Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] No i już po pierwszej rundzie. G7 w Ogródku zakończył się tak, jak się spodziewaliśmy. Zwycięstwo i zakończenie tej serii. Mecz przypominał mi G6, z tym, że teraz to Boston notorycznie uciekał Bucks, a oni wprawdzie doskakiwali zrywami, ale nigdy nie byli w stanie przejąc meczu. Nie pomogła im nawet niedyspozycja Browna, który na początku meczu był zimny jak lodowiec, a potem doznał urazu i Stevens oszczędzał go na ławce.
[Timi] Brawo za zwycięstwo, pewne zwycięstwo, które nie pozostawiło wątpliwości, kto był w tej serii lepszy – Giannis może sobie mówić, że to Bucks byli drużyną przodującą, ale fakty są takie, że to Boston zagra w drugiej rundzie. To była trudna seria, ale ten mecz w miarę łatwo ułożył się po naszej myśli i jakoś tak o ten końcowy wynik nie drżałem tym razem.
[Adrian] No Giannis może mówić, że jest moralnym zwycięzcą, może nawet twierdzić, że wygrał 27-1 – nie zmienia to faktu, że kolejny raz dostaje klapsy w 1 rundzie. G7 nie pozostawił żadnych niedomówień – przegrali z drużyną, w której jest szpital. W ostatnim meczu serii nie potrafili się uporać z drużyną, która grała bez trzech zawodników wyjściowej piątki, bo do Irvinga, Haywarda dołączył Brown. Gdyby z Bucks wyciągnąć Middletona i Giannisa – nie byłoby co zbierać już w RS. Zawsze mnie śmieszą takie teksty, byliśmy lepsi, ale przegraliśmy – sport jest na tym etapie zero-jedynkowy, wracasz na tarczy, albo z tarczą.
[Timi] Dokładnie tak, do porażek też trzeba umieć się przyznać – Celtics wcale dużo lepsi od Bucks nie byli, bo mieli też sporo słabych momentów, natomiast koniec końców to oni przechodzą dalej. I tak jak jeszcze kilka miesięcy temu naprawdę mocno obawiałem się Giannisa, tak po tej serii te obawy nieco zmalały i nie urosną dopóki w Milwaukee nie zasiądzie na ławce porządny trener. Lepszy skład też się przyda, natomiast przed Giannisem też jeszcze sporo do udowodnienia.
[Adrian] Horford, Rozier i Tatum – to była odpowiedź na Bucks. Choć nie można pominąć Morrisa i jego wejścia smoka w 2 połowie, czy tego co robił w obronie Smart. Sporo dobrej, zespołowej koszykówki. Gdy tak gramy – wszystko staje się łatwiejsze. Znowu Semi wszedł do gry, jakby był weteranem, a to debiutujący w lidze chłopak, który na etapie PO potrafi zrobić różnice.
[Timi] No właśnie, zespołowa koszykówka! Team-effort! To była nasza ogromna przewaga w G7 – Giannis wcale nie dominował, Bledsoe obudził się tylko na chwilę, a sam Middleton znów trafiał wszystko i moim zdaniem był w tej serii graczem numer jeden. Niesamowite, że na przestrzeni siedmiu meczów utrzymał tak wysoką skuteczność – naprawdę wielki szacunek dla niego, bo już od G1 i od tego cudnego rzutu na dogrywkę pokazał, że będzie dla Celtów problemem i był chyba nawet większym niż Giannis (a to z kolei po części zasługa wspomnianego Ojeleye).
[Adrian] Gdyby podsumować tę całą 1 rundę, to chyba trzeba napisać – Twierdza Boston. Przewaga własnego parkietu pozwoliła nam awansować dalej, choć przypomnę, że w RS to na wyjazdach grało nam się łatwiej. Gdybym natomiast miał wskazać jednego zawodnika, dzięki któremu awansowaliśmy dalej, to byłby to – pewnie zaskoczenie, ale Rozier. Terry zdominował Bledsoe w tej rywalizacji, Terry wskoczył na poziom, na którym nie potrafi grać wielu bardziej doświadczonych i poważanych w lidze rozgrywających. Owszem – Brown przez 6 spotkań grał na średnio 20 pkt na mecz, Tatum pokazał, że talent ma ogromny, Horford jak zawsze w PO jest profesorem, ale to Rozier załatał dziurę, która najtrudniej było załatać.
[Timi] A to prawda – pamiętam jak przed rozpoczęciem playoffs rozmawialiśmy o tym, że w RS mieliśmy więcej zwycięstw na wyjeździe niż w domu, no ale playoffs rządzą się swoimi prawami. Przewaga parkietu dała nam dużo, Ogródek zawsze daje nam dużo i miejmy nadzieję, że ta Twierdza Boston pozostanie niezdobyta także w drugiej rundzie. Natomiast co do naszego x-faktor: Rozier rzeczywiście był znakomity, natomiast nie tak dobry na wyjazdach, choć za te mecze w Milwaukee trudno kogokolwiek pochwalić. Ja powiem więc, że tutaj kluczem była zespołowa gra, bo to cały zespół dołożył do tego awansu naprawdę sporo. Nie ma jednak wątpliwości, że to Terry musiał wejść w największe buty, ale momentami naprawdę grał jak Kyrie.
[Adrian] Jeśli Rozier grałby na takim samym poziomie wyjazdy co mecze domowe, to byłby zawodnikiem na poziomie All-Star. Bo w Ogródku na takim poziomie grał. Poniekąd do tego sezonu stratował z pozycji 3 rozgrywającego w drużynie, w decydujących spotkaniach stał się nie tylko pierwszym rozgrywającym, stał się zawodnikiem decydującym o wysłaniu na ryby tak wielkiej gwiazdy jak Giannis. Myślę, że całe Wisconsin już wie, kim jest Terry Rozier i oddaliby Bledsoe za niego z pocałowaniem ręki i kilkoma pickami.
[Timi] Ta droga Roziera do tego miejsca, w którym jest teraz, była i wciąż jest niesamowita. Bo on rzeczywiście zaczynał sezon jako ten trzeci, ale już w trakcie trwania rozgrywek widać było, że nabrał pewności siebie, że pojawiła się regularność, a gdy nadarzyła się okazja po problemach Irvinga to Terry wykorzystał ją znakomicie. I teraz to już nawet nie tylko Wisconsin, ale wszystkie stany dobrze wiedzą, kto to jest ten Terry Rozier i wiele klubów z chęcią przyjęłoby kogoś takiego, kto w Bostonie jest “tylko” zmiennikiem występującym obecnie w takiej, a nie innej roli. Ale tu pojawia się pytanie: transferować nim, kiedy jego wartość jest tak wysoka, czy jednak zostawić go w zespole na kolejny sezon i nadal cieszyć się jego grą, nawet jeśli miałoby to oznaczać, że koniec końców stracimy go tak po prostu, nie dostając nic w zamian.
[Adrian] No to tradycyjnie słówko o Bucks, ale nie o meczu numer 7, ale o przyszłości tej organizacji. Od zakończenia serii czytam, że sprawę rozwiąże dobry trener – moim zdaniem nie. Jeśli ma się w składzie Giannisa, ma się bezbłędnego Middletona (bo on w tej serii był factorem, był niesamowity i moim zdaniem lepszy od Greka), ma się taką perełkę jak Maker, rozgrywającego jak Bledsoe, oraz innych bardzo dobrych zadaniowców – to nie można przegrywać z Bostonem, który ma szpital. Graliśmy bez Irvinga, Haywarda, Theisa, oraz częściowo bez Smarta i Browna w decydującym meczu, a oni nie wyszli poza wygrywanie na własnym parkiecie. Trener to jedno, ale przebudowa, to drugie. Parker jest im bardzo zbędny, ale nie stać ich na spławienie Jabariego – przedłużyć i wymienić jak Griffina.
[Timi] Wiesz co, z tym trenerem to po części prawda, bo ja nie mam wątpliwości, że gdyby zamienić Stevensa z Pruntym to teraz Bucks byliby w drugiej rundzie, mając zakusy na finały konferencji. Przecież wołało o pomstę do nieba to, jak rotował zawodnikami Prunty, chociażby w meczu numer siedem, kiedy sporo minut dostał m.in. Jason Terry. Tak, 40-letni Jason Terry. Jasne, skład Bucks też pozostawia wiele do życzenia, bo tam nie było za bardzo kim grać, dlatego potrzeba wzmocnień, choć podstawa składu jest znakomita: wciąż młodziutki Giannis, no i ten Middleton. Bledsoe jednak okazał się niewypałem, bo miał dać znacznie więcej, a został przez Roziera zjedzony.
[Adrian] Tylko prawda taka, że jak podstawowymi rezerwowymi są Terry i Zeller to znaczy, że nie masz ławki rezerwowych. Już po serii z nami, Giannis publicznie mówi o nowym kontrakcie dla Parkera. To taki zachowanie w stylu Samozwańczego Króla, który też w Cavs decydował komu i jaki kontrakt należy dać. Ja się zgadzam, że Parkera powinni podpisać, ale w lutym powinni go wymienić na kilku zawodników, którzy będą ich ławką rezerwowych. Jabari był mizerny, kilka lepszych spotkań, ale całościowo, to niestety nie jest zawodnik na duże pieniądze i dużą rolę w drużynie.
[Timi] Trochę w tym racji jest, że Giannis o kontraktach dla kolegów decydować nie powinien, natomiast mają twardy orzech do zgryzienia w Milwaukee z tym Parkerem, no bo to jednak nie była do końca taka tragiczna seria w jego wykonaniu. Pod lepszym trenerem na pewno stać go na więcej, a też nie zapominajmy, że on wrócił do gry niejako z marszu, bo dopiero w trakcie sezonu. Widać też było, że to widmo lata nad nim ciąży i to też z pewnością wpłynęło na jego grę. Bardzo ciekawe jest to, jak ta sytuacja się dalej rozwinie i gdzie i za ile zagra w przyszłym sezonie Jabari.
[Adrian] Zaczynamy serię z Sixers. Aż tak optymistyczny jak spora część kibiców Bostonu nie jestem. Phila gra od 2 miesięcy doskonałą koszykówkę, gdzie każdy zna swoją rolę i miejsce. Nadrobiłem zaległości z 1 rundy PO i obejrzałem wszystkie ich pojedynki z Miami – aktualnie Sixers są monstrum. Żeby ich pokonać, potrzeba będzie gra lepsza niż z Bucks. Teoretycznie nas stać, w praktyce mamy Stevensa, oraz dodatkowo to nie my jesteśmy faworytem, a lubimy grać jako underdog. Rywalizacja zaczyna się już dziś w nocy, więc napiszę tak – w tym sezonie zrobiliśmy już więcej, niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek – teraz postawmy im jak najtwardsze warunki.
[Timi] Uważam bardzo podobnie – z serią z Heat byłem na bieżąco, natomiast też prawda jest taka, że jednak my nawet w osłabieniu mamy lepszy personel na Sixers niż miało Miami. Podoba mi się natomiast to, że występujemy w roli underdoga, bo tak jak wskazujesz, my bardzo lubimy rozpoczynać z tej pozycji. No i ponownie masz rację, pisząc o tym, że Celtics zrobili już w tym sezonie tyle, że jedyne o co możemy ich teraz prosić to po prostu fajna, wyrównana seria, po której nie będziemy mieli się czego wstydzić.
[Adrian] No i G1 za nami i było bardzo dobrze. Nawet przez chwilę nie pozwoliliśmy Sixers na odpoczynek – musieli gonić, musieli grać pod presją, a liderzy doświadczenia PO nie mają żadnego. Świetnie się ustawiliśmy na nich, choć Brown obserwował spotkanie z ławki rezerwowych. Była nadzieja, że zagra, ale dobrze, że odpoczywa kilka dni dłużej – decydujące spotkania w tej serii dopiero nadchodzą.
[Timi] Super, że udało się wygrać bez Browna, bo z nim na parkiecie Sixers mają jeszcze więcej problemów na skrzydle z Bostonem. Podobna kontuzja wymusiła na Rubio co najmniej 10-dniową przerwę, dlatego bezpieczne podejście jest tutaj wskazane – tej serii nie przegramy w dwóch pierwszych meczach, a zdrowy Brown bez ograniczeń może być bardzo ważny w późniejszych, już decydujących meczach.
[Adrian] Nam się z nimi dobrze grało na wyjazdach. Embiid mówi, że ich kibice są głośniejsi, są lepsi – no tylko Ogródek nie był zmuszany do furiackich zrywów dopingu, bo Szóstki nie dały im tej okazji. Doping był jak na typowym meczu, który dość szybko stał się bronieniem wyrobionej przewagi punktowej. Sporadyczne zrywy Phili były szybko pacyfikowane naszymi trójkami. No a sam Brown ma już zagrać w G2, ale myślę, że będzie na ograniczeniach minutowych.
[Timi] Brown powiedział po G1 ciekawą rzecz, a mianowicie że próbuje wrócić w dwa dni, podczas gdy taka kontuzja wymaga dwóch tygodni przerwy – dlatego limit minut na pewno będzie, zobaczymy też, czy Brown zagra w obu spotkaniach w Filadelfii, bo coś mi się wydaję, że może dostać jeden mecz wolnego. Celtics będą ostrożni, bo choć ten uraz nie powinien mieć żadnych konsekwencji w przyszłości to jednak mamy już pewne niemiłe doświadczenia związane z tym, że ktoś chciał grać pomimo kontuzji.
[Adrian] Nie jestem w stanie wyróżnić jednego, jedynego zawodnika z naszej drużyny, bo trio FultzRozier/Tatum/Horford rozbiło w tym spotkaniu bank i przeszło do historii. Ciężko będzie drugi raz zagrać tak dobrze, ale jest jeszcze ten Brown który wróci. Smart oczywiście musiał trochę poceglić, ale w obronie i asystach dawał drużynie całego siebie.
[Timi] To fakt, nasze nowe Big Three miało dzień konia, ale przecież ta trójka tak samo dobrze zagrała w G7, więc to już drugi mecz, kiedy ta trójka robi taką różnicę i ja wcale nie jestem pewien, czy ciężko będzie po raz kolejny zagrać tak dobrze. W obronie zrobiliśmy sporo dobrego, bardzo utrudniając życie Sixers na obwodzie, choć też fakt faktem, że sporo rzutów po prostu nie trafili, mając za sobą prawie tydzień przerwy po serii z Miami. Stevens jak zwykle świetnie wykorzystał jednak przewagi Celtics, a Marco Belinelli po znakomitej pierwszej rundzie był w tym pierwszym meczu był ogrywany jak małe dziecko.
[Adrian] Co do tych wielkich strzelców w Phili – patrząc na ich 6 dotychczasowych spotkań w PO, to ich skuteczność za 3 punkty wygląda tak: 64%, 19%, 54%, 23%, 25% i 19%. Dwa mecze wybitne z Miami, ale większość spotkań, to jest katastrofa. Z nami mieli te ostatnie 19%, tylko ja tu nie widzę powodu do wielkich obaw. Strzelcy są, ale w PO nawet nie zbliżyli się do poziomu z RS – te 2 spotkania wskazują, ze Phila może mieć 2-3 razy dzień konia, tylko to za mało na 7 meczową serię. Drugi argument – Boston trafiał zza łuku – no trafiał, ale znowu garść cyferek – Phila tylko raz zatrzymała Miami na 29% skuteczności, a tak to pozwalała na skuteczność od 36% do 48%. My jesteśmy jednym z lepiej broniących drużyn na łuku, oraz jednym z najlepiej trafiających trójki – tutaj w 1 meczu nie było przypadku.
[Timi] To prawda – strzelcy Sixers są “streaky”, a my w G1 zrobiliśmy kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o odcinanie ich od dobrych pozycji i zabieranie im tych rzutów, które oni lubią najbardziej. Ale tak jak mówisz – nie ma przypadku w tym, że my tak dobrze bronimy trójki, a już w ogóle, jeśli w G7 przeciwko Bucks znaleźliśmy receptę na szybkie powroty do obrony, czym udało się ograniczyć kontrataki Sixers.
[Adrian] No i tradycyjne słówko o przeciwnikach. Embiid zagrał fenomenalnie, nie wiem czy uda mu się drugi raz zagrać tak dobrze w tej serii. Natomiast Simmons w 1 połowie po prostu był na parkiecie – w drugiej zaczął grać lepiej, ale w wyścigu o ROTY nawet nie stał w tym spotkaniu koło Tatuma. Mocno przeciętnie zagrała ławka Sixers, której się obawiałem, bo to doświadczeni goście. Kompletnie im nie siedziało zza łuku i tutaj mają rezerwy.
[Timi] Oj na pewno uda mu się zagrać, choć to też nie był do końca taki fenomenalny mecz – zrobił sporo strachu w paint, ale też Baynes parę razy świetnie sobie z nim poradził. No i jeśli Embiid robi tyle punktów, a Sixers przegrywają to niech nadal tak to wygląda. Co więcej, on po meczu mówił, że powinien więcej rzucać zza łuku, ale jego 31 procent skuteczności jakoś mnie nie straszą. A co do Simmonsa to defensywa Celtics zrobiła z niego prawdziwego niedoświadczonego drugoroczniaka.
[Adrian] Simmons tak długo jak nie będzie grozić rzutem choćby z mid, to nie będzie wielkim zagrożeniem w PO. Jego nie trzeba tam pilnować – co daje szanse na szybkie podwojenie innych zawodników. Myślisz, że Embiid będzie tak grał stale?? No to garść cyferek – jego zdobycze z Miami – 23, 14, i 19 punktów. W całym RS tylko 4 razy grał na +30 pkt. No ja nie widzę tu gościa, który takie mecze gra seriami. G1 to sporo materiału dla Stevensa i jestem pewien, że w czwartkową noc Embiid nie wyjdzie poza 25 pkt.
[Timi] Stale nie, natomiast on nie musi wcale robić 30+ punktów żeby dominować (tak swoją drogą, coś mi nie pasowało i sprawdziłem: w RS osiem razy miał 30 punktów lub więcej). Tyle tylko, że tak jak pisałem – według mnie ten G1 wcale nie był dominacją totalną, bo zarówno Big Al, jak i Baynes mieli sukcesy i to wcale nie jest tak, że Sixers mogą dać piłkę Embiidowi i liczyć, że ten będzie ich odpowiedzią w każdej pojedynczej akcji.
[Adrian] G2 i obroniliśmy parkiet, choć… tak słabo jak w 1 kwarcie i połowie drugiej to nie graliśmy od dawna. Jednak wtedy zaczął się run, zaczął się Boston Basketball i tyle było z Sixers, i ich rzekomego talentu. Nie lubię takich powrotów w PO, bo to nie ten czas, żeby dać się przeciwnikowi rozbujać, ale teraz Phila zawsze będzie miała w tyle głowy myśl, że nie ważne ile prowadzą w meczu – mogą zostać spacyfikowani.
[Timi] Też jest to jakiś sposób :) Ale sam powrót był przepiękny i to jest niesamowite, że mecz w mecz piszą się kolejne rozdziały tej historii. Lista meczów w zasadzie przegranych, a jednak wygranych wciąż się wydłuża i takie powroty pięknie się ogląda, choć znacznie gorzej się je przeżywa. Najważniejsze że one są udane i to jest właśnie piękno kibicowania tej drużynie. To przecież rok temu myśleliśmy, że mamy do czynienia ze zgrają walczaków, a wydaję mi się, że ten obecny skład już zasługuje na miano jeszcze większych wojowników. A przecież to jeszcze nie koniec!
[Adrian] Nie ma co wyróżniać jakiegokolwiek pojedynczego zawodnika, bo grał cały skład. Sześciu zawodników, czyli każdy kto zagrał przynajmniej 22 minuty miał dwucyfrową zdobycz punktową. Nikt Tatuma nie wymienia jako poważnego kandydata do ROTY, bo Simmons i Mitchell w RS grali na wyższych cyferkach. Tymczasem Tatum w PO gra jak nie tyle wets, co All-Star. Jak dobry będzie ten dzieciak gdy będzie miał tyle lat, co dwójka kandydatów do ROTY?
[Timi] To mi się podoba w tej drużynie, że w zasadzie każde zwycięstwo to jest dobra lub bardzo dobra gra całego zespołu – ale też nie ma się co dziwić, skoro tak nam dobrze idzie bez dwóch największych gwiazd. Rok temu myśleliśmy, że mamy całkiem głęboki skład, a tak naprawdę dopiero teraz tak jest. A co do Tatuma – nagrody są za RS, ale nie ma wątpliwości, że gdyby były za playoffs to on w tych konwersacjach byłby zaraz obok tej dwójki. I to jest rzecz niezwykle ważna – niesamowite, jak wysoki poziom prezentuje on w swoich pierwszych playoffs.
[Adrian] Simmons w G1 uderzył łokciem Smarta, a potem zaserwował ten swój kpiący uśmieszek cwaniaczka. W G2 Smart z kumplami upokorzyli Simmonsa, pozwalając mu zdobyć tylko 1 punkt. Pewnie gdyby nie był Samozwańczym Księciem, to przeszłoby to bez echa, ale dużo mówił, to internet zareagował. Mnie interesuje kwestia jak sam Simmons zareaguje w G3 – spali się, czy pokaże sportową złość. Jak będzie reagował na widok Smarta na horyzoncie?
[Timi] Bardzo nie lubię takich cwaniaczków, dlatego bardzo podobał mi się występ Simmonsa w G1. Swoją drogą, nie wiem czemu nikt przed tą serią wprost nie stwierdził, że przecież dopiero teraz zobaczymy, jak bardzo można obnażyć braki Bena. Stevens zrobił to już w G2 i zobaczymy, co na to Simmons w kolejnym meczu. Łatwo jednak mieć nie będzie, także z powodu Marcusa.
[Adrian] Cavs awansowało na 2 rundy, ale w stylu bardzo dalekim od oczekiwań w Ohio. W tym awansie bardzo pomogli im sami zawodnicy Indiany, bo Bogdanovic i Turner przeszli obok G7. Jednak tak jak Cavs przyszłości już nie mają, tak w Indianie przyszłość tworzy się na naszych oczach. Jeśli Toronto w tym sezonie nie wyeliminuję LBJ i resztę, to spokojnie mogą rozwiązać organizację.
[Timi] Szkoda trochę tych Pacers, ale tam zabrakło większego wsparcia od tych ważnych zawodników, a bez tego bardzo ciężko jest wygrać G7 na wyjeździe – tym bardziej, kiedy po drugiej stronie jest LeBron. James zasługuje na słowa uznania za tę serię, bo wziął po prostu na plecy cały zespół i dowiózł ich do drugiej rundy, a tam czekają już Raptors i dla Toronto to jest sytuacja z gatunku teraz albo nigdy. Oni nigdy nie byli tak silni, James dawno nie miał tak słabego wsparcia.
[Adrian] Pacers byli budowani jako drużyna, która zatankuje po dobry pick. Wyszło awansem do PO i walką – realną walką, co warto podkreślić o półfinał. Przyszłość mają naprawdę świetną. A sam LBJ ciągnie Cavs na plecach i dociągnął do G1 z Toronto, które znowu zagrało jak typowe Toronto w PO. Roztrwonili przewagę, przegrali u siebie po dogrywce, stracili HCA i wychodzi na to, że oni jednak nigdy tego Jamesa nie pokonają, bo G2 także uwalili. Być może w Kanadzie jest mało Stoperanu w aptekach.
[Timi] Wiesz co, tych Raptors to dawno już powinni zdelegalizować. A tak serio – LeBron James powoli jest większym właścicielem Raptors niż Paul Pierce. Bo to najpierw nasz Pawełek robił Dinusiom rzeczy okropne, a teraz robi to LBJ i jest to naprawdę śmieszne, kiedy spojrzy się na to, jak przygotowali się Raptors do tego postseasonu, co zapowiadali i jak świetnie wyglądali w RS. Miało być teraz albo nigdy, a wyszło jak zwykle.
[Adrian] O Zachodzie warto powiedzieć słów kilka – GSW prowadzi 2-0, choć drugi mecz łatwy dla nich nie był. Natomiast Houston wykorzystuje fakt, że Rubio jest kontuzjowany i w pierwszym meczu pewnie wygrywają, natomiast G2 w tej rywalizacji… Zrobiło się wreszcie ciekawie na Zachodzie. Teraz seria przenosie się do stanu Utah i zobaczymy, czy CP3 jak zawsze zrobi wyjazd w 2 rundzie.
[Timi] No i po meczach numer trzy znów niby ciekawie, ale tym razem na odwrót – Rondo błysnął po raz kolejny i Pelicans zdołali urwać mecz GSW, podczas gdy Rockets łatwo przejechali się po Jazz i śmiejący się z Simmonsa dzień wcześniej Mitchell sam wypadł bardzo blado. W obu seriach to faworyci prowadzą 2-1 i wszystko zmierza ku temu, aby Rockets i Warriors rozstrzygnęli między sobą, kto zdobędzie tytuł mistrza NBA w 2018 roku.