#139 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] NBA dopiero wystartowała, ale jest kilka niespodzianek. Świetna postawa Nowego Orleanu, to chyba jedna z największych. Trzy mecze jak na razie i trzy wygrane, gdzie nie było przypadku w wyniku. Na Zachodzie niesamowitą formę pokazuje też Denver. To co różni te zespoły to gra w ataku i obronie. Denver mają (razem z Bostonem) jak na razie najlepszą obronę w lidze, a Nowy Orlean najlepszy atak w lidze. Różne recepty na sukces.

[Timi] Nuggets to jednak spora niespodzianka, ale z drugiej strony mówiłem, że powrót Millsapa naprawdę sporo im da. No i w fantastycznej formie jest Jokić. Wiele się słyszy o tym, co Joker wyprawia w ataku (nie bez powodu – choćby perfekcyjne triple-double, co w historii zrobił jeszcze tylko Wilt), ale to jego defensywa zasługuje może nawet na większe pochwały. No a co do Pelicans to tam cuda wyprawia inny Europejczyk, czyli Nikola Mirotić.

[Adrian]  Tak jak w przypadku Denver, które ma solidną ławkę rezerwowych można się zastanawiać, czy oni utrzymają taką formę przez dłuższy czas, to Nowy Orlean jest mocno uzależniony od gry tak naprawdę 2-3 liderów. Choć z drugiej strony, kiedy Davis ma mieć całkowicie zdrowy sezon jak nie teraz? Payton wydaje się dobrym zamiennikiem za Rondo i jak wspomniałeś, Mirotić wyprawia tam cuda na kiju. Ciekawi mnie tylko jak to Denver będzie wyglądało po powrocie Thomasa, bo to może wprowadzić lekkie zamieszanie w ich system gry. Jednak jak na razie nie słychać, żeby IT miał być szybko gotowy do gry.

[Timi] Nuggets chcą wprowadzić IT bardzo ostrożnie i na razie im się nie spieszy, tym bardziej po tym udanym starcie sezonu. W końcu jednak przegrali i to dość zaskakująco, bo z Lakers, którzy grali drugi mecz z back-to-back. W momencie, gdy piszę te słowa, na Zachodzie przynajmniej jedną porażkę mają już wszystkie zespoły właśnie poza Pelicans.

[Adrian] Oglądałem ten mecz Lakers z Denver, bo on był zaraz po naszym z OKC i Denver przegrało z sobą, a nie  z Lakers. Kompletnie niewidoczny Millsap w 4 kwarcie, Jokić notorycznie gubiący piłkę i atak bez składu i ładu. JaVale, Lancelot  i LeBron robili co chcieli i nikt im nie przeszkadzał. No a Lakers nie grają jakiejś wybitnej obrony, o ile to można nazwać obroną – bo zespołowo wyglądają bardzo chaotycznie na swojej części parkietu. Młodzi z Denver się kompletnie pogubili, a jak wspomniałem Millsap czyli ich najbardziej doświadczony zawodnik gdzieś znikł w tej kwarcie. Zachód na początku sezonu jest bardzo ciekawy.

[Timi] To zawieszenie Rondo i Ingrama jest swoistym szczęściem w nieszczęściu dla Lakers, bo taki Lance wyglądał w tych dwóch ostatnich meczach naprawdę dobrze, a absencja Ingrama otworzyła też więcej szans dla Kuzmy, dlatego zobaczymy, jak to będzie funkcjonować po powrocie RR i BI, bo z nimi różowo nie było.

[Adrian] Na Wschodzie przeciwników demolują Toronto i Pistons, które nie zaznały jeszcze porażki. Jednak tu przepis na sukces jest ten sam – atak. Pistons obronę mają bardzo słabą, na poziomie 111 traconych punktów na mecz, ale atakiem nadrabiają, o czym przekonała się ekipa z Sixers ostatniej nocy. Natomiast Toronto wygląda doskonale i jest się czego obawiać, jeśli Leonard będzie zdrowy cały sezon.

[Timi] Leonard to jedno, ale jak świetnie spisuje się Kyle Lowry! Griffin to też jest spora niespodzianka na starcie tych rozgrywek, bo nikt się chyba nie spodziewał, że to właśnie on będzie pierwszym w tym sezonie graczem z co najmniej 50 punktami w meczu. Ten występ przeciwko Sixers to była poezja, a 50 oczek to jego nowy rekord kariery.

[Adrian] Z tym Lowrym to bym uważał, miałem go rok temu w Fantasy i on w trakcie sezonu zaliczył kosmiczny zjazd formy, a patrząc tylko na zdobycze punktowe w ostatnich meczach, to już nie wygląda na potwora jak zaraz na samym starcie sezonu. Zaczekajmy do 16 listopada, gdy przyjmiemy Raptors w TD Garden – te kilka tygodni pozwoli nam pokonać swoje słabości i wtedy zobaczymy w jakim jesteśmy miejscu. No a z Pistons spotkamy się dwa razy pod rząd i to już niedługo, ale zwolnienie SVG i zatrudnienie trenera roku to był strzał w dziesiątkę jak na razie. No i ten transfer po Gryfa zaczyna się bronić.

[Timi] Casey naprawdę nie potrzebował dużo czasu, by przypomnieć, że jest po prostu solidnym fachowcem – Pistons już są 4-0 i przed nami trudne zadanie w tych dwóch kolejnych meczach. Swoją droga, jeszcze jeden nowy trener radzi sobie na razie bardzo dobrze: tak jak się tego spodziewałem, Budenholzer od samego początku robi z Bucks porządek i oni też po czterech meczach nie mają jeszcze ani jednej przegranej, a w ich grze widać naprawdę ogromne zmiany w porównaniu do poprzedniego sezonu.

[Adrian] Co znaczy dobry trener – tylko Bucks na razie to chyba wyniki trochę na wyrost. Widziałem jeden ich mecz i zachwytów nie było. Obrona nadal jest bardzo przeciętna, tak  jak była, tylko w ataku potrafią przycisnąć, no ale to wiedzieliśmy. Choć muszę przyznać, że naprawdę sensownie pracują piłką – to już Bud wprowadził. Główny ich problem to ławka rezerwowych, bo tam naprawdę jest biednie na niskich pozycjach. Zważywszy jak bardzo są uzależnieni od punktów Giannisa i Middletona, to kontuzja jednego z nich oznacza spore kłopoty.

[Timi] Atak się mocno zmienił, trochę na wzór Rockets, bo Bucks coraz rzadziej rzucają z mid-range, a coraz częściej zza łuku, no i widać przede wszystkim ten ruch piłki. Już samo wprowadzenie zmian dało bardzo dobre efekty, a przecież to dopiero początek i oni z biegiem sezonu powinni być tylko lepsi.

[Adrian] Na drugim biegunie mamy zespoły powiązane z LBJ, czyli Cavs, które bez niego nie potrafi wygrać meczu, oraz Lakers które z nim, też nie potrafi wyszarpać jakieś zwycięstwo. Jak na razie mit, że James potrafi każdą drużynę wprowadzić do PO nie obowiązuje – wszyscy zwracali uwagę, że na Zachodzie będzie ciężej, ale fanatycy LAL swoje wiedzieli. Za to przynajmniej jest ciekawie, bo bójka miedzy RR9 a CP3 to najlepsza rzecz jaką obejrzeliśmy w meczach Lakers.

[Timi] Zobaczymy, co będzie dalej, ale start 0-3 na pewno nie jest zachęcający. To, czego brakuje w Los Angeles to przede wszystkim strzelcy, bo na razie te dziwne ruchy Lakers po podpisaniu umowy z LeBronem się nie sprawdzają – no, może poza JaVale, bo on akurat jest jednym z niewielu pozytywnych aspektów gry LAL na początku tego sezonu, o dziwo. James tymczasem wciąż mocno odpuszcza w obronie i wszyscy mówią, że przecież on dobrze wie, że teraz może, a siły trzeba zachować na kwiecień. Tyle tylko, że jeśli dalej tak pójdzie to Lakers w kwietniu pojadą na wakacje i James pierwszy raz od 2005 roku nie zagra w playoffs wcale.

[Adrian] Lakers właśnie pokonali Suns (które jest tak koszmarnie słabe, tak bez sensu zbudowane) i mają już jedno zwycięstwo na koncie. Nie chwal mi tu JaVala, bo wystarczy, że Adam nie daje nam żyć na Messengerze. No a gra LAL to jest typowy basket poprzedniego wieku – jeśli jednym z trzech najlepiej rzucających zza łuku jest Rondo – to znaczy, że jesteś w dupie. No, ale ciężko pominąć w rozważaniach o negatywnych zaskoczeniach tego sezonu Houston. Aktualnie 1-3 i kompletna zapaść w obronie. Rozmawialiśmy o tym przed sezonem, że odejście kilku zawodników, którzy te obronę robili to błąd Moreya, no a teraz słowo ciałem się stało. Będzie lepiej?

[Timi] Będzie lepiej, jeśli do skutku dojdzie transfer po Butlera – ponoć Morey rzuca cztery wybory w drafcie i jestem ciekaw, dlaczego Thibs jeszcze tego nie klepnął. W sensie sam Thibs może aż tak bardzo apetycznie na to nie patrzy, bo przecież wyborami w drafcie nie będzie grać po 40 minut na mecz od przyszłego sezonu, natomiast Wolves chyba nic lepszego nie dostaną. Tym bardziej, że przecież Chris Paul młodszy nie będzie, a Carmelo Anthony lepszy też już nie (tylko dlaczego po jego odejściu przegrywają też Thunder?).

[Adrian] Ta oferta Houston jest naprawdę dobra – bo te picki są przecież odległe, no i raczej muszą być niechronione, bo inaczej to nie ma sensu. Picki grać nie będą, ale przecież picki można wymienić np na Lova, bo Cavs idzie jak burza w Tankatonie. Na pewno jest to oferta lepsza niż ta z Miami. Ciekawe czy Danny tam dzwonił i kombinował jak się z czymś podłączyć, żeby coś ugrać dla siebie, w końcu na ławce mamy kilku zawodników co parkiet wąchają sporadycznie, więc jakiś mały deal może wchodzić w grę.

[Timi] Jeśli dzwonił to tylko jako ten trzeci zespół, choć my też za bardzo pomóc nie możemy, bo kontraktu żadnego chyba nie chcemy przejmować, a i nie widzę za bardzo żadnego ruchu, który miałby dla nas sens w tej wymianie – bo po kogo mielibyśmy sięgnąć albo kogo dołożyć i komu? Myślę też, że jest przede wszystkim za wcześnie, no ale węszyć zawsze można. Tyle tylko, że coś mi się wydaję, że Wolves tego transferu jeszcze długo nie zrobią, skoro nawet tego typu oferty ich nie przekonują. Szkoda tylko, że przez to wszystko „popsuł” się Towns, bo mam go w fantasy:(

[Adrian] Wracamy już do spraw bostońskich. Sezon zaczęliśmy średnio, bo 2 wygrane i 2 przegrane, to nic rewelacyjnego, ale też nie ma jeszcze powodu do paniki. Najlepsza obrona w NBA i jeden z absolutnie najsłabszych ataków. Rozmawialiśmy o tym przed sezonem,a teraz słowo ciałem się stało. Mamy problem i nie jest on mały – patrząc na trend w NBA, gdzie zespoły kręcą szalone cyferki.

[Timi] To oczywiste, że nie ma powodów do paniki – wystarczyło zagrać lepszą końcówkę w Toronto i trafić kilka razy z czystych pozycji przeciwko Orlando, a wciąż bylibyśmy bez przegranej. Co oczywiście nie zmienia faktu, że problemy w naszej grze i jest ich sporo, bo choć obrona stoi na wysokim poziomie to jednak momentami też nie wygląda to najlepiej. Dziwię się jednak, że ktoś spodziewał się czegoś innego – to jasne, że chcielibyśmy, aby to wszystko przebiegło bez problemów i Celtics jak najszybciej grali swój najlepszy basket, natomiast nie jest o to łatwo przy naszej obecnej sytuacji, tym bardziej gdy na nowo wprowadzamy nie tylko rozgrywającego, ale też mieszamy na skrzydle.

[Adrian] Tommy powiedział, że Boston gra na 20% swoich możliwości. Już mniejsza o te procenty, z którymi sie nie zgadzam, ale diagnoza jest trafna. Kwestia tylko taka, jak szybko się uzyskać atak na takim poziomie, który byłby zadowalający. Tak przy okazji – czy nie przydałby się na ławce ktoś, kto jest specjalistą od ataku. To nasza pięta Achillesowa od kilku sezonów i można tutaj poszukać pomocy. Rozumiem, że Brad dobiera sobie sztab, ale czy Danny nie powinien porozmawiać o tym?

[Timi] A ja myślę sobie tak, że myśleć o tym można, ale nie teraz. Taki specjalista od ataku na ławce to kolejny „problem”, bo mnie się wydaję, że nasza ofensywa potrzebuje przede wszystkim zgrania. Zbyt dużo jest czasem podań, na dodatek często są one mocno niedokładne, co wynika z tego, że zawodnicy cały czas uczą się nawzajem swojej gry, przyzwyczajeń, ulubionych miejsc na parkiecie itp. Dlatego dajmy im czas, a ewentualne zmiany będziemy wprowadzać w późniejszej części sezonu.

[Adrian] Terry Rozier – nie tylko spisuje się trochę poniżej oczekiwań, ale… uwaga uwaga, zaczyna być niezadowolony. Jak na zawodnika z aspiracjami na zarobki na poziomie 20 mln za sezon, to postawa jest daleka od oczekiwań. Po meczu z Orlando delikatnie wyraził dezaprobatę dla ilości minut na mecz. A ja na to patrzę trochę inaczej – czyżby Stevens zaczynał przygotowywać się do gry bez Roziera? Czyżby Danny szykował jakąś wymianę? W poprzednim sezonie tak mało minut jak z Orlando zagrał tylko raz.

[Timi] Coś w tym może być, ale to chyba jednak za wcześnie na wymianę (co nie oznacza, że Danny nie może pracować). Rozier jednocześnie przyznał jednak, że najtrudniejsze w tym wszystkim zadanie ma Brad Stevens, bo on jakoś musi te minuty rozdysponować i trudno się z tym nie zgodzić. A co do samej postawy – nie jestem pewien, czy aż tak daleka od oczekiwań, bo jednak rola znacząco zmalała i prócz spotkania z Magic to jak na razie nie jest wcale tak źle z Rozierem.

[Adrian] Hmm – Terry zapowiadał, że ostro pracuje nad kończeniem akcji przy tablicy i tu jest wyraźny progres, ale… reszta akcji za 2 punkty to jest kapa straszna. Najgorsze jest to, że uparł się na daleki mid – rok temu z tej strefy oddawał tylko 11% swoich rzutów, w tym roku aż 29% i na skuteczności poniżej 30%. Współczynnik procentowy przechwytów, do szansy na przechwyt spadł czterokrotnie. To są elementy, które wymagają szybkiej korekty. Pierwszy mówi o tym, że Rozier podejmuje złe decyzje, a drugi, że jednak brakuje zaangażowania, lub zwyczajnie jest spóźniony.

[Timi] To fakt, w obronie znacznie lepiej od Roziera wygląda na przykład Irving, choć nie wiem, jak to prezentują statystyki;) No i niestety nie on jeden się na rzuty z półdystansu w zbyt dużej dozie uparł (patrz: Jayson Tatum) plus wciąż brakuje mi u Roziera częstszego dostawania się na linię rzutów wolnych, bo w pięciu meczach jak do tej pory znalazł się tam tylko raz i oddał wtedy dwa rzuty.

[Adrian] Tylko Tatum się broni skutecznością – owszem rok temu z dalekiego mid oddawał 19% swoich rzutów, a teraz 22% – niewielki wzrost, ale jest – no i Tatum trafia na 47%. Zważywszy, że zza łuku jak na razie trafia na 27% – to już ten daleki mid na takiej skuteczności jestem w stanie przełknąć. Zresztą nie tylko Tatum tak ma – swoją aktywność tam zwiększył też Irving (z 11% do 15%), ale trafia tam na 42% a zza łuku 21%. Coś nam sie poprzestawiało i to trzeba naprawić.

[Timi] O, czyli wzrost procentowy to tylko o trzy punkty u Tatuma, a wydawało mi się, że będzie znacznie większy – może to przez te treningi z Bryantem teraz jestem tak wyczulony na te rzuty Jaysona z mid-range. Ale to fakt, on je trafia na niezłym procencie i zrobił sobie z tych rzutów fajną broń. Warto też dodać, że Tatum trafiał do NBA właśnie jako specjalista na półdystansie, przez co wiele osób obawiało się o jego trójkę. Pierwszy sezon pokazał jednak, że rzut za trzy też jest i miejmy nadzieję, że w tym sezonie ta skuteczność już niedługo wróci.

[Adrian] To słów kilka o meczu z Orlando – dużo lepsze kreowanie sobie pozycji niż w poprzednich meczach i katastrofalna skuteczność. Brown i Tatum budowali jakiś mur, Horford im pomagał, a Smart z Rozierem dorzucili kilka swoich cegieł zza łuku. Nie tak to powinno wyglądać w meczu z Orlando, które jest przecież jedną z najsłabszych drużyn w NBA.

[Timi] Skuteczność była słaba w preseasonie i taka pozostała. Cieszy natomiast to, że tych otwartych pozycji było naprawdę sporo, no ale takie mecze nie mogą się po prostu zdarzać, tym bardziej w starciu z takimi rywalami jak Magic, gdzie te mecze z nimi to powinny być łatwe zwycięstwa. Mam tylko nadzieję, że to nie jest pierwszy sygnał, że będą nieustanne problemy w starciach z teoretycznie słabszymi przeciwnikami tak jak było w poprzednich latach – fakt faktem, że gdybyśmy po prostu trafiali to ten mecz można było spokojnie wygrać.

[Adrian] Brak skuteczności na wczesnym etapie sezonu oznacza zmęczenie. Nie ma się co oszukiwać, sezon jest bardzo długi, a kiedyś te kondycję trzeba zrobić – do tego dochodzą indywidualne treningi i tak się zastanawiam, czy nasi zawodnicy nie przesadzili z tymi treningami. Pomijam tych po ciężkich kontuzjach, ale reszta ma ręce jak z ołowiu. Do meczu z OKC są 3 dni przewy – zobaczymy jak to będzie wyglądało z nimi, bo oni w ataku mają jeszcze większe problemy niż my.

[Timi] Dokładnie tak, te cegły to najprawdopodobniej efekt właśnie mocnych treningów, tym bardziej, że przecież pozycje są naprawdę okej i rzutów wide-open mamy w każdym meczu naprawdę sporo, wystarczy jeszcze tylko je trafiać. I to wszystko nawet z tą naszą ofensywą, która wciąż szuka – mimo tego tak czy siak potrafimy dojść do dobrych pozycji, dlatego trzymajmy kciuki, by zawodnicy jak najszybciej znaleźli dobry rytm.

[Adrian] Jedynym z niewielu naszych zawodników, a może nawet jedynym który nie ma problemu ze skutecznością i w tym meczu to potwierdził, jest Gordon Hayward. W tym sezonie 45% zza łuku – a dla porównania 18% Irvinga. Gordon przyznał jednak, że po każdym meczu boli go ta noga i jeszcze sporo czasu minie zanim wróci do dawnej dyspozycji. No jeśli on wróci do grania po 33 minuty i będzie w 100% bez dolegliwości, to ja nie mam pytań.

[Timi] Najśmieszniejsze jest to, że ja widzę sporo komentarzy, które albo wskazują na to, jak słabo gra Hayward i że za co on bierze te pieniądze, albo coś zupełnie przeciwnego, czyli już obwieszczają powrót do Meczu Gwiazd skrzydłowego Celtics. Najmniej jest tych komentarzy, które są gdzieś po środku – bo Hayward rzeczywiście nie gra jak na zawodnika na maksymalnej umowie przystało, ale moim zdaniem jest chyba najsolidniejszym naszym graczem na starcie rozgrywek. I w te 25 minut, które dostaje, robi naprawdę sporo dobrego, a powinien być jeszcze lepszy, dlatego trzymajmy kciuki za to, aby ból ustąpił w miarę szybko.

[Adrian] Bardzo cichy debiut Roberta Williamsa na parkietach NBA. Liczyłem, że przy absencji Baynesa on dostanie kilka ładnych minut, bo przecież Orlando to żaden przeciwnik dla nas, a w tym meczu wszystko poszło źle. No a sam Robert kompletnie niewidoczny – gdyby spiker nie powiedział, że on właśnie schodzi, nie wiedziałbym, że był na parkiecie – taka tam moja złośliwość trochę na wyrost.

[Timi] Fajnie to było widać w boxscore – cztery minuty i ani jednego dokonania, które można by zapisać w statystykach. Ale mimo wszystko gdzieś tam pokazał tę swoją obronę, będąc blisko kilku rzutów rywala i w te kilkaset sekund trudno było zrobić cokolwiek więcej. Czekam na więcej, ale skoro nawet pod nieobecność Baynesa i przy takim rywalu nie dostał zbyt wiele czasu na pokazanie się to nie wiem, czy okazja na więcej minut pojawi się tak szybko.

[Adrian] Absencja Baynesa okazała się problemem, bo Williams gotowy nie jest i na razie nie będzie, a Theis zagrał dobrze, tylko on nie jest Baynesem i masować się tak nigdy nie będzie. Wprawdzie wygraliśmy zbiórki, ale jednak pod naszą deską działo się za dużo. Takie mecze pokazują nie tylko te oczywiste sprawy, zresztą gdyby się nam udało wygrać, to pewnie o brakującym Aronie byśmy nie rozmawiali, a to nie jest sprawa bez znaczenia.

[Timi] Na pewno nie jest, bo Baynes nie bez powodu był jednym z najlepszych – jeśli nie wprost – najlepszym defensorem ligi w ubiegłym sezonie i takim pewnym naszym punktem w każdym meczu, bo opuścił przecież tylko jedno spotkanie. Teraz ma na koncie już dwa, bo wiemy już, że w Oklahomie nie zagra – ponoć mógłby, ale sztab nie chce ryzykować i woli jeszcze go przetrzymać.

[Adrian] Mecz z OKC to chyba najgorsza pierwsza połowa jaką w życiu widziałem. Być może kiedyś rzuciliśmy mniej punktów – ale mi chodzi o grę. To był koszmar – prawdziwy koszmar, to co nie trafialiśmy z Orlando, to małe miki przy tym co pudłowaliśmy z OKC. Poza Tatumem nie było na parkiecie zawodnika, na którego bym podczas dwóch pierwszych kwart nie pomstował. Na 11 prób zza łuku same pudła.

[Timi] W pierwszej kwarcie najmniej punktów w tym młodym sezonie, a w pierwszej połowie najgorsza skuteczność – miejmy więc nadzieję, że tych statystyk już nie „poprawimy” i że najgorsze mamy za sobą. Znów brakowało rytmu, znów nie było porozumienia i tak jak mówisz, w zasadzie tylko dobra gra Tatuma sprawiła, że nie było większej kompromitacji w tych pierwszych 24 minutach meczu.

[Adrian] No ale na szczęście druga połowa zrekompensowała nam wszystko – Morris był nie do zatrzymania, Tatum dalej grał swoje, obudził się Horford i to on pociągnął drużynę, no i Irving, który wreszcie wyglądał jak koszykarz. W 3 kwarcie zdobyliśmy więcej punktów, niż przez cała pierwszą połowę i to dużo więcej. Zastanawiam się – co jest przyczyną tych słabych kwart jakie nam się trafiają – bo jak pokazał ten mecz – można trafiać i można wygrywać.

[Timi] Po meczu Big Al zdradził, że Kyrie powiedział mu w przerwie, że w trzeciej kwarcie muszą nadać ton grze zespołu i to się udało. Ani jednej trójki przez całą pierwszą połowę i aż dziewięć w samej trzeciej kwarcie. Jedno trafienie, drugie, kolejne – pojawiły się uśmiechy i więcej pewności siebie (choć nie u wszystkich, bo Jaylen nadal zagubiony), dzięki czemu udało się odrobić straty i ten mecz jednak wygrać.

[Adrian] Weterani wzięli ten mecz w swoje ręce i wyciągnęli to, co jeszcze na 4 minuty i 17 sekund do końca wydawało się nie do wyciągnięcia. Po meczu Brad Stevens powiedział, że cały problem z atakiem tkwi w głowach zawodników, no i trudno z tym polemizować, bo co takiego stało się w szatni w przerwie meczu? Dotarło do nich to co Brad mówił od kilku dni na odprawach? Skorzystali z jacuzzi i sie zrelaksowali? No nie, odblokowali się i poszło.