Gdzie tkwi problem?

Zaczęliśmy nowy sezon. Jednak nie zaczęliśmy go tak jak sobie wyobrażaliśmy. Wprawdzie na 3 mecze odnieśliśmy 2 zwycięstwa, jednak trudno być zachwyconym naszą grą. Nie ma moim zdaniem powodów do paniki, rok temu o tej porze prezentowaliśmy się dużo słabiej. Jednak warto rzucić okiem w cyferki, by poszukać odpowiedzi na pytanie – gdzie tkwi problem? Bo, że drużyna ma problem w spokojnym wygrywaniu widać gołym okiem. Nie będzie to klasyczny odcinek z cyklu „Statystycznie patrząc” bo to dopiero 3 mecze, ale warto moim zdaniem zagłębić się w statystyki i przeanalizować kilka aspektów naszej gry. Tym razem bez tabelek, ale ze spora ilością danych.

Za nami dopiero 3 spotkania, więc materiału do analizy dużo nie ma. Jednak warto się zastanowić, czy to obrona jest największym problemem jak to kwitujemy podczas oglądania spotkań? Jeśli tak, to które jej aspekty zawodzą najbardziej? Na początku rzućmy okiem w statystyki zaawansowane.

Nasz ofensywny rating to 109,4 i jest to aktualnie 4 najlepszy wynik w lidze. W porównaniu do poprzedniego sezonu spory postęp bo zanotowaliśmy wtedy 103,9. No ale to tylko pierwsze mecze, to warto rzucić okiem jak spisywała się drużyna w październiku ubiegłego roku – wtedy nasz rating ofensywny to było 99,1. – postęp zanotowaliśmy więc olbrzymi.

Teraz spójrzmy w rating defensywny. Po 3 spotkaniach wynosi on 105,8 i jest to 17 wynik w lidze. W poprzednim sezonie wynosił on 100,9 czyli o 5 punktów mniej. W analogicznym okresie początkowej fazy sezonu było to 97,4 – mamy znaczący regres. Warto teraz poszukać przyczyny tego regresu.

Popatrzmy w skuteczność naszych przeciwników. Pozwalamy im na ogólną skuteczność na poziomie 41,4% co jest wynikiem bardzo dobrym – w tej chwili to Top5 ligi. Rok temu nasi przeciwnicy notowali skuteczność 44,1% – tutaj nastąpiła znacząca poprawa. Popatrzmy też na ilość rzutów jakie oddawali nasi przeciwnicy – w tym sezonie to 89,3 a rok temu pozwalaliśmy tylko na 85 rzutów z gry. Nie jest to katastrofa – rok temu byliśmy 20 zespołem pod tym względem a teraz 19, jednak te 4 rzuty więcej na mecz są pierwszym sygnałem, że tutaj coś szwankuje. Może to być oczywiście wynikiem szybszej gry, ale zobaczmy czy na pewno to jest ten trop.

Nie da się ukryć naszej irytacji gdy przeciwnik trafia nam trójki, a tym bardziej gry robią to „nierzuty” jak Wade czy Rondo. Spójrzmy – przeciwnicy rzucają nam za 3 punkty na skuteczności 34,7% i jest to 19 wynik w lidze. Rok temu pozwalaliśmy na 33,6% i był to 4 wynik w lidze. Niech was nie zwiedzie przepaść miedzy 4 a 19 miejsce, bo ubiegłoroczne 33,6% w tym sezonie także na razie dawałoby 19 pozycję. Nie ma dramatu w tym elemencie. Jest jednak tutaj inna sytuacja która nam wyjaśnia w czym jest pierwszy problem.

W tym sezonie pozwalamy przeciwnikowi oddać aż 33,7 rzutu zza łuku na mecz – tylko Indiana pozwala na więcej. W poprzednim sezonie pozwalaliśmy na 23,3 trójki przeciwnikowi i był to 10 wynik w lidze. Ponad 10 rzutu zza łuku przy takiej skuteczności na jaką pozwalamy przeciwnikowi przekłada się w meczu na 10,8 punktu. Oczywiście, te rzuty by nie zniknęły najprawdopodobniej – przeciwnik oddawałby je jako dwupunktowe – ale te bolą mniej.

Teraz warto rzucić okiem skąd się wzięła większa ilość rzutów na jakie pozwalamy przeciwnikowi. Pierwszy aspekt to oczywiście zbiórki w ataku, bo to też gołym okiem widać, że są naszym słabszym elementem. W tym sezonie pozwalamy przeciwnikowi na 13 takich zbiórek w każdym meczu – rok temu to było 11,4 czyli o 1,6 mniej, ale nadal nie na tyle, żeby całkowicie wytłumaczyć zwiększoną ilość rzutów naszych przeciwników.

Popatrzmy teraz w przechwyty naszych przeciwników. Po 3 meczach tego sezonu pozwalamy im na 7,0 przechwytu – w poprzednim sezonie było to 7,6 czyli gramy uważniej i nie tutaj jest problem.

W tym sezonie zmuszamy przeciwnika do 12,4 straty – rok temu było to 16,4 i był to w lidze drugi wynik. Wydaje się, że znaleźliśmy te 4 rzuty więcej jakie oddaje przeciwnik. Tym bardziej to rzutuje na naszą grę, bo byliśmy w poprzednim sezonie zespołem który fantastycznie wykorzystywał przechwyty. Rok temu aż 17,8% naszych punktów pochodziło właśnie z naszych przechwytów i był to 5 wynik w lidze. W rozpoczętym właśnie sezonie tylko 12,9% naszych punktów pochodzi z takich akcji i jest to 4 wynik w lidze, ale niestety od końca. To była jedna z naszych najsilniejszych broni – brakuje tego.

Trudno nie zauważyć, że wiąże się to z absencją Marcusa Smarta, który w poprzednim sezonie miał 1,5 przechwytu na mecz, ale przecież jego gra w obronie to nie tylko przechwyty, to także niesamowita presja, która zaczynała się bardzo wysoko i utrudniała rzuty z dystansu i prowadziła do wielu strat przeciwnika. Nakręcała też resztę drużyny i przede wszystkim rezerwowych. Jednak nie tylko on, jest jeszcze Kelly Olynyk który w poprzednim sezonie notował 0,8 przechwytu na mecz, czyli o 0,8 przechwytu więcej niż w tym sezonie notuje Zeller i Mickey razem. Dodałbym jeszcze 31,9% na jakie pozwalał Olynyk przeciwnikowi przy rzutach za 3 punkty, to wynik lepszy niż w tym sezonie notują Crowder czy Horford.

Jednak nie wszystko idzie w tym sezonie źle. Nasz atak wygląda rewelacyjnie, ale zobaczmy czy nie może wyglądać jeszcze lepiej.

Po 3 meczach możemy pochwalić się skutecznością na poziomie 50,8% – to najlepszy wynik w lidze. Rok temu mieliśmy skuteczność 43,9% i była to 4 najgorsza skuteczność w lidze. Zza łuku trafiamy na 39,5% co daje nam 4 lokatę w lidze w tym elemencie, w poprzednim sezonie trafialiśmy 33,5% i był to 3 najgorszy wynik w lidze. Co ciekawe, oddajemy prawie 3 rzuty za trzy punkty w meczu więcej.  Wątpliwe, że uda się to utrzymać, ale poziom wejścia w ligę jest na niesamowitym poziomie.

Tracimy 1 piłkę na mecz więcej niż w poprzednim sezonie, co poniekąd jest zrozumiałe bo kilka nowych twarzy w drużynie jest. Przechwytów notujemy o 1,5 na mecz mniej i znowu tu się kłania brak Marcusa Smarta.

Jest jednak jeden element w którym wyglądamy jak kupa łajna. To zbiórki w ataku. Robimy średnio 6,3 na mecz i jest to 2 najgorszy wynik w lidze, który kontrastuje mocno z 11,6 zbiórki jakie robiliśmy w poprzednim sezonie co było 3 wynikiem w lidze. Nie da się tego wytłumaczyć tylko brakiem w rotacji Sullingera, bo on robił 2,4 zbiórki w ataku na mecz a nam tu brakuje 6,3. Gdzie się podziały pozostałe 4??? Ciężko oczekiwać od Horforda, że będzie dużo zbierał w ataku, gdyż Stevens chciał go jako wysokiego, który rozciągnie skutecznie grę w ataku i będzie grał dalej od kosza. To wychodzi znakomicie, bo te ponad 50% skuteczności gdy punktują u nas głównie zawodnicy z niskich pozycja skąd się wzięło. Natomiast w obronie Al gra jako rim protector i notujemy 7 bloków na mecz co jest 3 wynikiem w lidze, rok temu to były 4,2 bloki na mecz. W zbiórkach w obronie wyglądamy dobrze, 35,3 na mecz co plasuje nas w górnej połowie ligi, rok temu to było 33,3 i dawało nam miejsce w lidze kilka oczek niżej.

Gdy latem werbowaliśmy Duranta wydawało się, że to on wzniesie nas na wyższy poziom, być może tak by się stało. Jednak to czego teraz potrzebujemy to ten Howard, który notuje 5 zbiórek w ataku i 8 w obronie w barwach Atlanty. Paradoksalnie mogliśmy go mieć, a on mógłby być tym brakującym ogniwem w naszej drużynie, żeby stać się drużyną bez słabych punktów. No ale to już historia i dywagacje.