Marcus Morris i jego przyszłość

Nie ma nic fajniejszego w ciągu roku niż Święta. Uśmiechnięta buzia dziecka, uśmiechnięci najbliżsi, dobre jedzonko i prezenty. No ale trzeba też zapewnić coś dla sportowego ducha kibiców Bostonu, dlatego specjalnie na te świąteczne dni przygotowałem kilka artykułów. Dajcie odpocząć żołądkowi, dajcie odpocząć widelcowi – przeczytajcie tych słów kilka, bo chyba każdego kibica Bostonu interesuje przyszłość drużyny. Dziś o Marcusie Morrisie, który radzi sobie w tym sezonie bardzo dobrze i stał się żelaznym elementem rotacji. Czy warto go zatrzymać w składzie na kolejne sezonu? Za ile? Jak do tego doprowadzić, żeby nie zbankrutować? Zapraszam do przeczytania tych słów kilka – od fanatyka, dla fanatyków w te Święta.

To jak w tym sezonie gra Marcus Morris zaskoczyło wielu, choć jeśli ktoś obserwował jego karierę – to nie do końca powinno. Być może największy wpływ na to, ma jego wejście smoka do s5, a także oczekiwanie na powrót Gordona Haywarda, który jeszcze potrzebuje czasu żeby wrócić do bardzo dobrej dyspozycji.

Myślę, że pora zastanowić się, czy Mook powinien w przyszłym roku nadal grać w Bostonie i jak do tego doprowadzić. Salary z gumy nie jest, ale znaleźliśmy się w momencie, gdzie nad ilość talentu w drużynie, należy przedłożyć jakość. Mook tę jakość zapewnia – czy z ławki, czy w wyjściowym składzie.

W tym sezonie Marcus poprawił zdobycze punktowe, poprawił zbiórkę, ale nie to jest najważniejsze – znacznie poprawił skuteczność. 42,4% zza łuku, 55,3% w akcjach dwupunktowych, oraz 87,5% z linii rzutów wolnych – tak dobrze w karierze jeszcze nigdy nie grał. Niektórzy powiedzą contract year, a być może dotarł się ze Stevensem – bo przecież już wiemy, że Brad potrafi z każdego zawodnika wyciągnąć absolutnie wszystko co najlepsze.

Patrząc na jego 14,9 pkt na mecz jakie nam dostarcza i porównując z innymi zawodnikami, którzy mają podobną zdobycz punktową, to Mooka można postawić obok takich zawodników jak:
Terrece Ross 14,1 pkt – w Orlando zarabia 10,5 mln,
Wesley Matthews 14,7 pkt – w Dallas zarabia 18,6 mln,
Evan Fournier 15,2 pkt – w Orlando zarabia 17,0 mln,
Rudy Gay 14,0 pkt – w San Antonio zarabia 10,1 mln,
Wiil Barton 16,3 pkt – w Denver zarabia 11,8 mln.

Od razu dodam, że Morrisa uważam, za zdecydowanie najlepszego zawodnika z tej grupy, bo poza doskonałym atakiem w tym sezonie, dodaje swoją świetna obronę, oraz charakter. Nie ma ani krzty przesady w tym, co powiedział rok temu, że poza Leonardem jest najlepszym obrońca na LBJ. Wprawdzie LBJ już nam na Wschodzie nie stanie, ale nadal potrzebujemy kogoś na Leonarda (przynajmniej w tym sezonie), oraz Duranta, gdyby udało się awansować do Finału.

Trudno w tej chwili spekulować, jak będą się układały kontrakty dla zawodników w lipcu, ale też trudno przypuszczać, że Mook zadowoli się kontraktem na poziomie 5 mln jaki ma teraz. Patrząc na to ile zarabiają podobni (w zdobyczach punktowych) do niego zawodnicy, to przedział pomiędzy 12, a 15 mln – to jest jakiś pułap, do którego można się odnieść. 12 mln to jest kontrakt podobny do umowy jaką podpisał Marcus Smart i chyba każdy byłby zadowolony, jakby na takich samych warunkach pozostał w drużynie Morris. Być może ktoś się po niego zgłosi, wtedy stawka może iść w górę, ale… inne drużyny nie mają Stevensa, nie mają takiego ośrodka treningowego (to wcale nie jest rzecz bez znaczenia dla zawodników), nie mają takich szans na walkę o mistrzostwo.

Jednak każda kwotę, jaką będziemy potrzebować do przedłużenia Mooka, trzeba mieć – jakakolwiek ona by nie była. Warto pamiętać, że po pieniądze i to dużo większe zgłosi się Irving, a także mamy 4 picki w pierwszej rundzie do zrealizowania w nadchodzącym Drafcie.

Jasnym jest, że trzeba gdzieś poszukać oszczędności. Na przyszły sezon w składzie zostać powinni – Baynes, Brown, Horford, Hayward, Irving, Ojeleye, Smart, Tatum i Williams. To 9 zawodników – jest jeszcze pod kontraktem Yabusele.

Pierwszą ofiarą będzie Daniel Theis, który nie dostanie nowej umowy – Williams się rozwija i pod koszem zabraknie dla Daniela minut (przynajmniej w to wierzę). Daniela zastąpi ktoś na umowie jaką miał on w poprzednim sezonie – ok 850 tys, co da już przynajmniej 1 mln oszczędności. Druga ofiara to Rozier – choć, tu mogę się mylić, bo gdy Rozier przestanie myśleć o 20 mln, to być może Danny zdecyduje się mocniej wejść w Luxury Tax – jeśli nie, to uważam, że Roziera zastąpi jakiś rozgrywający z Draftu. Yabusele – Danny dał mu przedłużenie na kolejny sezon, bo gdyby nie udała się operacja zostawienia Morrisa, to Yabu znajdzie miejsce w rotacji – jednak rozważam Mook w Bostonie, a to znaczy, że Yabu podzieli los Nadera i Danny wyśle go gdzieś, najprawdopodobniej z jakimś wyborem w 2 rundzie. Zamiast płacić za rok Yabu 3,1 mln – znowu zastąpi go ktoś na minimalnej umowie, co da ponad 2 mln oszczędności. Teraz wybory w Drafcie – mamy 4 i wszystkie są w 1 rundzie, a to znaczy, że trzeba takiego zawodnika podpisać, lub pozwolić mu odejść. Nikt nie lubi marnować wyborów, więc 2 picki wykorzystamy, a 2 puścimy w świat. Być może jeden już w lutym, gdy nadarzy się okazja do ściągnięcia jakiegoś wzmocnienia na PO. Gdybyśmy wykorzystali wszystkie wybory w 1 rundzie, to wiąże się to z dość sporymi kosztami – zakładając że Kings będą tuż za PO, czyli ok 12-14 miejsce, Memphis na 16 pozycji, LAC na 18, a nasz wybór będzie w okolicach 25 wyboru – to ok 11-12 mln w Salary. Właśnie dlatego jeden z tych picków Danny zroluje – być może zamieni się z Atlantą na dwa wybory w drugiej rundzie – Atlanta na chwilę obecna posiada 32 wybór, oraz pick Hornets na 42 pozycji. te dwa wyboru będa nas kosztowały mniej, niż np 18 wybór od hipotetycznie LAC. Zdaję sobie sprawę, że skala talentu pomiędzy tymi pozycjami w Drafcie może być spora, ale nie szukamy już talentu, a szukamy pieniędzy na utrzymanie ważnych klocków w drużynie.

Skoro napisałem, że mamy 9 zawodników na przyszły sezon, plus Morris, oraz 4 z Draftu ( 2 wybranych w pierwszej rundzie, oraz 2 w drugiej, bo taniej) to mi wychodzi kwota ok 153 mln wraz z Morrisem za 12 mln dla 14 zawodników. Przy Luxury Tax ustalonym na 132 w kolejnym sezonie jesteśmy sporo nad progiem. No a mamy jeszcze jedno wolne miejsce w składzie – które Danny może wykorzystać na Roziera lub w wersji oszczędnościowej na zawodnika za minimum, lub weterana za MLE. Daje to nie mniej niż ok 48 mln Luxury Tax – sporo.

Jednak warto prześledzić jeszcze jedną rzecz- jak na przestrzeni ostatnich lat rósł przychód i zysk GSW. Ich marsz po mistrzostwo rozpoczął się w sezonie 2012/13 gdzie awansowali po kilkuletniej przerwie i odpadli w półfinale konferencji. Pierwsze mistrzostwo to 2014 rok, potem kolejne – popatrzmy na zestawienie ich finansów i naszych.

2013 rok – przychód
GSW – 127 mln
Boston – 143 mln
2013 rok – zysk operacyjny (przed opodatkowaniem)
GSW – 29 mln
Boston – 19 mln

2017 rok – przychód
GSW – 305 mln
Boston – 200 mln
2017 rok – zysk operacyjny (przed opodatkowaniem)
GSW – 120 mln
Boston – 60 mln
Tu trzeba dodać, że w 2017 roku GSW swoim zawodnikom wypłaciło pensje w wysokości 111 mln, Boston tylko 84 mln.Sukces rodzi olbrzymie pieniądze, ich rynek jest trochę mniejszy niż rynek bostoński – jednak przychody z biletów to przepaść – 79 mln w Bostonie, 143 mln w GSW. Być może Luxury Tax pochłonie większość zysku (choć na 2018 rok jest planowany na 85 mln), to jednak jest to inwestycja dla właścicieli w przyszłość. To o czym wiele razy mówił Wyc – gdy walczysz o mistrzostwo, to podatek jest częścią tej walki. Na końcu tej walki są zyski.

Kiedyś pisałem, że Al rozważa odstąpienie od ostatniego roku umowy, żeby podpisać niższy ale dłuższy ostatni kontrakt. Dałoby to nam sporo oszczędności, a przy okazji otworzyło szansę na zatrzymanie Morrisa w składzie, bez wchodzenia w olbrzymie Luxury Tax. Miejmy nadzieje, że ten scenariusz się spełni.

Nie mam wątpliwości, że Mook powinien w Bostonie pozostać – pozostaje tylko kwestia ile nas to będzie kosztowało. Wyc powiedział, że właściciele są gotowi na płacenie podatku – miejmy nadzieję, że ta kwota ich nie przerazi. Warto też pamiętać, że Luxury Tax jest obliczany na koniec sezonu, a to znaczy, że Danny będzie miał jeszcze czas do lutego, żeby poszukać oszczędności kosztem kogoś ze składu, bo przecież nie wiemy jak zawodnicy będa sie prezentowali za rok. Kiedyś szukał oszczędności kosztem Bradleya – wtedy pojawił się Morris – zobaczymy co przyniosą kolejne miesiące.