#42 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych pozornie bez znaczenia. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Zalega nam mecz z Toronto, ale nie miałem czasu go obejrzeć żeby wyrobić się na poprzedni Tygodnik, to nadrobimy teraz. Na Kujawach jest takie powiedzenie – „Tak ładnie żarł i zdechł”. Idealnie obrazuje ten mecz i naszą zapaść w 3 kwarcie. To był moment jak z 60-48 zrobiło się 65-73. Toronto wtedy nie postawiło żelaznej defensywy – pudłowaliśmy absolutnie wszystko, nawet rzuty wolne a przeciwnikom siedziało jakby był Dzień Dziecka.

[Timi] Trzecie kwarty w tym sezonie są wyjątkowe binarne – albo totalna zapaść, albo kapitalna gra. Tak czy siak, ten  mecz z Raptors to kolejny przykład naszej nieregularnej w tym sezonie gry i to wszystko mocno przypomina poprzedni sezon, gdzie też przez długi czas, bo aż do stycznia, nasza gra tak wyglądała. Przegrana z rywalem z dywizji boli, tym bardziej, że brakowało nam Thomasa, no i momentami rzeczywiście bardzo ładnie żarło. Ja nadal uważam, że mając po prostu więcej szczęścia mogliśmy do tego starcia z Raptors przystępować z lepszym od nich bilansem.

[Adrian] Zgadzam się, nasz bilans jest taki sobie, a przy odrobinie szczęścia i zdrowej rotacji byłby zupełnie inny. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dużo lepszy bilans zaciemniłby nam obraz jaki mamy teraz. Wiemy gdzie są nasze słabości, przy lepszym bilansie zwyczajnie byśmy to bagatelizowali. Co tam,  że  słabo na deskach – zobacz jak siedzą nam trójki. Każdy kibic to widzi i wyciąga wnioski. Danny ma naprawdę sporo spraw nad którymi musi popracować do lutego, jeśli chcemy już w tym sezonie powalczyć o ECF.

[Timi] Z jednej strony rzeczywiście ten bilans bardzo mocno pokazuje nam nasze słabości, ale z drugiej strony na Wschodzie jest tak ciasno, że wolałbym jednak mieć nieco więcej szczęścia i lepszy bilans, nawet jeśli nasza gra nie byłaby wynikom współmiernym. Zobacz, że wylatuje nam Thomas i przegrywamy trzy mecze z rzędu, podczas gdy różnica między trzecim a nawet dziewiątym, dziesiątym miejscem jest w tym momencie minimalna. Kontuzje nas nie omijają, dlatego przy tak wyrównanym poziomie każde zwycięstwo może być na wagę złota, o czym zresztą sami się przekonaliśmy w zeszłych rozgrywkach, gdy parę drużyn miało taki sam bilans na koniec sezonu.

[Adrian] Tu masz absolutną rację, że każde zwycięstwo może być na wagę rozstawienia  w 1 rundzie. Jednak kilka drużyn, jak np Hornets czy NYK ma mocno podrasowany bilans bo grali dużo u siebie. Teraz dopadnie ich kilka wyjazdów i kilka b2b – wtedy zobaczymy. My musimy walczyć o jeszcze jednego zawodnika w rotacji, który umie  zrobić różnicę, bo inaczej będziemy maksymalnie liderem tej grupy maruderów od 3 do 10.

[Timi] Swoją drogą, nie wiem czy widziałeś, co ostatnio dzieje się z Cousinsem – ale po tych ekscesach słyszy się, że większość GM-ów wprost mówi, że nie ma najmniejszej szansy, aby zdecydowali się nawet na próbę transferu po DMC. I podejrzewam, że w tej grupie jest też Danny Ainge, ale z drugiej strony, jeśli Kings chcieliby się go teraz pozbyć to być może właśnie w tegorocznym trade deadline cena z Cousinsa będzie tak mała jak jeszcze nigdy dotąd.

[Adrian] Do DMC wrócimy jeszcze niejednokrotnie – poczekajmy, jak sie sytuacja rozwinie z tymi policyjnymi zarzutami i wojną z mediami. Wracamy do naszego meczu. Najlepszy na parkiecie był Avery Bradley (oczywiście w naszej drużynie). Horford zdobył tyle samo punktów jednak na niskiej skuteczności. Avery trafiał prawie wszystko i znowu przyczepie się do pewnych priorytetów w drużynie. 4 kwarta a zza łuku na szybkie dojście przeciwnika rzuty odpala Crowder, który jest w tym momencie 1 z 3 a nie Bradley który jest jeśli dobrze pamiętam 4 z 6. Kolejny raz zwracam na to uwagę, ale zaczyna być to denerwujące. Ja rozumiem, że nasz system gry opiera się na szukaniu najlepszych pozycji, ale na Ozyrysa i na Apisa – szukajmy tej najlepszej pozycji zawodnikowi który tego dnia trafia wszystko i z każdej pozycji.

[Timi] Lepszy Crowder niż Smart :D No ale rzeczywiście nie tak to powinno być, z tego co pamiętam to Bradley trafił tylko jedną trójkę w czwartej kwarcie i koledzy niestety nie szukali go tak mocno jak powinni. Dlatego w pełni się z Tobą zgadzam, szukajmy zawodników gorących i trafiających danego dnia – a już w ogóle wielka szkoda, że w tamtych sytuacjach piłka nie znalazła właśnie Bradleya, który przecież od lat świetnie trafia w kontrach.

[Adrian] Mi się zawsze w takich sytuacjach przypomina, jak piłka ledwie kilka lat temu w takich sytuacjach  potrafiła znaleźć na parkiecie Allena. Przecież Bradley to pamięta – może trzeba pokazać młodszym zawodnikom pokazać jak Boston potrafił mordować przeciwników za pomocą najlepszego w szeregach strzelca zza łuku?

[Timi] No i w tym sezonie Bradley też często po zasłonach biega, a Celtics starają się go uwolnić tak jak kiedyś robili to z Allenem – ale też trzeba przy tym pamiętać, że akurat RayRay był w tym mistrzem, a nie jest to wcale łatwe zadanie. Tak czy siak, podawajmy piłkę do tych zawodników, którym wybitnie danego dnia siedzi.

[Adrian] Marcus Smart w s5 to zupełnie inny zawodnik, niż z ławki. W wyjściowym składzie gra uważnie i mądrze, nie odpala absurdalnych  rzutów – czuje odpowiedzialność za grę i dzięki temu notuje naprawdę sensowną skuteczność. Za dwa mu nie siedziało, ale zza łuku tak i był na 43% skuteczności. Był jedynym plusowym zawodnikiem wyjściowego składu i to było aż +12, przy np -10 Horforda.

[Timi] No, z tymi absurdalnymi rzutami to jednak bym się wstrzymał, bo to jednak nie zawsze tak jest, że Smart jako gracz pierwszej piątki ich nie odpala – nadal zdarzają mu się mecze, że je odpala, a bostońscy kibice powoli tracą już jakiekolwiek nadzieje, że Smart zacznie trafiać te rzuty na solidnym procencie.

[Adrian] Dobrze – powinienem napisać, nie odpala aż tylu absurdalnych rzutów. Jednak Smart do chwili urazu Thomasa to 35% skuteczności rzutów, w s5 podskoczyło mu do 44%. Zza łuku się niewiele zmieniło bo z 27 do 29% to różnica kosmetyczna. Jednak Horford bez Thomasa to tez tylko 30% zza łuku. Smart dodatkowo rozdaje prawie 2 asysty więcej – naprawdę to robi wrażenie.

[Timi] Dlatego raz jeszcze można tylko przewałkować to jedno zdanie: Smart sam zapewne doskonale wie, gdzie są jego największy zalety w tym momencie i powinien z nich korzystać w każdym meczu. I to niezależnie od tego, czy gra w pierwszej piątce, czy wchodzi z ławki, bo Stevens dobrze ostatnio powiedział, że Smart jest w Bostonie takim szóstym starterem, który nawet jako rezerwowy gra po 25-30, a czasem nawet więcej minut.

[Adrian] Ławka zagrała dobrze, w końcu zdobyli 32 punkty przy 15 punktach ławki Rapsów. Olynyk nie miał dnia w ataku, ale zebrał 9 piłek. Rozier jako tako punktował, ale podobało mi się jak prowadzi grę. Brown znowu kilka fajnych akcji i duża aktywność. I tylko tych weteranów nie ma…

[Timi] No i tu dochodzimy do pewnego punktu, takiej mocno kontrowersyjnej opinii, którą jednak widziałem wśród kilku kibiców Celtics – może więc wrzućmy tego Smarta do pierwszej piątki, skoro rzeczywiście gra rozsądniej, a Thomasa wprowadzajmy z ławki, tak jak miało to miejsce na początku przygody I.T. z Bostonem. Ja sam za takim rozwiązaniem nie jestem, wtedy zresztą w składzie był jeszcze Evan Turner, choć oczywiście Smart przez ten czas naprawdę rozwinął się jako playmaker, ale jednak raz, że nie ma szans, aby Isaiah się na coś takiego w ogóle zgodził, a dwa, że to jednak nasz najlepszy zawodnik, a takich puszcza się do boju od pierwszej minuty.

[Adrian] Ja zawsze uważałem i uważać będę, że nie ważne kto zaczyna mecz – ważne kto kończy mecz gdy ten jest na styku. A co do Thomasa – Isaiah nie musi się na to zgadzać, bo Stevens raczej nie będzie go pytał o zdanie gdy podejmie taką decyzje. Z tym, że ja też nie widzę w takim czymś sensu. Thomas chodzi swoimi ścieżkami i jak na razie nie mamy innych możliwości, niż tylko wykorzystywać jego umiejętności.

[Timi] A ja myślę, że jeśli taka decyzja miałaby w ogóle zostać podjęta to Stevens na pewno konsultowałby to z samym zainteresowanym, bo taki ma po prostu styl pracy z zespołem. Przy czym też uważam, że nie ma tutaj sensu, choć oczywiście Thomas radziłby sobie równie dobrze – tak jak w sezonie 2014/15, kiedy to I.T. powinien zresztą zdobyć nagrodę dla najlepszego rezerwowego.

[Adrian] No to mecz z OKC, czyli jak przegrać wygrany mecz. Tu nie ma żadnych usprawiedliwień. Gdy Oladipo niefortunnie spadł na plecy jeszcze w 1 kwarcie, ten mecz powinien być egzekucją. No i poniekąd był do połowy 3 kwarty, gdy znowu coś się z nami stało. Jeszcze w 4 kwarcie ładny nasz run – wydałoby sie bezpieczne prowadzenie i wystarczyło tylko to dociągnąć, ale… Zagraliśmy końcówkę jeszcze bardziej katastrofalnie niż z Houston, bo tam mieliśmy pecha, a tu graliśmy kompletnie bez sensu.

[Timi] No i znów zabrakło Thomasa – ja tylko przypomnę, że to jest jednak jeden z lepszych closerów w NBA i nasz jedyny prawdziwy go-to-guy na końcówki, który nieraz udowodnił, że potrafi zrobić coś z niczego – tak jak zrobił to w tym meczu Westbrook, tu wymuszając sprytnie faul na Bradleyu, a potem zdobywając punkty na prowadzenie.

[Adrian] Zawodnik meczu to Crowder, który miał niesamowita skuteczność. To porozmawiajmy znowu o tym, że nie wykorzystujemy zawodnika, który ma swój dzień. Mniej rzutów od Crowdera oddali tylko: Jerebko, Brown oraz UWAGA – Amir Johnson, który oddał tylko 1 rzut mniej od Jae. Timi – weź mnie uszczypnij, no uszczypnij mnie, bo to jest nie do ogarnięcia i ja chyba mam jakiś koszmar.

[Timi] Wszystko prawda, ale zapominasz jednak o jednej rzeczy – Crowder spędził na parkiecie tylko 27 minut, a więc najmniej spośród wszystkich graczy pierwszej piątki. Powód był prosty, a mianowicie jego problemy z faulami przez tą kompletnie niepotrzebną próbę wymuszenia faulu Westbrooka. Przecież on spadł za te faule, w czwartej kwarcie zagrał ledwie kilkadziesiąt sekund zanim nie popełnił szóstego przewinienia.

[Adrian] Nie prawda, wcale nie zapomniałem. 27 minut Crowdera to tylko o 1 minute mniej niż na parkiecie spędził Rozier, a oddał o 3 rzuty więcej, czyli o 33% więcej. Tego nie da się obronić tym, że Jae spadł za faule. Po rozegraniu 24 meczów spokojnie mogę napisać, że przynajmniej w połowie z nich najwięcej rzutów oddawał zawodnik nie ten co powinien – i to nawet wyłączę z tego Thomasa. Bierzemy wszystkich pozostałych i na bank zawodnik z najwyższą skutecznością nie dostawał tylu piłek.

[Timi] No akurat ten Rozier rzeczywiście oddał nawet więcej rzutów w mniejszym czasie, ale też gdyby Crowder spędził na parkiecie zwyczajowe 30+ minut to zapewne miałby tych prób więcej. Ale okej, zgadzam się z Tobą, że to jest kolejny bardzo dobry przykład tego, że nie wykorzystujemy dobrze tych, którzy mają swój dzień – przy czym cały czas stoję przy tym, że tu jednak te faule miały z tym sporo wspólnego.

[Adrian] Znowu pochwale Smarta – 11 punktów, 9 asyst i 6 zbiórek, a co najważniejsze był +11 na parkiecie. Naprawdę niesamowity postęp zrobił Marcus jako prowadzący grę. Widać to dopiero gdy zabrakło Thomasa i to on jest dyrygentem na parkiecie. Gdyby jeszcze tylko doprowadził swoja skuteczność do poziomu średniej ligowej byłby zawodnikiem wymarzonym do systemu Stevensa.

[Timi] No i gdyby trafił tę trójkę na remis… Ale to nadal jego największe ograniczenie i nadal musi nad tym pracować, przede wszystkim po to, by otworzyć sobie dzięki temu więcej możliwości w ataku. Jako rozgrywający wygląda już naprawdę dobrze, obrońcą jest znakomitym, ale rzeczywiście brakuje jeszcze większej wszechstronności w ataku – i wtedy będzie lepszą wersją Evana Turnera z potencjałem na mini Dwyane’a Wade’a.

[Adrian] Jaylen Brown ma już zapaść formy zdecydowanie za sobą. W grudniu imponuje skutecznością a także strasznie podoba mi się jak zaczyna myśleć w obronie. Mniej chaosu, więcej dobrych decyzji. Do poziomu jaki prezentują najlepsi obrońcy w naszej drużynie nadal dużo brakuje, ale on zaczyna wyglądać naprawdę obiecująco w tym elemencie. 

[Timi] Kurcze no, naprawdę mam wielkie nadzieje co do tego chłopaka i czekam na fajną historię, bo takiej w Bostonie dawno już nie było. Ostatnim naszym wielkim wychowankiem był Paul Pierce, ale jego rozwój przypadał na pierwsze lata XX. wieku, dlatego liczę na to, że z Brownem będzie podobnie i ten sezon to początek czegoś wielkiego. Tak jak mówisz, forma wróciła, dostaje regularne minuty i bardzo dobrze je wykorzystuje. Oby tak dalej!

[Adrian] Nie miałem wielkich nadziei przed meczem z SAS, bo i rywal z najwyższej półki, dla którego odpoczynek LMA to tak naprawdę nic wielkiego. No i wszystko poszło zgodnie z planem Popa. Choć w tym meczu nie staliśmy bezradnie, tylko walczyliśmy. W drugiej kwarcie odrobiliśmy kilkunastostopniową stratę i nawet wyszliśmy na symboliczne prowadzenie. W trzeciej kwarcie też zrobiliśmy świetny run, ale koniec końców nie mieliśmy tyle armat co oni. Szkoda, choć wstydu nie było. Zwyczajnie kolejny raz ich ławka zjadła nas swoim doświadczeniem.

[Timi] Różnica talentu była jednak widoczna gołym okiem, nawet jeśli Aldridge’a w tym meczu nie było – ot, po prostu Spurs doskonale wiedzieli, kiedy przycisnąć pedał gazu i odjechać. Swoją drogą, ciekawe czy Stevensowi uda się wygrać z Popem zanim ten odejdzie na emeryturę – patrząc na to, jak bardzo Spurs dominują w meczach z Celtics w ostatnich latach to można mieć co do tego wątpliwości.

[Adrian] No talentu mają więcej, bo mają niesamowitych weteranów. Taki Manu czy Lee (nigdy mu nie zapomnę tego jak bardzo nie przypominał koszykarza w Bostonie) to jednak więcej niż cała nasza ławka rezerwowych. Oni rozegrali więcej meczów w pojedynkę, niż nasza cała ławka razem. A co do rywalizacji z Popem – on taż szybko na emeryturę nie odejdzie – to pracoholik – co miałby robić w domu?

[Timi] W teorii nie powinien, bo rzeczywiście jest pracoholikiem, a do tego obejmuje właśnie reprezentację USA po Krzyżewskim, ale nie można przy tym zapominać, że on ma już 67 lat, a za sobą m.in. operację biodra jak również operację serca, gdzie początkowo nie wszystko poszło tak jak powinno i Pop już wtedy rozważał emeryturę. Tak czy siak, trzymajmy kciuki, aby pracował z Spurs jak najdłużej – a Stevensowi na pewno jednego dnia uda się pokonać mistrza.

[Adrian] Najlepszy w naszej drużynie był Bradley. Jego linijka jest wprost fenomenalna – 25 punktów, 10 zbiórek, 6 asyst i 3 przechwyty. Dodając do tego skuteczność z kosmosu był w tym meczu bardzo gorący. Gdyby w każdym meczu tak grał – ASG byłoby jego, a moim zdaniem zasługuje na to, żeby dostać choć jedno takie wyróżnienie w swojej karierze za to, że pomimo świetnej postawy w ataku nadal jest topowym obrońca ligi.

[Timi] No właśnie z topowym obrońcą ligi to mam jednak pewne problemy, bo Bradley popełnia w tym sezonie błędy w obronie i nie bójmy się tego powiedzieć, ale to też nie jest tak, że one wynikają z tego, że spadł jego ogólny poziom jako defendera tylko bardziej z tego, że on jeszcze intensywniej niż zwykle pracuje w ataku. Co nie zmienia oczywiście faktu, że nadal jest w czołówce obwodowych defensorów i ja również mam nadzieję, że trenerzy jednak docenią jego grę w tym sezonie, bo nie oszukujmy się że w głosowaniu fanów niestety nie ma szans.

[Adrian] To pochwalmy jeszcze Browna za akcje z Manu. Choć nie można zapominać, że w kolejnej akcji zaliczył głupi błąd rookasa. Fajny mecz rozegrał Rozier, czyli nasz struś pędziwiatr. 12 punktów, przeciętna skuteczność w akcjach dwupunktowych, ale był +11 na parkiecie. Zagrał naprawdę fajne 25 minut i Terry zaliczył kolejny dobry mecz.

[Timi] Czyli typowy Brown, ale te błędy w końcu przeminą, z każdym meczem nasz młodziak nabiera więcej doświadczenia i już teraz pokazuje swój potencjał takimi właśnie akcjami. Co do Roziera to brakuje jego lepszej skuteczności z mid-range, bo do pozycji naprawdę potrafi sobie dojść, ale zbyt rzadko trafia – choć ten podwójny crossover zakończony punktami czy coast-to-coast na koniec pierwszej połowy to były kapitalne zagrania.

[Adrian] No i pierwszy wygrany mecz w tym Tygodniku. Hornets nie postawiło wcale wielkiego wyzwania – zwyczajnie w 1 połowie graliśmy średnio, na przełomie 3 i 4 kwarty słabo i w swoim najgorszym stylu. Obudziliśmy się w połowie 3 kwarty i do końca to był basket na jaki w Bostonie czekamy.

[Timi] A więc znów nieregularna gra przez 48 minut, czyli nasz typowy basket w tym sezonie – czekam na jeden taki mecz, w którym zagramy po prostu dobrze od początku do końca. Tu akurat sporo było dobrych defensywnie akcji i za to należy Celtów pochwalić, bo też w końcu doczekaliśmy się fajnych przejść z obrony do ataku.

[Adrian] Wrócił Thomas, zdobył najwięcej punktów, ale wcale mnie nie zachwycił. Szczególnie w 4 kwarcie, gdzie był nieskuteczny a rozegrał pełne 12 minut. Fantastycznie wyglądał w 3 kwarcie gdzie był bezbłędny. Choć jak na taką przerwę od parkietu to wyglądał naprawdę dobrze.

[Timi] Trochę nieskuteczny, ale jednak swoje w czwartej kwarcie zrobił, prowadził nasz run 13-0 i to dzięki temu tak w zasadzie udało się ten mecz wygrać. Natomiast jak na pierwszy mecz po powrocie to i tak moim zdaniem było bardzo dobrze, niesamowite jak łatwo dostawał się w pomalowane Hornets. Dobrze jest mieć go z powrotem i miejmy nadzieję, że bostońskiej drużynie uda się w końcu załapać jakiś zwycięski rytm.

[Adrian] No ale 20% skuteczność w ostatniej kwarcie to jednak fatalny wynik. Nagromadził tych punktów, ale nie zawsze o to chodzi – przynajmniej 2 razy gdy rzucał, miał w zasięgu podania lepiej ustawionego kolegę. Nie warto „wesbrookować” w naszym systemie gry.

[Timi] Myślę, że można mu to wybaczyć w tym powrocie – tym bardziej, że on jednak potrzebuje tych rzutów, żeby nabrać pewności siebie, rytmu i znów wejść na ten wysoki poziom, z którego na pewno urazu odrobinę go wybił. No i też chciał chyba co nieco udowodnić po tym faulu Bellineliego, od którego nie chciał nawet pomocy przy wstawaniu, a przecież taki sympatyczny ten Włoch…

[Adrian] Horford w tym meczu nie oddał żadnego rzutu zza łuku, ale za to powalczył o zbiórki. Jednak ja widzę pewną niekonsekwencje – nie rzuca za 3, ale i tak większość czasu w ataku przebywa w okolicach łuku grożąc swoim rzutem, przez co traci szanse na zbiórkę na atakowanej desce. No albo rybki, albo akwarium.

[Timi] No ale też nie jest jego zadaniem walczyć o zbiórkę w ataku, no bo ma grozić rzutem za trzy i ma być też naszym rozgrywającym w high-post, co w ostatnich tygodniach wychodzi mu znakomicie i w tym meczu też zaliczył zresztą pięć asyst. Na plus również znakomite pięć bloków i osiem rzutów wolnych.

[Adrian] Ja Cie doskonale rozumiem – tylko po co cały czas trzymać go z dala od kosza? Rozprowadzamy akcje i Horford jednak powinien zameldować się w pomalowanym – bo jak nie on to kto ma zbierać jak wychodzimy niskim składem?

[Timi] No właśnie Celtics są tą jedną wyjątkową drużyną w NBA, gdzie po zbiórki w ataku posyła się niskich i mówię tutaj oczywiście o Bradleyu i Smarcie. Jasne, że większe szanse na złapanie piłki miałby Horford, no ale powtórzę – chyba nie tego też od niego Stevens oczekuje, on ma tę piłkę rozprowadzać i rozciągać grę, a taka już rola stretch-wysokich, że z dala od kosza grają. Czasem też coś tam skapnie z tych niecelnych rzutów :D

[Adrian] Tym razem z ławki największe wsparcie obok Smarta dali Olynyk i Jerebko. Kelly zaliczył świetną 3 kwartę, gdzie trafił dwie ważne trójki i zebrał 2 piłki, a Jonas dwoił  się i troił w ostatniej kwarcie. Szkoda, że obaj nie potrafią grać tak przez całe spotkanie, wtedy problem na czwórce rozwiązałby się automatycznie, a tak nadal jest kapa.

[Timi] Każdy z ławki wniósł coś od siebie, bo Smart trochę punktował, zbierał i znów zaliczył fajne pięć asyst, Kelly trafił dwie trójki, a Jerebko wniósł przede wszystkim energię i mądrą grę, zdobywając przy okazji dziewięć oczek. Kapa jest nadal i w coraz większym stopniu dotyczy ona przede wszystkim Olynyka, bo widzę coraz więcej fanów, którzy niekoniecznie są za tym, aby zatrzymywać go w zespole – z jednej strony sporo z nas liczyło, że wróci do takiej gry, jaką prezentował w pewnym okresie w zeszłym sezonie, natomiast trzeba przy tym pamiętać, że powrót do gry po kontuzji barku nie jest łatwy, tym bardziej w przypadku zawodnika, którego największą bronią jest rzut.

[Adrian] No to muszę stanąć w obronie KO. Nie dlatego, że staram się nie zauważać jego minusów – tylko dlatego, że je zauważam i nie jestem specjalnie nimi przejęty. Jak zauważyłeś Kelly bazuje na rzucie a kontuzja barku to nie rurki z kremem. Jednak najważniejsza sprawa – KO najlepiej wygląda obok Horforda, tylko bardzo mało ze sobą grają. Poniekąd wynika to z tego, że Stevens inaczej zestawić składu nie może, bo nie mamy PFa. Amir gra dramat, a jak Kelly będzie grał z Alem – to kogo wypuścić w pozostałych minutach?

[Timi] No i tu wracamy do punktu wyjścia, czyli do potrzeby sprowadzenia jeszcze jednego solidnego podkoszowego. Amir tak czy siak gra gra mało lub coraz mniej, dlatego naprawdę bym się nie zdziwił, gdyby w niedługim czasie usiadł na ławce na stałe albo może nawet pożegnał się z zespołem – znów robię z niego takiego Davida Lee, ale myślę, że zastąpienie Johnsona kimś bardziej wartościowym naprawdę może być kluczem rozwiązującym sporo naszych problemów.

[Adrian] Nerlens Noel według słów Adriana Wojnarowskiego nie wrócił w pełni zdrowy i mocno ogranicza to żądania Filadelfii w ewentualnych rozmowach transferowych. Czy nadal jesteśmy zainteresowani na tyle, żeby ryzykować pozyskanie zawodnika, którego zdrowie jednak jest wielka zagadka? Moim zdaniem kluczowa role odgrywać tu będzie cena – jeśli w grę wchodziłby jakiś pierwszorundowy pick, poza wyborami Nets – to chyba warto zaryzykować. Filadelfia zrobiła wszystko, żeby zbić ceny swoich wysokich zawodników.

[Timi] A w piątek przeciwko Lakers zagrał tylko osiem minut i po meczu wprost powiedział dziennikarzom, co o tym myśli, używając nawet paru wulgaryzmów. Myślę, że jego czas w Philadelphii jest już raczej policzony i zgadzam się z Tobą, że wszystko zależy od tego, jaka będzie cena. Już w poprzednim tygodniku pisałem, że nie wszystkie picki z pierwszej rundy będziemy wykorzystywać w drafcie i z którychś trzeba skorzystać przy wymianach, dlatego jeśli będzie okazja ściągnąć Noela to nawet pomimo jego wątpliwego ostatnio zdrowia jestem za.

[Adrian] Rzeczywiście po meczu z Lakers w szatni Phili nastąpiło trzęsienie ziemi, bo nie tylko Noel powiedział, że to wszystko jest gówno, ale Embiid powiedział, że on jako czwórka to pomysł jakiegoś mało rozgarniętego człowieka. Nie wiem czy oni zdają sobie sprawę, że jak nie wymienią tych zawodników to trzeba będzie ich przedłużyć a każdy z nich dosłownie marzy o podpisaniu oferty kwalifikacyjnej i ucieczce z tego miejsca. Dla nas to oczywiście lepiej. A co do Noela – chłopak gra mało, dlatego obejrzałem sobie wszystkie minuty jego w tym sezonie i zrobił na mnie ogromne wrażenie, duży progres.

[Timi] Noel to pierwszy zawodnik, który tak otwarcie deklaruje chęć „spadania” z Sixers, a oni muszą być przygotowani na to, że takich wychowanków będzie więcej – tym bardziej, jeśli nadal nic się w Filadelfii nie zmieni, choć bardzo jestem ciekaw jak ta drużyna będzie wyglądać z Simmonsem. A wracając do Noela to tutaj sytuacja może być bardzo podobna do tej, którą opisałem wspominając Cousinsa: cena za jego transfer może w tym sezonie być niższa niż kiedykolwiek i jedynie to ewentualne przedłużenie kontraktu nadal trochę mi tu wadzi, ale nawet mimo to nadal podtrzymuje swoje zdanie – jeśli będzie możliwość to chcę Noela w Bostonie.

[Adrian] Spore poruszenie wywołały słowa Gordona Haywarda, że będzie on latem szukał zespołu z szansami na tytuł mistrzowski. Mnie zastanawia, czy Utah nie spanikuje i nie poszuka w lutym wymiany. Tak sobie myślę, że Danny może pozyskać Haywarda który strzelcem jest świetnym a przy okazji dodać zawodnika, który potrafi zebrać 10 piłek w każdym meczu i nie jest czarną dziura w ataku. Myśle tu o Favorsie – wymiana Hayward,Favors za Crowdera, Olynyka, Amira i pewnie jakiś nasz pick a może nawet dwa nasze przyszłe wybory w pierwszej rundzie miałaby sens dla obu organizacji. Utah dostałaby nie tylko zastępstwo za Gordona, ale też Olynyka, który dużo bardziej pasuje do Goberta. My wprawdzie utrudnilibyśmy sobie drogę po ewentualne ściągniecie Griffina, ale pozyskalibyśmy drugiego zawodnika potrafiącego zamykać mecze a także rozwiązalibyśmy problem na deskach.

[Timi] Powiem tak – jest to ciekawa propozycja, jeśli rzeczywiście jest w niej Derrick Favors, bo mnie Gordon Hayward cały czas nie przekonuje i nie widzę sensu go sprowadzać albo wydawać na niego grubych pieniędzy, kiedy w zasadzie po przecenie mamy na najbliższe lata zabukowanego Crowdera. Jasne, że Hayward wniósłby sporo dobrego do bostońskiego zespołu, ale czy warto? Według mnie nie, bo nie jest to gracz, który doda naszej grze jakiejś większej jakości. Nie bez powodu nazwałem też kiedyś Jae Crowdera takim mini Kevinem Garnettem naszej defensywy. Ale jeśli mielibyśmy pozyskać jeszcze Favorsa… Przecież on jest młodszy od Olynyka, a został wybrany w drafcie trzy lata wcześniej!

[Adrian] No właśnie to wszystko rozbija się o poszukanie tego drugiego wysokiego do pary z Horfordem. Klasyczne coś za coś – Utah dostanie zastępstwo za obu zawodników, a my wreszcie kogoś ogarniętego na deskach. Najchętniej nie oddawałbym Crowdera, ale inaczej sie nie da – jednak trzeba kogoś poświęcić, jeśli nie chcemy angażować picków Nets, bo te mogą być mega cenne. Ostatnio czytałem raport, gdzie 5 skautów NBA wypowiedziało się zgodnie, że w najbliższym drafcie widzą przynajmniej 5 zawodników o potencjale All-Stara. Znowu padło porównanie do Draftu 2003. Tym razem jednak to nie jest hype kibiców.