#136 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Zaczniemy od najważniejszej informacji tego tygodnia. Kyrie Irving zadeklarował, że przedłuży umowę z Bostonem. Po pierwsze ucina to wreszcie spekulacje, ale drugi powód jest dużo ważniejszy, a pomijany w tej całej medialnej gorączce. Taka deklaracja Irvinga daje Danny’emu ogromne pole manewru w lutym, bo wie jak będzie wyglądać przyszłość w lipcu. Nie musi się martwić o obsadę pozycji rozgrywającego, a to stwarza nowe możliwości w razie podpięcia się pod jakąś wymianę.

[Timi] Zadeklarował i bardzo dobrze, choć dla wielu tak czy siak ta deklaracja nic nie znaczy, przynajmniej z tego, co widzę po reakcjach. Jak mówił, że chce się skupić na sezonie to było źle. A jak powiedział w końcu – po tygodniach fajnych wypowiedzi – że planuje przedłużyć to wciąż jest źle, bo przecież przedłuży dopiero jak złoży podpis na umowie. No ja się z tym zgadzam, ale Kyrie tymi słowami w zasadzie potwierdził, że taki podpis złoży i nie wiem, co by się musiało stać, aby do tego nie doszło.

[Adrian] Wszystkim nie dogodzisz, niektórzy lubią szukać dziury w całym. Każdy kolejny dzień przynosił coraz mocniejsza deklarację Irvinga i jak dla mnie ten temat jest zamknięty – Kyrie zostaje w Bostonie. Powiedział zresztą to co ja bardzo rozumiem – nie lubi zmian, bo ja też nie lubię zmian. Ma przed sobą jeszcze wiele lat gry, ma też cele, a tutaj może się realizować w najlepszym możliwym otoczeniu i nie mam na myśli tylko kolegów, trenera, nowy obiekt treningowy, ale przede wszystkim te 17 banerów pod sufitem, te szeregi zastrzeżonych numerów, ta historia tego miasta. No jest w tym coś magicznego.

[Timi] Jedyne, co może go powstrzymać przed realizacją tych planów to Danny, no ale o tym na razie nikt nie myśli i nie zanosi się na to, że ktokolwiek będzie w najbliższej przyszłości myślał:) Dla mnie jest też jeszcze jedna ważna rzecz związana z tą deklaracją – ten sezon nie będzie stał w cieniu pytań o jego przyszłość, bo zanim tak na dobrą sprawę rozgrywki ruszyły to Irving już wszystkie spekulacje uciął. I bardzo dobrze!

[Adrian] Brad Stevens nie jest zadowolony z tego jak gramy w preseason. Nie ma się co dziwić – bo gramy słabo. On sobie zdaje sprawę, że te mecze nie maja żadnego znaczenia, że nie potrzeba mega zaangażowania i wielkiej walki, bo zdrowie potrzebne jest później. Jednak ma w głowie to, o czym pisaliśmy rok w rok – lekceważymy słabych przeciwników i pojawiają się niepotrzebne porażki – warto to załatwić już teraz i spokojnie grać sezon zasadniczy.

[Timi] A ja myślę, że tutaj chodzi o troszeczkę inną rzecz, a mianowicie naszą słabą postawę w defensywie. Wiadomo, to jest preseason, sporo minut grają zmiennicy czy nawet gracze na tych „niższych” umowach, ale nawet regularni zawodnicy z rotacji nie wyglądają po bronionej stronie parkietu dobrze. To, co mi się najbardziej rzuca w oczy to brak komunikacji, a przecież Boston nie bez powodu miał najlepszą w lidze obronę w zeszłym sezonie. To wciąż tylko preseason, ale na razie po prostu nie wygląda to dobrze i też nie można oczekiwać tego, że jak się zacznie sezon regularny to jak za dotknięciem różdżki ta obrona wróci do swojego poziomu. Problemy są też w ataku i całkiem dobrze skwitował to Jaylen Brown, który stwierdził, że nikt nie chce nadepnąć sobie na stopę, ale na razie wychodzi z tego więcej kłopotów.

[Adrian] Myślę, że jak zacznie się sezon zasadniczy to wróci pełna intensywność, nikt nie będzie się bał grać na pełnych obrotach. Wszyscy maja w głowach to, jak potoczył się poprzedni sezon, a właściwie to jak zaczął się poprzedni sezon. Jaylen ma całkowitą rację, ostrożności nigdy za wiele na tym etapie. Widać to po podsumowaniu statystyki +/- po meczu – pierwsza piątka gra najbardziej zachowawcza koszykówkę jaka można tylko grać, no a do tego dokładamy naszą niechęć do meczów ze słabymi przeciwnikami. W pierwszym meczu, pierwsza połowa pokazała naszą siłę, a potem zespół kompletnie wyluzował i wcale się nie dziwie, że Stevens zareagował. Dla mnie papierkiem lakmusowym będzie pierwszy mecz z Sixers – wtedy mogą się pojawić powody do zmartwień.

[Timi] Preseason i mecze przedsezonowe to zawsze coś, co bardzo trudno ocenić i z czego ciężko wyciągać wnioski. Ale jakby na potwierdzenie tego, że tutaj gra się przede wszystkim ostrożnie, w ostatnim starciu naszego preseasonu nie zagrają zarówno Kyrie, jak i Hayward, bo obaj narzekają na bóle odpowiednio żeber oraz pleców.

[Adrian] Najjaśniejszą postacią tych kilku spotkań jak dla mnie jest Robert Williams. Gra po 10 minut na mecz, bo jest na ograniczeniu minut jeszcze, ale… Ma tak długie ręce, że jak stoi w Bostonie, to wita się z ludźmi z Nowego Jorku. Z meczu na mecz prezentuje się lepiej i ja wcale nie jestem pewien, czy on długo pogra w G-League, a takie ponoć były plany wobec niego. W większości spotkań będzie mógł zbierać doświadczenie w garbage time.

[Timi] W większości spotkań, jeśli tylko my wejdziemy na ten poziom, który tak się przed sezonem zapowiadało, bo do tego jeszcze droga daleka – ale to prawda, Bobby naprawdę imponuje i tak jak pisałem już po drugim meczu, on mnie kupił. Zdaje się być dokładnie tym, czego ten zespół potrzebuje. G-League jest mu jedynie potrzebne do tego, aby grał duże ilości minut, natomiast w NBA ma łapać nie tylko cenne doświadczenie, ale też jak najwięcej czasu spędzać z Horfordem. Taki jest plan i jeśli Williams nadal będzie się tak prezentował to rzeczywiście fani Red Claws nie będą mieli zbyt wielu okazji, żeby 21-latka pooglądać.

[Adrian] Williams pójdzie drogą jaką w Houston przebył Capela – trochę pogra tu, trochę pogra tam. Tego Capele to nie przypadkiem tu przywołałem, bo kompletnie nie zgadzam się z porównywaniem Roberta do Goberta. Nie ma co liczyć na bardzo szybki rozwój, bo wysocy w tej lidze rozwijają się wolniej od obrońców czy skrzydłowych. No i nie bez znaczenia jest numer z jakim został wybrany – zero ryzyka, więc można sobie pozwolić na staranną obróbkę materiału. Zobaczymy co przyniesie sezon regularny, ale był to strzał w dziesiątkę.

[Timi] Williams w zasadzie we wszystkich aspektach bardzo Capelę przypomina, może poza jednym – Capela jest niesamowicie zwinny pod koszem także w sytuacjach, gdzie dostaje piłkę po zejściu i musi skończyć. To nie jest tak, że Szwajcar potrafi łapać tylko loby a’la DeAndre i z tego właśnie powodu Capela jest dla Rockets tak ważnym ogniwem. Williams to na razie przede wszystkim właśnie taki fajny cel dla wysokich podań, ale w ataku poza tym niewiele może wnieść, dlatego ważne jest, aby nadal nad tym pracował, bo że szybkość nóg i dużą zwinność ma to wiemy po jego ruchach po bronionej stronie parkietu.

[Adrian] Jeśli po tych kilku spotkaniach, drugim strzelcem zza łuku w drużynie jest Marcus Smart – to wiedz, że coś sie dzieje. Tak naprawdę zza łuku to tylko Smart na 37% i Morris na 47% rzucają, bo reszta posyła w stronę tablicy cegły. Dla zespołu to spory problem, bo nasza gra opierała się na świetnej skuteczności zza łuku. Do startu sezonu jeszcze prawie dwa tygodnie, ale już czas nastawić celowniki.

[Timi] Raz, że skuteczność słaba, a dwa, że tych rzutów oddajemy naprawdę dużo. Ja jednak już od paru lat akurat na skuteczność w preseasonie nie zwracam uwagi, bo też zespół jest w takim momencie przygotowań, że te rzuty mogą po prostu nie wpadać. Podoba mi się Marcus Morris, bo mimo że w teorii jego rola w tym sezonie będzie mniejsza to on pozostaje takim pewnym punktem naszej ławki i w każdym meczu wiemy, czego się po nim spodziewać.

[Adrian] Wyc Grousbeck powiedział, że wreszcie czuje, iz ten zespół jest contanderem. Po wielu latach przebudowy i ciężkiej pracy wracamy do walki o najważniejszy cel, jakim jest 18 baner. Podkreślił, że tym razem jest inaczej, niż w 2007 roku, bo teraz zegar jest o wiele dłuższy. Przed nami jeszcze długa droga, ale jesteśmy już naprawdę na ostatniej prostej, żeby zrealizować swoje marzenia.

[Timi] Dla porównania: w 2007 roku wielka trójka miała 32 (Ray), 31 (KG) i 30 (Pierce) lat, a teraz jest to 32 (Horford), 28 (Hayward) i 26 (Kyrie). Rajon Rondo – który przecież wtedy pod względem potencjału nie stał nawet blisko Browna czy Tatuma – miał 21 lat, czyli tyle samo, ile teraz ma właśnie Brown (i rok więcej niż teraz ma Tatum). Ten zegar rzeczywiście jest dłuższy, a przecież w perspektywie są jeszcze kolejne wybory w drafcie. Jedyna różnica jest taka, że tamta wielka trójka była jednak lepsza od tej obecnej, ale też nie miała tak dobrego wsparcia w młodych.

[Adrian] No tamto Bi3 było na legendarnym poziomie, jednak pozyskane zostało dzięki wielu wyrzeczeniom. Tym razem Danny zbudował skład w oparciu o długa perspektywę cudzych wyborów. Bo tych picków jeszcze trochę jest i mogą być bardzo cenne, czy to jako wybory, czy assety. Tym razem patrzymy na przyszłość w perspektywie nie 2-3 sezonów, a przy Tatumie, Brownie i Williamsie w perspektywie kilkunastu sezonów. Nic dziwnego, że Wyc promienieje i nie zamierza oszczędzać, bo nigdy tak długiego zegara nie było. Dla niego to oznacza ogromny wzrost wartości klubu, poniekąd już jest miliarderem, ale zawsze może zostać multimiliarderem.

[Timi] A propos assetów to pojawiły się informacje, że Kyrie rozmawiał z Davisem o wspólnej grze, ale w Bostonie. Kilka dni wcześniej Stephen A. Smith mówił, że jeśli Pelicans będą transferować Davisem to Celtics i Lakers będą liczyć się najbardziej. To też jest ciekawa sprawa, bo ostatnimi czasy coraz częściej słyszy się o AD w kontekście Bostonu, a przecież on jest tylko rok młodszy od Irvinga.

[Adrian] Do lipca przyszłego roku i tak nie możemy mieć w drużynie Irvinga i Davisa razem, bo zabraniają tego przepisy – są na identycznych umowach, więc to nie może się wydarzyć. Natomiast jeśli oni rzeczywiście chcą ze sobą grać… Davisowi zostały tylko 2 lata kontraktu, w 2020 roku on będzie wolnym zawodnikiem, bo kolejny sezon to opcja zawodnika. W 2020 roku schodzi nam z salary Al Horford i jego 30 mln. Zobaczymy jaka przyszłość będzie w Bostonie Haywarda, bo on też na sezon 2020-21 ma opcję zawodnika. Co do wymiany – jeśli za rok Davis nie przedłuży umowy w Nowym Orleanie, to wtedy oni będą szukać wymiany, bo nic innego im nie pozostanie. Boston i LAL mają najwięcej interesujących assetów dla drużyny, która będzie szła w przebudowę. Jeśli chcemy iść w wymianę po Davisa, to potrzebujemy wielu assetów – w lipcu będziemy musieli zostawić w składzie Roziera i Morrisa, bo może się okazać, że oddamy sporo zawodników i to w kilku wymianach, lub jednej ogromnej.

[Timi] Tu jest mnóstwo rzeczy, które się muszą stać – Davis odrzucający ogromne pieniądze od Pelicans, ale też na przykład Horford optujący w ostatni sezon kontraktu (ja tego wcale nie jestem pewien, może się okazać, że zgodzi się na mniej rocznie, ale dłuższy kontrakt), natomiast to wszystko jakoś tak prawie idealnie się zgrywa ze sobą w czasie, że coś może być na rzeczy. Zresztą o tym naszym zainteresowaniu Davisem to powoli można by książkę pisać, dlatego jestem pewien, że bardzo uważnie monitorujemy sytuację w Nowym Orleanie i latem przyszłego roku wiele się powinno wyjaśnić.

[Adrian] To jeszcze wrócimy do Stevensa, bo on jest przeciwnikiem obwieszczania światu, iż to Boston jest najlepszy na Wschodzie. Uwielbiam jego pokorę – najpierw trzeba rozegrać 82 mecze, żeby wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Nie ma co stawiać się od razu jako faworyta, bo narzucanie na siebie samego dodatkowej presji jest kompletnie bez sensu.

[Timi] I dobrze, za to też go uwielbiam, bo zawodnicy mogą sobie gadać, ale są jednak trzymani w ryzach przez trenera, tak jak dokładnie być powinno. Co ciekawe – po raz pierwszy od prawie dziesięciu lat, to nie Pop został wybrany przez GM-ów najlepszym coachem w lidze. Tak, tak, jego miejsce zajął prawowity następca tronu, czyli właśnie Brad.

[Adrian] Po cichu mówiliśmy o tym, już w poprzednim sezonie, a teraz potwierdzenie tego znalazło w głosowaniu Generalnych Managerów. Kibice, dziennikarze, blogerzy to jedna grupa, ale prawie połowa GMów w lidze głosowała na Brada. To robi wrażenie, tym bardziej, że to jest poniekąd nasz wychowanek. Danny go wypatrzył, dał szanse, a teraz po zaledwie 5 sezonach w NBA, on zostaje uznanym najlepszym trenerem. Po 5 sezonach!! To jest niewiarygodne, że potrzebował tak mało czasu, żeby zdetronizować Popa, który 6 lat był przecież asystentem, zanim został trenerem San Antonio.

[Timi] Dodam jeszcze tylko, że Stevens w tym zestawieniu to… powrót, bo w zeszłorocznej ankiecie go nie było, a wcześniej tylko raz udało mu się załapać (przed sezonem 2016-17, gdy z trzema procentami głosów zajął trzecie miejsce). Rzeczywiście bardzo szybko doszedł do tego statusu, a przecież podobnie jak w przypadku naszej młodzieży, to jeszcze nie jest „produkt finalny”:)

[Adrian] No to kończymy Wschód i lądujemy w naszej Dywizji. Dziś wszyscy poza Bostonem, bo o nas to za tydzień w trochę innej wersji. New York Knicks – czyli moim zdaniem najsłabszy zespół tej Dywizji. Z draftu przyszedł Knox i Mitchell – oba wybory moim zdaniem perfekcyjne, a z rynku wolnych agentów Hezonja, Vonleh i nasz znajomek Kadeem Allen. Kontuzja Porzingisa i to nie może sie dobrze skończyć, z tym, że patrząc jak wychodzi nowy trener na mecze przedsezonowe to źle też się nie skończy. Znaczy sie skończy się źle, bo poza top5 Draftu.

[Timi] Tam wszystko zależy od powrotu Porzingisa, czyli czy i kiedy ten powrót w ogóle nastąpi. Knicks z jednej strony mogliby wykorzystać ten sezon na wreszcie solidne tankowanie (choć ten Knox całkiem fajnie im się trafił), ale z drugiej strony solidny sezon pomógłby w walce o topowych FA przyszłego lat. Tylko że Knicks w obecnej postaci raczej na taki solidny sezon po prostu nie stać.

[Adrian] Podziwiam ludzi wierzących, że do Nowego Jorku zawita jakiś wybitny gracz z rynku wolnych agentów. Po co?  Przykład Melo – to podręcznikowy przykład jak stracić najlepsze lata w debilowato zarządzanym klubie. Jego koledzy, co wybrali grę na mniejszych rynkach, ale poodnosili sukcesy, zarobili więcej, ich firmy są zamożniejsze, a marka bardziej rozpoznawalna. Tam niewiele się zmieniło, patrząc jak nowy trener rozdaje minuty w preseason. Dochodzę do wniosku, że cele head coacha i cele organizacji kolidują ze sobą – bo jaki jest sens w kolejnym picku poza Top5?

[Timi] Ale co fanom Knicks pozostaje jak nie właśnie wiara?:) Tam wciąż musi się jeszcze wiele zmienić, poczynając od właściciela, ale co by nie mówić to w końcu jest jakiś zalążek nadziei na lepsze jutro. No i wiesz, jakby nie patrzeć, Jimmy Butler ma ich na swojej liście! Wedle niektórych top10 ligi, według mnie gracz mocno przereklamowany, więc dla Knicks w zasadzie idealny.

[Adrian] Brooklyn Nets ma wreszcie swój pick, ale raczej nie będą tankować. Zmiany spore, ale też i nikt ważny nie odszedł, oraz nikt istotny nie przyszedł. Rok więcej doświadczenia pewnie zaowocuje tym, że będą zaraz pod kreską z napisem PO. Być może organizacja wykona jeszcze jakieś ruchy kadrowe, mają kim handlować, oraz chęci, żeby przyjmować kontrakty.

[Timi] Sean Marks zrobił kawał kapitalnej roboty, a kibice Nets po tylu latach w końcu nie muszą spoglądać w bok, patrząc na tankathon. Nets korzystają też na tym, że Kenny Atkinson to porządny trener, który potrafi ulepić naprawdę fajny zespół z tego, co ma, a przecież nie ma w składzie wcale głośnych nazwisk, lecz kilka ciekawych graczy. LaVert, Allen, Russell, Hollis-Jefferson czy Dinwiddie, ale też weterani jak Faried czy Dudley i ta mieszanka może raz jeszcze zrobić fajne wrażenie na Wschodzie.

[Adrian] Wiesz ile trójek w pierwszych dwóch meczach preseason trafił Fultz z Simmonsem? Jedną – razem trafili jedną, z czego Fultz ma grać obok Simmonsa, więc przydałby się ktoś do rozciągania gry. Jedynym sensownym weteranem pozyskanym tego lata to w ramach wymiany Wilson Chandler, Mike Muscala zbawca ławki nie będzie, podobnie jak Emeka Okafor. Z wielkich planów Sixers nic nie wyszło, a nowym GMem został Elton Brand. Nie tak to miało wyglądać.

[Timi] O wymianie Chandlera już kiedyś pisałem, że on w Nuggets od lat był minusowym graczem, który niewiele dobrego do gry wnosił i nie spodziewam się cudów w Filadelfii. Lato przespali i trochę jednak zmarnowali, bo przecież bez problemu mogli powalczyć o wyciśnięcie więcej, gdyby tylko mieli GM-a. To jednak nie jest nasz problem, tak samo jak trójki Fultza i Simmonsa – ja wiem, że obaj są utalentowani, ale nadal nie wiem, dlaczego większość osób stawia młodzież Sixers ponad młodzież Celtics.

[Adrian] Wschodowi potrzebne są gwiazdy, nawet jeśli mają to być gwiazdy z ułomnościami. No a Sixers mają być naszym największym rywalem, jeśli jeszcze nie teraz to w najbliższej przyszłości. NBA specjalnie też potraktowała naszą parę w terminarzu. Nie wiesz dlaczego? Bo większość kibiców nie ogląda meczów, a rozgrywki śledzi z poziomu wyników, box score’a, oraz najlepszych akcji na TT. Ja specjalnie obejrzałem mecze Sixers, żeby zobaczyć co przez wakacje wypracowali w sali treningowej zawodnicy Sixers, ale nie zauważyłem tego, o czym tak dumnie mówili w wywiadach. Strasznie mnie ciekawi ich postawa w najbliższym sezonie, bo oni rok temu zaskoczyli jak w lutym pozyskali świetnych weteranów – teraz ich nie mają.

[Timi] Ale to nie tylko kibice – wrócę tutaj jeszcze do tej ankiety GM-ów, bo tam też większość postawiła na młodzież Sixers, która o kilkanaście punktów procentowych wyprzedziła młodzież Celtics. Embiid jest lepszym graczem niż Tatum i Brown, ale jak długo jeszcze?;)

[Adrian] No tak długo jak Celtics będą się kojarzyć z zespołem Irvinga, Haywarda i Horforda – bo to, że dwóch z nich nie grało w PO nie ma żadnego znaczenia. Zaliczanie Embiida do młodych graczy to też spory absurd, mu wiekiem dużo bliżej do Irvinga niż Tatuma. Śmieszniejsze jest tylko wymienianie Covingtona, jako tego młodego z którego Sixers będą mieli wiele lat pożytku, a on jest o 4 miesiące młodszy od Haywarda. Po 3 meczach w preseason chciałbym jeszcze słówko o Fultzie – niesamowicie chłopak wygląda w obronie, serio – on ma to coś – natomiast jeśli chodzi o rzut, to nie mam zielonego pojęcia, co miał na myśli Hanlen mówiąc, że on odzyskał rzut. Tam się nic nie zgadza, to jest rzut jaki miał Marcus Smart, czyli żaden.

[Timi] I to jest największy problem dla Sixers, bo Brown chce koniecznie grać Fultzem w pierwszej piątce obok Simmonsa i ja rozumiem to, że trzeba chłopaka odbudować itp. itd. ale tu się pojawia pytanie, czy to w ogóle może kiedykolwiek zadziałać, gdy zestawiasz obok siebie dwóch nierzucających zawodników, na dodatek z tej samej pozycji. JJ Redick jest dużo starszy, to prawda, i za parę lat to nie on, lecz właśnie Fultz, będzie stanowił o sile Sixers, ale Fultz też o tej sile stanowić nie będzie, jeśli nie odzyska tego rzutu i tej pewności siebie. I dlatego okej, fajnie że Brown mu ufa i próbuje z tymi ustawieniami, natomiast nie wiem do końca, czy to przyniesie zamierzone efekty.

[Adrian] Toronto już z Leonardem, który zza łuku spisuje sie niewiele lepiej od Haywarda. To będzie dodatkowy smaczek tego sezonu – który  z nich jako pierwszy wejdzie na poziom z przeszłości. Leonard teoretycznie ma dużo większe szanse, no ale jeszcze musi chcieć umierać na parkiecie. Najlepszym ich zawodnikiem jak na razie jest Litwin, którego oni chcieliby sie pozbyć, a ściągnięty Greg Monroe wygląda jeszcze słabiej niż w Bostonie. Na razie nikt formą nie imponuje na Wschodzie.

[Timi] We wczesnych etapach przygotowań nikt imponować nie powinien – lepiej wystrzelić trochę później niż teraz. Gdyby jednak okazało się, że Kawhi wróci do swojej nominalnej formy to Raptors wyrosną na naprawdę trudnego przeciwnika. Nigdy, no nigdy w erze Stevensa nam ten przeciwnik nie leżał, a zamiana DeRozana na Leonarda sprawia – jeśli wróci stary dobry Kawhi – że ten przeciwnik będzie dla nas jeszcze bardziej wymagający.

[Adrian] No nie leżał, ale też i trenera mieli z ogromnym doświadczeniem. Dostosował system gry pod tych zawodników jakich miał. Dodatkowo Lowry i DeRozan chcieli za Toronto umierać – teraz ich GM zabił to. W szatni też musi być chemia, bo bez tego sukcesów nie będzie. Przed sezonem wygląda to tak – Lowry zły, bo mu zabrali frienda, Leonard zły, bo wylądował w zimnej Kanadzie, a chciał na plażach Kalifornii, Valenciunas zły, bo wciąż wisi nad nim topór wymiany i stracił miejsce w wyjściowym składzie. Trener bez doświadczenia w lidze na tym stanowisku, który do niedawna był asystentem, czyli bardziej kumplem zawodników niż szkoleniowcem. Nie bez przyczyny, ktoś kiedyś napisał, że nie powinno asystenta robić się head coachem w tym samym klubie.