#112 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No i zaczynamy PO. W tym Tygodniku porozmawiamy o 2 spotkaniach z Bucks, bo 3 wypada w sobotni poranek i nie zdążymy go dokładnie omówić. Pierwszy mecz w Ogródku i wielkie grzmoty. Wyszliśmy zwycięsko, ale to nie był łatwy mecz – zapaść w 2 kwarcie mogła nas sporo kosztować. Dogrywka i zwycięstwo, jednak było co naprawiać taktycznie przed kolejnym meczem.

[Timi] No łatwo nie było, ale to był idealny start playoffs według mnie, bo w tym meczu było wszystko to, co w playoffs najlepsze. Sporo takiej nieładnej, często wręcz brzydkiej gry, sporo błędów, ale też i wielkich rzutów, wielkich akcji. Powiem szczerze, że to trafienie Middletona było wielkie, tym bardziej po tej genialnej akcji Roziera. Czytałem gdzieniegdzie, że gdyby Terry popatrzył jeszcze na Bledsoe po tym swoich ruchu to wtedy może nie dałby Bucks nawet milisekundy na doprowadzenie do dogrywki. Najważniejsze jednak, że w dogrywce udało się postawić kropkę nad i.

[Adrian] To jest niesamowite jak dużo Terry nauczył się przez ten sezon od Irvinga. Cześc jego zagrywek, cześć jego ruchów to jest Kyrie. Wcześniej nie zauważyłem, żeby z taką łatwością udawało mu się grać pod Thomasa, w tym sezonie Rozier zrobił kolosalny postęp i to dzięki treningom z Irvingiem. W tej akcji trafił idealnie w timing, minus taki,że Bucks mieli jeszcze czas i go wykorzystali dobrze. Taki rzut jaki oddał Middleton wchodzi raz na sezon i to był własnie ten mecz.

[Timi] Fakt, jest coś z Irvinga w tym rozwijającym się Rozierze i to jest pokłosie tych wspólnych treningów, często już poza normalnymi ćwiczeniami, kiedy takie grupki 3-4 osobowe zostawały jak m.in. Irving-Smart-Rozier czy np. Tatum-Brown-Morris. Rozier naprawdę sporo skorzystał na tym, że może na co dzień nie tylko stawać na przeciwko Irvingowi, ale też go podpatrywać. W innym znów meczu miał taką akcję, gdzie po switchu miał na sobie Giannisa i tam też wszedł pod kosz i skończył dokładnie tak jak zrobiłby to Kyrie.

[Adrian] Pięciu zawodników poflirtowało z 20 punktową zdobyczą. Tylko Tatum miał 19, ale za to 10 zbiórek, 4 asysty, 3 przechwyty i blok. Gra zespołowa, bo taka jest koszykówka, to nadal większa siła, niż indywidualne popisy. Trochę słabo wypadła nasza ławka, bo poza Marcusem Morrisem, który wcielił się w Marcusa Smarta, czyli duszę naszej drużyny, nie było nikogo, kto by dał wsparcie.

[Timi] Uwielbiam Morrisa, bo nigdy bym się nie spodziewał, jaki to jest fajny gracz. Spaczenie każe myśleć – no jest fajny, bo gra pod Bradem i pewnie coś w tym jest, ale naprawdę nie przypuszczałem, że Marcus Morris stanie się jednym z moich ulubieńców. To prawda, on często oddaje strasznie trudne rzuty, ale jaka jest radość, kiedy je trafia! No i daje też sporo ognia właśnie poprzez walkę, hustle, potyczki słowne czy niekiedy także bardziej fizycznie. A co do Tatuma – wiesz, że to jest nasz pierwszy rookie, który zrobił double-double zarówno w swoim debiucie w lidze, jak i w debiucie w playoffs? W tak utytułowanej organizacji z tak bogatą historią ten chłopak już teraz pisze swoje własne rozdziały.

[Adrian] Z Morrisem Danny miał znowu nosa. Bo dodał nie tylko zawodnika z pasującą nam pensją, dodał kolejnego zawodnika, który lubi umierać na parkiecie. Mook tak bardzo pasuje do tej drużyny charakterologicznie, że bardziej nie można. Wszyscy kochamy Bradleya, ale Marcus jest zawodnikiem, który tej drużynie jest bardziej potrzebny. Nie jest chyba lepszy koszykarsko, trudno to w sumie ocenić, bo ni cholery nie mogę zdobyć się na obiektywizm – natomiast on sam jest w stanie psychicznie zagotować każdego, a w duecie z drugim Marcusem nasz ławka pod każdym względem demoluje wszystkie inne ławki w lidze.

[Timi] Marcus i Avery to przede wszystkim zawodnicy o zupełnie innych charakterystykach i też dlatego trudno jest oceniać ich względem siebie, natomiast nie ma wątpliwości, że Morris świetnie się w tym zespole odnalazł ze wszystkim tym, co przynosi do stołu. Taki zawodnik na ławce to jest skarb i też fajnie, że jemu samemu coraz bardziej się w Bostonie podoba, choć z drugiej strony trzeba pamiętać o tym, że przy rozwoju Tatuma i Browna oraz przy powrocie Haywarda ta jego rola może się diametralnie zmienić. No ale on akurat jest pod kontraktem na jeszcze jeden sezon, więc zobaczymy, jak to wszystko się ułoży.

[Adrian] To słówko o Bucks – nie wyglądali bardzo źle w tym meczu, ale nie wyglądali na drużynę, która w serii potrafi zagrozić Stevensowi. Jeśli pierwszy rezerwowy, który chce latem maksa robi 2 punkty i jest minus 14 na parkiecie, to nie ma o czym mówić. Bałem się Parkera przed PO, a po pierwszym meczu okazuje się, ze jedynym zawodnikiem z ławki jest Brogdon powracający po kontuzji.

[Timi] Obawy były, ale jeszcze kilka tygodni przed playoffs Parker udzielił kilka wywiadów, po których naprawdę mocno poważnie można było zastanowić się nad tym, czy jego przyszłość jest w Milwaukee. I teraz chyba już wiadomo, że jej tam nie ma, bo Parker jest kompletnie nieobecny i gra niezwykle słabo. Tak swoją drogą: ten rok to DEBIUT w playoffs dla pierwszej trójki draftu 2014.

[Adrian] No tak, gdyby trafili do Bostonu, to zaliczyliby PO już w swoim pierwszym sezonie jak Smart. PO to zupełnie inne granie – wielu komentatorów nazywa naszą drużynę dzieciakami, no to jest prawda – to jest w tej chwili drużyna dzieciaków. Tylko z tych wszystkich dzieciaków, to jedynie Tatum debiutuje w PO, bo dopiero w tym roku dołączył do NBA. Co z tego, że Giannis ma 4 lata gry w NBA za sobą, skoro w tych 4 sezonach rozegrał 12 spotkań w PO, taki Jaylen Brown ma jeden sezon w NBA za sobą i 17 spotkań w PO. On już wie jak w PO wygrywa się serię, on doświadczył tego dwukrotnie i wie czym się to je, Giannis nie ma o tym pojęcia i jestem pewien, że w tym roku też nie doświadczy wygranej serii. No, ale wracając od Parkera – będę złośliwy – Smart siedząc w garniturze na ławce rezerwowych wnosi więcej energii do naszej gry niż Jarabi na parkiecie.

[Timi] W tych dwóch meczach nie jest to wcale stwierdzenie dalekie od prawdy, wiec tym bardziej nie jest ono złośliwe – Parker żadnej energii nie wnosił, on ją wręcz z parkietu wysysał. Myślami pewnie jest już daleko poza parkietem, gdzieś przy negocjacjach na temat nowej umowy, ale z taką grą i taką postawą nie ma większych szans na te pieniądze, które on by chciał.

[Adrian] Mecz numer 2 i demonstracja siły. Mecz praktycznie od poczatku do końca pod kontrolą. To była taka wygrana, jakby zespół chciał powiedzieć – gówno możecie nam zrobić. Jedziemy do Wisconsin z wynikiem 2-0 i tam jestem pewien, że urwiemy jeden mecz. Stevens wyciągnął wnioski z 1 meczu, a Kozły poszły prosto na rzęź jaką on im przygotował.

[Timi] No, był tam ten zryw Bucks w drugiej kwarcie, kiedy wróciły demony z meczu numer jeden, ale dobre zakończenie pierwszej połowy pozwoliło ten mecz ustawić. Naprawdę dziwiłem się, że były osoby, które stawiały na Bucks – może nie tyle na sam fakt, ale na to, że znaleźli się i tacy, którzy przewidywali, że Boston meczu w tej serii nie wygra. Nie wiem, jak po tylu latach można wciąż nie doceniać Brada Stevensa. Ostatnio przeczytałem dobrą rzecz: Stevens nawet zespół z G-League by do playoffs wprowadził. Nie wiem, czy to prawda, ale Brad robi różnicę.

[Adrian] Tak, tak – Kwiatkowski i Bucks w 4. W sumie on może mieć rację – Bucks dostaną wpierdol w 4 meczach. Kwiatkowski w ogóle ma z Bostonem jakiś dziwny problem – Lakers mieli być w zeszłym sezonie wyżej niż Boston, teraz Bucks w 4… Jeśli gra u bukmacherów, to nic dziwnego, że oni notorycznie zaliczając wzrost przychodów. Odnośnie tego fragmentu gry w 2 kwarcie – to go na żywo nie widziałem – gdy zaczął się run Bucks, napisałem na czecie „znowu kurwa to samo” i poszedłem zapalić papierosa. Po powrocie już wszystko wróciło do normy.

[Timi] Te zrywy akurat zdarzają nam się w całym sezonie i niestety w fazie play-off też, ale dobrze że potrafimy z nich wychodzić obronną ręką. A co do typowań przed serią – sam obstawiałem siedem meczów i choć jest dopiero 2-0 to nie myślałem, że po dwóch meczach w Bostonie będzie to wyglądało w ten sposób. Ale to jeszcze nie koniec serii, choć historia jest wyraźnie za nami, no bo jeszcze takiej serii, w której prowadziliśmy 2-0 nigdy nie przegraliśmy.

[Adrian] Wielki mecz Browna. Ta seria miała być serią Giannisa, miał być (choć  tak szczerze to jednak jest) największym talentem w tym pojedynku, tymczasem Jaylen mówi – a kuku. Znowu Morris pokazał charakter, pokazał Smarta można byłoby powiedzieć. Ławka zagrała bardzo dobrze i gdy prowadziliśmy w 4 kwarcie 20 punktami, byłem pewien, że to już nic się nie wydarzy. Ten zespół nie pozwoli sobie tego wyrwać.

[Timi] Podoba mi się to, że Giannis w obu meczach robi rzeczy naprawdę wielkie, a Bucks tak czy siak wracają do Wisconsin z dwoma meczami w plecy. Fakt, ma trochę pomocy od Middletona, który jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale poza tym Bucks nie mają jak zagrozić Celtom, dlatego też niech nawet Antek trafia te wszystkie swoje and-one, niech robi po 40 punktów, jednak na koniec niech wygra zespołowa koszykówka. Tak sobie myślę, że Brown może nie mieć długo tego rekordu, jeśli chodzi o najmłodszego zawodnika Celtics, który zdobył 30 punktów – wszak Tatum jest jednak troszeczkę młodszy ;)

[Adrian] No i dodatkowo Tatum nie musi się spieszyć z tym meczem na 30 punktów, bo on to może zrobić dopiero w przyszłym sezonie, inaczej – ma na to 489 dni. Niesamowita historia na naszych oczach. A wiesz co mnie cieszy w tym wszystkim najbardziej? Że mój 8 letni syn też to ogląda, a gdy będzie w naszym wieku, będzie już w pełni świadomym fanatykiem Bostonu, to będzie mógł zgodnie z prawdą powiedzieć – ej, ja to pamiętam, tata mi pokazywał jak oni zaczynali grać w Celtics i od początku robili rzeczy wielkie. My nie mieliśmy tyle szczęścia, bo urodziliśmy się w poprzednim wieku i „trochę” nas ograniczały możliwości techniczne, oraz terytorialne.

[Timi] To jest bardzo fajna sprawa, rzeczywiście! Ale tak szczerze, powiem ci, że ja po tych wszystkich latach nadal podchodzę do każdego meczu tak samo, jak dzieciak właśnie, którym zresztą byłem, kiedy zaczynałem przygodę z Bostonem. A playoffs to już w ogóle jest inna sprawa i nie ma w roku okresu, na który czekałbym bardziej i mocniej niż właśnie faza play-off w NBA. Natomiast przez te lata nauczyłem się też jednej ważnej rzeczy: żeby właśnie doceniać to, że mamy dziś takie możliwości śledzenia gry, naszego ulubionego klubu, naszych graczy, z czego ja czerpię naprawdę ogromną przyjemność – móc widzieć jak ci nasi młodzi robią kolejne kroki ku wielkości, to jest genialna sprawa.

[Adrian] No i znowu słówko o Bucks – Bledsoe po meczu nie wiedział kim jest Rozier. Faktycznie mógł nie wiedzieć, bo Terry walił go w dupsko przez dwa mecze, to i Eryk twarzy nie widział :D A poważniej – Bucks nie mieli żadnej odpowiedzi, nie tylko na Roziera, ale też i na Larkina. Na Twitterze widziałem sporo komentarzy, że Jabari jest już skończony i to były komentarze kibiców Bucks. Horford przestawiał go tak bambusową tyczkę, każda akcja na niego to były punkty.

[Timi] I bez tej dwójki, bez Bledsoe oraz Parkera, drużyna z Milwaukee nie ma w tej serii większych szans. Bledsoe naprawdę powinien ugryźć się w język, bo po dwóch meczach wypada bladziutko przy Rozierze. No ale tak to jest, jeśli znacznie młodszy od ciebie zawodnik ma większe doświadczenie w fazie play-off niż ty. Bledsoe jest w lidze od 2010 roku i po dwóch meczach tej serii ma na koncie 19 spotkań w playoffs, podczas gdy Rozier z draftu 2015 ma ich już 24.

[Adrian] Jeśli ma razem 19 spotkań w PO, to jest to dokładnie tyle samo co wcześniej wspomniany Jaylen Brown, bo on też po 2 meczach tej serii ma ich 19, a w lidze jest rok. No, ale nie będziemy się już pastwić na Bledsoe, nie ma po co. Inna kwestia – w rotacji nie ma miejsca dla Thona Makera, a przecież nawet sam KG zapowiadał, że on będzie wielki. To jest 10 pick tego samego Draftu co Brown, a tu postępów nie widać.

[Timi] Maker miał obiecujący debiutancki sezon, ale w tym drugim nie zrobił takich postępów jak można się tego było spodziewać, a na dodatek nie ma kompletnie zaufania od sztabu trenerskiego. KG powiedział co powiedział, ale mnie Maker jakoś nigdy za bardzo nie jarał, bo zawsze wydawało mi się, że przesadzili, sięgając po niego już z tak wysokim pickiem. Ale na rozwój Giannisa też czekali parę lat i wyszło im na dobre, więc Maker może iść podobną drogą.

[Adrian] Wróćmy do tematu Leonarda – podczas meczu numer jeden, na czacie napisałem takie coś – nie potrzebujemy Leonarda, potrzebujemy zdrowego Irvinga i Haywarda. To co pokazali młodzi w PO, udowodniło, że Kawhi nie jest wart oddawania za niego Tatuma, Roziera, czy kogo tam jeszcze trzeba byłoby oddać. Na dzień dzisiejszy  jest lepszym zawodnikiem, ale w perspektywie np 2 sezonów, to już bym tego taki pewien nie był. Jestem pewien, ze Danny tzż to rozumie i Tommy nie będzie musiał się wyprowadzać. A sam Leonard wzbudza zainteresowanie Clippers.

[Timi] Clippers, Lakers i zapewne wielu innych, choć ponoć jego relacje z Popem nadal są bardzo mocne, dlatego nie jest wcale powiedziane, że on już jest DONE w San Antonio. Celtics też na pewno będą zainteresowani, ale nie wydaję mi się, żeby udało się ustalić zadowalającą dla obu stron cenę. To fakt – Danny ma jaja, żeby wytransferować pierwszy pick w drafcie, natomiast tutaj sytuacja jest nieco inna. Kawhi co prawda wpasowuje się w to nasze okienko mistrzowskie, bo jest przecież tylko rok starszy od Irvinga, ale po tym sezonie, tym szczęściu w nieszczęściu, jakim była kontuzja Haywarda, wydaję mi się, że Brown i Tatum w to okienko wpasowują się jeszcze lepiej.

[Adrian] Przede wszystkim lepiej wpasowują się finansowo, bo jak im trzeba będzie dać większe pieniądze, to Horfordowi skończy się tłusta umowa. Leonard szybciej zejdzie z aktualnego kontraktu i wraz z Irvingiem pociągnęliby nas bardzo mocno po kieszeni – co oczywiście jest zrozumiałe. Zapchane salary skutkuje brakiem ławki, wystarczy spojrzeć na Waszyngton – dno i metr mułu. Coraz mniej wierzę w opcję z Leonardem, bo to zwyczajnie nie bardzo ma sens. A co do Lakers, no mają tyle asetów i picków, że sama umowa Denga może nie styknąć, a to by oznaczało koniec budowania się na Lonzo i Ingramie.

[Timi] Tak sobie myślę o tych Lakers i właśnie nie wiem do końca, czy oni rzeczywiście chcą budować na tych młodych, bo coś mi się wydaję, że jak tylko nadarzy się okazja to oni bez większego żalu by się z takimi młodymi pożegnali. Myśląc o Leonardzie w LAL nie mam wątpliwości, że Lakers oddaliby na przykład takiego Kuzmę, a kto wie, czy do domknięcia dealu nie byłby też potrzebny Ingram. Tym się trochę ta ich przebudowa różni od tego, co zrobili w Bostonie, bo tutaj mogli handlować na znacznie więcej sposobów, a koniec końców zostali nie tylko z gwiazdą (Kyrie), ale też zatrzymali sobie te fajne młode talenty (Brown, Tatum).

[Adrian] No to popatrzmy na inne pary w PO. Tydzień temu ja pisałem, że GSW z SAS będzie dla mnie mega ciekawą parą, Ty mi odpisałeś, że nie, bo Portland z Pelikanami ciekawsza. No i tak wychodzi po 2 meczach, że i jedna, i druga przebiega pod dyktando jednej drużyny. SAS wydaje sie kompletnie zagubione i stare, a Pelikany nie dają najmniejszych szans Portland. Rondo w PO jest wart każdych pieniędzy.

[Timi] Z tą jedną różnicą, że mecze Blazers-Pelicans są ciekawe i decydują się w crunchtime, podczas gdy nie można tego powiedzieć o starciach Spurs-Warriors, gdzie SAS brakuje po prostu talentu. Dodatkowo, teraz Spurs będą osłabieni brakiem Popa, z którym łączy się cała rodzina NBA po utracie żony. Tak jak pisałem, pachnie mi to sweepem Warriors, natomiast co do Blazers to zobaczymy, bo te mecze były naprawdę wyrównane. Dodatkowo, tam pod koniec G2 mocno kwaśną minę miał świetny Mirotić po skręceniu kostki – Rondo pamięta jedną taką serię, gdzie jego zespół prowadził 2-0, by przegrać ostatecznie cztery kolejne mecze.

[Adrian] Z tym, że Mirotić nie jest Rondo ;) To owszem może być spory problem dla Nowego Orleanu, ale nie on jest dla nich najważniejszy. Masz rację, że były wyrównane, ale były w Portland – zobaczymy czy wyrównane będą w hali Pelsów. No i w żadnym z tych meczów nie było jakiejś cudownej fury szczęścia Pelikanów, raczej furę szczęścia miało Portland, że w ogóle doprowadzili do tego, iż w ostatnich minutach mieli jakieś szanse na zwycięstwo. Bo przewaga NOLA była bezdyskusyjna.

[Timi] No nie Rondo, ale jednak Mirotic odkąd zgolił brodę gra jak all-star i nie ma w tym ani krzty przesady. On jest dla nich niezwykle ważnym graczem, swego rodzaju x-faktorem w ataku, bo Rondo gra super, ale jednak Mirotić zapewnia ten potrzebny spacing, którego wcześniej po prostu nie było i bez Mirotica też byłoby na pewno ciężej. Koniec końców, Nikola zagrał jednak w G3 i Pelicans łatwo się po Blazers przejechali, którzy są już o krok od wyeliminowania.

[Adrian] Trochę dokładniej porozmawiajmy o parze Sixers – Miami, to bo potencjalny nasz rywal w 2 rundzie – w co chyba wierzymy już wszyscy. Po pierwszym meczu wydawało się, że Sixers nic nie zatrzyma, a w drugim meczu starszy od Kruszwicy Wade powiedział – no pasaran. Niby wróci Embiid, ale nie na desce mają Sixers problemy. Wolałbym trafić na Miami, choć Wade i Olynyk robią różnicę i to dużą gdy maja dzień. W Sixers nie za żadnych niespodzianek – wetsi dobrze graja, ale w obronie asami nigdy nie byli.

[Timi] Heat wykonali zadanie, bo urwali jeden mecz w Filadelfii, kiedy Sixers wciąż byli bez Embiida i zobaczymy, czy uda im się obronić parkiet w Miami. Co najważniejsze, Szóstki w końcu poznały smak porażki po ponad miesiącu wygrywania i ta seria zapowiada się jeszcze lepiej, choć nie wydaję mi się, aby Wade miał więcej takich meczów w sobie. Spekulować nie chcę, ale jak sobie pomyślę, kogo bym wolał: Embiida czy zemstę Olynyka to naprawdę ciężko jest mi wybrać.

[Adrian] Łatwiej chyba grałoby się z Miami i dlatego wolałbym ich, ale z drugiej strony, nie ma się co bać Sixers a przekopanie ich sprawiłoby mi jednak więcej radości. No i Marcus Morris na pewno wolałby w PO spotkać się z Simmonsem, bo tam w Londynie była taka sytuacja, którą on na pewno pamięta i chciałby w PO dokończyć. Skoro na Simmonsa w lidze mówi się już per Książę, to ja bym chciał zobaczyć jego pojedynek z Królewiczem Brownem i Arcyksięciem Tatumem, bo obu stawiam wyżej niż Simmonsa, a taka jest hierarchia szlachecka, że Królewicz i Arcyksiążę nad Księciem. Zresztą po angielsku Książę to Duke, a w Duke był tylko Tatum, więc… no musi być wyżej ;)

[Timi] Pojedynek z Sixers na pewno zapewniłby więcej emocji, ale… to znów rywal miałby największy talent po swojej stronie, bo jednak zdrowy Embiid jest najlepszym graczem w takiej serii. Na razie skupmy się jednak na Bucks, a potem będziemy martwić się tym, jak zatrzymać Olynyka lub też w jaki sposób ograniczyć Embiida i skopać tyłek Simmonsowi.

[Adrian] Samozwańczy Król Koszykówki mocno się zdziwił w pierwszym meczu z Indianą. Bo nie chodzi o to, że Cavs to przegrali – chodzi o to, ze zostali zdemolowani i wbici w parkiet. Piszę to na kilka godzin przed mecze numer dwa i nie wyobrażam sobie, że oni zagrają drugi raz tak słabo, ale z drugiej strony – Lancelot znowu będzie robił wszystko, żeby LBJ zapamiętał mecz na bardzo długo. Czy to już jest koniec mitu, że Wschód jest jego i tylko jego?

[Timi] Wiesz, ciężko wygrywać, jeśli ma się przeciętny zespół wokół siebie – ale z tym końcem jeszcze poczekajmy, bo LeBron z większych opresji wychodził. Koniec obwieszczę dopiero wtedy, kiedy ten koniec rzeczywiście nastąpi, natomiast nie wcześniej. Pacers są jednak trudnym rywalem dla Cavs, ale Lue już zapowiedział zmiany w pierwszej piątce i zobaczymy, czy to poskutkuje. Indiana też już swoje zrobiła, bo jeden mecz na pewno już urwała i do Indianapolis będzie wracać co najmniej z remisem.

[Adrian] No i wraca do domu z remisem, w którym LBJ trochę pomogli sędziowie. Indiana przespała początek drugiego spotkania, ale jak się w końcówce rozkręciła, to mecz musieli trochę skręcić sędziowie. Piszesz, ze ma przeciętny zespół wokół siebie, ale toć on ten zespół sam zbudował. Decyduje o wszystkim, ustawia zagrywki, mówi kogo wymienić i na kogo… Tak mi się jeszcze przypomniało, wszyscy zachwycali się tymi transferami za Thomasa i Crowdera w lutym – w drugim meczu Clarkson, Nancy i Hood zdobyli razem 9 punktów – to o 2 punkty mniej niż zdobył sam Larkin w 2 naszym meczu. No deal życia zrobili w tym Ohio.

[Timi] Te transfery z lutego to raz, ale dwa to przecież fakt, że to sam LeBron zablokował Cavs sporo miejsca w salary cap, załatwiając takie, a nie inne kontrakty dla JR Smitha czy Tristana Thompsona. Sęk w tym, że James już z gorszymi drużynami wokół siebie robił rzeczy dużo bardziej imponujące – tak czy siak, wielkie brawa dla Indiany, że zafundowała Królowi pierwszą od lat porażkę w pierwszej rundzie fazy play-off i oby tak dalej. Nie wiem tylko, czy szybkie odpadnięcie LBJ z playoffs to dla nas dobrze, czy źle – to znaczy wiadomo, że dobrze, ale pytanie jak to wpływa na jego decyzje w kontekście wolnej agentury.

[Adrian] To już na koniec tylko słówko o Utah i OKC. Bang, bang i remis. Jeżeli  Favors robi w meczu więcej punktów, niż gwiazdy z OKC, to znaczy, że jesteś w dupie. A Favors i tak miał mniej punktów niż Mitchell czy Rubio. Nie wiem czy z taką skutecznością OKC urwie jakiś mecz w Salt Lake City. Druga zabawna sprawa, to to, że jedynym plusowym zawodnikiem z Wielkiej Trójki był Melo – no nie może być śmieszniej. Na pewno ta seria będzie fajna do oglądania, być może to będzie 7 spotkań.

[Timi] Tak jak pisałem przed playoffs, nie do końca wierzę w OKC i ich wielką trójkę, tym bardziej że tam pozą tą trójką też mało kto może dać coś więcej, podczas gdy ławka Jazz wygląda zdecydowanie lepiej. Jazz zadanie wykonali, jeden mecz urwali i trzymam kciuki, aby obronili parkiet – tym bardziej, że tam dwóch „naszych” przecież gra!