#123 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Kompletnie nie wiem od czego zacząć – tyle się działo w ostatnich dniach. Zacznę od kolejnej oceny naszego zawodnika, a potem już odpalamy bomby. Terry Rozier – wziął na klatę brak Irvinga w PO i dał radę. Mało tego – pokazał, że jest zawodnikiem, który nie tylko w RS może demolować przeciwników. Jego akcja przeciwko Bledsoe w ostatnich sekundach spotkania z Bucks przejdzie do historii. To jak bardzo był tam bezradny Bledsoe to poezja. Wystawiam 5 z minusem, bo nie ma się do czego przyczepiać, a minus, bo jednak to  nie był pełny sezon.

[Timi] Były takie momenty, że Celtics wcale nie tęsknili za Irvingiem, bo mieli Roziera. Scary Terry grał naprawdę fenomenalnie, a przecież jeszcze kilka miesięcy wcześniej nikt się tego w ogóle nie spodziewał. A on wchodzi w buty Kyrie’ego i robi takie rzeczy? Był też, na sam już koniec, ten moment, w którym za Irvingiem zatęskniliśmy, gdy Rozier nie trafiał ani jednej z dziesięciu trójek w G7 przeciwko Cavs, ale nawet ten słaby występ nie jest w stanie przekreślić wszystkich tych dobrych występów w poprzednich tygodniach. Rozier w tegorocznej fazie play-off dał o sobie znać, zaznaczył swoje miejsce na mapie NBA i pokazał naprawdę dużo.

[Adrian] Może nie tyle, nie tęskniliśmy, co na pewnym poziomie nie był potrzebny. Potem przyszedł okres, gdzie ten Irving byłby tą kropka nad „i”, ale go zabrakło. Terry niesamowicie dużo nauczył się od Irvinga, ale… Kyrie jest jeden i jest niepowtarzalny. Natomiast Scary Terry pokazał jedną ważną rzecz – wcale nie wiemy gdzie jest jego sufit. Wydawało sie, że będzie w tej lidze bardzo solidnym zmiennikiem, a tymczasem on pokazał umiejętności, które predysponują go do wyjściowej piątki. Zobaczymy jak długo utrzymamy go w Bostonie.

[Timi] Rozier ogólnie po dość słabym starcie – przecież był w zasadzie non-faktorem, gdy wygrywaliśmy 16 spotkań na początku sezonu – potem zaczął wyglądać dużo lepiej i te treningi z Irvingiem dużo mu dały. Dodatkowo, znacząco się poprawił jako playmaker i coraz rzadziej można było mu zarzucić, że wygląda jak ten jeździec bez głowy. Głowa właśnie zaczęła doganiać nogi i mógł się Terry podobać jako dystrybutor piłek. No a w playoffs to już w ogóle pokazał swój potencjał, natomiast trochę jest to problem bogactwa Celtów, przy czym wciąż kwestią otwartą jest przyszłość Terry’ego. No bo co z nim zrobić? Transferować, póki wartość jest tak duża jak nigdy czy o tej przyszłości pomyśleć dopiero za parę miesięcy? No bo co by nie mówić, taka polisa ubezpieczeniowa dla Irvinga to jest cudo.

[Adrian] Jest to polisa, ale coraz głośniej mówi się, że Irving w Bostonie podpisze nowy kontrakt. Sami włodarze Celtics też do tego podchodzą spokojnie, bo gdzie mu będzie lepiej? Ważne jest, żeby utrzymywać najlepszych chłopaków w składzie, bo to pokazuje Irvingowi, że tu się myśli na poważnie o mistrzostwie. Te plany, to nie tylko piękne marzenia, ale ścieżka jaka wyznaczył sobie Danny i wszystko temu podporządkowuje. Terry jest częścią tej ścieżki, kwestia tyko czy nie pojawi się oferta nie do odrzucenia.

[Timi] Został jeszcze rok do tego czasu, ale rzeczywiście Celtics są raczej pewni, że Kyrie przedłuży umowę, no bo czemu miałby tego nie robić, jeśli tutaj naprawdę ma dobrze? Swoją drogą, ciekawe czy za rok na rynek wejdzie też Al Horford, który będzie miał opcję zawodnika i jestem bardzo ciekaw, jak do tej sprawy podejdą Celtowie, no i przede wszystkim sam Al. No ale to wszystko dopiero za rok – wtedy będzie się działo, podczas gdy w tym roku jest dość spokojnie. No, może poza sytuacją ze Smartem, bo z takim Baynsem poszło jak po maśle.

[Adrian] Aron Baynes zostaje w Bostonie za 5 mln rocznie. Bardzo tego chcieliśmy i słowo ciałem się stało. Dostaliśmy sporą obniżkę, bo Aron zwyczajnie chce tu grać, chce grać dla Stevensa, chce grać z tymi chłopakami. Bardzo szybko się wyjaśniła ta kwestia i pozostaje się tylko cieszyć, no i liczyć, że Aron dalej trenuje rzuty zza łuku.

[Timi] Powiem szczerze, że nie spodziewałem się, że zostanie za tak mało – baliśmy się, że te dobre playoffs (nie tylko trójka, ale też świetna obrona m.in. na Embiidzie) sprawią, że ktoś rzuci mu więcej pieniążków, ale jednak Baynes zgodził się wziąć nieco mniej, byleby tylko pozostać w bostońskim klubie i dalej walczyć o mistrzostwo. Piękna sprawa.

[Adrian] LeBron w Lakers i to jest bardzo dobra wiadomość dla nas. Primo – zluzował Wschód i wydaje się, że teraz to już mamy bardzo łatwą drogę do wielkiego finału, a secundo – może wreszcie wróci rywalizacja Lakers vs Celtics. Do Lakers zaczęły ściągać tłumy zawodników, nawet Rondo tam się znalazł. Nadal niewyjaśniona jest sytuacja Leonarda i to może być ostatni element układanki pod tytułem idziemy „All In” w Los Angeles.

[Timi] Z jednej strony „all in”, ale z drugiej strony te tłumy zawodników wrażenia nie robią, a LeBron podpisał niezwyczajny 4-letni kontrakt, a nie 1+1 tak jak zawsze. Z tego też powodu wydaje mi się, że oni tak do końca „all in” nie będą szli w przyszłym sezonie. James w Los Angeles to jednak dobra wiadomość dla nas, bo w końcu udał się na Zachód i niech teraz tam się pomęczy z Warriors czy Rockets. Dla nas teraz najgroźniejsi rywale to Raptors czy Sixers, ale nie bez powodu w dwóch ostatnich sezonach (łącznie z playoffs) wyglądaliśmy z tej trójki najlepiej. A sam powrót rywalizacji Celtics-Lakers? W finale 2019 raczej się nie spotkamy (choć tak jak mówisz, wyjaśnić musi się jeszcze sytuacja z Leonardem), ale nawet te dwa mecze w sezonie regularnym i LeBron vs Kyrie to już będzie coś fajnego.

[Adrian] LBJ młodszy nie będzie – jest cyborgiem, ale w końcu organizm powie stop. Mówisz wrażenia nie robią, ale to i tak chyba lepiej niż w Cleveland – sam Rondo w PO, to więcej niż Hill i Smith razem. Została cała młodzież, brakuje jeszcze drugiego ogarniętego podkoszowego. Cały czas jest furtka na wymiany, zobaczymy jak się to potoczy 6 lipca, bo skoro powiedzieli „a”, to teraz pewnie powiedzą „b”. Finał faktycznie im chyba jeszcze nie grozi, ale jakby wyciągnęli Leonrada?

[Timi] No tak, ale gdzie Rondo i Ball? Tam coś jeszcze musi się zadziać i gdyby się udało pozyskać Leonarda – przy czym nagle się okazuje, że on chyba nie jest taki chętny do gry z LBJ – to na pewno wrażenie byłoby dużo większe. To wciąż jest LBJ, to wciąż jest ktoś, kto ze słabymi składami potrafił robić bardzo dużo na Wschodzie, ale no właśnie… tam jest Zachód, więc mimo że to wciąż LBJ to jednak konferencja jest znacznie silniejsza. I nawet gdyby udało się pozyskać Leonarda to czy ten zespół jest w stanie pokonać Warriors lub Rockets?

[Adrian] Kolejna bomba to Cousins w GSW. Tak bardzo ich nienawidził, że aż do nich dołączył. Jednak ta sytuacja ma drugie dno – nikt nie chciał z nim rozmawiać w FA. Pojawiły się głosy, że Boston wystosował ofertę, ale potem okazało się, że to sam DMC brał pod uwagę nas i GSW. Finalnie zadzwonił sam do GSW i będzie tam grał. Ja widzę sporo zagrożeń dla GSW – im potrzebny był ktoś kto haruje pod koszem, a Boogie takim zawodnikiem nie jest, jak mu wytłumaczą, ze jest 4 opcją drużyny i czy nauczą go wracać do obrony? Ryzyko małe, ale w PO może się okazać, że wróci stary Boogie, który ma wywalone na wszystko.

[Timi] Napisałem po tej wymianie, że ryzyko dla Warriors jest jednak spore i już wyjaśniam: po pierwsze szatnia, po drugie fit dla zespołu, a po trzecie pieniądze, bo przecież oni wykorzystali na niego swoje MLE, a nie wiadomo nawet, kiedy Cousins wróci do gry i czy jak wróci to będzie w stanie dać wsparcie. Umowa jest tylko na jeden rok, zawsze można się z nim pożegnać wcześniej, jednak tego MLE już im nikt nie wróci. Dodatkowo, nawet jeśli DMC wróci do gry w miarę wcześnie to przecież on będzie chciał powalczyć o nowy kontrakt, o znacznie większe pieniądze, a czy w GSW znajdzie odpowiednią do tego rolę? Z drugiej strony, jeśli jedyną dla niego opcją byli Warriors to nie ma się co dziwić, że tam poszedł, skoro nikt inny go nie chciał.

[Adrian] Jak się okazało, on w maju odrzucił ofertę Pelikanów 40/2. Gdy podpisali Randla wycofali swoją propozycje i Cousins został na lodzie. Przy okazji czytałem dobry raport o kontuzji Achillesa, gdzie na konkretnych przykładach było wyjaśnione, jak ona wpływa na grę, a szczególnie na brak zwrotności. DMC obroną nigdy nie grzeszył, nie dlatego, że nie umie, a dlatego, że mu się najzwyczajniej w świecie nie chciało. Teraz nawet nie będzie w  stanie w tym sezonie sensownie bronić, a przecież GSW to nie tylko atak, ale też doskonały monolit w obronie. Z JaVala można się ponabijać, ale to był żołnierz gotowy umrzeć na parkiecie za drużyną, DMC jest jego przeciwieństwem.

[Timi] No właśnie, dlatego mimo wszystko uważam, że to jest spore ryzyko GSW, decydować się na taki ruch. Jestem też ciekaw, czy inne kluby, gdyby wiedziały, że Warriors wyciągną rękę, chciałaby temu zapobiec. Wydaje mi się, że nie, bo Lowe powtórzył to, co kiedyś mówił o Celtics i DMC (że jego zdaniem Stevens nie chce mieć w ogóle do czynienia z Cousinsem), pisząc o tym, że wiele klubów jeszcze zanim Cousins doznał kontuzji prowadziło politykę no-DMC. A po takiej kontuzji? Cousins z kolei może być zadowolony, bo przecież GSW mają całkiem niezłych lekarzy i spoko zaplecze, a do tego jak się uda to wpadnie pierścionek. Reminder: Cousins wciąż nie zagrał ani jednego meczu w playoffs w swojej karierze.

[Adrian] Moje przewidywania, że Randle będzie dostępny sprawdziły się, tylko cała sytuację wykorzystał Davis, który przekonał do grania w NOLA Julka i jego UFA trwała zaledwie kilkadziesiąt minut. Szkoda, bo była wyjątkowa szansa pokombinowania z salary i skuszenia go do gry za MLE. W Pelikanach dostał 9 mln za rok, czyli niewiele więcej niż finalnie moglibyśmy mu zaoferować, przy kilku ruchach.

[Timi] To fakt, dostał w sumie niedużo i jakaś tam szansa przeciągnąć go do nas była, choć nie jest to wcale takie łatwe, bo wciąż operujemy gdzieś pod progiem luxury i nadal nie wiadomo, czy i za ile podpiszemy ze Smartem, jak również nie wiadomo, czy chcemy ten próg luxury w ogóle przekroczyć.

[Adrian] Zastanawia mnie fakt, czy oni by w stycznie nie chcieli z nami pohandlować tym Randlem – mamy skrzydłowego – Morrisa, który przydałbym im się bardziej, niż Randle obok Miroticia, kilku młodych do zdania no i picki. Za picki mogą jeszcze wyciągnąć jakaś „dwójkę”, bo tego tez w składzie nie ma i to byłby dla nich chyba dobry interes.

[Timi] Oj wydaje mi się, że temat Randle’a przepadł przynajmniej na jakiś czas – to jest gość, którego Davis chciał być może nawet bardziej niż DMC i jestem bardzo ciekaw, jak ta dwójka będzie się prezentować w Nowym Orleanie, tym bardziej z Miroticem właśnie. Morrisa też by chętnie przyjęli, ale jakoś nie widzę tego, żeby mieli oddać Randle’a, natomiast nieco większe pojęcie o naszych ewentualnych ruchach będziemy mieli już niedługo, gdy okaże się, czy wchodzimy w luxury tax i czy oraz jak bardzo ograniczamy sobie pole manewru ewentualnym hard capem.

[Adrian] W Sixers cisza i to jest dobra wiadomość dla nas. Uciekli wszyscy weterani, którzy zmienili ich oblicze w poprzednim sezonie. Wrócił tylko Redick, no ale to Balinelli i Ilyasowa byli tymi zawodnikami, dzięki którym Phila wyglądała od końcówki RS dużo lepiej. Zobaczymy czy uda im się podpisać kogokolwiek sensownego do tego swojego Procesu, czy też sprawa Colangelo pogrążyła ich mocarstwowe plany. Pozyskanie w wymianie Chandlera nijak się ma do zapowiedzi. Ostatnie ploteczki mówią, iż Sixers zdeterminowani sa do pozyskania Leonarda i na stole leży Fultz, tylko czy SAS chciałoby Fultza – moim zdaniem nie.

[Timi] Patrząc na to, co SAS podobno (słowo klucz) chcą od LAL, czyli m.in. Ingram, Kuzma, dwa wybory w drafcie i dwa kolejne poprzez prawo do zamiany picków to ja naprawdę nie wiem, jak Philla miałaby przekonać Spurs. Musieliby chyba rzucić i Simmonsa, i Fultza, tym bardziej, że sam Fultz to dziś niewielka zachęta, o czym świadczyły plotki krążące w okolicach draftu. Z drugiej strony, LeBron wybrał LA nawet bez transferu Leonarda i to zadziała na niekorzyść SAS we wszelkich rozmowach.

[Adrian] No ale to SAS chce od LOLków – nie wiadomo jaka cena jest dla reszty ligi. A Magik i Pierdolinka, powinni mieć w pamięci sytuację z Georgem – stwierdzili, że wezmą go za rok za darmo i jakoś go u nich w składzie nie widzę. Przypadkiem, wiemy już dlaczego go tam nie ma – przy okazji sytuacji z Randlem tak wkurwili agenta Julka, który przy okazji jest agentem Georga, że ten swojemu podopiecznemu wyperswadował Lakers. Brawo wy chłopaki :D No jakim trzeba być jełopem, żeby nie sprawdzić czy czasami oni nie maja tego samego agenta.

[Timi] A to akurat fakt – Lakers trochę się obudzili z ręką w nocniku z tym George’em, natomiast koniec końców narzekać nie mogą, bo mimo wszystko udało się podpisać z LeBronem. Nie mam w ogóle problemu z tym, że przeszedł na Zachód, ale wkurza mnie trochę, że Lakers znów stają się w NBA ważni tylko dlatego, że to Los Angeles itp. itd. Ich przebudowa w ogóle nie imponuje, zrobili sporo błędów i przez długi czas mieli problemy na rynku wolnych agentów. Niestety, teraz już nikt nie powie, że od XX lat do L.A. nie zawitał żaden topowy wolny agent.

[Adrian] No fakt – podpisali w końcu topowego zawodnika z FA, ale… jeszcze trezba coś wygrać. Mi się podoba, że fanboye Lakers się obudzili, bo będzie można szydzić z ich lipcowej napinki w kwietniu :D Mają teraz dni swojej radości, ale parkiet może to bardzo szybko zweryfikować. Oczywiście będzie gadane, że przecież dopiero się docierają i pierwszy sezon miał być tylko rozruchem, bo w drugim… w drugim to już hoho… a potem się okaże, że LBJ ma już 36 lat i sił nie starcza.

[Timi] Zobaczymy, bo jednak LBJ co roku ma zwolnić, a jednak nie zwalnia – a tam jednak jest trochę tej młodzieży, jest też całkiem niezły coach w osobie Waltona, no i tylko te ruchy typu JaVale, Lance czy Rondo są zastanawiające, natomiast tak jak mówisz, wszystko zweryfikuje parkiet. Wielu na ten moment nie widzi Lakers w fazie play-off, ale LeBron w jakimkolwiek klubie NBA to całkiem spore prawdopodobieństwo playoffs. Na tę chwilę, z pewnością Lakers nie są contenderami, ale zdaje się, że sam LBJ dał im trochę czasu, podpisując umowę nie na rok, ale na cztery lata.

[Adrian] Wizards wzmacniają ławkę – odszedł Gortat i Scott, ale nadleciał Rivers, Jeff Green  i Howard. Tego Howarda to im przepowiedziałem w poprzednim Tygodniku, że po odejściu Gortata zaczną go kusić i stało się. Jak na razie, tam gdzie jest Howard nie ma sukcesów, więc nie ma się co bać. No i zobaczymy jak sie pomieści ego wszystkich tych zawodników w jednej szatni.

[Timi] Ja tak czy siak się o Wizards nie boję, a te ruchy – Rivers, Green, Howard – brzmią jakby to znów był 2012 rok. Choć w sumie nie powiem, bardzo jestem ciekaw Howarda w Waszyngtonie, natomiast nie jestem pewien, czy 32-letni Dwight to jest ten typ podkoszowego, którego wyobrażał sobie Wall po odejściu Gortata. No i niby Marcin był taki zły w szatni, a teraz Jasiu będzie ją dzielił z Howardem?

[Adrian] Myślę, że najlepszy obwodowy duet ligi to ogarnie. W końcu w ostatnim sezonie doskonale poszedł im RS i nie musieli walczyć z 8 seeda z najlepszą drużyną Wschodu po RS, no i spokojnie znowu zaliczyli ECF. A nie – czekaj…. Jesu – jak ja lubię się z tego nabijać :D Miło będzie spotkać ich w PO, naprawdę miło. Choć zobaczymy, którego skrzydłowego przehandlują – rozum mówi, że Porter, ale w Wizards rozum nie istnieje.

[Timi] Jedyny naprawdę duży plus tego lata w Waszyngtonie to fakt, że w końcu mieli wybór w drafcie – to był ich pierwszy pick od 2015 roku i pozyskali z nim całkiem fajnego skrzydłowego, jakim jest młodziutki (rocznik 1999) Troy Brown. To też daje im trochę więcej możliwości, jeśli chodzi o próby jakiegoś lepszego ukształtowania tego składu.

[Adrian] Pojawiły się głosy, że NBA wróci do pomysłu zlikwidowania Konferencji. Ja w to nie wierzę, bo od 2 sezonów NBA boryka się z problemem małej ilości meczów w PO, serie kończą się zbyt szybko i wszyscy na tym tracą. Jak zlikwidujemy Konferencje to słabsze zespoły ze Wschodu będą dostawać szybkie 0-4 od Zachodu i problem finansowy się pogłębi.

[Timi] To znaczy ten pomysł cały czas jest w grze, bo NBA chciałaby, aby w finale spotykały się jednak dwa najlepsze zespoły z całej ligi, natomiast z tego co pamiętam to Silver już podczas All-Star Break mówił, że przeszkodą będzie podróżowanie z odległych miejsc Stanów Zjednoczonych. Fakt faktem, że teraz te konferencje i dywizje tak czy siak nie są podzielone zbyt rozsądnie, bo w wielu przypadkach dochodzi do jakichś dziwnych sytuacji typu Portland i Minnesota w jednej dywizji.

[Adrian] No ta Northwest jest cała taka, bo z Portland do Oklahomy niewiele mniej, niż do Minnesoty. Nie zgodzę się z Tobą, że Dywizje są źle podzielone – innej możliwości nie ma, bo jest właśnie to jedno Portland, które wszędzie ma daleko. Trzeba pamiętać, że tak naprawdę ze Wschodu jest więcej drużyn, bo Memphis czy Nowy Orlean to jednak ma dużo bliżej do Atlantyku, niż Pacyfiku. No jest podział jaki jest – innego nie będzie, chyba, że liga dokoptuje 2 drużyny i wtedy jedna mogłaby być z Seattle a druga z Meksyku, co zmieniłoby układ. Pewnie powstałoby 8 Dywizji, zamiast aktualnych 6 i układ byłby dużo lepszy.