#55 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych pozornie bez znaczenia. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Kolejny Tygodnik zaczniemy może od sprawy Sandersa. Wybrał Cavs, ale… tu i ówdzie słychać, że on mógł wylądować w Bostonie, tylko Danny nie był zainteresowany dawaniem gwarantowanego kontraktu na kolejny sezon. Pierwsze doniesienie mówiło o tym, że wcale nie chcieliśmy dawać umowy dwuletniej, ale jednak chyba sprawa się rozbijała o gwarancje drugiego sezonu. Kiedyś identyczna sytuacja była z JaValem McGee. Ciekawi mnie jeszcze kwestia pieniędzy – w mało wiarygodnym źródle wyczytałem, że obóz Sandersa chciał od nas przynajmniej 2 mln.

[Timi] To jest dokładnie tak jak było z McGee – damy ci szansę, ale kolejna dopiero wtedy, jak się sprawdzisz. Ainge lubi mieć tego typu zabezpieczenia i przede wszystkim lubi te niegwarantowane umowy, natomiast skoro Cavs dali przynajmniej częściową gwarancję to ja się wcale Sandersowi, że wybrał Cleveland – tym bardziej, że to jednak są broniący tytułu mistrzowie i od początku wiadomo było, że będą w konwersacji po każdego wolnego agenta. Mieli Boguta, teraz mają Sandersa i pozostaje tylko pytanie, czy to rzeczywiście będzie wzmocnienie, bo wątpliwości jest sporo.

[Adrian] Na razie Sanders jest daleko od formy i będzie próbował ją odbudować w D-League. Być może u nas miałby więcej szans na minuty w tym sezonie w RS, bo my nie mamy wcale defensywnego klocka, natomiast to jednak jest zawodnik dużego ryzyka i nie ma się co dziwić, że Danny wolał mieć furtkę. No i zobaczymy jak tam u niego jest z głową, bo to było największe źródło jego kłopotów.

[Timi] No i też warto pamiętać jednak o tym, że gdy on po raz ostatni grał na parkietach NBA to ta gra wyglądała nieco inaczej i po tych ponad dwóch latach całkowitej przerwy na pewno będzie potrzebował czasu, aby z powrotem w to wszystko wejść. Ale Cavs akurat zaryzykować musieli, bo innej opcji raczej nie mieli – mówiło się o Joshu Smithie (tak, o tym Joshu Smithie), który ostatnio widziany był w Chinach, ale to nie jest typ podkoszowego, którego w Cleveland szukali.

[Adrian] Thomas mocno się zdenerwował tym, iż straciliśmy w tak głupi sposób drugie miejsce na Wschodzie. Odzyskaliśmy je na początku mijającego tygodnia, ale medialny szum się przetoczył po świecie. Sprawę łagodził Crowder – który w tym tygodniu popisał się kilkoma fajnymi cytatami. Ten o Jaylenie, że chyba już myśli po tych kilku meczach, że jest scorerem – był wyjątkowo sympatyczny. Brakowało mi trochę takich wrzutek jakie cechowały Turnera.

[Timi] Prawda, kilka bardzo sympatycznych cytatów, ale sam Brown też ostatnio fajnie powiedział, że jak jest taka pogoda jak obecnie w Bostonie to trzeba po prostu umieć sobie z tym poradzić i znaleźć sobie jakiś cieplejszy płaszcz… Wiadomo, że Turnera pod względem „złotoustości” chyba nikt nie pobije, natomiast zawsze jest fajnie popatrzeć na tego typu rzeczy – podobnie jak na przykład na komentarze Thomasa pod zdjęciami na instagramie, w których śmieje się z fryzury Browna. A wracając do sedna tej sprawy to bardzo mi się podoba, że 1) Isaiah dokładnie sprawdza tabelę, 2) Crowder od razu go zapewnia, że jeszcze dogonimy Wizards. Czuć, że to jest rzeczywiście rywalizacja – nie taka na miarę lat 80. czy 90. ale zawsze coś fajnego. I to zresztą nie dotyczy tylko Wizards, ale też Raptors, bo tu przecież też mieliśmy sporo przekomarzania jak choćby wypowiedzi Crowdera czy Valanciunasa.

[Adrian] Widać, że drużyna nie spoczywa na laurach i tak jak kiedyś powiedział Shaq gdy przyszedł do Bostonu wesprzeć BIG3 – zawsze chcesz więcej, masz jeden pierścień to chcesz drugi, masz cztery to chcesz piąty… Nie ma minimalizmu – nie bawimy się w gonienie zajączka, dla samego gonienia – oni chcą go złapać. Choć wciąż trafiają się spotkania, gdzie widać, że zawodnicy wyszli zbyt pewni siebie. Być może w tabeli niektóre zespoły dzieli przepaść, ale to nadal jest NBA – najlepsza liga świata, gdzie jeden zawodnik może odwrócić losy meczu, a jedna przypadkowa strata pogrążyć szanse na zwycięstwo. A co do Litwina – czy oni nadal gonią Cavs, czy już zauważyli zmiany w tabeli??

[Timi] W sumie to wszyscy gonią Cavs, no ale ta złośliwość jak najbardziej na miejscu – bo jednak w Toronto się okazało, że to nie tylko trzeba gonić, to jeszcze trzeba potrafić utrzymać to drugie miejsce. Celtics stracili je na chwilę, teraz znów je odzyskali i w momencie jak piszę te słowa to mają małą przewagę nad Wizards, a na horyzoncie starcia na Brooklynie i w Filadelfii. Co prawda bez Thomasa, ale myślę, że na poniedziałkowe starcie z waszyngtońską drużyną nasz mały generał będzie gotów.

[Adrian] Być możne Thomas jakiś drobny uraz ma, ale mi to wygląda na próbę przećwiczenia w prawdziwym meczu ustawień i zagrywek na PO, gdy Thomasa trzeba byłoby ukryć. Na obwodzie jest istne bogactwo i wejście Smarta do s5, lub ponownie Browna i granie Bradleyem na PG to może być ciekawe doświadczenie. Zanim pojawiło się info o absencji Thomasa zastanawiałem się, czy ktoś nie dostanie odpoczynku w tych dwóch meczach, ale stawiałem na Crowdera, który ostatnio zagubił skuteczność.

[Timi] No i widzisz, odnalazł ją na Brooklynie – i to w jakim stylu! No a piątka ze Smartem, który zastąpił w wyjściowym ustawieniu Thomasa, wyglądała w obronie momentami jak potwór. Wiadomo, że to przeciwko drużynie Nets, ale ci Nets od powrotu Lina wyglądają już znacznie lepiej i w ostatnich tygodniach wygrywają nawet mecze i z tego powodu sporo osób zaczęło obawiać się, że może jednak dogonią Lakers, no bo terminarz mają dość łatwy. Wydaje mi się natomiast, że ten sławny już bilans 1-29, jaki zanotowali w poprzednich miesiącach, dał im taką „przewagę”, że tych Lakers już raczej nie złapią.

[Adrian] Czy też uważasz po meczu z Chicago, że za Butlera to można było oddać picki Nets, ale tylko i wyłącznie w wersji xero? Tak żeby sobie powiesili w gablocie – bo na oryginały do zrealizowania w Drafcie, to on nie zasługuje. Strasznie byłem zdegustowany takim podejściem do meczu, bo nie chodzi o jego skuteczność – czasami nie siedzi i gra nie idzie, ale o podejście do samego meczu. Zero zaangażowania, zero walki – kompletny tumiwisizm.

[Timi] Jasna sprawa, że ten mecz Bykom nie wyszedł i powinni byli dostać więcej od swoich liderów, a na dodatek to był już kolejny taki mecz Butlera w tym sezonie (podobnie zresztą jak Wade’a), co nie stawia ich w dobrym świetle jako liderów, tym bardziej po tej całej nawałnicy, jaka przeszła w Chicago jakiś czas temu. Natomiast ten mecz w Bostonie to był po prostu najgorszy mecz Bulls w tym sezonie i to też nie jest tak, że Butler gra bez zaangażowania w każdym spotkaniu – no bo nie gra i cały czas pozostaje jednym z najlepszych skrzydłowych w lidze, natomiast nie ma wątpliwości co do tego, że od takich graczy wymaga się znacznie lepszej postawy – no ale to już sami przy okazji rozmów o nim stwierdziliśmy, że Butler nie do końca jest takim liderem z krwi i kości, co udowodnił choćby przy scysjach z Rose’em.

[Adrian] Popatrzyłem na jego cyferki dokładniej i mi wychodzi, że 8% spotkań w tym sezonie to były bardzo mizerne, w których nie przekroczył 10 punktów. Trafiały się nawet takie z 1 lub 3 punktami zdobyczy. Takich spotkań było 5 – no czyli ok 8% i wszystkie te spotkania Chicago przegrało. To w sumie nie jest dużo, ale… Thomas miał 2 spotkania w całym sezonie gdzie nie przekroczył 20 punktów. No ja trochę poddaje w wątpliwość tezę, że on jest jednym z najlepszych skrzydłowych w lidze. To bardzo dobry zawodnik, ale chyba nie zmieściłby mi się w Top5 na skrzydle. No dobra – walczyłby o 5 pozycję z Haywardem, do którego mam dużo mniej zastrzeżeń jeśli chodzi o sytuacje w szatni, a właściwie to nie mam wcale zastrzeżeń. Chyba strasznie się uprzedziłem do Butlera już w poprzednim sezonie.

[Timi] Ja też wczoraj widziałem taki raport, że Butler ma po prostu wy*ebane na Hoiberga, często ignoruje jego polecenia i zagrywki, co można by jeszcze zrozumieć w przypadku Rondo, bo on już miał takie sytuacje w Dallas, natomiast nie potrafię czegoś takiego zrozumieć ze strony gracza, który ma być twarzą i liderem tej organizacji. Przy czym trzeba sobie głośno powiedzieć, że Chicago w tym sezonie to jest ogólnie wielki bajzel, który od początku nie miał prawa wypalić – i teraz z jednej strony można Butlerowi trochę współczuć, że się w takim bagnie znalazł, ale z drugiej strony to też nie jest tak, że Butler jest bez winy i stąd te niektóre nasze uprzedzenia są jak najbardziej uzasadnione.

[Adrian] Też czytałem kilka dość mocnych wpisów o Chicago i to nie tylko Butler, ale Rondo i Wade ogólnie ignorują zagrywki Hoiberga. Całe trio gra przeciwko trenerowi, bo ciężko to inaczej odbierać. Problem z Butlerem mam taki, że on jeszcze w czasach Thibodeau potrafił odstawiać w drużynie maniane, więc to nie jest kwestia tylko i wyłącznie tego trenera, a moim zdaniem luźnych klepek w głowie. Butler chciał być liderem, bo taka jest prawda – odpalili Rosa i pozbyli się Noah, bo Butler chciał być samcem alfa – no ale okazało się, że jak już ma być liderem to nie umie, nie chce lub ma wywalone.

[Timi] No i to też był jeden z tych powodów, dla których go w Bostonie nie chcieliśmy – mówię tutaj o tym byciu samcem alfa, bo tak jak z chęcią przyjęlibyśmy go tutaj jeszcze rok temu, tak po eksplozji Thomasa już nie za bardzo. A wracając jeszcze do tematu w Chicago to tam też potrzeba przede wszystkim zmian personalnych na wyższych stanowiskach, bo że skład nie jest personalnie dobrany za dobrze to wiedzieliśmy już od miesięcy – no ale to efekt kolejnych złych decyzji zarządu, gdzie dochodzimy też do punktu, co by było, gdyby Butler grał w lepszym środowisku, w lepszej organizacji, u lepszego coacha. Niby pod Thibsem też miewał głupie momenty, ale może gdyby tak totalnie zmienić miasto i klub i zacząć od nowa? Tym bardziej u boku swojego dobrego kumpla Jaylena Browna, który nota bene wiele razy już w tym sezonie pokazał, że potencjał to ma co najmniej na równi z Butlerem.

[Adrian] To teraz już porozmawiamy tylko o kilku zagadnieniach dotyczących końcówki sezonu zasadniczego. Stevens zapytany ostatnio o odpoczynek dla zawodników, odpowiedział, że chciałby tylko odpocząć od kontuzji. Trudno nie przyznać mu racji – bo cały skład zdrowy mieliśmy sporadycznie. Zostało zaledwie kilkanaście spotkań i przydałoby się wreszcie usystematyzować grę, przetrenować nowe schematy, zagrywki już pod PO, no i wreszcie zacząć grać w obronie bez usprawiedliwień personalnych.

[Timi] No tak, ja też tego bardzo chce, bo to jest to, o czym też tu w tygodnikach mówię od jakiegoś czasu – że może i rzeczywiście nie jesteśmy tak dobrą drużyną jak ten nasz bilans na to wskazuje, ale w pełni zdrowi jednak jesteśmy mocni i jeśli z tym zdrowiem rozpoczniemy fazę playoffs to raczej nie będę miał obaw o naszą postawę. Ale tak jak mówisz, teraz bardzo ważne jest to, aby żaden z ważnych zawodników nam *puk, puk* nie wypadł, bo to już ostatni dzwonek na ostateczne szlify przed fazą przedsezonową, a trudno będzie wszystko ładnie usystematyzować, jeśli znów trafi się nam jakieś nieszczęście. No i nie chcę też mieć już w tym sezonie żadnych wymówek – grajmy w pełni sił i w rywalami będącymi w pełni sił, bo to przecież o to tutaj chodzi.

[Adrian] Skoro rozmawialiśmy o odpoczynku, to warto wspomnieć kwestię kalendarza. Trochę dokładniej poruszymy to za chwilę, gdy porozmawiamy też o kalendarzu Wizards. Koniec sezonu zasadniczego to kilkanaście meczów, które rozegramy na Wschodzie. Większość w TD Garden. To może mieć spore znaczenie w PO, bo nasi zawodnicy nie będą spędzali w samolotach długich godzin. Kilka dni temu pojawiło sie takie zestawienie, że do końca sezonu Boston musi pokonać odległość 2,8 tysiąca mil, natomiast średnia ligowa w tym samym czasie to 6,8 tys mil.

[Timi] Ja tam nawet widziałem, że ta średnia ligowa to prawie 9 tys. mil, co tym bardziej nam podkreśla, jaki przyjazny jest ten terminarz dla Celtów na koniec sezonu. Sam zresztą powtarzam od jakiegoś czasu, że ja mocno wierzę w ten pierwszy seed, także ze względu na ten terminarz, ale tak jak mówisz, sam fakt że zawodnicy latać będą mniej też jest bardzo fajny, a co więcej oni już nie będą musieli nawet zegarków o godzinę czy dwie przestawiać, bo do końca sezonu regularnego pozostaną w tej samej strefie czasowej – oby także w co najmniej dwóch pierwszych meczach fazy playoffs też :)

[Adrian] Bo życie na walizkach jest najzwyczajniej w świecie męczące. Więcej nocy w domu z rodziną, to bardziej zrelaksowany człowiek. Poza formą sportową liczy się też stan psychiczny zawodników. Nie ma u nas w zespole ekipy rozrywkowej, która najlepiej czuje się w klubie go go, a bardzo często tak wyglądają noce w obcym mieście. No i co bardzo ważne, dzięki takiemu terminarzowi Celtics będą mogli spędzić sporo czasu na hali treningowej – trochę ciężko zagrywki omawiać na lotnisku czy w hotelu.

[Timi] Dokładnie tak, ten trening więcej tu czy tam to będzie na pewno pożyteczna sprawa, szczególnie w tej ostatniej fazie sezonu. Trzeba więc chyba podziękować tym, co terminarz układali, bo ta końcówka jest dla nas naprawdę bardzo przyjazna, ale teraz wszystko w rękach graczy, aby z takiego ładnego prezentu potrafili skorzystać – no bo możemy się powtarzać, zresztą ja sam wiem, że się powtarzam, że Celtics mają taki łatwy terminarz bla bla, ale to wszystko będzie na nic, jeśli zawodnicy podejdą do tego wszystkiego tak, jak gdyby w tym terminarzu były już zapisane ich zwycięstwa.

[Adrian] Kalendarze, o których wspominałem. Zaczniemy od Wizards – 9 wyjazdów: Boston, Cavs, Lakers, Clippers, Jazz, GSW, NYK, Pistons i Miami – u siebie tylko 4 spotkania: Atlanta, Nets, Hornets i Miami. Tylko 3 łatwe mecze i 10 takich z dobrymi zespołami, albo z zespołami, które walczą o udział w PO. Natomiast nasz kalendarz to – w Ogródku 9 spotkań: Wizards, Indiana, Phoenix, Miami, Bucks, Orlando, Cavs, Nets i Bucks, oraz na wyjeździe NYK, Atlanta i Hornets. Nie chce popadać w hurra optymizm, ale tylko 3 zapowiadają się na bardzo ciężkie spotkania – Wizards, Cavs i Atlanta. Dokładnie odwrotnie jak w przypadku Wizards. Oczywiście pewnie nie wygramy 9 spotkań, a zespół z DC nie przegra wszystkich 10, ale jednak mamy dużo łatwiej.

[Timi] Myślę, że do trudnych spotkań warto jeszcze wrzucić Miami czy Bucks, bo obie te drużyny będą walczyć o fazę play-off, natomiast doskonale wiemy, że Celtics potrafią przegrać z Phoenix Suns, dlatego też nawet ja – ten naczelny hurraoptymista tutaj – nie będę wyrokował, co i tak nie zmienia faktu, że naprawdę mamy łatwiej. Oby więc tylko drużyna to wykorzystała, bo jak dla mnie to top2 na koniec sezonu to jest minimum przy takim kalendarzu.

[Adrian] Tak myślałem o tym Miami, ale jednak mamy patent na nich w tym sezonie – 3 mecze i 3 nasze zwycięstwa, natomiast Wizards 2 mecze i 2 porażki. Zgadzam się, że Top2 to chyba w tym momencie jest minimum, ale zaraz porozmawiamy, że ja tego maksimum wcale nie chce. Czy Twoim zdaniem kluczowe będzie bezpośrednie spotkanie między nami a Gortatami? My będziemy prawie w B2B, bo jednak niedzielny mecz z Philą odbędzie się dużo wcześniej niż tradycyjna pora rozgrywania spotkań w USA. Zwycięstwo nam ułatwi marsz po 2 miejsce na Wschodzie, ale porażka nie przekreśli szans na tę pozycję.

[Timi] Niby patent, ale jednak wszystkie te trzy mecze były jeszcze w 2016 roku, a to była zupełnie inna drużyna Heat – choć już na sam koniec roku sprawili nam sporo problemów i dopiero eksplozja Thomasa na 52 punkty pozwoliła Celtom zwyciężyć. A co do tego, czy to spotkanie z Wizards będzie kluczowe? Myślę, że nie, bo jednak to jest tylko jeden mecz – na pewno ułatwi, ale to i tak trzeba będzie zrobić dużo więcej, a taka jak mówisz, nawet jeśli przegramy to wcale nie musimy przez to wypaść z tego top2.

[Adrian] Jednak przydałoby się ich pogonić w Bostonie, żeby wyjść na 2-2 w  tym sezonie, a tym samym zasiać w nich ziarenko niepewności przed PO. Nurtuje mnie jeszcze jedna kwestia przed tym spotkaniem – czy znowu na parkiecie będzie iskrzyć między zawodnikami. Wolałbym, żeby nie było żadnych przepychanek, bo ewentualne zawieszenia potrzebne są nam pod koniec sezonu jak świni siodło.

[Timi] No jeśli chcemy postraszyć to wygrać trzeba, zresztą ja myślę, że Boston podejdzie do tego meczu bardzo zmotywowany po tym, co Wizards zrobili w poprzednim pojedynku. Zakładanie czarnego na mecz sezonu regularnego to jedno, ale Celtics na tamten mecz nie stawili się wcale… Martwi mnie trochę jedynie ostatnia wypowiedź Brada Stevensa odnośnie Thomasa – niby nic poważnego, ale biorąc pod uwagę to, jakie decyzje podejmował w tym sezonie nasz sztab w obliczu kontuzji (poza urazem Bradleya, który wrócił za szybko) to jednak mam trochę wątpliwości, co do tego, czy Isaiah będzie gotów zagrać i już nie jestem wcale taki pewien.

[Adrian] Nie chciałem w poprzedniej kwestii poruszać tematu Cavs, bo to sprawa na oddzielną dyskusję. Cavs ma bardzo trudny kalendarz, nawet jak na taki zespół – Jazz, Clippers, Spurs, Atlanta dwa razy, Toronto a do tego jeszcze Miami i Chicago, które teoretycznie są słabszymi przeciwnikami, ale mają w tym sezonie patent na LeBrona i prowadzą 3-0 po dotychczasowych meczach. Jest ogromna szansa na ten pierwszy seed na Wschodzie. Bardzo prestiżowy, można chyba nawet powiedzieć, że wymarzony. Tylko ja go nie chcę. Wolę zostać na drugim miejscu i jednak w ewentualnej 2 rundzie rywalizować z Wizards niż z Raptors. Nie przechodzi mi nawet przez myśl, że nie pokonamy 1 rundy, a Raptors będą już ze zdrowym Lowrym, bardziej zgrani z Ibaką. Natomiast Wizards lepsi niż w chwili obecnej już nie będą – nadal z dużo słabszą ławką niż Toronto, gdzie z Bogdanowicia w obronie można robić wiatrak. Myślę też, że Wizards powinni mocno czuć w nogach tę szaleńczą pogoń za jak najwyższym seedem – pierwszy skład tam gra bardzo duże minuty. Starterzy Wizards grają średnio po 34 minuty na spotkanie, więcej tylko w Socie, no ale Thibs zawsze grał patologie. Boston i Toronto grają po niecałe 30 minut starterami. Patrząc tylko na marzec, to ta różnica wzrosła do prawie 5 minut na mecz w przypadku Wizards i Celtów. Wydaje się to mało, ale przecież gra się 82 spotkania w sezonie, a wtedy te niespełna 5 minut przekłada się na prawie 7 godzin dodatkowo spędzonych na parkiecie. To już robi wrażenie.

[Timi] A ja powiem tak – nie chcę patrzeć na to, z kim możemy zagrać w drugiej rundzie, póki tam nie awansujemy. Jak dla mnie o wiele ważniejsze jest martwić się tym, nad czym rzeczywiście mamy kontrolę – no bo jak już wychodzimy myślami do drugiej rundy to równie dobrze możemy wyjść o krok dalej i pomyśleć sobie o Cavs w finałach konferencji. I tam, żeby mieć jakiekolwiek szanse, to jednak trzeba by mieć przewagę parkietu i to właśnie ta przewaga parkietu jest jak dla mnie najważniejsza. Bo według mnie mamy szansę walczyć z każdym – z Raptors, z Wizards czy z Cavs – jeśli ewentualny siódmy mecz grać będziemy w Bostonie. Rozumiem natomiast te wszystkie kalkulacje i bardzo fajnie pokazujesz, że Wizards rzeczywiście mogą okazać się łatwiejszym przeciwnikiem, choć jakbym miał wybrać to szczerze powiedziawszy sam nie wiem, czy wolałbym Raptors czy Wizards – z tymi ostatnimi mamy jeszcze jeden pojedynek w tym sezonie i zobaczymy, jak nam pójdzie, natomiast co do Raptors to jednak dwa razy żądlił nas przede wszystkim DeRozan, a nie było Bradleya, więc to też nie jest tak, że jakoś mocno się ich obawiam po tym, co widzieliśmy w sezonie regularnym – tym bardziej, że Brad Stevens jest znacznie lepszym trenerem niż Dwyane Casey.

[Adrian] Hmmm – no ja nawet nie myślę, że możemy być poważnym zagrożeniem dla Cavs ze zdrowym LBJ. Natomiast nie uważam, że powinna nas interesować tylko i wyłącznie 2 runda. Ten ECF jest w zasięgu tej drużyny, potrzeba tylko szczęścia. Dla mnie Raptors mają nad Wizards jedną zasadniczą przewagę – pomimo jakiejś tam  sympatii do Gortata, to jednak siła podkoszowa zespołu z Kanady jest większa, oraz są zdecydowanie bardziej doświadczeni w bojach o PO, a także jako zespół mają mocniejsza psychikę. No i najważniejsze – ja zwyczajnie chcę ich w PO, o czym pisałem już dawno temu, z tym, że wtedy oni walczyli o 6-7 lokatę. Mamy mały rachuneczek do wyrównania z nimi i nic tak nie upiększy mi PO, jak spory oklep zespołu ze stolicy.