#133 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Zaczniemy od tego, co tak naprawdę wydarzyło się w zeszłym tygodniu, ale nie mieliśmy żadnych szczegółowych informacji, zresztą teraz też jeszcze ich nie mamy. Jabari Bird został aresztowany, ale przebywał w szpitalu. Oskarżenia są bardzo poważne – pobicie, groźby karalne, oraz porwanie. Zważywszy, że chodzi o przemoc domową, to najprawdopodobniej zarzut porwania umotywowany jest uniemożliwieniem ucieczki z domu jego kobiety, którą najprawdopodobniej pobił. Kompletnie nieistotny dla mnie jest fakt, jak się ta sprawa skończy – nie stawia się tak poważnych zarzutów, gdy chodzi tylko o sprzeczkę rodzinną – dla mnie Jabari w Bostonie jest skończony, a Danny czeka tylko na oficjalne zarzuty prokuratora.

[Timi] Trudno mi cokolwiek napisać, bo raz że wszystko co słyszymy o tej historii jest po prostu szalone i niesłychane, a dwa że nie wiadomo, o co tak w zasadzie chodzi, bo szczegółów nie mamy prawie żadnych. Pojawiła się jednak informacja, że bodajże w środę miał być u nas na workoucie Marcus George-Hunt i to jest dostateczny dowód na to, że sytuacja Birda nie wygląda najlepiej. Nie mam pojęcia, co się mogło stać, bo przecież Jabari bardzo mocno pracował na tę szansę w NBA i w końcu mu się udało, a tutaj wszystko jest najprawdopodobniej zaprzepaszczone. Jakieś psychiczne załamanie? A może zwykła sprzeczka, do której używa się bardzo ostrych terminów prawnych? No i dlaczego Jabari w zasadzie cały czas jest w szpitalu? Pozostaje czekać, ale nie wygląda to dobrze.

[Adrian] No to wiemy już więcej, o wiele więcej i wygląda to strasznie. Żadnym usprawiedliwieniem nie jest jakieś podłoże psychiczne, bo to może być tylko wymówka za radą prawnika. Cała historia jest straszna, nawet jeśli dziewczyna Birda trochę podkoloryzowała przebieg całego zdarzenia. Jabari jest poza drużyną i uważam, że on do niej już nie wróci. Oskarżenia są zbyt poważne, sprawa będzie prowadzona z urzędu przez prokuraturę, więc nie będziemy mieli do czynienia z wycofaniem zarzutów jak to miało miejsca w przypadku Sullingera. Danny czeka tylko na oficjalną zgodę NBA, na anulowanie kontraktu.

[Timi] I w przypadku Sullingera nie było o mowy o takich rzeczach, o jakim dowiedzieliśmy się tutaj – tam zresztą strony doszły do porozumienia polubownie, bo Sully przyznał się do błędu i to wystarczyło, żeby dziewczyna wycofała zarzuty. Tutaj? Doszło do znacznie poważniejszych rzeczy… Celtics zostawią rozwiązanie tej sprawy NBA i wszystko wskazuje na to, że to koniec kariery Birda w lidze. Szybko poszło, ale koniec końców strata to niewielka.

[Adrian] LeBron James zapytany czy Lakers są contanderem zaprzeczył i wymienił inne drużyny. Pośród nich znalazł się Boston jako pierwszy zespół ze Wschodu. No to chyba można oficjalnie mówić o Celtach jako o drużynie walczącej o Mistrzostwo. Kibice jak my, mówili o tym od pewnego czasu, ale teraz jesteśmy na, że tak powiem – oficjalnej liście.

[Timi] Ja tam nie potrzebowałem potwierdzenia od samego Króla, żeby o tym mówić oficjalnie:) Przy czym trzeba powiedzieć sobie jasno, że contenderem jesteśmy, ale raczej w tym drugim koszyku, bo jednak w pierwszym są Warriors i na ten moment nikt inny. Zobaczymy, jak to się będzie kształtować w trakcie sezonu, choć nie ma żadnych wątpliwości, że Celtics będą jednym z najgroźniejszych dla GSW rywali. Podoba mi się jednak to, co ostatnio stwierdził Brad, a mianowicie to, że Celtowie od nowa muszą sobie na wszystko zapracować, że nie mogą sobie tak po prostu powiedzieć, że w przyszłym sezonie zrobią co najmniej taki sam wynik.

[Adrian] Uwielbiam to podejście Stevensa, całkowita pokora i koncentracja na pracy. Jego nastawienie do treningów, pracy nad sobą, oraz samych meczów wpływa niesamowicie na drużynę. Oni mają świadomość swojej siły, ale dzięki temu mają też świadomość, że nikt się na parkiecie przed nimi nie położy i trzeba ciężko pracować, żeby sobie wywalczyć miejsce w historii NBA. Talent to jedno, ale etyka pracy to rzecz dużo ważniejsza.

[Timi] Co do podejścia Stevensa to Kevin Eastman – asystent w sztabie Riversa znany nam z Bostonu – wrzucił ostatnio na twittera zdjęcie, w którym zdradził jak bardzo jest pod wrażeniem Auerbach Center. Ale co innego było tam najważniejszym przekazem: choć może to trochę dziwić to Eastman napisał, że jest coś innego, czego nie zrobią technologie – Brad Stevens siedzący i rozmawiający z różnymi bostońskimi zawodnikami. Z jednej strony, bardzo spoko, ale z drugiej strony, czy to naprawdę jest tak wyjątkowe i czy inni trenerzy tego nie robią? Daje to na pewno do myślenia, jednak my się na innych nie oglądajmy. Ważne, że Brad to robi, nawet jeśli wydaje się być to rzeczą naturalną.

[Adrian] Nie bardzo rozumiem czym jesteś zaskoczony – wielokrotnie różni zawodnicy mówili, że w tej czy innej drużynie pierwszy raz z trenerem porozmawiali po kilku miesiącach pobytu w mieście, albo były przypadki, że zawodnik po skończonym kontrakcie powiedział, że przez kilkuletni pobyt z trenerem rozmawiał trzy razy. Nie zwracaliśmy na to uwagi, ale takie sprawy były i są nagminne. Ile razy słyszałeś w wywiadach, że zawodnik podkreśla, że jakiś trener to przede wszystkim cudowny człowiek? Zawsze formułki o tym jakim on jest profesjonalistą, jakim strategiem, jak bardzo dba o taktykę, ale to o Stevensie zawodnicy mówią, jako o cudownym człowieku. Ten aspekt zwyczajnie ludzki zawsze schodził na drugi plan, a tu mamy do czynienia z czymś zgoła odmiennym. Najpierw jesteś człowiekiem, a potem koszykarzem.

[Timi] Jasne, to wszystko o czym piszesz miało miejsce, ale to były jednak przypadki – przecież każdy coach powinien być w stanie zbudować tego typu relacje z zawodnikiem. Już pomijam fakt, że jest taka kategoria jak „player’s coach”, do której należał m.in. Doc – do tej pory nigdy do tej kategorii nie zaliczaliśmy Stevensa, ale wygląda na to, że w dzisiejszych czasach zwykłe rozmowy z zawodnikami powodują, że jest się właśnie takim „player’s coach”, nawet jeśli to po prostu aspekt ludzki.

[Adrian] Kyrie Irving powiedział o Gordonie Haywardzie, że wygląda naprawdę dobrze po tej kontuzji. To samo powiedział Daniel Theis, który mówił o gierkach w nowej sali treningowej, a w których brał udział i Kyrie i Gordon. Oczywiście nasi zawodnicy do końca obiektywni nie będą, ale z tych informacji wynika coś o wiele ważniejszego. Nasi zawodnicy już trenują razem na hali, razem grają i razem spędzają czas, jaki pozostał jeszcze do oficjalnego rozpoczęcia obozu przygotowawczego.

[Timi] To fakt: raz, że przecież ani Kyrie, ani Theis nie powiedzieliby nic innego, a dwa, że to tak czy siak dobra informacja. Mi się natomiast podobało to, co powiedział Robert Williams – że jak chciał trenować od samego rana i przyjechał do Auerbach Center na ósmą rano to Aron Baynes i Al Horford byli tam już od szóstej i właśnie wychodzili. Naprawdę mocno się cieszę, że Baynes został z nami na dłużej.

[Adrian] Dość zabawne, że spotkało to samego Williamsa, który mieszka 2 minuty od Auerbach Center, a jak zobaczył ich w drzwiach wychodzących po treningu, to pewnie znowu pomyślał, że się spóźnił. Gdyby udało nam się odnieść spory sukces, to Aron Baynes może zostać w pamięci kibiców Bostonu na wieki. Ogólnie aktualnie w Bostonie nie ma zawodnika, którego można za coś nie lubić. Niesamowicie sympatyczna paczka się zebrała, zero napinki, zero gwiazdorstwa.

[Timi] No, ostatnio jeden zawodnik zrobił sporo, aby go nie lubić, ale do tego tematu może jednak już nie wracajmy… Williams natomiast od jakiegoś czasu znów robi same dobre rzeczy, bo chwalił go ostatnio m.in. Brad Stevens, ale też martwi trochę fakt, że nie usłyszeliśmy jeszcze, aby był on w pełni gotów na powrót do normalnych treningów. To już chyba nawet Daniel Theis jest bliżej powrotu do gry 5-na-5, a przecież jego uraz zdawał się być znacznie poważniejszy.

[Adrian] Ten co ostatnio narozrabiał, to tak naprawdę jeszcze nie jest częścią tej ekipy, dopiero miał się wkupić w nasze serca, no ale wyszło jak wyszło. Williams to dość ciekawy przypadek, bo tak naprawdę on tu jest, ale my nie mieliśmy szans go dostać, więc przy jego osobie przyjmuję stanowisko, że to tak naprawdę kolejny Fab Melo – eksperyment wybrany z odległym numerkiem, gdzie nie mam oczekiwań, bo za coś został pominięty przez kilkadziesiąt zespołów. Niech wróci gdy będzie gotowy – w pierwszym sezonie zbawcą nie będzie, a szkoda gdyby z powodu wcześniejszego powrotu miał zawalić kilka miesięcy gry.

[Timi] Williams to jest eksperyment, ale on potrzebuje być w pełni zdrów, żeby stawać się coraz lepszym i nie tracić tych cennych miesięcy, tym bardziej teraz, gdy jest już w NBA i ma szansę na naprawdę sporo grania już w swoim pierwszym sezonie (oczywiście zakładając, że przy tym naszym wyrównanym składzie będziemy grali jednak sporo garbage-time, w których znajdą się minuty dla Boba).

[Adrian] Sport Illustrated umiejscowił Roziera na 82 miejscu pośród graczy NBA, Browna na 47 miejscu, a Tatuma na 39. Znalazło się tam jeszcze 3 naszych reprezentantów – Hayward na 25 miejscu, Irving na 17 a Al Horford na 16.  Nie wiem co bardziej zaskakuje, czy to, że Irving jednak trochę za nisko, czy to, że Horford został wreszcie doceniony i otarł się o Top15. Pozycje Browna i Tatuma niesamowicie wróżą na przyszłość – 20 letni Jayson i 21 letni Jaylen są już praktycznie w Top50 ligi.

[Timi] Mnie zaskoczył również brak Smarta, chociaż jesteśmy jedyną obok Warriors drużyną z sześcioma zawodnikami na liście. I jedyną, która ma pięciu w top50. Ogólnie o wszystkich tych pozycjach można by podyskutować – może poza Horfordem, bo on rzeczywiście w końcu został doceniony. A propos Jaylena i Jaysona to warto spojrzeć na graczy z ich klas: po pierwsze, dziwi tak wysoka pozycja Bena Simmonsa (26), ale też chyba odrobinę zbyt niska pozycja Brandona Ingrama (75). Inni gracze z draftu 2016 na liście: Jamal Murray (55), Sabonis (79) i Dejounte Murray (89). Po drugie, wybrany przed Tatumem z dwójką Lonzo otwiera listę na pozycji numer sto, a przed Tatumem z draftu 2017 jest tylko Mitchell (34), a za nim Markkanen (85). Mało tych młodych.

[Adrian] No nie wiem czy mało – mi wychodzi 10% więc, nie jest dramatycznie słabo – są mocniejsze i słabsze drafty, a te były takie średnie – kilku świetnych prospectów, kilku dobrych, którzy mogą w 3/4 roku odpalić. Choć tam brakuje kilku nazwisk – skoro jest Lonzo, to dlaczego nie ma Kuzmy, który wygląda od młodego Balla lepiej. OG Anunoby też wygląda lepiej od kilku nazwisk na tej liście, czy John Collins… Ben Simmons jest tak strasznie hype’owany, że to może być jedno z największych rozczarowań NBA, jeśli on nic nie wygra. Chyba zostanę jego hejterem…

[Timi] To hype’owanie Simmonsa – gracza bez rzutu za trzy – w momencie, gdy liga weszła w taką, a nie inną fazę, jest naprawdę kuriozalną sprawą, tym bardziej że Simmons nic jeszcze nie wygrał (ROY? Ok, tylko że poprzedniego zwycięzcy nawet na tej liście nie ma) i ma za sobą jeden udany sezon regularny i mocno rozczarowujące playoffs. A tymczasem on ma być już w top30 zawodników ligi w przyszłym sezonie!

[Adrian] Michael Carter-Williams też jest ROY, poprzednio Malcolm Brogdon, ale najbardziej pamiętam nagrodę z 96 roku gdy zgarnął ją Stoudamire, wyprzedzając Garnetta. Bo tak to jest, że dużo starsi zawodnicy wchodzący do NBA, w pierwszym roku spisują się lepiej. Potem bardzo często czar pryska, gdy warunki fizyczne już nie odgrywają takiej roli, gdy inni zawodnicy nauczą się jego zagrywek. Stevens i Boston nauczył się zagrywek Simmonsa już w pierwszym roku w PO, poczekajmy aż reszta ligi załapie o co w tym chodzi.

[Timi] Przy czym Simmons w sezonie regularnym wciąż może kręcić fajne cyferki i wyglądać dobrze, a ja już widzę wieszczów, którzy przewidują, że Ben zagra w Meczu Gwiazd. I w sumie jest to całkiem możliwe, odkąd to konkurs popularności, a dopiero potem umiejętności. Tych oczywiście Benowi odmówić nie można, ale… pozostaje on zawodnikiem, który w sezonie regularnym będzie fajny, a w fazie play-off też będzie fajny, tylko że dla innych drużyn, które stosunkowo łatwo będą mogły wyeksponować (i wykorzystać) jego wady.

[Adrian] Andrew Bynum chce wrócić do NBA. Szuka zespołu gdzie mógłby pokazać swoje umiejętności na treningach. Nie wierzę, że jego kolana całkowicie wyzdrowiały, dlatego zwyczajnie kończą mu się zielone banknoty. Moim skromnym zdaniem Danny nie powinien być nawet zainteresowany treningami i pewnie nie jest, bo Bynum już w ostatnim swoim sezonie w NBA był cieniem zawodnika.

[Timi] Te treningi już umożliwili mu Lakers, natomiast Bynum w NBA to już odległa pieśń, bo nie widzę klubu, który chciałby dać mu szansę – choć przynajmniej teraz mógłby sobie za trzy porzucać. Fakt faktem, że on ma dopiero 30 lat (!), ale przecież tak jak mówisz – przecież te ostatnie podrygi w Cavaliers czy potem w Pacers pokazały, że nic z tego nie będzie, a przez te cztery lata (!) nie było przecież słychać, aby Bynum robił cokolwiek w kierunku tego, aby w NBA jeszcze zagrać.

[Adrian] Właśnie obejrzałem sobie filmik z jego treningu i wygląda naprawdę dobrze – jeśli mówimy o wyglądzie koszykarza. Nie jest zatłuszczony, jak to mają w zwyczaju byli zawodnicy po kilkuletniej przerwie, trafia trójkę za trójką, ale jednak szybkość nóg jest taka sobie na tym filmie. Oczywiście on musi zrzucić rdze, ale przy mocnych treningach odezwą sie kolana. Dla Lakers w obecnej sytuacji to i tak dar niebios by był, bo przecież tam tych rzucających zza łuku jest jak na lekarstwo.

[Timi] Ale po Bynuma sięgać, żeby był lekarstwem na problemy braku rzucających za trzy? Przecież to nawet nie brzmi wiarygodnie. To już zdecydowanie bardziej wolałbym dać szansę jakiemuś graczowi z Europy niż Bynumowi, tym bardziej po tylu latach poza jakąkolwiek grą. Jasne, że Bynum talent miał wielki, ale niestety rozmienił go na drobne i nie wróżę sukcesu po takim czasie. Chociaż tak w sumie patrząc na skład Lakers to wcale bym się nie zdziwił, gdyby Bynum tam jednak wylądował – kolejny klaun do tego cyrku!

[Adrian] No to ostatnia Dywizja z Zachodu w naszym przedsezonowym podsumowaniu – Northwest i zaczynamy od Denver Nuggets. Tydzień temu przy okazji rankingu ESPN trochę o nich porozmawialiśmy, więc tym razem mniej szczegółowo. Thomas przyszedł, odszedł Chandler, który wprawdzie borykał się z urazami, ale był naprawdę ważnym wetsem w ich drużynie.  Jeśli Thomas nie wróci do formy z Bostonu, a Porter Jr nie odpali w pierwszym sezonie, to ja tu plusów nie widzę.

[Timi] Nie kupuję tego, że Chandler był dla Nuggets jakoś przesadnie ważny – bywał przydatny, ale nie jest to gracz, którego nie da się zastąpić. Nuggets byli całkiem fajni w zeszłym sezonie, otarli się o playoffs i jako że lubię IT to na pewno będę teraz zwracał większą uwagę na Denver. Jasne, wiele zależy od tego, do jakiej formy uda mu się wrócić, ale zapowiedzi są całkiem szumne i ja się spodziewam, że to będzie całkiem udany powrót, dlatego Porter Jr. nawet niekoniecznie będzie musiał „odpalać”.

[Adrian] No da się zastąpić, pod warunkiem, że masz kim – piszesz, że Porter nie musi „odpalać”. Tylko Denver ma w składzie trzy „trójki” Porter, Terry i Venderbilt – wszyscy to pierwszoroczniacy. No któryś z nich będzie musiał grać i to spore minuty. Jeśli nie Porter to kto? Denver twierdzi, że nie będzie przyśpieszać Portera do powrotu na parkiet, tylko to wszystko wygląda jakby tym Porterem weszli „all in”. W poprzednim sezonie Chandler grał po 32 minuty, a zmieniał go Jefferson na 8 minut – żadnego z nich nie ma już w Denver. Co do Thomasa – też biorę go w tym sezonie na celownik i jestem ciekawy czy odnajdzie się pod starym trenerem – łatwo mu nie będzie, bo Jamal Murray jest ich przyszłością i raczej go ze składu nie wygryzie.

[Timi] Sęk w tym, że nawet jeśli w Nuggets nie znajdziesz zbyt wielu typowych trójek to jednak w składzie jest tylu utalentowanych graczy, że te minuty na pewno spokojnie da się rozłożyć – najwięcej przejmie powracający po kontuzji Millsap, ale też sporo minut na trójce w przeszłości grali m.in. Will Barton czy Juancho. Malone ma naprawdę sporo opcji i ja bardziej bym się na miejscu fanów Nuggets obawiał o to, czy uda się w końcu stworzyć w Denver solidny defensywnie zespół. Z jednej strony powrót Millsapa powinien tylko pomóc, z drugiej strony trzeba będzie chować I.T. (przy czym historia pokazuje, że da się to zrobić).

[Adrian] Pewnie, że się da – tylko Stevens musiał w obronie ukryć jednego – w Denver ukryć trzeba kilku zawodników, a na pozycji rozgrywającego to w sumie każdego. No i musisz mieć zawodników gotowych i zdolnych do tytanicznej pracy na parkiecie – w Bostonie był Bradley, Smart i Crowder – kto w Denver ma takie umiejętności defensywne? Ja tam nie widzę, ani jednego zawodnika na obwodzie z takimi predyspozycjami, a skąd aż trzech. Denver będzie musiało grać swój basket z brakiem dobrej obrony i tu się nic nie zmieni moim zdaniem.

[Timi] Obwód to jedno, ale potrzeba też mieć kogoś za plecami, kto po prostu te twoje plecy będzie mieć – kimś takim był Horford, a Jokić to jednak znacznie gorszy obrońca niż nasz Big Al. Ale już na Millsapie można tę defensywę budować. Swoją drogą, ostatnio sam Isaiah powiedział, kto był jego ulubionym kumplem w Bostonie i co ciekawe nie padło wcale nazwisko Bradleya, lecz Smarta.

[Adrian] Minnesota Bulls, czyli Thibs i jego wizje. Odszedł Bjelica, oraz co ważniejsze Jamal Crawford, a przyszedł Luol Deng. Widzisz w tym jakikolwiek sens? Gdybym był kibicem Soty, to domagałbym się nie tyle zwolnienia trenera, co wypierdolenia go dyscyplinarnie. Być może to są zachcianki Butlera, który jak wiemy nie poważa ani Wigginsa, ani nawet Townsa za treningi, ale gdzieś powinien być kres tego szaleństwa.

[Timi] Sensu nie widzę, ruchów nie rozumiem, kibicom współczuję. Tam jeszcze tylko Noah brakuje, choć wszystko wskazuje na to, że do tego akurat nie dojdzie. Szkoda, bo mieli w Wolves fajną młodzież, ale pozyskali Butlera, zatrudnili Thibsa i od tego momentu jakoś to nie wygląda za dobrze. Jasne, była pierwsza wizyta w playoffs od lat, młodzież wciąż jest dość fajna, ale jakoś tak nie widać ruchów naprzód, a straconych lat nikt już nie odda. Rose, Gibson i Deng mistrzostwa w 2011 nie zdobyli, nie zdobędą go też w 2019.

[Adrian] Być może inaczej by się potoczył poprzedni sezon, gdyby nie kontuzja Butlera. Tak czy siak – ciężko im będzie przejść na Zachodzie 1 rundę PO, a przecież w całej swojej historii, to oni tylko raz tę pierwszą rundę przeszli. Nawet Kevin Garnett, na którym opierała się ówczesna Sota, tylko raz awansował dalej. Organizacja przeklęta,a dołożyli sobie na karb Thibsa. Jeśli ten projekt się nie uda, a Butler zwinie się z zespołu, to nic tylko zgasić światło w hali.

[Timi] Może niekoniecznie zgasić, ale po prostu zmienić osoby w klubie decyzyjne, bo mimo wszystko z każdą klątwą można walczyć. A tutaj podstawy do tej walki są całkiem niezłe, no bo jakby nie patrzeć to w składzie są dwie jedynki z draftu, obaj rocznik 1995, więc spokojnie można się na nich budować jeszcze przez lat kilka. Byle tylko historia nie zatoczyła koła – wszak KG koniec końców z Minny odszedł, bo ci nie byli w stanie zagwarantować mu składu zdolnego do walki o mistrzostwo.

[Adrian] Utah Jazz wykonała najmniej ruchów w NBA, tylko 3 zmiany, w Bostonie tak przy okazji było niewiele więcej, bo zaledwie 4 zawodników nowych przyszło do składu (a jeśli nie liczyć two-wayów to zaledwie 2). Ubył nasz przyjaciel Jerebko, a z Draftu pozyskali Graysona Allena. Można na dobra sprawę powiedzieć, że nic się nie zmieniło, bo ani Jonas nie był pierwszoplanową postacią, ani Garyson nią nie będzie. Quin Snyder ma zrobić kolejny krok tym samym składem, bo też i nie było co zmieniać tej dobrze działającej defensywnej maszyny.

[Timi] Najwięcej (jak zwykle) zależeć będzie od zdrowia Goberta, ale też od postępów Mitchella. Jazz zaskoczyli w zeszłym sezonie naprawdę mocno, jednak to w głównej mierze zasługa właśnie tej dwójki, w tym przede wszystkim chyba tego niesamowitego pierwszoroczniaka. Trafił im się naprawdę doskonale, zmian wielkich w składzie nie było, więc kibice Jazz mogą liczyć na kolejny rok rozwoju i top3 na Zachodzie jest na pewno w zasięgu.

[Adrian] Oklahoma, czyli Melo z wozu koniom lżej. Czy Dennis Schroder i Nerlens Noel to byli ci zawodnicy, których w OKC brakowało do sukcesu? No mi się wydaje, że nie. Pewnie w lutym nastąpią kolejne ruchy kadrowe, bo ciężko grać w XXI wieku, bez naprawdę dobrej „czwórki”. Mają świetne Big3 w osobach Westbrooka, Georga oraz Adamsa, ale reszta składu niestety nie powala, nawet jak na zadaniowców.

[Timi] Schroder może mieć sporo pracy szczególnie na początku sezonu, bo właśnie gruchnęła wiadomość, że Westbrook przeszedł kolejną operację kolana – już czwartą, choć pierwszą na tym kolanie od ponad czterech lat. Wciąż, jak na 30-letniego gracza na takiej umowie, czwarta operacja tego samego kolana (nieważne po jakim okresie) to jest spora czerwona flaga, tym bardziej dla takiego kogoś jak Westbrook. Nie sądzę jednak, aby Schroder czy tym bardziej Noel mieli zrobić różnicę – tak samo jak nie zrobił jej Melo (chyba że in minus). Thunder jak zwykle pograją fajnie w sezonie regularnym – chyba że te problemy Westbrooka okażą się poważniejsze – ale nic poza tym. Dobrze przynajmniej, że udało się zatrzymać PG13, bo przecież był scenariusz, w którym w Oklahomie zostawał Melo, a nie George.

[Adrian] Zobaczymy po sezonie czy warto było wywalić taką kasę na Luxury Tax. Dośc niespodziewana decyzja OKC, bo przecież oni kiedyś rozwalili swój wydawało się, że doskonały skład, właśnie dlatego, żeby nie płacić tego Luxury. Być może z Hardenem na pokładzie ich historia potoczyłaby się zupełnie inaczej. Westbrook/Harden/Durant/Ibaka/Adams to jednak na papierze jest potworna siła i to GSW mogłoby mieć pod górkę. Czasu się nie cofnie, a refleksja w OKC chyba przyszła za późno i teraz jest tylko tuszowanie fatalnego wizerunku.

[Timi] Raczej nie było warto – swoją drogą, ten uraz Westbrooka to też nie będzie takie hop-siup w kontekście tego sezonu, bo jeśli miałoby się okazać, że on straci jednak początek sezonu to potem te straty ciężko może być nadrobić, tym bardziej na Zachodzie, tym bardziej w tej dywizji, gdzie różnice potrafią być naprawdę minimalne.

[Adrian] Portland postawił na obwód, nie tylko w osobach swoich liderów, ale również w lipcu. Dołączyli Seth Curry, oraz Nik Stauskas, oraz z Draftu młodziutki Anfernee Simons. Tego ostatniego warto będzie obserwować, bo to ma być naprawdę fajny dzieciak, który ominął NCAA. Czy RIP City zrobi kolejny krok w swojej grze? Śmiem wątpić, utknęli na poziomie 1/2 rundy PO i ciężko będzie bez naprawdę dobrego skrzydłowego ten poziom przeskoczyć na Zachodzie.

[Timi] Dobry skrzydłowy to raz, ale tam też pod koszem nie ma za bardzo siły rażenia – fani Blazers liczą co prawda na Zacha Collinsa, ale nie wiem, czy jakieś mocne przełamanie nastąpi tu i teraz. Obwód jest spoko, ale żeby skutecznie powalczyć w playoffs potrzeba by jednak wzmocnić też inne strefy, a tego w Portland zabrakło tego lata i ja się nie dziwię, że wielu kibiców Blazers jest po prostu wściekłych, bo tej drużynie nie brakuje wcale dużo, by w końcu przeskoczyć pewien poziom, na którym utknęli już kilka sezonów temu.

[Adrian] Czkawką odbija im się podpisanie Turnera w 2016 roku. Chcieli wtedy bardzo Harrisona Barnesa, ale on ostatecznie wylądował w Dallas. Gdyby wtedy udało się go przekonać, to dzisiaj byliby chyba w zupełnie innym miejscu. Zresztą to nie była jedyna zła decyzja w lipcu 2016 roku – wyrównali wtedy ofertę dla Crabbe, a mogli go swobodnie puścić, bo przecież po roku i tak go wymienili za friko do Nets. Serial złych decyzji personalnych, który ustawił ich w tym miejscu w którym są – ani zatankować, ani liczyć się w PO.

[Timi] Lato 2016 chcieliby zapewne wymazać, ale na pewno nie tylko oni – wtedy ogólnie na rynku zadziały się rzeczy szalone. Z drugiej strony, Blazers mimo wszystko byli trzecim seedem na Zachodzie w zeszłym sezonie, więc to też nie jest tak, że się w Portland totalnie źle zadziało. Sęk w tym, że mogło i powinno być lepiej, bo nawet po odejściu LMA oni byli w bardzo dobrej sytuacji, której jednak wtedy latem 2016 roku nie potrafili wykorzystać.