#94 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Pistons i rewanż za przegraną w Ogródku! Wszystko układało się po naszej myśli od połowy 1 kwarty i tak zostało do samego końca. Nie udało się ich wprawdzie zatrzymać poniżej 80 punktów, o czym marzyłem od przerwy, ale trudno nie być zadowolonym z wygranej w Detroit. Stevens przechytrzył Van Gundy’ego i o to chodziło.

[Timi] No, może nie wszystko, bo jednak Kyrie znów miał problemy z Bradleyem i ja tylko po raz kolejny powiem, że naprawdę nie chcę trafić na Pistons w fazie play-off. Ale poza tym całkiem przyjemny mecz, znakomita przede wszystkim gra Baynesa, który świetnie ograniczył Drumma i to też pokazuje, że Stevens w tym pierwszym starciu popełnił błąd, nie wstawiając Arona do pierwszej piątki.

[Adrian] Mi jakoś Pistons w PO nie jest straszne, na poczatku mieli eksplozję formy, a teraz są na L7. Gdzieś ta ich forma się zgubiła, a może zwyczajnie wtedy grali mocno na wyrost, a teraz przyszła odpowiedź w jakim są miejscu, bo przecież nie tylko z Bostonem przegrali. Bradley znowu ograniczył Irvinga, z tym, że sam też został ograniczony. Aktualnie to oni sa w drodze do wykluczenia się z tych PO, bo kandydatów na 7-8 pozycję to jest kilku. Sixers, Heat, Knicks, Pistons, a  zobaczymy czy Nets z Okaforem nie doskoczy do walki o PO.

[Timi] To fakt, przed wygraną z Hawks w czwartek przegrali siedem kolejnych meczów, ale też zobacz, że jednak mieli w większości solidnych rywali (w tym Spurs, Warriors i nas) plus tym meczem w Bostonie udowodnili, że nie są wcale łatwym przeciwnikiem. Mi się po prostu nie podoba to, jak się z nimi matchupujemy, a jakby jeszcze udało im się pozyskać lepszego rozgrywajka niż Reggie Jackson to już w ogóle, bo pamiętamy, jak dobrze potrafi wyglądać Bradley, kiedy ma obok siebie kogoś blisko lub na poziomie all-star. Tylko gdzie kogoś takiego Pistons mogliby znaleźć…

[Adrian] Nie wiem czy pamiętasz, jak kilka sezonów temu rozmawialiśmy w komentarzach, że pozycja rozgrywającego w NBA jest najłatwiejsza do obsadzenia bardzo dobrym zawodnikiem. Zobacz jak NBA się zmieniła na przestrzeni kilku lat, gdy poszła w niskie ustawienia i teraz wyciągnięcie świetnego PG już tak łatwe nie jest. Nawet tankujące zespoły nie zamierzają się rozstawać ze swoimi rozgrywającymi, bo znalezienie kolejnego graniczy z cudem.

[Timi] Pamiętam, bo nawet o tym samym pomyślałem, pisząc to zdanie – zresztą Pistons sięgali po Jacksona właśnie z nadzieją, że to będzie świetny PG, bo on miał swoje przebłyski za Westbrookiem w OKC. Tak się jednak nie stało i szczerze trochę się dziwię, że oni nadal próbują ugrać coś właśnie z nim na jedynce, choć z drugiej strony to też efekt tego, o czym piszesz.

[Adrian] Pan Koszykarz Aron Baynes poradził sobie z świetnie grającym w tym sezonie Drummondem. Frustracja Drumma to był miód na serce, ona rosła z każdą minutą meczu. Andre nie miał żadnego pomysłu na naszych podkoszowych, bo Baynes sam na parkiecie nie był, natomiast Pistons nie umiało współpracować. Kolejny kapitalny mecz Horforda, bo jak on znajdzie w sobie agresje, to „nas nie dogoniat”.

[Timi] To był chyba jeden z najgorszych meczów Drummonda w tym sezonie i największe słowa uznania należą się Baynesowi, który robił tak świetną robotę, że to z kolei był chyba jeden z jego najlepszych pojedynków w tych rozgrywkach. Bardzo mi się podoba fakt, że mamy w składzie kogoś takiego, kto nie pozwoli, aby zespół stał się „chłopcami do bicia”. Baynes to jest gwarancja twardej, solidnej gry i z nim na parkiecie naprawdę dobrze rzeczy dzieją się w strefie podkoszowej. A jak jeszcze Horford jest do tego w świetnej dyspozycji to nasz froncourt wygląda naprawdę imponująco.

[Adrian] Mecz z Chicago to koszmar, wprawdzie byliśmy w b2b, ale nic tego nie jest w stanie wytłumaczyć. Takie rzeczy nie powinny się zdarzać i byłem już prawie pewien, że wpadki z leszczami mamy za sobą, ale jednak nie. Znośna 1 kwarta i… 13-28 w 2 kwarcie. Każdy fan Celtics myślał, że w 3 kwarcie znowu zagramy swoją niesamowitą obronę, ale nic takiego się nie wydarzyło. Nie można tego słabego spotkania wytłumaczyć brakiem Irvinga, bo inne spotkania bez niego potrafiliśmy wygrać.

[Timi] Ale to był pierwszy taki mecz w tym sezonie, więc ja już nawet o tym spotkaniu nie pamiętam. Szkoda, że się nam trafiło, ale też co by nie mówić, Bulls po powrocie Mirotica są zupełnie inną drużyną, na pewno lepszą niż wskazuje na to ich bilans. Oczywistym jest natomiast, że nawet bez Irvinga powinniśmy ten mecz wygrać, ale no musiał kiedyś przyjść w końcu słabszy dzień.

[Adrian] Skoro jesteśmy przy Chicago, to porozmawiajmy o Miroticiu i Portisie, bo ponoć obaj są dostępni w handlu. Wszystko zależny od ceny, a brakuje nam silnego skrzydłowego, bo tak naprawdę to chyba nie mamy żadnego prawdziwego PFa w składzie. Ten charakterny Bobby Portis za rozsądną cenę moim zdaniem byłby bardzo użyteczny, wiekiem pasuje do naszego młodego składu na przyszłość, a mi się wydaje, że on ma dużo większy talent niż jest w stanie to pokazać w Chicago.

[Timi] Ja myślałem, że oni razem na parkiet nie wybiegną po tej całej sytuacji w preseason, a tutaj akurat w meczu z nami wyprowadzali cios za ciosem… Powiem tak: w dobrej cenie, przygarnąłbym albo jednego, albo drugiego. Portis już w ubiegłych playoffs pokazał nam się w trakcie tych sześciu meczów z fajnej, ciekawej strony i on naprawdę ma bardzo dobre momenty. Mirotić z kolei dałby sporo fajnego wsparcia przede wszystkim w ataku jako ten podkoszowy z ławki, a to rzecz dla nas ważna, bo przy absencji Morrisa brakować nam będzie niestety więcej opcji w ofensywie wśród rezerwowych.

[Adrian] No ja zdecydowanie stawiam z tej pary na Portisa, ze względu na wiek, ale też na obronę. Mirotić moim zdaniem, robiąc te prawie 20 punktów średnio na mecz aktualnie, to będzie dużo droższy, bo tu na byle picku może się nie skończyć. Portis ma jeszcze tę zaletę, że w smallballu może grać na C, bo warunki ma wystarczające. Chciałbym go zobaczyć pod Stevensem, przecież jeszcze zanim trafił do Chicago pisałem o nim w artykułach o NCAA z dużą sympatią i nadal wierzę w ten projekt.

[Timi] Pytanie tylko, czy ta bójka go nie dyskwalifikuje, bo jednak cały czas widać w Bostonie, że Danny i Brad nie sięgają po zawodników „z przeszłością”. Przypomina mi się bójka Delonte Westa i Vona Wafera w 2010 roku, którzy co prawda szybko o tym zapomnieli, ale obu nie było już w bostońskiej drużynie po tamtym sezonie. Plus warto pamiętać, że Celtics pominęli Portisa w drafcie 2015, gdzie jednak postawili na Roziera. Wtedy nagrodą pocieszenia okazał się Jordan Mickey, który swoją drogą miał niezłe wejście w Miami, ale jak do tej pory zagrał w tylko sześciu spotkaniach i w ten projekt już znacznie trudniej wierzyć.

[Adrian] Pominęliśmy Portisa, bo wciąż żyliśmy złudzeniami o formie Sullingera, skończyło się jak sie skończyło. Ta bójka, a właściwie to jeden strzał kontrolny – a czytałem, że to wcale nie Portis pierwszy ruszył do ataku – przeszkodą może być, pod warunkiem, że Danny nie dojdzie u źródeł o co poszło i jak to przebiegało. Pewnie telefon do Thibsa byłby nieodzowny, w 21 wieku wszystkie treningi są rejestrowane, więc pewnie nawet materiał wideo by się znalazł.

[Timi] Ale wiesz, że Sully dominuje w CBA jak mało kto? Nie ma oczywiście szans na jego powrót do Bostonu, ale jestem ciekaw, czy po powrocie z Chin ktoś w NBA się na niego skusi. A wracając do Portisa – wiesz, to nawet nieważne kto ruszył pierwszy, bo tego typu sytuacje nie powinny się zdarzać i tutaj nie ma wymówek. Natomiast sam fakt, że Bulls nadal nie przegrali po powrocie Mirotica i oni grają razem bez żadnych problemów to jest jedna z bardziej szalonych historii w pierwszej połowie tego sezonu.

[Adrian] Mecz z Denver łatwy nie był, bo nie dość, że znowu bez Morrisa (którego czeka dłuższa przerwa), to jeszcze bez Horforda. To trzeci mecz w tym sezonie bez Ala i trzecia wygrana.  To informacja dla tych co twierdzą, że bez Horforda ta drużyna nie istnieje – bez liderów potrafimy sobie radzić – cały sezon bez Haywarda, bez Irvinga 3 mecze i bilans 2-1, a bez Horforda bilans 3-0. Tak jak poprzedni mecz to był mecz bez punktów, tak z Denver strzelanina na całego – tym razem jednak my przejęliśmy mecz w 2 kwarcie i zakończyliśmy zwycięstwem.

[Timi] Znakomity był w tym meczu Shane Larkin, który co ciekawe po raz czwarty w tym sezonie wygrał Tommy Award – to jest coś, czego nikt się chyba nie spodziewał, bo przecież Larkin miał być daleko daleko w hierarchii rozgrywających, a tymczasem kiedy Stevens sięga po niego z ławki rezerwowych to ten bardzo często odpowiada w naprawdę dobry sposób. A to, o czym piszesz, że udaje nam się wygrywać bez liderów, pokazuje jednak, że ta nasza głębia składu jest naprawdę w porządku. Jasne, że po takich meczach jak z Chicago można psioczyć, że rezerwowi słabo, że drugi unit mało daje, ale w ogólnym rozrachunku wydaje mi się jednak, że ten nasz drugi garnitur daje naprawdę solidne wsparcie i coraz rzadziej trafiają się rezerwowym takie mecze jak ten w Chicago.

[Adrian] Dokładnie tak, nie ma co patrzeć na pojedyncze spotkania, bo zawsze może się przytrafić słaby mecz, albo słabsza forma, bo w samolocie do Chicago chłopaki zrobili konkurs na jedzenie hamburgerów i byli ociężali. Natomiast w ostatecznym rozrachunku, po kilkudziesięciu meczach jesteśmy wyraźnie na plusie. Larkin to może być niesamowita historia tego sezonu, on na razie jest takim jokerem w talii Stevensa, ale zobaczymy co będzie w dalszej części sezonu. Danny Trader może mieć kilka pomysłów, a wtedy Shane wskoczy na większe minuty.

[Timi] Zobaczymy, co się zacznie dziać, bo w momencie, kiedy ten tygodnik wejdzie na stronę, będziemy już po 15 grudnia, a jest to nieoficjalna data rozpoczęcia okresu transferowego w NBA. Powód jest prosty: od tego momentu można wymieniać graczy, którzy podpisali tego lata kontrakty. Wydaję mi się jednak, że w tym sezonie Danny Trade może nie być zbyt aktywny, choć jestem ciekaw, czy znów będziemy się pojawiać w różnego rodzaju plotkach – pomóc w ruchach może ewentualnie DPE, bo w tym roku nie mamy już do dyspozycji spadających kontraktów a’la Amir Johnson czy Tyler Zeller.

[Adrian] Nawet wczoraj widziałem spory art na amerykańskim serwisie o NBA, kto i dokładnie w jakiej dacie wejdzie na rynek handlu, bo część zawodników ma graniczna datę ustawiona na 15 stycznia. Sporo nazwisk, ale raczej, albo nie do wyjęcia, albo zupełnie nie nasz target. Ten sezon może być klasycznym prawem Murphy’ego – gdy byliśmy przygotowani pod wymiany – nic się nie działo, jak pozbyliśmy się kontraktów pod wymiany, to wylądował Irving, a kolejne ruchy są dość prawdopodobne.

[Timi] Yup, z dniem 15 grudnia około 90-95 procent graczy w NBA stało się „tradeable”, ale sam Danny mówił w tym tygodniu to, co mówi już od tygodni, że nie ma zamiaru się spieszyć z ewentualnym wykorzystaniem DPE. Myślę też, że na razie jeszcze trochę za wcześnie, różnice między poszczególnymi zespołami w konferencjach nie są aż tak duże i wiele drużyn jeszcze tak w zasadzie nie wie, czy już się żegnać z marzeniami o playoffs i tankować, czy jednak jeszcze walczyć (jeśli jest w ogóle po co).

[Adrian] Jaylen Brown 26 punktów i wciąż puka do klubu +30. To będzie taka truskawka na torcie, ale co innego jest istotne. Coraz lepiej trafia rzuty wolne, bo w grudniu dobija do 70%, a to znaczy, że mocno popracował nad tym elementem, a jest on w tym przypadku bardzo ważny, bo Jaylen to zawodnik atakujący obręcz i faule na nim zawsze będą częścią gry.

[Timi] To prawda, w tym miesiącu tylko w starciu ze Spurs był 0/2, a tak to mamy solidne 6/8, 2/3 oraz 5/6 w pozostałych meczach. Oby tak dalej, bo to naprawdę ważna sprawa, natomiast cały czas czekamy na te 30+ punktów i szczerze myślałem, że to pęknie w starciu z Nuggets, gdzie Jaylen już w trzeciej kwarcie miał 23 punkty na koncie. Najważniejsze jednak, że to był jego najlepszy występ od prawie miesiąca po małym dołku, w jaki wpadł gdzieś tam na przełomie listopada i grudnia.

[Adrian] Nie patrze na ten dołek, związany był po tragicznym dla niego okresie i nie ma sensu tego w ogóle brać pod uwagę. Przyznam się, że ja od wielu spotkań, gdy nie oglądam mecz na żywo z całym naszym czatem, to ściągam mecze z komentarzem przeciwników, bo cholernie mnie ciekawi jak inni oceniają nasz skład i grę. No i Brown jest zawodnikiem, o którym się mówi nie tylko w Bostonie. Podczas spotkań wywołuje swoimi zagraniami naprawdę zachwyt, a komplementy płyną w praktycznie każdym meczu.

[Timi] Ja akurat ze względu na robienie highlights zawsze staram się wyszukać „naszych”, natomiast zdarzyło się kilka razy obejrzeć mecz w ten sposób, o którym mówisz i rzeczywiście tak jest, zresztą to dotyczy nie tylko Browna. Ale też trzeba sobie powiedzieć, że Brown czy Tatum dostają jednak znacznie mniej „czasu antenowego” w tych ogólnokrajowych mediach, gdzie zdecydowanie mocniej promuje się chociażby Balla, Ingrama czy Simmonsa. Ale takie latanie gdzieś koło radaru to niekoniecznie zła rzecz, bo też to ma swój urok i w ten sposób można bardziej docenić umiejętności gracza i jego talent niż wpaść w tę pewną otoczkę medialną.

[Adrian] Skoro rozmawiamy o Jaylenie, to jeszcze o Jaysonie, a właściwie o obu. Jay Brothers są już bardzo doceniani w NBA, nawet kibice Lakers, a także komentatorzy i dziennikarze związani z tym klubem piszą, że przecież mogli mieć ich obu, bo za każdym razem wybierali wyżej niż Boston. To prawda – patrząc jak się prezentuje duet Brown&Tatum, trudno nie zauważyć, że w dojrzałości koszykarskiej, w swojej grze, w umiejętnościach są lekko licząc dwa piętra nad Ingramem i Ballem. Obaj zawodnicy z Los Angeles mają olbrzymi problem z %, no i oczywiście nie chodzi mi o to, że piją alko. Zdobycze punktowe jeszcze jakoś wyglądają, natomiast skuteczność jest kompletnie z czapki.

[Timi] Miło jest tak usłyszeć, że to inni patrzą na naszych i się zastanawiają „co by było gdyby…”, a my możemy tylko się uśmiechnąć pod nosem. Bardzo ciekawie wygląda ten pojedynek Brown-Ingram, bo skrzydłowy Lakers spisuje się jednak znacznie lepiej niż w swoim pierwszym sezonie i zaczyna prezentować się jak na tak wysoki pick w drafcie przystało. Ale tę różnicę w umiejętnościach czy w dojrzałości najbardziej robi jednak Tatum, który gdyby nie Simmons to biłby się z Mitchellem o ROTY. On w sumie nadal się bije, ale coś mi się nie wydaję, żeby Simmons tej nagrody nie wygrał. Swoją drogą, czy zauważyłeś fakt, że Tatum po prawie DWÓCH miesiącach w NBA zagrał słaby mecz? W Chicago zdobył tylko cztery punkty, ale miał też co prawda 10 zbiórek. To był jego pierwszy od 17 spotkań mecz poniżej 10 oczek, a ta seria byłaby dłuższa, gdyby nie fakt, że w starciu z Lakers zszedł z kontuzją już w pierwszej połowie.

[Adrian] No ja bym się tak nie rozpędzał, że wygląda jak na 2 pick przystało, bo punkty robi, ale… 31% zza łuku to jednak w dzisiejszej NBA jest słabo, za 2 punkty też rewelacji nie ma jak na takiego wysokiego zawodnika, no i ogólny rozrachunek jest taki, że ma o 9 punktów procentowych gorszą skuteczność od Browna. Nawet gdyby pod Ingrama podstawić Tatuma, to nadal Ingram z tej trójki prezentuje się najsłabiej. A Tatum to w ogóle ma w całym sezonie 4 mecze poniżej 10 punktów, 3 mecze ze skutecznością niższą niż 40%, także porównując go do Ingrama, który takich spotkań poniżej 10 punktów ma już 5 to nadal 19 latek na plusie. Co do Simmonsa, gra naprawdę dobry sezon, ale zarówno on jak i Phila w ostatnim czasie trochę wyhamowali. Wiesz, że on jeszcze w NBA nie trafił zza łuku? Próbował już 8 razy i nic, Shaq wiele lat temu też próbował trafić zza łuku i udało mu się to przy 11 próbie, w swoim 4 chyba sezonie. Jestem ciekawy kiedy Ben trafi.

[Timi] Wiem, zresztą w przypadku Simmonsa jego rzuty wolne są bardziej niepokojące niż problemy na linii np. Browna, bo Jaylen ma przynajmniej solidny mechanizm rzutu, a w przypadku skrzydłowego Sixers cały czas słyszy się, że coś tam jest sknocone i kolejne próby naprawienia tego przynoszą raczej odwrócone efekty. Ale zobacz, że mimo tego wszystkiego Simmons prezentuje się naprawdę solidnie, a rzut to mimo wszystko coś, czego można się nauczyć.

[Adrian] Oczywiście, że prezentuje się solidnie, nawet lepiej niż solidnie. Tylko czy zawodnik bez rzutu ma szansę na zaistnienie w PO? Wprawdzie być może, najbliższe PO jeszcze okażą się dla nich za wysokim progiem, ale nie wyobrażam sobie, żeby w kolejnym sezonie Phila do PO nie trafiła. Choć jak połamie się JoJo to szanse na PO znikną jak Hołowczyc za zakrętem.

[Timi] No ale daj mu się rozwinąć, nikt przecież nie będzie w Filadelfii wymagał, żeby on w pierwszych playoffs robił Derricka Rose’a z 2009 roku chociażby. Poza tym, nie jest to oczywiście żadne porównanie, ale jednak Simmons może podążać drogą LBJ’a i w playoffs wojować zupełnie innymi rzeczami niż rzut. Plus jest JoJo, który zdrowy jest najlepszym graczem Sixers i to głównie pod niego trzeba ustawiać gameplan. No ale to zdrowie ma tu wiele do powiedzenia, przy czym jak na razie Embiid ma już 23 mecze na koncie, czyli już jest blisko wyniku z ubiegłego sezonu, kiedy zagrał w ledwie 31 spotkaniach.

[Adrian] No to ruszyła karuzela z nowym miejscem pracy LeBrona. Kupił nowy, drugi dom w Los Angeles i już kibice Lakers zacierają łapki, a przecież kilka dni temu wszyscy byli pewni, że jednak Houston, bo CP3 wzywa i daje dwuznaczne odpowiedzi w wywiadach. Dodatkowo w Filadelfii mówi sie o szykowaniu dla niego miejsca. Ja w kierunek na Los Angeles i Filadelfię kompletnie nie wierzę, bo na co mu to – na co mu walka o PO z dzieciakami, skoro może wybrać miejsce gdzie PO ma z marszu i tylko walka o pierścień będzie się liczyć. Natomiast kierunek na Texas jest bardzo realny.

[Timi] Albo może zostać w Cleveland! Ale powiem tak: wydaję mi się, że Rockets stali się poważnym kandydatem i tutaj wiele będzie zależeć od tego, co się stanie w tym sezonie. Przyjmijmy taki scenariusz, że Rockets są bardzo blisko Warriors, robią nawet te siedem meczów w finałach konferencji, ale odpadają. W finałach po raz kolejny Warriors biją Cavs. Krzyś Paul po swoim pierwszym występie w WCF wysyła do LBJ sms-a żeby w przyszłym sezonie się zgrać i wspólnie pokonać w końcu GSW.

[Adrian] Właśnie obstawiam na 99%, że motywować go będzie tylko i wyłącznie chęć zdetronizowania GSW. Formuła Cavs się wyczerpała i nawet Thomas tego nie zmieni. Moim zdaniem zbliża się Banana Boat Team i on powstanie w Houston. CP3 już tam jest, dla Bronka będzie wystarczająco dużo pieniędzy, żeby dostał swoją gwiazdorską dole, Wade i tak gra za minimum, a zobaczymy czy czasami 23 czerwca 2018 roku Melo nie zostanie wolnym zawodnikiem, gdy w OKC dojdą do wniosku, że 27 mln za kolejny sezon wpierdoli to za dużo.

[Timi] Przy czym to sam Melo może zadecydować, żeby ten kontrakt w OKC zakończyć, bo on tam ma opt-out w tej swojej umowie i kto wie? Gdyby się okazało, że ten sezon w Thunder to porażka, a Melo uzna, że to już ostatni dzwonek na prawdziwą walkę o pierścień to w sumie ta wizja Banana Boat w Houston jest całkiem prawdopodobna.

[Adrian] Tak się stało, że ni z gruszki, ni z pietruszki, ale ostatnie miejsce w tabeli Zachodu aktualnie, czyli w czwartek rano zajmuje Memphis. O tym, że mamy ich pick już rozmawialiśmy, to tylko zaakcentujmy, że to naprawdę spora niespodzianka, bo przecież Kings mieli ssać po całości, a oni maja tylko jedną wygraną mniej od naszpikowanymi talentem Lakers. Dla nas sytuacja na Zachodzie jest bardzo na rękę, bo to oznacza, że jedna lub dwie wygrane mogą zdecydować o picku Lakers dla nas, a przecież bardziej nastawiliśmy się na przyszłoroczny pick Kings.

[Timi] Dokładnie tak – w ten sam czwartek, Lakers mają dziewiąty najgorszy bilans w lidze, ale jednocześnie mają tylko jedną wygraną więcej niż będący na piątym od końca miejscu w lidze Phoenix Suns. Cztery mecze z rzędu wygrali Bulls! Lakers tymczasem nie wyglądają jak zespół, którym mieli być i to nawet pomimo tych letnich wzmocnień w postaci Lopeza czy KCP. Ba, przecież na ten moment to Nets mają od nich lepszy bilans. Żeby jeszcze tylko Grizzlies zaczęli wygrywać, Mavs weszli na dobrą drogę i Orlando na nią wrócili to ta szansa na pick od Lakers będzie tylko rosnąć.

[Adrian] No i na sam koniec Tygodnika – stan na czwartek – Paul George w 4 swoich ostatnich meczach trafił 19 rzutów z gry i miał 20 strat, albo inaczej – Paul George w grudniu zanotował 22 zbiórki, oraz 22 straty, albo jeszcze inaczej, zarówno Paul George jaki i Marcus Smart mają w grudniu skuteczność 36%. Po tym sezonie o OKC będzie można napisać świetną książkę, albo nakręcić naprawdę dobry serial.

[Timi] No a Russell Westbrook w ostatnich siedmiu meczach trafia z gry i zza łuku gorzej niż Lonzo Ball. Z gry to jest 35 FG% przy 37 FG% Balla, a za trzy katastrofalne 21 3P% przy 28 3P% Balla. Nie wiem, czy widziałeś, ale Kevin Pritchard, czyli GM Pacers, lajkuje ostatnio bardzo ciekawe posty na twitterze. Tymczasem w Nowym Jorku znów z bilansem na plusie…

[Adrian] Nie obserwowałem go, ale mnie zachęciłeś – to co on tam lubisiuje, ten cichy wygrany tej wymiany? NYK na plusie i zapowiada się ofensywa w Trade Deadline, no przynajmniej kilku komentatorów z NYC zapowiada taką ofensywę. Mają sporo kontraktów, no i mają swoje picki, a przecież ten team to stan umysłu. W końcu mają 4 środkowych, którzy zjadają 40% Salary – a którymi Hornacek wcale dużo nie gra, bo on lubi small-ball. Będą polować na skrzydłowego, ciekawe tylko jak bardzo będą zdeterminowani.

[Timi] Jest wśród nich chociażby tweet od wydziału policji OKC, który po samym transferze był niezwykle gorący, ale dziś wygląda na chybiony, bo tam policja podziękowała za raporty o „kradzieży”, kiedy Thunder wyjęli George’a. A co do Knicks jeszcze – trochę to „typowe” dla tego zespołu, że kiedy można było zatankować po wysoki pick w mocnym drafcie to oni nagle są drużyną na plusie. Wiem, że wielu kibicom marzy się europejskie trio w postaci Krzyś-Frank-Luka, ale na ten moment Knicks trochę się już oddalili od czołówki tankathonu.