#128 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Lecimy! Podsumowanie zawodnika za zeszły sezon – zostały już tylko niedobitki, a dziś o Alu Horfordzie. Al jest jak wino – im starszy, tym lepszy. W tym roku stuknie mu 32 lata, ale tego wieku nie widać w jego grze. Postawię tezę – Al dołączył do ligi jako 21 latek, tak samo jak wielcy zawodnicy w latach 90, dzięki czemu nie ma wyeksploatowanego organizmu i tak samo jak oni będzie w stanie grać bez spadku formy do 35 roku życia. Przypomina mi się kariera Ewinga czy Malona – wysocy zawodnicy, którzy do 35 roku życia grali na niesamowitym poziomie. Oczywiście Horford to inna półka, choć jeśli chodzi o to co robi dla drużyny  i o to, ile ta drużyna mu zawdzięcza, to może nawet nie jest to o wiele niższa półka. Bez Horforda nie byłoby ECF – jak amen w pacierzu.

[Timi] Horford jest być może najważniejszym zawodnikiem tego zespołu – nie najlepszym, nie najbardziej efektywnym czy efektownym, ale mimo wszystko najważniejszym. Taki spoiwem. Nie byłoby ECF, ale nie byłoby też całego tego poprzedniego sezonu, gdyby nie obecność Horforda w naszej szatni. Wieku na pewno w grze nie widać, choć w innych rzeczach już tak – ale sama postawa Horforda, szczególnie w fazie play-off, to z pewnością coś, po czym tego wieku nie widać. Najważniejsze jest jednak to, aby Big Al teraz już co roku wchodził w playoffs ze świeżymi nogami, bo mimo że nie jest aż tak wyeksploatowany to tej świeżości potrzebuje, by tam grać na najwyższych obrotach. Na całe szczęście mamy na tyle szeroki skład, że być może uda się zejść ze średnią minut do około 30.

[Adrian] Łoooo – toś włożył kij w mrowisko. Na czacie nam ostatnio zwalniają Horforda i Haywarda notorycznie, bo Horford za stary, a Hayward za dużo zarabia, a Ty piszesz, że to najważniejszy zawodnik. Ja się trochę zgadzam – trochę, bo chyba inaczej widzę kwestię najważniejszego zawodnika. Gramy systemem, w którym potrzebny jest taki zawodnik jak Al – to bez dwóch zdań, tylko u nas nie ma zawodnika, którego nie da się zastąpić. Choć faktycznie, najtrudniej chyba jest zastąpić Ala, bo jak się okazało do pewnego poziomu można zastąpić Irvinga, a i Haywarda udało się zastąpić. No i to właśnie jest to trochę, bo najtrudniej, ale nie znaczy to, że wcale – w ostatnim sezonie bez Ala byliśmy 8-2, a te dwie porażki bez niego były minimalne, po 1-2 punkty w plecy z Wizards i Pacers. Z drugiej strony – pod koszem mamy wreszcie komfortową sytuację i jest 4-5 zawodników gotowych grać tam na odpowiednim poziomie. Faktem jest, że Stevens ustawił system, którego najważniejszym elementem jest środkowy potrafiący bronić, zablokować, podać i rzucić zza łuku – a mogł ten system zbudować, bo przyszedł Horford.

[Timi] Horford nie dość, że za stary to jeszcze też za dużo zarabia:) A tak po prawdzie, zgadzam się z tym, co napisałeś, a mianowicie, że ten system Stevensa jest taki, że da się poszczególnych graczy zastąpić – swoją drogą, nie spodziewałem się, że bez Horforda mamy tak dobry bilans! Ale wyjmij tego Horforda z playoffs i leżymy. Nie jestem natomiast pewien, jak to wszystko by wyglądało, gdybyśmy musieli sobie radzić np. bez Horforda i Haywarda, a zdrowy byłby Irving. Tak czy siak, to wszystko rzeczywiście rozpoczęło się od podpisania umowy z Horfordem i teraz widać, dlaczego Celtics tak mocno chcieli to dopiąć – całe szczęście, że się udało, tym bardziej patrząc na to, kto i za jakie pieniądze podpisywały umowy tamtego lata.

[Adrian] Wtedy pisaliśmy, że Horford ma być wabikiem na Duranta, a dziś można napisać, że to nie był jedyny powód, bo Al dał tyle możliwości Stevensowi, że staliśmy się zespołem, który wraca na właściwe, dla 17 krotnego Mistrza tory. Strach pomyśleć jakbyśmy wyglądali, gdyby wtedy Durant postanowił dołączyć do nas, a nie do GSW. Z drugiej strony, tym bardziej kręci mnie myśl o Finałach przeciwko niemu i GSW. Mam nadzieję, że ta rywalizacja zacznie się już w tym sezonie i potrwa wiele lat.

[Timi] Dokładnie tak, z jednej strony wciąż szkoda, że KD do nas nie dołączył, natomiast z drugiej teraz celujemy w coś zupełnie innego, czyli bycie godnym rywalem dla dynastii Warriors w sytuacji, gdy Durant załatwił wszystkich w ten sposób.

[Adrian] Znamy już rozpiskę meczową na początek sezonu i Święta Bożego Narodzenia. My w TD Garden zmierzymy się z Sixers i dla nas, jest to najfajniejszy chyba przeciwnik na początek i na Święta. Sezon zaczynamy 16 października, a 19 października gramy w Toronto. Widać, że NBA bardzo będzie hypować rywalizację Bostonu z Philą.  Tak przy okazji – dlaczego NBA nie wierzy w Leonarda w Kanadzie? Nie ma ich ani na otwarcie sezonu, a nie w Święta.

[Timi] Oj bardzo chcą te pojedynki wywindować, ale to chyba dobrze, tym bardziej że ta rywalizacja między Celtics a Sixers ma też swoje podłoże historyczne. No i też w zeszłym sezonie udowodniliśmy, kto ma lepszą młodzież, kto ma lepszego trenera oraz lepszych weteranów, dlatego nie mam nic przeciwko, aby nadal to udowadniać, tym bardziej na takiej dużej scenie. A jeśli chodzi o Raptors to oni nawet sami bardzo chcieli w końcu mecz w Gwiazdkę, bo nigdy jeszcze nie grali, ale NBA znów im takiego meczu nie dała. Głównie dlatego, że to Kanada, choć podejrzewam, że gdyby zrobić matchup Spurs-Raptors to biznesowo liga by na tym tylko zyskała.

[Adrian] Pojedynek Bostonu z Filadelfią, to także pojedynek wielkich metropolii, a dokładniej pojedynek 10 aglomeracji miejskiej w USA czyli Bostonu, z 4 czyli aglomeracją Filadelfijską. Razem to ponad 10 mln ludzi, żeby to zobrazować – gdyby zrobić pojedynek Utah z Oklahomą to te aglomeracje razem liczą 2 miliony mieszkańców, a przecież sportowo jest to też wielka atrakcja, tylko finansowo na sukces się nie przełoży. Ostatnio strasznie często podaję przykłady ilości ludzi, jacy zamieszkują dane metropolie, ale NBA to biznes i zielone papierki muszą się zgadzać, a potwierdzenie tego znajdujemy w kalendarzu NBA.

[Timi] Jasne że tak, kasa rządzi wszystkim, choć ja nadal nie rozumiem na przykład, czemu nie wrócić do świątecznych pojedynków między Celtics a Lakers, tym bardziej teraz, skoro wiadomo kto znalazł się w Los Angeles. Zamiast tego znów mamy LBJ kontra Warriors, czyli już trzeci z rzędu taki pojedynek na Boże Narodzenie. W finale już na pewno się nie spotkają, więc to takie ostatnie tchnienie tej rywalizacji, bo też trudno mi sądzić, aby Lakers i Warriors nagle zagrali przeciwko sobie w finałach konferencji.

[Adrian] Masz rację, że oni nie spotkają się w WCF, więc NBA musi wykorzystać potencjał marketingowy tej pary w sezonie regularnym. Wielkie nazwiska, wielkie pieniądze i trzeba coś przytulić dla reszty ligi przy okazji, bo salary dla każdego zespołu nie bierze się z powietrza. Warto też przygotować grunt na Zachodzie pod kolejne wzmocnienia Lakers – Leonard tam może zawitać, a wtedy przehandlują za kolejną gwiazdę Ingrama, Kuzmę, oraz Lonzo i za rok mogą już poważnie zaatakować. Dla nas to chyba dobry scenariusz – Leonard znika ze Wschodu, a GSW i LAL będą się mordować w WCF.

[Timi] Jasne, że dobry, tym bardziej gdy zabiera nam Leonarda z naszej dywizji. Taki scenariusz też chcieliśmy, gdy zaczęła się ta cała saga związana z Leonardem, bo im mniej gwiazd na Wschodzie, tym lepiej dla nas – po wymianie Raptors-Spurs ten poziom pozostał taki sam, ale może się okazać, że za rok Kawhi odejdzie i zostawi Raptors z niczym. Coraz więcej wskazuje na to, że będzie grał, bo to jego contract-year i musi pokazać, że wciąż jest tym samym graczem, natomiast nie wydaje mi się, żeby on wiązał z Toronto jakąkolwiek swoją przyszłość.

[Adrian] Skoro rozmawiamy o Świętach – Knicks dostali mecz w MSG z Bucks. Pisze o tym nieprzypadkowo, bo w ostatnich tygodniach strasznie uaktywnili się amerykańscy fani NYK i wypisują tezy o olbrzymim potencjale ich drużyny. Knoxa i Robinsona, którzy jeszcze nie zagrali w NBA nawet minuty, stawiają ponad Brownem i Tatumem. Podziwiam wiarę we własny klub, bo moim zdaniem to jest drużyna na dalsze tankowanie. Knox nie potrafił sobie poradzić w Summer League z Semim, czyli naszym 4 czy 5 skrzydłowym w rotacji – to co będzie gdy wyjdzie na nasze s5?

[Timi] Szczerze powiedziawszy nie widziałem tych tez Knicks, ale jeśli takowe się pojawiają to rzeczywiście są mocno przesadzone. Jasne, na papierze ten młody skład wygląda całkiem nieźle, ale bez przesady – potencjał na pewno jest, natomiast nie powiedziałbym, że większy niż w Bostonie czy nawet w tej Filadelfii. Warto dodać, że Knicks mają oba te miasta w swojej dywizji, a są jeszcze Raptors, no i coraz lepiej wyglądający Nets zaraz za miedzą.

[Adrian] No własnie – NYK gra w  najsilniejszej Dywizji na Wschodzie, a mówi się też, że najsilniejszej dywizji w całej NBA. Jakby nie spojrzeć 12 spotkań mają zaklepanych z zespołami z absolutnego Topu Konferencji i moim zdaniem ciężko im będzie zrobić lepszy bilans niż 2-10 z tymi zespołami, a z Nets wyjdą moim zdaniem na remis i to w najlepszym razie. No a w NYK po staremu – właśnie zamierzają zwolnić Noah, bo zaczynają się marzenia o topowych agentach kolejnego lata. Czyli Joachim do Soty i wszystko zostaje po staremu.

[Timi] Prawda jest taka, że w Nowym Jorku rzeczy wyglądają ostatnio trochę lepiej, ale fani Knicks będą mogli odetchnąć dopiero wtedy, gdy Dolan sprzeda klub, a na to się nie zanosi, co zresztą sam zainteresowany po raz kolejny potwierdził. Do tego czasu tam nie będzie normalnie, ale to raczej dobrze dla nas, biorąc pod uwagę, że to właśnie Knicks wymienia się jako jeden z klubów, do którego dołączyć może Kyrie.

[Adrian] To o bukmacherach – po pierwsze, wierzą, że Kyrie Irving zostanie w Bostonie i dają na to ponad dwukrotnie więcej szans , niż że dołączy do Knicks. O tym rozmawialiśmy, ale poniekąd booki potwierdzają nasz tok rozumowania tej ligi. Druga sprawa – to przewidywania bookmacherów z Las Vegas, że w nadchodzącym sezonie zrobimy ok 57 zwycięstw. Ustawili poziom over/under 57,5 i  jest to dość sensowna sytuacja wyjściowa. Wierzą w nas bardziej, niż „specjaliści” z ESPN, którzy rok w rok się mylą.

[Timi] Dość sensowna, choć ja tutaj bym bardziej celował w 60 zwycięstw – pytanie jeszcze, jak potraktujemy sezon regularny, ale skoro rok temu z osłabionym składem zabrakło nam pięciu wygranych do tego progu to wydaje mi się, że te 60 zwycięstw jest mocno realne. Tak sobie zresztą myślę, że jest nawet szansa na najlepszy bilans w lidze przy dobrych wiatrach – Rockets pokazali, że można mieć lepszy sezon regularny niż Warriors i choć co prawda na niewiele im się to zdało to jednak Celtics to nie Rockets. A skoro Jaylen Brown już zapowiada, że nie ma innej opcji jak awans Bostonu do finałów to fajnie byłoby też pomyśleć o przewadze parkietu:)

[Adrian] Brad podejdzie do sezonu regularnego, tak jak zawsze, czyli liczy się tylko ten jeden kolejny mecz. No a to oznacza, że będziemy wygrywać, bo ławka jest naprawdę szeroka – ma kto grać i zmiennicy nie zaniżają poziomu sportowego na tyle, żeby przegrywać więcej niż w ostatnich sezonach. Dodatkowo każdy będzie chciał wykorzystać minuty najlepiej jak potrafi, bo wie, że w PO rotacja się skróci i miejsce w składzie trzeba sobie wywalczyć w RS.

[Timi] Września mogłoby nie być wcale… To jeszcze ponad dwa miesiące, ale przed nami naprawdę kolejny bardzo ciekawy sezon – było tak przed rokiem, dwa lata temu też okazało się, że przeżyliśmy super miesiące. Fajne jest też to, o czym wspomniał ostatnio Baynes, a mianowicie że zawodnicy sami rozmawiają o tym, aby spotkać się już wcześniej, zanim jeszcze oficjalnie zacznie się obóz treningowy, by pograć razem, a powód jest prosty: ekscytacja nowym sezonem. Da się to wyczuć i my też mamy się czym ekscytować.

[Adrian] Timi – no dej żyć – zostaw ten wrzesień w spokoju! Książki mam do nadrobienia, seriale, syn idzie do 2 klasy, King Dude na koncert do Polski wpadnie… no i preseason zacznie się pod koniec września. Ja wiem, że chciałoby się jak najwięcej i jak najszybciej, ale do pierwszego meczu z Hornets został miesiąc i 16 dni. Mamy jeszcze czas, żeby pożyć trochę czymś innym niż NBA, no a potem zacznie się szaleństwo – do czerwca!

[Timi] Niby tak, ale to już ponad dwa miesiące odkąd skończyliśmy sezon, a wydaje się jakby to było co najmniej pół rok temu. Na całe szczęście dla nas, już od paru lat jesteśmy w tej uprzywilejowanej sytuacji, że rozgrywki dla Celtics nie kończą się zbyt szybko, więc ta przerwa między sezonami nie jest taka długa jak na przykład w przypadku kibiców Kings, Suns czy Magic.

[Adrian] Chris Mannix trochę przepytał Brada Stevensa ostatnio w programie dla Yahoo Sports i można z tego wyciągnąć kilka wniosków. Najważniejszy chyba jest taki, że Brad jest zadowolony z poziomu na którym jest nasza defensywa, ale widzi olbrzymie możliwości progresu w ofensywie. Jak zawsze podkreśla, że koncentruje się na tym, na co ma wpływ i nie interesuje go sytuacjach w innych drużynach.

[Timi] Bo z tego poziomu bostońskiej defensywy można być zadowolonym od lat – tutaj naprawdę niewiele jest już do poprawy, bo od lat Celtics są czołówką ligi, nieważne czy trzeba ukrywać Isaiah Thomasa, czy też zmagać się z gromem kontuzji przez cały sezon. Ta obrona jest wizytówką Stevensa i to właśnie atak był i wciąż jest czymś, co można, a nawet trzeba poprawić. To jest też cały czas jeden z głównych zarzutów w kierunku Stevensa, że ta ofensywa przez lata nie potrafi wbić się do top10 ligi pod względem efektywności.

[Adrian] No już nie bądź takim krytykantem, bo w zeszłym sezonie byliśmy po RS w Top10 ligi i w punktach na mecz, i w ofensywnym ratingu, i w EFG%, i w TS%. Faktem jest, że ostatni sezon był pod tym względem słaby, ale zwalam to na karb wymiany kadrowej, bo jednak zostało tylko 4 zawodników z poprzedniego sezonu i widać było, że z miesiąca na miesiąc gramy lepiej, ale nadal daleko od poziomu jaki byśmy chcieli w ataku osiągnąć. Dlatego, a może między innymi dlatego tak bardzo czekam na ten sezon. Powinien być ogień – zdrowy Irving, wreszcie z Haywardem, rok starszym Tatumem i Brownem, który powinien wymiatać.

[Timi] W zeszłym sezonie w sensie w rozgrywkach 2016/17 – to fakt, nie wiedzieć dlaczego myślałem, że byliśmy zaraz poza top10, ale jednak legendarny już sezon I.T. wciągnął nas nawet do top10. W sezonie 2017/18 była rzeczywiście spora obsuwa i można to zwalać na kontuzje plus na ten ogrom zmian kadrowych, natomiast przy tym talencie, który mimo wszystko był w zespole, końcówka drugiej dziesiątki to po prostu nie jest dobry wynik i tu jest nad czym pracować. Wracając jednak do tego, jak dobrze to wszystko wyglądało w tych paru meczach ubiegłorocznego preseasonu, w połączeniu z rozwojem wszystkich zawodników – nie ma się czym martwić.

[Adrian] No tak – zeszły, czyli 16/17 – on ofensywnie był bardzo udany. Naprawdę mocno liczę, że ten sezon będzie przełomowy dla ofensywny, szczególnie dla ataku pozycyjnego, bo tam zawsze mam największe zastrzeżenia. Mamy teraz kilku specjalistów od ISO, więc gdy nie idzie ma kto wziąć piłkę w ręce i to skończyć, ale wolałbym być taką maszyną do zabijania jak jest GSW – oni to wypracowali perfekcyjnie, oczywiście im tez zajęło to wiele sezonów.

[Timi] Sęk w tym, że w pierwszej piątce Celtics na przyszły sezon jest pięciu zawodników, którzy mogą trafiać na 40 procentach zza łuku, a to byłby chyba pierwszy taki raz w historii. Potencjał tego zespołu jest ogromny, z powracającymi Haywardem i Irvingiem oraz lepszymi o ten rok Brownem i Tatumem naprawdę jest szansa stworzyć taką maszynkę. Nie myślę tutaj (jeszcze) o historycznie dobrym poziomie GSW, ale tak jak mówisz – im też to kilka lat zajęło, a dziś podobne okoliczności mamy w Bostonie.

[Adrian] Greg Monroe wylądował w Toronto – jak sobie przypomnę, jak Rapsy wyszli poprzednio zabierając po Celtach podkoszowego, a był to Sullinger – to jednak trochę śmiechu jest. Zresztą, to jest bardzo dziwny ruch Toronto, bo przecież oni stracili Poetla, oraz Nogueire – czyli defensywnych środkowych. Zastanawiali się nad pozostawieniem Brazylijczyka, ale okazało się, że Monroe był dla nich ważniejszy. Tyle lat klapsów w PO i nadal nie mają rim protectora – niesamowite.

[Timi] Ale oni zbyt wielkiego wyboru nie mieli – Nogueira też jakimś wielkim wsparciem dla nich przez te lata nie był. Monroe to fajny gracz na sezon regularny, gdzie te jego mankamenty w obronie można jeszcze schować, natomiast jeśli Raptors chcą łatwo wybrać, kto z rotacji wypaść powinien przed startem playoffs to droga wolna.

[Adrian] Tylko zostać na PO z Litwinem oraz coraz starszym Ibaką, to kiepski pomysł. Nam to oczywiście na rękę, bo mamy wystarczająco dużo zmartwień z pozyskanym przez nich Leonardem, więc każda taka – moim zdaniem – chybiona decyzja personalna jest OK. Myślisz, że Toronto wykona jeszcze jakieś ruchy personalne? Moim zdaniem na ławce Powell, Miles i OG to o jednego za dużo, a Powell i Miles zarabiają sporo i tutaj mogą szukać dobrej wymiany – Powell na długim kontrakcie, może być łakomym kąskiem.

[Timi] Powinni szukać takiej wymiany, tylko pytanie, czy Powell to rzeczywiście taki łakomy kąsek, bo on był fajniejszy zanim podpisał ten kontrakt niż przed – zeszły sezon miał słabiutki i tak jak ławka Raptors była naprawdę dobra w sezonie zasadniczym, tak Powell niewiele się do tego przyczynił, a na dodatek był jeszcze słabszy w playoffs, gdzie zagrał tylko 40 minut w sześciu spotkaniach i naprawdę wyglądał słabo.

[Adrian] Zatrudnienie w NBA w końcu znalazł też Jahlil Okafor, ale jest na umowie o zerowym ryzyku, bo częściowo gwarantowanej w tym sezonie – czyli jest to umowa na obóz treningowy z Pelikanami w Nowym Orleanie. Czy możemy już zacząć mówić o tym, że jest on bustem – czy damy mu jeszcze szanse?

[Timi] Ma 22 lata, więc mimo wszystko jeszcze jakaś nadzieja dla niego jest – zobaczymy tylko, czy on się w ogóle załapie do ostatecznego składu Pelicans, bo jeśli nie to pozostają chyba już tylko Chiny. A tam przecież nad defensywą za bardzo nie będzie jak popracować. Myślę więc, że dla Okafora to jest taki ostatni dzwonek, że jak się teraz nie obudzi to marzenia o karierze w NBA prysną jak bańka. A tak tylko przypomnę, że przecież Celtics mieli rozmawiać z Sixers o transferze w drafcie 2015, właśnie by pozyskać Okafora. Jeszcze jedno przypomnienie: w tym samym drafcie Celtowie postawili ostatecznie na Terry’ego Roziera.

[Adrian] Najpierw sformułowania „wide-open East” użyli zawodnicy Wizards – co niespecjalnie nas  dziwi, bo wiemy, że ich ego jest większe niż K2 – a teraz to samo w wywiadzie powiedział Brook Lopez, który widzi w Bucks faworyta do wygrania Wschodu. Lubię Brooka, ale jednak powinien zejść na ziemie – ma 30 lat i zaledwie 13 spotkań w PO za sobą, dwa wpierdole w pierwszej rundzie. Jak pokazał ostatni sezon, nie jest on żadnym factorem i tak samo będzie w Bucks – wprawdzie jego „trójki” mogą im być pomocne w grze, ale to żadne wielkie wzmocnienie – zakładając, że kolejny sezon z rzędu będzie zdrowy.

[Timi] Napiszę tak: wielu rzeczywiście widzi siebie na pierwszym miejscu na Wschodzie, ale im wszystkim może chodzić tylko i wyłącznie o sezon regularny, co i tak jest myśleniem mocno życzeniowym. Wizards? Bucks? Dajcie spokój. Podoba mi się natomiast, że jeśli w Bostonie już ktoś mówi o celach na przyszły sezon to nie zatrzymuje się na sezonie regularnym, lecz tak jak Jaylen mówi wprost: nie ma opcji, że Celtics nie zagrają w przyszłorocznych finałach. Więc inne zespoły niech sobie myślą, że mają jakieś szansę, podczas gdy w Bostonie dobrze wiedzą, na czym naprawdę się skupić i w co tak naprawdę celować.

[Adrian] Wolałbym, żeby Jaylen tych słów nie wypowiedział, bo zawsze lepiej być underdogiem, a piórka nich stroszą inni. Własnie takie Wizards i Bucks, bo co im pozostaje, jak tylko napinać mięśnie – rok w rok zawodzą, więc coś kibicom powiedzieć trzeba. My wiemy jaki mamy cel, ale nie trzeba o tym trąbić, bo to nas absolutnie do niego nie przybliży. Fajnie, że młodzi zawodnicy są coraz pewniejsi swoich umiejętności, że wierzą w Stevensa, ale nie ma co pompować balonika – od tego jesteśmy my – fanatycy.