#61 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych pozornie bez znaczenia. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Brad Stevens po 2 wygranej w Chicago powiedział, że nie jest dumny z tych zwycięstw – jest dumny z tego jak drużyna zareagowała na to co spotkało Thomasa. Naszą siła jest i była drużyna, należny tylko się cieszyć, że to nie był pusty slogan na koszulce.

[Timi] I pomógł w tym wszystkim trochę Kevin Garnett swoją wiadomością, ale też ogólnie cała drużyna wyglądała po prostu lepiej i przede wszystkim sam Isaiah wyglądał lepiej. Ta reakcja w dwóch pierwszych meczach, które przegraliśmy, powinna była być inna, bo to już tamte dwa spotkania powinny wyglądać zupełnie inaczej, przede wszystkim pod względem zaangażowania, ale też wydaje mi się, że jednak było jeszcze zbyt wcześnie po całej tej tragedii, aby zawodnicy mogli przekuć ten smutek i przygnębienie w coś dobrego. Teraz nadal nie jest łatwo, bo ta tragedia wciąż jest żywa, ale jednak czas leczy rany… i także sam Thomas coraz częściej wygląda jak najlepsza wersja siebie, a choćby fakt, że zdecydował się po tym czwartym meczu wziąć udział w konferencji prasowej, to jest bardzo dobry znak.

[Adrian] Każdy na coś takiego reaguje inaczej. Smart inaczej, Horford inaczej – to normalne. Najważniejsze, że wszystko wróciło chyba na dobre tory. Thomas się uśmiecha, wszyscy są już myślami tylko przy tej serii. Ta tragedia moim zdaniem scementowała drużynę, która i tak była już grupką ludzi o podobnym spojrzeniu na świat. Najważniejsze było przejść te pierwszy okres gdy każdy zadawał sobie pytanie – dlaczego, a na to pytanie nie ma odpowiedzi. A Danny powinien rozważyć i to bardzo poważnie zatrudnienie KG w sztabie Stevensa. Nawet jeśli jego przemowy będą potrzebne tylko raz na miesiąc to i tak warto.

[Timi] No szkoda tylko właśnie, że KG nie ma żadnej relacji ze Stevensem, bo był już widziany u Doca w Los Angeles, ale też nawet u Kidda w Milwaukee. Ale może powrót Pierce’a do Bostonu go zachęci? Wszak te ostatnie lata kariery też w dużej części spędzali razem i nadal spędzają. Natomiast co do samej tragedii to mimo że Isaiah wydaje się być coraz bardziej sobą to jednak bardzo mnie uderzył jego komentarz po G4, kiedy w końcu porozmawiał z mediami, a mianowicie że dla niego już nigdy nic nie będzie takie samo – jest to zrozumiałe, ale to też pokazuje, jak bardzo on to wszystko przeżył. Odchodzi pewna cząstka ciebie… A on mimo to potrafi grać i to grać w taki sposób, za co należy mu się ogromny szacunek.

[Adrian] Czwarte spotkanie w tej serii to także powrót z zaświatów Horforda – jego gra przez 3 kwarty była delikatnie mówiąc taka sobie, natomiast obudził się w najwłaściwszym momencie. W 4 kwarcie zdobył 9 punktów – najwięcej w barwach Celtów i wziął szturmem ten mecz. Tego oczekiwaliśmy i nadal oczekujemy, żeby gość z maksymalnym kontraktem tak grał w decydujących momentach meczu.

[Timi] Czy ja wiem czy taki z zaświatów? Po czterech meczach mogę napisać, że on zagrał dobrze lub bardzo dobrze w trzech spotkaniach (a źle w meczu numer dwa). Jasna sprawa, że wymagamy więcej od zawodnika na maksie i od gracza, który zarabia najwięcej w zespole, natomiast z Horfordem od początku był taki problem, że nie udawało się go wykorzystywać w stu procentach właściwie. No i był też taki problem, że on jednak jest trochę „soft”, dlatego tym bardziej cieszą takie występy jak w G4, gdzie on pokazuje swoją wartość w taki, a nie inny sposób – bo też prawda jest taka, że wiele rzeczy, które on robi dla tego zespołu, box score po prostu nie widzi.

[Adrian] Mi chodzi o ten konkretny mecz – 3 kwarty w jego wykonaniu były słabe, naprawdę słabe. W 26 minut zgromadził 6 punktów i 6 zbiórek – gdy się obudził to w 10 minut ostatniej kwarty 9 punktów i kolejne 6 zbiórek. Nie tłumaczmy Ala tym czego nie widać w statystykach pomeczowych czy nawet zaawansowanych – to fantastycznie, że robi tyle rzeczy które pomagają drużynie. Jednak od All-Stara, od zawodnika na maksymalnym kontrakcie przede wszystkim oczekujemy punktów, zbiórek i walki. Thomas sam nie może ciągnąc drużyny, po to jest Horford, żeby Thomas nie musiał wypruwać sobie żył. Po tych 4 spotkaniach można być z niego zadowolonym – prawie 15 pkt, 10 zb i 6 as na mecz – to naprawdę dobrze, jednak musi grać tak jak w ostatniej kwarcie tego spotkania.

[Timi] Dlatego tym lepiej, że zagrał tak w czwartej kwarcie spotkania – najlepsze zostawił na koniec :D Wiesz, ja zdaje sobie sprawę z tego, czego oczekujemy itp. itd. natomiast naprawdę nie mam się do czego przyczepić, jeśli chodzi o Horforda w tych playoffs – no może poza meczem numer dwa, ale tam cały zespół spisał się bardzo słabo. I ta czwarta kwarta – albo nawet począwszy gdzieś tam od trzeciej kwarty – w meczu numer cztery to był znakomity Al Horford: punktujący, zbierający i przede wszystkim bardziej pewny siebie i mniej soft.

[Adrian] Rola Amira w tej serii sukcesywnie spadała – odpowiednio 18, 9, 6 minut, aż w 4 spotkaniu został przyspawany do ławki na stałe. Stevens jak magik, tylko zamiast królika wyciągnął z kapelusza Geralda Greena, który w 4 meczu zrobił w 1 połowie różnicę. Tym samym chyba powoli żegnamy się z Amirem, ktoś napisze, że to tylko 4 mecze, ale to są aż 4 mecze w najważniejszej serii w PO w karierze Stevensa.

[Timi] I tyle z tego Amira, który przez parę tygodni tego sezonu, zaraz gdzieś po nowym roku, wyglądał naprawdę dobrze. No ale tu są playoffs, tu trzeba szukać usprawnień i wyszło tak, że to Johnson jednak najbardziej nam szkodził spośród graczy pierwszej piątki. Różnicę zrobił Green tym, że otworzył nam grę, bo w pierwszej piątce Celtics jest teraz pięciu najlepszych strzelców zza łuku w drużynie, a to powoduje że obrona Bulls ma naprawdę spory problem. Wcześniej tego nie było, Amir może i trafił najwięcej trójek w karierze, ale tego spacingu nie zapewniał. Co mnie się natomiast podoba to fakt, że pomimo tego, iż zostaliśmy bezlitośnie zbici na tablicach w tych dwóch pierwszych meczach to Stevens nie miał oporów przed tym, aby iść w niższe ustawienia, co paradoksalnie na tablicach też nam pomogło.

[Adrian] Nie nazwałbym tego, iż nie miał oporów, żeby iść w niższe ustawienie – bo on zwyczajnie nie miał wyjścia. Jeśli nie możesz przeciwnika dosięgnąć lewą ręka, to zmiana rękawic bokserskich nie pomoże – musisz spróbować prawej reki. Ustawienie 4 strzelców na łuku z automatu powoduje wyciągnięcie jednego wysokiego z pomalowanego – RoLo w meczu 3 i 4 zrobił razem tyle zbiórek w obronie co wcześniej w pojedynczych spotkaniach. Niski Green także w obronie robi sporo zamieszania, bo jest zwyczajnie dużo zwinniejszy, szybszy i skoczniejszy od Amira. Trener Chicago musiał na taki ruch zareagować i RoLo w meczach 3 i 4 zagrał o 10-12 minut krócej, bo był nieefektywny przeciwko niskiemu ustawieniu. Nie możesz nic wskórać przeciwko RoLo? To ustaw drużynę tak, żeby on był zbędny na parkiecie. No i Brad to zrobił – simple as that.

[Timi] Dokładnie tak – ale przecież nie każdy by w ten sposób pomyślał, przy czym nam trochę personelu zabrakło, żeby się postawić RoLo bezpośrednio i trzeba było go wyeliminować w zupełnie inny sposób. No i też sam fakt, że to Green jest tutaj tym x-faktorem pokazuje, jak wielkie zaufanie Stevens ma do swoich zawodników i to jest kolejny już przykład na to, jak doskonale Brad potrafi wykorzystać role-playera. To jedno tylko usprawnienie, jakim było wyrzucenie Amira z s5, zdaje się uratowało sezon i przede wszystkim wyjęło trochę RoLo z tej serii, bo tak jak mówisz – w Chicago on grał zdecydowanie mniej i przestał być x-faktorem dla Bulls. Teraz piłeczka po ich stronie.

[Adrian] Zgadzam się – 8 na 10 trenerów NBA zagrałoby bezpiecznie. Wymiana Amira na Olynyka, lub Zellera – taka zagrywka na alibi. Brada poznaliśmy już z tej strony, że wiemy iż potrafi zagrać bardzo nieszablonowo. No a trenera Chicago (nawet nie zamierzam już wymieniać jego nazwiska) poznaliśmy jako tłuka który uważa, że przegrywa mecze przez kozłowanie. Być może na kolejnej konferencji prasowej odkryje, że poza kozłowaniem przegrywa też poprzez rzucanie – któż to wie.

[Timi] A propos tego trenera, którego nie zamierzamy nazwiska wymieniać to bardzo mnie wkurzały komentarze po dwóch pierwszych meczach, że ten oto trener ma tyle samo zwycięstw co Stevens. W zasadzie był to fakt, natomiast na całe szczęście szybko to się zmieniło. Tak czy siak, Stevens wciąż jako trener ma sporo do udowodnienia w fazie play-off i czekamy przede wszystkim na pierwszą jego wygraną serię, ale ja i tak co roku najbardziej czekam na to, jak Stevens sobie po prostu w tych playoffs poradzi i czym nas zaskoczy. I tym roku, przynajmniej jak na razie, się nie zawiodłem.

[Adrian] To jeszcze o postawie Crowdera po 4 meczach serii z Chicago. No nie jest dobrze, nie jest dobrze… Skuteczność zza łuku to biedne 27%, które ma się nijak do 40% z sezonu zasadniczego. Zbiórki spadły z 5,8 do 4,8 – jedyne pocieszenie, to bardzo duża ilość akcji za 2 punkty na 60%. Jednak nie tego oczekuję do zawodnika 3&D. Jeśli Jae nie ogarnie się od 5 meczu, to Danny nie będzie miał żadnych sentymentów w lipcu – żadnych! Potrzebujemy zawodnika na PO a nie RS, a Jae 3 rok z rzędu w PO gra na dużo słabszym poziomie niż w sezonie  zasadniczym.

[Timi] Niestety z tym ostatnim stwierdzeniem nie sposób jest się nie zgodzić. Crowder gra poniżej swojego poziomu, a przecież ma za sobą naprawdę solidny sezon regularny. Przeciwko Bulls ma naprawdę dobre pozycje zza łuku (pomijając te niektóre głupie decyzje, zupełnie nie w jego stylu), ale jakoś wstrzelić się nie może. W obronie też jakimś wielkim wsparciem nie jest, bo to przede wszystkim Bradley (w meczu numer trzy) oraz Smart (w meczu numer cztery) zajmują się Butlerem na tyle, na ile mogą.

[Adrian] Po 2 przegranych spotkaniach przez media społecznościowe przetoczyła się istna burza  – spora cześć kibiców zwalniała już Stevensa. Nawet głos w tej sprawie zabrał Danny Ainge – wsparł naszego trenera i zapowiedział, że cokolwiek się stanie to Stevens będzie trenerem Celtics przez następne kilka sezonów. Kibice są jednak w gorącej wodzie kąpani, całe szczęście, że Danny uciął wszelkie spekulacje od razu i to bardzo stanowczo.

[Timi] No niestety, to nawet nie kibice, ale też różni bostońscy dziennikarze radiowi – wiesz, wszystko pod kliki, itp. Kibice oczywiście też w gorącej wodzie są kąpani, ale to na całe szczęście tylko część fanów, no bo tu na stronie nie spotkałem się z ani jednym takim głosem, co jak dla mnie świadczy o mocno nieracjonalnym myśleniu. A sam Stevens odpowiedział krytykom w bardzo fajny sposób, zrobił jedno duże usprawnienie i po dwóch meczach w Chicago mamy remis, który jest także w dużej mierze zasługą Brada.

[Adrian] Tak – Stevens wstawił GG do s5 i zmienił „o kur… co on robi”, na „o kur… jak on na to wpadł”. A co do polskich kibiców – no my historycznie jesteśmy przyzwyczajeni do wpierdolów w powstaniach, wojnach, wypłacie ;) – to jedna czy dwie porażki nie robią na nas wrażenia. Tak sobie to wytłumaczyłem, bo faktycznie naszą stronę ominęła fala głupoty jaka przelała się przez USA.

[Timi] Nie no, były oczywiście głosy po tych dwóch meczach że trzeba tego i tego wypierdolić, ale nikt tutaj nie zwalniał Brada czy Ainge’a, co rzeczywiście byłoby ogromną głupotą. Natomiast przy okazji bracketów widziałem też, jak już po pierwszej porażce spadła wiara w Celtów i sporo osób, które czekały z wypełnieniem bracketu do deadline, postawiło jednak na Bulls. Z drugiej strony, po tych dwóch meczach w Bostonie trudno im się dziwić, bo to naprawdę nie wyglądało dobrze…

[Adrian] No tego Amira to ja już wyrzucałem w RS, nawet jak zaczął grać lepiej, to to jego lepiej i tak w mojej opinii było za mało na PO. No ale kadry mamy jakie mamy i nic na to nie poradzimy. A co do utraty wiary – sam mogę sie przyznać, że po 2 meczach w Bostonie miałem tylko i wyłącznie czarne myśli. Nadzieja umiera ostatnia, ale zasiadając w nocy do 3 spotkania uważałem, że brak Rondo to jedno, ale drużyna musi sie podnieść psychicznie, a to wcale nie było tak oczywiste.

[Timi] Tym bardziej nie dziwią więc słowa Stevensa po G4, kiedy powiedział, że on nie tyle jest dumny z tego, że drużyna wygrała dwa mecze w Chicago, ale bardziej z tego, jak zespół zareagował. Bo to naprawdę była bardzo dobra reakcja i w zasadzie niebo a ziemia w porównaniu z tym, co widzieliśmy w dwóch pierwszych meczach. Sam Stevens też nie mógł być niczego pewien, pomogła też zapewne ta wiadomość od KG i wiara powróciła. Ale wiesz, to są dokładnie takie historie, za które kochamy playoffs. A wracając do tego biednego Amira to jednak trzeba to powiedzieć: on pomimo tej degradacji pozostał profesjonalny, nadal mega dopinguje chłopaków i to się ceni, przy czym o tym, że Amir taki jest to wiedzieliśmy zaraz gdy podpisywaliśmy z nim kontrakt. A co mnie bardzo ciekawi to fakt, że sam Johnson w trakcie sezonu mówił ponoć Stevensowi, żeby ten rozważył przesunięcie go na ławkę i zmniejszenie jego roli.

[Adrian] Gdy piszę te słowa jest wtorek, dzień przed meczem numer 5 i pojawia się informacja, iż Rondo zdjął gips, czy też to usztywnienie jakie miał na ręce. Być może on jeszcze wróci podczas tej serii. Znając jego odporność na ból, to ja tego nie mogę wykluczyć. Jestem niesamowicie ciekawy, czy rzeczywiście potwierdzą się te przypuszczenia i plotki.

[Timi] Początkowo tam miało być kilka tygodni przerwy, mieli też go sprawdzać po 7-10 dniach, więc jak dla mnie to nawet jeśli mówimy tu o Rondo to raczej nie ma szans, aby wrócił na czas – ewentualny mecz numer siedem przewiduje się na 30 kwietnia. No ale może lepiej zmienię zdanie, bo klątwa i te sprawy… To może dodam jeszcze tylko, że w tej serii widzieliśmy już tyle, że naprawdę nic mnie nie zaskoczy – oczywiście poza 30-punktowym występem Jamesa Younga, bo na to nikt nigdy być przygotowany nie może.

[Adrian] Mecz numer 5 – czyli można powiedzieć, że kluczowy dla całej serii w mojej opinii. Doprowadziliśmy do wyrównania, ale porażka w tym meczu oznaczałaby kompletny brak marginesu błęu, a zawodnicy na pewno w głowie mieli te 2 porażki w TD Graden. Nie ważne w jakich okolicznościach, ale to zawsze zostaje w głowie. Nie potrafiliśmy odnaleźć się przez 3 kwarty – odnaleźć tego czym zdemolowaliśmy Chicago w ich własnej hali. No ale przyszła 4 kwarta i bezbłędny był Horford – trafił wszystko, zbierał, dołożył przechwyt i 2 asysty. Thomas też grał skutecznie i razem dołożyli po 11 punktów, a Chicago nie miało nic do powiedzenia. Co ciekawe – w 1 połowie Thomas grał w białych butach i zielonej opasce, a na druga połowę wyszedł w czarnych butach i czarnej opasce – 7 pkt w 1 połowie i 17 w drugiej połowie – to nie pierwszy raz gdy zmiana obuwia pomaga mu w grze.

[Timi] Nie pierwszy i nie ostatni – sam po tej pierwszej połowie pisałem na SB, żeby w przerwie zmienił buty i to znów przyniosło efekt. Nadal ma niestety Isaiah problem z trójką, ale w końcu te rzuty zaczną wpadać, bo większość to są próby z dobrych pozycji. Natomiast co do samego spotkania to ja bardzo się obawiałem tej wymiany punkt za punkt, która ostatecznie doprowadziła do tego, że przed ostatnią kwartą przecież przegrywaliśmy. No ale w tej ostatniej kwarcie zagraliśmy bardzo dobrze w obronie i skutecznie w ataku – poza trójkami, bo żadnego rzutu zza łuku nie trafiliśmy, za to wszystkie trafienia były w paint.

[Adrian] Wymiana punkt za punkt mogła dać sędziom szanse na debilowate decyzje, a tych było całkiem sporo w tym meczu, choć trzeba przyznać, że na naszą korzyść też się mylili. Zrobiliśmy piękny run i było po meczu, a na parkiecie mogły wejść rezerwy. Pozostaje pytanie – czy w meczu numer 6 zobaczymy znowu Horford w formie jaką ostatnio złapał? Jeśli tak – to powinno być dobrze.

[Timi] Nie miałem okazji odpisać przed meczem, dlatego piszę po meczu i mogę tylko potwierdzić, że zobaczyliśmy takiego Horforda i że było dobrze, a nawet bardzo dobrze. Horford zagrał kolejny znakomity mecz i to była naprawdę fajna seria w jego wykonaniu. Zagrał na tyle dobrze, że w końcu można powiedzieć, iż to były występy na miarę kontraktu. On i Bradley to dla mnie dwaj najwięksi bohaterowie tej pierwszej rundy.

[Adrian] Osobno o Bradleyu – bo to był jego wielki mecz. 24 punkty, 6 zbiórek i doskonała skuteczność, ale to tylko ta mniejsza część jego  zasług w tym meczu. Teraz o tej większej części – bronili się nawzajem z Butlerem. Gdy Butler siedział na Averym to AB zdobył 11 punktów trafiając 5 z 10 rzutów, gdy Avery siedział na Butlerze to JB zrobił 2 punkty trafiając 1 rzut z 5. Dominator!!

[Timi] Tak, ta statystyka to coś pięknego! Bradley rozegrał jeden z lepszych meczów w swojej karierze, bez wątpienia. To była prawie, że perfekcja i tu naprawdę nie ma krzty przesady, bo Avery nie tylko dał do pieca w ataku, ale też zaprezentował swoją firmową obronę i Butler znów miał do powiedzenia bardzo mało. A.B. potwierdził więc tylko, że on naprawdę przez te wszystkie lata stał się bardzo solidnym graczem na obie strony parkietu i oby takimi występami raczył nas w tych playoffs jeszcze nie raz.

[Adrian] Mecz szósty i zdemolowane Chicago. Zaczęliśmy mocno, a później było jeszcze mocniej. Praktycznie w połowie 3 kwarty naszym zmartwieniem był – czy w 2 rundzie gramy we wtorek czy już w niedzielę. Gramy w niedzielę o godzinie 19 i to nie jest aż tak dobra wiadomość jak wygląda na pierwszy rzut oka, bo w sobotę Thomas jest na pogrzebie siostry. Mecz w USA zaczyna się o godzinie 13 i będzie miał bardzo mało czasu, żeby ochłonąć.

[Timi] Ochłonąć to raz, ale dwa to przecież same podróże… Chicago -> Tacoma -> Boston. Ze środka USA na kraniec zachodni, a potem od razu na kranie wschodni. Przy czym nie ma wątpliwości, że tutaj najważniejszy jest ten pogrzeb i nawet jeśli Isaiah miałby opuścić G1 to nikt nie powinien mieć z tym problemu.

[Adrian] Gdyby podsumować 1 rundę, to pokusiłbym się o przedstawienie statystyk rzutów za 3 punkty – Horford i Rozier 54% skuteczności, Bradley 41%, Green i Smart 39%. Nie tak to miało wyglądać, bo przecież liczyliśmy na skuteczność Thomasa i Crowdera, ale jest bardzo dobrze, że gdy oni mają słabsze chwile przeciwnika masakrują inni zawodnicy. Fantastyczna sprawa to też asysty – 71% punktów zgromadziliśmy po asystach, czyli gra zespołowa na najwyższym poziomie i jest to najlepszy wynik z wszystkich drużyn grających w PO.

[Timi] Ale widzisz, to się łączy, bo ten znakomity ruch piłki właśnie do takich pięknych pozycji zza łuku prowadzi. Ja powiem tak – wiadomo było, że Bulls będą chcieli zrobić tak, żeby to nie Isaiah, ale reszta drużyny ich pokonała. I rzeczywiście, Thomas w tych trzech ostatnich meczach zupełnie nie mógł trafić zza łuku, ale tak jak pisaliśmy przed serią, w tym roku miał kto trafiać, jeśli nie robił tego I.T.

[Adrian] Już dziś rozpoczynamy rywalizację z Wizards. Chciałem tej rywalizacji od dawna, od tego momentu jak między naszymi drużynami zaczęło iskrzyć i się doczekałem. Czy każdy mecz będzie przebiegał w rytmie „bar fight”? W tym sezonie każde spotkanie z Wizards było meczem podwyższonego ryzyka na parkiecie – dużo sobie obiecuje po tej serii. Zresztą na te spotkania to czeka cała NBA – ludzie kochają gdy na parkiecie jest ostro.

[Timi] To z kim Markieff Morris pójdzie w tango na pierwszy ogień? To będzie naprawdę fajna i ciekawa seria. Szczerze powiedziawszy wolałem Wizards, bo jednak Hawks niszczyli nas na tablicach w tym sezonie, a ekipa z Waszyngtonu wydaje mi się jednak leży nam nieco bardziej – tym bardziej, jeśli Avery Bradley jest w takiej formie. Zrobiliśmy już krok do przodu, zrobiliśmy piękny powrót przeciwko Chicago i wydaje mi się, że już wykonaliśmy cel na ten sezon, bo przeskoczyliśmy w końcu do kolejnej rundy. Ale przed nami bardzo duża szansa na upragnione finały konferencji, bo jako pierwszy seed to my będzie faworytami w tej serii i liczę na to, że wszystko to, co działo się w tej pierwszej rundzie podziała na Celtów motywująco i czeka nas emocjonująca seria z happy endem.

[Adrian] Na pierwszy ogień pójdzie Olynyk, byc może z tym Morrisem -w Po widzimy zupełnie innego Olynyka, miejmy nadzieję, że ten niegrzeczny chłopiec jakim był w dwóch ostatnich spotkaniach z Chicago zostanie w nim już na stałe. No i wraca temat Melo w Bostonie. Wydawało się, że te rewelacje z okolic lutego zdechły już definitywnie, ale w Knicks jest pożar i tego Melo trzeba gdzieś wypchnąć. Najlepiej wypchnąć za gruby hajs, czyli do Bostonu za pick Nets. A co najgorsze, to na takie debilowate plotki łapią się nawet pismacy z Bostonu i widzą w tym jeszcze jakiś sens. Melo w Bostonie? No spoko – za drugorundowy LAC.  Pomijam kwestię, że w lipcu taka wymiana będzie niemożliwa, bo nie będziemy mieli odpowiednich pieniędzy w kontraktach na tę wymianę.

[Timi] W ubiegłym tygodniku coś tam pisałem, że może Jacksonowi się poszczęści i spakuje Melo razem z Kristapsem w paczce do Bostonu, natomiast to musiałaby tu wejść wyższa matematyka i Mike Zarren z kalkulatorem, żeby to zrobić, bo nawet samego Melo byłoby w salary cap zmieścić bardzo trudno. Natomiast widziałem tam gdzieś jakiś news od dziennikarza NYC, który pisał właśnie, że Melo do Bostonu za pick Nets – no ok, tylko w jakim świecie? Dodatkowo, już sam fakt, że w Knicks jest taki pożar i że tego Melo na siłę już chcą wypychać to jest strzał w stopę w kontekście negocjacji. Więc o żadnym picku Nets mowy nie ma – to już prędzej w zamian za Porzingisa.

[Adrian] Tu żaden kalkulator nie pomoże, nawet ten Zarrena – po 1 lipca nie jesteśmy w stanie wygenerować 20 mln w kontraktach do wymiany – bo przecież nie oddamy za 33 letniego Melo kogoś istotnego dla naszej rotacji jak Thomas, Bradley czy Horford. Pozycja negocjacyjna Jaxa jest aktualnie zerowa, a Melo nigdzie się nie wybiera. Bo nie uwierzę, że Danny będzie się gimnastykował dla Melo – jak ma szanse na Haywarda, który IMO jest teraz lepszym zawodnikiem, o perspektywach na najbliższe 7 lat nawet nie wspominam.

[Timi] Oj tam, są jeszcze takie instytucje jak trade exception itp. przy czym zupełnie się w to wszystko nie zagłębiałem, bo to naprawdę nie ma sensu i szkoda tylko czasu. A całkiem możliwe, że taki transfer byłby po prostu… niemożliwy. No chyba że Jax jest tak bardzo zdesperowany, że jest w stanie zrobić np. buyout kontraktu Melo tylko po to, żeby się  go z Nowego Jorku pozbyć. Tak czy siak, perspektywa dodania do składu Haywarda – którego na dodatek można pozyskać za darmo – jest zdecydowanie o wiele bardziej apetyczna. Czytałem gdzieś, że Melo to w Bostonie by chciał głównie sztab trenerski – no ale i tu Hayward ma przewagę z uwagi na Brada Stevensa.

[Adrian] Też to czytałem, że to sztab trenerski naciska na Danny’ego w sprawie Melo. Jednak czytałem też raport, gdzie pytani poszczególni ludzie z naszego sztabu trenerskiego nie przyznają się do tego i nie znaleziono nikogo, kto wprost powiedziałby, że chce w Bostonie Melo. Dziennikarze z Nowego Jorku robią szum medialny wokół przegranej sprawy. Jedyną drużyną w której może zagrać Melo poza Knicks jest Nets – bo nie bedzie musiał się przeprowadzać. Lala z która właśnie jest w separacji urodziła się na Brooklynie – no może to być jakiś trop, skoro Jax chce za wszelką cenę pozbyć się jego kontraktu i osoby z drużyny. Nets nic nie ryzykują bo i tak nie mają na przyszły sezon swojego wyboru, a Melo za rok pewnie się wyoptuje. Nie byłoby to najlepszy dla nas scenariusz.