Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Stało się – Gordon Hayward jest już Celtem. Kolejny rok z rzędu podpisujemy zawodnika z Topu NBA. Wykorzystaliśmy tak jak tylko można wolne środki i jest pięknie. Opłaciło się zachować zimną krew gdy na rynku był George i chcieli za niego od nas złote góry. Mamy wyśmienitego SFa, nie straciliśmy żadnego assetu i ciągle możemy patrzeć w przyszłość z niesamowitym optymizmem.
[Timi] Można się z Danny’ego śmiać za niektóre rzeczy, ale fakty mówią same za siebie. Celtics drugie lato z rzędu nie tylko dodali gracza z top3 draftu, ale też wyciągnęli zawodnika, który przez wielu był jednym z najlepszych wolnych agentów „do wyjęcia”. Pamiętam, jak od miesięcy Boston łączony był z Haywardem, aż w końcu rzeczywiście okazało się, że na niego zapolujemy, no i koniec końców były to łowy bardzo udane. Udane i ważne, bo to cap space trzeba było wykorzystać i udało się w najlepszy możliwy sposób. Skończmy też już na dobre z narracją, że fajni FA nie wybierają Bostonu – tego samego Bostonu, który ledwie cztery lata temu zaczynał przebudowę. Po ledwie trzech dołączył Horford, po czterech jest kolejny all-star w osobie Haywarda.
[Adrian] Boston All-Starami stoi – patrząc jeszcze na emigrację innych wybitnych zawodników na Zachód, to może sie okazać, że podczas najbliższego ASG będzie nas reprezentowała spora ilość zawodników. Wszystko będzie zależeć od naszej gry,od tego jak będzie się układało w Sezonie Zasadniczym. Jednak trudno nie wierzyć w tę drużynę,trudno nie wierzyć w Stevensa i jego system gry. Każdy kolejny sezon to był zdecydowany krok do przodu w przebudowie, tego samego oczekuję po nadchodzących rozgrywkach i chyba każdy z bostońskich fanów ma oczekiwania na kilka zwycięstw więcej niż w poprzednim roku.
[Timi] W zależności od tego, czy Thomas będzie w kontuzji w „swojej” formie to dwóch mamy raczej pewnych, a kto wie, może także Horfordowi się uda tam wrócić. Warto pamiętać o tym, że Isaiah był blisko gry nawet w s5 i choć wiadomo, że Mecz Gwiazd to przede wszystkim konkurs popularności (na co sami narzekamy) to jednak nie ma wątpliwości, że Thomas w tym ubiegłym sezonie zasługiwał na to wyróżnienie jak nikt. A wracając do tego, czy będziemy lepsi – podejrzewam, że Hayward nie od razu się w ten system wtopi, choć jako wszechstronny skrzydłowy powinien mieć nieco łatwiej niż Horford. No i też trzeba cały czas przypominać o tym, że Celtowie zrobili przed sezonem taki wynik pomimo tylu kontuzji w składzie + słabszy Wschód też działa na ich korzyść.
[Adrian] Warto też powiedzieć kilka słów o tym mega kosmicznym zamieszaniu jakie powstało po pierwszym przecieku na Twitterze. Obóz Haywarda chyba wpadł w spora konsternację, bo informacja poszła w świat, a na Players Tribune była cisza związana z awarią serwera. Szefowie Utah też nie zostali poinformowani i sytuacja była co najmniej niezręczna.
[Timi] No dawno takiej sytuacji nie pamiętam, coś tam chyba było podobnego w 2013 roku z Howardem. Ale co się okazało, według słów agenta to w momencie gdy padł raport, że wybrał Celtics to sam Hayward ponoć jeszcze nie był w stu procentach pewny! A więc ta decyzja mogła być koniec końców inna, choć agent mówił też, że jego klient coraz mocniej skłaniał się ku Bostonowi – dlatego podejrzewam, że ten wyciek tak czy siak niczego nie zmienił, a Hayward i tak wybrałby Boston. Jak sam pisał, to nie była łatwa decyzja, natomiast zdaje się, że o wszystkim zadecydowała osoba Brada Stevensa, czyli… pierwszy i jak się okazuje chyba najważniejszy „asset”, jaki Danny pozyskał na starcie naszej przebudowy.
[Adrian] Haywarda łączono ze Stevensem od 2-3 sezonów, kiedy okazało się, że Brad przypadkowym trenerem nie jest. Dość szybko zyskał uznanie w oczach zawodników, trenerów i komentatorów. To uznanie przyszło szybciej niż dobre wyniki, bo przecież na początku miał do dyspozycji drużynę jaką Danny mu sklecił realizując swój plan przebudowy. Ilość wymian, rotacja zawodników, żarty ze sprawdzania obecności na treningach – to były szalone czasy.
[Timi] No ale przecież wtedy z tą drużyną też nawet nie potrafiliśmy „porządnie” zatankować, bo skończyło się chyba szóstym najgorszym bilansem w lidze – to już pokazało, że Stevens to nie jest przypadkowy coach. Fajnie natomiast, że udało się jakoś te relacje Stevensa z Haywardem wykorzystać, teraz miejmy nadzieję, że Panowie rzeczywiście dokończą to, co zaczęli, czyli coś, o czym pisał Hayward na The Players’ Tribune. Przebudowa w Bostonie idzie w dobrym tempie, rywale są mocni, ale Wschód niedługo może być zdominowany przez Celtów na lata.
[Adrian] Nie ma się co rozpędzać z naszą dominacją bo tam za rogiem czai się Giannis – na szczęście jest w Bucks, a oni mają Kidda, który mistrzem złych ruchów personalnych jest. Jest też Toronto i ciągle Wizards. Nawet jeśli Cavs za rok się rozpadną – a to jest bardzo możliwe, wciąż mamy z kim walczyć. Jeszcze mamy co poprawiać, bo Thomas/Hayward/Horford nie gwarantują nam autostrady na Wschodzie.
[Timi] Jasne, sam tu kiedyś pisałem, że tego Giannisa się obawiam najbardziej, ale my też mamy fajnych graczy z potencjałem, a na dodatek kolejne potencjalnie wysokie lub bardzo wysokie wybory w drafcie, więc nawet jeśli Giannis będzie rósł z czasem to powinniśmy być całkiem dobrze przygotowani. Raptors w zasadzie nie zrobili żadnego wzmocnienia, a nawet stracili Pattersona – poza tym, DeMarowi w końcu powiedzieli, że ma przestać tak dużo rzucać z mid-range i zrobić krok w tył, ale tu od razu mi się przypomina 6-procentowa (!) skuteczność zza łuku w tegorocznych playoffs. Wizards już raz pokonaliśmy, na dodatek stracili właśnie Bogdanovica, którego specjalnie sprowadzali przed trade deadline za wybór w drafcie i jak się okazało, było to tylko kilka miesięcy wypożyczenia.
[Adrian] Z Wizards dalej mamy na pieńku, o czym żartobliwie przypomniał Beal po wyborze Tatuma przez Boston. Dodatkowo Nets chyba zmuszą ich do zmaksowania Portera czego chcieli uniknąć, choc tutaj Wizards odgrażają się, że Nets spotka kara za to – bo wyrównają kontrakt w ostatniej chwili i dodatkowo będą przeciągać procedury medyczny – czym zablokują Nets ruchy na rynku transferowym na kolejne kilka dni. To dobra wiadomość dla nas, bo Nets się trochę pospieszyło – teraz Pistons odpuścili KCP i Nets mogliby go przechwycić, a nie wiadomo czy on za kilka dni będzie jeszcze na rynku.
[Timi] Ba, wiadomość idealna, bo z jednej strony Wizards pakują się w kolejny duży kontrakt dla zawodnika, który na to nie zasługuje, a dwa że tak jak mówisz, Nets będą zablokowani przez jakiś czas. A co do rywalizacji z Wizards to teraz ona stała się jeszcze ciekawsza, nie tylko za sprawą Tatuma i Beala, ale też oczywiście dlatego, że teraz będą to… bratobójcze pojedynki – no ale o tym zaraz.
[Adrian] Jest też i smutna wiadomość tego tygodnia- Kelly Olynyk pożegnał się z Bostonem. W przyszłym sezonie zagra w Miami, które zaoferowało mu 50 mln za 4 lata gry. Gdy wcześniej rozmawialiśmy tak przypuszczaliśmy,że oferty dla KO będą oscylować w okolicach 12-14 mln za sezon, nas nie było już na niego stać z uwagi na czyszczenia Salary dla Haywarda. Szkoda, wielka szkoda bo Olynyk to nie tylko ten pamiętny G7, ale to kilka naprawdę fajnych lat w Bostonie.
[Timi] Cieszą się ci, którzy Olynyka nie lubili, ale jak się okazuje, nawet największy hejterzy z czasem zaczęli go doceniać. To pokazuje, jak fajnie się tutaj w Bostonie rozwinął i że będziemy na pewno za nim tęsknić. Ze świecą szukać drugiego takiego podkoszowego, który tak dobrze rozciągnie grę. Pytanie tylko, czy Olynyk da w końcu radę złapać większą regularność – bo ja nadal uważam, że Olynyk jeszcze nie pokazał w pełni swojego potencjału, właśnie przez ten fakt, że gra po prostu falami. Nie jest tak frustrujący jak Jeff Green, król nieregularności, ale za tym w Bostonie tęsknić nie będą. Tak czy siak, szkoda że „nasz” zawodnik odchodzi, bo chciałoby się, żeby tacy grali w Bostonie do końca swojej kariery, no ale takich pieniędzy nie byliśmy w stanie mu dać – fajnie przynajmniej, że tyle dostał, nawet jeśli to od Heat.
[Adrian] Ciekawym bardzo jak Spolestra ustawi Olynyka, czy zagrają w s5 na duet Olynyk/Whiteside. Na pewno będę śledził losy KO, bo był moim takim pupilkiem, w którego progres wierzyłem i który pomimo tej nieregularności rozwijał się bardzo dobrze. Miami dostało naprawdę fajnego zawodnika, który może tam rozwinąć skrzydła,bo mając obok siebie Hassana skoncentruje sie tylko na zdobywaniu punktów, a te potrafi robić na różne sposoby.
[Timi] No i też Hassan to dla niego całkiem niezły partner w obronie, którego nigdy nie miał w Bostonie. Riley mówił natomiast, że to co lubią w Olynyku przede wszystkim to m.in. fakt, że jest playmakerem. Heat naprawdę dużo w zeszłym sezonie zyskali grając z Johnsonem jako small-ballowym centrem, a teraz dodali kolejnego podkoszowego, który potrafi znakomicie podać czy rozciągnąć grę. No ale tak czy siak nie widzę w nich realnego zagrożenia na Wschodzie, chociaż w playoffs powinni spokojnie się znaleźć. Ciekawe, jak będzie grał Dion Waiters, kiedy spadnie już presja związana z walką o nową umowę.
[Adrian] No a po złej wiadomości o Kellym,przyszła jeszcze gorsza o Averym. Dowiedziałem sie o tej wymianie gdy jechałem z Juniorem samochodem i serce stanęło (dzięki Adaś). Bradley za Morrisa? Nie podoba mi się ta wymiana, ale rozumiem Danny’ego. Za rok musiałby rzucić Bradleyowi gruby szmal na stół, a tak zyskał rok niskiego kontraktu Marcusa. No i zdrowie Bradleya też dawało nam w kość nie raz i nie dwa – rok temu w PO rozegrał tylko 1 mecz, a przecież w praktycznie każdym sezonie odzywały sie jego barki, kostki czy achilles. Dzięki temu pozbywamy się jeszcze jednego problemu, czyli najniższego w PO składu z wszystkich wyjściowych piątek. Serce boli, ale trzeba iść do przodu bez względu na sentymenty i dlatego rozumiem Danny’ego.
[Timi] Oj boli bardzo, a wiele osób chyba nie rozumie nawet jak – przecież ten Bradley to jest kawał historii w Bostonie, mnóstwo takich momentów, których nigdy się nie zapomina. Na dodatek to ktoś, kto był „nasz”, a więc od początku z Celtami i rok po roku rozwijał się, stając się coraz lepszym graczem – od x-factora jeszcze za Big Three, poprzez G6 z Knicks, w którym w zasadzie rozpoczął kolejny etap swojej kariery, poprzez nowy kontrakt, na który wielu psioczyło, że jest przepłacony, aż po dziś dzień, kiedy zdecydowana większość – jeśli nie wszyscy – płaczą z powodu jego odejścia. Płaczę też i ja, bo Bradley to także ostatnie nasze połączenie z erą Big Three. Ale mimo tego wszystkiego rozumiem, że to jest biznes i staram się nie być krótkowzroczny. Jasne, że Bradley to top defensorów i oczywiście, że Morris jest o wiele gorszym zawodnikiem, ale trzeba spojrzeć na cały kontekst, na wszystkie okoliczności, bo jeśli tę wymianę wyjąć z tego to nikt nie ma wątpliwości, że jest dla Celtów fatalna, czysto pod względem sportowym. Jednak biorąc pod uwagę właśnie te okoliczności to tak źle już nie jest, dlatego dziwię się, że tyle osób nie potrafi tego kontekstu dostrzec – tyle osób w Polsce, bo w USA ten transfer jest oceniany jako dobry dla Celtów, a u wielu writerów widziałem takie sformułowanie, że Bradley był tym „most likely” do transferu, dlatego nie jest to jakieś wielkie zaskoczenie.
[Adrian] Nowe CBA miało zastopować zmiany zespołów przez czołowych zawodników, tymczasem nastąpiła istna lawina wymian. Ilość All-Starów aktualnych czy przeszłych, którzy zmienili drużyny jest niesamowita. Chyba pierwszy raz można szybciej wyliczyć ilu zawodników z Topu NBA zostało w swoich drużynach niż je zmieniło – oczywiście mówimy o tych, którym kontrakt się skończył, lub miał obowiązywać jeszcze tylko rok.
[Timi] No właśnie, a też wydaje się, że kilku zawodników zmieniło klub po bardzo niskich cenach. Butler czy George to tylko dwa przykłady, ale tu wyszła też niekompetencja zarządów Bulls i Pacers. A wracając do tych zmian to jednak sami zawodnicy dobrze wiedzą, że w pojedynkę niewiele mogą zdziałać, dlatego też coraz częściej dochodzi do kongregacji dwóch-trzech graczy wysokiego kalibru. Przykład dali w poprzednich latach Celtics, ale prawdziwa era „superteamów” rozpoczęła się troszeczkę później, no i dziś mamy jej pełen rozkwit.
[Adrian] No jakby nie patrzeć Boston też buduje się w oparciu o nie jednego wybitnego zawodnika, ale kilku bardzo dobrych, kilku wystających swoją gra ponad średnią ligową. Nie ma innego wyjścia w dzisiejszej NBA, niż pozyskanie kilku bardzo znaczących nazwisk. To pierwsze czyli Thomasa dostaliśmy praktycznie za darmo, dalej trzeba było płacić górę pieniędzy, ale wszystko zmierza w bardzo dobrym kierunku. Ostatnie plotki o chęci dołączenia do Celtics Jamala Crawforda potwierdzają, że jesteśmy na rynku zawodników traktowani jako poważny gracz. Takiego weterana chciałoby pół ligi.
[Timi] O, to bardzo dobry przykład – tym bardziej, że przecież Crawford wciąż szuka jeszcze swojego pierwszego pierścienia, a czasu coraz mniej, więc ten fakt, że jesteśmy w gronie zespołów, do których byłby chętny dołączyć mówi dużo. Ja co prawda nie stawiałbym nas w tym gronie zaraz obok Warriors czy Cavs, ale jesteśmy już całkiem blisko tych drugich – tym bardziej, że jakoś tak nie widać wzmocnień Cavs, którzy jakby nawet nie próbują w jakikolwiek sposób dołożyć nieco więcej jakości do swojego składu. Były te rozmowy o PG13 czy wcześniej o Butlerze, ale w międzyczasie zwolniono GM-a, LeBron wyjątkowo się nie zaangażował i zdaje się, że Cavs stanęli w miejscu.
[Adrian] Liczę, że zawita tam Melo za Lova – wtedy po odejściu LBJ zostanie spalona ziemia w tym pier… Ohio. Przebudowa będzie trwać bardzo długo – komisarzem jest Silver, a cuda podczas losowań Draftu skończyły się wraz z erą Sterna. Nie wiem czy zauważyłeś, ale od kiedy Silver został komisarzem skończyły sie cudowne awanse z 9 seedu na 1 pick. Przez 20 lat panowania Sterna i aktualnego modelu loterii tylko 2 razy 1 pick dostawała drużyna z najgorszym bilansem, pomimo tego, że miała zdecydowanie najwięcej szans. 3 lata Silvera i 3 razy najwyższy pick dostał najgorszy bilans z 250 szansami na takie losowanie. Nie ma wzoru matematycznego na szczęście, ale jest wzór matematyczny na rachunek prawdopodobieństwa i wynik mówi mi, że Stern to było bydle.
[Timi] A to ciekawa teoria, która jednak na teorie wygląda coraz mniej – tym bardziej jak się przypomni na przykład loterię w 2012 roku, kiedy jedynkę wylosowała drużyna będącą jeszcze chwilę własnością NBA, która po znalezieniu kupcy chciała jakby „podziękować” nowym właścicielom, że zdecydowali się na taki ruch. Zresztą, tego typu wydarzeń określanych jako teorie spiskowe było oczywiście na przestrzeni lat więcej, natomiast rzeczywiście trudno się oprzeć wrażeniu, że odkąd Silver przejął stery to draft jakoś inaczej działa.
[Adrian] To nie jest żadna teoria spiskowa – to są suche liczby i fakty. Zawsze krążyły historie o „dziwnym” losowaniu tak jak przytoczony przez Ciebie przykład z 2012 roku, ale przecież notoryczne „jedynki” dla Cavs to też był „cud boski” – przecież oni mieli 2,8% oraz 1,7% szans na najwyższy wybór i zawsze im się „szczęściło”. Wszystko skończyło się, gdy nastąpiła zmiana komisarza – zawsze powtarzaliśmy, że najgorszy bilans to jedno, ale jest jeszcze losowanie. No i teraz losowanie od 3 lat chyba faktycznie jest losowaniem, gdzie drużyny z największą ilością szans dostają dobre wybory.
[Timi] No tak, ten mój przykład Hornets był przerywnikiem między trzema jedynkami dla Cavs w czterech loteriach, a od 2015 roku wszystko zdaje się być już w porządku. Czyli w sumie lepiej dla nas, bo tak jak w 2014 trochę tankowaliśmy sami, tak od 2016 robią już to za nas Brooklyn Nets i robią to bardzo dobrze – a w przyszłym sezonie nie powinni być dużo lepsi, jeśli w ogóle. Po transferze D’Lo czekałem na to, co zrobią latem, ale wydaje się, że to znów będą słabe łowy. No, chociaż rok temu dostali tego Lina.
[Adrian] Teraz Danny musi zapolować na zawodnika podkoszowego. Pojawiły się plotki o Marcu Gasolu – no ale nie mamy żadnych szans aktualnie wyrównać jego kontraktu, bo przecież nie oddamy młodszego Horforda. Znowu gdzieś na TT mignęło nazwisko JaVale McGee – no ale tutaj to jednak jest trudniejszy temat, bo przecież jego agent nas nie kocha.
[Timi] McGee od razu można więc wyeliminować, zresztą nie uważam, żeby to była dobra dla nas opcja. Gasol byłby super, ale tutaj jest jednak kilka poważnych wad – począwszy od wieku, a skończywszy na umowie, która powoduje, że taki transfer byłoby po prostu bardzo ciężko przeprowadzić. To wszystko nie zmienia jednak faktu, że w tej strefie podkoszowej cały czas brakuje wzmocnienia, bo choć jest Zizic to jednak on takim natychmiastowym zbawieniem nie będzie, no i nasz frontoucourt się tego lata znacznie uszczuplił, a uzupełnienie składu Zizicem (czy także Danielem Theisem) to jednak za mało.
[Adrian] Ostatnie ploteczki mówią o zainteresowaniu osobami Dewaynem Dedmonem i JaMychalem Greenem – są to dobre typy, a przynajmniej mi się podobają. Green jest RFA, ale Memphis wyprzedaje się i to może być okazją, żeby zrobić jakieś s&t choć łatwe to nie będzie. Dedmon jest bardzo fajnym uzupełnieniem składu, tylko czy starczy nam na niego pieniędzy. Ciekawe czy po raz kolejny wróci temat Okafora z Filadelfii?
[Timi] No ten Okafor pojawia się raz na jakiś czas i kto wie, czy sami Sixers nie będą chcieli się go pozbyć, skoro były nawet prowadzone rozmowy o jego wymianie w sign-and-trade za Amira. Dedmon mnie nie przekonuje, ale z pozostałych podkoszowych na rynku to chyba najlepsza opcja i przynajmniej mielibyśmy w składzie kogoś, kto rzeczywiście broni obręcz – tyle tylko, że tak jak mówisz, on zapewne będzie chciał więcej niż nasz wyjątek RE. Green to takie ciche marzenie, zobaczymy, bo szansa na wyjęcie go z Memphis jest spora. Zdecydowanie bardziej wolę tę dwójkę niż eksperymenty typu Sanders, McGee czy Bogut – choć jak nie uda się nikogo pod ten kosz ściągnąć to i którykolwiek z tej trójki będzie dobry…
[Adrian] Summer League wystartowało i aktualnie śledzimy rozgrywki w Utah. W pierwszym spotkaniu to Brown grał pierwsze skrzypce, ale już w drugim Jayson Tatum wyszedł na prowadzenie. Duet Jay&Jay nie zawodzi. Natomiast chyba znacznie więcej oczekiwałem po Sami Ojeleye – zobaczymy turniej w Las Vegas, bo to on chyba będzie dla nas ważniejszy.
[Timi] Oj nie chyba, bo to zdecydowanie więcej oczekiwaliśmy – to miał być największy steal tego draftu, a tymczasem Ojeleye wcale tego nie pokazuje. A co do Tatuma to oczywiście Fultz też zbiera pochwały, ale Tatum podoba mi się tak samo – w jednym z recapów pisałem, że dawno nie mieliśmy takiego młokosa, co by się tak komfortowo czuł po atakowanej stronie parkietu. Wiele rzeczy przychodzi Tatumowi naturalnie, jakby był już weteranem, a przecież on ledwie kilka miesięcy temu skończył 19 lat! No a Brown w pierwszym meczu pokazał, jaką różnicę robi chociaż ten jeden rok w NBA.
[Adrian] Pograliśmy, ale koniec końców udało się w Salt Lake City wygrać tylko jeden mecz z trzech. Najbardziej rzuca się w oczy skromna ilość asyst, brak dobrego rozgrywającego no i skuteczność chwilami typowa dla Summer League. Natomiast Tatum niesamowicie radzi sobie na deskach, bo zbierał w Utah średnio 9,7 piłki na mecz – chyba znacznie powyżej oczekiwań, bo to jest poziom dobrego środkowego. Teraz zacznie się zabawa w Las Vegas i mam nadzieję,że pogramy tam bardziej w bostońskim stylu, czyli mądrze pracując przede wszystkim podaniami.
[Timi] No ale przecież było wiadomo, że Tatum to niezły zbierający! Dlatego też ja go bardziej widzę na czwórce, choć już słychać głosy, że Celtics planują z niego korzystać także na pozycji numer dwa. No ale przyzwyczajajmy się już, że dla Stevensa nie ma już tych pięciu pozycji, są raczej trzy kategorie i koszykówka bez pozycji! Wracając do Tatuma to rzeczywiście mógł się bardzo podobać, jak nabierze więcej masy to spokojnie powinien móc grać nawet bliżej kosza. Brakuje natomiast rzeczywiście w drużynie rozgrywającego – był Jackson, ale potem niby sam zdecydował że chce dać szanse innym, jednak chyba to dlatego, że niedługo się raczej z Bostonem pożegna. Ale to dobrze też na przykład dla Tatuma czy Browna, którzy mają piłkę w swoich rękach bardzo często i radzą sobie naprawdę nieźle (oczywiście poza stratami, tak jak w przypadku Browna, który cały czas musi pracować nad dryblingiem).