#126 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Szczerze mówiąc, już się pogubiłem kogo podsumowaliśmy, a kogo jeszcze nie – no i nie chce mi sie tego teraz sprawdzać, więc dziś zawodnik, którego na 100% nie podsumowaliśmy – Gordon Hayward. W RS zagrał 5 minut, znacznie więcej w meczach przedsezonowych, a teraz wraca do treningów na pełnym obciążeniu i kontakcie. Gry podsumować się nie da, ale można podsumować cała sytuację jaka wytworzyła się w Bostonie, a w sumie i na Wschodzie. Po odejściu Jamesa na Zachód, oraz niepewności w jakiej formie wróci Leonard – czy Hayward jest najlepszym skrzydłowym tej Konferencji? Moim zdaniem tak.

[Timi] Mimo wszystko, jest jeszcze Giannis. Bardzo jestem jednak ciekaw tego, jaki wróci Hayward. I przede wszystkim kiedy wróci do tego poziomu, gdzie znów będzie czuł się komfortowo. To może szybko nie nastąpić, natomiast nie mam wątpliwości, że wróci silniejszy, lepszy, a przecież on przychodził do Bostonu jako all-star z 2017 roku na mocnym przecież Zachodzie.

[Adrian] Sam mocno demonizowałem Giannisa, ale… ostatnie PO trochę zmieniły mi perspektywę. To nie Giannis był tam demonem. Bucks mieli Middletona i to on był najważniejszym ogniwem tego zespołu. Giannis w 7 meczach trafił 4 trójki na 28%, a 5 spotkań zaliczył z zerowym dorobkiem zza łuku. W XXI wieku w NBA jest to spora ułomność. Można się zachwycać pojedynczymi akcjami, jakimiś meczami, ale w serii nie dał rady połamanemu Bostonowi. 5 pełnych sezonów w NBA, a on nie wyszedł poza 0,6 celnej trójki na mecz. To mocno ułatwia przeciwnikowi grę w obronie –  20 letniego Tatuma nie możesz zostawić nigdzie samego – Giannisa 6 metrów od kosza nikt nie pilnuje. Nadal twierdzę, że Hayward powinien być najlepszym skrzydłowym Wschodu w tym sezonie.

[Timi] Jasne, że trójka to nadal największa pięta Achillesowa młodego Greka, natomiast on pomimo tego potrafi dominować i jestem pewien, że gdyby nie przewaga trenerska Celtów to tamta seria mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej. Zobacz, że oni mimo wszystko i tak zrobili siedem meczów i postawili nawet twardsze warunki niż Sixers, przede wszystkim ze względu na Giannisa i Middletona. Co ciekawe, widziałem gdzieś jakieś plotki, że Khris jest do wyciągnięcia z Milwaukee – no to by dopiero było, oddawać takiego zawodnika. Zobaczymy, jak Bucks będą wyglądać z Budenholzerem, który jest ogromnym upgrade’em w stosunku do Prunty’ego i Kidda.

[Adrian] Zapomniałeś o fakcie, że u nas brakowało Irvinga i Haywarda, wiec ich nowy trener to nadal za mało IMO. Czy potrafi dominować? Tak, ale… w siedmiomeczowej serii może raz zrobił na mnie takie wrażenie, że pomyślałem iż to jest zawodnik ponad wszystkimi, natomiast sześć razy grał bardzo dobrze, ale to nadal za mało na odniesienie wielkiego sukcesu. Ta odległa pozycja po RS to nie przypadek, taka jest ich siła – nowy trener wniesie ich może do Top4 Wschodu, ale nadal nie ma się czym martwić.

[Timi] Tak, przy powrocie Irvinga i Haywarda nowy trener to za mało, ale ja mówię, że gdyby mieli kogoś lepszego niż Prunty to ten nasz run mógłby wyglądać zupełnie inaczej. Natomiast trochę podsumowując tę naszą rozmowę, ja sobie życzę tego, żeby Hayward zagrał w All-Star Game w przyszłym sezonie, bo to będzie znaczyło, że całkiem szybko udało mu się wrócić do formy sprzed kontuzji. A jeśli wziąć pod uwagę, że teraz ma wrócić silniejszy – bo popracował nad rzutem, bo nabrał więcej masy, bo stał się mądrzejszym graczem – to bardzo bym chciał, żeby rzeczywiście pogroził Giannisowi i tę pozycję najlepszego skrzydłowego na Wschodzie zaatakował.

[Adrian] Thomas nie chowa już do Danny’ego urazy i chciałby wrócić do Bostonu. A my nie dalej jak jeden numer Tygodnika temu rozmawialiśmy, że lepiej niech kontynuuje karierę poza Bostonem. IT4 wykonał nawet telefon w tej sprawie do Celtics, no ale priorytetem była nowa umowa dla Smarta. Tak sobie myślę, czy rzeczywiście nowa umowa Smarta stała na przeszkodzie, czy może w najdelikatniejszy sposób na świecie Danny spławił Thomasa?

[Timi] Wiesz, za minimum dla weterana można by spróbować z powrotem przyjąć Thomasa, natomiast ja myślę, że ten telefon to już był po prostu akt desperacji. On nie miał wtedy żadnej oferty, a przecież mógł poczekać na Celtics – nie zrobił tego, bo od razu przyjął ofertę Nuggets i też mu się wcale nie dziwię, bo jednak Boston to nie jest dla niego dobre miejsce do walki o powrót do grona gwiazd ligi.

[Adrian] Czyli jednak Danny go delikatnie spławił, przecież mógł go zapewnić, że jak tylko ze Smartem dojdzie do porozumienia, to wtedy ustali wszystko z IT. Danny dawał do zrozumienia, że Smart tu zostanie bez względu na cenę – co jest prawdą, bo wiedział, że nikt po Smarta nie wejdzie z ogromnym kontraktem. Thomas spokojnie mógł poczekać, a chyba sam doszedł do wniosku, że to była tylko kurtuazja.

[Timi] Ja myślę, że to bardziej było myślenie w kategorii „jeśli nikt mnie nie chce to już nawet tych Celtics przeboleję” – poza tym nie ma wątpliwości, że gdyby obie strony NAPRAWDĘ były zainteresowane powrotem to przecież by do niego doszło. Ostatecznie to sam Thomas musiał proponować swoje usługi (i to po jakim czasie), co mówi wystarczająco dużo o tym, czy Boston chciał tego powrotu.

[Adrian] Abdel Nader poza Celtics i chyba Danny dokonał niemożliwego – wymienił go na całkowicie niegwarantowany kontrakt. Aktualnie mamy 14 zawodników w składzie, ale nadal jesteśmy ponad progiem Luxury Tax, niewiele bo trochę ponad 2,5 mln, ale jednak nad progiem. Moim zdaniem nie da się zejść poniżej Luxury, bez osłabiania ławki, bo oddanie Yabusele nic nie zmieni, a oddanie Morrisa bez wzmocnienia skrzydła na ławce jest bez sensu.

[Timi] Thunder tak potrzebują jakichkolwiek graczy, że wzięli nawet Nadera, a trader Danny skorzystał z okazji. Fakt faktem, że oddanie Yabu nic nie zmieni, choć pisałem, że powinien się obawiać – zapomniałem o liczbie miejsc w składzie. Podejrzewam, że na razie poczekamy i zobaczymy, jak to będzie wyglądać, bo przecież takiego Morrisa można oddać także przed trade deadline – liczby do luxury tax liczy się bowiem ostatniego dnia sezonu, więc ostateczny deadline na zejście poniżej progu to luty.

[Adrian] Tylko obawiam się – a może źle to ująłem, bo nie obawiam się, a mam nadzieję – iż w lutym wykorzystamy MLE na podpisanie truskawki na torcie do walki z GSW w Finals. Nie zejdziemy poniżej luxury, nawet teoretycznie nie widzę na to szans, bo skoro zluzował się Wschód, to Danny myśli już tylko o serii Finałowej i tam Morris będzie potrzebny. Natomiast Yabu może polecieć bez względu na wszystko – bo zwyczajnie zrobił się zbędny i chyba już nikt nie ma nadziei na francuskiego Draymonda Greena.

[Timi] Ej, ja wciąż mam! Przy czym jemu łatwiej nie będzie się rozwijać, bo dużych minut w przyszłym sezonie też raczej grać nie będzie, no chyba że to będzie sezon w stylu 65 zwycięstw i czwarte kwarty jako showtime Yabusele. Nie miałbym nic przeciwko. Natomiast co do Morrisa to choć on sam się obruszył na artykuł typu „czy w Bostonie nie zabraknie minut dla Morrisa” i napisał, że przecież minuty dla „wszechstronnego twardziela” zawsze się znajdą. Pytanie tylko, czy on rzeczywiście będzie nam potrzebny, gdy Hayward znów zacznie się czuć komfortowo. Ale do lutego ten Morris znów będzie wielkim luksusem, bo dzięki niemu Hayward będzie mógł sobie wracać na spokojnie.

[Adrian] O minuty dla Morrisa kompletnie się nie martwię i on też nie musi. Nawet jak Hayward wejdzie na mega poziom, to i tak Stevens nie będzie nikim grał wielkich minut. 30 minut Haywarda to już zostaje 18 dla Morrisa, do tego z 8-10 minut na „czwórce” i Mook zagra niewiele mniej niż średnio grać będą Irving, Hayward czy Horford. W tym sezonie Morris grał w RS po 27 minut i on tak w przedziale 24-26 minut będzie grać w tym sezonie.

[Timi] No właśnie, przy okazji poruszyłeś bardzo ważną rzecz, a mianowicie to, że Stevens doskonale potrafi tymi minutami rotować i tym akurat raczej się nie ma co martwić. Natomiast czy Morris pogra, czy wyleci – powtórzę to co pisałem wcześniej, że to się okaże w trakcie sezonu. Z drugiej strony, już kiedyś było tak, że to co mieliśmy funkcjonowało OK, więc pozbyliśmy się Perka (jasne, tam były też inne czynniki), a koniec końców gdy dopadły nas kontuzje to nie było już opcji.

[Adrian] Jerome Allen, który jest asystentem trenera w Celtics, został oskarżony o przyjęcie łapówki, za pomoc synowi biznesmena, gdy był trenerem University of Pennsylwania. Wszyscy nabrali wody w usta, a ta sprawa dość mocno śmierdzi. Bardzo słaba to reklama Celtics i jeśli nic się n ie wyjaśni, to chyba Danny bedzie zmuszony zrzucić balast, bo takim właśnie stał się Jerome i te oskarżenia.

[Timi] To fakt, sprawa jest mocno podejrzana i na razie nikt nic nie komentuje, natomiast jeśli się okaże, że te oskarżenia są prawdą to Allen raczej na pewno się z Bostonem pożegna. Na razie Celtowie chyba czekają na dalszy rozwój sytuacji, ale wiadomości „pracownik Boston Celtics zamieszany w aferę korupcyjną” rzeczywiście nie brzmią dobrze.

[Adrian] Jabari Bird nadal jest do wzięcia, ale… nie widzę w tym sensu.  Wprawdzie bardzo go lubię, nawet bym go chciał w Bostonie pooglądać, tylko nie rozwiązuje on sprawy braku zmiennika dla Browna na ławce. Nie mamy żadnego typowego SG, a skoro chcemy iść po Finał, to mieć takiego powinniśmy. Bird to fajny dzieciak, ale moim zdaniem, jednak nie ten poziom, co zaprawiony w PO weteran.

[Timi] Wszystko prawda, tylko że teraz nie ma już za bardzo lepszych opcji, jeśli chodzi o wzmocnienie backcourtu. Poza tym, sam fakt, że nie posiadamy „typowego SG” nic nie znaczy, bo przecież podział na te tradycyjne pozycje u Stevensa nie ma większego znaczenia. Brown może zagrać na dwójce, a ja nie zdziwiłbym się, gdyby minuty dostawał tam też Hayward. No i zawsze jest też możliwość gry duetów Irving – Rozier – Smart. Bird tymczasem miał fajną końcówkę sezonu, dobrą ligę letnią i mimo wszystko warto byłoby go zatrzymać w zespole na dłużej.

[Adrian] No nie przekonałeś mnie – jakoś wolałbym Jamala Crawforda lub Arona Aflallo niż Birda, pomimo wielkiej sympatii do niego. Młodego talentu mamy aż nadto w drużynie, teraz potrzeba kilku starych wyjadaczy, co wpłyną na grę nie tylko na parkiecie, ale i w szatni, czy dając rady w przerwach. Jamal to chyba najlepszy przykład profesjonalisty – zjadł zęby na tej grze i byłby idealnym wsparciem dla młodych. Swoje lata ma, ale jeszcze nie umiera – brałbym, a przypomnę, że rok temu mieliśmy nadzieję, ze do nas dołączy.

[Timi] I zostanie Jabari na dłużej w Bostonie – pierwszy rok gwarantowany, drugi już nie. Ciekawe rozwiązanie, bo nawet z MLE nie skorzystaliśmy, a wtedy ta umowa mogłaby być dłuższa. Natomiast taki Jamal Crawford klubu sobie znaleźć nie może, w szatni to na pewno byłby pożyteczny gracz, natomiast ja naprawdę nie uważam, że nam potrzeba jakichkolwiek wzmocnień. Zobaczymy, co się podzieje w lutym i wtedy może podziałamy.

[Adrian] Kevin Love dostał nowy kontrakt – duży, ale bez przesadyzmu, no i nie ma się co oszukiwać, on jest na handel. Cavs musza zatankować po jakiś talent, bo w tym składzie moim zdaniem cudem będzie 8 miejsce na Wschodzie. Gdzie wyląduje Miłość? Mówi się o zainteresowaniu Hornets, OKC, czy Miami. Lepiej żeby został na Wschodzie, a Hornets to fajny kierunek – niech się Jordanowi w końcu coś zacznie udawać w roli właściciela klubu.

[Timi] Ten kontrakt to całkiem spore zaskoczenie, no bo albo Cavs rzeczywiście chcą budować się dalej na Kevinie (tylko że on pod koniec tej umowy będzie miał 33 lata), albo zwiększyli w ten sposób jego wartość transferową. Raczej to drugie, choć ten Wschód wciąż nie imponuje, dlatego Cavaliers mogą liczyć, że mimo odejścia LeBrona uda im się gdzieś tam do tej ósemki doczłapać. Love jako lider już raz się jednak nie sprawdził, natomiast Minnesota miała jednak trudniejsze zadanie – nie tylko grała na Zachodzie, ale też latami musiała pokutować za błędy swojego niegdysiejszego GM-a.

[Adrian] Nie wierzę w walkę o sukcesy z Lovem – ma długaśny kontrakt i może lecieć w każde miejsce w USA bez marudzenia. Nikt nie będzie się bał, że po zakończonej umowie on się zwinie, bo umowa jest prawie dożywotnia. Cavs muszą iść w przebudowę, bo ze Smithem czy Tristanem mogą co najwyżej walczyć z Nets a nie z Sixers. Draft w 2019 roku przyniesie kilku skrzydłowych i przy Sextonie to dla nich dobry ruch. Poza tym – Cavs lubią tankować :D

[Timi] No właśnie, przecież ta ekipa zbudowana obok LeBrona była momentami fatalna, więc też trudno sobie wyobrazić, że nagle ci gracze jak Thompson czy Smith będą grać lepiej, kiedy ich lider z klubu odszedł. A za takiego Love’a wciąż można wyciągnąć fajne rzeczy w zamian, tym bardziej teraz, kiedy wiadomo już, że to nie będzie „wypożyczenie”.

[Adrian] Co ćpie Andre Drummond? Stwierdził on na TT, że Stanley Johnson jest lepszy od Jaylena Browna. Ja rozumiem, że Stanley to jego klubowy kolega, ale takich bzdur nie można powiedzieć bez twardych narkotyków. Stanley jest jednym z największych rozczarowań Draftu 2015. Miał być elitarnym skrzydłowym, natomiast zza łuku rzuca jak Smart, tylko tej zapowiadanej doskonałej obrony nie ma. Gdzie Krym, a gdzie Rzym.

[Timi] Drummond i Brown się chyba nie lubią, ale żeby aż takie farmazony? Widziałem to i nie mogę się doczekać naszego starcia z Pistons, gdzie Jaylen dostanie nie tylko szansę na to, aby udowodnić, że jest znacznie lepszy niż Stanley Johnson, ale będzie miał również okazję żeby zapakować nad Drummondem.

[Adrian] Jason Williams, zwany White Chocolate stwierdził, ze Kyrie Irving jest najlepiej dryblującym  zawodnikiem  w historii koszykówki. No a Jason to nie byle kto i on na tym to się zna – jego akcje to była czysta poezja i szkoda, że nigdy nie został odpowiednio doceniony za swój talent, bo wprawdzie nie umiał poprowadzić zespołu do wielkich sukcesów, ale miejsce w All Star Game mu się należało za widowiskowość.

[Timi] To fakt, w 2000 roku wykonał jedno z najbardziej widowiskowych podań w historii całego eventu all-star, natomiast co by nie mówić, mistrzem NBA jest i z pewnością zapisał się w pamięci wielu kibiców. No a skoro mówi, że Kyrie to najlepszy drybler to nie sposób się z nim nie zgodzić, tym bardzie, że Irving ma na koncie już setki akcji, w których to udowodnił i jeszcze setki kolejnych akcji, w których tylko będzie to potwierdzał.

[Adrian] Wrócił Jared Sullinger i chwiałby dostać drugą szansę w NBA. O ile ja umiem liczyć, to drugą szanse dostał od Toronto, oczywiście ją spierdolił. Nie bardzo widzę miejsce dla niego w NBA, nawet w tych najsłabszych zespołach. No może OKC za minimum, bo oni są pod ścianą i przyda im się każdy zawodnik za minimum dla wetsa. Jednak jakbym miał postawić pieniądze, czy Jared zagra w NBA, to bym jednak obstawiał, że nie i postawił na Chińską CBA.

[Timi] Sully sam przyznał, że wszystkie swoje szanse w NBA po prostu spierdolił – tłumaczy się tym, że był młody itp. Prócz tego także nadwaga oraz wynikające z tego kontuzje, które sprawiły, że po odejściu z Bostonu już nigdy w NBA swojego miejsca nie znalazł. Co więcej, on wciąż nie do końca jest na odpowiednim poziomie wagowym, co nie przeszkodziło mu w notowaniu cyferek na poziomie 30/16 w CBA. Tyle tylko, że te cyferki wielkiego wrażenia nie zrobiły, bo po zakończeniu sezonu w Chinach nikt się po Sullingera nie zgłosił. Jared wciąż jest młody, ale ta szansa na powrót do NBA niestety coraz bardziej się oddala.

[Adrian] Masz w ogóle pomysł kto mógłby po niego sięgnąć? Mi poza zdesperowanym OKC nic nie przychodzi do głowy. No i poruszyłeś ważną kwestię – Jared niby zdaje sobie sprawę, że sam to wszystko zniszczył, ale jakoś nadal nie potrafił zgubić nadwagi. Miał naprawdę dużo czasu, żeby być slim & fit, a tymczasem to jest nadal ten sam Sully co nocą najczęściej zapala światło w lodówce.

[Timi] On też tłumaczy, że nie każdy może sobie ot tak zrzucić wagę i on jest jednym z tych ludzi, dodając jeszcze, że jak zrzuci kilogramy to może nie być tak efektywnym graczem. Fakt faktem, ten tyłek sporo mu dawał w walce na tablicach, ale ostatecznie był jednym z powodów, który wyrzucił go z ligi. Myślę, że w przyszłym sezonie miejsca dla niego nie będzie, ale to już w jego gestii, aby nadal ciężko pracować nad sobą, nad swoją grą i przede wszystkim grać, nawet jeśli to mają być Chiny.

[Adrian] Jaenie Buss, czyli większościowy udziałowiec i Prezes Los Angeles Lakers, na pytanie o zamalowywanie murali z LBJ, odpowiedziała, że nie zdawała sobie sprawy ilu ludzi z Bostonu mieszka w LA. Pomijając kwestię, że takie sugestie są zwyczajnie głupie, bo kibice Celtics cieszą się na możliwy powrót rywalizacji, to chyba przede wszystkim świadczą o tym, że Lakers naprawdę wierzą, że z LBJ ta rywalizacja wróci. Wbija też szpileczkę GSW, bo jak na razie to ich musi LAL zdetronizować na Zachodzie, żeby The Rivalry wróciła.

[Timi] Widziałem ten cytat, sugestia głupia, ale odpowiedź całkiem sprytna i ja tam się cieszę, że ta rywalizacja wciąż jest, a teraz może nawet być jeszcze bardziej. Trudno mi sobie wyobrazić żeby Lakers z tym składem awansowali do finałów w przyszłym roku, no ale James podpisał tę umowę na lat kilka, dlatego taka możliwość gdzieś tam jednak jest. Co ciekawe, jeśli Lakers nie awansują w przyszłym sezonie do finałów to będzie to już dziewiąty rok z rzędu bez finałów – najdłuższa taka seria w historii klubu.

[Adrian] Nasza chęć powrotu The Rivalry to jedno, ale chłodny osąd mówi, że nie skończy się na 9 latach bez Finałów. Nie wiem czy duet Leonard-James da radę GSW, jeśli by do niego doszło. A skoro już mówimy o powrocie The Rivalry – czy NBA da wszystkim namiastkę tego i sezon zacznie się od spotkania Lakers – Celtics w Los Angeles? Oczy całego świata byłyby zwrócone w to jedno miejsce.

[Timi] Mi się wydaję, że pytanie nie jest „czy”, ale bardziej „kiedy” – na start sezonu czy może jednak na Boże Narodzenie, bo jak wiemy, liga właśnie wtedy daje tego typu pojedynki. Ja się nie zdziwię jak zaczniemy sezon starciem z Raptors albo Sixers, a na święta zagramy właśnie w L.A. tak jak to miało miejsce za czasów Big Three.