#140 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Zaczniemy od mało sympatycznych wiadomości – Daniel Theis zaliczył kontuzje i nie jest dobra wiadomość, bo będzie pauzował przynajmniej miesiąc. Tym bardziej szlag człowieka trafia po takim meczu jaki rozegrał z Pistons, gdzie robił co chciał pod koszami. No pech, ale chyba całe szczęście, że to się wydarzyło na początku sezonu, bo wróci i będzie wystarczająco dużo czasu, żeby znowu złapał optymalną formę.

[Timi] Wielka szkoda, bo ten mecz w Detroit naprawdę mu wyszedł i to mogło być takie przełamanie, a tutaj znów wymuszona przerwa. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że ten uraz nie jest ponoć wcale tak poważny jak mógłby być, bo to „tylko” lekkie naderwanie i z tego co widziałem to ta absencja na razie potrwa dwa tygodnie, a potem się zobaczy.

[Adrian] To lepsze wieści – po 2 tygodniach sezonu zasadniczego mamy najlepszą obronę na poziomie 95 traconych punktów na 100 posiadań – w sumie o tym rozmawialiśmy już, ale… chciałbym coś przytoczyć. Tak dobra obronę w NBA ostatni raz miały dwa zespoły, 15 lat temu Pistons i Spurs niewiele ponad 93. Od tamtej pory NBA coraz bardziej przyspiesza i ilość zdobywanych punktów szybuje już w okolice 120-150 pkt przez jedną drużynę i to bez dogrywki. Nie wiem czy uda nam się utrzymać tak dobry rating defensywny cały sezon, ale zaczęliśmy z naprawdę niesamowitego poziomu.

[Timi] Patrzyłem ostatnio na statystyki jak to wygląda z Irvingiem i bez niego – z nim to wciąż jest elitarna defensywa, ale bez niego to jest poziom na jaki nie wszedł nigdy nikt. Tak czy siak, defensywa od początku sezonu stoi na bardzo wysokim poziomie i dla mnie jest to trochę zaskoczenie, bo w preseasonie ten brak komunikacji był przerażający. Teraz jednak wszystko działa bardzo dobrze i oby tak dalej. A sam Kyrie mocno się stara, wraca do obrony, ma sporo deflections i choć w statystkach zaawansowanych nie zawsze to widać to jednak trzeba go pochwalić.

[Adrian] Kyrie musi tylko wrócić do swojej dyspozycji w ataku, do jakiej nas przyzwyczaił i na jakiej zagrał w drugim meczu z Pistons. Te statystyki on/off w przypadku zawodników z s5, to jednak trochę nam zaciemniają obraz, bo jak on schodzi to wchodzą w drużynie przeciwnej zmiennicy, a wtedy Smart z Rozierem i Morrisem są w stanie w obronie zgnieść każdego. Inaczej by to pewnie wyglądało, gdyby Irving nie grał w meczu wcale. Zresztą zobacz, że w prawie wszystkich zespołach liderze drużyny zawsze odstają w obronie. Nie można w RS grać na 100% po obu stronach parkietu, bo to zwyczajnie nie ma sensu, tym bardziej gdy ma się za sobą tak długą absencję. Ja do Irvinga jak na razie nie mam żadnych uwag jeśli chodzi o obronę – no może kilka razy tak poszedł na radar, ale luz.

[Timi] Dlatego właśnie w przypadku obrony u Irvinga chyba bardziej wolę test oka niż statystyki – wiadomo, że to nie jest wybitny defensor, nigdy takim nie był i nie będzie, no i cały czas zdarza się, że ktoś go po prostu bez większych problemów objedzie, ale widać to, że Kyrie się w tym sezonie po prostu stara. Wraca do obrony na pełnych obrotach, notuje przechwyty, ratuje piłki i to wszystko się ceni. Biorąc pod uwagę to, ile daje w ataku, mi nic więcej nie trzeba.

[Adrian] Za nami „wielki” mecz Wschodu, czyli niepokonane Toronto zmierzyło się z niepokonanymi Bucks i nie byłoby o czym rozmawiać, gdyby nie nieobecność Giannisa, oraz Leonarda. Ginnis jest usprawiedliwiony, bo po zderzeniu głowami w poprzednim meczu musi przejść specjalny protokół, a wiemy, że to trwa dość długo.  Natomiast Leonard w ciągu 2 tygodni dostał drugi raz odpoczynek. Zastanawiam sie – dmuchają na zimne, czy coś nadal jest nie tak z jego zdrowiem.

[Timi] Nie przywiązywałbym do tego wielkiej uwagi – przecież tak samo wolne dostaje Hayward, bo to jednak tylko sezon regularny. Kawhi też był po ciężkim urazie, na dodatek mięśniowym, dlatego mnie to wcale nie dziwi, że Raptors podchodzą do tego wszystkiego bardzo ostrożnie. No i jest jeszcze to, że Leonard – gdy gra – wygląda naprawdę groźnie i powoli dochodzi już do tej znakomitej dyspozycji, którą zachwycał w San Antonio.

[Adrian] To fakt, że dyspozycja Leonarda może trochę martwić, ale poczekajmy – to nadal jest Toronto. Tam nadal jest Lowry, Ibaka i trener bez doświadczenia. Zobaczymy jak oni będa wyglądali w drugiej częsci sezonu i czy czasami Leonardowi – po pokazaniu, że nadal jest tym zawodnikiem – nie znudzi się umieranie za klub, w którym w lipcu go już nie będzie. Jeśli on rzeczywiście chce grać w Los Angeles, to nie będzie ryzykował kontuzji, lub ciężkiej kontuzji – bo przecież cały ten dramat zaczął się od brudnego zagrania Zazy w PO, a na takie brudne sztuczki lekarstwa nie ma.

[Timi] Te pytania o przyszłość Leonarda to w zasadzie jedna z niewielu rzeczy, które działają na niekorzyść Raptors – bo tak jak mówisz, jeśli Kawhi jest już zdecydowany i nic go nie przekona do pozostania w Kanadzie to on umierać na parkiecie na pewno nie będzie. Zrobi swoje, udowodni że jest tym samym graczem, jakim był przed urazem i całą tą sytuacją, ale niekoniecznie może chcieć mu się udowadniać więcej.

[Adrian] Tyronn Lou został zwolniony po 6 meczach, wynika z tego, że odpada jeden z rywali do Mistrzostwa. Nie no, żartowałem, ale przecież zapowiadali walkę o najwyższe cele, żeby pokazać iż nie tylko LeBron grał w tym zespole. Bilans otwarcie jest taki, że równie dobrze mogą sie przenieść do G-League – wymiana z Bostonem też im na dobre nie wyszła, no i w Ohio zaczyna się etap tankowania przez kilka sezonów – co jest nieuniknione – ich pick jest w Atlancie z protekcją 1-10 na dwa najbliższe Drafty. Gdzie w lutym będzie grał Kevin Miłość?

[Timi] Kevin Miłość to jedna z opcji, by przebudowę przyspieszyć, dlatego do lutego nie powinno być go już w Cleveland. Ale jak śmiesznie brzmią teraz słowa Tristana Thompsona sprzed sezonu? Tak swoją drogą, bilans Lue w 19 meczach bez LeBrona Jamesa (łącznie z tym sezonem) to 1-18. Brad Stevens mówił dzień po jego zwolnieniu, że Lue będzie mógł przebierać w ofertach, bo to świetny coach, ale on był świetny, bo miał LeBrona i Cavs już kilka miesięcy temu powinni byli go pożegnać. Jestem ciekaw, czy niedługo nie usłyszymy, że Lue gdzieś tam się kręci obok… Lakers:)

[Adrian] Tristan sie napinał, a gumka w gaciach pękła z wielkim hukiem  – tu nawet nie trzeba będzie czekać do kwietnia, jak wróżył Mook, część z nich poleci na wczasy wcześniej, żeby nie przeszkadzać w tankowaniu. JR jest niewymienialny, ale na spadającym kontrakcie zawsze mogą coś zaoszczędzić – ja nie widzę, żeby ktoś się po niego ustawił w kolejkę nawet za minimum. To towarzystwo należy rozgonić, a Tristan jest drugi po zwolnienia po JR. Czy Król będzie naciskał an Lou w Lakers? Może tak, ale jeśli Magick i Palinka mają coś tam do powiedzenia i nie chcą być zakładnikami w klubie, to Lou tam nie powinien nigdy wylądować.

[Timi] No mają do powiedzenia, ale ja sobie wciąż przypominam letnie ruchy po podpisaniu Jamesa, no i jednak nie mam pewności, że ten Lue gdzieś tam nie wyskoczy. Walton na razie może być spokojny o swoją posadę, chociaż start sezonu nie był wymarzony, natomiast jestem bardzo ciekaw, jak ta sytuacja w Los Angeles będzie wyglądać w połowie sezonu i czy tam będzie bliżej do playoffs, czy jednak bliżej do jakichś poważnych zmian.

[Adrian] W czwartek piszesz, że Luke może być spokojny o swoją posadę, tymczasem w piątek świat obiegła informacja, że jednak zarząd nie jest zadowolony i oczekuje poprawy wyników. To była rozmowa dyscyplinująca i ja wcale nie jestem pewien tego, że Luke może czuć sie bezpieczny. Tak sie wydawało, bo przecież to, że LBJ jest na pokładzie niewiele znaczy, gdy ma takich pomocników jakich ma. Ta ich cudowna młodzież jakoś poza Kuzmą nie zachwyca – punkty robią, ale boskiego pierwiastka to tam nie ma.

[Timi] Wywołałem wilka z lasu, ale też według raportów tam bardziej chodziło o to, że nie widać za bardzo żadnego systemu i z tego ponoć zarząd jest najbardziej niezadowolony. Nie zazdroszczę jednak Waltonowi, który nie tylko musi zadowolić LeBrona, ale też dalej rozwijać młodzież. A na dodatek sam James nie pomaga, bo nikt mi nie powie, że odpuszczanie w obronie to dobry przykład dla młodych:)

[Adrian] Po siedmiu meczach Sacramento Kings ma więcej zwycięstw niż porażek. Dość zaskakująca sytuacja, bo mieli być jedną z najsłabszych drużyn w lidze. Czy powinniśmy już zacząć się martwić o nasz pick. Sezon jest długi, ale wyglądają naprawdę dobrze. Ten pick to taki prezent, że jaki by niebył to i tak będziemy się cieszyć, ale mamy nadzieję na jak najlepszy wybór.

[Timi] To fakt, Kings są na plusie i na ten moment są nawet w fazie play-off, ale pytanie, jak długo to się utrzyma – wszak tacy Thunder czy przede wszystkim Rockets tych niskich pozycji raczej nie będą okupować wiecznie. No i też jakby nie patrzeć, przydarzyło im się kilku słabych rywali jak m.in. Grizzlies, Magic czy właśnie Thunder na starcie sezonu. No i wygrali też z Wizards, którzy już po dwóch tygodniach sezonu nie wytrzymali i zrobiła się drama. A przecież Dwight Howard nawet meczu jeszcze nie zagrał.

[Adrian] Może nie będą okupować wiecznie, ale mają już 4 mecze straty, a Kings zagrali już 10% RS. Hmm – ale w sumie to skąd pewność, że Houston sie podniesie, skoro oni zbierają klapsy od byle kogo? To nie są minimalne porażki, gdzie decyduje 1-2 posiadanie – z Portland nie przekroczyli 85 punktów. W większości przypadków są demolowani na poziomie 20 punktów. Co do Wizards – jesu jak ja bym się chciał teraz ponabijać z tych kibiców Wizz, co 2 sezonu temu tak się pluło, że oni by z Cavs w ECF lepiej zagrali – tylko ich już nie ma, Gortat odszedł i polska populacja kibiców drużyny z DC zniknęła. Za to pozostało wielkie nadmuchane ego liderów Wizards i to już nawet nie jest śmieszne, gdy podczas meczu przewraca się Porter, a jego koledzy mają wywalone i podnoszą go zawodnicy drużyny przeciwnej.  Jak żyje takiego cyrku nie widziałem – ja tego nawet nie ogarniam, jak można być takim „zespołem”.

[Timi] Rockets byli zbyt dobrzy w zeszłym sezonie, żeby teraz się nie podnieść – mają problemy w defensywie po odejściu tych ważnych graczy o których tutaj pisaliśmy, ale w tym zespole jest za dużo talentu. Mogą mieć kłopoty z powtórzeniem wyniku z zeszłego sezonu po takim starcie, ale naprawdę myślisz, że mogłoby ich zabraknąć w fazie play-off?

[Adrian] Kurcze – no wydaje mi sie to mało prawdopodobne, ale wiesz co – ja wcale już tego nie wykluczam. Żeby zrobić dobry bilans trzeba wygrywać mecze, a tych drużyn aspirujących na Zachodzie jest sporo i każda wygląda dużo lepiej od Houston. Nawet jak się poprawią w ataku – to kompletnie nie widzę możliwości poprawy w obronie, muszą zrobić ruchy kadrowe. Tylko oni celują w Butlera, a nie w pracusiów w destrukcji, którzy rok temu pozwolili swoim liderom demolować innych ofensywnie.

[Timi] Pozyskanie Butlera może okazać się remedium na te problemy, ale ja się „pomartwię” Rockets jeśli się okaże, że poprawy nie będzie – bo tacy Thunder też słabo zaczęli, jednak zdają się wracać na właściwe (spodziewane) tory. Rakiety najwięcej problemów mają rzeczywiście w obronie i tutaj akurat Butler mógłby pomóc, a też przy tych liderach w ataku mógłby też się bardziej skupić właśnie na bycie top graczem po tej stronie parkietu. Pytanie tylko, czy to jest coś, co go interesuje.

[Adrian] Jimmy Butler wpadł na pomysł wymuszenia transferu – nie będzie grał. Nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz ktoś odstawiał takie grube numery. Bo to nie jest jeden wysoko Jimmy’ego, to już jest cała seria idiotycznych ruchów. Jimmy moim zdaniem stawia się pod ścianą, bo zawodnikiem jest fantastycznym , ale człowiekiem jednak prostym. Nie można na nim budować drużyny, bo nigdy nie wiesz co mu wskoczy do głowy. Jak nic pasuje do NYK – to miejsce stworzone do wybitnych przegrywów.

[Timi] Butler szuka różnych sposobów na wyrwanie się z Wolves i choć z jednej strony trochę go rozumiem, bo Wolves już dawno powinni byli dobić targu to jednak rzeczywiście tego typu rzeczy nie działają na jego korzyść. Tym bardziej, że mógłby mimo wszystko zacisnąć zęby i po prostu na ten transfer poczekać, a gdyby do końca sezonu go nie było to może przecież po prostu odejść. Tu jednak gra toczy się przede wszystkim o pieniążki, bo Butler nie chce tak po prostu uciec z Wolves, on chce uciec gdzieś, gdzie będzie mógł podpisać lukratywne przedłużenie umowy. No a skoro w Minnie przyszłości nie ma to czemu ma ryzykować kontuzje? To działa też jednak w drugą stronę, bo całe to fiasko karze się rzeczywiście zastanawiać, czy można na nim budować zespół, skoro jest on gotowy do takich działań.

[Adrian] No i drugi mecz z Pistons skończył się po naszej myśli, ale nie potrafiliśmy szybko wysłać go do zamrażarki, a emocje trwały do samego końca. Tym razem Casey dobrze ustawił drużynę, nie dał się zaskoczyć Stevensowi, ale to niewiele dało, bo i tak wygraliśmy mecz i tak wygraliśmy zbiórki. 29% zza łuku nam tego nie ułatwiało, a słabiej w tym elemencie zagraliśmy tylko z Orlando, gdzie upadliśmy na 22%. Trzeba wreszcie się wstrzelić, bo wtedy gra się nam łatwo i przyjemnie.

[Timi] Nasza postawa na tablicach na starcie sezonu może robić wrażenie, podobnie jak i nasza defensywa. Szkoda jednak, że nie udaje się wcześniej tych meczów odkładać, bo na to liczyliśmy przed sezonem, a tutaj brakuje tej kropki nad „i”, przez co rywale potrafią często wrócić i te mecze mają jeszcze emocje w końcówkach. Na całe szczęście na razie nie można się przyczepić do naszej skuteczności na linii rzutów wolnych, choć średnia tych rzutów w każdym meczu cały czas jest mocno za mała.

[Adrian] Irving ściął włosy i nagle mu wróciła skuteczność. Zresztą przed meczem rano, gdy wrzucił nową stylówe na Insta napisałem, że wróciła fryzura to i wróci skuteczność – no i bach. Taki Irving jest nam potrzebny jak tlen, gdy nie zatrzymujemy przeciwnika poniżej 100 punktów. Świetnie wyglądał, znowu miał tę lekkość ruchów, choć nadal kilka razy zgubił piłkę na koźle, co mu się w pełni formy nigdy nie zdarza. To jeszcze nie jest ten Kyrie, ale w końcu do PO nadal ponad 5 miesięcy.

[Timi] Nowa stara fryzura i stary dobry Kyrie. Na taki mecz czekaliśmy od początku sezonu, a ta seria trójek w trzeciej kwarcie to było coś niesamowitego. Irving wziął sobie do serca słowa m.in. Tommy’ego, bo Heinsohn zarzucił mu, że Kyrie nie jest w formie i jest zbyt ociężały. Coś w tym było, ale odpowiedź Irvinga po ledwie trzech punktach w starciu w Detroit znakomita.

[Adrian] Williams narobił nam trochę apetytu w poprzednim meczu, a tym razem dostał minutę z sekundami i był na parkiecie minus 7, w tak krótkim czasie. No, ale nie o nim – Rozier i Smart – Rozier gra w kratkę, skuteczność taka sobie, a Smart – zza łuku na 17%. Jesuuu – co ja też przed sezonem nawpisywałem, że wierzę w jego pracę w offseason i te 35% za 3 punkty.

[Timi] A mówiłem, a przestrzegałem – ja już od jakiegoś niestety czasu w tę przemianę Smarta na obwodzie nie wierzę i te nadzieje minęły bezpowrotnie. W tym sensie, że ja już się tego nawet nie spodziewam, ja nawet na to nie liczę. Najważniejsze jednak, że cały czas daje z siebie bardzo dużo po drugiej stronie parkietu – już dwa razy w tym sezonie Blake chciał go przestawić tyłem do kosza i dwa razy to Smart wygrał ten pojedynek.

[Adrian] No i Bucks już nie są ostatnią niepokonaną drużyną w NBA. Przyjechali mocno napompowani wynikami, ale nie było aż tak strasznie, jak to się zanosiło. Owszem widać rękę nowego trenera, ale tak naprawdę nie bardzo potrafili nam zagrozić. Giannis to Giannis, ale Semi w 1 kwarcie nie pozwolił mu nawet pomyśleć o dobrym wyniku. Ojeleye zagrał mecz wręcz doskonały, bo nie zapominajmy, że jego doświadczenie wciąż jest znikome.

[Timi] Ba, to był jego pierwszy start w sezonie regularnym – tym bardziej cieszy, że trzeci raz w karierze udało mu się dobić do 10 oczek, bo jak pierwsza jego próba zza łuku okazała się być cegłą to wielkich nadziei nie miałem, ale wyszło bardzo dobrze. A co do Bucks to choć tak jak w kwietniu schodzili z parkietu jako przegrani to jednak wydaje mi się, że byli o lepszy mecz Middletona od wygranej. Oni przyjechali do Bostonu jako najlepiej rzucająca za trzy drużyna w lidze, a tymczasem Celtics znów pokazali, że pod względem obrony obwodu nie mają sobie równych i sami ustanowili rekord organizacji pod względem trafień za trzy. Znów zostaliśmy jednak zmiażdżeni w pomalowanym, a Giannis momentami wjeżdżał pod kosz tak jak chciał.

[Adrian] Tego Middletona to oceniamy po tym co nam robił rok temu w PO, ale on zagrał na typowym dla siebie poziomie w tym sezonie i karierze. Nie zawsze jest Dzień Dziecka. Natomiast ja już czekam na mecz z Bucks w Wisconsin, bo jestem ciekawy czy tam zagramy dużo lepiej niż w PO. W pomalowanym nas zgnietli, ale tak to jest, że gdy pilnujesz szczelnie łuku to w pomalowanym robi sie przestrzeń i to wykorzystali. Na szczęście to nadal za mało.

[Timi] A właśnie ten Middleton w tym sezonie podtrzymał tę znakomitą formę z tamtej serii, bo on nawet po tym słabym meczu w Bostonie nadal robi średnio ponad 20 punktów i trafia ponad 50 procent swoich trójek, wyglądając jak gwiazda. Tak czy siak, warto tych pojedynków z Bucks wypatrywać.

[Adrian] Jednak nie wszystko było bardzo dobre w tym meczu – kolejny raz zawaliliśmy cześć ostatniej kwarty. W przypadku meczu z Toronto skończyło się to porażką, tutaj jakoś wybroniliśmy się z opresji, ale te 3 minuty bez punktu mogły nas sporo kosztować. W takich meczach i w takich momentach, to nie ma prawa się przytrafiać, gdy sie ma tyle ofensywnych zawodników w drużynie.

[Timi] Nie powinno się to przytrafiać, tym bardziej w takim meczu, gdzie przecież wcześniej byliśmy tak gorący i tak trafialiśmy zza łuku. Bo te trzy minuty bez trafienia z gry to była rzecz dobrze nam z tego sezonu znana – solidna gra, dobre pozycje i sporo niecelnych rzutów. Na całe szczęście nasza defensywa dała radę (Kyrie Irving!), dzięki czemu Bucks nie zdołali nam tego meczu urwać.

[Adrian] To jeszcze o grze zespołowej – 6 zawodników z podwójnymi zdobyczami, czyli to o co chodzi w koszykówce jaka chce grać Stevens. Kyrie to Kyrie – wrócił i swoje robi, ale reszta musi sie dokładać. Gordon jeszcze nie w każdym meczu gra bardzo dobrze w ataku, ale widać po co został tu sprowadzony. Horford przyzwyczaił nas, że jest centralnym punktem zespołu. Mówcie co chcecie,  w tym sezonie to będzie potężne Big3 na Wschodzie, a przecież jest jeszcze Tatum i Morris, który w innych drużynach byłby starterem z zadatkami na 2 opcje w drużynie.

[Timi] Morris to najlepszy gracz Celtics na starcie sezonu i ja nie mam co do tego wątpliwości. Naprawdę nie sądziłem, że on może być tak dobry w ofensywie, gdy wymieniliśmy Bradleya do Detroit. Natomiast z każdym meczem coraz pewniej wygląda Hayward i to jest znakomita wiadomość. W drugiej kwarcie z Bucks miał taki nieprzyjemny upadek i byłem ciekaw, jak na to zareaguje, ale nie było w ogóle po nim widać, że coś tam się stało. Spisał się naprawdę dobrze i oby tylko tak dalej. I jeszcze jedna rzecz: w starciu z Bucks zabrakło Browna, który w ostatnich dniach zaczął w końcu wyglądać tak jak powinien.

[Adrian] Słówko o Rozierze, bo mnie to strasznie męczy w tym sezonie i muszę to napisać, choćbym miał to pisać w każdym Tygodniku. Na siłę chce udowodnić swoje aspiracje do wyjściowego składu, ale przynosi to opłakane skutki. Podejmuje złe decyzje, oddaje rzuty z nie przygotowanych pozycji w pierwszych sekundach posiadania – jego gra jest chaotyczna i w niczym nie przypomina zawodnika z końcówki poprzedniego sezonu. Chyba czas zacząć się martwić, bo ten problem siedzi w jego głowie.

[Timi] Mi się wydaję, że to wszystko się podziało trochę za szybko. Miał znakomite trzy miesiące po kontuzji Irvinga, kiedy naprawdę urósł jako zawodnik (i wzrosła też jego wartość, zarówno sportowa, jak i finansowa), ale pisałem wtedy, że on przez to ma tylko więcej do udowodnienia. Preseason był fajny, początek sezonu (moim zdaniem) też miał solidny jak na te minuty, które grał, ale ostatnie mecze to rzeczywiście zdecydowanie więcej chaosu i nieprzemyślanych decyzji niż dobrej gry. Wszystko to zbiegło się ze znakomitą grą Irvinga i od razu te tezy, że Celtics lepiej by wyszli na zostawieniu Roziera można włożyć między bajki.