu.

[Adrian] No i tutaj ważniejsza (dla nas) jest wypowiedź Wyca, bo Danny nie może w tym momencie powiedzieć nic innego, żeby sam sobie nie podnosić ceny za upatrzone wzmocnienia. To o czym my możemy sobie popisać im zwyczajnie nie wypada mówić, rynek jest jaki jest. Do tej pory największym ciężarem dla ans były picki Nets, które każdy za wszelką ceną chciał zgarnąć. No i Danny poniekąd ma rację, jeśli chodzi o wszystkie pozycje poza silnym skrzydłowym – bo tutaj mamy spore rezerwy jeśli chodzi o polepszenie potencjału.

[Timi] No tak, tylko że zaraz porozmawiamy o tym, że samo sklejenie transferu nie będzie łatwe, a do tego wszystkiego dochodzi jeszcze nie raz już tu wałkowana i wciąż nierozwiązana sytuacja z Jabarim Birdem. Dlatego ja cały czas myślę, że raczej zostaniemy z tym, co mamy, choć pewnie podobnie jak w zeszłym roku będziemy uważnie spoglądać na tych zawodników, których umowy zostaną wykupione.

[Adrian] James stwierdził, ze wygrane Finały w 2016 roku zrobiły z niego Największego w Historii. Straszna bufonada, no koszmarna. Specjalnie obejrzałem ten wywiad, bo myślałem, ze to zdanie wyrwane z kontekstu, ale nie – on to naprawdę powiedział. Już zostawmy zamierzchłe czasy dominacji Celtów za Reda, ale Jordan i Kobas mogą się głośno śmiać w swoich domach. Magic Johnson nigdy o sobie tak nie powiedział, a moim zdaniem ma dużo większe prawo. Nie no – lista zawodników, którzy osiągnęli więcej niż James jest naprawdę długa. Całe Pistons, które miedzy 1988, a 1990 ustawiało Chicago z Jordanem do pionu może o sobie to powiedzieć.

[Timi] Nie zgadzam się z tym, że James już jest the GOAT (poza tym, czy w całej tej debacie nie chodzi o to, że sam o sobie nie możesz tak powiedzieć?), ale nie zgadzam się też z tym, że jest wielu zawodników, którzy osiągnęli więcej niż James. Jasne, bilans w finałach jest taki, a nie inny, a do tego wiele razy ktoś musiał ratować mu tyłek, jednak nawet mimo tego nie powiem dziś, że było w historii wielu lepszych od niego zawodników. Nie powiem też, kto zasługuje na miano GOAT, bo nie oglądałem Russella, Kareema czy Jordana, a na dodatek to wszystko zależy od tak wielu czynników, że odpowiedzieć na to pytanie jest niezwykle trudno. Nie mam jednak wątpliwości, że od 2003 roku to właśnie LeBron jest w NBA najlepszy, nawet jeśli Timmy D ma więcej tytułów.

[Adrian] Wiesz co – już pomijając, że moim zdaniem mówienie tego o sobie samym jest zwyczajnie głupie – to obejrzyj ten filmik i zwróć uwagę jak on to powiedział, z jaką miną, z jakimi gestami… Piszesz, że od 2003 roku nie było w NBA lepszego zawodnika – to ja się nie zgadzam. Kobe’y skończył karierę dużo później i w latach 2005-2007 kręcił takie cyferki,jakich LBJ nigdy nie wykręcił. Do tego dołożył jeszcze 2 pierścienie kilka lat później. No ja jestem z tego pokolenia,które widziało Jordana, widziało Magica,widziało Birda – widziało całą plejadę niesamowitych zawodników przełomu lat 80 i 90. LBJ jest zawodnikiem niesamowitym, jednym z najlepszych, ale… w moim Top5 zawodników go nie ma.

[Timi] Wywiad widziałem, ale nie od dziś wiadomo, że LeBron to jednak trochę bufon:) Pewność siebie jest fajna i potrzebna, ale James wiele razy pokazał, że to nie do końca jest tylko i wyłącznie pewność siebie. Tak czy siak, ja mimo wszystko wstrzymam się z debatowaniem do momentu, gdy LBJ zakończy karierę, bo wtedy ten całokształt powinien nam wszystkim zdecydowanie ułatwić ogólną ocenę kariery Jamesa i to, jakie miejsce w historii jest mu należne.

[Adrian] Popatrzmy w nasze picki na tegoroczny Draft. Memphis wreszcie zwolniło, ale nie wiem czy to dobra informacja dla nas, bo wprawdzie pick jest w Loterii, ale… od zakresu jego protekcji dzieli ich tylko 1 porażka. Kings też przegrali kilka spotkań i też są w Loterii, natomiast Clippers idą do PO i ten pick powinien nas satysfakcjonować. Aktualnie zapowiada się, że jedynie z pickiem Memphis być może będą kłopoty ze zrealizowaniem go w tym roku, choć… jeszcze sporo grania przed nami, a oni nie zamierzają kapitulować w tym sezonie.

[Timi] Według mnie – to bardzo dobra informacja, bo ja wolałbym, żeby ten pick Grizzlies przeszedł na kolejny rok, co jednak łatwe wcale nie będzie. Dobrze byłoby z tych czterech wyborów odłożyć jednak jeden na później, tym bardziej, że Gasol i Conley młodsi już nie będą. Aby jednak tak się rzeczywiście stało, Grizzlies musieliby jeszcze sporo meczów przegrać i wbić się do najgorszej ósemki.

[Adrian] Z jednej strony ja się z Tobą absolutnie zgadzam, bo dobrze byłoby, żeby któryś przeszedł na kolejne drafty, ale… myślę trochę też w perspektywie Trade Deadline. Wtedy taka 4 picki w pierwszej rundzie maja naprawdę wielką siłę. Coraz więcej ploteczek o potencjalnych wymianach i zapowiada się na gorący okres, bo nie wierzę, że Cavs nie pohandluje Lovem, Wizards nie pohandlują Porterem – a to wszystko powinno ruszyć lawinę zmian, bo wszędzie będą jakieś klocki do przeniesienia.

[Timi] Ale czy naprawdę jest aż tak duża różnica między trzema a czterema wyborami? Moim zdaniem niekoniecznie, tym bardziej, że nam ciężko będzie w ogóle handlować, bo tak jak przed sezonem wrzucaliśmy Morrisa do większości wymian, tak teraz już tego nie robimy. Z kolei kontrakt Smarta też mógł być fajnym elementem jakichś wymian, natomiast w tej chwili też za bardzo sobie tego nie wyobrażam. Zostają wybory w drafcie, znacząco mniej wartościowy niż jeszcze kilka miesięcy temu Terry Rozier i do tego filler a’la Guerschon Yabusele, dlatego może nie być łatwo. A wracając jeszcze do tego wywiadu Grousbecka to właściciel Celtów po raz kolejny powtórzył, że podatek od luksusu nie będzie problemem.

[Adrian] Czy to już czas, żeby przeprosić Luke Doncica, że nie wierzyliśmy w niego tak jak na to zasługiwał? Ogólnie cały top Draftu 2018 spisuje się bardzo dobrze, może poza Bagleyem, który ma problemy zdrowotne i tak gra w kratkę. No, ale Luka stanowi o sile walczącego o PO Dallas i to był ich strzał w dziesiątkę. Cuban Dirka zastąpił Luką i chyba może być spokojny o przyszłość swojej organizacji.

[Timi] Ja tam przepraszać go nie będę, bo od początku mówiłem, że sobie bardzo fajnie poradzi:) I dziś mało kto już myśli, że będzie inaczej, bo Luka rzeczywiście zachwyca i tak jak pisałem przed sezonem, nie mógł lepiej trafić, bo w Dallas ma bardzo fajne miejsce. Przejmie pałeczkę od Dirka, będzie mógł spokojnie dalej się rozwijać i zdobywać kolejne szczyty. Trzeba też jednak pochwalić Trae Younga, który w ostatnich tygodniach pokazuje sporo mądrej, solidnej gry, z czego cieszyć mogą się kibice Hawks.

[Adrian] No ja mam za co przepraszać, bo nie wierzyłem, że on tak się odnajdzie w NBA – coś niesamowitego. A co do Atlanty – pisałem kilka razy, może i mogli brać Luke, ale Trae wcale nie jest chybionym strzałem,bo skrzydłowego Atlanta doda w tym roku i będzie mieć fajną ekipę. Oni już przestali hurtowo przegrywać i wcale mecze z nimi to nie jest sparing. Natomiast Dallas spogląda w stronę Waszyngtonu i tam chce szukać potencjalnego partnera do handlu za Smitha Jr.

[Timi] Podejrzewam, że gdyby Mavs nie musieli oddawać swojego wyboru w 2019 roku, by przesunąć się po Lukę to dziś dobiliby już targu z Wizards, wymieniając właśnie ten pick (i ewentualnie jeszcze jakiś inny) oraz Smitha Jr. i spadający kontrakt Matthewsa na Bradleya Beala. Pytanie jednak, czy Cuban znów nie spróbuje jednak wzmocnień przez FA, bo po zakończeniu tego sezonu gwarantowane kontrakty mają w zasadzie tylko Doncić oraz Smith Jr. właśnie i nawet jeśli dodać do tego $35 milionów dolarów w opcjach zawodnika Barnesa oraz Powella to będzie sporo miejsca w księgach, bo przecież DAJ podpisał umowę tylko na jeden sezon.

[Adrian] Nie wiem czy za Beala byłaby to odpowiednia cena, a bardziej nie wiem czy aby na pewno to Beal jest pierwszy na wylocie w Wizards. Natomiast masz rację, że Cuban będzie aktywny na FA, bo taki był plan od dawna i ten Luka może być fajnym magnesem dla dobrych zawodników – nie mówię, tu o największych gwiazdach, ale dobrych zadaniowcach, którzy szukają swojego miejsca, dobrego trenera i sensownej roli na parkiecie.

[Timi] Kogoś w D.C. pozbyć się muszą – chcieliby pewnie Walla, w dalszej kolejności Portera Jr. i ten Beal raczej na samym końcu, ale też prawda jest taka, że Beala wypchnąć byłoby najłatwiej, bo z tej trójki to właśnie umowa Beala nie wygląda wcale tak źle. Tym bardziej, że on naprawdę może drużynie pomóc wygrywać.

[Adrian] Szpital w Lakers, pierwszy raz na dłużej wypada LBJ, a powracający po kontuzji Rondo łapie kolejną i znowu wypada, do tego dochodzą problemy JaVala i przepis na kilka porażek z rzędu gotowy. Ciężko dziś dywagować, czy Lakers wejdą do PO, bo na Zachodzie 14 drużyn ma na to szansę, a miejsc jest tylko 8 – być może rywalizacja w ostatnich 2-3 tygodniach sezonu regularnego będzie tam istną wojną na wyniszczenie.

[Timi] Tym bardziej, że obudzili się już na dobre Rockets, a te dysproporcje pomiędzy zespołami z niższych miejsc nie są wcale takie duże i tam tydzień, dwa tygodnie dobrej gry jednego zespołu może spowodować spore przetasowania. Co by jednak nie mówić, Lakers wystartowali w tym sezonie całkiem dobrze, co z pewnością im pomoże, gdyby się okazało, że pod nieobecność LBJ rzeczywiście nałapią tych porażek.

[Adrian] Temat poruszyłem nieprzypadkowo, bo w jednym z wywiadów Ingram powiedział, iż czuje w powietrzu nadchodzące zmiany i przygotowuje się do wymiany za gwiazdę. Być może jego agent wie więcej od nas, co specjalnie dziwne nie jest. Patrząc jak fatalnie ostatnio gra Nowy Orlean i ich porażki z Lakers, Kings, Dallas czyli bezpośrednimi rywalami do PO, to ten Davis staje się coraz bardziej gorącym tematem. Być może w lutym przyjdzie nam sięgnąć po „nagrodę pocieszenia” w postaci Randla, bo on będzie na rynku.

[Timi] Byłaby to fajna i pasująca do nas nagroda pocieszenia, która pozwoliłaby wzmocnienie strefy podkoszowej na walkę w playoffs, więc ja trzymam kciuki, żeby tak się rzeczywiście stało. Natomiast wracając jeszcze do tematu Davisa to warto dodać, że on musiałby jednak sam z siebie zażądać transferu, żeby jego przejście do L.A. stało się w ogóle możliwe w tym momencie, a jak na razie – mimo tych wszystkich porażek – wydaje się to mało prawdopodobne, bo AD nie jawi się jako tego typu zawodnik.

[Adrian] W wywiadzie udzielonym w sobotę, jeden z działaczy Pelikanów twierdzi, że właściciel nie zamierza handlować AD i można przyjąć to za prawie pewnik. Natomiast oni ciągle szukają wzmocnień na skrzydle – Marcus Morris jawi się dla nich jako wybawca z problemów. Nie bardzo chciałbym go oddawać, ale mamy picki i Roziera, a oni wielką ochotę na przejęcia Portera z Waszyngtonu – nie mają jednak nic ciekawego, ale oddając nam Randla zyskaliby potrzebne do tego assety. To oczywiście czysta spekulacja – ale Rozier/Yabu/Bird plus picki, za Randla a do Pelikanów Porter z Wizards, odsyłając tam jeszcze spadający kontrakt Hilla. Wszystko się zgadza – pytanie czy to ma sens dla każdej z drużyn? Być może jednak ten Morris byłby dla nich lepszym rozwiązaniem, a my zachowalibyśmy Roziera na PO.

[Timi] Nie jestem przekonany, czy zachowanie Roziera na PO jest tak konieczne, bo jednak przy zdrowym Irvingu tych minut może być dla niego jeszcze mniej, a co za tym idzie jeszcze mniejsza będzie jego rola, w związku z czym wolałbym jednak dodać do rotacji jeszcze jednego solidnego podkoszowego w osobie Randle’a. Morris tymczasem po tym fantastycznym wejściu w ten sezon z pewnością ma dziś sporą wartość, ale też spadający kontrakt trochę tę wartość obniża. Z drugiej strony, dla nas nie ma to większego znaczenia, bo ja nie widzę go nigdzie indziej na start playoffs jak w Bostonie właśnie.

[Adrian] Okej – to już bostońskie sprawy. Duet Irving-Smart gdy jest razem na parkiecie jest na plusie 20,3 – ciężko o drugi taki duet w Celtyckich barwach, więc ten eksperyment Stevensa udał się jak cholera. Brown coraz lepiej odnajduje się z ławki i tylko Hayward jest brakującym elementem układanki Stevensa, a dokładniej forma Gordona. Powoli idzie ku lepszemu.

[Timi] To prawda, Hayward to wciąż brakujący element układanki i to bardzo dobrze widać po jego grze, w tym sensie, że gdy Hayward gra dobrze to z reguły wygrywamy i na odwrót. Od niego wciąż wiele zależy, chyba także to, jak wysoko ustawiona jest poprzeczka całej drużyny. Ta świadomość z pewnością nie pomaga w powrocie, który w grudniu miał słodko-gorzki przebieg. Wszak zaczęło się od tego pięknego występu w Minneapolis, ale potem tak dobrze już nie było.

[Adrian] Aron Baynes kontuzjowany, Time Lord też wypada ze składu, Daniel Theis gra bardzo przeciętnie, Al Horford wciąż odczuwa skutki kontuzji kolana – pod koszem mamy szpital. Czy wzmocnienie deski to powinien być priorytet dla Danny’ego na styczeń/luty? Bo można mówić, ze oni przecież wrócą, ale… gdyby takie coś wydarzyło się w PO, to jesteśmy załatwieni i cały sezon na marne. Na rynku może być kilku podkoszowych i chyba czas zacząć się rozglądać, żeby nie obudzić się z ręka w nocniku.

[Timi] Widać teraz, ile znaczy dla tego zespołu Aron Baynes – najgorzej, że ten uraz przyszedł akurat w momencie, kiedy rywale pod koszem bardzo mocni. Ale o wzmocnieniu strefy podkoszowej rozmawiamy tutaj już od jakiegoś czasu i nawet już widziałem, że jak co roku powrócił temat Nikoli Vucevica, który gra znakomity sezon dla Orlando. Myślisz, że udałoby się go wyciągnąć za paczkę opartą na Rozierze i wyborze w drafcie?

[Adrian] Haaa – to dużo trudniejsze pytanie w tej chwili, niż przed sezonem. Wcale nie chodzi mi o formę Roziera, bo on w s5, w takim Orlando może i powinien znowu wskoczyć na wyższy poziom. Natomiast Orlando bije się o PO i wcale mogą nie palić się do handlu Vuceviciem. Trudno powiedzieć jakie oni mają wobec niego plany, bo być może wcale nie chcą go upłynnić na tym spadającym kontrakcie, być może awans do PO jest dla nich cenniejszy.

[Timi] Niby coś w tym jest, bo Vuc pojawia się w plotkach od lat, a mimo to nadal gra w Orlando – co ciekawe, on jeszcze nigdy nie zagrał w fazie play-off w barwach Magic, bo akurat jak przychodził z Filadelfii to skończyły się dobre lata zespołu z Florydy. Z drugiej strony, w okolicach lutego w Orlando powinni wiedzieć lepiej, czy awans do playoffs wciąż jest możliwy, czy jednak trzeba już w tym sezonie zacząć stawiać na młodzież, a to przecież właśnie pod koszem tych młodych Magic mają najwięcej i wtedy upłynnienie Vuca ma sens.

[Adrian] Mecz z Memphis i fantastyczny powrót, który tak naprawdę nie byłby potrzebny, gdybyśmy zagrali równo, ale pod koniec 2 kwarty graliśmy gówno. Dość brutalnie, ale taka jest rzeczywistość w tym sezonie – czasami się uda, a czasami nie, za chwile będziemy rozmawiać o meczu, w którym taki powrót się nie udał. Ja już trochę jestem zmęczony takim graniem – bo niby idzie ku lepszemu, a nawet po wygranym meczu zasypiam lekko zdegustowany.

[Timi] Ale to wszystko wynika z tego, że cały czas gramy nieregularnie, raz lepiej i raz gorzej, przez co nie jesteśmy w stanie zagrać dobrze przez 48 minut spotkania, a zamiast tego tworzą się przestoje, przez które potem musimy odrabiać mniejsze lub większe straty. No i znów, raz się uda, a raz nie. Brakuje tej równej gry, tym bardziej, że niedługo już półmetek sezonu, a my wciąż mamy te same problemy. Trudno jednak o ich rozwiązanie, kiedy niektórzy zawodnicy cały czas szukają formy, a na dodatek nie ustają problemy zdrowotne.

[Adrian] To znowu pochwalę Marcusa Morrisa, dzięki któremu (nie jedynemu oczywiście), ten sezon nie martwi tak bardzo jak chyba powinien. W Święta wrzuciłem art o tym, że nie tylko chciałbym Mooka zatrzymać w Bostonie, ale biorę w ciemno wszystkie konsekwencje finansowe jakie z tego wynikną. Tak sobie myślę, że gdyby zrobić ankietę, czy wolisz w Bostonie Morrisa czy Haywarda – to wynik oscylowałby koło 90% na Mooka, dlatego lepiej nie róbmy ankiety, żeby nie rozpalać kolejnego ogniska.

[Timi] W chwili obecnej, Mook produkujący taką wartość na takim kontrakcie a Hayward z kontraktem maksymalnym wracający do gry po kontuzji to jednak mocno nierówna walka. Tak czy siak, trzeba tutaj przede wszystkim chwalić Morrisa i mieć nadzieje, że on tę znakomitą formę utrzyma do końca sezonu i dalej, jeśli uda się nam go zatrzymać (co bardzo bym chciał). Przed sezonem sporo się martwiliśmy właśnie o Marcusa, a tu się okazało, że na razie to właśnie on jest jednym z tych, o którego martwić się akurat nie trzeba.

[Adrian] Mecz z San Antonio – był naprawdę ciekawy, gdyby nie kilka spraw. Pierwsza – nie potrafiliśmy wykorzystać w pierwszej połowie indolencji rzutowej Spurs, bo zeszliśmy tylko z 6 punktowa przewagą, a to powinno oscylować koło 20. No i druga – to jak nas zgnoili w 3 kwarcie, to jeden z najgorszych momentów tej drużyny. A finalnie nie udał się powrót w czwartej kwarcie, choć gdy Rozier zaczął seryjnie trafiać trójki, to była tak nadzieja, ale umarła gdy Rozier zaczął grać heroball.

[Timi] Spurs zdobyli w trzeciej odsłonie tyle samo punktów, co w całej pierwszej połowie. 46 punktów to zresztą rekord organizacji pod względem ilości oczek zdobytych w jednej kwarcie. Czyli że oni jeszcze nigdy wcześniej nie mieli takiej kwarty. No trudno po czymś takim wrócić. Tego typu rzeczy nie powinny się zdarzać tej drużynie, choć w pewnym sensie jest to anomalia, no bo jak często Celtics ułatwiają przeciwnikom bicie tego typu rekordów? Zdarzyło się to akurat na koniec 2018 roku.

[Adrian] No niezupełnie – bo w tym sezonie było już sporo takich spotkań, gdzie w jakiejś kwarcie zasypialiśmy i drużyna przeciwna kręcą absurdalne cyferki. Ten mecz nie jest jakiś wyjątkiem, owszem wykręcili rekord, ale takich katastrofalnych kwart już kilka było. Tu powinniśmy szukać usprawnień, bo jakoś wtedy nie działają żadne ustawienia, wszystko się wali i kończymy mecz z ręką w nocniku.

[Timi] Fakt, takich eksplozji było sporo, ale tych rekordowych już nie – co nie zmienia faktu, że to jest nasz problem, ale przecież od lat ten problem się pojawia, raz mocniej, raz słabiej. W poprzednich sezonach była to mityczna „trzecia kwarta”, teraz te przestoje zdarzają nam się często w drugiej, czasem także w trzeciej odsłonie. To też jest dość sporych rozmiarów kamyczek do ogródka Stevensa.

[Adrian] No rekordowa kwarta, ale… dwa dni później w 1 kwarcie San Antonio zrobiło w meczu z Toronto prawie to samo co nam w 3 kwarcie. Ten drugi mecz, trochę zmienił mi optykę na nasze spotkanie. Bo Toronto była praktycznie bezbronne przez cały mecz, natomiast my nie wyglądaliśmy aż tak źle (nie licząc tej fatalnej 3 kwarty). Pop znowu wyciąga ze składu to co może i tego Zachodu bez walki oddać nie chce. Na razie oni w rozmowach o Finale nie istnieją, ale ja bym ich nie skreślał. No i przyznaje się, że jak przed sezonem widziałem ich słabszych niż rok temu, to… no nie wiem.

[Timi] Pop gonna Pop, mówiłem:) Zresztą tego samego wieczoru Rockets pokonali Warriors na ich parkiecie i tak się okazało, że te nasze porażki w San Antonio i wcześniej w Houston to wcale nie były takie złe spotkania w naszym wykonaniu, ot trafiliśmy na trudnych przeciwników, którzy na dodatek są ostatnio w świetnej formie.

[Adrian] Szkoda tej porażki, bo Jaylen Brown rozegrał spotkanie doskonałe – dawno nie było tak dobrego meczu w wykonaniu młodego Celta. takie występy bardzo cieszą, w tym nierównym sezonie. To  słówko o Gordonie – jeszcze dwa takie mecze i te głosy, że jednak trzeba go wymienić, nie tylko przybiorą na sile, to w dodatku będą podparte argumentami. Czas ucieka, a Gordon wygląda źle. Oczywiście jego wartość jest teraz znikoma, ale być może trafi się okazja wzmocnić skład zawodnikiem gotowym do walki o pierścień już teraz.

[Timi] Brown wyglądał jak ten zawodnik z playoffs 2018 – tak dużo się wtedy mówiło o Tatumie, który był najlepszym strzelcem zespołu, a przecież Jaylen notował niewiele punktów mniej. Tak czy siak, jemu naprawdę przeszkadzały różne problemy zdrowotne, bo przecież trudno znaleźć inne wytłumaczenie, dlatego miejmy nadzieję, że to wszystko już za nami i teraz będzie tylko lepiej. Natomiast co do Haywarda to ja stanowiska nie zmieniam: raz, że potrzeba więcej czasu, a dwa że ewentualny transfer może nam przynieść tylko i wyłącznie pogorszenie opinii, tym bardziej, że Danny już się nasłuchał za transfer I.T.

[Adrian] No to mecz z Wilkami i tutaj przeniesiemy rozmowę o Gordonie. W dwóch meczach średnio zdobywał powyżej 17 pkt, ale jednak nie chodzi o to,żeby raz robił zero, a raz rekord sezonu. Doskonały mecz Gordona, ale… do wygranej wcale nie była potrzebna jego rewelacyjna dyspozycja, a w poprzedni meczu katastrofalna dyspozycja przyczyniła się do porażki. Chyba zgodzisz się, że Hayward potrzebny jest równy, nawet nie na te 20 pkt na mecz, ale na 15 punktów, które systematycznie będzie dokładał do całości.

[Timi] Jasna sprawa, zresztą o tym samym się mówiło po jego pierwszej eksplozji przeciwko Wolves – najważniejsze to znaleźć odpowiedni rytm, stabilną formę i na tym budować. Tego niestety wciąż brakuje, choć ten 35-punktowy występ znów daje sporo powodów do optymizmu, przede wszystkim ze względu na to, jak dobrze Hayward wyglądał tutaj pod względem fizycznym i mentalnym. Żadnych wątpliwości, duża doza pewności siebie i nie jeden, a nawet trzy wsady z góry.

[Adrian] Przy okazji spotkania z San Antonio, tamtą 3 kwartę nazwałeś anomalią i popatrz – dwa dni później w 3 kwarcie Sota robi nam z dupy jesień średniowiecza i rzuca „tylko” 39 punktów. Rozmawialiśmy też o Rozierze i zobacz – wyszedł w s5 i dał radę. Rozier z ławki, a Rozier w wyjściowym składzie to dwóch różnych zawodników. Takie mecze pokazują, że on jednak ma nadal sporą wartość na rynku i Danny może sie cieszyć, że ten asset (być może asset) nadal będzie wartościowy w lutym.

[Timi] Tylko że w przypadku Roziera wszystko rozchodzi się o to, czy on daje radę bo wychodzi w pierwszej piątce, czy daje radę bo ma obok siebie utalentowanych graczy, dzięki czemu wzrasta jego pewność siebie i gra się nieco łatwiej. Tak czy siak, tego typu występy na pewno pomagają wszystkim zainteresowanym, bo Rozier przypomina o swoich umiejętnościach i przy okazji potwierdza, że jako zastępca Irvinga w pierwszej piątce wciąż czuje się znakomicie.

[Adrian] No to ostatni mecz w tym Tygodniku, czyli pożegnanie Dirka w Ogródku. Po tym co mu zgotowali fani w końcówce spotkania, komentator ESPN powiedział – „To właśnie dlatego Boston to Boston”. No i trudno z tym polemizować, bo tak jak niektórzy zawodnicy  jak np Kelly Oubre dostają „gorące” powitanie, tak zawodnicy o statusie legendy jak Dirk zostają pożegnani tak, jak przystało na ich legendarny już status. Piękne chwile, a w dodatku nakopaliśmy im do tyłka.

[Timi] Nie wiem na ile to „Boston to Boston”, a na ile fakt, że Dirkowi brakowało ledwie dwóch punktów, by strącić Kobe Bryanta z pierwszego miejsca, jeśli chodzi o punkty zdobyte w Ogródku przez zawodników drużyn przeciwnych… A tak na serio to bardzo miły był to obrazek, trochę przypomniał się ostatni mecz Pierce’a w Bostonie, choć Paul ten ostatni rzut jednak trafił, a Dirkowi tego do szczęście zabrakło. Co nie zmienia faktu, że było to pożegnanie godne mistrza. Tego się nie widzi w innych halach.

[Adrian] Tak się zastanawiam – kogo wyróżnić z naszych zawodników i chyba padnie na Haywarda, bo zrobił to o czym rozmawialiśmy po poprzednim meczu – 16 pkt. Czyli tyle ile bym chciał, żeby robił zawsze, do tego dołożył 10 zbiórek, z czego 4 w ataku i 8 asyst. No i niech zawsze tak gra, już nawet nie marudzę na taką sobie skuteczność. Tak przy okazji – kiedy ostatni raz rookie trafił do All Star Game – bo gościliśmy właśnie takiego zawodnika, zapanowała na świecie Lukomania.

[Timi] To pierwszy raz w tym sezonie, gdy w dwóch kolejnych meczach zdobył co najmniej 15 punktów – krok w dobrą stronę. Brakowało mu trochę lepszej skuteczności, bo znów spudłował kilka prostych rzutów spod kosza, ale też bardzo dobrze wyglądał fizycznie i znów zagrał jakby bez strachu. A odpowiadając na Twoje pytanie: to było w 2003 roku i był to oczywiście Yao Ming. Teraz też na pewno cała Słowenia głosuje na swojego zawodnika, ale przecież ten malutki kraj z pewnością nie ma aż takiej siły przebicia jak Chiny, więc tym większe słowa uznania dla Doncica, bo na pewno ogromna część jego głosów to efekt przekonania do siebie również „miejscowych”.