#35 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych pozornie bez znaczenia. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Zaczniemy Tygodnik od sprawy 15 miejsca w drużynie. Rywalizację wygrał Young i można przytoczyć słowa jakie wypowiedział Danny – „To pierwsza rzecz w życiu Younga na którą naprawdę zasłużył.” Stevens też skwitował tę sprawę w swoim stylu i chyba oddał to o czym pisaliśmy podczas preseason – James podczas tegorocznego preseason zaprezentował się najlepiej w swojej karierze i dlatego został.

[Timi] No to teraz miejmy nadzieję, że doda mu to skrzydeł – sam mówił, że potrzebował takiej pobudki, tak więc trzymajmy kciuki, aby teraz jego rozwój nieustannie szedł w dobrym kierunku. Young i Hunter z pewnością mieli swoich zwolenników, ale myślę, że tu nie miało znaczenia, który z nich zostanie, a który odejdzie. Nie miało znaczenia w kontekście obecnej drużyny oczywiście, bo dla nich miało ogromne, ale przecież obaj potrzebują jeszcze ogromu pracy, żeby w tej lidze w ogóle zaistnieć i obaj prezentują w zasadzie bardzo podobny skillset. Został Young, a więc ten młodszy, chyba nieco lepiej rzucający i coraz lepiej broniący.

[Adrian] Dla mnie jest jeszcze jeden mega ważny aspekt. Stevens nie kierował się sentymentem, bo przecież na pewno z Dannym dyskutowali kwestię który ma odejść. Hunter był jego zawodnikiem – chciał go już w NCAA gdy prowadził Butler, to on go wybrał poniekąd w Drafcie. Jednak w decydującym momencie sentyment i prywatne sympatie nie wzięły górą nad dobrem drużyny. To poniekąd rzutuje na ciągle opisywany transfer do Bostonu Haywarda, który jest przecież wychowankiem Stevensa. Jeśli nie będzie to z korzyścią dla drużyny, to Hayward na siłę tu nie zostanie ściągnięty.

[Timi] No i ja się bardzo z tego powodu cieszę, bo nawet w tym tygodniu na twitterze wywiązała się mała dyskusja i wiele osób postrzega Haywarda jako zawodnika dobrego do systemu Stevensa, z czym ja się oczywiście kompletnie zgadzam, natomiast nie jest to gracz, który ma to „coś” w oczach i który ma umiejętności, by po prostu przejąć mecz. Poza tym, co robi Gordon Hayward, czego Jae Crowder nie będzie mógł zrobić tak samo/lepiej za zdecydowanie mniejsze pieniądze? A wracając do Huntera to zaraz po zwolnieniu czytałem też, że jednak C’s wtedy bardziej chcieli Larry’ego Nance’a Juniora, ale pick wcześniej sprzątnęli go Lakers i ostatecznie padło na RJ Huntera.

[Adrian] Też to wychwyciłem z Larrym – z tym, że nie ma czego żałować bo on też orłem w NBA nie jest. Choć przyznam się, że nie bardzo wierzę w tę plotkę, bo śledziliśmy ten Draft bardzo dokładnie i on nigdy nie przewijał się w plotkach z ówczesnego okresu. Było zainteresowanie Mickeyem i on wylądował w Bostonie, a o Nance’ym Jr no nie przypominam sobie doniesień. Mniejsza o niego. Wracając do Haywarda – zgadzam sie, że to nie jest zawodnik, który może zrobić na parkiecie wszystko – to nie jest Durant czy Davis. Ja bym go w Bostonie chciał, ale nie za 30 mln bo na tej pozycji to my kłopotu nie mamy.

[Timi] Dlatego powtórzę tylko to, co zazwyczaj mówię w kontekście Haywarda w Celtics – mam wielką nadzieję, że Danny Ainge nie zrobi czegoś głupiego i nie podpisze z nim grubego kontraktu, podczas gdy na tej pozycji rzeczywiście nie powinniśmy mieć problemów przez lata, przyjmując oczywiście, że zatrzymamy Browna po rookie-kontrakcie. A nie zapominajmy, że także Crowder rozpoczął teraz dopiero drugi sezon swojej pięcioletniej umowy.

[Adrian] No to zaczynamy nowy sezon zasadniczy. Wygrana z Nets, ale sami zafundowaliśmy sobie nerwy w końcówce i to do tego stopnia, że Brad delegował s5 na 2 ostatnie minuty, a oni byli przygotowani do marszu pod prysznic od połowy 3 kwarty. Nic nie zwiastowało takiej pogoni Brooklynu gdy było ponad 20 punktów przewagi na zaledwie kilka minut przed końcem meczu. Jednak zza łuku trafiali wszystko, a my niespecjalnie im przeszkadzaliśmy – pewnie bym teraz wyzywał, ale przypomina mi się pierwszy mecz z Nets rok temu gdy pozwoliliśmy im na 42% skuteczności za 3 punkty. Nadal mamy problem z koncentracją na potyczki ze słabymi drużynami, czy pierwsze śliwki robaczywki?

[Timi] Tylko weźmy pod uwagę, że starterzy najpierw zrobili ponad 20 punktów przewagi, więc to nie było tak, że zabrakło koncentracji całej drużynie. Myślę, że to też był trochę błąd Stevensa, ale trudno go winić, jeśli przed ostatnią kwartą prowadzisz tak wysoko, a twoim przeciwnikiem są Nets – wystawił więc rezerwowych, bo na drugi dzień Celtics grali w Chicago (brawo dla ligi za tak szybkie back-to-back!), a ci po początkowych dobrych minutach potem zupełnie oddali pole do popisu. Fakt faktem, że nawet po wstawieniu starterów z powrotem nie było różowo, pojawiło się sporo błędów, ale najważniejsze, że nie było blamażu i to z takim zespołem jak Nets.

[Adrian] Rezerwowi do pewnego momentu wyglądali na tle Nets zadziwiająco dobrze, to oni wyprowadzili nas na najwyższą przewagę w meczu i coś się zacięło. Ja bym nie winił Stevensa, potencjał na ławce jest spory – taka mieszanka talentu, młodości, ale też doświadczenia w osobach Greena czy Zellera. Oni powinni takie mecze kończyć i zapowiadało się, że skończą z Nets idealnie. Wtedy właśnie przyszło jakieś rozprężenie… Miejmy nadzieję, że to kolejna nauczka, która tym razem skończyła się szczęśliwie.

[Timi] Podejrzewam, że gdyby wśród tych rezerwowych był Smart to takiej końcówki by nie było – bardzo podobało mi się to, co napisał R9rondo na czacie, a mianowicie, że nasza defensywa bez Smarta jest mało warta. To oczywiście powiedzenie trochę na wyrost, bo sam jeszcze w preseasonie pisałem, że to Jae Crowder jest generałem tej obrony, natomiast rzeczywiście bez Smarta brakuje nam momentami intensywności, zacięcia. Smart to po prostu człowiek od zadań specjalnych i jego powrót zdecydowanie poprawi naszą obronę na obwodzie.

[Adrian] Też się z tym zgadzam. Smart w obronie potrafi już chyba wszystko, a już w poprzednim sezonie gdy go zabrakło na parkiecie to też pisaliśmy, że bez niego to jednak poziom niżej no i zapomnieliśmy o tym na starcie tego sezonu. Choć patrząc teraz to bez Smarta to jest najmniej dwa poziomy niżej – przynajmniej w ograniczaniu gry niskich zawodników przeciwnika. Bo taki Brook Lopez z nami zagrał na 7 punktów by w następnym meczu wrócić już do 25 pkt.

[Timi] A propos Nets to niestety mają już na koncie pierwszą wygraną w sezonie i to wygraną mocno niespodziewaną, bo pokonali przecież zespół Pacers. Ciekawi mnie bardzo, jeśli już jesteśmy przy Lopezie, czy Nets będą nim handlować, kiedy ten ma jeszcze sporą wartość i można by za niego dostać wybory w drafcie. Małą podpowiedzią był transfer Thada Younga, jednak sęk w tym, że mniej lub bardziej solidnych centrów jest akurat w lidze dość sporo.

[Adrian] Pewnie znowu ktoś weźmie mnie za psychofana Crowdera, ale dla mnie to właśnie on był najlepszy na parkiecie pomimo tego, że Thomas zdobył 4 punkty więcej. Jae w bardzo dobrym wydaniu, szalał w ataku, ale nie ucierpiała jakoś znacznie przy tym jego obrona. Takiego chcę go widzieć w każdym meczu i może wreszcie skończy się temat, że potrzebujemy na jego miejsce klasowego skrzydłowego.

[Timi] Fajnie by było, jakby taki poziom utrzymał, choć pisałem już w jednym z recapów, że nikt chyba tu nie myśli o Crowderze jako o zawodniku zdobywającym 20+ punktów w każdym meczu. Ale już średnia wynosząca 17/18 oczek na spotkanie jest w jego zasięgu i Celtics bardzo tego potrzebują od niego. Cieszy też fakt, że po tej feralnej kontuzji kostki nie ma już śladu i Jae cały czas idzie do przodu, plasując się moim zdaniem już w top10 niskich skrzydłowych tej ligi.

[Adrian] To 20+ punktów jest moim zdaniem możliwe, z tym, że musiałaby na tym ucierpieć jego obrona. Nie można być w kilku miejscach w tym samym czasie, więc wole Jae na 16-18 punktach, który niszczy przeciwników swoją obroną. Jestem niesamowicie ciekawy, jak wypadnie Crowder w perspektywie całego miesiąca – takie podsumowanie na początku grudnia pokaże nam jego miejsce w Top ligi. Najważniejsze, żeby zawsze myślał o drużynie – indywidualne popisy są teraz w OKC.

[Timi] Yup, Russell Westbrook jest fajny, robiąc triple-double i naprawdę żałuję, że Zelur sprzątnął mi go sprzed nosa w naszym fantasy, ale Russell Westbrook wydzierający się na ławkę przeciwników, kiedy tymi przeciwnikami jest młody zespół Suns i kiedy ledwie 3-punktowe zwycięstwo przyszło dopiero po dogrywce, jest obrazkiem trochę nie na miejscu. A co do Crowdera to wszyscy wiemy, że dla niego najważniejsze jest, aby Celtics wygrywali mecze, o czym świadczy choćby jego reakcja po meczu z Bulls.

[Adrian] Nie imponuje mi oddawanie 44 rzutów na mecz. Kompletnie. Koszykówka jest grą zespołową i to sie w perspektywie tego sezonu nie zmieni, a mam przekonanie, że to może nie zmienić się za mojego życia. Być może imponowałoby gdyby on trafił 24 rzuty z tych 44, ale trafił 17 i mordowali się z młodziutkimi Suns. Chamstwo w wykonaniu Westbrooka, ale i Wade’a przecież – przemilczę – głupek zawsze będzie głupkiem, co najwyżej może być bogatszym głupkiem.

[Timi] A z tym Wade’em to też ciekawa historia, bo tak w zasadzie co i komu on pokazywał? Trudno powiedzieć, ale grzywnę dostał, przy czym dla niego to przecież prawie jak kieszonkowe. Chyba każdy się już więc przyzwyczaił, że w ten lub inny zawodnik zrobi po prostu coś głupiego, co niezupełnie ma sens, a co liga skwituje najwyżej właśnie jakąś grzywną, o czym tak czy siak prędzej czy później zapomnimy. Choć podejrzewam, że dla samych zawodników ma to znaczenie i Celtics będą bardzo mocno chcieli zrewanżować się Bykom już za kilka dni w TD Garden.

[Adrian] Jestem pewien, że nasza ekipa będzie pałała chęcią rewanżu, a może nawet zemsty, bo przecież podczas spotkania też iskrzyło. Byleby to się przełożyło na grę, a nie pozasportowe ekscesy. Tak czy siak Waldek dał kibicom Bostonu kolejny powód, żeby go trochę nie lubić ;) Teraz o Horfordzie słów kilka. Gdyby tak każdej nocy był bezbłędny w akcjach za 2 punkty – to niebo jest limitem. Do tego dodał 6 asyst i to poniekąd wskazuje dlaczego zanotował dość skromne 11 punktów. Jednak najważniejsza sprawa – 4 bloki! Ile lat czekaliśmy na takiego zawodnika, który potrafi chyba absolutnie wszystko co może umieć środkowy w koszykówce? Z meczu na mecz powinno być jeszcze lepiej.

[Timi] Z tym wszystkim to jednak jednej rzeczy brakuje i wyszło to w meczu z Chicago Bulls – mówię tutaj o zbiórkach, w których Al nigdy nie był i nie będzie bogiem, ale my o tym doskonale wiedzieliśmy już od dawien dawna. Tak czy siak, to był znakomity debiut Horforda i cieszą przede wszystkim te asysty oraz bloki. Horford naprawdę dobrze komponuje się w naszą defensywę, która na razie co prawda nie powala, ale wszyscy czekają chyba na powrót Smarta. No i te piękne podania, czy to z hand-offów, czy nawet jako zawodnik z piłką w pick-and-roll. Miodzio!

[Adrian] Jaylen Brown i jego debiut w RS. Moim zdaniem pokazał się z niesamowitej strony. Kompletnie nie robił nic na siłę, wtopił się w drużynę, nie forsował gry tylko oddał teamowi to co ma w sobie najlepszego. Świetna skuteczność, dobra obrona i ten jego ciąg na obręcz. Będziemy mieli z niego nie lada pociechę – taki talent, nie może nie eksplodować. Jeden z trenerów uniwersyteckich napisał ostatnio, że przypomina mu młodego Dominique Wilkinsa, który nawet jeden ze swoich sezonów rozegrał w Bostonie.

[Timi] Tych porównań jest więcej i nie wiem, czy to te krótkie spodenki, ale Brown swoim stylem gry naprawdę przypomina tuzy koszykówki lat 80 jak Cedric Maxwell z Bostonu czy James Worthy z Los Angeles. Dla ciekawych polecam jakieś mixy czy skróty meczów obu tych panów. Wracając natomiast do samego Browna to on w każdym meczu pokazuje swój ogromny potencjał, bo choć na razie daje drużynie stosunkowo tylko solidne wsparcie to jednak niektórymi zagraniami potwierdza tylko, że w przyszłości może w stu procentach stanowić o jej sile.

[Adrian] Czy to był najlepszy mecz Zellera w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy? Skuteczność jaką nas zachwycał 2 lata temu, w obronie zadziwiająco poprawnie, nawet zaliczył 2 bloki. Jestem pewien, że on ma tylko jeden problem – to jest psychika. Gdy coś zaczyna iść nie tak, kłopoty Tylera na parkiecie narastają lawinowo, gdy ma komfort psychiczny wszystko się układa. To nie jest jakiś wybitny zawodnik, ale ma to co potrzeba, żeby być jednym z najsolidniejszych zmienników w lidze.

[Timi] Wkurzyłem się w pierwszych jego akcjach, gdy raz nie potrafił złapać piłki (a gdzieś tam w tle Tommy Heinsohn co mecz krzyczy, jak piękną parę rąk ma Zeller), a potem nie potrafił zakończyć punktami prostej akcji, ale na całe szczęście zdołał się bardzo fajnie zrehabilitować i dał fajne wsparcie. Podejrzewam jednak, że ta jego dość spora na początku sezonu rola jest spowodowana przede wszystkim absencją Olynyka.

[Adrian] Do jego dziurawych rączek już się przyzwyczaiłem i powoli przestaje na to zwracać uwagę. Oczywiście jest to denerwujące, ale po takim meczu szkoda zawracać sobie tym głowę. Ważne żeby zawsze dawał takie wsparcie z ławki. Jego nieporadności chyba faktycznie nie zauważa tylko Tommy, a może on widzi co Zeller robi na treningach… Jednak Zeller po fatalnym preseason zaskoczył na plus i niech tak zostanie.

[Timi] Tak jest, oby tak zostało, bo pamiętajmy, że Zeller jest w Bostonie ze względu na taki, a nie inny kontrakt, a więc gdzieś w trakcie sezonu może się przydać przy jakimś transferze i wtedy lepiej, aby szedł do innej drużyny już nie tylko ze względu na umowę, ale też ze względu na swoją solidną postawę. Trzymam kciuki, choć cały czas wydaje mi się, że to jednak on najbardziej ucierpi na powrocie Olynyka.

[Adrian] Tak sobie myślę, że gdy wróci Smart to Stevens będzie mieć spory problem – bo ani Rozier, ani Green ani tym bardziej Brown jak na razie nie zawiedli i każdy wnosi sporo dobrego na parkiecie. Fajnie jest mieć kłopoty bogactwa, jednak musimy pamiętać, że jest jeszcze Olynyk, który pojawi się najprawdopodobniej w okolicach 2 weekendu listopada. 7 rezerwowych i komuś minuty trzeba będzie zabrać, pod koszem najłatwiej odebrać je Jonasowi, ale na obwodzie?

[Timi] Rozier co prawda jakoś mocno nie błyszczy, a przynajmniej nie tak, jak można się było tego spodziewać, natomiast ten problem bogactwa zostawiam Stevensowi i mam tylko nadzieję, że tym razem nie będziemy czekać aż do stycznia na ustaloną rotację. Powrót Smarta na pewno kilka rzeczy skomplikuje, ale przynajmniej powinien znacząco wpłynąć na naszą defensywę. No i jest też jeszcze problem ze zbiórkami, a ten Smart ma po prostu nosa do zbierania ważnych piłek i to w kluczowych momentach.

[Adrian] No to teraz przejdźmy do drugiego meczu sezonu zasadniczego. Porażka z Chicago Bull może zirytowałaby mnie mniej, gdyby rzeczywiście nie było szans na wygraną. Pomimo tych chwilami absurdalnych gwizdków jakie otrzymywaliśmy, pomimo absurdalnej skuteczności zza łuku Butlera i Wade’a – gdybyśmy tylko odrobinę lepiej zbierali to spokojnie można było ten mecz wygrać. 19 zbiórek mniej, w tym aż 15 ofensywnych.

[Timi] Trafiasz równe 50 procent rzutów, przeciwnik nie przekracza 40 procent, a i tak wygrywa, więc wiadomo, że w tym meczu zdarzyły się jakieś dziwne anomalie. Mowa tu przede wszystkim o występie Wade’a, który musiał oczywiście w debiucie trafić cztery trójki po tym, jak dzień wcześniej napisałem, że strzelcem nie jest. Yup, klątwa zadziałała. Największy problem był jednak z tymi zbiórkami, bo co z tego, że Bulls trafiają 39 procent swoich rzutów, jeśli mają mnóstwo drugich szans i to z nich zdobywają wiele punktów. Szkoda, bo szansa na wygraną była, ale w końcówce zabrakło gdzieś lepszej egzekucji, być może trochę szczęścia.

[Adrian] Osamotniony Horford pod koszem musi otrzymywać wsparcie drugiego wysokiego zawodnika. Tymczasem ani Amir, ani Jonas mu nie pomagają – obaj wyglądali słabo. Dodatkowo Horford dostał dwa faule z kosmosu i w najważniejszych momentach spotkania musiał być ostrożny niczym saper. Znowu mega uniwersalna linijka, ale czegoś brakowało. Chyba częściej powinien być wykorzystywany przez zespół w pomalowanym.

[Timi] Trafiłby trójkę z rogu na prowadzenie i już znacznie inaczej mówilibyśmy o tym meczu, ale niestety to było pudło i pozostał tylko żal, że nie udało się z Chicago wywieźć zwycięstwa. Rzeczywiście brakuje lepszego wsparcia od drugiego wysokiego, Amir zagrał na tyle słabo, że drugą połowę rozpoczął nawet Tyler Zeller i niestety wychodzi tu gdzieś w tym wszystkim brak Jareda Sullingera, który akurat zbierającym był świetnym. No ale z drugiej strony, nawet gdyby został w Bostonie to zapewne i tak musielibyśmy sobie radzić bez niego, więc dużej straty nie ma.

[Adrian] No temat Jareda jest definitywnie zamknięty – miał grać w Toronto, tymczasem po jednym występie w preseason przeszedł operacyjne wstawienie śruby w stopę i nie wiadomo kiedy wróci. A ja uważam, że Sullinger zbierającym był dobrym – byłby świetny gdyby kondycja pozwalała mu tak samo walczyć o zbiórki pod koniec 4 kwarty – a z tym bywało różnie. No ale brakuje kogoś o podobnych parametrach, tylko wyższym ilorazie inteligencji. To chyba główne zadanie dla naszego GMa – poszukać zawodnika, który da wsparcie na desce.

[Timi] I nie miałbym nawet nic przeciwko, żeby za takiego oddać na przykład Amira, który na razie nie zachwyca, ale też nigdy po prostu nie był żadną bestią na tablicach. Olynyk w tym elemencie też niestety nie pomoże, ale tu wracamy do tego, o czym mówiliśmy jeszcze przed startem sezonu, kiedy wskazywaliśmy, kogo w Bostonie jednak brakuje – i jest to albo dobrze punktujący i dobrze zbierający silny skrzydłowy, albo też po prostu podkoszowy, który punktować nie musi wcale dużo, ale za to zbierze te 10-12 piłek w meczu w stylu Tristana Thompsona.

[Adrian] Tristan lub Bismack, którzy mieliby za zadanie tylko masować się pod koszem, zbierać piłki, oraz dobić to co spada w ataku. No tylko każdy z nich dostał absurdalne pieniądze a my chowaliśmy zaskórniaki na Duranta. Teraz jest pora poszukać kogoś kto odwalałby czarną robotę na deskach.

[Timi] Niestety takie czasy, że tego typu zawodnicy dostają ogromną kasę – powoli wychodzimy już z epoki niskich kontraktów i aż strach pomyśleć, że ledwie dwa lata temu wielu tutaj uważało, że $8 milionów rocznie dla Bradleya to za dużo. Tak czy siak, powiem szczerze, że cały czas gdzieś tam z tyłu głowy myślę sobie, że przydałby się nam teraz Marcin Gortat, który przecież zbiera całkiem nieźle i w wielu innych rzeczach też jest solidny, a już od lata coś tam w Waszyngtonie przebąkuje się o jego transferze. Ciekawe więc, czy i Danny byłby zainteresowany.

[Adrian] Wracamy do meczu z Chicago. Zawodnikiem meczu zostaje bezapelacyjnie Thomas, choćby za ten szalony run pod koniec meczu. Niesamowita skuteczność, ale nie z rzutów wolnych. To chyba jedyny minusik jego występu. Kilka razy nie odgwizdano na nim przewinienia i sportowa złość go niesamowicie nakręciła.

[Timi] Ten zryw był świetny, ale zabrakło tam tej kropki nad i, dzięki której udałoby się nie tylko dogonić Bulls, ale też wyjść na prowadzenie. Warto też wziąć pod uwagę właśnie rzuty wolne, nie tylko Thomasa, ale też całej drużyny, bo potrzeba było nawet nie stu procent, aby te sześć punktów ostatecznie nadrobić. Wciąż natomiast za każdym razem dziwię się, jak skutecznym graczem przy obręczy jest Isaiah, który mimo wzrostu potrafi trafić ponad znacznie wyższym obrońcą, wykorzystując swoją siłę i determinację. Trzymajmy kciuki, aby już w całym sezonie ani razu nie zszedł poniżej 20 punktów!

[Adrian] Brown rozegrał dobre spotkanie. Można byłoby winić go za sytuację z samej końcówki meczowej gdzie zabrakło doświadczenia, ale chwile później doświadczony Green też się nie popisał. Będziemy mieć z niego pociechę, ale koledzy częściej powinni patrzeć czy on czasami nie rusza na kosz, bo wtedy potrzeba tylko podania.

[Timi] Błędy się zdarzają i tyle, tym bardziej niedoświadczonym zawodnikom, ale to bardzo fajnie, że już w jego drugim meczu w NBA coach trzyma go na parkiecie w crunchtime, a ten odwdzięcza się naprawdę solidnym występem. W kilku akcjach Brown pokazał wielkie umiejętności, bo te rzuty, które trafiał nie były łatwe, a sami komentatorzy TNT podkreślali przy tym wszystkim jego atletyzm, który to znacznie ułatwia mu życie na parkiecie.

[Adrian] Brown może mieć jeszcze dodatkowe wsparcie w studiu TNT bo trafi tam Kevin Garnett i myślę, że przychylniejszym okiem będzie patrzył na swoją była drużynę z którą zdobył mistrzostwo. Z tym, że jak na razie gra Browna nie wymaga tanich komplementów – z tegorocznych debiutantów po tych zaledwie kilku dniach wygląda najciekawiej i chyba najlepiej. Mnie to strasznie cieszy.

[Timi] KG w telewizji to może być fajne doświadczenie, choć on wciąż zastanawia się też nad posadami trenerskimi – w Milwaukee ma Jasona Kidda, z którym współpracował na Brooklynie, a w Cleveland ma swojego bardzo dobrego przyjaciela w osobie Tyrone’a Lue. Był też na treningu Clippers, szkoląc Blake’a Griffina, więc może wróci pod skrzydła Riversa? Szkoda, że w tym wszystkim nie ma Bostonu, ale tak po prawdzie to jedyną osobą, jaka pozostaje w organizacji, a z jaką związany był wcześniej KG jest oczywiście Danny Ainge.

[Adrian] Z rezerwowych obwodowych to Gerald Green wyglądał jako ten zbędny w rotacji. Gdy wróci Smart (a okazuje się, że jest niezbędny w naszej obronie) to chyba Greenowi spadną minuty. To samo dotyczy Jerebki, który po powrocie Olynyka może mieć spore kłopoty z otrzymaniem minut, a wydawało się, że to Zeller będzie ofiarą KO.

[Timi] Jerebko akurat ma tę przewagę nad Zellerem, że rozciąga grę – w zeszłym sezonie trafił ponad 40 procent trójek i obok tego nie można przejść obojętnie, mimo że Zeller prezentuje się na razie całkiem nieźle. Green natomiast rzeczywiście może szybko te minuty stracić, choć jemu akurat dość łatwo przychodzi kreacja własnego rzutu, co w przypadku innych graczy tak łatwe nie jest.

[Adrian] Z Jerebko masz rację, rozciąga grę, ale zobaczymy czy Olynyk wróci jako piątka do rotacji czy też zostanie ustawiony bardziej jako stretch four obok Horforda. Tego jestem niesamowicie ciekawy. Olynyk da Stevensowi dużo szersze pole manewru pod koszem, niż może się to wydawać. Z Greenem może być tak, że gdy nie wszystko będzie szło po naszej myśli to będzie ważniejszy na ławce od reszty, ale przy spokojnym kończeniu spotkań to młodzi mogą dostawać jego minuty.

[Timi] Pytanie jeszcze, na ile Olynyk wróci na parkiet będąc sobą i czy będzie w stanie szybko uporać się z problemami, jakie z pewnością będzie miał zaraz po swoim powrocie. Pamiętamy wszyscy niestety powrót Avery’ego Bradleya po dwóch operacjach ramienia i te serie cegieł, nietrafionych rzutów, które tak w zasadzie trwały do samego końca sezonu. Miejmy nadzieję, że w przypadku Olynyka aż tak długo to trwać nie będzie, bo potrzebujemy jego trójek, dzięki którym nasza dobrze na razie działająca ofensywa będzie funkcjonować jeszcze lepiej.