#147 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No to lecimy w ten przedświąteczny Tygodnik. Zaczniemy od Davisa, bo to jak zwykle najgorętsze nazwisko na rynku. Wojnarowski powiedział nam to, co wiemy od dawna – Boston patrzy na Davisa od dawna. Jednak pewną nowością są ploteczki, że Lakers wprawdzie mówią, iż w lutym nie będą starali się o kolejną gwiazdę, tymczasem przygotowują ofertę za Davisa właśnie. Nie trzeba być wielkim myślicielem, żeby dojść do wniosku, że skoro w lutym Boston nie może po niego startować, to Lakersom odpada jeden rywal z ogromnym pakietem assetów i picków. Klasyczna ucieczka do przodu i chyba warto monitorować ten temat i pogłoski jakie krążą po światku NBA.

[Timi] Lakers ofertę mogą przygotowywać, bo w tej chwili rzeczywiście mają jednego rywala mniej, a LeBron mocno zabiega o Davisa, natomiast to wszystko pozostaje w sferze dywagacji i ploteczek i troszeczkę staje się to wszystko nudne. Bo dopóki Davis nie odrzuci oferty od Pelicans – a nie ma pewności, że nawet do tego dojdzie – to wszystkie kluby mogą sobie przygotowywać oferty, które Pelikany i tak odrzucą. Poza tym, ani Davis niczym nie wskazuje, że jego czas w NO dobiega końca, ani też Pelicans nie chcą o tym na razie myśleć. Dlatego kluczowe będzie to, co zrobi AD latem przyszłego roku w kontekście swojego supermaxa.

[Adrian] Obóz Davisa mówi otwarcie, że aktualnie nie ma tematu zmiany klubu, bo mu się tam podoba, znalazł swoje miejsce i chyba prowadzi fajne życie. W końcu w Nowy Orleania nawet zimą jest kilkanaście stopni na plusie, nie ma tej tandety Los Angeles. Ma jeszcze sporo lat grania przed sobą, więc nie musi gonić pierścienia na gwałt. Jego sytuacja przypomina trochę tę jaką miał Kevin Garnett w Socie – też nie chciał wiele lat ruszać się z miejsca, choć przecież tam tak ciepło i miło zimą nie jest.

[Timi] Tak, ta sytuacja jest dość podobna, choć też warto pamiętać, że KG był MVP ligi i zdołał jednak osiągnąć w swojej karierze w Wolves finały konferencji, czyli coś, czego Davisowi wciąż brakuje. Natomiast jeżeli chcielibyśmy zrobić tutaj jakieś porównanie, że Davis może wylądować koniec końców w Bostonie tak jak wylądował KG to jednak warunki były troszeczkę inne i wtedy mnóstwo rzeczy zagrało na korzyść Celtów, w tym przede wszystkim fakt, że po drugiej stronie był dobry znajomy Danny’ego.

[Adrian] To jeszcze raz Adrian Wojnarowski – może i Leonrad w Toronto się uśmiecha i gra bardzo dobrze, ale nie przestał myśleć o słonecznej Kalifornii. Co ciekawe Kalifornia nie przestaje toż o nim myśleć, bo wysłannicy Clippers śledzą osobiście większość spotkań Raptors. Nie było od wielu, wielu lat takiej sytuacji, że jeden klub ma swojego przedstawiciela na prawie każdym spotkaniu jakiejś drużyny – tym bardziej, że Leonarda obserwować nie trzeba – każdy doskonale wie jak gra i na co go stać. Clippers zwyczajnie chcą mu pokazać jak bardzo jest dla nich ważny. Przyszedł Jerry West i wprowadził do LAC zupełnie inne standardy.

[Timi] To jest rzeczywiście bardzo ciekawa sprawa, bo tego typu praktyki po prostu nie są w NBA spotykane. Wydaje mi się jednak, że Kawhi na razie całkiem nieźle radzi sobie z tym całym zamieszaniem wokół swojej osoby i tego, gdzie zagra w przyszłym sezonie. Dziennikarze pytają go o pogodę, o zimę w Toronto i o słońce w Kalifornii, ale on te wszystkie kwestie ucina. Jestem ciekaw, czy tego typu zabiegi mediów (a przodują w tym przede wszystkim media z Los Angeles) nie przyniosą odwrotnych skutków, bo widać już po paru wywiadach, że tego typu pytania po prostu męczą Leonarda, a przecież w L.A. będzie tego znacznie, znacznie więcej.

[Adrian] Taka rola prasy w XXI wieku – gonić za sensacją, bo liczą się kliknięcia. Choć USA to bardzo absurdalne miejsce, gdzie ESPN wysyła najlepszego korespondenta na Litwę, bo tam pojechał LaVar swego czasu, ze swoją trzódką, a przecież ESPN nie żyje z klików, po mają opłatę za Insidera. A sam Leonrad myślę, że już dawno temu zdecydował gdzie zagra w przyszłości i nawet sukcesy, czy fajna atmosfera w Toronto tego nie zmienią.

[Timi] A tego akurat nie jestem do końca pewien i wydaje mi się, że ewentualny sukces z Raptors może jednak mieć jeszcze spory wpływ na decyzje Leonarda. Oczywiście czy tak jest naprawdę nie wie nikt, no może sam Kawhi, ale tak sobie myślę, że on chce jeszcze zobaczyć, na co tak naprawdę tak stać ten zespół. Widziałem ostatnio też ciekawą opinię, że pozostanie Leonarda w Toronto może być dobre dla ligi, bo wtedy więcej zespołów może zacząć ryzykować przy transferach tak jak zrobili to Raptors. Coś w tym jest, choć raczej na pewno nie będzie to dobre rozwiązanie dla samych Celtics.

[Adrian] Tydzień temu rozmawialiśmy o nowym trenerze Chicago i tym buncie na pokładzie, który zaserwowali mu zawodnicy. Ostatnio wywiadu udzielił David Fizdale, chciał bronić swojego kolegi, ale moim zdaniem pogrążył go kompletnie. Powiedział, że zawodnicy na przestrzeni lat się zmienili i nie można ich już trenować w starym, zamordystycznym stylu. No chciał dobrze, a poniekąd poparł zawodników Chicago, którzy pomocy szukali nawet w Związku Zawodowym Zawodników.

[Timi] Fizdale ma w tym sporo racji, bo zawodnicy rzeczywiście mocno się zmienili, ale tamta sytuacja nie wynikała tylko i wyłącznie z takiego, a nie innego podejścia trenera Bulls. Tak czy siak, zastanawialiśmy się nad tym, czy Boylen to dobry wybór dla Byków i początek jego przygody pokazuje, że raczej nie tędy droga, choć w ostatnich dniach Boylen chyba zyskał sobie trochę zwolenników – najpierw pokazał, że wszystko już w porządku między nim a zawodnikami, wykonując razem z nimi serię pompek podczas treningu, a potem mieliśmy te przepychanki między Bulls i Thunder, w których Boylen zagrał rolę „mediatora” i po meczu mówił, że jest dumny ze swoich zawodników.

[Adrian] Tamta sytuacja wynikała z ciężkich treningów, oraz tego, że po meczu b2b zarządził kolejny morderczy trening. I wiesz co – ja się wcale nie dziwie, że larum podnieśli LaVine i Parker, bo obaj są po bardzo ciężkich kontuzjach i trochę swój organizm już poznali. Jeśli pół życia trenowali na luziku, a teraz mają umierać dzień w dzień na treningu, to w ich przypadku pojawia się strach o kolana. No a jak pokazały ostatnie dni Zach znowu jest kontuzjowany.

[Timi] Okej, wszystko prawda i rozumiem zawodników, ale to można rozwiązać w inny sposób – zakomunikować o takim problemie to jedno, natomiast prawie zrobić z tego wszystkiego strajk to drugie. Jabari nigdy nie wydawał mi się zbyt ogarniętym, ale po LaVine można było spodziewać się troszeczkę więcej.

[Adrian] Panika w Utah, bo jak inaczej nazwać ich zainteresowanie Jabarim Parkerem. Mają problemy ze zdobywaniem punktów, a Jabari to potrafi – tylko absolutnie nic więcej. Równie dobrze mogą sięgnąć po Melo, który jest 18 mln tańszy. Nutki miały być największym rywalem GSW na Zachodzie, tymczasem po monolicie jaki stanowili w poprzednim sezonie nie zostało już nic. Z zespołami .500+ mają już 12 porażek – dla porównania Kings mają ich 11.

[Timi] Przykłady takich zespołów jak Jazz czy Rockets (choć akurat Houston w końcu złapało wiatr w żagle) pokazują, że w Bostonie wcale tak źle nie było – zawsze mogło być gorzej, no i Jazz to jest idealny przykład totalnego zawodu oczekiwań, bo przecież po zeszłym sezonie miało być tak pięknie. Nie pomogło dodanie do zespołu Korvera, bo Jazz cały czas są jedną z najgorzej rzucających za trzy drużyn w lidze i to jest też jeden z głównych powodów słabych wyników, bo jak mają dzień to i Warriors potrafią pokonać, trafiając seryjnie z dystansu. Parker to może niekoniecznie jest dobre rozwiązanie, tym bardziej, że średni z niego strzelec, a na dodatek lokalne źródła z Salt Lake City zaprzeczają tym doniesieniom o zainteresowaniu Jazz skrzydłowym z Chicago.

[Adrian] Odpoczywający Al Horford udzielił wywiadu i odniósł się do kiepskiego początku sezonu. Powiedział, że nie ma drużyn, które w pewnym momencie sezonu nie przechodzą jakiegoś kryzysu, lub maja jakieś problemy. To prawda – lepiej wcześniej, niż pod koniec sezonu zasadniczego. Podkreślił, że te problemy scementowały szatnie, że inaczej patrzą na siebie i na wspólną grę.

[Timi] Jasne, że tak – warto też pamiętać o tym, że po powrotach kilku zawodników ta drużyna znów musiała się siebie nauczyć, a to wymaga czasu, którego przy skróconym preseasonie nie ma teraz już tak dużo. Ja zwalałem też po części ten kiepski początek na nasz terminarz, ale z drugiej strony cały czas przypominam, że Celtics wygrywali jednak mecze z takimi zespołami jak Sixers, Bucks czy Raptors. Te porażki na pewno miłe nie były, ale mimo wszystko Celtowie już na starcie sezonu raz po raz pokazywali ten swój potencjał, no a przegrane mogły tylko i wyłącznie zahartować tę drużynę i fajnie, jeżeli tak rzeczywiście się stało.

[Adrian] No te problemy nasze się jednak nie kończą, ale o tym później w kontekście dwóch kolejnych spotkań. Znowu mamy szpital w drużynie, bo nie tylko Horford jeszcze nie gra, ale Aron Baynes będzie pauzował miesiąc. Zobaczymy jak będzie dalej, ale aktualnie to z drużynami ,500+ mamy tylko 5 porażek – tylko Denver ma ich mniej, bo 4. Fakt, że z 30 spotkań do tej pory z silnymi zespołami graliśmy dopiero 14 razy. Jednak wygrywamy z nimi dużo częściej niż przegrywamy, bo jak to Boston ma w zwyczaju – na silnego większa mobilizacja, a te zespoły z końca tabeli sprawiają nam problemy.

[Timi] Nie wiem, czy to jest rzecz dobra, czy zła – z jednej strony dobrze, że wygrywamy z tymi najsilniejszymi, tym bardziej, że przecież o to w tym wszystkim chodzi, ale z drugiej strony to miał być ten sezon, kiedy słabe zespoły miały nam nie sprawiać już takich problemów. Ale z dwojga złego lepiej chyba wygrywać z tymi dobrymi, bo przecież tylko takie spotkamy w fazie play-off.

[Adrian] Sprawa Birda szybko się nie zakończy – odbyło się posiedzenie w sądzie, ale… kolejne posiedzenie ma termin 30 stycznia. NBA też czeka na wiadomości z sądu – więc kółko się zamyka i jego status pozostaje bez zmian. Na razie temat zwolnienia, a być może nawet wymiany Birda nie istnieje. Zgotował piekło i sobie, i nam.

[Timi] Niestety to prawda, a też widziałem ostatnio ciekawą tezę związaną ze słabym początkiem sezonu w wykonaniu Browna i pytaniem, na ile jest to spowodowane właśnie problemami Birda, z którym Jaylen był przecież blisko (dość powiedzieć, że mama Browna jest opiekunem Birda w tych trudnych czasach). Tak czy siak, na razie końca tej sprawy nie widać, ale też chyba się Celtom nie spieszy w kontekście ruchów transferowych.

[Adrian] Tygodnik zaczynamy przed meczem z Suns – więc na ten dzień będę się podpierał statystykami. Ostatnie 10 spotkań i indywidualnie jest bardzo dobrze. Irving 24 pkt na mecz, Tatum 18 pkt, Morris 17 pkt, Horford 15 pkt, Brown 14 pkt i Haywarda 12 pkt. Do tego Theis 9,9 pkt oraz Smart 9,8 pkt. Żaden z nich nie rzuca zza łuku poniżej 38,5%. Takie statystyki chcielibyśmy chyba widzieć cały sezon – szczególnie ta skuteczność jest kluczem do zwycięstw. Nikt nie gra więcej niż 31 minut, a skuteczność z linii rzutów wolnych jest u każdego powyżej 80%. Nadal od nich odstaje trochę Terry Rozier, ale idzie ku lepszemu – czy ta ósemka – to jest skład na PO?

[Timi] Najpewniej tak, choć te ostatnie szanse dla Williamsa sprawiają, że ja wciąż mam nadzieję, że on do końca sezonu będzie mógł liczyć na stałe miejsce w rotacji. No i jest jeszcze Aron Baynes, który przecież też odgrywa ważną rolę, szczególnie w starciach z mocnymi formacjami podkoszowymi rywala. Mamy więc dziewięciu, może nawet dziesięciu zawodników, którymi Stevens będzie mógł sobie spokojnie żonglować w trakcie playoffs – byleby tylko wszyscy byli zdrowi.

[Adrian] Time Lord może zacząć dostawać  minuty i jego obecność w G-League będzie sporadyczna bo nie tylko kontuzja Arona pomoże mu w rozwoju na parkiecie, ale Irving stwierdził ostatnio, że uwielbia z nim grac. No ja się wcale nie dziwie – takie loby jakie można mu rzucać, to każdy by chciał – bo takie akcje to jest prosta droga na ogromne niewyświetlanie na YT, TT i w TV.

[Timi] Dawno już Roberta w G-League nie było i on bardzo fajnie wykorzystuje tę szansę na większe minuty i większą rolę, pokazując naprawdę ogromny potencjał. Z reguły to właśnie zawodnicy podkoszowi określani mianem „projektów” potrzebują najwięcej czasu, by się rozwinąć, a tymczasem Williams już w pierwszych swoich meczach w lidze wygląda naprawdę solidnie. Dawno też nie było w Bostonie takiego kogoś, kto mógłby na takim pułapie łapać loby, a nie jestem pewien, czy Kyrie kiedykolwiek grał z tak atletycznym podkoszowym.

[Adrian] Mecz z Pistons i przerwana zwycięska passa. W ciągu 4 dni rozegraliśmy 3 mecze, w tym dogrywkę z Wizards i dodatkowo dwa z nich na wyjazdach, czyli doszły podróże – w tym podróż na mecz w Detroit, który był b2b. Po nim nastąpiła spora przerwa – komuś ten fragment kalendarza niespecjalnie się udał – bo w 2 połowie meczu brakowało nam sił, a w pewnym momencie zwyczajnie odcięło nam prąd.

[Timi] Szkoda tej serii, tym bardziej, że Pistons przegrali wcześniej sześć kolejnych meczów, natomiast rzeczywiście tych sił zabrakło, mimo że dzień wcześniej starterzy mogli sobie odpocząć w czwartej kwarcie dawno wygranego starcia z Hawks. Ważną rzecz powiedział po meczu Smart: to tylko jedna przegrana, której nie można rozpamiętywać, dlatego miejmy nadzieję, że Celtics szybko wrócą na zwycięskie tory.

[Adrian] Morris, Tatum, Hayward i Rozier nie trafili w tym meczu żadnej trójki, a razem oddali 16 rzutów – zdarzają się takie mecze, ale tutaj była pomroczność zbiorowa. Pogdybajmy – gdyby każdy z nich trafił choć 1 rzut zza łuku to mecz skończyłby się najprawdopodobniej inaczej. No a pochwalić trzeba Smarta, bo znowu zagrał taki mecz, ze ręce składały się do oklasków – szkoda, że nie udało się go wygrać – bo Marcus mógłby wozić się przez pół roku po dzielnicy.

[Timi] Jest niestety taki trend, że jak Smart zagra dobrze w ataku i jak trafia swoje rzuty to z reguły jednak przegrywamy. To ciekawa rzecz, ale też jednocześnie ogromnie szkoda, że nie wykorzystujemy takich występów Marcusa. Brawa jednak dla drużyny za walkę, bo tam jeszcze w końcówce dzielnie powalczyli, ale koniec końców zabrakło.

[Adrian] Rzeczywiście już od poprzedniego sezonu jest tak, że jak Smart ma dzień to reszta nie bardzo i to się wzajemnie nie spina. Miejmy nadzieję, że ta mała klątwa dobrych spotkań Smarta minie, bo on ostatnio gra bardzo dobrze, na  dobrej skuteczności – oczywiście jak na niego. Warto to wykorzystać, bo takiego Smarta chcemy oglądać jak najczęstszej i chyba każdy kibic Bostonu marzy, żeby on wreszcie zaczął grać na przyzwoitej skuteczności przez cały sezon.

[Timi] Pytanie, dlaczego tak się dzieje – może chodzi o prosty fakt, że jeżeli to Smart jest jednym z najlepiej trafiających zawodników to dlatego, że reszta po prostu gra słabo? W związku z tym, nasze szanse na zwycięstwo wzrastają wtedy, gdy Smart robi tylko to, co sam potrafi najlepiej, wspomagając dobrze grającą resztę zawodników. W tej roli on się zresztą czuje najlepiej.

[Adrian] Chyba mogę napisać, że zostaliśmy tradycyjnie wyklepani przez Suns? Bo to nie pierwszy raz, gdzie wpadają do TD Garden i robią nam burdel straszny. Tym razem zdemolowali nas na deskach – bo w zbiórkach polegliśmy strasznie – STRASZNIE!! My im wprawdzie urządziliśmy blok party, bo Tatum i Williams ich blokowali 9 razy, ale koniec końców do szatni poszliśmy ze spuszczonymi głowami.

[Timi] Ostatnio jeden z ekspertów sprawdził słowa Popovicha, który stwierdził, że na przestrzeni ostatnich lat rzut za trzy stał się najważniejszym elementem gry w koszykówkę. Trafiasz więcej trójek to wygrywasz, proste. Ale okazało się, że jest jeszcze kilka innych aspektów, które mają nawet większy wpływ na wynik niż trójka i chodzi tutaj m.in. o zbiórkę, która od lat pozostaje kluczowa. Nie inaczej było w środę, bo Suns mieli w pewnym momencie mniej-więcej tyle samo zbiórek w ataku co Boston miał w obronie.

[Adrian] Kontuzja Arona Baynesa przytrafiła się w najgorszym możliwym momencie, bo teraz zaczniemy serial z naprawdę mocnymi zespołami i miałem nadzieję, ze wróci Horford i polecimy w pełnym składzie. Wreszcie zobaczymy na co nas stać po tym słabym początkowym okresie. Minuty dostanie Williams, ale to nadal nie rekompensuje Arona, który jest nam niezbędny.

[Timi] Ze wstępnych informacji wynika, że może opuścić nawet 20 spotkań, a to jest przecież 1/4 sezonu. Okropny timing tej kontuzji, tym bardziej przy naszych problemach pod koszem, choć Danny zapowiedział, że wzmocnień szukać nie będzie, bo Horford i Yabusele mają niedługo wrócić do gry, no a też Williams i Theis spisują się w swoich rolach bardzo dobrze – ze wsparciem Big Ala nie powinno być tak źle.