#81 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Tony Allen w Pelikanach, co za tym idzie umarła szansa zatrudnienia go w Bostonie. Wygranych tego obrotu spraw jest przynajmniej dwóch – jeden to Rondo i cały skład z NOLA, bo zyskali naprawdę dobrego gościa do składu, a RR bardzo dobrego kumpla z dawnych lat – a drugi to Brown bo nikt mi minut zabierać ie będzie.

[Timi] W sumie trochę szkoda, ale jednak chyba wciąż o wiele bardziej przyda się w Bostonie jakiś podkoszowy. Znów pojawił się temat Boguta, który wraca do zdrowia i przy okazji chce też wrócić do NBA. Zainteresowane są ponoć cztery zespoły, jest wśród nich bostońska drużyna, ale pojawia się pytanie, czy warto – bo jest jeden duży znak zapytania odnośnie zdrowia Boguta i tego, czy on będzie w stanie przebrnąć przez sezon bez większych urazów.

[Adrian] Zważywszy na to ile kasy możemy zaoferować Bogutowi (czyli minimum dla weterana) to jest to żadne ryzyko. W ostateczności można ten milion wykupić w trakcie sezonu, jeśli byłaby taka konieczność. Natomiast ja bym ryzykował, bo i tak mamy w składzie za dużo młodych zawodników. Taki otrzaskany weteran przydałby się w Bostonie i to bez dwóch zdań. Mielibyśmy silną ekipę kangurów w Bostonie – bo Baynes urodzony wprawdzie w Nowej Zelandii, ale reprezentuje Australię, a Irving urodził się w australijskim Melbourne.

[Timi] Myślę, że jeśli tylko będziemy chcieli to mamy spore szanse, bo Bogut jeszcze zanim podpisał z Cavs mówił, że podoba mu się wizja gry w Celtics, ale wtedy jednak więcej szans na mistrzostwo dawał drużynie z Cleveland, no i koniec końców się nie pomylił, bo co się stało w finałach konferencji wszyscy wiemy. Wtedy też Bogut zostawił sobie niejako otwartą furtkę, bo jego agent bodajże mówił, że chętnie wrócą do rozmów latem i teraz też słychać, że sam zainteresowany jest zainteresowany dołączeniem do Celtics. Jeśli tylko byłby zdrowy to byłoby spore wzmocnienie, a jak nie będzie… cóż, tak jak mówisz, ryzyko jest żadne, a z dostępnych na rynku opcji Bogut jest chyba jedną z najlepszych.

[Adrian] No i lecimy dalej z przeglądem ekip NBA – dziś Pacific Division. Sacramento Kings postawiło na młodość i wychowywanie ich pod okiem weteranów. Szczerze będą trzymał za nich kciuki, bo to będzie spory pstryczek w noc takim wiecznie tankującym zespołom jak Phila. Teoretycznie talentu maja dużo mniej, ale teoria na parkiecie nie gra. Do Hielda, WCSa, Labissiera, Papagiannisa oraz Richardsona dołączył świetny Fox, doskonały na europejskich parkietach Bogdanowić, zgaszony w NCAA Giles, oraz bardzo dobry Jackson. Dziewięciu młodych i gniewnych ze sporymi możliwościami i dużym potencjałem. Wreszcie można śledzić jak z sezonu na sezon rozwija się Kings.

[Timi] Bardzo jestem ciekaw Bogdanovica na parkietach NBA, ale to nie jest jedyny powód, dla którego warto będzie oglądać Kings w przyszłym sezonie – przy czym trzeba trzymać kciuki, żeby ta młodzież im się za szybko nie rozwinęła, bo przecież jeśli nie pick Lakers w 2018 roku to pick Kings (lub Sixers) w 2019 roku. Niemniej jednak, w końcu widać jakiś plan w Sacramento, a to już bardzo dobra wiadomość dla tej drużyny, tak samo dobra jak i fakt, że udało im się ściągnąć do tej młodzieży kilku uznanych weteranów.

[Adrian] Z czego jeden już sobie nagrabił – ZBo popalał zioło i zaliczył wpadkę na kontroli antydopingowej. Pierwsze doniesienia były bardzo pesymistyczne – miałaby go czekać podobna banicja jaką zaliczył OJ Mayo. Mam jednak nadzieje, że ZBo się z tego wykaraska, bo naprawdę lubię gościa. No i masz racje, żeby za szybko Sacto nie odpaliło bo mamy ich pick. Jednak grają na Zachodzie a tam będzie im bardzo trudno o dobre bilanse przez najbliższe kilka sezonów. Aklimatyzacja Bogdanovicia w NBA tez nie będzie chyba błyskawiczna, choć trzeba pamiętać, że on ma już 25 lat i nie jest „głupim oseskiem”.

[Timi] Raz, że na Zachodzie, a dwa że jednak tam tej młodzieży jest naprawdę sporo i oni muszą się jeszcze nauczyć, jak wygrywać. Ale to fakt, że pozycję startową mają całkiem niezłą i fani Kings mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość, tym bardziej że mają swój pick na przyszły draft, dlatego można połączyć przyjemne z pożytecznym – stawiamy na młodzież, aby kolejnego młodziaka z wysokim numerem wyciągnąć. Kiedyś już tu wspominałem, że Kings nie mieli nigdy dużo szczęścia w loterii, więc może warto by było, aby się to zmieniło, w razie gdybyśmy w 2019 roku mieli ich pick.

[Adrian] Pisałem że ZBo zaliczył wpadkę na kontroli, ale jednak fakty są trochę inne. Został zatrzymany z przez policję za posiadanie narkotyków i stawianie oporu. Więzienia uniknie, ale konsekwencje będą. Kurcze – a mógł iść grać do Denver – w stanie Kolorado trawka jest już legalna, można kupić, wozić i palić.

[Timi] Nas jednak bardziej powinno interesować to, w którą stronę pójdzie proces Morrisów – sprawa znacznie starsza, natomiast konsekwencje też tutaj mogą się pojawić. Do więzienia też nie pójdą, ale zawieszenie na 10 meczów jest całkiem możliwe. Morris zacząłby wtedy sezon z opóźnieniem i jeśli rzeczywiście miałby opuścić 10 spotkań to byłoby to najwięcej od debiutanckich rozgrywek, bo potem grywał kolejno 77, 82, 81, 80, 79 i to był aspekt, w którym miał sporą przewagę nad Bradleyem.

[Adrian] Proces Morrisów rozpocznie się lada dzień, pewnie zakończy sie w ciągu zaledwie jednego lub dwóch posiedzeń. Jestem dobrej myśli, choć rzeczywiście może dostać jakaś karę od ligi. Czy będzie to 10 meczów zawieszenia, czy mniej i dotkliwa kara finansowa – trudno powiedzieć. No i przytoczyłeś pewien aspekt, który był pomijany podczas rozważań o wymianie Bradleya na Morrisa. Odliczając debiutanckie sezonu obu zawodników – to Marcus w całej karierze opuścił mniej spotkań niż Avery średnio opuszczał w sezonie. Miał tylko 2 zdrowe sezony, choć właściwie to jeden, bo w tym drugim przecież połamał się w PO.

[Timi] Miejmy nadzieję, że kara będzie jak najmniej dotkliwa, choć nie zdziwiłbym się, gdyby obaj bracia dostali po 10 spotkań zawieszenia, bo liga w takich sytuacjach raczej stawia właśnie na tego typu kary. Tak czy siak, Avery okazem zdrowia nigdy nie był, tęsknić na pewno będziemy, no ale to jest fakt, że Morris jest po prostu pewniejszym graczem – skoro w ostatnich czterech sezonach zawsze grał o jeden mecz mniej niż w poprzednim roku to przyjmując, że dostanie te 10 meczów to powinien zagrać w 68 spotkaniach, tymczasem A.B. tylko dwa razy w karierze tę granicę przekroczył.

[Adrian] Phoenix Suns ominęły roszady personalne jak na razie i w sumie kompletnie nic sie nie działo. Jedynie wybór w Drafcie Josha Jacksona budzi emocje. Czy Słońca przestaną wreszcie tankować? Bo mało już kto tam pamięta kiedy ostatnio byli w PO. Czekamy aż eksplodują talenty młodych zawodników, bo przecież rok temu za Chrissa oddali do Kings Papagiannisa, Labissiere i Bogdanovicia. No i w sumie sam Labissiere spisywał się chyba odrobinę lepiej niż Chriss.

[Timi] Młodzi pewnie zrobią krok do przodu, ale czy Suns przestaną tankować? Raczej się nie wydaje, tym bardziej że jednak przydałby im się jeszcze jeden dobry, perspektywiczny podkoszowy – chociaż Chriss miał bardzo dobre momenty w ubiegłym sezonie, a przecież to miał być przede wszystkim duży projekt. Takim projektem pozostaje nadal Bender… Jest też już pierwsza kontuzja, czyli Brandon Knight z zerwanym więzadłem, więc na jedynce znów jest Bledsoe, a więcej minut będzie chciał Ullis. W tym wszystkim nadal będę trzymał kciuki za TJ Warrena, którego bardzo lubię, a Suns tak czy siak mogą się cieszyć tym, że mają w drużynie kilka naprawdę fajnych talentów, natomiast na wygrywanie jeszcze chyba trochę kibice będą musieli poczekać.

[Adrian] No ale ominąłeś temat tej wymiany, który mnie tak mocno interesuje. Czy Ryan zrobił dobry interes, czy jednak to jego kolejny zły ruch – a tych ma coraz więcej. Patrząc jak Skal grał po wymianie Kuzyna – to już ta wymiana wydaje się być ze wskazaniem na Kings, a tu jeszcze czai się Papagiannis i Bogdanovic. Nie bardzo potrafię sobie przypomnieć dobra wymianę Suns… Nie licząc wysłania Thomasa do Bostonu – no, ale ona dobra była dla nas.

[Timi] Ale sam Chriss też wcale źle się nie zapowiada, natomiast jeśli Bogdanovic w NBA odpali to na pewno będzie to wymiana na minus, tym bardziej że Skal rzeczywiście potencjałem wcale Chrissowi nie ustępuje, a może nawet przewyższa. Ale też warto pamiętać, że Labissiere jednak z jakiegoś powodu spadł tak nisko w drafcie przed rokiem i na standardy NBA to cały czas jest duży projekt. A mówiąc o dobrych wymianach Ryana rzeczywiście trzeba by trochę poszukać, natomiast jeśli chodzi o dobry ruch to na razie najlepszy był oczywiście wybór Bookera przed dwoma laty, ale poza tym takich dobrych ruchów też za dużo nie było.

[Adrian] Nie mówię, że Chriss się źle zapowiada – Skal też sporo pokazał, aktualnie między nimi postawiłbym znak równości. Jednak Papagiannis już trochę pograł i widać w nim potencjał. Może nie jest to steal draftu (bo jednak wybrany został bardzo wysoko), ale nie wygląda na bust. Natomiast ten Bogdanovic może być truskawką na torcie – pewnie całą wymianę będziemy mogli ocenić znowu po tym sezonie, gdy za rok w Tygodniku znowu pogadamy o Suns. Ryan zaczął pracę w Suns z wysokiego C, a później równia pochyła. Mam do nich sentyment za walkę z Jordanowskimi Bykami, więc życzliwym okiem patrzę na te ekipę.

[Timi] Mi najbardziej tam jest szkoda Bledsoe, bo myślałem, że jemu uda się wejść do topu point guardów w tej lidze, ale niestety przez kontuzje nie jest to możliwe. Suns ostatni raz w 2010 roku walczyli o naprawdę wysokie laury, kiedy odpadali w finałach konferencji z Lakers i na razie nie widać żadnych znaków, żeby szybko tam wrócili. Ale McDonough wie, że to powolny proces i że to będzie trwało, no a tak jak już pisałem – mają kilka młodziaków, na których można oprzeć budowę zespołu.

[Adrian] Lakers! Kiedyś świat takich wielkich zawodników jak Koby, teraz świat LeWara BaBolla :D Niepojęte jak w XXI wieku byle dureń może zostać celebrytą.  Na ich grę czeka cała NBA, nie tylko Los Angeles – cała NBA. Joel Embiid od razu wypalił w social media, że będzie koszmarem dla Lonzo za jego ojczulka. Myślę, że podobne nastawienie ma bardzo wielu zawodników. Kompletnie nie zgadzam sie, że stary Ball chce odwrócić uwagę od syna i zdjąć z niego presję – hype poszedł w stronę „Lonzo będzie zawodnikiem wszech czasów” – no a od takich wymaga się dużo więcej. No i kompletnie nie wierzę w PO – to sie nie uda.

[Timi] No tak, temat Lonzo pewnie będzie pojawiał się w szatni każdej drużyny przed meczem z Lakers i to niestety nie jest dobra wiadomość dla Balla, ale to będzie dla niego dobra szkoła w tym pierwszym sezonie. A żeby te playoffs były to sam Lonzo musiałby rzeczywiście okazać się drugim wcieleniem, bo choć Lakers się tego lata wzmocnili – patrz: Brook Lopez – to jednak na silnym Zachodzie o fazę posezonową będzie trudno. Tymczasem w niektórych rankingach już durni amerykańce (ale nie tylko) dają Balla czy Fultza do top60, top70 graczy w lidze na przyszły sezon.

[Adrian] Oj tak – sam widziałem zestawienia Top10 PG w NBA, gdzie barany wpisywali Balla :D Gościa, który jeszcze meczu nie rozegrał. Nie przeczę, że on ma niesamowity talent na parkiecie (bo jak widzieliśmy w ich reality show nie potrafi jeść nożem i widelcem), ale gdzie Rzym a gdzie Krym. Natomiast ESPN posunął się już w stronę kompletnego absurdu, gdyż umieścił go w rankingu na 63 miejscu – 64 w tym samym rankingu jest Melo. Nie wiem co oni tam biorą za tabsy, ale za silne.

[Timi] Przecież tak wysokie miejsce oznacza, że Ball miałby być drugim, trzecim najlepszym graczem swojej drużyny w przyszłym sezonie, a jednak na to się nie zanosi. Ale hype trzeba kręcić, też trzeba mieć uwadze, że niektóre miejsca w tych rankingach to głównie dla klików są  robione i to niestety działa. W takich czasach dziś żyjemy.

[Adrian] Czy poruszaliśmy już „karę” dla Lakers za nagabywanie Paula Georga? Chyba nie… Pół miliona dolarów, za to, że nic takiego nie miało miejsca. Choć były kontakty Palinki z rodziną. No to albo nic sie nie stało, albo się stało i były zakazane kontakty i jest kara. To chyba pierwsza taka wpadka Pana Silvera, bo do tej pory nie miałem do niego żadnych zastrzeżeń.

[Timi] Uważam podobnie, pół miliona to nic dla Lakers, tym bardziej że Magic sam ponoć wyłożył tę kasę. Chociaż z drugiej strony, tampering to w NBA rzecz oczywista i nikt nie ma wątpliwości, że takie rzeczy są na porządku dziennym, bo bez tego ciężko byłoby w ogóle przekonywać zawodników, żeby zmieniali klub – tyle tylko, że tutaj to wszystko było na za wysokim szczeblu. A jak już karać to rzeczywiście powinna być to bardziej surowa kara, no ale to pewnie też nienawiść do Lakers tu przemawia.

[Adrian] A jaka tam nienawiść :D Bez Lakersów nie byłoby wielkiego Bostonu. Jesteśmy jak Yin i Yang. Oczywiście my to Yang – słońce, życie i cud natury. No ale bez nich nie byłoby największej rywalizacji w historii koszykówki. Silni Lakers są nam potrzebni jak woda rybie. Po co lać ich wtedy gdy są beznadziejnie słabi. Natomiast kara jest śmieszna i jest to wyraz niemocy organizacji. Silver miał doskonały moment, żeby walnąć pięścią w stół i pokazać agentom, że nie oni rządzą w NBA.

[Timi] Kocham nienawidzić Lakers! Tak jak każdy chyba fan, chociaż oczywiście masz rację, że zdecydowanie lepiej jest lać ich, kiedy są silni, natomiast ja nigdy do końca się nie pogodziłem z porażką w 2010 roku, więc wcale mi nie przeszkadza ta słabość Lakers w ostatnich latach i znacznie lepsza, nasza bostońska przebudowa. Ale kto wie, może za parę lat znów będziemy mieli powrót tej rywalizacji – Ingram vs Brown, Ball vs Fultz Tatum, Zubac vs Zizic Yabusele.

[Adrian] Te Finały z 2010 roku bolą dalej… choć minęło już przecież ładnych parę lat. Z perspektywy czasu – gdybyśmy nie uwalili wtedy pierwszego meczu w Ogródku, to kontuzja Perkinsa by sie nie wydarzyła. No ale teraz można tylko pogdybać. A pamiętasz kto wtedy nie trafił ani jednego rzutu??

[Timi] No oczywiście, RayRay po rekordzie w G2 potem zrobił bodajże 0/11 w G3. Szkoda też tego wszystkiego, bo wtedy MVP finałów zostałby mój Rondo najprawdopodobniej. Oj, zmieniłoby to wszystko wtedy, no ale dziś nie mówilibyśmy już na pewno it’s all about 18.

[Adrian] Clippers po odejściu Cp3 do Houston stanęli nad przepaścią, ale Doc jakoś wyratował tyłek. W sumie częściowo wyratował, bo odebrano mu pewną część kompetencji w zarządzaniu LAC. Stracili jedna gwiazdę, ale… zyskali niespotykaną od wielu sezonów w ich drużynie głębie składu. Beverley, Lou, Gallinari, Teodosic plus kilka mniejszych nazwisk naprawdę wygląda dużo lepiej niż sam CP3. Jestem ciekawy jak będzie teraz wyglądać ich gra, bo w końcu mają skrzydłowego w sile wieku.

[Timi] W sile wieku może i tak, byle jeszcze Gallo pozostał zdrowy przez cały sezon, czego bardzo jemu i Riversowi życzę. Może na przekór wszystkiemu teraz uda się w końcu awansować do finałów konferencji, skoro Krzysia Paula już nie ma? Na pewno Doc spadł na cztery nogi, chociaż odebrano mu przecież w końcu uprawnienia GM-a i teraz pozostał już tylko trenerem. Ale to akurat może mu wyjść na dobre, bo Doc jednak działaczem był marnym, więc niech przy trenerce pozostanie, bo tu przynajmniej jakieś sukcesy były. A jeśli chodzi o sam skład Clippers to najbardziej jestem ciekaw oczywiście Teodosica, bo od wielu lat mówiło się, że to najlepszy gracz poza NBA, mówiło się też, że boi się rywalizacji z najlepszymi, a teraz będziemy mieli okazję przekonać się, jak to naprawdę jest.

[Adrian] Większość komentatorów zwraca uwagę, że to teraz drużyna Griffina i, że on kompletnie nie da rady pociągnąć jej na swoich barkach. Coś w tym może być, bo on teraz zakochany w kolejnej celebrytce spokrewnionej z Kardashianami (czy jak się tam pisze nazwisko tych jełopów). Coraz bardziej zaczynam się zastanawiać, czy on rzeczywiście był na celowniku Danny’ego. Natomiast Doc gratuluje nam przebudowy i chyba trochę żałuje, że nie jest jej częścią – bo osiągnął w Los Angeles mniej niż Stevens w Bostonie, a przecież on poszedł tam na gotowe. Dostał drużynę i nieograniczoną władzę – a zawsze przypieprzyli w szlaban z napisem „2 runda”.

[Timi] No nad Riversem to już pastwić się nie będę, dobrze przynajmniej że docenia to co w Bostonie przez te kilka lat po jego odejściu zbudowali, bo to jednak bardzo miłe słowa z jego strony. A co do Griffina to w końcu się przekonamy, czy potrafi być liderem – ja wierzę, że tak będzie, no chyba że klątwa Karadshianów zadziała. Chciałem go w Bostonie, bo on przeszedł naprawdę fajną drogę od gościa, który był co prawda maszynką do double-double, ale znany był głównie ze swoich wsadów do naprawdę wszechstronnego gracza. Szkoda tylko, że ze zdrowiem ma tyle problemów, no i jednak Hollywood gdzieś tam cały czas w głowie – ale przecież Kyrie też kręci pełnometrażówkę!

[Adrian] To fakt, że Blake cały czas jest postrzegany jako ktoś kto umie tylko zapakować z góry, a to od kilku sezonów nieprawda. Teraz dostanie swój zespół, będzie liderem i zobaczymy… A co do Hollywood – koszykarze mają dość sporo wolnego czasu – Clippers to od maja już na bank wolne. Nakręcenie filmu to tak naprawdę kilkadziesiąt dni na planie, więc po zakończeniu sezonu spokojnie można rok w rok nakręcić pełnometrażowy film.

[Timi] I dlatego w sumie trochę szkoda mi tego Blake’a, bo zdziwiłem się, że tak szybko doszedł do porozumienia z Clippers. Było tam jakieś zainteresowanie z naszej strony, ale LAC chyba od początku wiedzieli, że Blake zostaje u nich. Ale zamiast Blake’a jest inny białas, a przecież Hayward to wcale nie jest nagroda pocieszenia, lecz pełna pula wygranej.

[Adrian] Golden State Warriors utrzymało wszystkich swoich najważniejszych zawodników. Po raz kolejny będą głównym faworytem do zdobycia mistrzostwa. W zasadzie nie ma o czym rozmawiać – może poza kompletnie niezrozumiałym kontraktem dla Nicka Younga. Trochę drogo jak na maskotkę :D

[Timi] Oj, wcale nie taką maskotkę, bo Young w zeszłym sezonie pod Waltonem wyrósł na naprawdę solidnego gracza. Może pomogło rozstanie z Iggy Azaleą? Wtedy by wyszło, że to nie Walton, a D’Angelo Russell stał za tak dobrymi rozgrywkami Younga. Tak czy siak, bogaty się bogaci i rzeczywiście nie ma o czym rozmawiać, bo Warriors nadal wyglądają jak pewniak do finałów NBA i zostaje się tylko zastanawiać, czy w czerwcu niespodziankę będą próbowali zrobić Cavaliers czy może jednak Celtics.