#103 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] W meczu z Cavs trzymaliśmy się do połowy drugiej kwarty, no a potem zdemolowali nas. Trio Irving/Brown/Horford trafiło razem 2 trójki z 16 prób – no to musiało skończyć się katastrofą. Cavs natomiast byli nabuzowani zmianami jakie u nich zaszły. No nie tak miała wyglądać ta noc, juz pal licho porażkę, ale nie bardzo potrafiliśmy cokolwiek ugrać w drugiej połowie.

[Timi] Widać, że w Cleveland potrzebne było przede wszystkim odświeżenie – nie wiem, na ile to Wade, a na ile komentarze Thomasa, ale jak na dłoni widać, że po tych zmianach od razu zrobiło się tam jakoś luźniej, zawodnikom zachciało się grać. My natomiast zostaliśmy wcześniej zmiażdżeni przez Raptors, teraz przez Cavaliers – ten zespół nie jest jeszcze gotów, tym bardziej jeśli tak bardzo zaczęła szwankować defensywa, bo wtedy nie ma jak nadrobić mocno przeciętnego ataku.

[Adrian] Właśnie te dwa mecze powinny nas sprowadzić na ziemie, bo bilans nadal wygląda bardzo okazale, ale on nie do końca jest odzwierciedleniem naszej formy, a raczej jest odzwierciedleniem walki. Bo na poczatku sezonu wkładaliśmy 101% serca i siły, a teraz trochę drużyna osiadła na laurach. Gdy znowu będziemy zostawiać całe swoje zdrowie na parkiecie w obronie – to wyniki powinny wrócić do normy.

[Timi] Tak sobie myślę: gdyby ktoś mi powiedział, że ten zespół zrobi 40 zwycięstw do ASG to brałbym to z pocałowaniem ręki nawet ze zdrowym Haywardem. Teraz oczywiście trochę inaczej to wygląda, bo wpadliśmy w najpoważniejszy chyba w tym sezonie dołek i czym innym jest mieć 40 zwycięstw przed ASG i wchodzić w przerwę ze streakiem zwycięstw, a co innego mieć 40 zwycięstw, ale przegrać trzy spotkania z rzędu i być w kryzysie. I tak też sobie myślę, że zespoły Stevensa zawsze są lepsze po ASG, więc liczę, że i w tym sezonie ta reguła się potwierdzi, tym bardziej że sam Brad przyznał, że musi wprowadzić jakieś zmiany, a wcześniej mówił, że przyspieszony trade deadline powinien w tym pomóc.

[Adrian] Zobaczymy – bo zapowiedzi zmian w s5 jakoś sa dla mnie mgliste, bo co może sie zmienić? Morris na Sf za Tatuma, a Baynes na stałe do s5? Nie bardzo widzę możliwości sensownych zmian w wyjściowym składzie jak na razie. Pozostaje wierzyć w Stevensa i jego magię zupełnie innego grania po ASW.

[Timi] Nie wiem, może Monroe do pierwszej piątki? Choć wydaję mi się, że Stevns bardziej sobie ceni Monroe z ławki, dzięki czemu zarówno pierwszy, jak i drugi unit ma wysokiego, który potrafi dobrze podawać. Poza tym, te zmiany niekoniecznie muszą dotyczyć wyjściowego składu czy ogólnie personelu – cokolwiek to będzie, ja w Stevensa jak najbardziej wierzę.

[Adrian] Zastanawiam się, czy nowy garnitur Cavs jest „real”, czy tylko odpalili w pierwszych spotkaniach i zgasną, tak jak zgaśli Clippers po 4 meczach w październiku. Na pewno mają wreszcie ławkę i to młodą, oraz atletyczną, która może zmęczyć przeciwnika. Tylko na ile to efekt zaskoczenia, a na ile poprawa drużyny.

[Timi] Na razie wygląda to imponująco – lepiej niż się spodziewałem, bo nie wierzyłem w to, że ta czwórka może tak diametralnie zmienić Cavaliers. Wydaję mi się jednak, że to nie tyle umiejętności tej czwórki, co po prostu sam fakt, że pojawiła się w drużynie nowa, świeża krew i tak jak pisałem wcześniej, zachciało się nagle grać. Zobaczymy jednak, jak to będzie wyglądać w dalszej części sezonu i przede wszystkim w fazie play-off, bo z tej pozyskanej czwórki to jednak tylko George Hill wie, co to znaczy i przy okazji wie jeszcze, jak grać w defensywie. Na razie jednak wszyscy są szczęśliwi i w takiej sytuacji aż chce się grać – poczekajmy jednak na pierwsze problemy tej nowej drużyny.

[Adrian] Problematyczny Thomas, aktualnie grasuje w Lakers i dalej pokazuje swoje rogi. Mała konfrontacja z Rondo, oraz dalsze wojenki w wywiadach… Nie wiem czy to jest recepta na furgonetkę pieniędzy. Wracając do Cavs, Thomasa już nie ma, atmosfera się oczyściła, ale zobaczymy kto będzie winny kolejnego konfliktu, gdy tylko przyjdzie słabsza passa. Love kontuzjowany, została same ziomki LeBrona oraz nowi. Odpaleni z Lakers też mają sporo do udowodnienia, ale dokładnie taka sama sytuacja była z Thomasem i Crowderem.

[Timi] Tyle tylko, że ani jeden, ani drugi nie są po poważnej kontuzji albo po totalnie straconym okresie przygotowawczym (jak w przypadku Crowdera). Crowder i Thomas potrzebowali po prostu nieco więcej czasu, ale tego w Cleveland nie wiedzą, bo dupka się pali, kiedy wciąż nie wiadomo, czy LeBron zostanie, czy też jednak nie. Natomiast co do spięcia na linii IT-RR to powiem tak: smutno mi tak oglądać jak dwaj niegdyś herosi robią takie rzeczy. Rondo w stylu KG chciał zajść przeciwnikowi za skórę, a Thomas łatwo dał się sprowokować – choć fakt faktem, że za coś takiego nie powinni byli wylecieć z boiska. Jedynym usprawiedliwieniem dla sędziów jest w tej sytuacji to, że nie chcieli, aby sytuacja gdzieś się zaostrzyła…

[Adrian] Kolejny mecz Thomasa w Lakers nie wyglądał już tak dobrze jak pierwszy i przypomina to sytuację w Cavs, gdzie tez po powrocie zagrał kilka razy dobrze, a potem równia pochyła. Crowder trafił dużo lepiej, bo Utah gra obronę i umie grać obronę, a ich trener to jest świetny fachowiec i on może go wykorzystać tak umiejętnie jak to robił Stevens. Zobacz Jerebko w Utah – gra tak samo świetnie i jest tak samo dobrym uzupełnieniem jakim był w Bostonie. Quin Snyder to jest naprawdę kawał trenera i osobiście zaliczam go do Top5 w NBA.

[Timi] Szkoda, że nie pamiętałeś o tym, kiedy skazywałeś Jazz na wypadnięcie z playoffs – oni tymczasem są teraz najgorętszą drużyną w lidze, przy czym to duża zasługa Mitchella, no a tego nie mógł przewidzieć nikt. Tak czy siak, faza play-off tam jest cały czas jak najbardziej w grze i fajnie jest widzieć, że Szwed spisuje się tak samo solidnie jak w Bostonie. Thomas tymczasem robi naprawdę kawał kapitalnej roboty jako podwójny potrójny agent – najpierw próbował rozbić Cavs od środka, a teraz „pracuje” na nasz pick od Lakers!

[Adrian] Pisanie o meczu z Clippers boli, bo wydawało nam się, że na deskach sytuacje w tym sezonie opanowaliśmy – no i wygraliśmy pod tym względem z Clippers, oddaliśmy sporo więcej rzutów – tylko obrona od pewnego czasu u nas tak zasysa, że pisanie o takich meczach boli. DeAndre grasował w naszym pomalowanym jak dzik w zagrodzie, gdy gospodarz na rybach. Wiesz kiedy DAJ poprzednio zrobił 30 punktów w meczu? To Ci powiem – nigdy!

[Timi] Ogólnie ten mecz nie był taki zły, bo w ataku dawaliśmy radę bardzo fajnie – szkoda tylko, że w parze z tym nie poszła gra w obronie, a zamiast tego dostaliśmy jeden z najgorszych pod tym względem meczów w tym sezonie. Ja rozumiem, że nie ma Smarta, że Monroe ma za sobą dopiero jeden trening, że może myślami już trochę jesteśmy na przerwie, ale to już niestety czwarty w ostatnich pięciu meczach raz, kiedy przeciwnik rzuca nam co najmniej 100 oczek. Co więcej, w trzech przypadkach to było ponad 110 punktów rywala!

[Adrian] No i kolejny raz gramy gonimy rywala z dużej przewagi, doganiamy i nagle odcina nam prąd. Bo przecież z Indianą kilka dni temu tez zniwelowaliśmy stratę do nich, dużo większą stratę i to dużo później niż w meczu z Clippers. Uwierzyliśmy, że możemy wrócić z każdej przygody i przy każdej okazji, a tak na dłuższą metę sie nie da. Skoro nam w ataku wychodzi tak sobie, to postawmy twardszą obronę. Na szczęście jest ASW i te 8 dni przerwy pozwolą złapać dystans do tego wszystkiego.

[Timi] Wiesz, te powroty są znakomite, ale kiedy wychodzą – ostatnio coraz częściej brakuje natomiast sił, bo jak zakopujesz się tak głęboko to jednak potem potrzeba trochę wysiłku, aby przeciwnika dogonić, no a na potem już prądu nie ma. Można sobie pogdybać, bo gdyby Horford spudłował rzut na zwycięstwo z Blazers, a Markieff nie faulował Irvinga w D.C. to teraz ta seria przegranych mogłaby wyglądać jeszcze bardziej „okazale”. Miejmy jednak nadzieję, że trochę przerwy rzeczywiście Celtom pomoże.

[Adrian] 34 trafiło pod dach hali i to była emocjonująca ceremonia. Zjawiła się całkiem spora gromadka byłych zawodników i trenerów Celtics, ale zabrakło jednego – szkoda, byłem pewien, że to jest ten dzień, gdy wszyscy usiądą razem i zapomną o tym co złe, a będą cieszyć tym co dobre. Chyba nie ma wątpliwości, że kolejnym numerem który powinien powędrować nad kopułę TD Garden jest numer Garnetta.

[Timi] Z tego co mówił Rivers, Ray obawiał się o to, jak zareaguje Ogródek, bo jednak wydaję mi się, że prędzej Rondo i KG przekonani przez Pierce’a są na dobrej drodze, żeby się pogodzić, natomiast kibice nadal mają mocno mieszane uczucia. Niemniej jednak, byłby to na pewno fajny gest ze strony Allena, gdyby się jednak pojawił mimo to – miłe słowa na instagramie to oczywiście spoko sprawa, ale to nie to samo, co obecność na takiej ceremonii. A co do kolejnego numeru to nie ma żadnych wątpliwości, że to wolne miejsce obok #34 zajmie #5. Natomiast na #11 czy #20, a potem także #7 i #0 trzeba będzie już nowy banner :)

[Adrian] Jesu Timi – dajesz miejsce pod kopułą Gordonowi, co jeszcze meczu nie zagrał a nie wymieniłeś Horforda. No, ale to oczywiście sprawa bardzo odległej przyszłości i tego, czy ta drużyna zdobędzie mistrzostwo. Bo za frytki u nas miejsca zastrzeżonego się nie dostaje. To jeszcze pytanie o Rondo – będzie miał swój numer w Bostonie pod sufitem czy nie?

[Timi] Horford jednak już po 30-tce, więc wiesz… Dobrze wiem, że jego gra się będzie nam ładnie „starzeć”, ale jak #7 i #0 wejdą w swój prime to Big Al będzie mógł już co najwyżej tylko szatnię trzymać. Ale to wszystko oczywiście pół żartem pół serio, wierząc w to, że tej drużynie uda się w (niedalekiej) przyszłości zdobyć co najmniej jedno mistrzostwo. Jak widać na przykładzie Pierce’a, to bardzo pomaga, kiedy rozchodzi się o zastrzeżenie numeru, natomiast odpowiadając na twoje pytanie – mistrzostwo nie pomoże Rondo. Bo przecież ani #34, ani #5 nikt w Bostonie nie ruszał od transferu z Nets, natomiast z #9 grali już Demetrius Jackson oraz Jarrel Eddie, a #20 ma Hayward.

[Adrian] Coraz bliżej powrotu Marcusa Smarta na parkiety, czekam na to, bo… on ma sporo do udowodnienia. Dla jego przyszłości zaczynają się decydujące miesiące i albo da  wystarczająco dużo argumentów Danny’emu, żeby go zatrzymał w drużynie, albo to jego ostatnie miesiące.

[Timi] Tak sobie myślę, że Smart po tej całej akcji ze szkłem walczy nie tylko o swoją przyszłość w Bostonie, ale też w dużej mierze o swoją przyszłość w NBA. Zgodzimy się bowiem chyba, że on największą wartość ma w Beantown i to przede wszystkim dla Celtics jest niezwykle pożytecznym zawodnikiem, natomiast w innych drużynach już niekoniecznie i to sondowanie rynku przez Ainge’a mogło mu potwierdzić, że zainteresowanie Smartem na rynku jest znikome. Mam jednak wielką nadzieję, że to będzie dobre kilkadziesiąt spotkań w wykonaniu Smarta – już nawet nie tylko dlatego, że on ma sporo do udowodnienia, ale również dlatego, że widzimy jak bardzo w kratkę radzą sobie bez niego koledzy.

[Adrian] Bilans bez Marcusa jest nadal dodatni – to 8 do 5, a gdyby nie ostatnie 3 wpadki, no dobra – 2 wpadki z Indiana i Clippers to byłoby 10-3, więc zero dramatu. Bo to nie tylko Smart broni, Horford na poczatku sezonu imponował obroną, Baynes imponował obroną, Irving notował przechwyt za przechwytem, Brown grał doskonale po obu stronach parkietu. Brakuje wszystkich tych elementów, nie tylko Smarta. Natomiast ja nie jestem pewien czy to zainteresowanie Smartem było znikome – być może oferty nie były zadowalające dla Danny’ego.

[Timi] A ja się nie zgodzę, bo nawet gdyby się udało wygrać z Pacers i Clippers po tych powrotach to wciąż byłby te ostre latania od Cavs oraz Raptors, czyli to co nas najbardziej interesuje. A w tych dwóch starciach było widać przede wszystkim brak większego zaangażowania, tego serducha do walki, które Smart zazwyczaj potrafi w takich meczach zapewnić.

[Adrian] Kilka głosów niezadowolenia z Grega Monroe dało się już usłyszeć, natomiast on dopiero we wtorek odbył pierwszy trening z drużyną. Trochę czasu upłynie, zanim Greg będzie pełnoprawnym trybikiem w maszynie Stevensa. Z jednym Greg problemów nie ma, na 14 minut gry zbiera 5 piłek, co znaczy,że gdy już będzie grał w normalnym wymiarze minut to 10 zbiórek padnie jego łupem – jak do tego odda te 10 punktów, to takie double-double bierzemy w ciemno.

[Timi] Naprawdę takie głosy się pojawiły? Debiut miał bardzo w porządku, kolejne dwa mecze niewidoczny, ale tak jak mówisz – dopiero po starciu z Cavs udało się mu załapać na pierwszy trening, więc wiadomo, że potrzeba czasu. Dobrze, że zdołał już rozegrać kilka meczów z zespołem przed przerwą na All-Star Weekend i w drugiej części sezonu powinno być już tylko lepiej.

[Adrian] Kiedy wydawało się, że wyjazd LeWara z młodszymi synami na Litwę, to najlepsza rzecz jaka mogła przytrafić się Lakers – on odpala bombę atomową. Jeśli Lakers nie wybiorą w  kolejnych draftach jego braci, on nie przedłuży umowy z zespołem z Los Angeles. Ogólnie to bzdura, bo Lonzo nie będzie miał nic do powiedzenia przez 4 sezony, choć jeśli podpisze ofertę kwalifikacyjną na 5 sezon, to zacznie się cyrk. On ma plan i ma wizję – 3 synów w jednej drużynie w NBA.

[Timi] Wiesz, trzech synów w jednej drużynie spoko, ale na pewno nie w NBA. Choć ten LaMelo jakiś tam potencjał ma, no ale też tato znacząco mu utrudnił dostanie się do NBA, zabierając mu możliwość gry w NCAA – no to teraz wymyślił sobie inny sposób. Najgorzej w tym wszystkim ma Lonzo, natomiast ja jak zwykle w tym wszystkim poszukam mądrości Danny’ego. Zobacz, jakie musiał mieć jaja, żeby oddać ten pick numer jeden, pominąć Fultza, z którym nawet nie wiadomo co się dzieje oraz Balla, który przez tatusia mocno traci. Choć on sam też jest niezłe ziółko (chyba że to też wymysł taty) – gdzieś w trakcie ASW ma po raz pierwszy rozdawać autografy, tyle tylko, że każdy kto będzie chciał podpis na czymkolwiek będzie musiał zapłacić $200 dolarów…

[Adrian] O LOLkers, tego nie słyszałem – 200 zielonych, za podpis wiecznie kontuzjowanego gościa, co niby zrobił kilka fajnych linijek, ale jednak niebo spadło komuś na głowę. Dla nas to dobrze, bo to oznacza dalszą zabawunię i heheszki z tego zespołu. Najpierw przekładają o kolejny rok polowanie na wolnych agentów, potem LeWar odpala kolejną torpedę, a teraz jeszcze mega cyrk na ASW. Swoja drogą – uświadom mnie, kto kiedykolwiek pobierał pieniądze za autograf podczas ASW w NBA? Jak teraz widzę to nie 200, a 199 plus 10 za certyfikat potwierdzający autentyczność podpisu – znaczy się, oni chcą naiwnych uświadamiać, że kiedyś to może być dużo warte. JPRDL

[Timi] To fakt, jest to trochę policzek w stronę fanów, no bo jednak zdecydowana większość – jeśli nie wprost 99.9 procent – zawodników nie pobiera przecież żadnych opłat za autograf, bo to się przecież w głowie nie mieści. Najgorsze w tym jednak jest to, że ci naiwni się znajdą, bo to dzięki nim ta rodzina nadal funkcjonuje w ten sposób i wynajduje tego typu pomysły…