#50 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych pozornie bez znaczenia. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No i 50 numer stał się faktem. Bostoński świat sportu przygotował zresztą z tej okazji kilka atrakcji. Pierce wystąpił ostatni raz (czy aby na pewno?) w TD Garden i były to najbardziej wzruszające chwile na przestrzeni ostatnich miesięcy. Patriots w absurdalnie fenomenalny sposób wygrali Super Bowl i znowu człowiek przełykał ślinę przez ściśnięte gardło.

[Timi] A już za dwa tygodnie stuknie nam rok jak tak sobie tu gadamy. Atrakcje z okazji naszego jubileuszu rzeczywiście okazałe – to chyba na pewno było ostatnie trafienie Pierce’a do kosza w TD Garden w roli zawodnika NBA, ale z drugiej strony po raz kolejny już bostońska ekipa udowadnia, że w sporcie nie ma nic nie pewnego i przeprowadza jeden z największych comebacków, jaki nie tylko mi dane było zobaczyć.

[Adrian] Ja bym jednak poczekał do Trade Deadline z tym ostatnim trafieniem Pierce’a w Ogródku. W pewnych sprawach jestem niepoprawnym romantykiem… No a Super Bowl – to jest historia z innej galaktyki. Tylu fanów Patriots, którzy poszli w 3 kwarcie zwyczajnie sie upić do pubu ze smutku i tam przeżyli radość zwycięstwa, nie odnotowano nigdy wcześniej w sporcie. Boston – miasto zwycięzców.

[Timi] To teraz “nasz” ruch, jak to określił Tom Brady w wiadomości tekstowej dla Isaiaha Thomasa. A wracając jeszcze do Pawełka to sam wiesz, że ja bym bardzo chciał, ale biorąc pod uwagę wszystkie te wypowiedzi, całe to zamieszanie to moim zdaniem sam Pierce już wie, że to był jego ostatni mecz, a więc Ainge nawet może mu gdzieś tam kiedyś powiedział, że nie ma co liczyć na taki transfer. Ale ostatnio bostoński GM zasugerował coś innego, czyli możliwość przejęcia przez Pierce’a właśnie jego stanowiska w przyszłości. Hmm, pytanie tylko, jak tu sprawdzić, czy Pierce byłby dobrym GM-em… Myślę, że jego wkładu w transfer do Nets nie można nie docenić.

[Adrian] PP34 chciałby być częścią naszej organizacji w przyszłości. Ja widziałbym go najpierw w sztabie trenerskim – przydałby się dla Browna, oraz innych młodych zawodników taki autorytet nie tylko teoretyczny ale i praktyczny. Pierce to nie tylko legenda, to ogromne umiejętności, to bostoński charakter, charyzma, to był lider – teraz przydałby się jako mentor dla dzieciaków których mamy i którzy jeszcze przyjdą. Asystent Danny’ego też fajna rola, ale… Zarren to pewniak dla mnie jako przyszły nasz GM.

[Timi] No chyba że Zarren odejdzie zanim zrobi to Danny, ale mam nadzieję, że Mike doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że może przez kolejne dziesiątki lat fajnie kontynuować to dzieło, jakie w 2003 roku zaczął Danny. Najważniejsze jest natomiast to, że Pierce w Boston Celtics będzie, niezależnie od tego, w jakiej roli, bo na pewno coś się dla niego znajdzie – czy to u boku Ainge’a, czy tak jak mówisz w sztabie trenerskim, gdzie byłby genialnym mentorem dla Browna, który też ma potencjał na bycie regularnym strzelcem dla Celtics.

[Adrian] 50 Tygodnik, a za nami ponad 50 spotkań. Warto w tym momencie porównać ubiegły sezon i ten. Rok temu po 50 rozegranych spotkaniach mieliśmy 28 zwycięstw, tyle samo co Atlanta, 5 mniej niż Toronto które miało rozegrane o 1 mecz mniej, oraz 7 zwycięstw mniej od Cavs, które miało o 3 mecze mniej. W tym sezonie mamy tych zwycięstw 32 czyli o 2 zwycięstwa mniej od Cavs, którzy mają 1 mecz mniej rozegrany. Reszta Wschodu jest w tyle, może nie jest to ogromna przewaga, bo tylko 2 zwycięstwa więcej niż Wizards, Atlanta i Toronto, ale widać spory progress jeśli chodzi o wyniki. Do końca sezonu jeszcze kilka ładnych tygodni, ale idzie wyraźnie ku lepszemu – choć marudzimy na naszą grę dużo bardziej niż w poprzednim sezonie. Apetyt rośnie w miarę jedzenia.

[Timi] No właśnie, to jest to o czym pisałem w poprzednich wydaniach, że pomimo naszego narzekania przecież bilans wygląda bardzo znośnie. Ba, więcej niż drugiego seedu przed przerwą na ASG nie mogliśmy chyba wymagać. No ale aby to się stało to musimy jeszcze parę tych spotkań wygrać i ten progres utrzymać, bo choć po 50 meczach było naprawdę fajnie to jednak najważniejsze, żeby po 82 było nawet lepiej niż fajnie. Rok temu Isaiah jechał na All-Star Weekend jako zawodnik trzeciej siły na Wschodzie, a w tym roku jesteśmy w dobrej pozycji, aby Thomas i Stevens pojechali tam jako reprezentanci zespołu numer dwa.

[Adrian] Największym zaskoczeniem jest postawa Wizards – bo na początku sezonu nikt ich nie podejrzewał, że tak szybko dogonią czołówkę. Czy to właśnie oni będą głównym naszym rywalem do dwójki na Wschodzie? Wszystko na to wskazuje, że nie tylko z Raptors przyjdzie nam rywalizować, ale też z Wizards. Zobaczymy jak będzie sprawa wyglądać po naszym zachodnim tournee – jeśli zakończymy je z dodatnim bilansem, to będzie to wyglądać bardzo dobrze.

[Timi] A nie tak dawno pisaliśmy, że Wizards będą musieli się postarać, żeby dobić do 6-7 miejsca na Wschodzie… No bo rzeczywiście nikt się tego nie spodziewał jeszcze kilka tygodni temu, gdy byli na minusie i nic nie zwiastowało takiej formy, a już w ogóle, że tam nadal gra przede wszystkim piątka starterów i niewiele poza tym. Ja natomiast cały czas pamiętam o tym, że w poprzednich sezonach zawsze graliśmy lepiej po All-Star Game i na to też liczę w trwających rozgrywkach.

[Adrian] A ja przypomnę, że zespoły które szczyt formy mają na początku roku, to w kwietniu są wypompowane z sił. Gdzieś trzeba poszukać treningów siłowych przed PO, wtedy gdy czołowe drużyny łapią zadyszkę inni nadrabiają, ale potem płacą za to dużą cenę. W dobrych drużynach wielu zawodnikom poleciała skuteczność, bo albo siła, albo świeżość. W każdej czołowej drużynie, lub prawie każdej wypadł ktoś z s5 – czy Cavs, czy SAS, czy Raptors, czy my – każda drużyna ma kłopoty zdrowotne. Jak ktoś wypadnie z s5 Wizards to będzie porażka za porażką. Po ASW przyjdzie okres prawdy – bo zawsze przychodzi.

[Timi] I szkoda jedynie trochę tego, że w związku z tą dobrą grą Wizards nie do wyciągnięcia jest Gortat, którego ja nadal mimo wszystko chętnie bym w Bostonie widział, nawet jeśli palnął coś głupiego o Celtics przy okazji tej całej rywalizacji, która nam się w tym sezonie rozkręciła już na dobre między bostońskim i waszyngtońskim klubem. Pytanie tylko rzeczywiście, jak długo jeszcze zdołają to pociągnąć Wizards, bo tak jak wskazujesz, ten sukces nie będzie trwać wiecznie, a szczególnie krótka ławka rezerwowych może im się bardzo odbić czkawką w playoffach.

[Adrian] No to teraz poskarżę się na Brooklyn. Zabili dla mnie Tankathon. Zabili przyjemność sprawdzania go prawie codziennie i patrzenie, gdzie jest nasz pick – jakie mamy procentowo szanse – kto jest w naszym zasięgu. Kto może  z kim tego dnia przegrać i jak to wpłynie na nasz wybór. Uwielbiałem to, ale od wielu tygodni to nie ma już sensu. Nets mają w tym momencie 9 zwycięstw i tracą 7 do Phoenix, 9 do Lakers i 9 do Filadelfii. Zostało ok 30 spotkań – no ciężko podejrzewać wielkie przetasowania na ostatnim miejscu.

[Timi] Tylko gdzie tu zabicie przyjemności jak za każdym razem, kiedy spojrzysz na tabelę i widzisz Brooklyn na ostatnim miejscu to uśmiechasz się mimowolnie pod nosem? Ja tam wolę widzieć po prostu czerwone światła tej latarni pod nazwą Nets niż jeszcze emocjonować się tym, jak zagrały inne “tankujące” (bardziej lub mniej, bo w tym sezonie to na razie trudno kogokolwiek o takie działanie posądzać) drużyny. Byle tylko Nets nam już żadnego psikusa nie zrobili i nie zaliczyli jakiejś serii wygranych, ale nic a nic na to nie wskazuje.

[Adrian] No tylko aktualnie nie ma sensu patrzeć w tę tabelę, bo strata Nets jest tak duża, że za każdym razem jak się budzisz wiesz, że 1 seed należy do Bostonu. Zero kalkulacji, zero kombinowania, zero rozmów na czacie o wynikach kilku ostatnich w tabeli drużyn – bo wiadomo, że Brooklyn nikogo przez najbliższe 3 tygodnie nie jest w stanie wyprzedzić w tabeli. 3 tygodnie – to jest przepaść. Piszemy 50 Tygodnik i gdyby nagle Nets zaczęli wszystko wygrywać, to dopiero w 53 numerze byśmy zauważyli ruchy na ostatniej pozycji. 1 seed oczywiście cieszy, bo Danny ma niesamowicie mocny argument przed Trade Deadline jeśli postanowi ten pick wymienić.

[Timi] To jest na pewno fajna rzecz, ale tylko jeżeli rzeczywiście Ainge zdecyduje się na wymianę, choć uważam, że na to są bardzo mało szanse i jeśli ten pick ma zostać wytransferowany to tylko wtedy, kiedy będziemy już wiedzieć, jakim stał się numerkiem w drafcie. Ostatnio pojawiła się informacja, że staramy się przekonać Bulls i Pacers aby porozmawiali z nami nt. transferów Butlera oraz George’a. Za tego pierwszego bym picku nie oddał, za tego drugiego już prędzej, ale i tak musiałbym się poważniej zastanowić.

[Adrian] Grzanie tematu Butlera przez media jest Danny’emu na rękę. Zawsze ma dodatkowy argument przy zbijaniu ceny za innych zawodników. Larry nie odda swojej gwiazdy, tym bardziej, że Indiana się obudziła i goni czołówkę na Wschodzie. Tu nie mam żadnych wątpliwości, czy PG13 zagra w zielonym trykocie – nie zagra. Natomiast ploteczki jaka paczka poleciałaby za Butlera są ciekawe. Oczywiście to tylko domysły, ale pick Nets’17, pick Memphis’19 + Rozier, Amir, Zeller za Butlera i Gibsona wygląda apetycznie. Tak mało, że aż nieprawdopodobne – no ale poczekajmy. Rynek pokazuje, że nikt nie chce wyskakiwać z wszystkich skarbów. O propozycji Phoenix za DMC rozmawialiśmy tydzień temu, a teraz Nowy Orlean zaproponował za Okafora tylko Ajince i chroniony pick.  Philadelphia zasypywana ofertami nie jest i to też pokazuje, że picki stały się cenniejsze niż kiedykolwiek.

[Timi] Apetycznie? No niby tak, bo to rzeczywiście jest mało, w stosunku do tego, o czym słyszeliśmy w poprzednich miesiącach, ale tak jak już pisałem tydzień temu, apetyt na Butlera straciłem całkowicie. Jednak tu jest też właśnie to, o czym piszesz – że rynek działa na naszą korzyść, bo my mamy do zaoferowania najwięcej, a nic nie wskazuje na to, aby ktokolwiek inny chciał w ogóle oferować cokolwiek porównywalnego. Z tym Okaforem to też ciekawa sprawa, bo jeśli handlują nim i/lub Noelem to jestem ciekaw, co by ich przekonało do oddania Nerlensa.

[Adrian] Ja biorę teraz pod uwagę cenę – bez Crowdera, Smarta a tylko z pickami to jednak Butler jest w promocji. Kontrakt ma długi, więc… skoro dogadaliśmy cenę to można poszukać drużyny które chciałaby Jimmiego, a nam odda coś co potrzebujemy – Davisa? Goberta? Porzingis? No wkroczyłem w sferę marzeń, ale mając taka kartę przetargową? Myślę, że Danny nie odpuściłby okazji do kombinowania.

[Timi] Rzeczywiście sfera marzeń, ale do trade deadline jeszcze trochę czasu jest, niech kombinuje. Jakby go tak puścić dalej to byłoby fajnie, byłoby też fajnie pozyskać dzięki temu kogoś bardziej nam potrzebnego. Z drugiej strony, nie słychać właśnie nic o żadnych innych drużynach, które byłyby zainteresowane Butlerem, bo w zasadzie od miesięcy to tylko i wyłącznie Boston jawi się jako ten zespół zainteresowany Jimmym najbardziej.

[Adrian] Sanders nadal szuka klubu, a informacje o nim są takie, że wie jakie ma zaległości i szuka tylko minimum weterana – w tym momencie dla niego to byłoby 300 tys dolarów do końca sezonu. Nie sprawdzałem tej kwoty, wydaje się mała, ale pamiętajmy, że część dopłaca NBA tak jak w przypadku Geralda Greena. Gdybyśmy mieli wolne miejsce w roosterze, to dla mnie nie ma się nad czym zastanawiać. Może być z forma bardzo na bakier, 2 lata nie grał – ale do PO jest jeszcze sporo czasu i nawet gdyby miał się przydać w jednym meczu przez 10 minut – warto.

[Timi] James Young to nawet na ławce rezerwowych wydaje się być niezbyt zainteresowany tym, co dzieje się na parkiecie, choć Isaiah Thomas czasem zrobić coś na tyle fajnego, że Young nawet wstanie i coś tam rękoma porusza. To ja chyba rzeczywiście wolę Larry’ego Sandersa, nawet jeśli James Young miał już swoje 10 minut w tym sezonie, gdzie się przydał.

[Adrian] Do Trade Deadline pozostało już tylko kilkanaście dni, jeśli w tym czasie Sanders nie znajdzie zespołu – to możliwe, że zaraz po zamknięciu okienka wymian ktoś go podpisze. Mam naprawdę nadzieję, że on tę szansę dostanie w Bostonie i tutaj będzie miał szanse się odbudować. Co będzie później to już nie ważne, czy zostałby z nami, czy jednak pobiegł gdzieś za pieniędzmi… Może wolałby jednak wygrywać. Jednak pozbycie się tego Younga (o ile nie odleci w jakiejś wymianie, bo pewnie na to czeka Danny) to sensowna opcja. Zrobić miejsce dla Sandersa i go pognać do treningów.

[Timi] Przy czym z ostatnich informacji wynika mniej więcej tyle, że Celtics go sprawdzili, ale Sanders okazał się być na tyle słaby, że się rozmyślili. I teraz tylko pytanie, czy to rzeczywiście prawda, czy też raczej zasłona dymna – no ale gdyby wyglądał dobrze to przecież braliby go raczej bez zastanowienia. Choć i tu jest jedno “ale”, o którym też wspominasz – do trade deadline pozostaje jeszcze kilkanaście dni, a my nie tylko nie mamy miejsca w składzie, ale też według raportów sondujemy rynek pod kątem wysokich, więc szukamy wzmocnień przez wymiany, podczas gdy Sanders może być po prostu dla Bostończyków swoistym planem B.

[Adrian] To przechodzimy do ploteczek transferowych. Temat Melo jest coraz ciekawszy, bo doszły reakcje kibiców NYK podczas meczów gdy przy piłce jest ich zawodnik – buczenie na swoją lojalną gwiazdę to spory pstryczek w nos. Jednak nie o tym chcę porozmawiać. Jacksona interesują tylko spadające kontrakty – nie chce przyjmować w zamian długich umów, to przy okazji ewentualnej wymiany z Clippers. Od Cavs chce tylko Lova, na co zgodzić się nie chcą ludzie z Ohio. Spadające kontrakty i picki może dać tylko Boston – jeśli rozmawiamy o zespołach dla których podobno Melo gotowy jest zluzować klauzulę “no trade”. Nie dość, że Jax ma malutki rynek dla Melo, to jeszcze sam sobie go ogranicza do absolutnego minimum. Nie wiem czy Melo zostanie wytransferowany, ale wiem, że jeśli tak, to za czapkę gruszek.

[Timi] Dlatego w zasadzie od początku piszę, że Celtics są najbardziej wygodnym partnerem dla Jacksona, niezależnie od tego, czy będą przyjmować Melo, czy nie – choć skoro ponoć są na tej liście to kto wie, czy w akcie desperacji, rzutem na taśmę i ostatnim telefonem przed deadline Jackson nie zaproponuje jakiejś śmiesznej umowy, byleby tylko się tego Melo pozbyć. Ainge ma naprawdę wszystko, żeby się w takim transferze znaleźć. Chcesz spadające umowy? Zeller, Johnson, Jerebko – wybieraj. Chcesz picki? Też wybierz i nie, tych z Nets nawet nie ma na stole. Weź sobie nawet tego Roziera.

[Adrian] I ja myślę, że to tak będzie wyglądało. Jax jest pod ścianą – z tego teamu nic więcej niż walka o 8 miejsce nie można wycisnąć. Przy czym szanse na 8 miejsce na Wschodzie są iluzoryczne, jeśli we własnej hali przegrywa się z Lakers. Porzingis, Hernangomez i Baker – cała ich przyszłość. Mają wreszcie swój wybór w Drafcie, oraz kilka drugorundowych na 2017. Jeśli udałoby im się pozbyć Melo i skończyć na 6-8 seedzie, to wybierając Malika Monka lub Jasona Tatuma, to ma to dla nich duży sens. No a, że Melo odejdzie za czapkę gruszek? W innym wypadku Danny nawet nie podnosiłby słuchawki, jeśli cena nie byłaby na poziomie śmieciowych ratingów republiki bananowej.

[Timi] Tylko że to coraz bardziej wygląda na to, że jeśli Celtics wezmą jednak udział w tej wymianie to raczej jako trzeci zespół, a nie jako ekipa przyjmująca Melo. Ale też pojawiają się np. takie pomysły, aby w ramach trójstronnego dealu z Clippers i Knicks wyciągnąć Blake’a Griffina, wysyłając do Los Angeles naszego najdłuższego stażem wychowanka w osobie Bradleya. No i też wiele osób wskazuje na to, że my nic nie musimy, możemy sobie raczej spokojnie przeczekać ten cały okres, podczas gdy Jax jest pod ogromną presją. I nie wiem też przypadkiem, czy Melo nie zrobi ostatecznie jemu na złość, wykorzystując swoje no-trade i pozostając koniec końców w Nowym Jorku do końca tego sezonu.

[Adrian] La La czyli głowa rodziny Anthony nie pozostawia złudzeń i oficjalnie twierdzi, że ona się wyprowadzać z NY nie chce, choć… jeśli już to Los Angeles bo tam mają swój drugi dom. Ostatnia mała wojna na Tweety też pokazuje, że w NYK jest za ciasno dla Jaxa i Melo – jeden z nich odejdzie. No chyba, że Oakley wywali obu :) Niesamowita historia – to tak jakby Wyc kazał wynieść z TD Garden jakąś naszą legendę – nawet Ray Raya nie spotka nigdy u nas nic przykrego po zakończeniu kariery, choć jakieś tam kwasy były przecież.

[Timi] Haha, no chyba że zaproszą też Rondo i każą usiąść obok siebie :) A ta historia upewnia mnie tylko w jednym, czyli w tym, że bostońscy fani powinni być niesamowicie wdzięczni za to, jakich mamy właścicieli. Naprawdę trudno jest być ostatnio kibicem Knicks, którzy w ostatnich tygodniach działaniami Jacksona oraz Nolana totalnie się załatwili, jeśli chodzi o wolnych agentów w przyszłości i oficjalnie już chyba nikt nie będzie chciał grać w Wielkim Jabłku, nawet zawodnicy po kontuzji w typie Derricka Rose’a czy dawno będący po prime w typie Joakima Noah.

[Adrian] To pośmiejmy się z NYK jeszcze trochę. Oakley dostał dożywotni zakaz wstępu do Medison Square Garden. Kibice wzywają do bojkotu spotkań NYK tak długo, aż Dolan nie sprzeda klubu. Zawodnicy różnych klubów murem stanęli za Oakiem. Zaczyna to przypominać los jaki spotkał właściciela Clippers – też był biały i poleciał po braciach. Tu wprawdzie nie mówi się wprost o rasizmie, ale tylko czekać na nagonkę medialna z rasizmem w tle. To może być piękna katastrofa.

[Timi] I kibice Knicks mogą tylko trzymać kciuki, aby skończyło się tak jak ze Sterlingiem, przy czym akurat Knicks nadal są na tyle dużą marką, że ja nie widzę tego bojkotu. To znaczy część fanów oczywiście, ale przecież tam jest jeszcze kupa celebrytów, dzieci celebrytów, osób które się pokazują w MSG bo “wypada” czy ludzi, dla których mecz w MSG jest spełnieniem marzeń, nawet jeśli trzeba popatrzeć na Knicks. Dla kibiców jedyna nadzieja w tym, że Dolan w końcu klub sprzeda, ale z drugiej strony – może wtedy w końcu coś ruszy w Nowym Jorku, a nam to nie jest za bardzo na rękę :D

[Adrian] W obozie Kings tez jest ciekawie. Cousins jest na liście do wymiany Vlade Divaca, jednak właściciel Kings przesławny Vivek nie może się zdecydować – dać nowy kontrakt, czy pozbyć się gwiazdy. W zeszłym Tygodniku rozmawialiśmy o ofercie Phoenix, teraz słyszymy o niezdecydowaniu u Vivka – wcześniej wydawało mi się, że jednak ekscentryczny właściciel zespołu z Sacramento jest pewien swojej miłości do DMC. Czyżby przestraszyła go tak niska oferta z PHX? Przecież gdy bedzie coraz bliżej aktualnej umowy Cousinsa, to te oferty będą jeszcze słabsze. Ciągle staram się samemu odpowiedzieć na pytanie – do jakiego poziomu oferta za DMC będzie akceptowalna mając na uwadze ryzyko jakim jest umieszczenie go w naszej szatni. Nie wiem…

[Timi] Wiesz, ja z jednej strony rozumiem te argumenty, że on w lepszym środowisku może i nie zachowywałby się tak źle, ale powoli zaczynam już sam tracić wiarę, że przy naszych weteranach on potrafiłby się zmienić i zreformować, no jak wierzyć, jeśli 26-letni zawodnik przez większość czasu zachowuje się mentalnie na poziomie 6-latka? Mimo wszystko nadal bym ryzykował, a jeśli w Sacramento nadal będą tacy niezdecydowani to ostatecznie zostaną z ręką w nocniku – albo z Cousinsem, któremu płacić będą grube miliony tylko po to, aby nadal kłócić się z sędziami, nie potrafiąc zbudować wokół niego drużyny, albo bez Cousinsa i z paczką gruszkę w zamian.

[Adrian] Ja nie wierzę, że on zmądrzeje. Ostatni mecz z Chicago, gdzie dostaje 2 techniki – ma ich już 16, a w poprzednim sezonie razem miał 17, a na poziom 15, czyli odsunięcia od 1 spotkania wszedł w kwietniu, teraz wykręcił ten wynik 2 miesiące wcześniej – przez 3 kwarty nic mu sie nie chciało, snuł się po parkiecie, jak reszta drużyny dogoniła wynik odrabiając straty z -27, to nagle włączyła mu się frustracja, bo trzeba wygrać. Trzeba było grać jak profesjonalista cały mecz, a nie tylko kilka minut. Nie chcę go w Bostonie, nie chcę żyć złudnym marzeniem, że jednak on będzie w stanie grać na miarę swojego talentu – żyłem tak przez kilka sezonów za sprawą Sullingera. To, że Kings jest patologiczną organizacją to jest także jego zasługa – nie tylko Vivek odpowiada za ten cały syf. Pod względem umiejętności on jest odpowiedzią na większość naszych problemów – o ile nie na wszystkie problemy, pod względem mentalnym to jest katastrofa dla szatni. Przecież gdyby tak człapał i symulował grę – to trzeba byłoby w 3 kwarcie zdejmować Smarta z jego gardła. Oferta za DMC jaką by zaakceptowali Kings, musiałaby być na poziomie śmieciowych assetów, żeby zaakceptować ryzyko jakie wiąże się z jego pozyskaniem. Kompletnie nie dziwi mnie, że Stevens nie chce mieć go w szatni. Każdy mecz jaki ostatnio oglądałem Kings – a obejrzałem kilka – utwierdza mnie w przekonaniu, że on się tu nie nadaje mentalnie.