#113 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No i lecimy z kolejnym Tygodnikiem, choć nie zaczniemy od dobrych wieści. Wyjazd do Wisconsin, to wyjazd po dwie porażki jak się okazało. Zaczniemy od tej pierwszej, czyli tej, gdzie nas połamali. Nie okładało się nic od początku, a Stevens ostrzegał przed meczem, że wyjdą nabuzowani i jak się nie postawimy to liść i tyle. Spełniło się w 100%. W pierwszej kwarcie zdobyliśmy 12 punktów i to jednak jest wstyd.

[Timi] Niestety, Stevens ostrzegał, ale go nie posłuchali – dla Milwaukee każdy mecz przy dwóch zwycięstwach po stronie Bostonu jest jak must-win, a tu się sprawdziło, że role-playerzy znacznie lepiej grają we własnej hali. Wcześniej niewidoczni, a w Milwaukee zrobili różnicę jak Maker czy Dellavedova. No i Jabari Parker nagle ożył i jego postawa w Milwaukee to jest jak niebo a ziemia w stosunku do meczów w Ogródku.

[Adrian] Jedynym dodatnim zawodnikiem był Yabu, który rozegrał tylko 6 minut, no i to mówi wszystko o naszym występie. Rozier zgubił gdzieś skuteczność z tych meczów w Ogródku, tylko 8 trafionych trójek, gdy Bucks trafili ich 16. Co ciekawe, najwięcej trafił ich dla nas Aron Baynes. Mieliśmy 17 zbiórek w ataku, niby niesamowita liczba, jednak wszystko zabijała skuteczność, a właściwie jej brak.

[Timi] Bucks wyszli bez Hensona i choć wszystko wskazywało na to, że będą gorsi to jednak byli lepsi. Z jednej strony, ich defensywa z Hensonem często jest aż nadto agresywna, ale przecież Henson w tych dwóch meczach w Bostonie często nie robił tego dodatkowego kroku do przodu i sprawiał Celtom sporo problemów. Wydawało się więc, że jego brak będzie plusem, tymczasem pojawił się Thon Maker, który nie tylko blokował co popadnie, ale też trafił kilka trójek i było w zasadzie pozamiatane.

[Adrian] No i tradycyjnie słówko o grze Bucks – Jabari przypomniał sobie o tym, że jest w contract year – szkoda, że pozwoliliśmy mu się obudzić. Natomiast ciekawa sprawa, bo w poprzednim Tygodniku pisałem o Thonie Makerze, że gdzieś przepadł w PO, że nie dostaje szansy, a jak ją dostał to nas połamał. W 24 minuty na parkiecie był plus 23 i zanotował 5 bloków. Rozmiar ma jednak znaczenie.

[Timi] Maker skorzystał na tym, że wypadł Henson i pokazał się ze znakomitej strony. Celtics kompletnie nie wiedzieli, co ich zaatakowało. Jego kolejne bloki zaskoczeniem nie były, natomiast aż 3/4 zza łuku już na pewno, bo przecież on rzadko kiedy rzuca tak skutecznie (choć oczywiście potencjał ma, co udowodnił). No ale jeśli nawet Giannis trafiał za trzy… Zdecydowanie nasz najgorszy występ w tej serii i miejmy nadzieję, że jedyny taki.

[Adrian] Lecimy dalej, bo na rozmowę o G3 nie mam najmniejszej ochoty – odnotowałem w Tygodniku z kronikarskiego obowiązku i tyle. Niedzielny mecz numer 4, czyli drugi w Wisconsin był do pewnego momentu naszym piekłem, potem przeszedł w stan drogi do raju, by na końcu jednak strącić nas do piekła. Niesamowity powrót z minus 20, by w ostatnich sekundach pozwolić sobie wyszarpać zwycięstwo. Zupełnie na chłodno twierdzę, to co po meczu – błędem była akcja za 2 punkty, siedziało nam zza łuku tego dnia, więc trezba było grać o pełna pulę.

[Timi] Nie wiem czy tak do piekła, bo ten powrót i ta druga połowa dały jednak sporo nadziei i odpowiedzi na Bucks, więc z tej przegranej można wyciągnąć jednak sporo pozytywów – jeśli w playoffs jest coś takiego jak „dobra przegrana” (a nie ma) to ten mecz byłby bardzo blisko tej definicji. Natomiast czy trzeba było grać o zwycięstwo? Stevens mówił po meczu, że opcje były dwie: Morris i Rozier. Trochę mnie to dziwi, skoro w końcówce najwięcej zimnej krwi zachowywali jednak Brown oraz Tatum.

[Adrian] No mnie też to dziwi, bo niby Brown z Tatumem najmniejsze doświadczenie mają w drużynie, to jednak mieli w rękach w tym meczu ogień. Prawda, że Rozier z Morrisem maja nerwy ze stali w ostatnich sekundach, ale… ja bym ryzykował. No i nie ma dobrych porażek w PO, nie ma i nie będzie. Wnioski można też wyciągać po zwycięstwie 1 punktem  w końcówce. Tu nie ma pozytywów, jest porażka. To zwyczajnie nie ten etap – co z tego, że Semi pokazał jak bronić Giannisa, Stevens znalazł kilka nowych rozwiązań na Bucks skoro cała para poszła w gwizdek i zamiast 3-1, było po tym meczu 2-2.

[Timi] Tu akurat jest problem bogactwa, bo po tym sezonie regularnym się okazuje, że w zasadzie każdy nasz zawodnik ma jaja ze stali i nerwy w końcówce nie wychodzą na pierwszy plan – to już nie tylko Rozier, który trafił niezliczoną ilość trójek pod koniec 24 sekund, ale też przecież Brown, Morris czy Horford. W zasadzie tylko Tatumowi zabrakło jakiegoś game-winnera. Tym bardziej szkoda, że tutaj piłka nie powędrowała do niego, no ale nie zawsze jest tak jak chcemy.

[Adrian] Jaylen Brown na 34 punkty i śmiało można pisać – dla niego niebo jest limitem. Niestety trochę zagotował się na końcu, bo chciał szybko zdobyć punkty a trezba było zwolnić – to, że nie odgwizdano na nim przewinienia (co potwierdził również pomeczowy raport NBA) nie ma znaczenia, bo górę nad zdrowym rozsądkiem wzięła gorąca krew. Tak jak starterzy zagrali bardzo dobrze, tak nasza ławka na ten mecz nie przyjechała.

[Timi] Brown w pierwszej połowie próbował sporo rzeczy przeforsować, w drugiej połowie natomiast wszystko przychodziło mu naturalnie, aż do tej ostatniej akcji – faul był, ale rzeczywiście tam zabrakło trochę więcej cierpliwości. Można było zwolnić, przygotować akcje, zjeść trochę zegara, no i nie ryzykować kontrą, po której Bucks trafili zza łuku. Szkoda, ale tak czy siak Brown był genialny i powoli brakuje już słów, aby opisywać to, jak wielki krok w rozwoju zrobił przez ostatni rok.

[Adrian] No to była klasyczna akcja za 5 punktów – zamiast dopisać sobie 2, odpisać trzeba było 3 – 5 punktów poszło się gwizdać. Zgadzam się, że Brown łamie wszystkie bariery, pozostaje tylko czekać już na kolejny sezon, bo on zapowiadał jeszcze większy postęp. Jak dodamy do tego zdrowego Irvinga i wreszcie Haywarda w pełnym wymiarze, to z Tatumem i Horfordem będą tworzyć kwintet śmierci, a przecież to nie koniec, bo Rozier, Smart, Morris, Ojeleye czy Theis nadal będą w drużynie. Chyba nadal będą.

[Timi] No właśnie, bo jest oczywiście gdzieś w naszych głowach fakt, że Danny nie będzie patrzył w przeszłość, nie będzie brał pod uwagę sentymentów i w tej drużynie może się wiele zmienić. Ale trzon nam się wykrystalizował fenomenalny – swoją drogą, przecież już w pierwszym meczu tego RS, zanim jeszcze zamarliśmy po upadku Haywarda, Tatum był w pierwszej piątce i wychodziliśmy w Cleveland ustawieniem Kyrie-Brown-Tatum-Hayward-Horford. Ten sezon dał bardzo dużo dwójce Tatum-Brown, więc ta piątka będzie naprawdę niszczyć w przyszłym sezonie.

[Adrian] Maker znowu to zrobił – znowu 5 bloków i znowu pomalowane było jego. Natomiast to był kolejny przeciętny mecz Giannisa. W dwóch spotkaniach w Ogródku wyglądał potężnie, natomiast w swojej hali już nie – nauczyliśmy się go ograniczać na tyle na ile to możliwe, a różnicę robili dla wyniku rezerwowi. Nie taki Grek straszny jak go malują, choć jego wymuszanie fauli jest już wkurwiające, a liga na to pozwala.

[Timi] To fakt, Maker znów dobrze patrolował paint, ale mimo to druga połowa w naszym wykonaniu pod względem ofensywy była bardzo dobra i wcale tak dużej różnicy Thon już nie zrobił. Sporą w tym rolę odegrał Semi, który zresztą solidnie radzi sobie także z Giannisem – na tyle, na ile można radzić sobie z Grekiem. Ale co by nie mówić, to on zapewnił Bucks wygraną i zrobił to w fenomenalny sposób, bo ta dobitka była naprawdę imponująca.

[Adrian] No była, ręką Greka zrobiła różnice. Jednak ten mecz pokazał, że Bucks we własnej hali są do ugryzienia. Rywalizacja potoczyła się tak, że w Wisconsin zagramy na pewno jeszcze jedno spotkanie i trezba ich przycisnąć. Dla nich to będzie mecz o życie, a super doświadczenia nie maja o czym rozmawialiśmy tydzień temu. Będzie wojna nerwów, będzie walka na całego i będzie szansa na zamknięcie tej serii z przytupem w ich hali.

[Timi] Byłoby idealnie – byle nie powtórzyć błędu z G3, kiedy w Milwaukee się po prostu nie pojawiliśmy. Przewaga parkietu w tej serii jest jednak kluczowa i bardzo dobrze, że to my ją mamy, bo może się okazać, że to właśnie dzięki niej uda nam się wyjść z tej batalii zwycięsko. Trudnym wyzwaniem jest wygrana G7, kiedy zawodnik najbardziej utalentowany gra po przeciwnej stronie, ale jeśli do tego meczu numer siedem dojdzie to nasza przewaga parkietu też będzie dużym atutem.

[Adrian] No to mecz numer 5 i wracamy do TD Garden – wracamy po wygraną, wraca Marcus Smart, wraca nasza obrona i jest pięknie. To wcale nie było łatwe spotkanie, ale też to była poniekąd nasza wina, bo pozwoliliśmy im wrócić z 16 punktowego naszego prowadzenia. Gdy mecz był przez to w samej końcówce na styku, to zrobiło się nerwowo, a nie powinno.

[Timi] Ale nam rzadko kiedy udaje się te wielkie prowadzenia utrzymać, natomiast świetną sprawą jest to, że potrafimy te mecze domykać nawet bez Irvinga i to na poziomie playoffs. Powrót Smarta dodał wszystkim skrzydeł i to był typowy mecz Marcusa, który nie trafiał swoich rzutów, ale robił wszystkie inne rzeczy, które robi Marcus Smart.

[Adrian] Wiele razy narzekałem na skuteczność Smarta, no ale prawda jest taka – on nie musi rzucać, on musi po prostu być sobą. Dla niego każda piłka w meczu to wojna o przetrwanie, każda okazja do przechwytu czy bloku, to tlen i woda niezbędne do życia. Pewnie jeszcze na wyrost, ale Smart jest Rodmanem XXI wieku. To jest zawodnik, który wywołuje strach u atakującego przeciwnika samym pojawieniem sie na horyzoncie. On tu zostanie, bo taki zawodnik jest Stevensowi niezbędny do wygrania mistrzostwa.

[Timi] Bardzo trafne stwierdzenie, bo dla Smarta rzeczywiście każde jedno posiadanie jest jak wojna i on na każde jedno posiadanie wychodzi jak na wojnę. To się naprawdę bardzo mocno ceni, ale co do jego przyszłości w Bostonie – bardzo chciałbym aby został, natomiast coś mi się wydaję, że ten powrót powoduje, że znacznie więcej osób nagle otworzyło oczy i zobaczyło, że ten gość mimo wciąż słabego rzutu wnosi do gry naprawdę dużo i wart jest wcale niemałych pieniędzy. Miejmy jednak nadzieję, że uda się dojść do porozumienia i Marcus nadal będzie szedł na wojnę w barwach Celtics.

[Adrian] No i właśnie dlatego Horford zarabia tyle ile zarabia. Profesor Alfred pokazał jak się przejmuje mecze, jak się walczy i jak się wygrywa. Jedynym zawodnikiem na minusie był Semi Ojeleye, ale to wcale nieprawda, że to był jego słaby mecz – wyszedł w s5, a Giannis tego dnia oddał tylko 10 rzutów – to Semi przez 31 minut swojej gry wybijał mu koszykówkę z głowy.

[Timi] Semi zagrał świetne spotkanie – pamiętajmy, że to był jego pierwszy start w karierze! Uwielbiam to, jak duże zaufanie do swoich graczy ma Brad Stevens, który nie waha się wstawić pierwszoroczniaka do s5 w meczu numer pięć przy stanie 2-2. Ojeleye odpłacił się naprawdę solidną grą, a Giannis dopiero po raz trzeci w tym sezonie oddał mniej niż 12 rzutów.

[Adrian] Kolejny defensywny talent w naszej drużynie, który umie bronić wiele pozycji. Przecież Giannis jest od niego wyższy 10 cm, ma wingspan większy o 13 cm, a pomimo tego Semi dawał rade. Gdy tylko sędziowie przestaną go traktować jak dzieciaczka co zaczyna przygodę w NBA, to przeciwników czeka koszmar. Większość fauli odgwizdanych Ojeleye to były doskonałe akcje w obronie, gdzie Giannis nie miał innego wyjścia jak flopować. Straszne błędy ekipy sędziowskiej.

[Timi] Ale do tych błędów zdążyliśmy się już w tej serii przyzwyczaić – Giannis to gwiazda i dostaje gwizdki od sędziów, więc tym większe brawa dla Ojeleye, że nawet pomimo tych trudności poradził sobie tak dobrze. Warto jednak dodać, że to nie tylko jest defensywy talent – on jeszcze rok temu był główną postacią ofensywy swojego zespołu na uniwerku SMU, dlatego on w ataku też potrafi. Na razie w Bostonie oczywiście za dużo w tym ataku nie musi, ale potencjał na pewno jest. Na ten moment, byleby trójki trafiał!

[Adrian] Shabazz Muhammad narobił trochę zamieszania na parkiecie i ja się dziwie od dawna, że on zamyka ławkę w Bucks zamiast być wyjściowym skrzydłowym w Pelicans. No a co do postawy całej drużyny naszych przeciwników – to iskrzy coraz mocniej i to może być kolejna rywalizacja na Wschodzie, jak ta nasza z Wizards.

[Timi] Iskrzyć może i iskrzy (chyba jak w każdej serii), ale pytanie, czy ten skład Bucks wytrwa na tyle, aby z tego zrobiła się rywalizacja. U nas zostało już tylko czterech zawodników z tamtej serii z Wizards i te starcia w tym sezonie już takie iskrzące nie były. Teraz wrócił jeszcze Smart, więc oczekujmy jeszcze więcej potyczek w meczach z Bucks – albo w meczu, bo przecież w czwartek gramy G6 w Milwaukee i jak dobrze pójdzie to Bucks pojadą na ryby.

[Adrian] Mecz numer 6 i jednak zaprzepaszczona szansa na zamknięcie serii. Zaczęliśmy bardzo dobrze, a potem graliśmy falami, odrabialiśmy straty a następnie notowaliśmy przestój w ataku, by znowu odrabiać. Bucks byli w tym meczu do ugryzienia. Cóż – lubimy 7 mecze, mam nadzieję, że tradycja zostanie podtrzymana i we własnej hali wygrają gospodarze.

[Timi] Tak jak pisałem wcześniej – dobrze, że mamy tę przewagę parkietu, bo jednak sześć meczów i sześć zwycięstw gospodarzy. Była szansa w G6, ale znów czegoś zabrakło, no i Giannis zagrał fenomenalnie. Miejmy nadzieję, że w G7 znów jakiś Celt wystrzeli tak jak zrobił to przed rokiem Kelly Olynyk i będziemy mieli awans do kolejnej rundy.

[Adrian] Jedynymi zawodnikami, którym w tym dniu siedziało to byli Tatum i Horford – problem w tym, że Horford oddał tylko 8 rzutów. Zdecydowanie za mało. Najwięcej rzutów oddawali ci, którzy tego dnia nie mieli dyspozycji strzeleckiej. No i na ławce rezerwowych tylko 2 zawodników do grania – Morris i Smart, zdecydowanie za mało. Już nie chodzi o odpoczynek, ale o siłę ognia – gdy ma się dużo, jest większe prawdopodobieństwo, że komuś tego dnia będzie siedziało z każdej pozycji.

[Timi] Celtics z reguły wygrywają, gdy Horfordowi siedzi, ale on musi też odgrywać wtedy dużą rolę w ataku – osiem rzutów to zdecydowanie za mało. Tatum zagrał dobre spotkanie i fajnie że nawet w playoffs pokazuje kolejne postępy, bo naprawdę coraz lepiej wygląda jego czytanie gry.

[Adrian] Sixers już w 2 rundzie, nie wiem tylko czy są tak mocni, czy to Miami jednak takie słabe. Mam nadzieję, że już w przyszłym tygodniu sami sprawdzimy to Sixers. Jedno jest pewne, na Wschodzie zapowiada się niesamowita rywalizacja – Irving/Brown/Tatum vs Simmons/Embiid/Fultz – tak wygląda przyszłość tej ligi, po tej stronie USA. No dobra – tego Fultza to ja tam wpisałem mocno na wyrost, bo aktualnie wygląda jak jedynka, ale drugiej rundy.

[Timi] Oj, Sixers są mocni – akurat tę serię śledziłem dość mocno z uwagi na to, że ta seria miała potencjalnie znaczenie dla Celtics i powiem ci, że Szóstki nawet mając słabszy dzień potrafili poradzić sobie z Miami. Chciałbym natomiast zobaczyć, jak Simmons poradziłby sobie z defensywą Celtics, bo w sezonie regularnym obrona Bostonu postawiła naprawdę fajne warunki i w ewentualnym pojedynku w drugiej rundzie wcale nie będzie łatwiej. No i bardzo bardzo zacierałbym rączki na pojedynek Horford vs Embiid. Niestety dla nas, gracz wyjęty z buyoutu nie robi w tych playoffs żadnej różnicy, podczas gdy Ilyasova czy Bellineli są dla Sixers znakomitym wsparciem z ławki.

[Adrian] Przyznam się, ze serię Phili śledziłem mocno pobieżnie, ale zamierzam to nadrobić jeszcze przed niedzielą. Natomiast, ja wcale nie wiem czy Miami postawiło im mocne warunki, bo to co grał Hassan wołało o pomstę do nieba. W meczach w RS pomiędzy nimi, on robił różnice, natomiast tutaj został zmarginalizowany i odstawiony na boczny tor. A co do Monroe – jedno jest pewne po serii z Bucks – Danny wykreślił jego nazwisko przy letnich negocjacjach. On się zwyczajnie na tym etapie nie nadaje do grania – jest wolny jak ketchup.

[Timi] To niestety prawda i podejrzewam, że jeśli awansujemy i jeśli dojdzie do tej serii to Monroe też za bardzo z ławki się nie będzie podnosić. Tego się niestety obawiałem jak go podpisywaliśmy i choć on momentami naprawdę dawał radę to jednak na poziomie playoffs nie nadaje się na regularne granie. Szkoda, ale przynajmniej jeden problem z głowy – a jeszcze większa szkoda, że zabraknie Theisa, który w starciu z Sixers byłby idealny dla Celtics.

[Adrian] OKC uciekło spod topora w G5 – niesamowity powrót w tym meczu. No, ale w G6 dostali lanie i zakończyła się przygoda nowego Big3 z Oklahomy. Nie wierzyłem, że Utah po stracie Haywarda będzie tak grać – jednak Donovan spadł im w Drafcie z niebo i ten zespół znowu czaruje swoim systemem. Houston wcale nie czeka spacerek jak w 1 rundzie, to będzie ciekawa seria.

[Timi] A widzisz, mówiłem że Jazz będą dobrzy! Choć też sam się nie spodziewałem, że Mitchell tak wystrzeli, natomiast nie ma żadnych wątpliwości, że to już jest gwiazda. Nie mam pojęcia, w jaki sposób on spadł tak nisko – z drugiej strony, miejsce znalazł sobie idealne, bo to nie tylko Mitchell spadł im z nieba, lecz również on sam ma niebo w tym systemie. Przyszłość OKC natomiast niejasna i tu też sprawdziło się to, o czym pisaliśmy, czyli że nic z tego nie będzie. A może nawet wyjdzie coś gorszego, czyli PG13 poza OKC, a Carmelo i jego $28 milionów nadal w klubie.

[Adrian] Na wchodzie Toronto wysłało Waszyngton na ryby – liczyłem, że jednak będzie G7, a tu szachu-machu i Gortat w sklepie wędkarskim. Wizards czeka rewolucja, był taki okres, gdzie transferowano Bealem, no i coś w tym jest, bo ten niby najlepszy obwodowy duet ligi nie funkcjonuje tak jak powinien. Moim zdaniem powinni pozbyć się Walla, ale jego kontrakt może być nie do przełknięcia przez inne zespoły. Druga kwestia to para Gortat-Manhinmi, jeden z nich jest zbędny, Marcin wchodzi już w wiek emerytalny i trudno oczekiwać, że obroni swoją pozycję.

[Timi] Marcin powoli już coś sam przebąkuje o emeryturze i przecież sam mówił, że na zakończenie kariery chciałby wrócić do Orlando. Natomiast co do samej serii – też liczyłem na siedem meczów, ale Raptors jednak za mocni, a Kelly Oubre wciąż słabiutki. I tak szacun dla Wizards, że urwali dwa mecze w tej serii!

[Adrian] Indiana doprowadziła do G7 i to w wielkim stylu, bo Cavs zostali rozbici w meczu w Indianapolis. G7 teoretycznie powinien należeć dl LeBrona i spółki, ale… no jakoś nie wierzę w to, nie wierzę, że oni bez pomocy arbitrów mogą gładko pokonać w G7 Oladipo z Sabonisem. Będzie wojna, będzie się działo, będą rękoczyny i zacieram łąpki.

[Timi] Mimo wszystko, stawiam na LeBrona, choć to chyba tylko odwlekanie nieuniknionego, bo nie wiem, co musiałoby się stać w Cleveland, żeby James znów awansował do finałów. Cavs wyglądają fatalnie i gdyby nie LBJ to już dawno by ich w playoffs nie było. Choćby dlatego Pacers mają szansę, ale mi się nie chcę wierzyć, że puszczą LeBrona już w pierwszej rundzie i dadzą Pacers przejść. Byłaby to piękna historia i trzymam kciuki, a G7 będę oglądał z wypiekami na twarzy.

[Adrian] Golden State zaczyna walkę z Nowym Orleanem. Faworyt teoretycznie jest jeden, natomiast naprzeciwko siebie będą mieli PlayOff Rondo, Jrue w życiowej formie, Davisa który może robić rzeczy wielki i trenera, który system GSW zna bardzo dobrze. Stawiać pieniędzy na NOLA nie ma co, ale chyba każdy po cichu liczy na niespodziankę.

[Timi] A ja liczę po prostu na dobrą serię – wraca Curry (najpewniej jeszcze nie od G1), więc nie daje NOP większych szans, natomiast oni pokazali, że tu wcale nie będzie tak łatwo jak Warriors mieli ze Spurs. No i nie mogę się doczekać kolejnych wyczynów Rondo, który znów czaruje i którego oglądanie to znów sama przyjemność. Licząc od zeszłego roku, Rajon ma sześć zwycięstw z rzędu w playoffs i ta seria nie jest wcale przypadkiem. Oj, będzie się działo!