#92 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Zaczynamy od łatwego zwycięstwa z Indianą. Mecz dokładnie wg tegorocznego schematu. Średnio w 1 kwarcie, słabo w 2 kwarcie, obrona w 3 kwarcie i dobijanie ich w 4 kwarcie. Nihil novi można by napisać, gdyby nie to, że w s5 zameldował się Daniel Theis i wyglądał naprawdę sensownie. Oczywiście starterem w tej drużynie to on nie będzie, ale ważne są takie przetarcia w jego rozwoju.

[Timi] Wiesz, on już niekoniecznie się może rozwinąć jako gracz, bardziej jako zawodnik NBA po prostu. Ale to fakt, cieszy to, że zawsze daje co najmniej dobre minuty, nawet jeśli niekiedy nie widać tego w boxscorze. A sam mecz, można by rzec typowy w tym sezonie. Trochę się tego spotkania obawiałem, bo graliśmy w back-to-back, a Pacers naprawdę fajnie się ogląda w tym sezonie i przystępowali do tego spotkania bodajże z pięcioma kolejnymi wygranymi. Nie mieli co prawda Oladipo, ale u nas odpoczywał Morris, a Brown nie mógł zagrać, więc tym bardziej brawa za to zwycięstwo.

[Adrian] No nie wiem czy Daniel ma już swój sufit. Tu ma się od kogo uczyć i kogo podpatrywać. Myślę, że do swojego repertuaru doda w tym i kolejnym sezonie kilka ruchów, jakąś swoja firmową akcję. Te jego 25 lat to wcale nie jest dużo, bo przecież niewiele młodsi przychodzą czasami z NCAA gdy rozegrają tam 4 sezony. Ma talent, jest niesamowicie pracowity, a w lidze niemieckiej był jednym z najlepszych, tutaj widzi ile jeszcze musi włożyć wysiłku. Starsi od niego debiutowali w NBA, że tylko przy okazji meczu z Indianą przypomnę Sabonisa, oczywiście seniora.

[Timi] Masz rację, ale wydaję mi się po prostu, że on do NBA przyszedł jako w miarę już ukształtowany gracz – wiadomo, że gra na takim poziomie pomoże mu się rozwinąć, ale tu bardziej chodzi o sam poziom jego gry niż o jakieś nowe umiejętności. Ale z chęcią zweryfikuje ten swój pogląd za rok, kiedy okaże się coś zupełnie odwrotnego!

[Adrian] Smart i Rozier mieli dzień, bo z 17 oddanych rzutów spudłowali tylko 3, do tego niezawodny Aron Baynes który z 5 rzutów spudłował tylko raz i był to przepis na sukces. Swoje dSmart orzucili Irving z Horfordem i swobodnie można było ten mecz wygrać znacznie wyżej, choć graliśmy bez Browna i Morrisa.

[Timi] Smart miał dzień jakiego jeszcze nigdy nie przeżył w swojej karierze w NBA. Gdzieś tam kiedyś w rookie sezonie trafił 1/1 z Wizards, ale poza tym nie miał w karierze meczu z tak dobrą skutecznością. Po meczu okazało się, że porozmawiał z nim Al Horford i już w pierwszym spotkaniu ta rozmowa przyniosła znakomite skutki, dlatego miejmy nadzieję, że Marcus wraca na dobrą drogę.

[Adrian] No właśnie, Al powiedział, że miał długa rozmowę z Marcusem, ale nie chciał zdradzić dokładnie jak ona przebiegała. Ma to pozostać między nimi, co w sumie zrozumiałe, choć nas kibiców ciekawią takie niuanse. Na razie ta rozmowa przynosi efekty, bo Smart sie odblokował. W końcu kto mógł Marcusowi wytłumaczyć, wesprzeć, pokazać drogę jak nie najbardziej doświadczony zawodnik w drużynie.

[Timi] Ale to też pokazuje, że jednak problem siedzi gdzieś tam w głowie i jeśli Smartowi uda się zdjąć blokadę psychiczną to on naprawdę potrafi rzucać, bo jednak nikt mu nie odmówi, że bardzo sporo przez ostatnie offseasony pracował. Natomiast przy okazji tych dobrych rzutowo meczów Smarta pojawiła się ta ciekawa statystyka, którą na pewno widziałeś – że jeszcze w tym sezonie nie przegraliśmy, kiedy Smart trafia 30 procent lub mniej swoich rzutów. Wychodzi na to, że jeśli nie trafia to stara się po prostu nadrabiać w inny sposób i dlatego też idzie nam w tych meczach lepiej? Sam nie wiem, jak to interpretować, ale przypadek Smarta jest naprawdę niesamowity.

[Adrian] Ta statystyka jest niesamowicie ciekawa, bo on przeczy wszystkiemu, co w koszykówce uważano za pewnik. To, że Smart trafiał, wcale nie oznacza, że odpuszczał w obronie bo oglądamy wszystkie mecze Celtics i jest on ostatni do posądzania o odpuszczanie. Także w tym meczu harował na parkiecie za dwóch. Może jak Smart cegli to reszta drużyny spina pośladki?

[Timi] Dlatego też w przypadku Smarta tak ciężko jest w sposób statystyczny pokazać jego wpływ na drużynę. A przykład z innej strony to jest Avery Bradley, o którym zaraz jeszcze porozmawiamy przy okazji starcia z Detroit, a którego zaawansowane statystyki kompletnie nie lubią i bardzo często pokazują, że on jest przeciętnym (albo nawet gorszym) defensorem, podczas gdy nie od dziś wiadomo, że A.B. to jest czołówka obrońców na obwodzie. Ze Smartem znów sytuacja jest trochę odwrotna w sensie zaawansowanych statystyk, choć tak jak w przypadku Bradleya te statystyki po prostu nie pokazują wszystkiego.

[Adrian] Mecz z Pistons to miało być spotkanie Bradleya ze swoją byłą drużyną. Choć większość zapomniała, że przecież Morris z Baynesem też mieli zagrać ze swoim poprzednim pracodawcą. Patrząc tylko na pojedynek w ramach wymiany, to był remis, bo i Bradley, i Morris zdobyli po 13 punktów. Jednak z Ogródka Tłoki wyjechały z tarczą. To pierwszy mecz w tym sezonie, gdzie pozwoliliśmy rzucić sobie więcej niż 110 punktów. Pistons prawie dobiło do 120 i to chyba przyczyna porażki. Nie potrafiliśmy zatrzymać Drummonda i Harrisa.

[Timi] Nie wiem czy pamiętasz, co się stało, kiedy Pistons przyjechali do Bostonu na jeden z dwóch meczów w zeszłym sezonie. Oni wtedy też trafiali wszystko jak idzie i nawet pomimo całkiem solidnej gry Celtów też wtedy wygrali, bo nie było jak ich zatrzymać. To spotkanie było dość podobne, z tym wyjątkiem, że widać było, że Tłoki bardzo chcą wygrać dla Bradleya plus Drummond zagrał po prostu wspaniale. To jest jedno z największych chyba zaskoczeń w tym sezonie, a przecież jeszcze w tym poprzednim on był trochę na wylocie z Detroit i były też tam jakieś plotki łączące go oczywiście z Celtics.

[Adrian] Chyba wszyscy bardziej pamiętają to spotkanie z Pistons, gdzie Horford w ostatniej sekundzie zablokował Baynesa, który wtedy grał w Detroit. No ale masz rację, wtedy też skończyli mecz w okolicach 120 punktów i nie mogliśmy nic zrobić. A samo Detroit przeszło wręcz kosmiczną metamorfozę w tę offseason. Tobias Harris miał latem zrobioną laserową korekcję wzroku i trafia jak natchniony. Drużyna w której prawie każdy był do wymiany, zaczęła grać świetną i skuteczną koszykówkę.

[Timi] To fakt, ale mnie najbardziej zaskakuje ta metamorfoza Drummonda – szczerze powiedziawszy, po preseason nie wierzyłem, że on będzie w stanie utrzymać ten solidny procent z rzutów wolnych, ale to się dzieje naprawdę. I ta technika jest naprawdę dobra! Teraz jako prawdziwy lider wygląda naprawdę fajnie i kibice Pistons mogą zacierać rączki, bo może w tym roku uda się w końcu zrobić coś więcej w fazie play-off.

[Adrian] Drummond pokazał, że te wszystkie bajania, że centrzy mają wielkie dłonie i im to przeszkadza w rzutach, że jest im niesamowicie ciężko się przestawić na inne oddawanie rzutu niż blisko kosza – to zwykłe bzdury. Wystarczy 2-3 miesiące ciężkiej pracy i niemożliwe nie istnieje, bo wystarczy tylko chcieć. On chciał i chwała mu za to.

[Timi] Ale te wielkie dłonie to jest jedna rzecz, druga natomiast to jest po prostu siła, o czym bardzo często w kontekście centrów i rzutów wolnych mówi nasz Tommy, wskazując chociażby na to, że Wilt był w stanie na treningach trafiać rzuty wolne… z połowy. Dziwię się więc, że więcej centrów nie próbuje rzucać od dołu, a ten styl Drummonda to może nie jest taki typowy rzut a’la Rick Barry, natomiast to jego zejście w dół na nogach i rozpoczęcie wyrzutu z bardzo niskiej pozycji i z piłką przed sobą jak widać przynosi bardzo dobre efekty.

[Adrian] Bardzo cichy mecz wyjściowej piątki. 61 punktów, przy 47 punktach rezerw, to wynik mocno przeciętny. Dość powiedzieć, że nikt z s5 nie był na plusie, a wśród rezerwowych nie było nikogo na minusie. Nie ratowały nas trójki, które trafialiśmy na prawie 50%, SVG mocno się przygotował do tego meczu i chyba już trzeba czekać na rewanż.

[Timi] Ten rewanż nastąpi już niedługo w Detroit, natomiast przy tak grających Pistons nie jest to matchup, który mi się podoba w kontekście częstszych spotkań, czyt. faza play-off. Trochę się dziwię, że Stevens nie zaczął tego starcia z Baynsem w pierwszej piątce, bo Horford został zjedzony przez Drummonda. No i mają przecież Pistons dobrą odpowiedź na Irvinga, bo pojawiły się po meczu statystyki Kyrie’ego, gdy na parkiecie był Bradley i widać było kolosalną różnicę.

[Adrian] No było widać 2 z 11 gdy dostał na kark Averego. Interesuje mnie już rewanż, właśnie w kontekście Irvinga, bo nie wierzę, że po nim to spłynęło. On doskonale sobie zdaje sprawę, kim w Bostonie był Bradley i ma coś do udowodnienia w bezpośrednim pojedynku. Teraz to już cała drużyna ma coś do udowodnienia w meczach z nimi. Natomiast ja nie bardzo wierzę, że on tak doskonale wejdą w  PO jak weszli w RS. Drummond pozbył się swojej największej ułomności, ale to chyba nadal nie jest zespół na zawojowanie PO.

[Timi] Ale tak jak Bradley był świetnym defensorem, także na Irvinga, ten bardzo często gotował go jeszcze za czasów Cleveland i sam zresztą Avery twierdzi, że to Kyrie jest najcięższym do krycia zawodnikiem w lidze. Dodatkowo, widać było po tym meczu, że Kyrie nie jest zadowolony ani z siebie, ani z tego jak chociażby Drummond celebrował skuteczne trafienia z wolnych, dlatego spodziewam się, że Irving będzie miał sporo do udowodnienia w rewanżu. A wracając jeszcze do wolnych Drummonda to trochę jednak błąd Stevensa, że zdecydował się w czwartej kwarcie – kiedy robiliśmy run i zaangażowali się też kibice – hackować Dre i zastopował tym samym ten zryw.

[Adrian] To ostatni mecz w tym tygodniu i wygrana nad Sixers. Trochę mniej słodka niż być powinna, bo Hans nie gra w meczach b2b a szkoda, bo zawsze ciekawie się go ogląda. Gdy rozpędziliśmy się w połowie 1 kwarty, do pomimo małej zadyszki w 3 kwarcie pociągnęliśmy wynik do końca. Nie wiem czy zwróciłeś uwagę, ale gdy przegrywamy 1 połowę, to stawiamy zdecydowanie lepszą obronę w 2 połowie, niż w meczach gdy prowadzimy od początku.

[Timi] Ciężko się nam gra z Sixers, bo to już drugi w tym sezonie mecz, gdzie popełniamy mnóstwo błędów, a obrona Sixers wymusza sporo strat. No i to bardzo dobrze zbierający zespół, choć na całe szczęście teraz już tak mocno w tym elemencie nie odstajemy jak miało to miejsce w poprzednich latach. Co do naszej gry w pierwszej/drugiej połowie – zauważyłem, jest to w tym sezonie jakaś zasada, że zazwyczaj gramy klasyczne spotkania dwóch połówek. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, bo chciałoby się, żeby zespół był w stanie przez 48 minut grać bardzo dobry basket, ale na całe szczęście na razie to wszystko wystarcza, żeby wygrywać. Miejmy jednak nadzieję, że im dalej w sezon, tym ta nasza gra będzie bardziej regularna i mniej będzie tych zadyszek.

[Adrian] Irving ostatnio złapał wiatr w żagle, natomiast Brown od pogrzebu przyjaciela jest wyraźnie myślami gdzieś indziej. Trudno mu się dziwić, bo jest bardzo młody i takie chwile refleksji nad całym tym światem przyjść musiały. No i może jeszcze słówko o Morrisie, zdecydowanie lepiej się go ogląda w 2 garniturze, gdy wspiera ich punktami.

[Timi] Irving wygląda coraz lepiej, natomiast Brown rzeczywiście troszeczkę spuścił z tonu, ale tak jak piszesz, jest to całkiem zrozumiałem. Jak się natomiast ostatnio okazało, Jaylen zatrudnił w ostatnim czasie kucharza, który to jest współodpowiedzialny za przemianę Smarta. Dlatego jestem bardzo ciekaw, jak nowa dieta może wpłynąć na Browna. A co do Morrisa to on wiele razy w tym sezonie podkreślał, że chce być starterem, itp. itd. ale statystyki nie kłamią i także test oka potwierdza, że Celtics są lepsi, kiedy Morris jest jednym z liderów drugiego unitu.

[Adrian] Ja też chciałbym być starterem, ale Stevens ma inne zdanie. A poważniej, ja rozumiem jego ambicje, to sprawa zrozumiała i oczywista, ale ważniejsze są wyniki. Jeśli ktoś przedkłada osobiste ambicje nad dobro drużyny, to za długo w Bostonie nie pogra. Smart tez pewnie wolałby być starterem – ba, on jak wychodzi w s5 to zapierdala na parkiecie jeszcze mocniej, tylko kto wtedy będzie dawał dobre i mocne zmiany. Musi być jakaś równowaga w przyrodzie i Morris jako ofensywny szef gangu ławkowiczów to jest naprawdę dobra opcja.

[Timi] Tym bardziej, że on w tej roli po prostu bardzo dobrze wygląda – fakt faktem, że trochę ten ruch piłki stopuje i nie zawsze oddaje dobre rzuty, ale ma smykałkę do trafiania z trudnych albo bardzo trudnych pozycji. Ale to oczywiście nie tylko tego typu rzuty, Morris to jest po prostu bardzo dobry ofensywnie gracz i pod tym względem znacznie przewyższył moje oczekiwania.

[Adrian] Ostra zadyma w Memphis – najpierw wirtualne handlowanie Gasolem, by po kilku godzinach zwolnić trenera. Nas interesuje jak się będzie rozwijać sytuacja w mieście Elvisa, bo mamy ich pick na przyszły Draft. Jest on wprawdzie chroniony, ale nie tak, żeby nigdy go nie wykorzystać. Miski młodsze nie będą i zwolnienie trenera, zamiast wymiany Gasola to chyba lepszy dla nas scenariusz.

[Timi] Dla nas najlepiej by było, gdyby Grizzlies wpadli w głęboką przebudowę i przez kilka lat pozostawali na dnie ligi. To oczywiście myślenie życzeniowe, natomiast nie dzieje się tam dobrze, a też dobrze zauważasz, że oni tam nie mają dobrych perspektyw i całkiem zawalone salary przez ledwie kilku graczy. Ten pick jest jednak do 2021 roku chroniony w top6 i w top8, ale już bez żadnej protekcji właśnie w 2021 i jeśli do tego czasu Grizzlies będą dołować to jest szansa na naprawdę ciekawy pick.

[Adrian] Rivers tak spadł na nogę Griffina, że ten kolejny raz musi odpocząć od koszykówki – tym razem 2 miesiące. Rozmawialiśmy tydzień temu o Clippers, ale teraz wygląda to jeszcze gorzej dla nich. O awans do PO będzie coraz ciężej, a nasz pick jest uzależniony od awansu do PO w 19, lub 20. Jeśli pójdą w przebudowę, to dostaniemy drugorundowca w 2022 roku.

[Timi] No i stało się, nie trzeba było niestety długo czekać na uraz Griffina. Szkoda bardzo, ale o tym pisałem w którymś z poprzednich tygodników. Trochę też niezależnie od Riversa posada coraz bardziej wisi na włosku, choć ciężko o zwycięstwa przy tylu kontuzjach. Ciekawe natomiast, w którym momencie LAC pomyślą o tej przebudowie, bo wtedy do wyjęcia może być chociażby ten Lou Williams, który pokazał ostatnio, że nadal ma to „coś”. Z perspektywy tego naszego picku od Clippers trudno jest dziś wyrokować, co to będzie, ale nawet jeśli to miałyby być drugorundowiec to pamiętajmy, że Celtics dostali ten pick w zasadzie tylko i wyłącznie za fatygę.

[Adrian] Za fatygę, czy po ciężkiej robocie – przydałby się kolejny fajny asset. No a teraz połączmy oba wątki – czyli Clippers i zwolniony z Memphis Fizdale. To powinno stać się już teraz? Czy Clippers mają jeszcze po co czekać? Tak zwalniamy tego Riversa wirtualnie od jakiegoś czasu, ale chyba właśnie teraz jest najlepszy moment. Raz, że szkoda sezonu na pomysły Doca, bo tam już pod jego ręką nic się nie zmieni, a dwa – nowa miotła mogłaby pozamiatać do czasu Deadline i powrotu Gryfa do zdrowia.

[Timi] Szczerze powiedziawszy to my nie bez powodu zwalniamy go od jakiegoś czasu, bo jak na moje to Clippers już dawno powinni byli zacząć nowy rozdział. Nie wyszło to nie wyszło, może nowy coach miałby lepszy start, ale też trzeba powiedzieć, że nie ma szczęścia Doc, bo klątwa Clippers zdaje się być w tym sezonie w pełnym natarciu. Fizdale to teraz jedno z najgorętszych nazwisk na rynku trenerskim, gdzie przecież w ostatnich kilkunastu miesiącach nic się w zasadzie nie działo, bo kluby NBA nagle przestały zwalniać coachów. Pytanie tylko, na co dalej liczą w Los Angeles i jak duży kredyt zaufania ma jeszcze Rivers.

[Adrian] Balmer wywalił ponad 2 mld dolarów raczej nie po to, żeby oglądać notoryczne wpierdole w PO, miłośnikiem koszykówki raczej nie jest – dla niego to biznes-zabawka. Ciężko się bawić gdy drużyna przegrywa, dlatego ciężko mi uwierzyć, że on da sie przekonać do tankowania i przebudowy. To taki model człowieka jak Cuban, któremu teraz to tankowanie wychodzi przypadkiem. Obaj uwielbiają sukcesy, uwielbiają rozgłos – bo w biznesie się już spełnili, teraz zaspokajają swoje ego i kaprysy. Chyba można do nich dopisać jeszcze Vivka, dla którego Kings to też kaprys.

[Timi] Wiesz, żeby tylko się nie okazało, że jemu ta zabawka się szybko znudzi, na co tylko czekają w Seattle. Tak czy siak, nie zazdroszczę fanom Clippers, bo nawet jeśli liczyli na nowe otwarcie po odejściu Chrisa Paula to zapomnieli o tej klątwie ciążącej nad ich zespołem, która w tym sezonie dotyka ich niesamowicie mocno. Swoją drogą, jakoś tak trudno jest mi sobie wyobrazić ligę bez Doca – ciekawe, czy jeśli zostałby zwolniony z LAC to skusiłby się na niego jakiś inny klub czy też Rivers zająłby się „ekspertowaniem” w którejś ze stacji.

[Adrian] Chyba tylko już telewizja zostanie. Liga sukcesywnie jest przejmowana przez młodych trenerów, którzy robią świetną robotę. Oczywiście trafiają sie takie asy jak ten z Chicago, no ale w takich przypadkach to nawet nie warto nazwiska wspominać. Ostatnio czytałem świetnego arta na jakiejś amerykańskiej stronie o NCAA, którego hasłem przewodnim była myśl „kto kolejnym Stevensem”. No i było tam kilku zdolnych, co koszykówkę mają we krwi. Do tej pory do NBA przychodzili głównie trenerzy z tych dużych lub wręcz topowych ośrodków akademickich, a przecież tam pracują tysiące trenerów i jest w kim wybierać.

[Timi] Ale też właśnie łatwo jest zauważyć, że trenerzy z tych topowych ośrodków akademickich wielkich sukcesów w NBA nie zrobili, dlatego kolejnego Stevensa upatrywałbym jednak wśród tych coachów z tych mniejszych uniwerków jak właśnie było to w przypadku Brada i Butler. Bo tak jak piszesz, to musi być zdolny gość i ktoś, kto rzeczywiście oddycha koszykówką – tymczasem wielu topowych coachów akademickich z topowych uczelni bardzo często myśli, że cały ten świat obraca się wokół nich i że to oni w największej mierze stoją za sukcesami swoich drużyn, zapominając przy tym o swoich graczach.

[Adrian] No to dalej o naszych pickach. Lakers aktualnie (stan na środę) są z 8 zwycięstwami na 9 miejscu od końca, czyli za dobrze, żebyśmy mogli marzyć o ich picku na najbliższy Draft. Jednak spojrzałem w ich kalendarz i… GSW, Denver, Houston, wyjazd na Wschód i tutaj Phila, Hornets, NYK, Cavs, potem znowu GSW, Houston, GSW, Portland, Sota, Memphis, Clippers, Houston, Sota, OKC, Hornets u siebie i dopiero 7 stycznia Atlanta u siebie, a 9 stycznia Kings. Przy niekorzystnych dla nich wiatrach w tym roku mogą już nic nie wygrać, a nawet patrząc obiektywnie, to więcej niż 3 szanse na wygrane to ja tu nie widzę do tego 7 stycznia.

[Timi] To jest NBA i tu nic nie przewidzisz, ale jeśli te niekorzystne wiatry to rzeczywiście może być ciężko Lakers cokolwiek jeszcze w tym roku wygrać. Byłoby fajnie, ale też moim zdaniem już jest całkiem spoko, bo Lakers do tej pory mieli jeden z łatwiejszych terminarzy w lidze, a mimo to fajerwerków jakichś wielkich nie ma.

[Adrian] To może ja już nic nie będą przewidywał z Lakers, bo od razu w pierwszym meczu z GSW doprowadzili do dogrywki i wcale nie byli bez szans na wygraną.