#44 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych pozornie bez znaczenia. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Mecz z OKC był miły dla oka. Tak naprawdę przegraliśmy, bo to co w końcówce zagrał Westbrook było z innej planety i tyle. Takie mecze się zdarzają i szkoda, że nie wypracowaliśmy sporej przewagi – tym bardziej, że były okazje.

[Timi] Dokładnie tak, Westbrook czasami z tego jeźdźca bez głowy zamienia się w kosmitę i to wyszło właśnie w takim meczu. Widowisko było naprawdę fajne i szkoda, że nie skończyło się po naszej myśli, ale tak jak piszesz – takie mecze w trakcie sezonu się zdarzają i tyle.

[Adrian] Świetny mecz Thomasa, no ale to było za mało. Nie było wsparcia z ławki, bo nikogo z niej wyróżnić nie można. Crowder nie miał dnia i pomimo tego Thomasa i 40 punktów od pary Amir/Al nie udało się zrobić Celtom wigilijnego prezentu kibicom.

[Timi] Thomas znów zaczął świetnie w czwartej kwarcie, a ten Amir jakby potwierdził wszystkim, że naprawdę odżył ostatnio i aż 17 punktów zdobył – tym bardziej więc szkoda, ale podejrzewam, że nawet i 30 punktów Amira nie powstrzymałoby Westbrooka przed tymi wielkimi trójkami w crunchtime.

[Adrian] Choć wystarczyło powstrzymać młodego Sabonisa jeśli już rozmawiamy o Amirze. Sabonis miał zdecydowanie za dużo miejsca i w wielu przypadkach to Amir powinien być przy nim. Nie mam jakiś wielkich pretensji, bo nikt, dosłownie nikt nie przypuszczał, że on tez będzie trafiać wszystko. Raz do roku nawet kij od miotły wystrzeli i po 3-4 celnym rzucie trzeba było go już uważnie pilnować, a to się nie wydarzyło.

[Timi] Ale, ale – nie wymagajmy za dużo rzeczy od Amira! Jak już zanotował mecz na 17 punktów, to w obronie mógł trochę sobie odpuścić… A tak serio mówiąc to rzeczywiście nikt nie przypuszczał, że Sabonis akurat tego dnia zaliczy swój najlepszy jak dotychczas mecz w karierze, jednak jak zwykle miało to miejsce w starciu z Celtics, którzy po prostu wielu zawodnikom w tym pomagają.

[Adrian] Nie ma co rozpamiętywać tej porażki z OKC. Prezent dostaliśmy w pierwszy dzień Świąt. W MSG wyklepaliśmy NYK niczym Marcin Najman mate w ringu. Wygrane z Knicksami zawsze cieszą – tym bardziej, że od kiedy do Bostonu zawitał Thomas to przegraliśmy tylko raz a to było siódme zwycięstwo.

[Timi] Oglądałem ten mecz wyjątkowo z rodziną i aż się nadziwić nie mogli, jakie to ciekawe – bo już w pierwszej połowie dostaliśmy naprawdę dobry basket, a w drugiej sporo emocji i ostatecznie fajny prezent. To prawda, co mówisz, że wygrane z Knicks zawsze cieszą, a mnie nawet cieszą jakoś tak bardziej od niektórych. Nie wiem dlaczego, może to przez te playoffy w 2013 roku? Tak czy siak, to było nie tylko fajne, ale też bardzo ważne zwycięstwo, bo Knicks czają się przecież zaraz za naszymi plecami w Konferencji Wschodniej.

[Adrian] Ja oglądałem mecz z Juniorem i on się nie znudził, bo intensywność meczu była spora. Normalnie jak namawiam go na mecz, to 6 latek jest w stanie wytrzymać jedną kwartę i może jeszcze namówię go na końcówkę gdy jest na styku. Tymczasem dostaliśmy typowo świąteczny, mega widowiskowy mecz miły dla oka nawet dla kompletnych laików. Pewnie wolałbym, żebyśmy zatrzymali NYK na 80 punktach, ale wtedy nie mógłbym przybijać piątek z synem przez prawie 2 godziny.

[Timi] Dokładnie tak – choć i tak w tym meczu sporo było dobrej, solidnej obrony, szczególnie w końcówce, gdzie przecież właśnie kilka akcji w defensywie zdecydowało o wyniku tego spotkania. Trochę śmiesznie, gdy komentator C+ mówił, że widowisko ofensywne to fanów NBA czeka w Cleveland a nie w MSG, a na koniec okazało się, że to jednak właśnie w Nowym Jorku obie drużyny rzuciły łącznie więcej punktów.

[Adrian] Azja zdobył 27 punktów, ale moim zdaniem należny mu sie ostry opierdol. Kompletnie nie przekonuje mnie, gdy włącza mu sie hero-ball, przez który NYK wróciło do meczu pod sam koniec 4 kwarty. Nienawidzę tych jego nabieganych trójek w 4 sekundzie akcji, nienawidzę, gdy na siłę atakuje obręcz pod którą jest 4 przeciwników.  To są akcje kompletnie bez sensu – najczęściej kończą się bez punktu.

[Timi] Jasne, że tak – on powinien to ograniczać, ale też wiele razy właśnie hero-ball w wykonaniu Thomasa wygrywa na mecz. Trzeba przy tym jednak pamiętać, że można to robić w sposób mądry albo głupi – w Nowym Jorku w grze była na przykład ta druga opcja, czyli rzuty przez ręce i zbyt pochopne decyzje, ale przecież nie raz już Thomas udowodnił, że jak dać mu piłkę w ręce to może zrobić rzeczy niesamowite. Byleby tylko nie robił tego na siłę, lecz w sposób przemyślany, bo wtedy potrafi zdobyć 44 punkty z 16 rzutów.

[Adrian] Gdyby zawsze robił to w mądry sposób, to Stevens nie musiałby go tyle czasu trzymać na ławce w 4 kwarcie. Thomas jest dopiero 4 zawodnikiem jeśli chodzi o czas gry w tej kwarcie i notuje zaledwie o kilka sekund więcej czasu gry niż Rozier, a rozegrali po 27 spotkań w tym sezonie. Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko przegrane spotkania, to wtedy Stevens chowa Thomasa jeszcze głębiej, bo jest dopiero 6 zawodnikiem rotacji w tej kwarcie. Nie ma zawodnika nieomylnego, ale wystarczy tylko ograniczyć ciągle powtarzane błędy.

[Timi] Przy czym to trzymanie na ławce to także po prostu odpoczynek dla naszego najlepszego zawodnika – tylko czasami zdarza się, że Isaiah rozpoczyna ostatnią kwartę, bo w większości przypadków siedzi wtedy na ławce rezerwowych i szykuje się do wejścia na te najważniejsze w meczu minuty.

[Adrian] Ławka to nie tylko Smart i Olynyk w tym meczu, którzy byli wielcy – to także Gerald Green, który powrócił z zaświatów. Rezerwowi dali drużynie 41 punktów, gdy rezerwowi drużyny z Nowego Jorku tylko 16. Tu należy upatrywać zwycięstwa, bo sporadycznie nasza ławka gra tak dobrze.

[Timi] Smart wyglądał kapitalnie w tym meczu i to było chyba jego najlepsze spotkanie w tym sezonie, nie wspominając już o tej wielkiej trójce na koniec. Przejął wszystkie minuty Roziera i bardzo dużo grał tyłem do kosza, będąc przy tym naprawdę efektywnym. No a Gerald Green gdzieś tam mówił coś ostatnio, że jest nieco sfrustrowany swoją rolą – no to dostał szansę i fajnie, że ją wykorzystuje, bo na to właśnie liczyliśmy. To i tak będzie udany ruch, ściągnięcie Greena, jeśli za takie pieniądze w ciągu całego sezonu pomoże wygrać 4-5 spotkania.

[Adrian] Mecz z Memphis nigdy łatwy nie jest, tym bardziej gdy jest na styku. W takich meczach Niedźwiadki sie specjalizują i na 15 takich spotkań w tym sezonie przegrali tylko 3. W tym 2 z nami – uwielbiam ich siłowy, oldschoolowy styl gry i dlatego ta wygrana mnie bardzo cieszy.

[Timi] Grali co prawda bez Conleya, ale przecież w Memphis udało nam się wygrać, a Conley grał wtedy dla Grizzlies – tu w Bostonie znów było blisko, bo w ostatniej kwarcie po raz kolejny zbyt łatwo daliśmy przeciwnikom odrobić straty, natomiast po tym spotkaniu mamy już 14 zwycięstw w meczach „na styku” (+/- pięć punktów w ostatnich pięciu minutach) i nikt w lidze nie ma więcej, przy czym tylko Spurs i właśnie Grizzlies mają tyle samo.

[Adrian] Pewnie nie zgodzisz się ze mną, że zawodnikiem meczu był Gerald Green. 19 minut i 19 punktów, ale też świetna obrona, niesamowita aktywność na deskach, mądrość weterana i doskonałe wsparcie dla s5. Jak sam przyznał po meczu – to był jego pierwszy mecz w karierze gdy dostał standing ovation – absolutnie zasłużone. Tak sobie myślę, że Green do pewnego momentu szedł drogą Davida Lee – kompletnie nieprzygotowanego do sezonu weterana, który na swoje i nasze szczęście zmądrzał szybciej niż Lee.

[Timi] Green albo Bradley – z tej dwójki bym wybierał, obu zresztą przyznałem piątkę w moich ocenach, bo obaj zagrali naprawdę dobry mecz. Green rzeczywiście dosłownie od chwili zaczął wyglądać znacznie lepiej i to widać także po tym, jak nagle pewnym siebie graczem się stał. A skoro jesteśmy jeszcze w okresie świątecznym to życzę mu na Nowy Rok, aby taką formę utrzymał i na ścieżkę Davida Lee już nie wracał.

[Adrian] Ten mecz to był pokaz siły tej ósemki zawodników o których mówił swego czasu Stevens. Do wyjściowego składu dokładamy Smarta, Greena, Olynyka i jest to nasz stan posiadania. A co do Olynyka – był on niemiłosiernie krzywdzony przez cymbałów z gwizdkami – 2 faule jakie mu odgwizdali to czysty skandal. Szkoda, bo z tygodnia na tydzień wygląda lepiej i już nie jesteśmy uzależnieni tylko od jego trójek, ale w defensywie daje drużynie niesamowicie dużo.

[Timi] Trochę szkoda tego Roziera, który wypadł nam z rotacji, ale też teraz to głównie Marcus Smart zajmuje się rozgrywaniem w drugim unicie, a to wychodzi mu bardzo dobrze i znacznie lepiej niż w przypadku Roziera, który jak na razie jest jednak głównie scorerem. Na pewno otrzyma jeszcze swoje szanse w tym sezonie, a więc niech będzie gotów i spokojnie czeka – no chyba, że Danny go wcześniej wytransferuje. Kelly natomiast już od jakiegoś czasu wszedł na pewien stały poziom i w zasadzie w każdym meczu daje drużynie wsparcie – nie jest to zawsze takie samo wsparcie pod względem statystycznym (raz punktuje, raz zbiera, kiedy indziej asystuje czy blokuje), ale za każdym razem stanowi to wartość dodatnią dla bostońskiego zespołu.

[Adrian] Z Cleveland klapsy prawie jak zawsze. Po meczu Stevens był wściekły, mówiąc iż nie możemy 3 kwarty spać w obronie. Thomas mówił, że jeszcze nie jesteśmy na tym poziomie co Cavs. No jak nie bronimy to nie jesteśmy – to logiczne. Cavs ma wiele aspektów w których nad nami góruje, ale wystarczy zagrać na 101%, żeby sprawić im kłopoty.

[Timi] A jak zaczęliśmy bronić to od razu wróciliśmy do gry i zrobił się z tego mecz na styku. Tu już nawet nie chodzi o grę na 101%, bo takiej powinniśmy wymagać od zawodników w każdym spotkaniu – a po prostu o konsekwentną grę przez 48 minut meczu. Jeśli śpimy przez 36 minut to nie dziwmy się, że po tych 36 minutach mamy 18 punktów straty – przy czym trzeba zaznaczyć, że nie spaliśmy w starciu z Cavs aż przez tyle, bo dopiero trzecia kwarta totalnie nam nie wyszła. Momentami wyglądało to naprawdę ciekawie i tak jak mówisz – jest jeszcze po prostu zbyt wiele elementów gry, w których Cavs mają nad nami przewagę, aby rzeczywiście walczyć z nimi jak równy z równym.

[Adrian] Tristan Thompson jak zawsze skakał po głowie naszym wysokim. Nic nie pomogło sprowadzenie Horforda, bo on w Atlancie też już miał pod górkę z Cavs. Prawda jest brutalna, Horford nie będzie factorem w rywalizacji z Cavs, bo tu jest potrzebny drwal. Większy i silniejszy od Tristana, żeby zdominować ich na deskach i w pomalowanym. 17 zbiórek mniej to jest pogrom, a pomimo tego doszliśmy ich i była szansa na cud.

[Timi] No niestety, potwierdziło się tylko, że Cavs to najgorszy chyba matchup dla Horforda – ledwie jedna zbiórka wygląda po prostu śmiesznie i miejmy nadzieję, że Al szybko zdoła zmazać ten słaby występ. On ogólnie w ostatnich meczach ma problem ze skutecznością  i oby jak najszybciej wyszedł z tego dołka. Natomiast co do drwala to takiego szukamy już od lat, ale dopóki nie będzie to drwal wszechstronny, czyli taki, który na tablicach pomoże i w innych aspektach gry nie zaszkodzi, to drwala mieć nie będziemy.

[Adran] Czyli możemy tak czekać do greckich kalend – których nie ma. Znowu napiszę coś, co kiedyś już pisałem – w NBA buduje się drużynę na tych zawodnikach których można pozyskać, a nie na tych których by się chciało pozyskać. Też bym chciał Hakeema w swoim primie, ale nie ma takiej możliwości. Więc niech to będzie po prostu drwal. Bez niego nie mamy żadnych szans wygrać z Cavs czy innymi liczącymi się drużynami. Jak będziemy czekać na wirtuoza koszykówki, to mogę mieć już prawnuki a nadal nie zobaczyć serii meczów gdzie Boston zbiera więcej piłek niż przeciwnik.

[Timi] Ale tu nie chodzi o wirtuoza, raczej o kogoś, kto pomagając tej drużynie w jednym aspekcie nie zaszkodzi jej bardziej w innym – bo o tym Danny najczęściej mówi w wywiadach i można to zrozumieć. Tu na przykład weźmy takiego Howarda, który jasne, że pomógłby nam na deskach i w ogóle, ale przynajmniej moim zdaniem lepszym fitem dla naszej drużyny jest Horford i to pomimo faktu, że zbiera znacznie mniej od Howarda. Także dlatego, że Dwight ma swoje słabości i mimo że dawałby zbiórki to jednak szkodziłby w innych elementach.

[Adrian] Nie bardzo rozumiem też dlaczego nie stosujemy taktyki faulowania LeBrona. On średnio rzuca wolne, a z nami najczęściej słabo tak jak w tym meczu. Fizycznie to monstrum, ale psychicznie aż tak mocny nie jest – 8 strat i już sie gotował. W meczu z nimi powinniśmy wysyłać go na linię rzutów naście jak nie dziesiąt razy.

[Timi] Też o tym myślałem, tym bardziej, że ten mecz w zasadzie chyba tylko potwierdził, że LeBron kolejny już raz w karierze ma problem na linii rzutów wolnych. Lepsze zresztą chyba rzuty wolne niż choćby kolejne wejścia pod kosz, z których robią się bardzo łatwe pozycje na przykład dla Kevina Love’a.

[Adrian] Zwycięstwo z Miami powinno cieszyć, a jestem strasznie tym meczem zniesmaczony. W ostatnich pięciu meczach tylko RAZ udało nam się zatrzymać przeciwnika poniżej – i tu UWAGA – 110 punktów. Nie 80, nie 90, nie 100… poniżej 110 punktów. Z czego tu się cieszyć? Kolejna wygrana – no OK, ale  wyrwaliśmy zwycięstwo drużynie która tankuje. O wyczynie Thomasa porozmawiamy osobno, a poza tym, to przez cały mecz byłem zniesmaczony tym jak olewamy obronę.

[Timi] Niby tak, ale z drugiej strony mierzyliśmy się m.in. z Thunder i Cavaliers, a mecz z Knicks to był po prostu fajny, widowiskowy pojedynek. Zgadzam się, że taka drużyna jak Heat nie może przyjeżdżać do Bostonu i tak bardzo utrudniać nam życie, ale to piątkowe starcie to było prawie jak wypisz, wymaluj mecz z Detroit Pistons, także w TD Garden. Nasza obrona w obu tych meczach nie grała wcale źle, kontestowała sporo rzutów – tyle tylko, że wtedy Pistons, a teraz Heat te swoje rzuty trafiali mimo wszystko.

[Adrian] Impossible is nothing. W Bostonie to jest odwieczna prawda. Thomas zaliczył fantastyczny mecz- rzucił 52 punkty i przeskoczył Paula Pierca. Teraz ściga się już tylko z Birdem i McHalem. Fenomenalna 4 kwarta, bo mecz był na styku. Jak tak gra, to nawet mu nie będę wypominał, że nie zaliczył ani jednej asysty.

[Timi] All-Star pełną gębą. Naprawdę zabrakło mi słów po tym meczu, bo nie wiem co napisać po takim występie. Mam tylko nadzieję, że tego typu performance sprawi, że I.T. w końcu zostanie doceniony przez innych kibiców, bo ja cały czas czuje, że Thomas jest naprawdę mocno underrated. A to jest po prostu niesamowita historia, aby ostatni pick w drafcie, zawodnik mniejszy od wszystkich, robił w tej lidze takie rzeczy.

[Adrian] Smart nie zastąpił dobrze Bradleya, który przegrał przed meczem z chorobą. Jednak o Averym chcę pogadać w innym kontekście. W jednym z ostatnich wywiadów przyznał, że kręci go gra w ASG, ale zadowoliłby się nagrodą do MIP. Tu może być problem, bo Thomas też chyba myśli o tej nagrodzie.

[Timi] Ja powiem tak – będzie fajnie, jeśli obaj zagrają w All-Star albo jeśli zagra tylko jeden, a drugi dostanie MIP. Na ten moment Thomas to według mnie pewniak do ASG, a Bradley na pewno nie jest bez szans, będąc przy okazji w czołówce wyścigu po MIP. Oba te wyróżnienia powinny być tylko przystankiem w drodze po cele zespołowe, no bo jeśli zespół na koniec sezonu będzie mógł pochwalić się sukcesem to nie mam wątpliwości, że główni autorzy tego sukcesu także zostaną wyróżnieni. Trzymam za to mocno kciuki.

[Adrian] Nadal naszą pietą achillesową są zbiórki. Jesteśmy jedną z najgorszych drużyn pod tym względem – średnio na mecz zbieramy 4 piłki mniej niż przeciwnik. Ostatnio pogadałem z przesympatycznym kolegą na naszym czacie o ewentualnym pozyskaniu Hassana Whitesidea. Lider w NBA jeśli chodzi o zbiórki. Kością niezgody była cena jaką trzeba Miami zapłacić za niego, bo że warto po niego sięgnąć to jest już oczywiste, choć w poprzednim sezonie, aż tak oczywiste nie było. Czy oddałbyś za niego pick Nets? Ja sam nie wiem – z jednej strony tak, bo z nim na pokładzie grałoby się nam łatwiej, z drugiej All-Starem on nie jest, ale w Bostonie pewnie by nim został. Spory dylemat.

[Timi] Chyba bym nie oddał – chociaż… No i tu jak zawsze jest dylemat, no bo są plusy i minusy. Nadal nie jestem natomiast w stu procentach przekonany do tego, czy warto byłoby po Whiteside’a sięgać. Zbiera i blokuje – to prawda, ale też ten jego realny wpływ na defensywę zespołu nie jest do końca taki stricte pozytywny. Dodajmy do tego sam fakt, że gdzieś tam wpisuje się on jednak w kategorię zawodników z „charakterkiem” i jego suty kontrakt czy pojawiające się problemy ze zdrowiem (głównie kolana), a wyjdzie mi z tego, że mimo tych jego oczywistych zalet w postaci wzrostu i umiejętności zbierania oraz blokowania to jednak niekoniecznie jest to ktoś, po kogo teraz z chęcią bym transferował, trzymając jeszcze w ręce pick Nets.

[Adrian] No właśnie dla mnie pozostaje już kwestia tego picku Nets. Wpływ na defensywę Miami? No to sprawdziłem dokładnie – Dragić, Winslow i Whiteside to def rating 107, jak wyjmiemy Winslowa to 113, ale jak zamiast Winslowa wyjmiemy Dragicia to mamy def rating 106. Natomiast gdy gra Dragić z Winslowem a Hassan jest na ławce to ich rating w obronie wynosi 127. To jeszcze jeden współczynnik – pozbycie się z parkietu Dragicia i Winslowa, a gra w składzie z Hassanem daje defensywny rating 103. Tam nie Hassan jest problemem. Dostał duży kontrakt, bo 22 miliony to naprawdę sporo, ale to i tak nie jest jakoś absurdalnie wysoka kwota przy kontraktach Biyombo, Mahinmi czy Noah – którzy wprawdzie zarabiają kilka milionów rocznie mniej, ale jednak nie są wstanie aż tyle dać na deskach czy w pomalowanym. Hassan w ofensywie ma sporo braków, ale w naszym systemie gry gdzie Horford zawsze wyciągnie jednego wysokiego, Hassan na pojedynczej obronie zawsze piłkę włoży z góry. Jak do tego dodamy efekt Stevensa… Gra chyba jest warta świeczki i tylko ten pick Nets. Pat jak chce przebudować Miami, to przecież nie w oparciu o 27 letniego gościa, bo żeby go obudować potrzebne są picki a te wysłał za Dragicia, który teraz jest zbędny. Hassan to nie jest Shaq jak chcieliby kibice Miami – to fantastyczne uzupełnienie składu w takiej drużynie jak nasza.

[Timi] Ale statystyki to jedno, a jest jeszcze test oka – a tego Hassan u mnie nie zdaje :) No i dochodzimy do jeszcze jednej sprawy, o której rozmawialiśmy w poprzednim tygodniku: czy pozyskanie 27-letniego Hassana pozwoli nam przeskoczyć na kolejny poziom i czy w związku z tym wart jest oddania picku Nets? Z jednej strony LeBron właśnie skończył 32 lata, ale z drugiej strony Warriors nie zamierzają się chyba rozpaść w najbliższych latach i dlatego też coraz bardziej podoba mi się chyba jednak wykorzystanie tych picków Nets. Ale zaznaczę oczywiście, że jakby tak sprowadzić Whiteside’a bez oddawania wyboru Nets to pewnie byś mnie do tego przekonał!

[Adrian] Nie wmówisz mi, że oglądałeś 30 meczów Miami w tym sezonie, bo nikt o zdrowych zmysłach ich nie ogląda :D  Test oka pozostawmy dla naszych zawodników – gdzie znamy ich grę na wylot obserwując przez wiele miesięcy. Jednak wczorajszy mecz dał kilka cennych wskazówek o Hassanie. Pomijając kwestie, że grał zadziwiająco daleko od kosza – to było kilka akcji które zwróciły moja szczególną uwagę. Po pierwsze – potrafi na nogach pracować tak, że Thomas nie mógł go objechać i Hassan do końca kontestował rzut. Po drugie – ta jego dziwna zwinność, gdzie jednym ruchem ciała potrafi ustawić się w lepszej pozycji do zbiórki niż np Amir. Po trzecie – spory postęp jeśli chodzi o podania – nie jest już czarną dziurą gdzie piłka znika. Po czwarte – trafił z półdystansu, więc sprawdziłem jak to ma się w całym sezonie i z okolic 4-5 metra on ma powyżej 43% skuteczności, czyli lepiej niż np DMC z tego miejsca. No, ale znowu kwestia ceny – bez picku Nets biorę od razu i całuje po rękach. Z pickiem Nets – miałbym spory problem – bo chciałbym jednak wybrać w 3 Draftach w Top3. Tylko nie da się zjeść ciastka i mieć ciastko.

[Timi] Jasne, że nie oglądałem – ale zdążyłem się zniechęcić w trakcie tegorocznych playoffs, kiedy Heat jeszcze z Wade’em grali z Hornets i Raptors ;) W meczu w Bostonie rzeczywiście pokazał świetne zachowanie przy kontestowaniu rzutów, ale przecież Isaiah Thomas tak czy siak zdobył w tym meczu 52 punkty! W zbiórkach nie ma w ogóle porównania do Amira. Czarną dziurą może i nie jest, ale ta poprawa jest naprawdę minimalna. No a z 4-5 metra to może i od święta trafia, ale sprawdź jego procent z rzutów wolnych. Dodajmy do tego fakt, że swoje zmagania w Eurolidze zaczął w piątek nasz przyszły center Ante Zizic i nie ma chyba opcji, aby Ainge w ogóle rozważył oddanie picku Nets właśnie za Whiteside’a. A skoro już nie oddaliśmy picku w drafcie roku mijającego, pozyskując z nim Browna to wydaje mi się, że naprawdę ciężko będzie rozstać się z pickiem w drafcie 2017 – tym bardziej, że Nets znów mają w tej chwili najgorszy bilans w NBA, wspólnie z Sixers.

[Adrian] Z wolnych trafia lepiej niż Tristan Thompson, któremu ta ułomność nie przeszkodziła być koszmarem dla GSW w ostatnich finałach. Oj – to chyba nie jest nasza ostatnia rozmowa o tym zawodniku.