#115 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No to zleciał kolejny tydzień, a my sobie kolejny raz pogadamy o NBA. G3 i 3 wygrana – Stevens jest geniuszem i nie ma w tych słowach Ala Horforda, które wypowiedział po tym meczu ani krzty przesady. Mecz który równie dobrze mógł się skończyć wygraną Sixers, ale oni na ławce maja tylko trenera – my mamy Stevensa.

[Timi] Wielki był w tym meczu Stevens, choć też po prawdzie trzeba powiedzieć, że Sixers popełnili w końcówce takie błędy (też nie wszystkie zależne od ich trenera), że koniecznością było ich wykorzystanie. Dodajmy do tego geniusz Brada (i te jego znakomite zagrywki – choć tutaj też trzeba oddać zawodnikom, bo przecież to nie Brad stawia zasłony czy rzuca) i mamy 3-0, no a z tego 3-0 nikt jeszcze nigdy nie wrócił i miejmy nadzieję, że Celtics skończą to w maks. dwóch kolejnych spotkaniach.

[Adrian] Tak, ciągle czytam, że Sixers są tak młodzi, że popełniają błędy. Tylko Rozier/Brown/Tatum są młodsi od ich trio Simmons/Embiid/Saric – nawet biorąc pod uwagę całą wyjściową piątkę, to nasza nadal jest młodsza. Dodatkowo ich ławka to sami weterani, nasza nie. Ogólnie to jestem strasznie zmęczony tym hypowaniem Sixers. To się zrobiło już nudne, mam nadzieję, że zakończymy to jak najszybciej i będzie można napisać, że jednak nie taki diabeł straszny, ten z Bucks był straszniejszy.

[Timi] Dokładnie tak, warto to podkreślić, że Celtics są drużyną młodszą – tymczasem to Sixers traktowani są jak takie małe dzieciątka, dla których liga niby stoi otworem i wszyscy będą się przed nimi kłaść. Jedyna rzecz: oni rzeczywiście mają mniej doświadczenia w fazie play-off, bo dla wielu to jest pierwsza wizyta w tej części sezonu – szkoda jednak, że nikt o tym nie pamiętał, gdy większość stawiała na łatwe zwycięstwo Sixers, którego już na pewno nie będzie.

[Adrian] Po meczu Tatum wtrącił się w słowa Horforda, który udzielał wywiadu i wykrzyczał „PlayOff Al” – no, ale prawda taka, że Tatum też jest w trybie PlayOff. Kolejny mecz z rzędu powyżej 20 punktów i gdy to piszę, to wiem, że nie ostatni w serii. Oczywiście, że to co na końcu zagrał Horford to kosmos – podobało mi się zdanie na 6 Graczu – Horford na koniec meczu nr 3 był jak „Kochanie, zmniejszyłem Embiida”.

[Timi] To akurat fakt, Embiid w G3 był malutki, a najbardziej podobało mi się jego narzekanie na sędziów zaraz po spotkaniu. Swoją drogą, też tak masz, że ta seria utwierdza cię w przekonaniu, że Joel jest jednak a) mocno przereklamowany, b) strasznie wkurwiający? No a Tatum jest niesamowity – to, ile ten chłopak ma spokoju w swojej grze, jakie robi rzeczy z piłką. To że gra jak weteran to jest naprawdę idealne stwierdzenie, które świetnie oddaje jego postawę w tych playoffs. Zresztą – wiesz, że robisz coś dobrze, jeśli wyrównujesz lub nawet wymazujesz z ksiąg rekord na przykład takiego Larry’ego Birda.

[Adrian] A widzisz, a jak w poprzednim Tygodniku napisałem, że ja nie widzę w Embiidzie potencjału na zawodnika, który w PO seryjnie będzie robił powyżej 30 punktów (przynajmniej w tym roku) to miałeś odmienne zdanie. JoJo jest świetny na TT, ale na parkiecie… cała para idzie w gwizdek, bo owszem miał kilka monster dunków, ale za to punktów dodatkowych nie ma. No i jest wkurwiający, tak jak i Simmons, bo oni w duecie pierdolą straszne kocopoły. Mieli udana końcówkę RS, trafili na słabe Miami i sufit spadł im na głowę. Media społecznościowe piały z zachwytu, bandwagonerzy ruszyli wielkim stadem, a tutaj klaps za klapsem i pojawiła sie presja.  Do tego wszystkiego ich trener stwierdził, że maja najlepszą s5 w lidze…. no litości.

[Timi] Ale ja nadal moje zdanie podtrzymuje – po prostu po powrocie Embiida do gry wielu mówiło, że to jest kolejny wielki, ale Embiid na razie legendą jest tylko i wyłącznie na twitterze. Sporo jeszcze przed nim, zaskoczył mnie na przykład brak większego repertuaru w grze tyłem do kosza, ale też na przestrzeni tych kilka meczów dobrze było widać, jak niesamowitym poziomem atletyzmu Embiid może się pochwalić. Jednak nie uważam, aby to był jakiś ponadczasowy talent, tak jak co poniektórzy zaczęli wieścić mu już tytuł najlepszego i najbardziej dominującego podkoszowego od czasów Wilta.

[Adrian] Phila zagrała tym razem zespołowo, 6 zawodników ze zdobyczami powyżej 10 punktów, no ale na nasze szczęście tym razem Covington zapomniał przyjść na mecz. Ich gra jest bardzo czytelna, nie bardzo widzę szansy, żeby kogoś zaskoczyli. Kompletnie nie rozumiem uwag, że Cavs z Philą mieliby ciężej niż z Bostonem w ECF.

[Timi] Ale to chyba było jeszcze zanim w Cleveland obudzili się Love czy JR Smith (choć cała reszta, w tym także te „świetne” transfery przed trade deadline, wciąż śpi). No i zanim jeszcze obnażyliśmy Sixers. Z drugiej strony, po tych trzech meczach równie dobrze to my moglibyśmy przegrywać 2-1, bo przecież do pewnego momentu G2 nie było wcale tak różowo, no a G3 to jest popis Sixers pt. „jak nie grać”, gdy wynik spotkania jest na szali. Co do co Covingtona – ta seria jest doskonałym opisem jego dotychczasowej kariery. Raz wygląda jak gracz rzędu all-star, kiedy indziej wygląda jak gracz z drugiej setki NBA. I oby w tej serii już nie zdarzył mu się taki mecz jak G2.

[Adrian] Rozmawiamy o G4? Bo nie bardzo mam ochotę! Nie dość, że nam nie siedziały rzuty, robiliśmy stratę za stratą – to sędziowanie było na poziomie zwykłego skurwysyństwa. Odgwizdano nam nawet faul, gdy Embiid sam siebie uderzył piła w maskę. Pierwszy raz widziałem taki numer. Byłem przygotowany na najgorsze, jak NBA ogłosiła popołudniu kto będzie gwizdał ten mecz, ale muszę przyznać, że Brothers wzniósł się na wyżyny swojego upośledzenia.

[Timi] Brothers to raz, dwa to Scott Foster i miejmy tylko nadzieję, że więcej ich w tej serii nie zobaczymy. Trzeba to po prostu skończyć u siebie w Bostonie w G5 i nie dać żadnych powodów do tego, aby Sixers myśleli, że coś tu mogą jeszcze ugrać. A samo G4? Też nie chcę o tym rozmawiać, bo tak jak w pierwszej kwarcie czułem jeszcze, że to może być fajny mecz, że może być nawet fajny dla nas wynik, tak od drugiej kwarty już wiedziałem, że ten mecz to nic fajnego nie będzie. 12 fauli naszych i tylko jeden Sixers w tej drugiej kwarcie? Jestem homerem, ale dawno nie widziałem tak jednostronnie sędziowanego spotkania.

[Adrian] A wiesz, że nawet nie wiem czy odpalili sobie konfetti? W G3 nam odpalili, trochę za wcześnie, ale doceniam gest ;) Straszny mecz i ta 2 kwarta, gdy nagle czterech naszych zawodników jest już w foul trouble po gwizdkach z samego środka dupy. Dodatkowo te dachy nie wiadomo za co. No, ale sprytnie to sędziowie zrobili, bo decyzje w ostatnich minutach meczu są analizowane, natomiast tymi z początku spotkania nikt się nie przejmuje.

[Timi] Wydaję mi się, że nie odpalili – choć też wyłączyłem ten mecz dość szybko, zawsze to parę minut wcześniej zacznę robić skróty i pójdę szybciej spać. No a wracając jeszcze do tematu sędziów to przecież ich z każdą rundą jest coraz mniej i mają zostawać tylko ci najlepsi, którzy dostają najlepsze oceny. No i zostają najlepsi, ale do tego typu zabiegów, gdzie trzeba trochę pogwizdać, przekręcić kilka sytuacji i wydłużyć nieco serię. Choć jak tak spojrzeć na inne pojedynki to trzeba powiedzieć, że te pięć meczów w obu seriach na Zachodzie i cztery mecze w drugiej serii na Wschodzie to to naprawdę jest mały/zaskakujący wynik.

[Adrian] Jedna rzecz mi się podobała w tym meczu – Embiid sadził się do każdego z naszych zawodników, jakby chciał cokolwiek udowodnić pyskowaniem. Morris gasił go cudownie – na paluszkach pokazywał mu stan rywalizacji – 3-0. Cały mecz iskrzyło i odnoszę wrażenie, że ta seria to jest początek wielkiej rywalizacji na następne 10 lat. Oni nam tego nie zapomną, a my nie damy im o tym zapomnieć. Tylko czekam na przyśpiewki w Ogródku „Fuck The Process” – bo jestem pewien, że w końcu wystąpią. A ja zacieszam, bo fajnie jest mieć blisko wroga, silnego wroga, wroga hypowanego przez całe NBA, wroga, który jeszcze 10 dni temu ciągnął za sobą zastępy bandwagonerów, którego przekopanie sprawi tyle satysfakcji.

[Timi] Oj tak, to będzie duża satysfakcja i oby tylko Celtics stanęli na wysokości zadania, bo tak jak pisałem tam wyżej – po trzech meczach ta seria mogłaby wyglądać zupełnie inaczej, dlatego tutaj nadal trzeba mocno walczyć o ten awans. Wiadomo, nikt nie wrócił z 0-3 (i nikt też nie powinien przy takim stanie pyskować, tak jak robił to Embiid), ale seria trwa tak długo, dopóki jedna z drużyn nie wygra po raz czwarty.

[Adrian] No i koniec, nie ma już, proces można odwołać i do domu iść. Sixers zostali po raz czwarty pokonani i ECF ciałem się stało. No, ale o ECF za chwilę, najpierw o meczu. W połowie 3 kwarty wydawało się, że nic nam tej wygranej nie odbierze, a potem przyszła niemoc ofensywna. Jednak końcówki meczów grać potrafimy i zamknęliśmy ten mecz, zamknęliśmy tę serię.

[Timi] Jeśli dobrze widziałem to w ostatnich pięciu minutach trafiamy na ponad 64-procentowej skuteczności! Niebywała sprawa, żeby tak młody zespół robił takie rzeczy – ale tu też widać, ile daje doświadczenie zebrane przez młodziaków w poprzednich latach. No i jest to także znakomity poligon doświadczalny dla Tatuma, który nadal zachwyca. Przed rozpoczęciem playoffs nikt się nie spodziewał, że tak się to wszystko potoczy, a tu Celtics znów zagrali wszystkim na nosie. I jak tu nie kochać tej drużyny?

[Adrian] Przyszłość Bostonu to Brown i Tatum, którzy razem demolowali Philę. Młodzi i piekielnie utalentowani, a każdy z nich w swoim debiutanckim sezonie dotarł do Finału Konferencji i nie było w tym przypadku. Tak właściwie, to każdy zagrał dobre spotkanie, poza Morrisem, który budował mur na granicy z Meksykiem.

[Timi] Miejmy nadzieję, że Morris zagra o niebo lepiej z Cavaliers, jeśli chcemy mieć w ogóle jakiekolwiek szanse. Ale o przyszłość już nie trzeba się martwić, nie tylko dlatego, że Celtics już zrobili wynik ponad wszelkie oczekiwania, ale także dlatego, że mamy Browna i Tatuma. Ten drugi był w tej serii znakomity, prześwietny i gdyby brać pod uwagę także playoffs to myślę, że Simmonsa na pewno by przeskoczył w rywalizacji o ROTY, a do Mitchella niewiele by już zabrakło. Z tej trójki to jednak Tatum nadal jest w grze, a wtóruje mu gracz, który jeszcze rok temu był nadzieją na lepsze jutro, no a dziś jest już dwa-trzy poziomy wyżej i nadal będzie piął się w górę. Kontuzje są okropne, bo teraz można myśleć, co by było gdyby, ale ten sezon nauczył nas, że ze złego może też zadziać się sporo dobrego.

[Adrian] Tatum w swoim debiutanckim sezonie zdobył już 226 pkt w PO. Daje mu to 17 miejsce w historii, oczko wyżej jest Tom Heinsohn, który ma 3 pkt więcej. Na 10 miejscu jest Richard Dumas, a do niego Tatum traci tylko 25 pkt. Przed nami cała seria z Cavs, gdzie mam nadzieję, Jayson już w pierwszym meczu wskoczy do Top10 a potem… sky is the limit.

[Timi] A pomyśleć, że Josh Jackson nie chciał do Bostonu – choć ja nie mam wątpliwości, że Danny tak czy siak wziąłby Tatuma i ogromny szacunek dla Celtics, że oni od początku wierzyli, że Tatum jest największym talentem całego draftu. I znów: pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu wielu wierzyło, że Danny nie potrafi draftować…

[Adrian] O Simmonsie mogę z całą stanowczością powiedzieć, że był naszą V kolumną. Gdy tylko pojawiał się na parkiecie grało nam się zdecydowanie łatwiej. Tak sobie myślę, że Ben Simmons to jedno z największych oszustw poprzedniego Draftu – Phila zamiast świeżego jajka, z którego ma się wykluć dorodny kogut, dostała pisankę. Super wygląda w linijce statystyk, super wyglądają pojedyncze akcje, natomiast patrząc z perspektywy tej serii to był zbuk.

[Timi] Totalne zaskoczenie jak dla mnie, bo Simmons wyglądał co najmniej poziom lepiej w starciu z Heat. Tutaj został dobrze ograniczony, na palcach jednej ręki można było policzyć agresywne i skuteczne wjazdy pod kosz, a dopóki nie nauczy się rzucać to tak to właśnie będzie wyglądać z lepszymi zespołami, które mają defensywę zdolną do tego, aby zrobić z ciebie negatywnego zawodnika. Najlepsze jest to, że już nawet Aron Baynes szybciej zaczął rzucać zza łuku niż jego młodszy kolega z Australii.

[Adrian] No właśnie, ale już nawet nie chodzi o rzuty zza łuku, nie wybiegajmy na 7 metr. Wiesz  z jakiej największej odległości Simmons trafił rzut w tej serii? Z 12 ft czyli z ok 180 cm. To o czym my tu rozmawiamy, skoro to jest gość, który nie istnieje od 2 metra. Jeszcze jedna ciekawostka, przynajmniej dla tych co lubią moje statystyczne ciekawostki. Podczas tej serii zawsze kilka minut na parkiecie Simmons grał na Tatuma i odwrotnie. Gdy Simmonsa krył Jayson, ten zdobywał średnio 1,8 pkt na mecz. Gdy Tatuma pilnował Ben, to nasz rookie zdobywał 5,0 pkt na mecz. To oczywiście tylko mały wycinek czasu spędzanego na parkiecie, ale różnica jest spora. Jeszcze jedna ciekawostka – Simmons miał w tych 5 spotkaniach 24 straty, a Rozier, Brown i Tatum razem mieli 26.

[Timi] Wiesz, różnica między Simmonem a Tatumem jest taka, że Simmonsa już dobrze wiesz jak bronić i jak ograniczyć, podczas gdy Tatum coraz bardziej wymyka się defensywie jako gracz, którego ciężko powstrzymać. Jayson otwiera sobie mnóstwo rzeczy swoim znakomitym rzutem i podejrzewam, że sami Celtics nawet nie przypuszczali, że on w swojej drugiej serii play-off ani razu nie zejdzie pod poziom 20 punktów. Mid-range, trójka, paint – Tatum znajduje mnóstwo sposobów na zdobycie punktów, podczas gdy na Simmonsa łatwo znaleźć mnóstwo sposobów, by to zdobycie punktów mu uniemożliwić.

[Adrian]  Embiid – super zachowanie na sam koniec, bo pochwalił nie tylko zespół, ale też i kibiców, którzy nie szczędzili mu okrzyków. On nadal wierzy w proces i powiedział to co napisałem gdzieś wyżej – to będzie dekada niesamowitej rywalizacji. Pytanie tylko czy utrzymają tych weteranów, którzy robili im grę. Bez Redicka nie mają co marzyć o powtórzeniu sukcesu z tego sezonu.

[Timi] Niby nie, ale Redick też w tej serii miał sporo słabych momentów (by wspomnieć stratę z G3), które takiemu zawodnikowi jak on po prostu nie powinny się przydarzyć. Celtics zrobili kawał dobrej roboty, ganiając za nim po zasłonach i odcinając od jego ulubionych pozycji, natomiast można było po nim – ale też po innych strzelcach Sixers – spodziewać się znacznie więcej. Już po G1 widzieliśmy jednak, że jak zabierze się Szóstkom miejsce i nie pozwoli na oddawanie „swoich” rzutów to ich skuteczność spada drastycznie.

[Adrian] No miał kilka złych momentów, ale był jednym z czterech zawodników Sixers, który w całej serii byli dodatni. Embiid, McConnell, Ilyasova i Redick. Na drugim biegunie był Simmons – minus 63, Saric – minus 43, oraz Covington – minus 31. Jeszcze raz napiszę – zobaczymy offseason, czy ich strzelby zza łuku jak Redick, Balinelli i Ilyasova zostaną, bo jak nie, to już kompletnie nie ma się co ich bać.

[Timi] Dużo zależy od tego, co uda im się zrobić z cap space – Redick już powiedział, że to był jeden z najlepszych dla niego sezonów, więc podejrzewam, że będzie chciał wrócić. No i też na pewno Embiid czy Simmons wrócą silniejsi, bo my sami widzimy, ile teraz naszym dają występy w playoffs w poprzednich latach, czego teraz sami Sixers doświadczyli.

[Adrian] A kto inny da Redickowi 23 miliony za rok gry? W cztery lata gry w Clippers zarobił 27 mln, a teraz dostał praktycznie tyle samo (różnica podatku stanowego) za rok. Też bym chciał wrócić w takie miejsce, na taki kontrakt, bo on ma 34 lata. Nie wiem czy widzimy ile naszym dają występy w PO, ja tam widzę ile naszym daje Stevens. Bo jak Stevensa zabrakło u boku kilku zawodników po zmianie klubu, to jakoś tego doświadczenia z PO nie widać.

[Timi] Dostał tak dużo, ale też tym sezonem (i takimi pieniążkami) przekonali go, żeby w tej drużynie pozostać na dłużej. On ma 34 lata, sam niedawno powiedział, że widzi dla siebie jeszcze z pięć lat gry na wysokim poziomie, a mistrzostwa w swojej kolekcji jeszcze nie ma, więc dla Sixers to była ważna sprawa – a że wydali więcej niż był wart? Być może dzięki temu uda im się też przekonać go do pozostania. A co do efektu Stevensa z innymi zawodnikami to w większości przypadków dotyczy to jednak uznanych, ukształtowanych już zawodników, którzy po prostu nie za bardzo potrafią odnaleźć się w innym systemie tak dobrze, jak robili to pod Stevensem.

[Adrian] Cavs już czekają na przeciwnika w ECF i dwie kwestie. Pierwsza – Toronto należny banować zaraz po RS, bo ich gra w PO i tak nie ma sensu. Druga natomiast jest ciekawsza – dużo ciekawsza. Rodney Hood odmówił gry w meczu numer 4. Gdy Cavs wysoko prowadzili miał się zameldować na parkiecie, a tym czasem on powiedział, że nie będzie grać. Tam chyba nigdy nie będzie normalnie.

[Timi] Sprawa z Hoodem to są jakieś jaja. Podobnie zresztą jak Raptors, ale o tym pisałem w poprzednim tygodniku. Swoją drogą, chciałbym tutaj zwrócić uwagę na kilka rzeczy. Po pierwsze, tegoroczni Raptors to musi być najgorszy pierwszy seed w historii. No musi być. Nasz zespół przed rokiem dotarł przynajmniej do ECF, no i wygrał przynajmniej jeden mecz. Po drugie, tak jak tam wyżej pisałem, Cavs zdominowali Raptors nawet przy słabo rzucającym LeBronie, przy problemach Clarksona, przy dziwnych decyzjach Hooda i przy ośmiu minutach Nance’a Jra łącznie. JAJA. No i po trzecie, możemy już nigdy nie dopuścić Raptors do gry w playoffs?

[Adrian] Mnie w przypadku Cavs ciekawi offseason – nie tyle co zrobi LBJ, tylko co powiedzą zawodnicy, którzy odejdą z Cavs. To może być bomba za bombą. Co do Toronto – musi być trzęsienie ziemi, bo ile można próbować opierając się na tych samych zawodnikach, którzy nie potrafią grać w PO. Natomiast Cavs wygrali 4-0, ale… to wcale nie były jakieś ich wielkie mecze, to Toronto było tak małe.

[Timi] To były wielkie mecze LeBrona, który po prostu zaśmiał się z Raptors i mam tylko nadzieję, że Celtics na takie rzeczy sobie nie pozwolą, choć to jest po prostu James. Swoją drogą, jeśli Sixers odpadli z nami, a do tego udałoby się nam jeszcze odprawić Cavaliers to czy nie utorujemy drogi pod LeBrona do Filadelfii?

[Adrian] No właśnie ostatnio ciągle czytam, że Sixers chcą pozyskać LBJ, a Ty mi się pytasz czy my mu tam drogi nie utorujemy. No to ja zapytam inaczej, bo być może coś przeoczyłem. Czy w ostatnim czasie zmieniły się sportowe priorytety LBJ i zamiast gonić Jordana w ilości pierścieni, zamiast budować swoje legacy, on zamierza iść i uczyć młodych z Phili i budować legacy Simmonsa i Embiida? To ma sens tylko i wyłącznie dla Sixers a żadnego dla LeBrona. W dobie small ballu, on miałby przeciwstawić się GSW lub Houston z gośćmi, z których żaden nie jest strzelcem zza łuku?

[Timi] To jest bardzo celny punkt, ale gdyby udało się Sixers zatrzymać strzelców to czemu nie? Simmons i Embiid takimi nie są, ale potrafią zrobić różnicę gdzie indziej (przynajmniej tak myślę, że potrafią, choć w serii z Celtics tego nie pokazali). A co do priorytetów LBJ – tutaj akurat nie wiem, jakie one są naprawdę, bo jakoś cały czas mam w głowie te kontrakty, które załatwił swoim „kolesiom” po comebacku Cavs w finałach 2016.

[Adrian] No załatwił złe, ale tez nie przypuszczał, że GSW stanie sie hydrą z jeszcze większą ilością głów. Liczył, że w tym samym składzie pociągną to jeszcze kilka razy.  A co do tych strzelców. O Redicku rozmawialiśmy wyżej i jego wielkim kontrakcie. Gdy przyjdzie LBJ, to kasa się skończy i nie będzie pieniędzy dla weteranów, bo Redick 23 mln, Balinelli miał w Atlancie 6,3 mln, Ilyasova 6 mln, a jeszcze jest Amir i jego 11 mln. LBJ już nie jest gwarantem pierścienia i jakoś wetsi do Cavs za 1 mln nie walą drzwiami i oknami.

[Timi] No nie przypuszczał nikt, natomiast LBJ takimi kontraktami dla swoich kolegów sprawił niejako, że Cavs pozostało już właśnie tylko i wyłącznie próbowanie wzmocnienia składu poprzez takich wetsów. Natomiast jeśli nie LBJ to ostatnio mówi się, że Sixers mogą się także rzucić po George’a i to też jest ciekawa opcja dla samego PG13, który jest znacznie młodszy od LeBrona i w związku z tym jest równie atrakcyjną opcją dla Szóstek.

[Adrian] Tylko czy Phila jest atrakcyjną opcją dla Georga, który chciał uciec ze Wschodu, bo jego cześć świata to Kalifornia, czyli Zachód. No i znowu – dlaczego George miałby wybrać towarzystwo Simmonsa i Embiida, skoro ma Westbrooka i Adamsa, o Melo nie wspomnę. Ja nie wierzę, że do Sixers dołączy jakikolwiek All Star. Bo gdyby Phili w PO, brakowało odrobinkę w G7 ECF do LBJ, ale im brakowało sporo  do Bostonu bez 2 najważniejszych zawodników. Rok w rok zespoły powtarzają, że robią polowanie na All Starów, a takie Lakers jest najlepszym przykładem, że rok w rok trezba zmieniać plany.

[Timi] No ale to trzeba sobie odpowiedzieć, czy bardziej cie rusza Westbrook i Melo, czy może jednak Embiid i Simmons – po tych playoffs, naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć, ale myślę, że większe perspektywy mają jednak w Filadelfii. I zauważ jeszcze jedną rzecz: to był dopiero pierwszy sezon Sixers w playoffs z tym składem, a i tak zrobili lepszy wynik niż choćby Thunder. Wiadomo, gdzie Wschód i gdzie Zachód, ale ja wcale nie jestem taki pewien, że Philla się obejdzie smakiem tego lata na rynku wolnych agentów.

[Adrian] No to teraz już o ECF, bo awansowaliśmy tam drugi rok z rzędu. Ja nie mam już żadnych oczekiwań od tej drużyny, zrobili wynik mocno ponad stan kadrowy jaki mieliśmy w PO. Oczywiście marzę o zwycięstwie, ale jeśli Brontozaur miałby znowu okazać się za silny, to chciałbym tylko uniknąć 0-4. Chciałbym, żeby nasze dzieciaki z nim powalczyły, żeby urwały najwięcej meczów ile się da i żeby zostali zapamiętani z tego sezonu, jako drużyna która gotowa jest postawić się każdemu.

[Timi] Powtórzę to, co pisałem tam wyżej przy okazji serii Cavs z Raptors: LeBron był w tej serii wielki, obudził się Love, swoje momenty miał JR Smith, ale reszta wciąż śpi. Śpią też ci, którzy cały czas typują Celtics, choć rozum znów mówi, że tu rzeczywiście może być koniec tej pięknej historii. Serducho jak zawsze jednak wierzy i podejście mam podobne: żadnych oczekiwań, bo już teraz jest genialny wynik i piękne twarze wszystkich tych, którzy wątpili. Do finału dzielą nas „tylko” cztery zwycięstwa”, a chciałem przypomnieć dwie rzeczy: wciąż nie przegraliśmy jeszcze w Bostonie, a i w tej serii wciąż mamy przewagę parkietu.

[Adrian] Tak sobie myślę, że kluczowy może być G1 – jeśli nas nie zjedzą i to wygramy, to dzieciaki nabiorą pewności siebie, nabiorą pewności, że LBJ jest do pokonania na poziomie PO. Bronka zatrzymać się nie da, można go trochę ograniczyć, ale da się zatrzymać cała resztę. Najważniejsze zadanie czeka Arona, bo będzie musiał utrzymać w ryzach Tristana. O Browna i Tatuma jestem spokojny – swoje pograją. Rozier dostanie przeciwnika, na poziomie Bledsoe, więc Hilla powinien ośmieszać. Cokolwiek by się nie wydarzyło w niedzielny wieczór – to jest piękny sezon, który rozpoczął się koszmarem a kończy jak z bajki.

[Timi] Do takiego pięknego końca z bajki brakuje jeszcze jednego (może dwóch) rozdziałów, choć nikt nie ma wątpliwości, że już jest bardzo pięknie. Mecz numer jeden będzie bardzo ważny, tak jak za każdym razem, bo zawsze chcesz dobrze otworzyć serię – to buduje pewność siebie i szczególnie w starciu z LeBronem pozwoliłoby to uwierzyć w sukces. Jamesa nie zatrzymamy, natomiast tak jak mówisz, trzeba się skupić w dużej mierze na reszcie. No i trzymajmy kciuki za to, aby w końcu Al Horford dojechał na serię z Cavaliers.

[Adrian] Kilka razy zwalnialiśmy w Tygodniku Doca z Los Angeles, a tu się okazuje, że nikt go tam zwolnić nie zamierza, a sam Doc może zostać jeszcze wiele sezonów. Dla nas w sumie to dobrze, bo oni wierzą, że w przyszłym sezonie są w stanie wrócić do PO, a my mamy ich pick, ale tylko wtedy gdy nie będą w loterii.

[Timi] A niech zostaje, niech nawet zaprowadzi ich do playoffs – tak jak piszesz, dla nas byłaby to bardzo dobra wiadomość, bo byłby to dla nas kolejny pick w pierwszej rundzie. Logicznym wydawało się pożegnać z Riversem po tym sezonie, no ale to Clippers. Kto wie, może z nieco większym zaufaniem od zarządu Doc jeszcze nas zaskoczy?

[Adrian] Zmiany w Pistons – SVG pożegnał się z posadą Prezydenta, ale także trenera. To pierwsze było logiczne, to drugie jednak jest sporym zaskoczeniem. Ciekawe lato w tym smutnym mieście się zapowiada i zobaczymy kim będą handlować. Bo jak zawsze czekam na pierwszy klocek, który uruchomi kolejne.

[Timi] Van Gundy i Rivers to dwa doskonałe przykłady na to, że nie należy łączyć tych dwóch funkcji. Bo to się już po prostu nie udaje. To fakt, że zwolnienie SVG także z funkcji trenera jest zaskoczeniem, natomiast jeśli weźmiemy pod uwagę jego wyniki z Pistons przez te kilka lat to jednak widać dobre powody dla tej decyzji. Detroit nadal może tylko pomarzyć o powrocie do sukcesów z przełomu pierwszej dekady tego wieku.

[Adrian] No może pomarzyć, ale przynajmniej teraz ma jakieś gwiazdy, co ciekawe – głównym kandydatem na nowego trenera jest Jerry Stackhouse, o którym tez mówi sie, że może zastąpić trenera, który zgarnął w tym roku nagrodę COTY. On jest związany z Toronto, był tam nawet asystentem, a jednak to Pistons są pierwsi w tym wyścigu. A skoro już zahaczyłem o COTY – Brad Stevens nie dostał ani jednego głosu – najśmieszniejsza rzecz w tym sezonie.

[Timi] Co śmieszniejsze, było to głosowanie coachów – więc z jednej strony ma mniejsze znaczenie, ale z drugiej strony żeby koledzy po fachu tak nie doceniali Stevensa? W pierwszej chwili jedno słowo przyszło mi na myśl: zazdrość. A najlepszy był Brett Brown, który stwierdził, że to duże zaskoczenie i on by na Stevensa zagłosował. No ale jak to? Przecież mógł dokładnie to zrobić, bo głosy oddała cała 30-tka trenerów.

[Adrian] Rozmawialiśmy o tym nie raz i nie dwa, w głębokim poważaniu mam te wszystkie nagrody indywidualne, te konkursy popularności. To jest doskonała motywacja nie tylko dla Stevensa, ale też dla zawodników. Oni patrzą w niego uważniej niż w obrazy wszystkich świętych i będą chcieli pokazać całej lidze, jak bardzo się mylili. No a sam Stevens jest bardzo młody, dostanie tę śmieszną statuetkę pewnie nie raz w swojej karierze. Z Tatumem i Brownem, oraz Irvingiem ma na to dekadę.

[Timi] Co ciekawe, Zach Lowe stwierdził, że to wcale nieprawda, że Stevensa nie lubią w środowisku trenerów – tym bardziej ciekawe jest to, dlaczego nie dostał ani jednego głosu. Natomiast co do samych nagród – wolę żeby Stevens nigdy jej nie wygrał niż być np. kibicem Raptors i patrzeć, jak Casey odbiera taką nagrodę już po swoim zwolnieniu. Poza tym, mistrzostwa > COTY. Co więcej, Red w swojej karierze dostał ją tylko i wyłącznie jeden raz. Mimo to, dziś jest firmowana jego nazwiskiem. I tyle w tym temacie.

[Adrian] Zaraz pogadamy o Davidzie Fizdale’u – ale w kontekście jego nowej pracy, a tutaj zapytam o coś innego – jak bardzo on teraz żałuje, że podpisał z NYK. Raptors to gotowa drużyna, która potrzebuje świeżości i pewnie jakiś zmian, a Fizdale ma świetny kontakt z zawodnikami i mógłby ściągnąć wetsów do pomocy. Nawet nie chce tutaj sugerować, że mógłby poświęcić jedną ze swoich gwiazd, żeby zrobić s&t za pewnego zawodnika z Cavs…

[Timi] A ja zapytam tak: czy Raptors są naprawdę takim gorącym, fajnym towarem do przejęcia? Fakt, drużyna jest gotowa, ale na co? Na kolejny wpierdol od Jamesa? Tam potrzeba znacznie większych zmian niż tylko wykopanie trenera, na którego zdaje się zrzucono całą winę po tej porażce z Cavaliers. Fakt faktem, że pod wieloma względami Raptors > Knicks, natomiast naprawdę nie wiem, co jest większym wyzwaniem: przebudować Knicks w taki sposób, aby w końcu zaczęli się liczyć, czy może przebudować Raptors w taki sposób, aby kiedykolwiek mieli realną szansę na mistrzostwo.

[Adrian] IMO Toronto jest gorącym towarem, bo jednak większość obstawia, że LBJ robi wyjazd de Wschodu do przyjaciół na Zachód. No i jak się ma jakiś All Starów w drużynie to łatwiej handlować po kolejnych, czy też robić s&t. Jak przebudować Knicks jak oni nie tankują po wysokie picki? Z wolnej agentury przepłacali przeciętnych zawodników, lub dawali absurdalne kontrakty słabym. Z pustego to i Salomon nie naleje.

[Timi] Ale co to za all-starzy? DeRozan był fajny w sezonie regularnym, tak jak i Raptors ogólnie, ale gdy przychodzi co do czego to wszyscy wiemy jak jest. Czy możemy już oficjalnie powiedzieć, że na DeMarze nie da się zbudować drużyny zdolnej do walki o mistrzostwo? Ławka w czwartej kwarcie ostatniego meczu tamtej serii mówi wszystko.

[Adrian] Trenerska saga ciąg dalszy – NYK i Fizdale. Timi – rozumiesz na cholerę Fizdale’owi przygoda  z Knicks? tam sukcesów nie będzie – tam nawet nie będzie PO. Tam nic nie będzie, bo tam jest spalona ziemia na kilka sezonów. Oni nawet nie potrafią zatankować po wzmocnienia dla Łotysza, który w dodatku się połamał.

[Timi] No i w przyszłym powinni w końcu umieć zatankować, bo Łotysz może opuścić nawet całe rozgrywki. Fizdale natomiast podjął się trudnego wyzwania, ale dla Knicks to jest bardzo fajna wiadomość, że ktoś taki zdecydował się do nich dołączyć. Bo to jest w końcu zerwanie ze starymi filozofiami, ze starymi schematami i być może Knicks w końcu pójdą w lepszą stronę, w którą poszła już większość ligi. Ważna będzie jednak cierpliwość i jestem ciekaw, czy Dolan rzeczywiście da Fizdale’owi przynajmniej kilka lat na rozwój, bo sukcesów w najbliższych sezonach spodziewać się po prostu nie można. Ale to na pewno pierwszy dobry krok Knicks od dawna.

[Adrian] No tak – ja się z Tobą zgadzam, ale nie o to pytałem. Po co mu to? Był kandydatem do kilku organizacji, dziś wiemy, że tych wolnych miejsc wciąż jest kilka, ale za chwile może ich być jeszcze więcej. Jest kilka organizacji , które już maja zawodników, na których można budować sukcesy, tylko dobrego trenera nie ma. Wiara w to, że Dolan nagle stanie się poważnym właścicielem z dalekosiężnymi planami to szaleństwo.

[Timi] Wiesz, snując teorie spiskowe można by pomyśleć, że Fizdale przygotowuje w Nowym Jorku podwaliny pod swojego dobrego znajomego, jakim jest LeBron – natomiast tak szczerze to nie wiem, co dokładnie kierowało byłym coachem Grizzlies. Po części na pewno to osoba Porzingisa, po części może fakt, że to są po prostu Knicks i nie wiem co, ale wśród wielu skojarzeń być może wciąż jest w tych Knicks coś dobrego, coś co sprawia, że mimo wszystko chcesz się tego wyzwania podjąć. A może małżonka chciała zamieszkać w Wielkim Jabłku?

[Adrian] No tutaj mam sporo wątpliwości, bo jego żona prowadzi firmę handlową w Los Angeles, więc średnio widzę jej przeprowadzkę na drugi koniec kraju. Dodatkowo David ma syna z poprzedniego związku, który też mieszka w Los Angeles. Jeśli chodzi o jakieś personalne sprawy – to to się kompletnie nie klei. Bardzo interesowali się nim Suns, miałby blisko do rodzinnego domu, a jednak on stawiał na Nowy Jork. Zobaczymy co z tego wyniknie.