Trader Danny is back!!

Człowiek posiadający swego czasu „połowę” wszystkich picków NBA wrócił. Danny uwielbia szachy, uwielbia negocjacje, uwielbia czuć adrenalinę i uwielbia być zwycięzcą! No a, że przy okazji robi ekstremalnie doskonałe wymiany dla organizacji, to komu innemu w tej kwestii zaufać. Najważniejszy jest spokój i chłodna głowa – przeanalizować wszystkie za i przeciw – wtedy podjąć decyzję. Kibice rozpalają się na samą myśl, że może dojść do wymiany, już namaścili Fultza na następnego Mesjasza koszykówki – a przecież jeszcze nikt go na parkiecie NBA nie widział. Jeśli Danny chce wykonać ruch – nawet tak ryzykowany jak ten – to musi mieć mocne podstawy, mieć plan i przekonanie, że to się opłaci.

Gdy pisałem artykuł o Fultzie stwierdziłem, że to największy talent tego Draftu, ale nie ma między nim a Jacksonem, Ballem, Tatumem przepaści. Zdania nie zmieniam, tylko zastanawiam się dlaczego Danny chce oddać największy talent Draftu za odrobinę mniejszy.

Przychodzą mi na myśl trzy kwestie.

Jedynym poważnym zarzutem jest nieprzykładanie się Fultza do obrony. Przypomnijcie sobie niedawny wywiad z Jaylenem Brownem, gdy został spytany o perspektywy dla drużyny gdy dołączy zawodnik wybrany z 1 pickiem. Nie powiedział wprost, że chodzi o Fultza, ale powiedział, że zawodnik ten musi przykładać się do gry na obu stronach parkietu. Czyżby już wtedy Jaylen wiedział więcej z gabinetów w Bostonie?

Druga kwestia jest typowo historyczna. Gdyby wymienić 10 lub nawet 15 zawodników, którzy doprowadzali swoje zespoły do mistrzostwa, byli ich najważniejszym elementem – to ilu byłoby tu rozgrywających? Poza Magickiem Johnsonem, który miał 6’9 i tak naprawdę mógł grać na absolutnie każdej pozycji – nie wymienię żadnego w Top 10, 15, a może nawet 20.

Jeśli wierzyć skautom to Fultz ma być nowym Hardenem, Jackson nowym Leonardem, a Tatum to nowy Pierce. No to z tej trójki zawodników najmniej chciałbym tego Hardena, nawet gdyby chciało mu się bronić, bo tą ligą rządzą od wieków skrzydłowi.

Jednak myślę też co możemy zyskać w ewentualnych wymianach schodząc w dół.

Różnica w kontrakcie – pomiędzy 1 a 3 pickiem to jest 1,4 mln (bo zwyczajowo daje się 120% rookie scale). Nie jest to specjalnie dużo, ale może się okazać, że to jest wystarczająco aby nie pozbywać się ze składu nikogo znaczącego i jednocześnie mieć 30,4 mln na podpisanie za maksa Haywarda lub Griffina. Można mieć Fultza i żeby podpisać Haywarda trezba będzie od razu pozbyć się nie tylko Roziera ale i Crowdera lub Bradleya, a można mieć np Jacksona i nie pozbywać się nikogo poza Rozierem. Takie klasyczne mieć ciastko i zjeść ciastko, bo Jackson czy Tatum to nadal ciastko, tylko lukru odrobinę mniej. Choć czy mniej to przecież pokaże przyszłość.

W historii NBA były już takie wymiany – warto pamiętać jak pozyskaliśmy McHale’a i Parisha – właśnie oddając 1 pick (oraz 13) za 3 pick i Parisha. To doprowadziło nas na sam szczyt. W 1993 roku Orlando Magic wybierało z 1 pickiem, ale zamienili go na 3 i dostali jeszcze 3 pierwszorundowce, z czego jeden z nich okazał się być Vincem Carterem. Mówiąc wprost – zamienili Chrisa Webbera na Penny Hardawaya i Vinca Cartera.

Kolejna kwestia, to ile Danny wyciągnie z Phili. Jednym z pierwszych komentarzy dziennikarza z Filadelfii, który zajmuje się pisaniem o Sixersach były słowa – jeśli Colangelo robi wymianę z Ainge’m to zaczynam się bać. I słusznie, bo Colangelo już w Toronto pokazał, że w wymianach zawsze podejmuje kiepskie decyzje. Przykładem niech będzie tylko ostatnia wymiana Noela do Dallas, gdzie w zamian nie dostał nic, bo dziś już wiemy, że pick został ochroniony, a Phila dostanie dwa drugorundowce i jeszcze wypłaciła Bogutowi ok 10 mln za zwolnienie.

Jeśli Danny siada do rozmów z nakręconym Colangelo i już się słyszy, że na stole obok 3 wyboru w tym Drafcie leży przyszłoroczny pick Lakers, przyszły pick Phili w 1 rundzie (mam nadzieję, że przyszłoroczny) to już jest dobrze. A przeciez Danny jeszcze nie zaczął grillować Colangelo – tam jeszcze jest pick Sacramento na Draft w 2019.

Gdy wyciągniemy picki na Draft 2018 Lakers i Sixers, to z pickiem Nets będziemy mieli szanse na 3 wybory w Top8, może nawet w Top5. Za rok dostępni będą zawodnicy wysocy – Porter, Bamba i Ayton. Ktoś może powiedzieć, że przeciez liga idzie w small-ball. Teraz tak – ale popatrzmy kim sie budują inne drużyny – największe talenty to Embiid, Towns, Porzingis, Ingram, Simmons, Turner… Za kilka lat liga może wyglądać zupełnie inaczej.

A co jeśli te rozmowy to tylko grillowanie Lakers. Lakersi ponoć zakochali się w Fultzie, no ale szans na niego nie mają, jeśli to Boston będzie wybierał z #1. Już pojawiły się raporty, że poza #2 wyborem na stole jest Randle. Ta propozycja jest dobra, ale ma istotną wadę – Randle zapycha nam Salary przed lipcem. Być może Danny mana oku jakąś wymianę nie czekając na FA i potrzebuje assetów, żeby pozyskać zawodnika nie wywalając nikogo istotnego ze składu Celtów. Z 2 wybieramy Jacksona za 1 pick, do NYK leci Randle i D’Angelo w zamian za Porzingisa który ląduje u nas. Przyjmujemy 4,3 mln, ale nadal mamy Jacksona, Porzingisa, a żeby podpisać Haywarda trzeba upłynnić Crowdera. Moim zdaniem gra warta świeczki – Łotysz jest obrażony na NYK, nie chce grać trójkątów to wymieniają go na dwa zbliżone talenty.

To tylko jeden przykład, bo możliwe, że Danny’emu chodzi po głowie zupełnie inny zawodnik – jednak coś musi być na rzeczy. Wszystko kręci się wokół tego, że nie oddajemy picka za teraźniejszość, a staramy się łączyć przyszłość z teraźniejszością.

Można też rozpatrywać zejście w dół jako dłuższy proces. Danny woli Jacksona – oddaje #1 za #3 – Phila wybiera Fultza, Lakers Balla, Suns Tatuma a Kings chcą Foxa. Do tej układanki potrzebna jest tylko wiedza co zrobią Lakers i Suns. Lakers dwa razy spotykali się tylko z Ballem, a z Suns łącza nas przyjacielskie stosunki i tutaj Danny może dowiedzieć się bezpośrednio czy chcą Tatuma. Wtedy zgarniając picki od Phili, można jeszcze zgarnąć prowizję od Kings w postaci 10 wyboru, a i tak pozyskać Jacksona ale z 5 pickiem czyli za 2,5 mln mniej. W najgorszym scenariuszu zostanie wybór między Tatumem a Isaaciem, ale z bagażem nowych wyborów, które można oddać przy s&t gdy w lipcu Danny będzie walczył i o Haywarda, i o Griffina.

Nie mam pojęcia co się stanie, ale wiem, że czekają nas niesamowite dni. Do Draftu pozostało już tylko 5 dni. Spokojnie czekam co się wydarzy i co zrobi Danny. W końcu w wymiany on umie najlepiej w NBA.